wtorek, 22 grudnia 2015
czwartek, 17 grudnia 2015
(Nie)doskonały plan.
Zapowiedź nr 3
- I jak Wiolka udało się -spytała Aśka. Dobrzański
przyjął cię do pracy?
-Chyba nie- odparła z żalem Kubasińska. Jestem za ładna i
za cytata- dodała z ironią.
- A to łajdak-słyszałaś Ula zwróciła się do dziewczyny
siedzącej po drugiej stronie stolika. Od razu patrzył się w jej biust.
- Nie on tylko ten jego przyjaciel Sebastian- sprostowała.
Jest taki milutki- mówiła z rozmarzonym głosem. Blondyn z niebieskimi oczami.
Jako dziecko musiał wyglądać jak cherubinek. A Marek to…
- Wiolka. Dobrzański i Sebastian to zło, które
obiecaliśmy pomścić- przerwała jej Ula Cieplak. Tacy, co z pozoru wyglądają na
porządnych są najgorsi. Co konkretnie mówili? Od początku do końca. Weszłaś i
co dalej.
-Dałam im swoje CV, zadali kilka pytań i kazali czekać na
telefon. Później, gdy wyszłam już to na chwilę przystanęłam na korytarzu a drzwi
były uchylone i słyszałam ich rozmowę. Sebastian namawiał go żeby mnie przyjąć,
ale Dobrzański mówił, że jeśli znowu przyjmie kogoś ładnego to Paulina głowę mu
urwie i że potrzebuje kogoś kompetentnego, kto się zna na ekonomii i nie jest
za ładny- mówiła jednym tchem.
-Na ekonomii powiadasz –stwierdziła Aśka i jej wzrok
przeniósł się na Ulę.
-Ula ty pójdziesz- zadecydowała.
-Ja – zdziwiła się. Aśka nie mówisz tego poważnie. Nie
nadaję się do tego. Ja jestem za lękliwa i za porządna.
-A mnie wysłałaś tam bez mrugnięcia oka-oburzyła się
Kubasińska.
- Ula szukasz pracy i skończyłaś ekonomię i to z
wyróżnieniem- tłumaczyła Aśka. To będzie twój najmocniejszy punkt. Musimy cię tylko nieco zmienić. Możesz okazać się jednak za ładna. Zmienisz okulary
na jakieś nie twarzowe, inaczej się ubierzesz i założyć aparat na zęby. Jutro
ci zrobię - mówiła tak jakby sprawa była przesądzona.
-Aparat- spytała sceptycznie. Aśka chyba przesadzasz. Dopiero, co go
zrzuciłam.
- Spokojnie. Na stałe cię nie zadrutuję. Ten będzie
ruchomy i zakładać będziesz tylko do pracy. Dzwoń i umów się na rozmowę.
- A, co ja miałabym tam, oprócz tego, że miałabym tam
pracować, miałabym robić -pytała trochę z bezsensem? Mam go uwieść? Brzyduli
przecież nie uwiedzie-powiedziała z ironią.
-Ulka nie uwieść tylko masz go uzależnić od siebie i ma
ci zaufać bezgranicznie-tłumaczyła jej. Będziesz przez jakiś czas idealną
sekretarką, a jak już przyzwyczai się do ciebie, będzie ci ufać i trudno będzie
mu się z tobą rozstać to wkroczymy wtedy do akcji.
-To znaczy, co-dopytywała się.
-Nie wiem, pomyślimy. Doprowadzimy do bankructwa albo udowodnimy,
że źle zarządza firmą.
-A nie lepiej powiadomić policję-zagadnęła jeszcze Ula.
-I na policję przyjdzie czas. Najpierw musi pocierpieć tak
jak cierpi Dorota. Zburzymy jego poukładane życie, tak jak zburzył je Dorocie.
Samo więzienie byłoby za małą karą dla niego.
- A co zrobimy jak mnie również nie przyjmie- zapytała
logicznie Ula?
- Jak się nie uda to mam
plan B. Zapoznamy się z nim w klubie. Wyczytałam w necie, że jest stałym
bywalcem klubu 69. Pójdziemy tam we trzy i dopadniemy go.
Dwa dni później Urszula Cieplak przekroczyła
próg FD. Wyglądała całkiem inaczej niż podczas ostatniej rozmowy z koleżankami.
U optyka wybrała niemodne okulary, Aśka zrobiła jej aparat na zęby, a Wiola,
która hobbistycznie zajmowała się fryzjerstwem zajęła się jej włosami. Podwinęła
końcówki i grzywkę. Całości miał dopełniać niegustowny strój. Tu jednak Ula
była nieubłagana i nie chciała ubierać się jak własna babcia i paradować w nim
przez cały dzień. Koleżanki poszły jej na małe ustępstwa, bo i tak już wiele
poświęcała. Patrząc na końcowy efekt swojej pracy cała trójka musiała przyznać,
że Ula wyglądała dziwacznie i mocno nieatrakcyjnie. Na rozmowę ubrała się jak
na apel. W białą bluzkę i ciemną spódniczkę, a elegancki szpilki zamieniła na
baletki. Jedynym dodatkiem była broszka w kształcie podkowy. Pierwsza reakcja
Dobrzańskiego i Olszańskiego była szokująca. Zwłaszcza Sebastian patrzył na nią
krytycznie.
-I z pani kwalifikacjami chcę pani zająć się
sekretariatem- pytał Marek przeglądając jej CV? Stać panią na coś więcej.
-Od czegoś trzeba zacząć- zaczęła mówić uśmiechając się
przy tym szeroko, na co oboje skrzywili się. Ula przesadziłaś –upomniała siebie w myślach. Mam młodsze rodzeństwo i ojca po zawale, a
mama zmarła sześć lat temu tuż po urodzeniu siostry. Potrzebuję tej pracy –
mówiła głosem wzbudzającym litość.
-Rozumiem pani Urszulo- odrzekł Dobrzański. Skontaktujemy
się jeszcze dzisiaj. Wstał, podał jej dłoń i uśmiechnął się po raz pierwszy.
Widział go już prędzej na fotografii i była przygotowana na dołeczki i uśmiech,
ale fotka odbierała mu połowę urody i na żywo był sto kroć piękniejszy.
-Będę oczekiwać z niecierpliwością- odparła i uścisnęła
jego dłoń.
Dobrzański oddzwonił godzinę później z wiadomością, że
została przyjęta. Była akurat z Aśką i Wiolettą na kawie i opowiadała o
przebiegu rozmowy kwalifikacyjnej.
-Udało się-odpowiedziała. Mam wstawić się w poniedziałek
rano.
-Świetnie- odparła Aśka. Zemstę za Dorotę czas zacząć.
-Słuchaj no Aśka- zaczęła nieśmiało Wiola, a ona nie
powinna wiedzieć o tym.
-Powiemy jej w swoim czasie-odparła. Gdy już całkiem dojdzie do siebie-dodała
widząc ich pytające miny.
W poniedziałek rano punktualnie o ósmej Ula wstawiła się
we firmie i rozpoczęła swój pierwszy dzień pracy.
-Dobrze, że już jesteś- powiedział na przywitanie
Dobrzański. Może będziemy mówić sobie po imieniu- zaproponował. Marek-dodał i
wyciągnął dłoń.
-Ula-odpowiedziała a usta Marka cmoknęły jej policzek.
Zaskoczył ją ta bezpośredniość. Pewnie on ze wszystkimi tak postępuje skoro i mnie pocałował.
-To, jakie plany, oprócz wdrażania mnie w papiery, mamy
na dzisiaj- spytała, aby odgonić myśli od pocałunku?
-Obawiam się, że zapoznawanie cię z biurem zajmie nam
większość czasu przez najbliższe dni, a później to normalka. Umowy, obliczenia,
zestawienia.
Ula była, jednak pojętna i wszystko ogarnęła w dwa dni i
mogła zająć się poważniejszymi rzeczami. Kolejne dni mijały na udowadnianiu
Markowi swoich kompetencji, lojalności i uczciwości. Już w pierwszej
przeglądanej przez nią umowie dopatrzyła się niekorzystnych warunków współpracy,
odkryła również nieuczciwość jednego z kontrahentów i doszukała się lepszego dostawcy
materiałów. Znalazła również oszczędności w planowanym pokazie letnim, a co
najważniejsze, znalazła sposób na pozbycie się starych i zawalających magazyny
kolekcji. Namówiła Marka na założenie firmy i sprzedaż ich poprzez aukcje
internetowe. Umiała też zachować
dyskrecję i kryła przed jego narzeczoną schadzki z jedną z modelek. Nie lubiła
tej wyniosłej Włoszki, chociaż to pod jej naciskiem Marek zatrudnił ją. Ona,
jednak o tym nie wiedziała. Przyszła akurat do kadr w poszukiwaniu swojego
narzeczonego, gdy Ula wychodziła i kazała zatrudnić dziewczynę. Ta brzydula jak określiła ją w myślach przynajmniej z dala będzie trzymać się od
mojego narzeczonego i na odwrót. Z czasem Marek był jej nawet wdzięczny, że
nalegała, aby zatrudnić Ulę, bo to dzięki jej kompetencji ojciec docenił jego
zasługi, jako prezesa. Od zawsze, bowiem rywalizował o przychylność ojca z
Aleksem Febo współwłaścicielem F&D. Do tej pory to zawsze tym lepszym był
Aleks i teraz jego radość była podwójna, bo wygrał konkurs na prezesa i że z
pomocą Uli tak dobrze sobie radzi. Najwięcej jednak satysfakcji miał z powodu
wyjazdu Aleksa na stałe do Włoch. Jeszcze przed ogłoszeniem wyników konkursu
zadecydowali, że przegrany odejdzie z firmy. Oboje, choć w przyszłości mieli
zostać szwagrami, od lat nie przepadali za sobą i tak bliska współpraca na
linii prezes a dyrektor finansowy nie wchodziła w rachubę. Senior Dobrzański
ich wzajemną niechęcią a zwłaszcza odejściem Aleksa nie był zadowolony, ale
uszanował ich decyzję.
Wioli z pracą w F&D również poszczęściło się, bo recepcjonistka
Ania złamała rękę i szukali kogoś na zastępstwo. Sebastian z miejsca postarała
się o Kubasińską i w tydzień po Uli rozpoczęła pracę. Zarówno Ula jak i Aśka
ucieszyły się. Ula, bo będzie mieć blisko siebie przyjaciółkę a Aśka
stwierdziła, że we dwie lepiej poradzą sobie z Dobrzańskim. Miały tylko udawać, że się nie znają. Między
Sebastianem a Wiolą od razu zaczęło iskrzyć, choć Aśka nie była zadowolona z
tego powodu. Ula dla odmiany nie mogła potępiać Wioli za związek z Sebastianem,
bo sama nie była lepsza. Już po tygodniu zadurzyła się w Marku, chociaż
wiedziała, że to podlec i wróg.
To, że Marek jest erotomanem i kobieciarzem wiedziała już
prędzej, ale nie, że aż tak bardzo. Do
tej pory wiedziała tylko o tych oficjalnych kochankach, czyli o modelkach,
aktorkach i innych celebrytkach. Znajome z pracy natomiast opowiedziały o tych
mniej oficjalnych, czyli sekretarkach. Razem z Wiolą zaprzyjaźniły się z trzema
dziewczynami. Alą, Elą i Izą. To właśnie one opowiadały im o Marku jego
podbojach i firmowych plotkach. Według ich obliczeń od czasu jak Mareczek
zaczął pracować na stałe we firmie miał ich już dwanaście a Ula była tą pechową
trzynastą. Zmieniał je, co trzy cztery miesiące. Rozkochał, zaciągnął do łóżka a później, gdy znudził
się nimi albo Paulina jego narzeczona dowiadywała się o tym to zwalniał.
Natomiast, jako prezes był taki sam jak ojciec. Dobry, uczciwy, dbał o
pracowników i wszystkich traktował z szacunkiem. Został nim miesiąc temu po
odejściu ojca i wygranym konkursie. Pracownicy F&D z ulgą odetchnęli, gdy
okazało się, że to Marek wygrał i że Aleks tak jak obiecywał odszedł z firmy i
wyjechał do Włoch. W przeciwieństwie do Marka,
Aleks z pracowników nic sobie nie robił był wyniosły, gburowaty, ponury i w
dodatku ciągle knuł. Jego siostra Paulina
również nie cieszyła się sympatią, bo była zimną i zarozumiałą osobą. Całkiem
inna niż jej narzeczony, który zawsze był uśmiechnięty, życzliwy, otwarty i nie
miał mani wyższości. Już w dzieciństwie ich rodzicom zamarzyło się, aby w
przyszłości wzięli ślub i przez wszystkie lata dążyli do tego. W końcu parę miesięcy temu po sześciu latach
bycia razem zaręczyli się, choć ich związek i tak wisiał na włosku a wszyscy
naokoło wiedzieli, że Marek nie kocha narzeczonej i zaręczył się tylko, dlatego
że rodzice nalegali. Ula podobnie jak inni pracownicy nie lubiła Pauliny.
Kiedyś przypadkiem słyszała, że mówiła o niej brzydula i z tą większą przyjemnością
miała ochotę utrzeć jej nosa i pozbyć ją tego na czym jej najbardziej zależy,
czyli rozbić jej związek z Markiem.
Dwa tygodnie później Ula już na dobre wsiąkła w swoje
obowiązki, życie firmy i wydawało się jej, że zna Marka i jego nawyki. To niemożliwe, żeby Marek mógłby potraktować kobietę w tak ohydny sposób jak Dorotę- myślała.
Wszyscy lubią go i szanują. Może i ma sporo za
uszami, ale do czegoś takiego nie mógłby być zdolny. Nie jego metody postępowania.
Jest flirciarzem, ale na tym koniec. A
z tego, co mówią dziewczyny to połowa z
tych panienek sama weszła mu do łóżka. Ma już taki urok, że żadna nie potrafi
oprzeć się jego urodzie. Nie wygląda przecież na przestępcę, czy degenerata i
nie zachowuje się tak. Trudno uwierzyć, żeby miał cokolwiek z tym wspólnego a
tym bardziej, żeby prowadził ten proceder.
Dorota jednak mówiła, że to Marek. Sama słyszała, że ona dla prezesa to
spóźniony prezent z okazji wygranego konkursu i z takim ciałem musi w łóżku być
niesamowita. Czy można aż tak udawać i być aż takim dwulicowym człowiekiem?
Marek tymczasem z każdym kolejnym dniem był coraz
bardziej przyzwyczajony do obecności Uli. Podziwiał jej inteligencją, ufał, uważał
za przyjaciółkę i nawet w najśmielszych myślach nie przypuszczał, że Ula zatrudniła
się tu w określonym celu. Tylko Sebastiana dziwiło te oddanie Uli, ale uważał,
że Cieplakówna podobnie jak inne sekretarki zakochała się w nim. Marek jednak w
te niedorzeczności nie wierzył. Uli z Dobrzańskim również pracowało się
dobrze, chociaż zrzucał na nią większość obowiązków. Gdyby nie Dorota to między nami mogłoby być całkiem przyjemnie- myślała. Mamy podobne zainteresowania, rozumiemy
się bez słów, bawią nas te same rzeczy.
W trzy tygodnie po zatrudnieniu w F&D plan Aśki na
uzależnienie Marka od Uli stał się faktem. Było po szesnastej i większość pracowników
wyszła już do domu. Oni jednak kończyli pracę nad jednym z zestawień.
- Czy ja ci już mówiłem, że jesteś najlepszą sekretarką,
jaką kiedykolwiek miałem-zagadnął? A maiłem ich jak wiesz kilkanaście-
zażartował. Z żadną z nich tak dobrze mi się nie pracowało. Jak ja kiedyś
mogłem pracować bez ciebie-zapytał sam siebie trochę ironicznie?
-Staram się jak mogę- odpowiedziała uśmiechając się
nieśmiało. I to ja jestem wdzięczna tobie, że dałeś mi szansę pracować tu. Z
moją urodą trudno było mi coś znaleźć- dodała.
-Bo nie wierzysz w siebie –rzekł obejmując ją. Powiem ci
jak mawia Pshemko. Nie ma brzydkich kobiet, są tylko niezadbane albo, jak kto
woli, które nie wiedzą, że są ładne. Masz bardzo ładny i szczery uśmiech. Już rano
zauważyłem to. Oczy też masz ładne- dodał.
Ula na komplementy Marka, jego bliskość i na
to, że patrzył jej w oczy długo za długo zrumieniła się. Miała już chłopaka i
to nawet dwóch, ale żaden z nich nie działał na nią tak jak Marek.
- Zawstydzasz mnie-rzekła cicho i nieśmiało.
-Ula tylko nie obraź się- zaczął niepewnie. Ale powinnaś
zmienić okulary. Te są zdecydowanie niemodne i nie twarzowe. Chodź idziemy do
optyka-zadecydował chwilę później i po niezręcznej ciszy.
-Nie trzeba Marek- protestowała. Kupię sobie po wypłacie-dodała
wymijająco.
-Ula nie marudź. Ty zrobiłaś dla mnie tyle dobrego, że
czas odwzajemnić się- odparł i niemal siłą wyciągnął z sekretariatu.
Pół godziny później na nosie Uli widniały całkiem nowe,
modne, niebotycznie drogie i zdecydowanie ładniejsze okulary niż te, które
miała w domu. Marek zafundował jej
również szkła kontaktowe. Wieczorem opowiedziała koleżankom o tym, że rano
całkiem przypadkowo zapomniała założyć aparat a Marek powiedział jej te komplementy
i kupił nowe okulary.
- Ha- parsknęła Wiolka na wieści Uli. Widać, że żadnej
nie przepuści.
- Ulka a z tym uwiedzeniem to nie był głupi pomysł-zagadnęła
tymczasem Aśka.
-Co to to nie- oburzyła się Ula. Nie mam zamiaru
romansować z nim.
-Tylko kilka spotkań, może pocałunków. Do łóżka nie
będziesz musiała z nim iść.
-No mam nadzieję-odparła nieco wzburzona.
-Musisz tylko zmienić fryzurę- zadecydowała Aśka.
Zaczniesz zaczesywać grzywkę na bok i ubierać się bardziej elegancko, ale stopniowo.
A później, gdy będziesz już pięknieć to sam zainteresuje się tobą.
Parę tygodni temu ich
przyjaciółka Dorota w klubu Kaliber poznała Damiana Bierskiego fotografa
F&D. Rudowłosa piękność z zielonymi oczami od razu wpadła mu w oko, bo
szukał kogoś z taką urodą. Postawił dziewczynie drinka i zaproponował próbne
zdjęcia do katalogu firmy. Renata znała tę markę odzieżową i nie widziała w tym
nic niepokojącego, choć Asia przestrzegała ją, aby uważała. Nie posłuchała jej
jednak i poszła na umówione spotkanie. W niedługim czasie Damian zadzwonił i powiadomił,
że wygrała casting. Wkrótce dostała
umowę z podpisem samego prezesa Marka Dobrzańskiego i miała zacząć pracę, jako
fotomodelka. Parę dni później okazało się, że nie tylko o taką pracę
fotomodelki chodziło, a Damian przepadł i nikt o kimś takim we firmie nie
słyszał.
Dodaję,
chociaż do końca nie jestem zadowolona, ale czasu na dopieszczenie nie mam, bo
jutro rano wyjeżdżam z rodziną na przedświąteczne odwiedziny do babci. Powrót
dopiero późno w niedzielę a chciałam, żeby coś było przed wyjazdem.
niedziela, 13 grudnia 2015
W ostatniej chwili 1
Tu Marek Dobrzański nie mogę odebrać teraz
telefonu. Po sygnale zostaw wiadomość- usłyszała po raz enty Ula.
- Marek, co się z tobą dzieje? Oddzwoń proszę. Wróciłam
wczoraj i nie odzywasz się.
Ula od rana próbowała dodzwonić się do niego, ale ciągle
włączała się poczta głosowa, a później abonent był poza zasięgiem. Marek nigdy się tak nie zachowywał- myślała
z niepokojem. Zawsze oddzwaniał. Chociaż przez ostatnie dni,
gdy rozmawialiśmy przez telefon dziwnie się zachowywał. Coś musiało się stać.
Chciała jeszcze zadzwonić do firmy, ale była sobota i tak
nikogo by tam nie zastała.
- I, co
Ula-zapytał a raczej stwierdził siedzący naprzeciw niego mężczyzna.
-Taaa- odparł krótko Marek.
-Marek nie możesz odkładać tej rozmowy w nieskończoność-
przekonywał przyjaciela Sebastian. Powinieneś
porozmawiać z nią.
-Nie-przerwał mu zdecydowanie.
-I będziesz tak ukrywać się w nieskończoność?
-Ty spotkasz się z nią i powiesz, że wyjechałem do Włoch,
co będzie prawdą, bo jadę tam za dwa dni i że jednak biorę ślub, co też
jest poniekąd prawdą.
-Nie Marek- zaprotestował ostro Olszański. Przyjaźń
przyjaźnią, ale to, o co mnie prosisz jest po prostu świństwem. W dodatku
widziałem ją zaledwie parę razy.
-Ja ci pomogłem uwolnić się od Patrycji – przypomniał mu
z wyrzutami. To teraz pomóż mi z Ulą.
-Marek to była całkiem inna sprawa. Miałem nakryć was na
całowaniu się, udowodnić jej zdradę i rozstać się z nią a nie mówić, że
zabawiłeś się z nią, jednak kochasz Paulinę i żenisz się z nią. Spotkaj się z
nią i powiedz prawdę, że chodzi ci o dzieci, że...
-Nie-przerwał stanowczo. Chcę, żeby zapomniała o mnie i znalazła
miłość, a znienawidzenie mnie jest najlepszym sposobem.
-Ja ci w tym nie pomogę-zapierał się. Nie powiem jej nic
takiego prosto w oczy.
Godzinę później Sebastian zapukał do drzwi mieszkania Uli.
Zdziwiła się widokiem Olszańskiego.
- Cześć Ula- przywitał się na siłę. Mam list dla ciebie od Marka.
- Wejdź-zaprosiła go otwierając szerzej drzwi.
- Nie mogę Ula. Z Wiolą umówiłem się- usprawiedliwiał
się. Marek wyjechał wczoraj wieczorem do Włoch.
Dzwonił niedawno, że jesteś w Polsce i mówił, żeby dać ci go jak już
będziesz-tłumaczył się.
- Rozumiem. I
pewnie, dlatego nie odbierał telefonów-odpowiedziała wysilając się na uśmiech?
-Pewnie tak i trzymaj się-odpowiedział szybko i odszedł.
Otwierała z drżącymi rękoma, choć czuła, że nie będzie w
nim nic przyjemnego.
Ula.
Kiedy będziesz czytać ten list ja już będę w Mediolanie. Planowałem ten wyjazd
do Pauliny już dawno. Kocham ją i wkrótce biorę z nią ślub. Z mojej strony znajomość
z Tobą była tylko zabawą. Nigdy tak naprawdę
Cię nie kochałem i byłaś dla mnie kolejną panienką do urobienia. Po wyjeździe
Pauliny czułem się samotnym i potrzebowałem towarzystwa, a Ty umilałaś mi ten
czas. To Paulinę zawsze kochałem i z nią chcę spędzić resztę życia. Wiem, że
krzywdzę Cię tym listem i postępowaniem, ale nasza dłuższa znajomość i tak nie
ma sensu ani przyszłości. Żegnaj i zapomnij o mnie. Marek.
-Nigdy więcej nie proś mnie o coś takiego- powiedział tymczasem
Sebastian do siedzącego w samochodzie Marka.
-Bez obawy Seba i dzięki. Jak to przyjęła?
-Nie wiem. Dałem list i od razu wyszedłem.
Chwilę później dostał sms-a.
Gdziekolwiek jesteś,
jesteś łajdakiem i tchórzem. Możesz być pewny, że już zapomniałam o twoim
istnieniu.
OSIEM MIESIĘCY WCZEŚNIEJ
-Mam
Marek- zawołała od drzwi ładna brunetka jego asystentka i przyjaciółka. Wiem
skąd wytrzasnąć pieniądze na druga ratę dla La Presencja. Możemy wziąć kredyt
na inną firmę i w ten sposób nie obciążyć kosztami FD. Wystarczy tylko założyć
ją i zarejestrować.
- Inna firma- zapytał sam siebie i podrapał się po
brodzie. I tak od ręki dają mi kredyt-
pytał z powątpieniem? Ćwierć miliona to masa pieniędzy. Żaden bank nie pójdzie
na to.
-To prawda, ale jeśli gwarantem będzie FD to już sprawa
będzie inaczej wyglądać. A ty, jako
prezes wystawisz ją. Marek to może udać się- przekonywała. Innego pomysłu na
uratowanie naszej kolekcji i tak nie mamy.
-A wiesz jak to się załatwia- podjął decyzję.
-Wiem. W Urzędzie Gminy. Chodźmy każdy dzień jest ważny.
Marek Dobrzański przystojny trzydziestoletni brunet od
niespełna pół roku był prezesem rodzinnej firmy odzieżowej FD. Stołek ten
odziedziczył po swoim ojcu i po przeprowadzonym przez niego konkursie.
Rywalizował z Aleksem Febo współwłaścicielem firmy. Oboje od dawna nie lubili
się i była to nie tylko służbowa, ale i prywatna rywalizacja. Senior Dobrzański kazał opracować obu panom
koncepcje rozwoju firmy. Markowi pomagała w tym jego ówczesna sekretarka a
obecna asystentka. To ona zrobiła za
niego całą prezentację. Zatrudnił ją, bo
miał nadzieję na coś więcej niż praca. Była w jego typie. Piękna i powabna
brunetka idealnie pasowała do jego kolekcji uwiedzionych dziewczyn. Jego
romanse z sekretarkami, modelkami i dziewczynami z klubu były ciągle tematem
numer jeden we firmie i w plotkarskiej prasie. Wszystkie swoje panienki łapał
na urok osobisty i nieprzeciętny wygląd. A urodę miał filmowego amanta. Wysoki,
szczupły brunet ze stalowymi przenikliwymi oczyma i dołeczkami w policzkach. To właśnie na te dołeczki łapał kolejne
kobiety i do tej pory nigdy go nie zawiodły. Z żadną jednak nie wiązał się na
dłużej. Kilka spotkań, łóżko i szukał następnej ofiary. Najwięcej jednak uwagi
poświęcał swoim bliższym współpracowniczką. Miał już taką naturę, że zatrudniał piękne
sekretarki a później, gdy zabawił się zwalniał pod byle pretekstem albo pod
naciskiem swojej narzeczonej Pauliny Febo siostry Aleksa. Obecną asystentkę
Paulina również nie lubiła i od początku jej pracy we firmie robiła wszystko,
aby utrudnić jej życie i szpiegowała. Niechęć ta była zresztą obustronna, bo
asystentka Marka uważała ją za zimną i pełną jadu kobietę i dziwiła się, że
szef jest z nią. Nawet stuprocentowe zapewnienia, że nie jest zainteresowana
jej narzeczonym i jest w stałym związku nie uspokajały Febo, a przynajmniej do
pewnego czasu.
Z Pauliną byli ponad sześć lat. To jego rodzice i zmarli
rodzice Pauliny już w dzieciństwie przeznaczyli ich dla siebie. On jednak nie
kochał jej i był z nią tylko z przyzwyczajenia dla łóżka i pod naciskiem
rodziców, a w jakąkolwiek miłość i tak nie wierzył. Choć była złą i egoistyczną osobą i wyzwalała
w nim samym złe odruchy było mu w takim układzie jak na razie dobrze zwłaszcza,
że miała też jedną zaletę i wybaczała mu kolejne zdrady. Teraz, chociaż miała
już dwadzieścia osiem lat wyjechała na dłużej do Włoch, aby dokształcić się w
PR i widywali się raz na miesiąc albo i na dwa miesiące. Dobrzańskiemu było nawet to na
rękę, bo mógł bez ograniczeń zabawiać się i zająć swoją asystentką. Z tą jednak nic nie wychodziło. Minęły dwa
miesiące i nic. Żadnego pocałunku ani najmniejszej randki, a nie przywykł do
tego, żeby jakaś kobieta oparła się jego zalotom. Nawet awans na asystentkę nie
przybliżył go do atrakcyjnej brunetki. Dopiero po trzech miesiącach dowiedział
się, że woli dziewczyny. Nie zwolnił jej jednak, bo była zbyt cenna, jako
pracownica zwłaszcza, że jego sekretarka i pupilka Pauliny Wioletta do niczego
się nie nadawała. Niestety nawet z tak
bystrą asystentką, jaką była Karolina już na początku prezesury zaczęły się ich
kłopoty. Jedna niekorzystna umowa i wszystkie zapewnienia o zyskach z kolekcji
FD SPORTIVO mogły być niewypracowane.
Do urzędu było blisko poszli, więc pieszo. Dziewczyna dokładnie wiedziała, gdzie ma się
kierować. Niestety, ale już w pierwszym okienku natrafili na komplikację, bo
urzędnik kazał po regon przyjść za tydzień, a pieniądze potrzebne był na
pojutrze. Z urzędu wyszli, więc niepocieszeni.
- Zaraz, zaraz Marek jest przecież PRO-es-rzekła chwilę
później Karolina.
-PRO-es- spytał zdziwiony?
-Fikcyjna firma, którą założyłam, gdy pracowałam na umowę
zlecenie i musiałam opłacić ZUS. Nigdy jej nie wyrejestrowałam. Można wziąć
kredyt na nią. To się może udać- przekonywała.
-Karola, przyjaźń przyjaźnią, ale nie możesz się aż tak
poświęcać się. Może się coś nie udać i zostaniesz z długami.
- Od razu wszystko widzisz w czarnych kolorach. A może
się jednak uda. Nie mogę patrzeć jak wszystko to, co stworzyliśmy Aleks
rujnuje. Marek proszę cię zgódź się.
Marek w końcu zgodził się, bo innego pomysłu i tak nie
miał a do porażki przed zarządem nie chciał się przyznać. W banku skierowali się do doradcy finansowego
pana Szymona. Nie był jednak przychylny do ich wniosku.
Dobrzański zniechęcony chciał wstać od stolika, ale
Karolina zatrzymała go.
-Panie Szymonie-zaczęła uwodzicielsko. Przecież dla pana
do drobnostka, a dla nas bardzo ważne.
Karolina poradziła
sobie nieco z Szymonem i skierował ich do jednego z dyrektorów. Za
biurkiem siedziała jak określił Marek około trzydziestoletnia kobieta i nie
wyglądała sympatycznie.
-Zostawiam ci ją-szepnęła mu do ucha. Wiesz, co masz
robić.
Chciał zwrócić się do niej jak Karolina do Szymona po
imieniu, ale na jej biuście plakietki nie było.
-Droga pani – zaczął niepewnie eksponując swoje dołeczki
w całej okazałości. Czy – nie dokończył jednak, bo drzwi łączące sekretariat z
gabinetem otworzyły się.
- Ulka? Ula Cieplak to naprawdę ty-zawołała Karolina.
-Karolina Domagała we własnej osobie- odparła dziewczyna
równie zaskoczona. Od czasu jak skończyłaś studia nie widziałyśmy się.
-To prawda. Ale wiesz jak to jest. Wpadłam w wir pracy i
na życie prywatne coraz mniej czasu. Ale widzę, że nieźle ci się trafiło z tym
bankiem.
-To prawda. Po stażu pan Jarecki nie chciał mnie już wypuścił, a ja nie mogłam przepuścić
takiej okazji. Pokonałam nawet Oliwię Nowakowską- mówił z wyczuwalną
satysfakcją.
- Żartujesz Miss uczelni dostała po nosie- zaśmiała się
Karolina? Wredna małpa myśli, że jeśli jest piękna to będą ją wszędzie z
otwartymi rękoma przyjmować.
Zapowiadało się na dłuższą pogawędkę Marek, więc dyskretnie
chrząknął, a Karolina zreflektowała się.
- Ula to jest Marek Dobrzański mój szef i prezes FD. Marek,
a to jest Urszula Cieplak koleżanka ze studiów. Studiowała rok niżej, ale razem
działaliśmy w komitecie studenckim
-Cześć – przywitał się mężczyzna.
-Cześć – odpowiedziała Ula, uścisnęła dłoń mężczyzny i
spojrzała w oczy.
Ula widziała trochę w swoim życiu mężczyzn, ale ten był
ideałem męskiej urody i trudno było oderwać od niego oczy. Jej uwagę od razu
przykuł uśmiech i dołeczki, a ciepło dłoni przy powitaniu dochodziło do serca.
Marek natomiast miał całkiem inne zdanie na temat
dziewczyny. Nie zrobiła na nim jakiegoś piorunującego wrażenia. Mniej niż przeciętna
okularnica z aparatem na zębach i włosami koloru myszowatego. Tylko jej figurę określił na całkiem
interesującą.
-To, co was sprowadza w progi banku- spytała Ula patrząc na koleżankę, aby ochłonąć po
pierwszym wrażeniu, jakie zrobił na niej Dobrzański? Firma chyba nie
bankrutuje?
-Ula bardzo zależy nam na jak najszybszym
spotkaniu z twoim szefem. To nasze być albo nie być-rzekła i szczerze wyznała
jej, z jakim problemem borykają się.
-Dzisiaj to już niemożliwe- rzekła z żalem. Ale
mogę umówić was na jutro. Ma kilka okienek.
- Ok. Może być jutro- zgodził się natychmiast Marek.
Godzina nie gra roli.
-O trzynastej pasuje panu-spytała.
- Tak. Na pewno będziemy- odparł zadowolony Dobrzański. I
nie pan tylko Marek-dodał i wyciągnął ponownie dłoń do uścisku.
- Ula-odparła i po raz drugi miała okazję poczuć ciepło
jego dłoni.
Nazajutrz punktualnie o trzynastej zapukali w drzwi i
usłyszeli proszę. Szef Uli był zajęty i musieli poczekać chwilę. Ula i Karolina wykorzystały ten czas na
pogawędkę przerywaną telefonami, a Marek zajął się obserwacją obu kobiet. Ten cały Jarecki zatrudnił ją pewnie nie
dla urody- pomyślał ironicznie. Ja bym jej na pewno nie zatrudnił. Ale usta ma
ładne. Takie naturalne- pomyślał, przy nieśmiałym uśmiechu rzuconym w jego
stronę. Ciekawy jestem jak smakują. O
czy ty zaczynasz myśleć-skarcił się w myślach. Musi z tobą być źle skoro zaczynasz interesować się bezbarwną dziewczyną. Jego myśli
przerwało nadejście Jareckiego i wkrótce poprosił ich do siebie. Ula również uczestniczyła w tych rozmowach.
Marek był pod wielkim wrażeniem dziewczyny.
Widać było, że szef liczy się z jej zdaniem. Po niespełna godzinie rozmów kredyt był na
koncie PRO- es i to na całkiem przyzwoitych warunkach. Zostało tylko kilka
drobiazgów do załatwienia, ale tym Ula miała zając się już sama. Zaprosiła
Karolinę i Marka do sekretariatu. Do dziewczyny zadzwonił ktoś i wyszła na
chwile na korytarz, a Ula i Marek zostali sami. Dobrzański tymczasem składał
niezbędne podpisy i czekał na wydruki. Gdy spojrzał ponownie na Ulę ta stała
blisko niego i mógł dostrzec jej oczy. Zdjęła właśnie okulary i teraz patrzył
nie w niemodne okulary, ale w błękitne piękne oczy. Później to, co się stało
dla niego samego było dziwne.
-Może mógłbym zaprosić cię na kawę albo lunch-zaproponował.
W podzięce za pomoc- wytłumaczył się widząc jej zdziwioną minę.
Faktycznie zaskoczył ją tym zaproszeniem, ale nie
potrafiła oprzeć się jego spojrzeniu i uśmiechu. Tym bardziej, że od wczoraj
myślała o nim kilka razy.
-Z przyjemnością. Ale dzisiaj nie da rady. Mam mnóstwo
pracy-tłumaczyła się.
- To może jutro- zaproponował niezrażony. O trzynastej w
Książęcej. Pasuje ci?
- Jak najbardziej.
-W takim razie jesteśmy umówieni-odparł z uśmiechem.
Wkrótce dołączyła
do nich Karolina i dokończyli resztę formalności. Wychodząc puścił jeszcze do
niej oczko.
-A ty coś taki zadowolony-spytał godzinę później
Olszański?
-Umówiłem się na jutro-odparł.
-I z tego powodu jesteś zadowolony- zdziwił się?Nie raz
się przecież umawiałeś. A to pewnie ktoś
wyjątkowy- wywnioskował. Znam ją- zapytał.
-Nie, nie znasz- odparł. Nie jest w twoim typie. W moim zresztą też nie. To dziewczyna z
banku. Przeciętna panienka, a nawet mniej niż przeciętna.
-To, dlaczego umówiłeś się z nią.
-Sam nie wiem. Może potrzebuję jakiejś odmiany. Modelki i
panienki zaczynają mnie nudzić, a ona jest z tych inteligentniejszych.
CDN w styczniu
Subskrybuj:
Posty (Atom)