Plan Pauliny 1
-Marek ja rozumiem, że to Sebastian wymyślił, bo to cynik
i podlec, ale ty jak mogłeś dać się podejść jego głupim pomysłom i zrobić Uli
coś takiego?- spytała z niedowierzaniem Paulina Febo. Uwieść dziewczynę tylko,
dlatego że miała twoje udziały. Ona przecież uwierzyła w twoje uczucia.
-Paula, ale ja niczego nie udawałem ja naprawdę chciałem
tego, miałem romans z Ulą i nie żałuję - opowiedział zszokowanej i zaskoczonej
kobiecie.
Ula zaczęła pracę w FD niecały rok temu. Marek zatrudnił
ją na swoja sekretarkę tylko, dlatego że akurat potrzebował kogoś z odpowiednim
ekonomicznym wykształceniem inaczej by jej nie zatrudnił, bo była brzydka. Okularnica z dziwną fryzurą, nie modnie
ubraniami i z aparatem na zębach. Do tej pory jego sekretarki były pięknymi kobietami
a to, co umiały nie miało znaczenia. Zatrudniał je poflirtował, rozkochał a jak
już znudziły mu się to zwalniał. Zawsze znalazł jakiś powód, a jak się takowy
nie znalazł to on sam specjalnie coś zawalał, psuł a winą za to obarczał
dziewczynę. One zaś bojąc się konsekwencji odchodziły. Teraz jednak ojciec
rozpisał konkurs na swojego następcę, czyli prezesa FD potrzebował, więc osoby
kompetentnej. Ula faktycznie okazała się
strzałem w dziesiątkę i praktycznie odwalała za niego całą robotę. A on wraz ze
swoim najlepszym kumplem Sebastianem mógł chodzić do klubu i zabawiać się z
kolejnymi przypadkowymi dziewczynami. Na początku planował trzymać Ulę tylko do
czasy rozstrzygnięcia konkursu a później również zwolnić i zatrudnić na jej
miejsce jakąś piękność. Jednak szybko zorientował się, że była za dobra, aby
jej pozbyć się, więc została i wkrótce po tym jak on został prezesem mianował
ją na swoja asystentkę. A prezesem został tylko dzięki temu, że Ula miała
świetną koncepcje na rozwój firmy, rozpisała ją i przedstawiła przed komisją
oceniającą. Wszystko się pięknie układało przez parę miesięcy do czasu, gdy Ula
z Markiem nie podpisali umowy z nierzetelnym dostawcą materiałów. Okazało się,
że za przywóz do Polski tkanin musieli zapłacić akcyzę na zapłacenie, której
legalnie, jako firma nie mógł sobie pozwolić, bo to wiązałoby się z przyznaniem
się przed ojcem i Aleksem Febo jego konkurenta z konkursu na prezesa do
porażki. Jedynym wyjściem z sytuacji było wzięcie kredytu na inną firmę z
gwarancją od FD , jako firmy dobrze prosperującej. Marek bez zastanowienia
podjął ryzyko i wziął ten kredyt na firmę istniejąca tylko na papierku a
należącą do Uli i jej przyjaciela Maćka Szymczyka. W zamian za wzięcie kredytu
i na zabezpieczenie Uli na wypadek kolejnego potknięcia dał dziewczynie kilka
udziałów. I właśnie wtedy Sebastian
wymyślił ten głupi plan uwiedzenia brzyduli jak o niej mawiał.
- Marek, a jeśli ona już prędzej z tym swoim sąsiadem
pomywaczem- podrywaczem wszystko
zaplanowała- mówił. I teraz ogołoci firmę. Zrozum, kto ma brzydule ten ma
udziały. Musisz ją rozkochać trzymać przy sobie i daleko od Maćka.
Marek początkowo protestował mówiąc, że Ula jest
najbardziej uczciwą osobą, jaką zna i nigdy by go nie oszukała. Jednak po tym jak zobaczył na własne oczy
notatkę od Maćka sugerującą, że w razie nieterminowych spłat kredytu udziały są
ich, zaczął wątpić w czyste intencje Uli. W dodatku Ula kiedyś przyznała się
przed Markiem, że dla przyjaciela zrobi wszystko. I w końcu dał się ponieść
głupim pomysłom Sebastiana.
- I pamiętaj Marek nikt nie może się o tym
dowiedzieć. Zwłaszcza Paulina, bo
urządzi ci niezłą awanturę -wmawiał Markowi. Mi zresztą też. Ciągle uważa, że
sprowadzam cię na złą drogę.
A, gdy Dobrzańskiego dopadały wyrzuty sumienia, że
okłamuje, żartuje to Sebastian szybko te jego poczucie winy tuszował.
-Marek, czy to pierwsza panienka, którą urabiasz i
wmawiasz jej miłość. Zostawisz jak każdą inną. Wyliże się jak inne i po krzyku.
Wkrótce okazało się jednak, że Ula już prędzej się w nim
zakochała. Po firmowej wigilii odwiózł dziewczynę do domu a przy pożegnaniu
doszło do tego pierwszego pocałunku. Kilka dni później przyznała się Markowi,
że go kocha i dlatego musi odejść z pracy. A dla Sebastiana był to kolejny
dowód na jej zmowę z Maćkiem.
-Mówię ci Marek oni są w zmowie i lepiej będzie dla
wszystkich, jeśli to ty zbałamucisz Ulkę a nie ten pomywacz.
W końcu wyszli razem na pierwszą randkę do restauracji,
ale pech chciał, że spotkali tam Aleksa brata Pauliny. Febo zdziwiło to trochę,
bo znał Marka i wiedział, że w takich kobietach nie gustuje. Dobrzański szybko
jednak wytłumaczył mu, że są tu z Ulą służbowo. A dla Uli miał też
wytłumaczenia.
-Ula nikt nie może się o nas dowiedzieć, bo mogą wyjść na
jaw nasze kredyty, PRO- es, weksle - tłumaczył jej w drodze do jej domu,
dlaczego tak się zachował. Musimy poczekać do majowego zarządu i czasu, kiedy
cię spłacę.
Dzień później Marek na swoim biurku znalazł torbę
wypełnioną biżuterią, bielizną, czekoladkami i listem.
Marek skoro nie możesz umawiać się z Brzydulą
oficjalnie a tym bardziej nie możesz nie oficjalne to mam dla ciebie coś w sam
raz. Niezawodny zestaw na uwiedzenie Brzyduli. I pamiętaj jak kwiatka nie
podlejesz to usycha. Miłe, czułe słówka, romantyczne gesty, a akcje będą
bezpieczne i wkrótce wrócą do ciebie. Powodzenia z Brzydulą.
Marek ironicznie
potraktował ten zestaw od Sebastiana na Ulę i był pewien, że z niego nie
skorzysta. Wkrótce jednak, gdy ta przyłapała go w objęciach modelki Klaudii
musiał się nim posłużyć.
-Ula to nie tak jak myślisz- zawołał za nią i pobiegł
przed budynek firmy. To ona mnie całowała. Chce zostać twarzą nowej kolekcji i
myśli, że ja mogę jej to załatwić. Zresztą Domi i Wiki myślą podobnie. Wierzysz
mi prawda- spytał patrząc jej w oczy i na koniec pocałował. Później, kiedy
wrócili do biura podarował jej jeszcze książkę. Romans z morałem, jak
powiedział i z prośbą, aby ją miała i przeczytała. Dedykacja zaś miała jeszcze bardziej ugładzić
niefortunną dla niej sytuację.
Dla Uli, aby pamiętała, że nie wszystko jest
takie, jakim się nam wydaje.
Romantyczne wyjście w Walentynki do palmiarni i
późniejsze spędzeni wspólnie jej urodzin całkiem przekonały dziewczynę, że to
naprawdę Klaudia całowała Marka a winy jego w tym nie było. Zresztą nieraz
musiała te zapędy modelek hamować. A ona była coraz bardziej szczęśliwa. Marek
chodził z nią na spacery, dawał czekoladki, maskotki , a z czasem zaczął coraz
częściej całować. Przełomem okazało się wyjście nad Wisłę przypadkowe, bo
szukali miejsca w plenerze na pokaz i zostali tam do wieczora. Marek rozpalił
ognisko a nastrój nocy sprzyjał do dłuższych i gorętszych pocałunków. I właśnie
wtedy po raz pierwszy Marek poczuł coś w rodzaju sympatii i zauroczeniem do
Uli. Zapragnął prawdziwego uwodzenia, romansu a kolejne dni coraz bardziej go
do tego przekonywały. Ula była całkiem
inna niż kobiety, które znał. Tajemnicza, bystra, ale też ciągle niepewna uczuć
Marka i tego, co się wokół niej dzieje. A
jej usta były słodkie i namiętne stworzone do całowania. Teraz chętnie zostawał
z nią po godzinach w pracy, zabiegał o wspólne wyjścia, spotkania, spacery po
parku. Poszli do dawno obiecanego kina, ZOO, po raz kolejny do palmiarni i na
koncert ulubionego zespołu Uli. Była też kolacja w jednej z hotelowych
restauracji i jazda windą do nieba.
-Zobacz Ula tam jest nasz park i pokazał na prawo, a tam
nasza palmiarnia, a tam jest FD, a tu jest sam Dobrzański i będzie musiało ci
to wystarczyć - wyszeptał jej do ucha zza jej pleców.
W końcu razem
wyjechali służbowo na trzy dni i dwie noce. Noce spędzone razem w apartamencie
dla dwojga wynajętym już prędzej przez Marka.
-Ale ty masz piękne oczy Ula – powiedział jej pierwszy
komplement na tarasie ich pokoju. Piękniejsze od błękitnego nieba i lazuru
morza.
Tej nocy kochali się pierwszy raz. Marek był czuły i
delikatny. Ula już prędzej powiedział mu, że będzie tym pierwszym. Cieszył się
i chciał żeby tak było. Powoli rozbudzał jej zmysły i ciało doprowadzając do
nieopisanej dla niej rozkoszy, a sam delektował się jej pięknym ciałem stworzonym
właśnie dla niego.
- I jak się czujesz- spytał, kiedy oboje doszli do
siebie.
-Cudownie Marek- zdążyła tylko powiedzieć i zasnęła w
jego ramionach.
Kolejna noc też
należała do nich i było równie cudownie jak poprzedniej. Kochali się z Ulą do
utraty tchu. A później, gdy nieco odpoczęli Marek przewrócił się na plecy i
pokazał Uli jak dawać mężczyźnie rozkosz. I, gdyby nie to, że on sam
wczorajszej nocy nie był jej pierwszym pomyślałby, że Ula ma w sprawach
łóżkowych sporą wprawę.
-Marek tak bardzo cię kocham- wyznała mu czule leżąc w
ramionach i czekając na odpowiedź, której nie usłyszała.
Kolejny tydzień był szaleństwem pocałunków, pieszczot i
namiętności. Jak tylko nadarzyła się
okazja, to Marek zamykał swoje biuro, zasuwał żaluzje, przyciągał Ule do siebie
i całował z pożądaniem, błądząc po jej szyi i dekolcie. I chciał więcej, ale
wiedział, że kolejne pójście do łózka będzie wiązać się z tym, że trudniej
będzie się z nią mu rozstać. Ula miała być przecież tylko kolejną dziewczyną do
rozkochania i porzucenia.
W kolejnym tygodniu miał się w końcu odbyć zarząd.
Pierwszy od czasu jak Marek został prezesem i trochę bał się tego, bo wydawało
mu się, że Aleks coś podejrzewał. Jego myśli jednak szybko zeszły na Ulę, bo i
Ula też zaczęła zachowywać się dziwnie. Jakby nie była sobą. Na propozycje
wspólnego wyjścia wymigiwała się pracą, bólem głowy a prezent w postaci
kolczyków, które jej podarował zauważył w uszach Wioletty swojej sekretarki.
Dwa dni później okazało się, że jego przeczucia i
podejrzenia nie myliły go. Aleks z satysfakcją na zarządzie oznajmił, że ma
dowody na to, że Marek razem z Ulą źle prowadzi firmę. Ma wzięty kredyt,
współpracuje z podejrzaną firmą PRO- es
i to, że Marek oddał swojej asystentce , czyli właścicielce owej firmy część
akcji. Jednak to, co się później stało
było dla Marka największym zaskoczeniem. Ula, która została poproszona o
wytłumaczenie się ze spokojem wszystko racjonalnie wytłumaczyła, a na koniec
dodała, że akcje, które jakoby miała mieć leżą u Marka w biurku w dolnej
szufladzie. Dokładnie tam, gdzie leżały prezenty i list od Sebastiana i
zrozumiał jej dziwne zachowanie ostatnich dni. Poszli oficjalne to sprawdzić, bo
Aleks na słowo nie wierzył. Jednak na wierzchu faktycznie leżała niebieska
teczka z udziałami. Chciał od raz porozmawiać z Ulą wytłumaczyć i przeprosić
widział, bowiem w jej oczach ból i rozczarowanie. Czekała go jednak powrót do Sali
konferencyjnej i rozmowa z ojcem. Pół godziny później, gdy wrócił Uli już nie
było, ani zdjęcia jej rodziny na biurku, ani jej rzeczy. Wioletta powiedziała,
że wyszła parę minut temu. Na swoim biurku zaś znalazł list.
Marek.
Dłużej nie mogę z Tobą pracować, odchodzę. Nie mogłabym po tym, co
zrobiłeś. Byłam dla Ciebie tylko udziałami. To gorsze niż bycie nic nieznaczącą
kochanką. Od początku ten pomysł z fikcyjną firmą mi się nie podobał i źle się
z tym czułam, ale nie o to mam żal. Myślała, że mi ufasz tak ja Tobie. A ty potraktowałeś
mnie jak jakąś karierowiczkę, czy oszustkę, która czyha na Twoje udziały. Nikt mnie tak nie skrzywdził jak ty.
Odchodzę i nie szukaj mnie nie przyjeżdżaj. Nie chcę cię znać ani pamiętać.
Oficjalną rezygnację wystosuje
później. Ula.
-Jak to odeszła- spytał zdziwiony Sebastian. Tak po
prostu wzięła manatki i wyszła- spytał zdziwiony Olszański.
-Dokładnie tak- odpowiedział Dobrzański. Nie miałem nawet
możliwości porozmawiania z nią.
-Ma jednak
dziewczyna klasę, a ty masz szczęście. Inna zabrałaby udziały, zemściła się,
powiedziałaby jeszcze na radzie jak ją uwiodłeś, a ona tak po prostu odeszła. A
może to i dobrze. Przynajmniej nie będziesz jej musiał tłumaczyć, dlaczego się
rozstajecie.
- Seba czy ty słyszysz, co mówisz. Złamałem jej życie,
marzenia a ty ciągle o tych udziałach i swoim głupim pomyśle.
- I co udało ci się w końcu porozmawiać z Ulą – spytała
tydzień później Paulina przybrana siostra Marka.
-Nie Paula i tracę nadzieję, że kiedyś mi wybaczy to, co
zrobiłem. Tyle razy dzwoniłem, ale ciągle odrzuca moje połączenia, a na smsy
nie odpowiada. Próbowałem nawet z innego numeru dzwonić, ale jak tylko
usłyszała mój głos to się rozłączyła.
Trzy dni temu Marek w końcu powiedział swojej siostrze
całą prawdę od początku do końca. Musiał, bo ta wypytywał go o nagłe odejście
Uli. W dodatku zauważyła, że jej braciszek dziwnie się zachowywał, był
poirytowany a nigdy wcześniej po zwolnieniu, czy odejściu swojej
współpracownicy tak się nie zachowywał. Z początku Paulina była w szoku i
wściekła i nakrzyczała na niego. Do tej pory myślała, że odejście Uli to
konsekwencja źle prowadzonych interesów, a nie podłością Marka. Dopiero, gdy Dobrzański wyznał jej, że na początku
faktycznie wszystko był ukartowane później jednak zapragnął, żeby było tak jak
z innymi sekretarkami szybki i namiętny romans to teraz, kiedy odeszła
zrozumiał, że to nie był zwykły romans ani seks tylko miłość, a Paulina
postanowiła mu pomóc.
- Moje odbiera, jednak jak tylko zaczynam rozmowę na twój
temat to ucina temat- odpowiedziała z rezygnacją dziewczyna. A na Ele, Izę i Ale też nie ma, co liczyć.
Nawet, jeśli wiedzą, gdzie jest to i tak nic nie powiedzą. Wiedzą, że ci
sprzyjam. Chyba tylko ja wierzę w tę
twoją miłość.
-Dziwisz się, bo ja nie. Wszyscy wiedzą, jaki kiedyś
byłem.
- Właśnie Marek byłeś. Zobaczysz Ula ci w końcu wybaczy.
Ona cię naprawdę kochała a prawdziwej miłości się nie zapomina.
-Naprawdę tak myślisz siostrzyczko?
-Tak Marco. A później będziecie żyć długo i szczęśliwie.
- Czy ja ci już mówiłem, że jesteś moja ulubioną siostrą.
Zawsze umiesz podnieść mnie na duchu.
-A masz jakąś inną siostrę? I mogę powiedzieć o tobie to
samo jesteś moim ulubionym bratem. Nawet z tym prawdziwym nie mam tak dobrego
kontaktu jak z tobą.
Brat Pauliny Aleks rzeczywiście był nieciekawym typkiem.
Ponury, zagubiony, skryty w sobie w dodatku ciągle coś knuł i był obrażony na
cały świat. A siostra nie miała pojęcia jak do niego dotrzeć. Marek zaś by jego
przeciwieństwem. Wesoły, uśmiechnięty, towarzyski, bezpośredni. I miał tylko
dwie wady to, że był łamaczem kobiecych serc i, że jego najlepszym kumplem był
Olszański. Paulina uważała, że to właśnie Sebastian ma zły wpływ na Marka i to
on sprowadza go na tę złą drogę. Jak dla niej był cyniczny, nie miał żadnych
pozytywnych uczuć i kpił sobie z innych. Najbardziej jednak nie podobało się
jej przezwisko „brzydula” , które nadał Sebastian Uli, a ona jako ambasadorka
firmy nie mogła na to pozwalać. W końcu z racji, że miała dość tych drwin pod
adresem dziewczyny postanowiła zając się jej wyglądem. Zabrała Ulę do fryzjera,
optyka, podsunęła kilka pomysłów na delikatny makijaż, a wraz z Przemkiem
zajęła się jej garderobą. Marek
natomiast w skrycie był ogromnie wdzięczny Pauli za przemianę Uli, teraz było
mu łatwiej z nią wychodzić.
-Dlaczego ja tego prędzej nie zrozumiałem- spytał
Pauliny?
-Bo tak to już jest. Doceniamy coś, gdy to już stracimy.
Część 2
Minął już miesiąc od czasu jak Ula wyjechała. Miesiąc w
czasie, którego Marek codziennie budził się i zasypiał z myślą o ukochanej.
Sebastian nie rozumiał jego zachowania. Nieraz próbował wyciągnąć go do klubu,
ale on nie miał na to ochoty. Już w dniu jej odejścia pojechał do Rysiowa, ale
nie zastał jej. Drzwi otworzył mu Józef i zdziwił się, że Dobrzański właśnie tu
szuka Uli skoro jego córka nie wróciła jeszcze z pracy. Pojechał tam również
nazajutrz i znów jej nie zastał a ojciec już taki miły jak poprzednio nie był.
Pozwolił mu jednak wejść i napisać list. Następnego dnia do firmy przyszedł
Maciek i poinformował go, że Ula wyjechała i aby nie szukał z nią kontaktu.
Przyniósł również jej wymówienie i list.
Czytał go już wiele razy i znał na pamięć.
Marek.
Pamiętam dzień, w którym zobaczyłam Cię po raz
pierwszy. W ostatniej chwili wsunąłeś
się do windy spojrzałeś na mnie i uśmiechnąłeś się. Zauroczyły mnie Twoje oczy
i Twoje dołeczki. Nic nigdy wcześniej mnie tak nie oszołomiło. Jeszcze tego
samego dnia zatrudniłeś mnie a ja wiedziałam, że będziesz dla mnie kimś
wyjątkowym. Później myślałam, że zaprzyjaźniliśmy się, ale tak naprawdę nie
wiem, kim byłam dla Ciebie. Rozmyślałam wiele razy nad naszym związkiem,
rozmowami, wyjściami. Cieszyłam się, że mogłam na Ciebie patrzeć i marzyć i to
mi wystarczało. I miałam nadzieję, że nigdy mnie nie zawiedziesz. A Ty stałeś
się największym moim błędem i rozczarowaniem. Mimo tego życzę Ci szczęścia,
prawdziwej miłości i spotkania na Swojej drodze kobiety, którą szczerze
pokochasz. Ja mogę Ci jedynie powiedzieć, że to Ty byłeś dla mnie tą jedyną i
upragnioną miłością, o której zawszę marzyłam.
Czas, który spędziłam z Tobą był najwspanialszy w moim życiu i wiem, że
nigdy nic takiego już się nie powtórzy.
Przepraszam Cię za to, że mówię Ci to w formie
listu, ale na spotkanie z Tobą nie mam siły a nawet gdybyśmy sie spotkali to i
tak nie potrafiłbym Ci tego wszystkiego powiedzieć . Proszę Cie o jedno, nie
szukaj mnie , nie dzwoń, nie pisz i pozwól zapomnieć Ula.
Teraz siedział u
siebie w gabinecie i tęsknił. Wśród
papierów znalazł jej kartkę Walentynkową. „Dziwnie się czuję pisząc do Ciebie,
bo to święto nie moje i Ty też jesteś nie mój. Nigdy nie byłeś i może nigdy nie
będziesz. A, jednak jestem szczęśliwa, bo jesteś trochę mniej nie mój niż
jeszcze całkiem niedawno temu.” A,
jednak znów jesteś dalej o ode mnie niż jeszcze całkiem niedawno- pomyślał ze
smutkiem. Gdzie ty jesteś kochanie? Dlaczego ja prędzej ci tego nie
powiedziałem? Może, gdybym napisał ci w
liście wyraźnie, że cię kocham a nie tak pokrętnie, to wtedy uwierzyłabyś w
moje uczucia i byłabyś tu teraz ze mną? Ale ja chciałem powiedzieć ci to
patrząc prosto w oczy, aby zobaczyć w nich twoją radość, bo smutek już
widziałem. I nigdy nie zapomnę tego spojrzenia, ciągle powraca i będzie tkwiło
we mnie do końca życia. Czuję taka pustkę wokół siebie i wiem, że bez ciebie
już nigdy nie będzie dobrze. Jesteś całym moim życiem, marzeniem, tęsknotą.
Tylko przy tobie potrafię śmiać się, kochać, czekać na nowy dzień. Jak ja mogłem przegapić coś tak pięknego i
ważnego czegoś, co już nigdy więcej się nie powtórzy. Gdybym tylko mógł cofnąć
czas, gdybym tylko mógł ,byłbym szczęśliwy.
Jego smutne
rozmyślania przerwało nagłe wtargnięcie Pauliny.
- Braciszku wiem, gdzie może być Ula – już od drzwi
zawołał uradowana panna Febo. Dzwoniłam dzisiaj do niej i usłyszałam w
telefonie pytanie,” w którym gabinecie przyjmuje doktor Fiołkowska” i
sprawdziłam w rejestrze lekarzy. Jest tylko jedna lekarka o tym nazwisku Agnieszka
Fiołkowska ginekolog i przyjmuje w Szczytnie, a jak dobrze pamiętam to ten
ulubiony kurort Przemka jest właśnie blisko Szczytna.
-Dokładnie tak. Ona tam musi być- odrzekł zachwycony.
Przemek dziwnie zachowywał się, gdy dopytywałem Izę o to gdzie jest Ula.
Myślisz, że Ula jest w ciąży- spytał po chwili milczenia.
- To chyba ty powinieneś wiedzieć coś na ten temat, a nie
ja- odparła.
-Chciałbym żeby tak było. Dziecko mogłoby wszystko
zmienić między nami. Wiesz Paulinko nigdy nie miałem instynktu bycia ojcem, ale
jak teraz o tym myślę, to czuję taką radość i szczęście. Mam nadzieję, że jest to prawdą a Ula pozwoli
mi być ojcem w pełni, a nie na pół albo ćwierć etatu –mówił cały rozradowany. A, co będzie jak zacznie zaprzeczać, że to
nie ja jestem ojcem i będę musiał robić badania DNA i ciągać się po sądach-
spytał zaniepokojony i taką ewentualnością. Albo jak już prędzej wszystko sobie
zaplanowała i zależy jej tylko na alimentach i pieniądzach.
- Marek, czy ty się dobrze czujesz- spytała. Zaczynasz
mówić od rzeczy. Gdyby tak było to by nie uciekała tylko była tu na
miejscu. I nie wiadomo, czy w ogóle Ula
jest w ciąży, a ty już problemy sobie stwarzasz- odpowiedziała. Widząc jednak
konsternację brata szybko dodała. - Ona nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.
Jest za uczciwa i za dobra. Zapewniam cię. To, że Sylwia cię oszukała to nie
znaczy, że każda kobieta jest taka sama.
-Nawet nie wspominaj mi Sylwii. Chcę zapomnieć o tych
dwóch latach mojego życia. A ciebie ozłocę- powiedział obejmując siostrę. Za
to, że dowiedziałaś się gdzie jest Ula i za to, że zawsze potrafisz dodać mi
otuchy.
-Wystarczy samo dziękuję, a od pozłacania, to ja mam
Lewcia- odpowiedziała. Wiem, że nie powinnam chwalić się szczęściem, gdy ty
jesteś taki zasmucony, ale muszę to komuś powiedzieć. Lew oświadczył mi się wczoraj- zapiszczała z
zachwytu i pokazała dłoń z pierścionkiem. Było tak romantycznie. Ja, on i
piknik za miastem. A za dwa tygodnie urządzamy małe przyjęcie zaręczynowe. Już
teraz możesz uważać się zaproszony.
- Gratuluje, chociaż ty będziesz szczęśliwa. Bardzo ładny
pierścionek- powiedział oglądając jej dłoń. Taki subtelny.
- Mnie też się podoba. Nie jestem przecież Wiolettą,
która obwiesza się kosztownościami jak choinka bombkami- prawda Marek.
Ula
Ja doskonale wiem, że to co zrobiłem jest złe,
niewybaczalne i zachowałem się jak ostatni kretyn, ale wiem też że da się to
jeszcze wytłumaczyć, wyprostować. Dałem się ponieść głupim pomysłom i
niedorzecznym wymysłom Sebastiana. Zresztą całe moje dotychczasowe życie
właśnie takie było -Sebastian i jego pomysły. Teraz wiem jak wiele błędów
popełniłem włączając w to ten ostatni i najważniejszy. Ula to prawda, że
Sebastian dał mi te prezenty i list z radami uwiedzenia Cię, ale tak naprawdę
nigdy nie chciałem ci tego dawać, ani robić. To on namącił mi w głowie
wymysłami, że chcesz mnie oszukać, a ja zbyt łatwo mu uwierzyłem. Wiem, że jest
to żałosne i nie usprawiedliwia mnie za to, co zrobiłem. Ale wiem też, że to, co
było między nami i ciągle jest nie ma z tym nic wspólnego. Wiem to na pewno, bo
to było prawdziwe. Nasze rozmowy, wyjścia, były prawdziwe. Zrozumiałem to
jednak zbyt późno, bo dopiero teraz, gdy odeszłaś.
Ula ten krótki list napisany przy twoim biurku
wszystkiego jeszcze nie wyjaśnia. Proszę Cię tylko o chwilę rozmowy z Tobą.
Chcę powiedzieć Ci jak bardzo jesteś ważna w moim życiu i jak wiele Ci
zawdzięczam. I chcę jeszcze abyś wiedziała jak bardzo żałuję tego, co zrobiłem
i jest mi wstyd.
Marek.
Ula po raz kolejny rozpamiętywała swój związek z
Dobrzańskim. Zresztą przez cały miesiąc wracała do tamtych chwil i zadawała
sobie mnóstwo pytań. Chciała zapomnieć, ale nie potrafiła. Dlaczego on mi to
zrobił – pytała samą siebie? Sebastian mnie omotał i to ma być
usprawiedliwienie? Zakpił i okłamywał, a później z wyrzutów sumienia pisał, że
jestem dla niego ważna. Odkrył to tak nagle i ja mam w to uwierzyć? Przyjaciele
przecież nie okłamują się – myślała chowając list do książki, którą jej kiedyś
podarował. Czy można jednocześnie kochać
i nienawidzić? Odwieczne pytanie.
Kochać i tracić,
pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znowu się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie “precz!” i błagać “prowadź!”
Życie to ciągłe przeciwności i wybory. Ja już jednak wybrałam. Nie potrafiłabym być
z kimś, kto kłamał i nie ma żadnych uczuć z wyjątkiem egoizmu. Jak dla mnie
Marek mógłby zniknąć z mojego życia.
Dzisiaj jednak
dowiedziała się, że nigdy się tak nie stanie. Marek już na zawsze będzie
częścią jej życia. Od jakiegoś czasu brała taką ewentualność pod uwagę, ale
pewna nie była. Marek nie zabezpieczył się, a według jej wyliczeń
prawdopodobieństwo zajścia w ciąże było pół na pół. Ta niepewność nie dawała jej
spokoju. Tym bardziej, że jeden test ciążowy wyszedł pozytywny a drugi
negatywnie. Jej wewnętrzne odczucia też nie były do końca jasne. Z jednej
strony chciała, żeby tak było, a z drugiej wiedziała, że będzie wiązało się to
z kontaktami z Markiem. Dzisiaj jednak, kiedy jej ciąża stała się faktem
ucieszyła się. Będę mieć dziecko z moją pierwszą i jedyną miłością. Czy może
być coś piękniejszego od tego cudu. Tylko jak ja teraz będę żyła i czy Marek
będzie chciał uznać te maleństwo. Może
nie będzie zadowolony. Nigdy nie
wspomniał o wspólnej przyszłości, a tym bardziej o dzieciach. Nie powiedział mi
nawet, że mnie kocha. Ale dziecko chyba by pokochał. Znowu milion myśli i
pytań, na które muszę mieć szybko odpowiedź, bo inaczej zwariuję. Im szybciej z
nim porozmawiam tym lepiej.
Spakowała, więc
swoje rzeczy i zabrała się z Agata i Adamem do Warszawy. Przez ten miesiąc
zaprzyjaźniła się z nimi. Agata była specjalistką od mody w jednym z kobiecych
pism, a Adam był jednym z lepszych warszawskich fryzjerów. To oni namówili ją na całkowitą zmianę
wizerunku. Paulina zaczęła dzieła przemiany, a oni je dokończyli. Któregoś dnia
pojawili się w jej pokoju z propozycją przefarbowania włosów na ciemniejszy
kolor i skrócenia. Dzień później zabrali do miasta a Ula zaopatrzyła się w nowe
ubiory jak również w modne okulary i szkła kontaktowe. Wieczorem przeglądając
się w lustrze nie mogła uwierzyć, że może wyglądać tak pięknie. Ciekawa jestem
jak Marek zareaguje, gdy mnie zobaczy.
Marek chciał wszystko rzucić i od razu pojechać do Uli,
spotkać się z nią i wyjaśnić sprawę ewentualnej ciąży. Z podróżą, jednak musiał
się wstrzymać do rana, bo wieczorem miał ważne spotkanie biznesowe z panią
Kruger z Niemiec, którego nie mógł sobie odpuścić. Odwołał, więc tylko
jutrzejsze spotkania i postanowił wyjechać na Mazury skoro świt. Całą drogę jechał jak wariat nie zważając
często na przepisy drogowe i myśląc o swoim dotychczasowym życiu. Może nie
zasługuję na Ulę? Ja miałem wiele kobiet a ona była tylko ze mną. Oddała mi się
z miłości, a ja nie potrafiłem wówczas tego docenić i była dla mnie kolejną
panienką, z którą pragnąłem się przespać.
Tamtej nocy wyznała mi, że mnie kocha, mówiła to szczerze i może,
dlatego było mi z nią tak dobrze. Dla innych kobiet głównie liczył się mój
portfel albo pozycja społeczna, a uczucie miało mniejsze znaczenie. Nigdy w ich
wyznaniach miłości nie było tyle uczucia, co w wyznaniu Uli. Chyba, że w
wyznaniu, że chcą iść ze mną do łózka było uczucie i prawda. Połowa panienek
sama tego chciała. Tak jak Sylwia. Już po pierwszym wspólnym wieczorze w klubie
zaciągnęła mnie do swojej kawalerki po babci.
A później systematycznie dokładała wszelkich starań, aby nasz związek
rozwijał się, a ty dawałeś się na to nabierać. Ale sam byłeś sobie winny.
Paulina przestrzegała cię przed tym związkiem, ale kto by słuchał młodszej
siostry.
Często wracał
myślami do tego związku z przed pięciu lat, kiedy to poznał piękną
dwudziestosiedmioletnią brunetkę recepcjonistkę hotelu Westin. Była od niego dwa lata starsza, ale nie miało
to dla niego znaczenia, bo była idealna. Wysoka, zgrabna z ładną buzią, dobra w
łóżku, tajemnicza, zaradna i rodzinna. Przynajmniej raz w tygodniu jeździła sto
pięćdziesiąt kilometrów do rodziny i zostawała na dwa, trzy dni. Podziwiał dziewczynę za te wyjazdy,
poświęcenie i za to, że pomagała im finansowo. Już na początku znajomości, po
tym jak przypadkiem zobaczył zdjęcie jej najbliższych opowiedziała mu o
sześcioletniej siostrze rodzicach, którzy łączą ledwo koniec z końcem i o
bracie, który w wyniku wypadku został sparaliżowany i od dwóch lat jeździ na
wózku. Z każdym kolejnym dniem,
tygodniem i miesiącem był pod coraz większym wrażeniem kobiety, jako kochanki i
idealnej kandydatki na stały związek, jak również jej szlachetności. W końcu po
półrocznej znajomości i po tym jak Sylwia z żalem poinformowała go, że musi
sprzedać kawalerkę Marek bez zastanowienia zaproponował jej, aby zamieszkali
razem w jego apartamencie. Było mu z nią
dobrze i z czasem zaczął myśleć poważnym o tym związku. Któregoś dnia jednak ktoś życzliwy
poinformował go o prawdziwej tożsamości kobiety. Trudno było mu uwierzyć w te
rewelacje i w to, że przez ponad rok wspólnego mieszkania był okłamywany.
Postanowił w końcu pojechać w jej rodzinne strony i sprawdzić, jaka jest prawda. Tym bardziej, że Sylwia nigdy nie proponowała
mu takiego wyjazdu, a gdy niedawno sam chciał się wprosić to wymigała się
remontem. Pojechał, więc
niezapowiedziany, ale nie zastał ukochanej w domu. Była natomiast jej rodzina z tym, że jej brat
inwalida okazał się jej mężem, siostra córeczką, a rodzice teściami. Był zdruzgotany i chciał powiedzieć prawdę
jej rodzinie, ale szkoda mu było jej męża i małej córeczki. Później w rozmowie
z nim przyznała, że Marek jest dla niej łatwiejszym życiem w stolicy i odskocznią
od monotonii życia. Próbowała przekonać
go też, że taki związek, układ jest dla wszystkich dobry i mógłby dalej trwać,
ale on nie mógł się na to zgodzić. Od tego czasu to on był tym, który zwodził i
bawił się uczuciami kobiet. Do czasu,
gdy nie poznał i zakochał się w Uli.
Po trzech godzinach dotarł na miejsce, ale okazało się,
że jego podróż była na próżno. Administrator poinformował go, że Ula
korzystając z uprzejmości innych letników wyjechała poprzedniego dnia. Nie
pozostało mu nic innego jak wrócić do Warszawy i skierować się prosto do
Rysiowa. Pech jednak nie opuszczał go, bo gdy dotarł do jej domu to Jasiek
powiedział mu, że Ula pojechała właśnie do firmy. We firmie znów minęli się,
ale gdy Marek zadzwonił do niej to odebrała telefon i umówili się na piętnastą
w pobliskiej kawiarni.
Do kawiarni przyszedł przed czasem i ogarnął wzrokiem
salę. Było tylko kilka par i jakaś brunetka, na którą tylko przelotnie zwrócił
uwagę. Dopiero po chwili rozpoznał w niej Ulę i podszedł szczerze zachwycony i
szczęśliwy.
-Ula. Pięknie wyglądasz- wyszeptał. Teraz rozumiem
Wiolettę, gdy powiedziała mi, że Ula była, ale jakby nie Ula.
- Dziękuję-odpowiedziała. Marek musimy porozmawiać.
Poważnie porozmawiać.
-Jesteś w ciąży prawda- wyręczył ją.
-Skąd wiesz-spytała? Przecież nie mówiłam nikomu o tym.
-Paulina dzwoniąc wczoraj do ciebie usłyszała w telefonie
pytanie o niejaką doktor Fiołkowską, a później sprawdziła w Internecie, kto to
taki. A to, że przyjechałaś tu i szukałaś mnie utwierdziło w tym. Byłem nawet
dzisiaj w Szczytnie, ale okazało się, że wyjechałaś. Ula tak się cieszę, że
będziemy mieć dziecko. Czy to znaczy, że dasz mi szansę- spytał przysiadając
się bliżej i ujął jej dłoń?
-Nie Marek- odpowiedziała nie pozwalając mu na
pieszczotę. To znaczy tylko tyle, że zostaniesz ojcem. Nie mogę być z tobą po
tym, co mi zrobiłeś. A o ciąży mówię ci tylko, dlatego że tak jest uczciwie.
Prędzej czy później i tak dowiedziałbyś się. Wolałam, więc już sama ci o tym
powiedzieć.
-Rozumiem- odparł niepocieszony. Co więc masz mi do
zaoferowania? Chyba kontaktu z dzieckiem mi nie zabronisz- zapytał.
- Nie Marek, nie zamierzam utrudniać ci tego. Nie
mogłabym. Nie chcę jednak ciągać się po sądach.
Sami, więc wszystko ustalimy, gdy dziecko już się urodzi.
-Ale na razie mam zniknąć z twojego życia na osiem miesięcy.
Dobrze myślę.
-Powiedzmy, że nie będziesz narzucać się zbyt swoją
osobą, a ja będę odbierać twoje telefony i dzwonić jak zajdzie taka potrzeba.
Tyle mogę ci obiecać- odpowiedziała mu.
- Dobre i to.
Rozumiem, że do FD nie planujesz wrócić- bardziej stwierdził niż spytał.
Twoje stanowisko ciągle jest wolne.
-Nie. To byłoby za wiele. Zajmę się swoją firmą. Maciek
rozwija ją i potrzebna jest mu pomoc. Ja będę zajmować się papierkami a Maciek
będzie w terenie. Tak będzie najlepiej
dla mnie. Będę już szła Marek. Niedługo mam autobus- odparła wstając od
stolika.
- Poczekaj chwilę- poprosił. Myślałaś o tym, co ci
napisałem. Idą tu miałem nadzieję, że i tym porozmawiamy. Ja naprawdę zmieniłem
się i …
-Marek ja nie chce tego słuchać- przerwała mu. Zraniłeś
mnie i trudno jest mi się z tego otrząsnąć. Nie potrafię ci znów zaufać, więc
nie wracaj do tego. Tylko dziecko będzie nasz łączyć- odpowiedziała i wyszła.
Nie było tak źle –pomyślała, gdy była już na zewnątrz.
Teraz czeka cię przeprawa z ojcem.
Minęły już dwa miesiące od czasu, gdy Ula wróciła do dom
a jej ciąża nie była już dla nikogo tajemnicą. Sami powiedzieli, o tym
najbliższym i znajomym. Nie chcieli żadnych domysłów i plotek. Ojciec Uli był zaskoczony i ciążą i tym jak
postępuje z Markiem. Myślał, że córka jest rozsądniejsza i nie chodziło mu o
zajście w ciążę, ale o to jak traktuje Marka. Widział w czasie wizyt w Rysiowie
jak bardzo zależy Dobrzańskiemu na Uli i dziecku i, że żałuje tego, co zrobił.
Próbował też tłumaczyć córce, że źle postępuje, ale żadne argumenty do niej nie
docierały. Tym bardziej, że miała poparcie od koleżanek z pracy, które dobitnie
przekonywały ją, że Marek to drań niestały w uczuciach i dobrze robi nie wiążąc
się z nim. Tylko Paulina miała inne zdanie na ten temat. Ona z kolei
przekonywała Ulę, że Marka ta historia wiele nauczyła i naprawdę pokochał
ją. Ula jednak była zbyt dumna i
zraniona, aby wybaczyć Markowi i uwierzyć w słowa Pauliny. Reakcja rodziców Marka na wieść, że zostaną
dziadkami była podobna jak ojca Uli. Najbardziej, jednak zaskoczyło ich to, kto
jest matką dziecka. Spodziewali się modelki albo jakieś przypadkowej dziewczyny
z klubu, ale nie jego własnej asystentki. Nie obyło się też bez wywodu na
temat, jaki to on jest nieodpowiedzialny głupcem, bo zranił taką miłą, wrażliwą
i mądrą kobietę. Pomimo tego, że wiedzieli jak bardzo ich syn skrzywdził Ulę
mieli nadzieję, że kiedyś Cieplakówna wybaczy mu i będą szczęśliwą rodziną.
Marek przez cały
ten okres dwóch miesięcy też liczył na to, że może z czasem będzie lepiej, ale
Ula była nieugięta. Odpierała każde jego zaloty, a próby rozmowy na temat
przeszłości ucinała. W końcu ich
kontakty ograniczyły się głównie do rozmów telefonicznych i tylko parę razy
mieli okazję widzieć się osobiście. Były to jednak służbowe spotkania w czasie,
gdy Ula była akurat była we firmie w sprawach związanych z PRO-es . Wyjątkiem
było przyjęcie zaręczynowe Pauliny i Lwa.
Marek liczył, że może ta wzniosła uroczystość zmieni coś w ich relacjach.
Ula wyglądała tego wieczora pięknie i nie mógł skorzystać z okazji i nie
spróbować zbliżyć się do niej. Ona jednak była obojętna na jej komplementy i
wyznania. W końcu Marek postanowił nie martwić się niepowodzeniami i cieszyć
się z tych krótkich chwil spędzonych razem, a przede wszystkim zmienić taktykę.
Znał Ulę i wiedział, że nie może naciskać zbyt mocno i narzucać się swoja
osobą. Stał się, więc bardziej przyjazny i pomocny, a na efekt długo nie musiał
czekać. Ula wkrótce stała się dla niego
milsza, bardziej przystępna i pozwalała nawet czasami odwieść się do domu albo
zgadzała się na jego odwiedziny w Rysiowie. Najbardziej jednak zaskoczyła
Marka, gdy zaproponowała mu, aby poszli razem na pierwsze USG. Później oglądając i pokazując wydruk innym wyglądali
na szczęśliwą parę, która z utęsknieniem i razem czeka na przyjście na świat
ich maluszka. Paulina przypatrując się im nie rozumiała ich postępowania.
Zwłaszcza Ulę trudno było jej zrozumieć. Widać było, że ciągle czuje coś do
Marka tylko była zbyt dumna, aby się do tego przyznać.
-Mam plan kochanie- powiedziała w końcu któregoś dnia do
narzeczonego. Musimy im pomóc, bo sami do porozumienia nigdy nie dojdą.
Zaprosimy ich do twojej willi na najbliższy weekend. Każde osobno oczywiście i w tajemnicy. Teraz
we czwartek wypada święto, a piątek jest też wolny będą mieć, więc cztery dni
na pogodzenie się. Ja zajmę się Ulą a ty Markiem. Jeszcze dzisiaj napomnę mu,
że jadę do Włoch, a ty jutro zaproponujesz mu wspólny wyjazd. Powiesz, że nie masz, z kim wyjechać a we
Warszawie też nie chcesz siedzieć. Uli
powiem dokładnie to samo tylko, że to ty masz pilny wyjazd do Moskwy i ja nie
mam, z kim wyjechać. A kiedy zawieziemy
już ich tam my odjedziemy i zostawimy samych. Rozumiesz- spytała.
-Tak. Tylko, dlaczego nie możemy powiedzieć Markowi prawdy-
spyta? Przecież zależy mu na Uli.
- Nie możemy, bo Marek obiecał Uli, że nie będzie się jej
narzucał i tego się trzyma, tygrysku. A Ulę biorę na siebie. Wie, jaka jestem
i, że tylko ja mogłam wpaść na taki pomysł, więc Marka na pewno winić nie będzie.
Mam tylko nadzieję, że nie zdzwonią się i nie zorientują, że ich wkręcamy.
-Marek moglibyśmy wyjechać jutr popołudniu i zostać do
niedzieli- zachęcał Lew następnego dnia wieczorem w pubie. Pomyśl tylko cisza,
świeże powietrze, staw pełen ryb- zachęcał Lew. Chyba, że wolisz ten czas
spędzić z Sebastianem w klubie- spytał.
- Nie, nie mam. A Paulina nie będzie mieć pretensji, że
mnie również zabierasz-spytał
-Paula wyjeżdża do Włoch.
Nie wspominała ci o tym. Ma kupić coś do ślubu.
-A tak mówiła- odparł. Myślałem, że ma za tydzień lecieć.
-Zresztą sama prosiła mnie, aby zająć się tobą. Marek nie
daj się długo namawiać. Zobaczysz będzie to prawdziwy męski wyjazd. To jest
coś, co jest ci teraz potrzebne wyjazd i odpoczynek.
-No dobra. Pojadę z tobą na ten męski wyjazd. Ale piwo to
ja kupuję.
Tymczasem w Rysiowie Paulina prowadziła podobna rozmowę.
-Ula nie odmawiaj
mi- prosiła. Dom Lwa jest położony z dala od ludzi i mogłybyśmy spędzić tam
cztery dni weekendu.
-No nie wiem Paulino. A Lew nie będzie zły, że mnie
również zabierasz- spytała.
- Lwa nie będzie.
Wyjeżdża do Rosji na tydzień byłybyśmy, więc same. Zresztą prosił mnie,
aby wzięła ze sobą kogoś do towarzystwa a tobie taki wyjazd dobrze ci zrobi.
Świeże powietrze, cisza, las. Proszę cię Ula zgódź się i obiecuję, że nie będę
nic mówić na temat Marka. To będzie tylko babski wyjazd.
-No dobrze, już dobrze. Pojadę z tobą na ten babski
wyjazd. Ale ja gotuję.
- Udało się kochanie-rzekła godzinę później Paulina do
narzeczonego. Ula zgodziła się na wyjazd.
-Marek też się zgodził. Musimy tylko ustalić szczegóły.
- Wiem. Zobaczysz
uda nam się i pogodzimy Ulę i Marka- odparła ucieszona.
Następnego dnia obie pary udały się w zapowiadaną podróż.
- To jesteśmy na miejscu – powiedziała Paulina do
Uli. Pomogę zanieść ci tylko bagaże i
pojadę na chwilę do sąsiadów zawieźć te sadzonki. Jeszcze trochę i całkiem klapną.-tłumaczyła
się. A ty w tym czasie możesz pójść i wziąć prysznic albo położyć się i
odpocząć chwilę po podróży. Powinnam wrócić za jakieś pół godziny góra
czterdzieści pięć minut. Wzięłabym cię ze sobą, ale pewnie jesteś zmęczona a
droga do nich to jeszcze większe wertepy niż ta do domu Lwa.
- To jesteśmy na miejscu Marek- powiedział Lew w niecałe
półgodziny później wjeżdżając cicho na podwórko. Wypakuje tylko bagaże i pojadę
zawieść sąsiadowi te pudła. A ty możesz
iść i rozpakować się. Ja wrócę za jakieś półgodziny. Wziąłbym cię ze sobą, ale
ma mi oddać krzesełka ogrodowe i zawalę sobie auto. Tu masz klucze. Ten jest od
górnego zamka a ten od dolnego.
I zanim Marek
zdążył cokolwiek zrobić Lew wskoczył do auta i odjechał. Wziął, więc torby i
poszedł w stronę drzwi. Zdziwił się, bo były zamknięte tylko na jeden zamek a w
holu leżały bagaże.
-Paulina nie powiedziałaś mi gdzie mam się rozpakować –
usłyszał z góry głos Uli a po chwili ją samą owiniętą w ręcznik. Marek, co tu
robisz-spytała pierwsza.
-Lew zaprosił mnie
na weekend - odparł.
- A mnie zaprosiła Paulina. Powinnam domyślić się, że pod
tym zaproszeniem coś się kryje. Muszę
zadzwonić do niej.
CDN WRZESIEŃ