sobota, 17 października 2015

Wróżba 1



Firmowa zabawa Andrzejkowa trwała już w najlepsze. Wszyscy bawili się świetnie z wyjątkiem Pauliny Febo. Była zła na swojego przyszłego teścia, że zorganizował ją w takiej formie. Wolałaby spędzić ją tak jak rok temu w mniejszym i stosowniejszym gronie, czyli z Markiem swoim narzeczonym, bratem Aleksem, Dobrzańskimi i kilkoma wybranymi osobami. Krzysztof jednak połączył ją z obchodami trzydziestopięciolecia istnienia firmy i zaprosił wszystkich pracowników biurowca, czyli ponad sto osób. Zmuszona, więc była bawić się wraz z krawcowymi i paniami sprzątającymi, a to urągało jej dumie. W dodatku ciągle musiała pilnować świetnie bawiącego się Marka, który za cel postawił sobie taniec z każdą bawiąca się tu kobietą. Teraz tańczył ze swoja asystentką, szeptali sobie coś do ucha i śmiali się. Zabawy prowadzone przez wodzireja również nie były w jej guście. Tak samo jak wróżby z ciasteczka, lanie wosku, losowanie fantów, czy obecność wróżki Jowity. To ona, jednak skupiała najwięcej uwagi bawiących się tam osób. Bufetowa Ela zapalona maniaczka wróżb i horoskopów postanowiła skorzystać z porady. Zaciągnęła również Ulę Izę i Alę.
Ula słuchała jej wróżb, ale osobiście nie wierzyła w te przepowiednie, chociaż pokrywały się częściowo z tym wszystkim, co się dzieje wokół jej przyjaciółek.  Z Eli kart wynikało, że obecna znajomość źle się skończy, ale jest ktoś blisko niej wart jej uczucia.  -Nieśmiały, ale dobry i uczciwy i zajmie się tobą i twoim synkiem zapewniała Jowita.  Ali zaś mówiła o tym, że od dawna jest sama i ciągle opłakuje i wspomina dawną miłość, a życie toczy się dalej.   -Wiekiem się wymawiasz, a miłość w twoim wieku to nie grzech przekonywała. Inni potrzebują twojej miłości i możesz ich obdarować. Najbardziej jednak ucieszyła Izę, bo z jej kartach wyczytała duże zmiany, które zajdą w życiu jej i jej męża.
- A ty nie chcesz wiedzieć, co cię czeka- spytała Uli. Tak dobrze ci z oczu patrzy.
- Ja- spytała? Nie bardzo. Limit szczęścia już chyba został wykorzystany przy Ali, Eli i Izie-odpowiedziała.
-Nic nie wiadomo, co w twoich kartach jest napisane – odrzekła i nie zważając na Ulę rozłożyła karty.
-Smutne i ciężkie życie miałaś i szybko musiałaś dorosnąć- zaczęła. Wszystko się jednak zmieniło i los uśmiechnął się do ciebie. W miłości również nie miałaś szczęścia. Teraz nie jest lepiej. Jest ktoś z ciemnymi włosami i kochasz się w nim skrycie, ale bez wzajemności i szans na bycie razem.
-Ula jest ktoś i nic nam nie powiedziałaś- przerwała Ela. Znamy go?
-Nie- odparła szybko. To ktoś z Rysiowa. Dajcie skończyć.
- Los jest jednak przewrotny i to, co dzisiaj wydaje się nam nie możliwe, niedozwolone wręcz nierealne jutro może okazać się całkiem inne.  Zauważy cię, dostrzeże twoje piękno wnętrza i zyskasz jego serce. Wiosna będzie tym czasem, kiedy zacznie rozkwitać wasza miłość, a jesień ją przypieczętujecie.  Jesteście sobie przeznaczeni i nic i nikt tego nie zmieni.
Marek stał nieopodal i przysłuchiwał się przez chwilę z rozbawieniem wróżbie Uli.
-Ale chyba ten ktoś nie zabierze mi Uli na stałe pani Jowito – zapytał. Tego bym nie zniósł. Ula jest moją asystentką i bez niej nie dałbym sobie rady. Związani jesteśmy na libor i wibor jak mówi Ula.
- Żebyś wiedział mój drogi. Na śmierć i życie albo, jak kto woli na dobre i na złe-odpowiedziała. Ale to chyba dobrze, że znajdzie tą jedyną i prawdziwą miłość i będzie szczęśliwa, prawda. Może ci również powróżyć- spytała. Wyznaczona narzeczona nie znaczy przeznaczona. Nie wiadomo, co życie ci pisze- dodała tajemniczo.
 -Czemu nie - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- O tych licznych romansach i zranionych kobietach nie będę mówiła. Tak jak o Paulinie i Klaudii. Oba te związki są bez przyszłości i dawno temu powinny się zakończyć. Pierwszy jest nieporozumieniem i zły, a drugi nigdy nie powinien się zacząć. Same kłopoty tylko masz z tego- mówiła jak dla dziewczyn za bezpośrednio. A teraz do rzeczy. Pojawi się, ktoś nowy- powiedziała pokazując jedną z kart. Ktoś, kto już jest, blisko ale jeszcze nieodkryty.  Zmieni twoje życie na lepsze i stanie się to w ciągu najbliższego roku.  Przed tą miłością nie uciekniesz- oznajmiła z uśmiechem. Związani będziecie na libor i wibo jak mówi Ula.
-Tu jesteś kochanie, a ja wszędzie cię szukam- przerwała im Paulina. Wróżysz sobie- spytała?
- Tak- odpowiedział z lekką obawą o to ile usłyszała narzeczona.   
- I co ci powiedziała. Coś o nas?
-Nic ważnego i o niczym, o czym bym nie wiedział- odpowiedział wymijająco. Uli za to wywróżyła wielką miłość. Pozazdrościć tylko takiej wróżby.
- To może i ja skorzystam- spytała demonstracyjnie biorąc Marka pod rękę.

-Paula chyba nie wierzysz w to, co mówiła Jowita- uspokajał ją chwile później próbując za nią nadążyć.
 - Nawet tej twojej brzyduli powiedziała, że czeka ją miłość a mi, że nic nie jest na stałe i wszystko może runąć jak domek z kart- mówiła ze złością.
- Tyle razy mówiłem ci, że nie masz tak mówić o Uli. I nie powinnaś niszczyć Jowicie kart.
-Upokorzyła mnie-odparła opryskliwie. Zabrzmiało to tak jakbyś miał mnie zostawić.
- Nie Paulino. Jowita powiedziała, żebyś pamiętała o tym, bo niepielęgnowana miłość zwiędnie jak kwiat.  A to, co innego. W dodatku nie dałaś jej skończyć wróżby.
-Po, co miała kończyć. Żeby powiedziała mi, że mnie zostawisz.
     
 Tymczasem Ula próbowała wytłumaczyć i przeprosić Jowitę za zachowanie Pauliny.
- Ona jest bardzo przewrażliwiona na punkcie Marka i na wszystkim, co się z tym wiąże. Zwłaszcza na ślubie. Planuje go od dawna i nie przewiduje, że może być inaczej.
- To nie twoja wina dziecino i nie musisz mnie za nią przepraszać- odpowiedziała.  Mama Marka jest moją znajomą i miałam okazję poznać ją u Dobrzańskich, więc wiem, jaka jest.  Już wtedy wydawała mi się niesympatyczna, a w jej oczach było dużo złej energii. I dziwię się Markowi, że z nią jest. Znam go od dziecka i nigdy nie dawał sobą manipulować- mówiła z politowaniem.  A ty Ula powinnaś wyeksponować oczy. Są nie tylko piękne, ale i szczere.   Te okulary są zdecydowanie niemodne i nie twarzowe. I przepraszam, że mówię ci to tak, wprost ale taka już jestem. Zresztą wróżka zawsze prawdę ci powie.  Proszę to moja wizytówka- powiedziała podając mały kartonik. Wpadnij do mojego zakładu a ja dopasuje ci jakieś zgrabne okularki albo szkła kontaktowe.
 -Zakład optyczny „Jowita” przeczytała na głos.
-Dziwicie się i jesteście rozczarowane, prawda- spytała dziewcząt. Z samego wróżenia nie wyżyłaby- tłumaczyła się. Moja babka i matka tylko tym zajmowały się, ale teraz są inne czasy i wróżką jestem po godzinach. Zapewniam jednak, że znam się na jednym i na drugim. Wszystko, co mówiłam wam wkrótce sprawdzi się- zapewniała z uśmiechem.
 Tuż przed północą i końcem zabawy przyszedł czas na punkt kulminacyjny, czyli losowanie fantów. Każdy los był wygrany, więc wszyscy czekali na nie z niecierpliwością. Nagrodą główną był laptop, ale reszta nagród też nie była zła i po zakończeniu wszyscy byli zadowoleni. Najbardziej chyba Ula, bo to ona trafiła na kolację z Markiem. Co prawda najpierw padło na pana Karola, ale losowanie powtórzono, bo musiała to być kobieta. Do domu wracała, więc szczęśliwa i długo rozpamiętywała zabawę i czas spędzony z Markiem. Wspólny taniec, rozmowę i wróżbę. Zwłaszcza to ostatnie najbardziej tkwiło w jej głowie.
 To mało prawdopodobne, a nawet całkiem nieprawdopodobne, żebym miałaby wyjść za mąż w ciągu roku i to w dodatku za Marka- myślała późną nocą próbując zasnąć. Jowita to na pół wróżka to po pierwsze, po drugie to znajoma Marka i pewnie naopowiadał jej o mnie już prędzej, a po trzecie nigdy w horoskopy i wróżki nie wierzyłaś, więc wybij sobie ten scenariusz z głowy zanim zaczniesz wierzyć w horoskopy jak Ela.  
Niedziela ciągła się jej jak nigdy dotąd. Chciała żeby był już poniedziałek, a najlepiej wtorek. Z nudów zaczęła przygotowywać się do wyjścia i przeglądać szafę. Restauracja Książęca to nie budka z zapiekankami- myślała. Muszę ubrać coś eleganckiego. Wybrała, więc ciemną garsonkę, którą kupiła na żałobę po mamie i dopasowała do tego białą bluzkę. Postanowiła również, że skorzysta z oferty Jowity i zmieni okulary. Te, które miała kupiła przed maturą i czasy świetlności miały za sobą.  Zadzwoniła do niej i umówiła na poniedziałek.

 Marek tymczasem łatwo z narzeczoną nie miał. Na zabawie dała się jakoś udobruchać, bo nakłamał jej i zapewnił, że w jego wróżbie była mowa o wielkich zmianach w przyszłym roku, a to nie może nic innego znaczyć jak ślub. Humor popsuł się jej, jednak znowu, gdy okazało się, że na kolację Marek pójdzie z nienawidzoną Ulą. Tym bardziej, że Dobrzański ucieszył się z wyniku losowania i od razu umówił się na wtorkowy wieczór. Sposobności na pokazanie swojego niezadowolenia na zabawie jednak nie miała, więc dopiero w drodze do domu dała upust swojej złości.
-Mam nadzieję, że odwołasz te spotkanie albo pójdziesz gdzie indziej- zażądała.
-Dlaczego-spytał spokojnie?
-Bo nie ma ogłady towarzyskiej na przebywanie w takich miejscach.  Ani ogłady, ani wyglądu, ani odpowiedniego stroju. Popełni jakąś gafę i możemy zapomnieć o Książęcej jak o Senatorskiej. Zapomniałeś już jak oblała mnie winem na letnim pokazie albo jak zachowała się w czasie spotkania z Terleckim i jak wtargnęła na korty tenisowe. Do dzisiaj boję pokazać się w Senatorskiej.
-Ja żadnych obiekcji nie mam- odpowiedział. I nie mam zamiaru nic odwoływać ani zmieniać. Pójdę na te spotkanie czy ci się to podoba czy nie. I nie przekonasz mnie do zmiany decyzji.
- Jak chcesz. Ja tylko cię ostrzegam- powiedziała obrażonym tonem. Zrobi coś głupiego to ty będziesz się wstydził a nie ja.  I może wtedy zaczniesz doceniać również Wiolettę a nie tylko brzydule.  Ona przynajmniej ma klasę i wie jak ma się zachować.
-Wioletta i klasa nie rozśmieszaj mnie. Ona nie ma ani klasy ani rozumu.
-Ale nie robi pośmiewiska z siebie, a brzydula tak- próbowała przekonywać.
-Mówiłem ci, że masz przestać o niej tak mówić- powiedział ostro. I przestań zachowywać się zawistnie. Ula nie zasłużyła sobie na takie traktowanie.
-Nie zasłużyłam- zaśmiała się ironicznie. Przez nią zostałam poniżona i ośmieszona.
- Przez nią. Nie żartuj sobie. Czym ona mogła cię urazić Paula, czym?  Wiem. Chodzi ci o te przeprosiny, prawda- spytał i spojrzał na nią z pogardą. Należały się Uli, więc teraz nie rób z siebie ofiary losu. Od czasu jak pojawiła się we firmie razem z Wiolą dręczyłyście ją i robiłyście wszystko żeby odeszła.  Wymyśliłaś intrygę o raportach i donosach i pozwoliłaś na szydzenie z niej tylko, dlatego żeby to Wiola była jedyną moją sekretarką i szpiegowała mnie. Nie mogłem pozwolić na takie traktowanie Uli i uprzedzałem, że jak ktoś będzie dalej kpił albo poniżał Ulę to poniesie karę. Wszyscy dostosowali się tylko ty z Wiolą nie, więc kara musiała być. Myślałaś, że skoro jesteś współwłaścicielką firmy to ciebie to nie dotyczy?
-A ty musiałeś zrobić z tego takie przedstawienie- spytała zaciekle.  Jeszcze trochę a musiałabym przepraszać ją na kolanach.
 -Inaczej tego byś nie zrozumiała, ale widzę, że na błędach jednak się nie uczysz.
- Wiesz, co wolałam już jak miałeś piękne sekretarki- powiedziała z pogardą. Przynajmniej wykorzystałeś je i szybko pozbywałeś się, a tą będę musiała znosić nie wiadomo jak długo.
-Chyba nie mówisz tego poważnie –spytał.
-Bardzo poważnie- odpowiedziała wysiadając z auta.

 Jej życzenie o pięknej asystentce dla Marka ziściło się i to szybko. W poniedziałek po pracy Ula pojechała pod wskazany adres na wizytówce.  Pojechała po okulary a wróciła z nową fryzurą i sukienką.  Jowita już na nią czekała wraz z dwiema koleżankami. Wybrała dla niej ładne okulary, dała na próbę szkła kontaktowe i zaproponowała zmianę fryzury. Chwilę później siedziała po drugiej stronie korytarza w salonie fryzjerskim „Beata”. Właścicielka osobiście się nią zajęła. Wyrównała końcówki, zaczesała grzywkę i przyciemniła włosy. Co prawda tylko szamponem koloryzującym, bo Ula bała zaryzykować trwałego koloru, ale efekt był i tak był piorunujący. Kupno eleganckiej sukienki w zaprzyjaźnionym butiku było tylko już formalnością. Dwie godziny później trzy przyjaciółki z zadowoleniem patrzyły na efekt swoich działań. Ula wyglądała skromnie, ale i z klasą. Dostała jeszcze od całej trójki zestaw do makijażu i lekcję jak go zrobić. Z galerii wychodziła, więc szczęśliwa.
-Szkoda, że nie zobaczę miny Pauliny i Marka jak cię jutro zobaczą- rzekła Jowita odprowadzając Ulę. Jedna będzie zachwycona a druga kwaśna- dodała i zaśmiała się filuternie. I baw się dobrze na jutrzejszej kolacji.  Marek pomimo tego, że jest, jaki jest to dobry chłopak- zapewniała. To on jest twoją miłością, prawda.
- A pani skąd wie- spytała.
- Karty powiedziały mi, że to ktoś z pracy i widziałam jak na niego patrzysz. Nie wspominałam o tym na zabawie, bo nie chciałam stawiać cię w niezręcznej sytuacji przed przyjaciółkami. Od razu domyśliłyby się, o kogo chodzi. Zawalcz o niego- powiedziała i wzięła Ule za rękę dodając jej pewności. Wiesz przecież, że” Jeśli się czegoś naprawdę pragnie, jeśli się do tego dąży to laur zwycięstwa musi należeć do nas.”
- Naprawdę myśli pani, że ja i on- spytała z powątpieniem.
-Kochanie księga losu jest otwarta i od ciebie zależy czy w przyszłości zjesz tego cukierka.

Pojawienie się odmienionej Uli we firmie wywołało poruszenie. Nikt nie mógł nadziwić się jej delikatnej urodzie. Na Marku również zrobiła wrażenie. Patrzył na Ulę z takim samym podziwem jak na kobiety, z którymi spotykał się. Jest piękna i interesująca. Szybko jednak odgonił od siebie te myśli, bo Ula była za porządna na romans i zbyt cenna, jako pracownik, aby stracić ją. Zachwyt Marka nie uszedł uwadze Pauliny a jej mina dokładnie to odzwierciedlała. Była kwaśna i zła.
Kolacja we dwoje udała się znakomicie. Już prędzej obiecali sobie, że tematów firmowych nie będą podejmowali i będzie to całkowicie prywatne wyjście. Stolik zamówiony mieli na siedemnastą trzydzieści, ale z pracy wyszli tuż po zakończeniu jej i poszli na spacer.  To Marek zaproponował jej tą przechadzkę w chwili, gdy Ula zastanawiała się, co zrobić z tym wolnym czasem od końca pracy do kolacji. Park, chociaż był to już początek grudnia i po polskiej złotej jesieni nie było śladu wyglądał bardzo ładnie. Uroku dodawały mu latarnie, które rozświetlały alejki i chroniły przed zapadającym zmrokiem. Nawet zimny wiatr nie przeszkadzał im w spędzeniu tego czasu miło. Jest bardziej inteligentna niż myślałem. Całkiem inna niż modelki czy panienki z klubu, które nadają się tylko do łóżka- myślał Marek. Ula również była pod wrażeniem Marka. Prywatnie jest całkiem inny, niż jako szef. Mogłabym z nim rozmawiać godzinami i nie znudziłoby mi się.  Na koniec spaceru poszli jeszcze nad staw obejrzeć kaczki i skierowali się w stronę restauracji. Na dobry początek zamówili herbatę ze sokiem malinowym a później Ula zdała się na Marka i pozwoliła wybrać mu dania. Zaproponował, więc Uli polędwiczki cielęce smażone na maśle podawane z kremowym sosem Dijon z krokietami ziemniaczanymi nadziewanymi parmezanem i szpinakiem. Jedzenie jak przyznała Ula było znakomite i trafiło w jej gusta. Po kolacji poszli jeszcze do kina.  Oboje i tak chcieli kiedyś pójść i obejrzeć ten film skorzystali, więc z okazji i poszli razem. D0 domu wrócił, więc później niż zamierzał z nadzieją, że Paulina będzie już spała.
- Nie powiesz mi, że przez siedem godzin jadłeś kolacje-spytała oskarżycielsko. Wiola powiedziała, że wyszliście o szesnastej.
-Nie. Byliśmy jeszcze w kinie a później odwiozłem Ulę do Rysiowa. Nie jesteś ciekawa jak było. Sześć razy dzwoniłaś do mnie.
- Nie- odburknęła.
- Ala i tak ci powiem. Nic złego się nie stało- rzekł z nieukrywaną satysfakcją. Żadnych stłuczonych szklanek, wylanych win, mlaskania.
- To dobrze- odparła. Skoro obyło się bez wpadek to będzie mogła pójść z tobą na te przyjęcie do Lewandowskich- oznajmiła mu demonstrując swoje fochy. Ja, jednak nie mogę pójść. Mam inne plany.
-Aleks, Wiola czy otwarcie nowego salonu piękności-spytał nie wierząc w jej te ważne sprawy.
-Nie bądź złośliwy-odburknęła tylko nieuprzejmie i naciągnęła na siebie kołdrę.

 Ula była zaskoczona zaproszeniem na przyjęcie. Marek już prędzej wspominał o nim i o tym, że idzie tam z Pauliną a teraz proponował jej te wyjście.  Powiedział też o powodach, dla których zaprasza ją. Było jej trochę przykro, że jest tylko zamiast Pauliny, ale z perspektywą spędzenia wieczoru z Markiem była to mała niedogodność i zgodziła się.
-A, co z Pauliną- spytała jeszcze. Nie będzie miała nic przeciwko temu, że mam iść z tobą. Nie przepada za mną.
- Bez obawy Ula. Paulina sama mi to zaproponowała, więc nie musisz się o to martwić.
-To dobrze-odparła z ulga.  I zrobię wszystko, aby ten wieczór był udany i niezapomniany. Nawet, jeśli mam być tylko kołem zapasowym- pomyślała.

Dom Lewandowskich był ogromny, bardziej elegancki niż myślała i już na początku przyjęcia pożałowała, że zgodziła się przyjść.
- Nigdy nie byłam na takiej oficjalnej kolacji- tłumaczyła Markowi swoje obawy.  Boję się, że teraz naprawdę mogę popełnić jakąś gafę. Nie chciałabym wprowadzić niepotrzebnego zakłopotania ani stawiać ciebie w niezręcznej sytuacji.
- Nic takiego się nie stanie a otrzęsiny miałaś na kolacji w Książęcej- przekonywał ze swoim pokazowym uśmiechem. To będzie kolacja biznesowo- towarzyska, więc przydasz mi się w rozmowach.
 Kolacja szybko minęła i wbrew obawą, że może stać się coś nieprzewidzianego nic takiego się nie stało. Gospodarz był zauroczony towarzyszką Marka.  Ula z wyczuciem uczestniczyła w rozmowach i równie chętnie słuchała innych. Dobrzański dostał nawet pochwałę od pana Lewandowskiego, który stwierdził, że towarzystwo Uli jest bardziej interesujące niż Pauliny.
Paulina natomiast szybko pożałowała swojej decyzji, bo dzień po przyjęciu znajome doniosły jej jak bardzo wszyscy zachwyceni byli Ulą i jak świetnie Marek bawił się w jej towarzystwie. Ze spotkania z przyjaciółkami od razu pojechała do firmy.
-Sama chciałaś, żeby ją zabrał, więc nie rób mi teraz wymówek-bronił się Marek po jej wybuchu złości.
-Ale nie musiałeś się też aż tak dobrze bawi się.
-Nic nie musiałem robić. Ula jest inteligentna, umiała rozmawiać na wszystkie tematy, ma swoje zainteresowani. Sama zyskała sympatię.
-Ona interesująca nie kpij-odpowiedziała i zaśmiała się. To zwykła kuchta z zapadłej wiochy. O czym można z nią rozmawiać. Chyba tylko o tych jej sławnych pierogach.
- Można gotować, sprzątać i prać a jednocześnie być interesującym człowiekiem- mówił z nieukrywanym podziwem. Ona właśnie taka jest. Nikt nie mógł uwierzyć mi, gdy powiedziałem, że przez ostatnie sześć lat zajmowała się domem i jednocześnie studiowała.  Teraz też ma czas i na prace i na dom i na swoje zainteresowania.  A właśnie Paulino, co ty robisz cały dzień w domu-spytał. Kiedy wychodzę śpisz, we firmie pojawiasz się sporadycznie, nie gotujesz, nie sprzątasz. Więc, co zajmuje ci tyle twojego bezcennego czasu, że nie miałaś czasu na te przyjęcie.  Zakupy, fryzjer, kosmetyczka, spotkania z koleżankami. I co jeszcze. Masz jakieś zainteresowanie, bo z tego, co wiem to oprócz mody i urody nic innego cię nie interesuje. Umiesz, chociaż uprasować koszulę?
-Do tej pory ci to nie przeszkadzało, ale od czasu jak pojawiła się ta pokraka to…
-Licz się ze słowami Paulino-przerwał jej ostro.
-A ty zdecyduj się czy chcesz mieć w przyszłości piękną i zadbaną żonę, czy kurę domową- odpowiedziała obrażonym głosem i wyszła z jego gabinetu.
Niespełna dwa tygodnie od czasu zabawy Andrzejkowe Marek zrozumiał, że jego narzeczona jest nie tylko wyniosła i zarozumiała, o czym wiedział prędzej, ale również cyniczna, ma w sobie dużo zawiści i jest pusta.

25 komentarzy:

  1. świetnie, super pomysł inaczej niż w serialu , tutaj główne skrzypce w przemianie Uli zagrała Jowita i chwała jej za to, Marek dostrzega jej wartość i broni przed Pauliną i zauważa rysy na nieskazitelnym wizerunku swojej narzeczonej, szkoda ze tak rzadko publikujesz te swoje perełki, pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko publikuję, bo do pracy chodzę. Wracam około 16 zjem obiad czasami muszę zając się młodszym rodzeństwem i czas zleci. Teraz jeszcze po roku przerwy wracam do nauki. Trochę inaczej niż w serialu, ale i podobnie. W związku Uli i Marka będzie tak zwyczajnie od koleżeństwa do przyjaźni i miłości.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. Zaskoczyłaś mnie tą miniaturką.Spodziewałam się dalszej części opowiadania ale nie narzekam jest świetna. Lubię gdy opowiadania nie odbiegają mocno od oryginału i nie ma kombinacji.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również wole te bez komplikacji, chociaż zawsze wszystko dobrze się kończy. Trochę komplikacji będzie w Historii pewnej znajomości , ale nie na długo.
      Pozdrawiam miło i dzieki za wpis.

      Usuń
  3. To jest genialne :) Miałaś super pomysł i świetnie napisałaś. To trochę inna historia- bez weksli, bez kłamstw i oszustw. zastanawiam się, kiedy Marek odkryje miłość do Uli. Juz nie mogę doczekać się kolejnej cześci. Tę super mi sie czytało :)
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weksli, kłamstw i oszustw nie będzie. Wpadłam na ten pomysł pisząc ostatnią część Historii pewnej znajomości. Marek odkryje miłość do Uli na przełomie wiosny i lata.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  4. Świetny pomysł na mini. Część imponująco długa i arcy ciekawa. Nie ma nudy i za to ogromny plus. Jowita przepowiedziała Uli przyszłość i to już zaczyna się powoli realizować. Przemiana Uli, zachwyt Marka i ogromna zazdrość Pauliny. Ależ ta Febo musi być wściekła, bo Ula teraz naprawdę stanowi zagrożenie dla jej związku. W dodatku Marek wciąż jej broni i chwali, a to jest już nie do zniesienia przez zawistną Paulinę. Na pytanie Marka, czy umie prasować koszule, parsknęłam śmiechem. Paulina i prasowanie? Przecież ta flądra uważa, że urodziła się tylko po to, żeby pachnieć i dobrze wyglądać. Urodziła się, żeby być ozdobą tego świata, a umiejętności i inteligencja niekoniecznie muszą iść z tym w parze. U niej nie idą. Mam nadzieję, że jeszcze utrzesz nosa tej dumnej Włoszce. Uwielbiam, gdy jest traktowana tak jak na to zasługuje, a zasługuje na wszystko co najgorsze.
    Czekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam. :)

    Znalazłam taki drobiażdżek: "butka z zapiekankami" - budka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że spodoba Ci się bo Paulina jest tutaj zła i poniesie karę.Jedną już miała, gdy musiała przepraszać Ulę i za to najbardziej nienawidzi Uli. W jej słowniku przepraszam nie istnieje.
      Z tą budką to już drugi raz. Musze zastosować metodę z podstawówki i napisać dziesięć razy budka, budka.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  5. Jak ja uwielbiam andrzejki. Fajnie to rozpisałaś. Paulina lubi przyjęcia, ale w gronie rodziny i znajomych. Ona nie wyobraża sobie, że ma się bawić ze sprzątaczkami. Marek za to nie ma nic przeciwko temu. Właśnie uwielbiam za to Marka. Jest takim dobrym człowiekiem i nie patrzy na to kim kto jest tylko co ma w sercu. Jowita wróżka. No no powiedziała prawdę i spełni się to na pewno. Paulina juz nie mogła wytrzymać swojej przepowiedni. Marek próbuje ją przekonać, że to nie ma nadejść w tym roku, ale tak zdaje mi się, że on sam wieży w te przepowiedni, ale nie zwraca na to uwagi. Już Paula zaczyna być taką wredna. Ja jej nie rozumie, dlaczego ona jest taka zimna? Taką postawą na pewno nie zatrzyma przy sobie Marka .Jowita zmieniła Ulę w piękną kobietą i Paulina znowu pokazuje swoją złość. Kolacja i spotkanie udało się w 100%. Ula nie zawiodła, jak to wyobrażała sobie Paulina. W ostatnich słowach Pauliny: " A ty zdecyduj się czy chcesz mieć w przyszłości piękną i zadbaną żonę, czy kurę domową" i juz myślałam, że Marek tu powie, że wolałby kobietę, która go rozumie i nie robi mu awantury o wszystko. Wtedy może Paulina by zrozumiała swoje postępowanie. Ona jest straszna. Jak można być taką jak ona? Nie rozumiem jak Marek z nią wytrzymuje. Cześć bardzo dobrze się czytało. Uwielbiam twoje opowiadania ♡
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Paulina to dama i zabawy dla zwykłej Kowalskiej to nie dla niej.Urodziła sie damą i zamierza umrzeć jako dama. Rozum też ma mały. Przekonana jest że zawsze wszystko musi iść po jej myśli .Marek będzie odkrywał jej kolejne wady i w końcu powie dość.
    Dzięki za pochwały i długi komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  7. A kto by nie chciał zjeść tego cukiereczka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak!!!!!!!!!!!!!!!
      Dzięki za wpis i pozdrawiam.

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po przeczytaniu tego rozdziału, naszła mnie ochota na Andrzejki :) Jowita przepowiedziała przyszłość Uli, mam nadzieję, że wszystko się spełni. Ja sama nie wierzę w horoskopy, wróżki i inne szamanki, to w opowiadaniu mogą się pojawiać. Ula piękna, teraz tylko czekać aż Marek się zakocha. A Paulina jak to przeważnie bywa, wielmożna pani z wyższych sfer, która nie uznaje zabawy z proletariatem. Towarzystwo musi być wysublimowane :D Czekam, aż Marek rzuci w diabły pannę FE. Pozdrawiam, UiM
    Większą ochotę niż na Andrzejki mam na Boże Narodzenie, ostatnio potrzebne były mi życzenia BN i wprawiłam się w ten nastrój...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze ponad miesiąc i Andrzejki będą. A od Andrzejek do Bożego Narodzenie to już bliziutko. Zresztą ta atmosfera BN w sklepach będzie tuż po 1 listopada.
      Pozdrawiam miło i dzieki za wpis.

      Usuń
  10. Paulina psuje tu innym tylko zabawę. Zachowuje się jakby była jakoś księżną i chce zadawać się wyłącznie z tzw. śmietanką towarzyską bo ze zwykłymi ludźmi nie ma zamiaru się bawić. Ula za radą wróżki zmieniła się. Teraz czekam aż Marka trafi strzała amora i rzuci ,,Księżną lodu'' . Z Pauliny perfekcyjna pani domu raczej nie będzie. A przynajmniej w tym opowiadaniu. Czy się mylę? Czekam na cd. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw rzuci a później zakocha się. Oczy na pewne sprawy otworzy mu ...... .Później już sam będzie się zakręcał.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  11. Bardzo fajny pomysl, ciekawie napisane:) Czekam na cd :)
    Pozdrawiam. M.M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram sie jak mogę. Czasami idzie lepiej pisanie a czasami opornie tak jak teraz przy urywku rozmowy Marek- Paulina- Dobrzańscy.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam.

      Usuń
  12. Kochana !
    100 lat, 100 uśmiechów, 100 wielbicieli, samych niedzieli, przyjaźni wielkiej, radości wszelkiej, Szymona wiernego i natchnienia niezmiernego życzą Ci dzisiaj 100 razy:
    Agata, Gośka, Patrycja i Marta. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki dziewczyny. A nie może być tak normalnie z tymi życzeniami?

      Usuń
    2. Załóż sobie fb to będzie normalnie

      Usuń
    3. Bardzo zabawne. Dlatego nie mam żeby było normalnie.

      Usuń
  13. Dołączam się również. Z tego co rozumiem jutro imieniny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i również ewentualnie wszystkiego najlepszego. :)

      Usuń