Firmowa zabawa Andrzejkowa trwała już w najlepsze.
Wszyscy bawili się świetnie z wyjątkiem Pauliny Febo. Była zła na swojego
przyszłego teścia, że zorganizował ją w takiej formie. Wolałaby spędzić ją tak
jak rok temu w mniejszym i stosowniejszym gronie, czyli z Markiem swoim
narzeczonym, bratem Aleksem, Dobrzańskimi i kilkoma wybranymi osobami.
Krzysztof jednak połączył ją z obchodami trzydziestopięciolecia istnienia firmy
i zaprosił wszystkich pracowników biurowca, czyli ponad sto osób. Zmuszona,
więc była bawić się wraz z krawcowymi i paniami sprzątającymi, a to urągało jej
dumie. W dodatku ciągle musiała pilnować świetnie bawiącego się Marka, który za
cel postawił sobie taniec z każdą bawiąca się tu kobietą. Teraz tańczył ze swoja
asystentką, szeptali sobie coś do ucha i śmiali się. Zabawy prowadzone przez
wodzireja również nie były w jej guście. Tak samo jak wróżby z ciasteczka,
lanie wosku, losowanie fantów, czy obecność wróżki Jowity. To ona, jednak skupiała
najwięcej uwagi bawiących się tam osób. Bufetowa Ela zapalona maniaczka wróżb i
horoskopów postanowiła skorzystać z porady. Zaciągnęła również Ulę Izę i Alę.
Ula słuchała jej wróżb, ale osobiście nie wierzyła w te
przepowiednie, chociaż pokrywały się częściowo z tym wszystkim, co się dzieje
wokół jej przyjaciółek. Z Eli kart
wynikało, że obecna znajomość źle się skończy, ale jest ktoś blisko niej wart
jej uczucia. -Nieśmiały, ale dobry i
uczciwy i zajmie się tobą i twoim synkiem zapewniała Jowita. Ali zaś mówiła o tym, że od dawna jest sama i
ciągle opłakuje i wspomina dawną miłość, a życie toczy się dalej. -Wiekiem
się wymawiasz, a miłość w twoim wieku to nie grzech przekonywała. Inni
potrzebują twojej miłości i możesz ich obdarować. Najbardziej jednak ucieszyła
Izę, bo z jej kartach wyczytała duże zmiany, które zajdą w życiu jej i jej męża.
- A ty nie chcesz wiedzieć, co cię czeka- spytała Uli.
Tak dobrze ci z oczu patrzy.
- Ja- spytała? Nie bardzo. Limit szczęścia już chyba został
wykorzystany przy Ali, Eli i Izie-odpowiedziała.
-Nic nie wiadomo, co w twoich kartach jest napisane –
odrzekła i nie zważając na Ulę rozłożyła karty.
-Smutne i ciężkie życie miałaś i szybko musiałaś dorosnąć-
zaczęła. Wszystko się jednak zmieniło i los uśmiechnął się do ciebie. W miłości
również nie miałaś szczęścia. Teraz nie jest lepiej. Jest ktoś z ciemnymi
włosami i kochasz się w nim skrycie, ale bez wzajemności i szans na bycie
razem.
-Ula jest ktoś i nic nam nie powiedziałaś- przerwała Ela.
Znamy go?
-Nie- odparła szybko. To ktoś z Rysiowa. Dajcie skończyć.
- Los jest jednak przewrotny i to, co dzisiaj wydaje się
nam nie możliwe, niedozwolone wręcz nierealne jutro może okazać się całkiem
inne. Zauważy cię, dostrzeże twoje piękno
wnętrza i zyskasz jego serce. Wiosna będzie tym czasem, kiedy zacznie rozkwitać
wasza miłość, a jesień ją przypieczętujecie.
Jesteście sobie przeznaczeni i nic i nikt tego nie zmieni.
Marek stał nieopodal i przysłuchiwał się przez chwilę z
rozbawieniem wróżbie Uli.
-Ale chyba ten ktoś nie zabierze mi Uli na stałe pani
Jowito – zapytał. Tego bym nie zniósł. Ula jest moją asystentką i bez niej nie
dałbym sobie rady. Związani jesteśmy na libor i wibor jak mówi Ula.
- Żebyś wiedział mój drogi. Na śmierć i życie albo, jak
kto woli na dobre i na złe-odpowiedziała. Ale to chyba dobrze, że znajdzie tą
jedyną i prawdziwą miłość i będzie szczęśliwa, prawda. Może ci również powróżyć-
spytała. Wyznaczona narzeczona nie znaczy przeznaczona. Nie wiadomo, co życie ci
pisze- dodała tajemniczo.
-Czemu nie -
odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- O tych licznych romansach i zranionych kobietach nie
będę mówiła. Tak jak o Paulinie i Klaudii. Oba te związki są bez przyszłości i
dawno temu powinny się zakończyć. Pierwszy jest nieporozumieniem i zły, a drugi
nigdy nie powinien się zacząć. Same kłopoty tylko masz z tego- mówiła jak dla
dziewczyn za bezpośrednio. A teraz do rzeczy. Pojawi się, ktoś nowy-
powiedziała pokazując jedną z kart. Ktoś, kto już jest, blisko ale jeszcze
nieodkryty. Zmieni twoje życie na lepsze
i stanie się to w ciągu najbliższego roku. Przed tą miłością nie uciekniesz- oznajmiła z
uśmiechem. Związani będziecie na libor i wibo jak mówi Ula.
-Tu jesteś kochanie, a ja wszędzie cię szukam- przerwała
im Paulina. Wróżysz sobie- spytała?
- Tak- odpowiedział z lekką obawą o to ile usłyszała
narzeczona.
- I co ci powiedziała. Coś o nas?
-Nic ważnego i o niczym, o czym bym nie wiedział-
odpowiedział wymijająco. Uli za to wywróżyła wielką miłość. Pozazdrościć tylko
takiej wróżby.
- To może i ja skorzystam- spytała demonstracyjnie biorąc
Marka pod rękę.
-Paula chyba nie wierzysz w to, co mówiła Jowita-
uspokajał ją chwile później próbując za nią nadążyć.
- Nawet tej twojej
brzyduli powiedziała, że czeka ją miłość a mi, że nic nie jest na
stałe i wszystko może runąć jak domek z kart- mówiła ze złością.
- Tyle razy mówiłem ci, że nie masz tak mówić o Uli. I
nie powinnaś niszczyć Jowicie kart.
-Upokorzyła mnie-odparła opryskliwie. Zabrzmiało to tak
jakbyś miał mnie zostawić.
- Nie Paulino. Jowita powiedziała, żebyś pamiętała o tym,
bo niepielęgnowana miłość zwiędnie jak kwiat. A to, co innego. W dodatku nie dałaś jej
skończyć wróżby.
-Po, co miała kończyć. Żeby powiedziała mi, że mnie
zostawisz.
Tymczasem Ula
próbowała wytłumaczyć i przeprosić Jowitę za zachowanie Pauliny.
- Ona jest bardzo przewrażliwiona na punkcie Marka i na
wszystkim, co się z tym wiąże. Zwłaszcza na ślubie. Planuje go od dawna i nie
przewiduje, że może być inaczej.
- To nie twoja wina dziecino i nie musisz mnie za nią
przepraszać- odpowiedziała. Mama Marka
jest moją znajomą i miałam okazję poznać ją u Dobrzańskich, więc wiem, jaka
jest. Już wtedy wydawała mi się niesympatyczna, a w
jej oczach było dużo złej energii. I dziwię się Markowi, że z nią jest. Znam go
od dziecka i nigdy nie dawał sobą manipulować- mówiła z politowaniem. A ty Ula powinnaś wyeksponować oczy. Są nie
tylko piękne, ale i szczere. Te okulary są zdecydowanie niemodne i nie twarzowe.
I przepraszam, że mówię ci to tak, wprost ale taka już jestem. Zresztą wróżka
zawsze prawdę ci powie. Proszę to moja
wizytówka- powiedziała podając mały kartonik. Wpadnij do mojego zakładu a ja dopasuje
ci jakieś zgrabne okularki albo szkła kontaktowe.
-Zakład optyczny „Jowita”
przeczytała na głos.
-Dziwicie się i jesteście rozczarowane, prawda- spytała
dziewcząt. Z samego wróżenia nie wyżyłaby- tłumaczyła się. Moja babka i matka
tylko tym zajmowały się, ale teraz są inne czasy i wróżką jestem po godzinach.
Zapewniam jednak, że znam się na jednym i na drugim. Wszystko, co mówiłam wam wkrótce
sprawdzi się- zapewniała z uśmiechem.
Tuż przed północą
i końcem zabawy przyszedł czas na punkt kulminacyjny, czyli losowanie fantów.
Każdy los był wygrany, więc wszyscy czekali na nie z niecierpliwością. Nagrodą
główną był laptop, ale reszta nagród też nie była zła i po zakończeniu wszyscy
byli zadowoleni. Najbardziej chyba Ula, bo to ona trafiła na kolację z Markiem.
Co prawda najpierw padło na pana Karola, ale losowanie powtórzono, bo musiała
to być kobieta. Do domu wracała, więc szczęśliwa i długo rozpamiętywała zabawę
i czas spędzony z Markiem. Wspólny taniec, rozmowę i wróżbę. Zwłaszcza to ostatnie
najbardziej tkwiło w jej głowie.
To mało prawdopodobne, a nawet całkiem
nieprawdopodobne, żebym miałaby wyjść za mąż w ciągu roku i to w dodatku za
Marka- myślała późną nocą próbując zasnąć. Jowita to na pół wróżka to po pierwsze, po drugie to znajoma Marka i
pewnie naopowiadał jej o mnie już prędzej, a po trzecie nigdy w horoskopy i
wróżki nie wierzyłaś, więc wybij sobie ten scenariusz z głowy zanim zaczniesz wierzyć
w horoskopy jak Ela.
Niedziela ciągła się jej jak nigdy dotąd. Chciała żeby
był już poniedziałek, a najlepiej wtorek. Z nudów zaczęła przygotowywać się do
wyjścia i przeglądać szafę. Restauracja
Książęca to nie budka z zapiekankami- myślała. Muszę ubrać coś eleganckiego. Wybrała, więc ciemną garsonkę,
którą kupiła na żałobę po mamie i dopasowała do tego białą bluzkę. Postanowiła
również, że skorzysta z oferty Jowity i zmieni okulary. Te, które miała kupiła
przed maturą i czasy świetlności miały za sobą. Zadzwoniła do niej i umówiła na poniedziałek.
Marek tymczasem
łatwo z narzeczoną nie miał. Na zabawie dała się jakoś udobruchać, bo nakłamał
jej i zapewnił, że w jego wróżbie była mowa o wielkich zmianach w przyszłym
roku, a to nie może nic innego znaczyć jak ślub. Humor popsuł się jej, jednak znowu,
gdy okazało się, że na kolację Marek pójdzie z nienawidzoną Ulą. Tym bardziej,
że Dobrzański ucieszył się z wyniku losowania i od razu umówił się na wtorkowy
wieczór. Sposobności na pokazanie swojego niezadowolenia na zabawie jednak nie
miała, więc dopiero w drodze do domu dała upust swojej złości.
-Mam nadzieję, że odwołasz te spotkanie albo pójdziesz
gdzie indziej- zażądała.
-Dlaczego-spytał spokojnie?
-Bo nie ma ogłady towarzyskiej na przebywanie w takich
miejscach. Ani ogłady, ani wyglądu, ani odpowiedniego
stroju. Popełni jakąś gafę i możemy zapomnieć o Książęcej jak o Senatorskiej.
Zapomniałeś
już jak oblała mnie winem na letnim pokazie albo jak zachowała się w czasie spotkania
z Terleckim i jak wtargnęła na korty tenisowe. Do dzisiaj boję pokazać się w Senatorskiej.
-Ja żadnych obiekcji nie mam- odpowiedział. I nie mam
zamiaru nic odwoływać ani zmieniać. Pójdę na te spotkanie czy ci się to podoba
czy nie. I nie przekonasz mnie do zmiany decyzji.
- Jak chcesz. Ja tylko cię ostrzegam- powiedziała
obrażonym tonem. Zrobi coś głupiego to ty będziesz się wstydził a nie ja. I może wtedy zaczniesz doceniać również
Wiolettę a nie tylko brzydule. Ona
przynajmniej ma klasę i wie jak ma się zachować.
-Wioletta i klasa nie rozśmieszaj mnie. Ona nie ma ani
klasy ani rozumu.
-Ale nie robi pośmiewiska z siebie, a brzydula tak-
próbowała przekonywać.
-Mówiłem ci, że masz przestać o niej tak mówić-
powiedział ostro. I przestań zachowywać się zawistnie. Ula nie zasłużyła sobie
na takie traktowanie.
-Nie zasłużyłam- zaśmiała się ironicznie. Przez nią
zostałam poniżona i ośmieszona.
- Przez nią. Nie żartuj sobie. Czym ona mogła cię urazić Paula,
czym? Wiem. Chodzi ci o te przeprosiny,
prawda- spytał i spojrzał na nią z pogardą. Należały się Uli, więc teraz nie rób
z siebie ofiary losu. Od czasu jak pojawiła się we firmie razem z Wiolą
dręczyłyście ją i robiłyście wszystko żeby odeszła. Wymyśliłaś intrygę o raportach i donosach i
pozwoliłaś na szydzenie z niej tylko, dlatego żeby to Wiola była jedyną moją
sekretarką i szpiegowała mnie. Nie mogłem pozwolić na takie traktowanie Uli i uprzedzałem,
że jak ktoś będzie dalej kpił albo poniżał Ulę to poniesie karę. Wszyscy
dostosowali się tylko ty z Wiolą nie, więc kara musiała być. Myślałaś, że skoro
jesteś współwłaścicielką firmy to ciebie to nie dotyczy?
-A ty musiałeś zrobić z tego takie przedstawienie-
spytała zaciekle. Jeszcze trochę a
musiałabym przepraszać ją na kolanach.
-Inaczej tego byś
nie zrozumiała, ale widzę, że na błędach jednak się nie uczysz.
- Wiesz, co wolałam już jak miałeś piękne sekretarki-
powiedziała z pogardą. Przynajmniej wykorzystałeś je i szybko pozbywałeś się, a
tą będę musiała znosić nie wiadomo jak długo.
-Chyba nie mówisz tego poważnie –spytał.
-Bardzo poważnie- odpowiedziała wysiadając z auta.
Jej życzenie o
pięknej asystentce dla Marka ziściło się i to szybko. W poniedziałek po pracy
Ula pojechała pod wskazany adres na wizytówce. Pojechała po okulary a wróciła z nową fryzurą
i sukienką. Jowita już na nią czekała
wraz z dwiema koleżankami. Wybrała dla niej ładne okulary, dała na próbę szkła
kontaktowe i zaproponowała zmianę fryzury. Chwilę później siedziała po drugiej
stronie korytarza w salonie fryzjerskim „Beata”. Właścicielka osobiście się nią
zajęła. Wyrównała końcówki, zaczesała grzywkę i przyciemniła włosy. Co prawda
tylko szamponem koloryzującym, bo Ula bała zaryzykować trwałego koloru, ale
efekt był i tak był piorunujący. Kupno eleganckiej sukienki w zaprzyjaźnionym
butiku było tylko już formalnością. Dwie godziny później trzy przyjaciółki z
zadowoleniem patrzyły na efekt swoich działań. Ula wyglądała skromnie, ale i z
klasą. Dostała jeszcze od całej trójki zestaw do makijażu i lekcję jak go
zrobić. Z galerii wychodziła, więc szczęśliwa.
-Szkoda, że nie zobaczę miny Pauliny i Marka jak cię
jutro zobaczą- rzekła Jowita odprowadzając Ulę. Jedna będzie zachwycona a druga
kwaśna- dodała i zaśmiała się filuternie. I baw się dobrze na jutrzejszej
kolacji. Marek pomimo tego, że jest,
jaki jest to dobry chłopak- zapewniała. To on jest twoją miłością, prawda.
- A pani skąd wie- spytała.
- Karty powiedziały mi, że to ktoś z pracy i widziałam
jak na niego patrzysz. Nie wspominałam o tym na zabawie, bo nie chciałam
stawiać cię w niezręcznej sytuacji przed przyjaciółkami. Od razu domyśliłyby
się, o kogo chodzi. Zawalcz o niego- powiedziała i wzięła Ule za rękę dodając
jej pewności. Wiesz przecież, że” Jeśli się czegoś naprawdę pragnie, jeśli się
do tego dąży to laur zwycięstwa musi należeć do nas.”
- Naprawdę myśli pani, że ja i on- spytała z powątpieniem.
-Kochanie księga losu jest otwarta i od ciebie zależy czy
w przyszłości zjesz tego cukierka.
Pojawienie się odmienionej Uli we firmie wywołało
poruszenie. Nikt nie mógł nadziwić się jej delikatnej urodzie. Na Marku również
zrobiła wrażenie. Patrzył na Ulę z takim samym podziwem jak na kobiety, z
którymi spotykał się. Jest piękna i
interesująca. Szybko jednak odgonił od siebie te myśli, bo Ula była za
porządna na romans i zbyt cenna, jako pracownik, aby stracić ją. Zachwyt Marka
nie uszedł uwadze Pauliny a jej mina dokładnie to odzwierciedlała. Była kwaśna i
zła.
Kolacja we dwoje udała się znakomicie. Już prędzej
obiecali sobie, że tematów firmowych nie będą podejmowali i będzie to
całkowicie prywatne wyjście. Stolik zamówiony mieli na siedemnastą trzydzieści,
ale z pracy wyszli tuż po zakończeniu jej i poszli na spacer. To Marek zaproponował jej tą przechadzkę w
chwili, gdy Ula zastanawiała się, co zrobić z tym wolnym czasem od końca pracy
do kolacji. Park, chociaż był to już początek grudnia i po polskiej złotej
jesieni nie było śladu wyglądał bardzo ładnie. Uroku dodawały mu latarnie,
które rozświetlały alejki i chroniły przed zapadającym zmrokiem. Nawet zimny
wiatr nie przeszkadzał im w spędzeniu tego czasu miło. Jest bardziej inteligentna niż myślałem. Całkiem inna niż modelki czy
panienki z klubu, które nadają się tylko do łóżka- myślał Marek. Ula
również była pod wrażeniem Marka. Prywatnie
jest całkiem inny, niż jako szef. Mogłabym z nim rozmawiać godzinami i nie
znudziłoby mi się. Na koniec spaceru
poszli jeszcze nad staw obejrzeć kaczki i skierowali się w stronę restauracji.
Na dobry początek zamówili herbatę ze sokiem malinowym a później Ula zdała się
na Marka i pozwoliła wybrać mu dania. Zaproponował, więc Uli polędwiczki
cielęce smażone na maśle podawane z kremowym sosem Dijon z krokietami
ziemniaczanymi nadziewanymi parmezanem i szpinakiem. Jedzenie jak przyznała Ula
było znakomite i trafiło w jej gusta. Po kolacji poszli jeszcze do kina. Oboje i tak chcieli kiedyś pójść i obejrzeć
ten film skorzystali, więc z okazji i poszli razem. D0 domu wrócił, więc
później niż zamierzał z nadzieją, że Paulina będzie już spała.
- Nie powiesz mi, że przez siedem godzin jadłeś kolacje-spytała
oskarżycielsko. Wiola powiedziała, że wyszliście o szesnastej.
-Nie. Byliśmy jeszcze w kinie a później odwiozłem Ulę do Rysiowa.
Nie jesteś ciekawa jak było. Sześć razy dzwoniłaś do mnie.
- Nie- odburknęła.
- Ala i tak ci powiem. Nic złego się nie stało- rzekł z
nieukrywaną satysfakcją. Żadnych stłuczonych szklanek, wylanych win, mlaskania.
- To dobrze- odparła. Skoro obyło się bez wpadek to będzie
mogła pójść z tobą na te przyjęcie do Lewandowskich- oznajmiła mu demonstrując
swoje fochy. Ja, jednak nie mogę pójść. Mam inne plany.
-Aleks, Wiola czy otwarcie nowego salonu piękności-spytał
nie wierząc w jej te ważne sprawy.
-Nie bądź złośliwy-odburknęła tylko nieuprzejmie i
naciągnęła na siebie kołdrę.
Ula była
zaskoczona zaproszeniem na przyjęcie. Marek już prędzej wspominał o nim i o tym,
że idzie tam z Pauliną a teraz proponował jej te wyjście. Powiedział też o powodach, dla których
zaprasza ją. Było jej trochę przykro, że jest tylko zamiast Pauliny, ale z
perspektywą spędzenia wieczoru z Markiem była to mała niedogodność i zgodziła
się.
-A, co z Pauliną- spytała jeszcze. Nie będzie miała nic przeciwko
temu, że mam iść z tobą. Nie przepada za mną.
- Bez obawy Ula. Paulina sama mi to zaproponowała, więc
nie musisz się o to martwić.
-To dobrze-odparła z ulga. I zrobię wszystko, aby ten wieczór był udany i niezapomniany. Nawet, jeśli
mam być tylko kołem zapasowym- pomyślała.
Dom Lewandowskich był ogromny, bardziej elegancki niż
myślała i już na początku przyjęcia pożałowała, że zgodziła się przyjść.
- Nigdy nie byłam na takiej oficjalnej kolacji-
tłumaczyła Markowi swoje obawy. Boję
się, że teraz naprawdę mogę popełnić jakąś gafę. Nie chciałabym wprowadzić
niepotrzebnego zakłopotania ani stawiać ciebie w niezręcznej sytuacji.
- Nic takiego się nie stanie a otrzęsiny miałaś na
kolacji w Książęcej- przekonywał ze swoim pokazowym uśmiechem. To będzie
kolacja biznesowo- towarzyska, więc przydasz mi się w rozmowach.
Kolacja szybko minęła
i wbrew obawą, że może stać się coś nieprzewidzianego nic takiego się nie stało.
Gospodarz był zauroczony towarzyszką Marka.
Ula z wyczuciem uczestniczyła w rozmowach i równie chętnie słuchała
innych. Dobrzański dostał nawet pochwałę od pana Lewandowskiego, który
stwierdził, że towarzystwo Uli jest bardziej interesujące niż Pauliny.
Paulina natomiast szybko pożałowała swojej decyzji, bo dzień
po przyjęciu znajome doniosły jej jak bardzo wszyscy zachwyceni byli Ulą i jak
świetnie Marek bawił się w jej towarzystwie. Ze spotkania z przyjaciółkami od
razu pojechała do firmy.
-Sama chciałaś, żeby ją zabrał, więc nie rób mi teraz
wymówek-bronił się Marek po jej wybuchu złości.
-Ale nie musiałeś się też aż tak dobrze bawi się.
-Nic nie musiałem robić. Ula jest inteligentna, umiała
rozmawiać na wszystkie tematy, ma swoje zainteresowani. Sama zyskała sympatię.
-Ona interesująca nie kpij-odpowiedziała i zaśmiała się.
To zwykła kuchta z zapadłej wiochy. O czym można z nią rozmawiać. Chyba tylko o
tych jej sławnych pierogach.
- Można gotować, sprzątać i prać a jednocześnie być
interesującym człowiekiem- mówił z nieukrywanym podziwem. Ona właśnie taka
jest. Nikt nie mógł uwierzyć mi, gdy powiedziałem, że przez ostatnie sześć lat
zajmowała się domem i jednocześnie studiowała. Teraz też ma czas i na prace i na dom i na
swoje zainteresowania. A właśnie Paulino,
co ty robisz cały dzień w domu-spytał. Kiedy wychodzę śpisz, we firmie
pojawiasz się sporadycznie, nie gotujesz, nie sprzątasz. Więc, co zajmuje ci
tyle twojego bezcennego czasu, że nie miałaś czasu na te przyjęcie. Zakupy, fryzjer, kosmetyczka, spotkania z
koleżankami. I co jeszcze. Masz jakieś zainteresowanie, bo z tego, co wiem to
oprócz mody i urody nic innego cię nie interesuje. Umiesz, chociaż uprasować
koszulę?
-Do tej pory ci to nie przeszkadzało, ale od czasu jak
pojawiła się ta pokraka to…
-Licz się ze słowami Paulino-przerwał jej ostro.
-A ty zdecyduj się czy chcesz mieć w przyszłości piękną i
zadbaną żonę, czy kurę domową- odpowiedziała obrażonym głosem i wyszła z jego
gabinetu.
Niespełna dwa tygodnie od czasu zabawy Andrzejkowe Marek
zrozumiał, że jego narzeczona jest nie tylko wyniosła i zarozumiała, o czym
wiedział prędzej, ale również cyniczna, ma w sobie dużo zawiści i jest pusta.
świetnie, super pomysł inaczej niż w serialu , tutaj główne skrzypce w przemianie Uli zagrała Jowita i chwała jej za to, Marek dostrzega jej wartość i broni przed Pauliną i zauważa rysy na nieskazitelnym wizerunku swojej narzeczonej, szkoda ze tak rzadko publikujesz te swoje perełki, pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńRzadko publikuję, bo do pracy chodzę. Wracam około 16 zjem obiad czasami muszę zając się młodszym rodzeństwem i czas zleci. Teraz jeszcze po roku przerwy wracam do nauki. Trochę inaczej niż w serialu, ale i podobnie. W związku Uli i Marka będzie tak zwyczajnie od koleżeństwa do przyjaźni i miłości.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Zaskoczyłaś mnie tą miniaturką.Spodziewałam się dalszej części opowiadania ale nie narzekam jest świetna. Lubię gdy opowiadania nie odbiegają mocno od oryginału i nie ma kombinacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja również wole te bez komplikacji, chociaż zawsze wszystko dobrze się kończy. Trochę komplikacji będzie w Historii pewnej znajomości , ale nie na długo.
UsuńPozdrawiam miło i dzieki za wpis.
To jest genialne :) Miałaś super pomysł i świetnie napisałaś. To trochę inna historia- bez weksli, bez kłamstw i oszustw. zastanawiam się, kiedy Marek odkryje miłość do Uli. Juz nie mogę doczekać się kolejnej cześci. Tę super mi sie czytało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok
Weksli, kłamstw i oszustw nie będzie. Wpadłam na ten pomysł pisząc ostatnią część Historii pewnej znajomości. Marek odkryje miłość do Uli na przełomie wiosny i lata.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Świetny pomysł na mini. Część imponująco długa i arcy ciekawa. Nie ma nudy i za to ogromny plus. Jowita przepowiedziała Uli przyszłość i to już zaczyna się powoli realizować. Przemiana Uli, zachwyt Marka i ogromna zazdrość Pauliny. Ależ ta Febo musi być wściekła, bo Ula teraz naprawdę stanowi zagrożenie dla jej związku. W dodatku Marek wciąż jej broni i chwali, a to jest już nie do zniesienia przez zawistną Paulinę. Na pytanie Marka, czy umie prasować koszule, parsknęłam śmiechem. Paulina i prasowanie? Przecież ta flądra uważa, że urodziła się tylko po to, żeby pachnieć i dobrze wyglądać. Urodziła się, żeby być ozdobą tego świata, a umiejętności i inteligencja niekoniecznie muszą iść z tym w parze. U niej nie idą. Mam nadzieję, że jeszcze utrzesz nosa tej dumnej Włoszce. Uwielbiam, gdy jest traktowana tak jak na to zasługuje, a zasługuje na wszystko co najgorsze.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam. :)
Znalazłam taki drobiażdżek: "butka z zapiekankami" - budka
Tak myślałam, że spodoba Ci się bo Paulina jest tutaj zła i poniesie karę.Jedną już miała, gdy musiała przepraszać Ulę i za to najbardziej nienawidzi Uli. W jej słowniku przepraszam nie istnieje.
UsuńZ tą budką to już drugi raz. Musze zastosować metodę z podstawówki i napisać dziesięć razy budka, budka.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Jak ja uwielbiam andrzejki. Fajnie to rozpisałaś. Paulina lubi przyjęcia, ale w gronie rodziny i znajomych. Ona nie wyobraża sobie, że ma się bawić ze sprzątaczkami. Marek za to nie ma nic przeciwko temu. Właśnie uwielbiam za to Marka. Jest takim dobrym człowiekiem i nie patrzy na to kim kto jest tylko co ma w sercu. Jowita wróżka. No no powiedziała prawdę i spełni się to na pewno. Paulina juz nie mogła wytrzymać swojej przepowiedni. Marek próbuje ją przekonać, że to nie ma nadejść w tym roku, ale tak zdaje mi się, że on sam wieży w te przepowiedni, ale nie zwraca na to uwagi. Już Paula zaczyna być taką wredna. Ja jej nie rozumie, dlaczego ona jest taka zimna? Taką postawą na pewno nie zatrzyma przy sobie Marka .Jowita zmieniła Ulę w piękną kobietą i Paulina znowu pokazuje swoją złość. Kolacja i spotkanie udało się w 100%. Ula nie zawiodła, jak to wyobrażała sobie Paulina. W ostatnich słowach Pauliny: " A ty zdecyduj się czy chcesz mieć w przyszłości piękną i zadbaną żonę, czy kurę domową" i juz myślałam, że Marek tu powie, że wolałby kobietę, która go rozumie i nie robi mu awantury o wszystko. Wtedy może Paulina by zrozumiała swoje postępowanie. Ona jest straszna. Jak można być taką jak ona? Nie rozumiem jak Marek z nią wytrzymuje. Cześć bardzo dobrze się czytało. Uwielbiam twoje opowiadania ♡
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Paulina to dama i zabawy dla zwykłej Kowalskiej to nie dla niej.Urodziła sie damą i zamierza umrzeć jako dama. Rozum też ma mały. Przekonana jest że zawsze wszystko musi iść po jej myśli .Marek będzie odkrywał jej kolejne wady i w końcu powie dość.
OdpowiedzUsuńDzięki za pochwały i długi komentarz.
A kto by nie chciał zjeść tego cukiereczka?
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego rozdziału, naszła mnie ochota na Andrzejki :) Jowita przepowiedziała przyszłość Uli, mam nadzieję, że wszystko się spełni. Ja sama nie wierzę w horoskopy, wróżki i inne szamanki, to w opowiadaniu mogą się pojawiać. Ula piękna, teraz tylko czekać aż Marek się zakocha. A Paulina jak to przeważnie bywa, wielmożna pani z wyższych sfer, która nie uznaje zabawy z proletariatem. Towarzystwo musi być wysublimowane :D Czekam, aż Marek rzuci w diabły pannę FE. Pozdrawiam, UiM
OdpowiedzUsuńWiększą ochotę niż na Andrzejki mam na Boże Narodzenie, ostatnio potrzebne były mi życzenia BN i wprawiłam się w ten nastrój...
Jeszcze ponad miesiąc i Andrzejki będą. A od Andrzejek do Bożego Narodzenie to już bliziutko. Zresztą ta atmosfera BN w sklepach będzie tuż po 1 listopada.
UsuńPozdrawiam miło i dzieki za wpis.
Paulina psuje tu innym tylko zabawę. Zachowuje się jakby była jakoś księżną i chce zadawać się wyłącznie z tzw. śmietanką towarzyską bo ze zwykłymi ludźmi nie ma zamiaru się bawić. Ula za radą wróżki zmieniła się. Teraz czekam aż Marka trafi strzała amora i rzuci ,,Księżną lodu'' . Z Pauliny perfekcyjna pani domu raczej nie będzie. A przynajmniej w tym opowiadaniu. Czy się mylę? Czekam na cd. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNajpierw rzuci a później zakocha się. Oczy na pewne sprawy otworzy mu ...... .Później już sam będzie się zakręcał.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Bardzo fajny pomysl, ciekawie napisane:) Czekam na cd :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. M.M
Staram sie jak mogę. Czasami idzie lepiej pisanie a czasami opornie tak jak teraz przy urywku rozmowy Marek- Paulina- Dobrzańscy.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam.
Kochana !
OdpowiedzUsuń100 lat, 100 uśmiechów, 100 wielbicieli, samych niedzieli, przyjaźni wielkiej, radości wszelkiej, Szymona wiernego i natchnienia niezmiernego życzą Ci dzisiaj 100 razy:
Agata, Gośka, Patrycja i Marta. :)
Dzięki dziewczyny. A nie może być tak normalnie z tymi życzeniami?
UsuńZałóż sobie fb to będzie normalnie
UsuńBardzo zabawne. Dlatego nie mam żeby było normalnie.
UsuńDołączam się również. Z tego co rozumiem jutro imieniny.
OdpowiedzUsuńDzięki i również ewentualnie wszystkiego najlepszego. :)
Usuń