Od
wizyty Marka w Rysiowie minęło parę dni i tyle też czasu nie widzieli się, z
Ulą. Rozmawiali tylko przez telefon. To mężczyzna zadzwonił do Uli dwa razy. Za
pierwszym razem, aby poinformować ją o wydaniu katalogu z pokazu Jasia, a za
drugim razem, aby zaprosić ją i brata na imprezę promującą otwarci jego nowej firmy
Strefa Mody M&P. Chociaż do pracy nigdy się nie przykładał i wszystko
zrzucał na swojego asystenta Adama, to tym razem zmobilizował się i firma
powstała w niecałe trzy tygodnie. Zaczęła
też prężnie działać. Chciał, bowiem z zimową kolekcją wystartować już pod nową
nazwą i marką. Otwarcie firmy łączyło się z zorganizowaniem małego bankietu w
jego ulubionym klubie. Wynajął tam jedną z sal na cały wieczór i noc, zamówił
catering i didżeja. Ula z Jasiem również byli zaproszeni. Jasiu miał zostać
twarzą chłopięcą firmy i miał być jednym z honorowych gości, ale nie mógł
jednak skorzystać z zaproszenia, bo wyjechał na dwutygodniowy obóz harcerski.
Na oblewanie firmy Ula poszła wraz ze swoją sąsiadką Izą, która postanowiła przyjąć
ofertę pracy i zostać główną krawcową firmy. To od niej dużo dowiadywała się o firmie
i samym Marku. Życie prywatne młodego prezesa było bardziej burzliwe i
pogmatwane niż myślała i ciekawiło ją. Kochanki zmieniały się jak szkiełka w
kalejdoskopie a konflikty pomiędzy nimi były na porządku dziennym. Do
sekretarki Leny, która zaczęła już go nudzić i była do odstrzału i modelki
Klaudii, która była porywcza i mściwa, ale zwolnić jej nie mógł, bo była zbyt
dobra w modelingu, dołączyły dwie kolejne panienki. Ciemnowłosa modelka Dominika
pieszczotliwie nazwana Domi oraz recepcjonistka Hania. Modelki rywalizowały nie tylko o jego względy
prywatne, ale i o to, która z nich miała zostać twarzą kolekcji zimowej, a
przede wszystkim nowo powstałej firmy.
Uli
czas mijał zdecydowanie spokojniej. Zajmowała się rodzeństwem i domem oraz
kończyła kurs prawa jazdy. Ojciec w sanatorium czuł się również dobrze i nabierał
sił. Rozmawiała z nim często przez telefon i opowiadała, co w domu. Również z Wiolettą rozmawiała regularnie.
Wiola, choć była mocno zwariowana i przeciwieństwem jej to dogadywały się. W
szkole nie miała prawdziwej przyjaciółki czy koleżanki i trzymała się z Maćkiem.
Była jeszcze jego siostra Ania, ale była ona od nich starsza o pięć lata i na
taką prawdziwą przyjaźń nie było możliwości.
Wioletta natomiast była tylko o rok młodsza od niej i lubiły się,
chociaż początek znajomości tego nie zapowiadał, bo kpiła z jej ubioru. Z
czasem jednak pokazała Uli jak powinna się i gdzie ubierać, aby nie wyglądać
dziwacznie.
Oblewanie
firmy Marek zaplanował nietypowo, bo na wtorek na godzinę osiemnastą. Cała
impreza przebiegała bardzo miło i bez niespodzianek. A przynajmniej nie takich,
na jakie Ula była narażona na bankiecie po pokazie. Na początku Marek wszystkich przywitał i
oficjalnie ogłosił rozpoczęcie działalność firmy. Później był czas na szampana
i mały poczęstunek. Jako gospodarz chodził po sali i chciał, choć przez chwilę
porozmawiać z każdym z gośćmi a jego wizytownik z każdą chwilą powiększał się. Zaprosił
nie tylko pracowników firmy, ale i osoby, z którymi w niedalekiej przyszłości
zamierzał współpracować. Byli to prezesi szwalni, dostawcy tkanin i dodatków,
zagraniczni kontrahenci, właściciele sieci butików. Część z nich znała i pamiętała nawet jego ojca.
Zapamiętali go, jako rzetelnego człowieka i prezesa i na wzgląd na jego pamięć
i chęć poznania jego syna bliżej skorzystali z zaproszenia. Uli, Marek również poświęcił trochę czasu i
nawet zatańczyli. Trafił im się
spokojniejszy, romantyczny i dłuższy kawałek. Ula szybko uświadomiła sobie, że Marek
doskonale tańczy i mogłaby przetańczyć z nim cały wieczór albo i noc. Pląsali w
rytm muzyki spoglądając na siebie raz po raz, uśmiechając się i rozmawiając.
Dla Uli był to zdecydowanie najprzyjemniejszy moment całej zabawy i jeszcze
długo po tańcu czuła uścisk rąk Marka na talii i dłoni. Wzbudzał w niej też niepokój,
gdy zbyt długo przyglądał się jej z tym swoim zabójczym uśmiechem. Do innych
kobiet, jak zauważyła, uśmiechał się tak samo słodko i zastanawiała się, czy
one również pod wpływem jego wzroku czuły przyspieszone bicie serca tak jak
ona. Jej Marek podobał się i to bardzo.
Z
tej okazji przyleciał do Polski również Aleks z narzeczoną Alicją. Nie mógł
pojawić się na pokazie to skorzystał z zaproszenia teraz i przyleciał na
otwarcie firmy. Febo okazał się bardzo miłym mężczyzną. Tak jak i jego dziewczyna.
Ula miała okazję porozmawiać z nimi, bo Marek przedstawił ich sobie nawzajem.
Alicja dodatkowo była taką samą zwykłą dziewczyną jak ona i dobrze się z nią
rozmawiało. Zwłaszcza, że znała doskonale tak jak ona język niemiecki i nie
musiały korzystać z tłumaczeń Aleksa tylko mogły rozmawiać na interesujące je
tematy same. Jednym z tematów rozmowy całej czwórki włączając w to Marka było
zamieszanie wokół Beatki. Tylko Aleks z
całej rodziny Febo znał prawdę od początku i cała ta sytuacja bawiła go. Obiecał też Markowi nie wyprowadzać dalej siostry
z błędu. Dokładnie wiedział, że jego siostrzyczka ma podły charakter i było mu
szkoda Marka dla takiej kobiety.
Oprócz poznania Alicji i Aleksa miała również okazję
poznać rodziców Wioletty i spotkać się z nią samą. Przyjechali we trójkę do
Marka na przedłużony weekend i przy okazji świętować jego sukces, a jej
osobiście podziękować za pomoc w nauce. Poprawkę Wioletta zdała, bowiem na
czwórkę i zaliczyła matematykę na ocenę dostateczną. Zadzwoniła oczywiście do
Uli od razu z tą wiadomością i podziękowaniami, ale teraz były to podziękowania
bardziej oficjalne i od całej trójki dostała praktyczną torebkę przydatną w
niedługim czasie na uczelnię. Rodzice Wioli
okazali się równie mili, co reszta rodziny i rozmawiało się z nimi bardzo
przyjemnie. Zwłaszcza matka była dla niej życzliwa i nie mogła jej nadziękować
się. Wiola przy okazji zaprosiła ją na swoje osiemnaste urodziny, które
przypadały w październiku. Umówiły się też na kolejne lekcje, gdy Wiola miałaby
przyjeżdżać w odwiedziny do kuzyna albo takie drogą elektryczną.
Choć na zabawie Ula bawiła się doskonale to
długo zostać nie mogła. Musiała wrócić
do domu i zwolnić z opieki nad Beatką panią Szymczykową. Sąsiadka w najbliższą
sobotę wydawała za mąż córkę i miała w związku z tym pilniejsze sprawy niż
zajmowanie się małą.
Dwa
dni później w czwartkowe popołudnie Ula zadzwoniła do Marka. Był właśnie z
Sebastianem na siłowni i planował z przyjacielem weekend w Sopocie. Olszański
był tam na urlopie i poznał dwie dziewczyny. Umówił się też z nimi, że następnym
razem przyjedzie z kolegą. Blondynka Agnieszka i szatynka Karolina na zdjęciach
wyglądały na interesujące a i Sebastian wyrażał się o nich w samych
superlatywach. Do tego dziewczyny z Pomorza nigdy nie miał i cieszył się na ten
wyjazd i odmianę. Zachęcony filmikami
Sebastiana chciał nawet w ostatni weekend wsiąść w samolot i polecieć do
przyjaciela i wrócić z nim w niedzielę, ale dopinał otwarcie firmy i nawet na
krótki wyjazd nie mógł sobie pozwolić.
-Najlepiej
będzie jak wyjedziemy jutro w południe, żeby przed pójściem do klubu odpocząć
po podroży – zasugerował Olszański. — Z
dziewczynami umówiłem się tak mniej więcej na ósmą w klubie. Pójdziemy też na
plażę w sobotę. Tam dopiero jest raj- rozmarzył się Olszański. — Należy ci się trochę relaksu za harowanie
przez ostatnie trzy tygodnie i humory Pshemka. Oby tylko nie wynalazł ci czegoś
do roboty.
-Nie wynajdzie, bo pojechał do swojej samotni-
stwierdził z zadowoleniem i będąc już marzeniami w kurorcie. — Dziwne Ula dzwoni- dodał chwilę później,
gdy usłyszał dzwonek swojego telefonu i spojrzał na wyświetlacz. —Tylko dwa
razy do tej pory dzwoniła do mnie i to na początku znajomości. Część Ula. Miło cię słyszeć- przywitał się
miło.
-
Część -odparła. — Nie przeszkadzam? –zapytała z wyczuwalnym
wahaniem.
-Nie.
Jestem ze Sebastianem na siłowni. Coś się stało, że dzwonisz?
-
Tak jakby, bo mam kłopot i prośbę...
-
Mów –zachęcał.
-Bo
widzisz Marek w sobotę idę na te wesele i...
-Jeśli
mam iść z tobą to nie bardzo, bo nie lubię takich imprez-postanowił szybko
wymigać się z pójścia na wesele.
-Nie
Marek- postanowiła równie szybko wyprowadzić go z błędu. —Nawet do głowy nie przyszłoby mi o coś takiego cię prosić. Chodzi o opiekę nad
Beatką. Ja wiem, że to sobota i możesz
mieć własne plany, ale jestem pod ścianą. Tato wraca ze sanatorium w
poniedziałek a Jasiek jak wiesz jest na obozie. Beatką miała zająć się kuzynka, ale zadzwoniła
do mnie dzisiaj, że zmarł jej teść i jutro jedzie z mężem i dziećmi do Opola na
pogrzeb. Betti mogłaby zostać z naszą
taka drugą sąsiadka panią Dąbrowską, ale zna ją mniej i jest dość wścibska i
nie chciałabym, żeby mi szafy przeglądała. A ciebie Beatka zna i czuje się przy tobie
dobrze. Wiem, że to, o co cię proszę jest kłopotliwe, ale ja naprawdę nie mam,
z kim jej zostawić a Ania to znaczy panna młoda to moja koleżanka i najbliższa
sąsiadka. Czekałam na te wesele i szykowałam się od miesiąca.
-Zgoda
Ula-odparł, gdy tylko Ula skończyła mówić. — I tak nie miałem innych planów na
sobotę- skłamał gładko.
-Naprawdę?-
spytała, bo na aż tak łatwą zgodę nie była przygotowana. Zwłaszcza, że prędzej
ochoty na pomoc nie miał.
-Tak-
odparł stanowczo. — Z przyjemnością
zajmę się Beatką-dodał nie zaważając na dziwne gesty Sebastiana.
-
Dzięki Marek-ucieszyła się wyraźnie. —
Jesteś kochany. To znaczy chciałam powiedzieć, że jesteś-próbowała
wybrnąć z sytuacji i inaczej określić się.
- Miły
i uprzejmy- podsunął uprzejmie.
- To właśnie chciałam powiedzieć. Miły, uczynny,
życzliwy, dobry, szlachetny...
-Ula
–przerwał jej. — Wystarczy tych komplementów, bo jeszcze w nie uwierzę i zacznę
chodzić jak kogut po płocie z podniesionym dziobem, jakby powiedziałaby Wiola.
To, o której mam być?
- Ślub
jest o piętnastej to, jeśli mógłbyś przyjechać tak około pierwszej. Muszę pokazać ci, co i jak.
-
Lepiej będzie, jeśli jutro mi wszystko pokażesz- zaproponował rozsądnie. — W
sobotę tak na szybko to nie bardzo. Dużo o dzieciach to ja nie wiem. Wpadłbym
do ciebie wieczorem. Co ty na to?
-Nie
ma sprawy Marek- zgodziła się z nim bezspornie. — Tak będzie nawet lepiej. A wracając do ślubu to wesele jest w Rysiowie
to będę wpadać, bo do sali mam dwieście metrów- zapewniała. — Wiesz zresztą gdzie jest. I postaram się
wrócić o dziesiątej. Chyba, że to za
długo dla ciebie to wrócę prędzej-dodała, bo to nie ona powinna stawiać
warunki.
-Ula,
jeśli mam zająć się Beatką to zostanę na całą noc-zaręczał ku coraz większemu
zdziwieniu Sebastiana. —Nie ma sensu żebyś psuła sobie zabawę. Zresztą nie ma,
co planować, bo wszystko zależy od tego jak będę sobie radził i jak Beatka
będzie się zachowywać.
-Dokładnie.
Ale za same chęci dziękuję. Jesteś niezastąpiony i znajdę sposób na
odwdzięczenie się w najbliższym czasie.
-Wystarczy
kawa i ciasto-rzekł powściągliwie. — Może jeszcze porcja pierogów.
-Masz
to jak w banku- zaśmiała się. — To, co
Marek teraz nie będę ci dłużej przeszkadzała.
Jeszcze raz dziękuję i do jutra- dodała na koniec uprzejmie.
-Do
jutra-odparł i on.
-Marek
czy ja dobrze zrozumiałe?- zapytał Olszański, gdy tylko skończył rozmawiać. —Zamieniasz
Karolinę i Agnieszkę na Beatkę?
-Tak-
odparł krótko, ale pewnie. — Seba niech idzie na to wesele. Tyle czasu poświęca
rodzinie, że coś od życia się jej należy, a ja tyle mogę poświęcić się. Do Sopotu pojedziemy za tydzień, a jutro i w
niedzielę pójdziemy do klubu. To taka rekompensata specjalnie dla ciebie.
Następnego
dnia Marek pojawił się w Rysiowie nie wieczorem jak ustalił, z Ulą, ale
popołudniem. Dzwonił do niej i chciał powiadomić o zmianie planów, ale jej
telefon milczał to przyjechał w ciemno. Wchodząc na posesję usłyszał radosny
śmiech Beatki z podwórka to nawet nie dzwonił do drzwi tylko poszedł w tamtą
stronę. Dziewczynka kąpała się w małym baseniku dziecięcym pluskając z radością
nóżkami i rączkami. Jej siostra
natomiast siedziała obok na krześle tyłem do niego i opalała się w bikini. Na
jego widok Betti podniosła rączkę i zapiszczała, co prawdopodobnie oznaczało
powitanie. Ula nie zdążyła obrócić się, gdy poczuła rękę na oczach.
-Maciek wyrosłam z tej zabawy już dawno– rzekła
wesoło z góry przewidując, że to on, bo przyjechał rano na ślub siostry i miał
wpaść po obiedzie przywitać się.
-Yyy
- usłyszała zaprzeczenie a przez jej ciało przeszedł dreszcz, bo razem z głosem
zrozumiała, że to Marek.
-Marek-
dodała jak wydawało się Markowi ze znaczną mniejszą sympatią.
-
Tak to ja, ale mogłaś jeszcze trochę pobawić się ze mną, a nie od razu
zgadywać- odparł i spuścił ręce na ramiona. Zaczął w dodatku je ugniatać. Na
długą pieszczotę, choć było to przyjemne to, jednak Markowi i sobie nie
pozwoliła, bo energetycznie wstała i sięgnęła po leżącą obok sukienkę. Wzroku
Marka utkwionego na jej ciele trudno było nie zauważyć.
-I, co
się tak patrzysz? - zapytała mocując się z ubraniem jej przez głowę.— Chyba
widziałeś już półnagą kobietę?- postanowiła zrewanżować się za ostatni jego
pobyt w Rysiowie i tym razem to jego wypytać.
-
Szczerze to częściej to całkiem nagie widzę – odparł z szelmowskim uśmiechem i pomagając
w zakładaniu sukienki. — I, dlatego korzystam z wszelkich innych okazji.
-No
i ...- dopytywała, gdy była już ubrana.
-Jeśli
pytasz mnie czy jesteś w moim typie to powiem tak Ula- odparł oceniając jej
figurę przez letnią sukienkę i zastanawiając się nad doborem odpowiednich słów.
— W połowie-dodał łobuzersko. — Figurę masz interesującą, ale pod względem
urody i charakteru jesteś, jak dla mnie za dziewczęca. Wolę kobiety bardziej wyzywające,
prowokujące i zmysłowe. Sama wiesz, jakie.
-Tak
właśnie myślałam, że nie jestem w twoim typie-odparła nieurażona, bo nie
chciała być ani wyzywająca ani prowokująca i zadowoliła się tą ładną figurą.
- Ale jak sama widzisz bardzo pasujemy do
siebie i zgadzamy się- zagadnął tajemniczo. — Oboje zgodnie twierdzimy, że nie jesteśmy we
własnym typie. Ja nie jestem blondynem i jestem za szczupły a ty za grzeczna
jak dla mnie.
-No
tak Marek- przyznała mu rację, chociaż wiedziała, że typ Marka to jej typ. —
Jesteśmy całkowicie nastawieni na inne typy ludzi.
W
trakcie przyspieszonego dwugodzinnego kursu na nianie a raczej na niańka, jak
określał go Sebastian, Marek karmił Beatkę jogurcikiem, dawał pić i bawił się z
nią. Ula pokazała mu ulubione zabawki i zabawy muzyczno-paluszkowe oraz jak ją
uspokoić, gdy zbyt długo płacze. Ze
zmiany pampersa też miał krótkie szkolenie, choć Ula zapewniała, że pieluchy
prawdopodobnie zmieniać nie będzie musiał. Wszystko, co robił wydawało mu się
bardzo proste i zaczął cieszyć się na spędzenie tego czasu z Beatką.
Przyszedł
do nich również Maciek i mieli okazję poznać się. Markowi nawet przez myśl
przeszło, że Maciek jest w typie Uli. Bardziej przy kości i ciemny blondyn. Zastanawiał
się też, czy przypadkiem Ula w skrycie nie podkochuje się w sąsiedzie. Ich
powitanie był bardzo serdeczne i widać było, że z przyjścia sąsiada jest
zadowolona.
Dzień
później Marek tak, jak ustalił z Ulą poprzedniego dnia, w Rysiowie stawił się o
przed czternastą. U sąsiadów był już ruch jak to w czasie wesela. Płot przystrojony balonikami, czymś zielonym a
droga zapełniona samochodami. Sam wjechał na podwórko Cieplaków. Ula na wyjście
była już prawie gotowa. Ubrana w jego sukienkę z pokazu kończyła delikatny
makijaż. Beatka natomiast siedziała w pokoju w kojcu i bawiła się zabawką
Grzybek.
-Podwieczorek
dla Beatki jest w słoiczku na stole. Dasz jej po szesnastej i nie musisz
podgrzewać- mówiła malując się jednocześnie. —
Kolacje je około dziewiętnastej, ale po osiemnastej wpadnę zobaczyć, jak
sobie radzicie to kaszkę ugotuję a ty tylko jej później dasz. Dla siebie masz do dyspozycji całą lodówkę,
więc nie krępuj się i częstuj. Później
przyjdę po dwudziestej to przebiorę ją w piżamkę i zmienię pampersa a kąpiel
dzisiaj odpuścimy sobie. Możesz wyjść z
nią na spacer. Nawet teraz popatrzeć na wesele. Beatce spodoba się, bo będzie
muzyka i baloniki. Możesz przyjść też pod kościół przed szesnastą. I dzwoń jakby coś. Telefon będę mieć zawsze włączony.
-Ula
wiem, że mam dzwonić, ale mam nadzieję, że nie będę musiał. I nie myśl, co się
w domu dzieje, bo z zabawy nic nie będziesz mieć.
-Chyba
masz rację-rzekła przeglądając się w lustrze.
- Bo
mam. I miłej zabawy ci życzę.
Wyjazd
Młodej Pary do kościoła jak najbardziej spodobał sie Beatce, bo grała orkiestra
a ona klaskała i uśmiechała się. Nie zapłakała nawet, gdy Ula zniknęła w tłumie
a na ulicy zrobiło się spokojnie. Później
tak jak mówiła Ula przeszedł się z nią po części Rysiowa wzbudzając raz po raz ciekawość,
bo Beatkę znali, ale jego już nie. Pojawił się też pod kościołem i Betti znowu
mogła zobaczyć siostrę i cały ten ślubny gwar i wystrój. Po powrocie do domu
grzecznie zjadła słoiczek jabłka, banana i maliny z biszkoptem i zajęli się
oglądaniem jej nowej książeczki. Ula tak
jak obiecała do domu przyszła o osiemnastej i zastała ich bawiących się balonem
wziętym z płotu sąsiadów. Długo w domu nie była, bo siostra wyglądała na
szczęśliwą i niezmartwioną, że nie ma przy niej nikogo z rodziny. Dwie godziny
później przyszła przebrać siostrę i dać jej na dobranoc całusa. Obiecała też
Markowi, że po dziesiątej wróci na dobre, ale Marek przekonał ją, że może
zostać na weselu do końca, bo dobrze sobie radzi. W domu pojawiła się, jednak po dwudziestej
drugiej. Wpadła nieoczekiwanie po wygodniejsze buty. Widok, jaki zastała w
swoim pokoju rozczulił ją. Siostra spała spokojnym snem na jej tapczanie przytulona
do Marka a pokój rozświetlała tylko lampka nocna. Delikatnie odgarnęła włosy
siostry na bok i okryła kocem. Spojrzała też na Marka i cicho przywołała jego
imię, ale odpowiedzi nie usłyszała. Nie było też żadnej innej reakcji a jej
ręka sama powędrowała i do jego czoła i włosów. Długo nie myślą odgarnęła je
delikatnie a, gdy i na to nie zareagował to chwilę później cmoknęła czoło.
Pchnięta kolejnym impulsem musnęła też jego usta. W tej krótkiej chwili poczuła
coś dziwnego w sercu. Patrzyła na Marka i wiedziała, co to za uczucie nią
zawładnęło. Zakochała się w najbardziej nieodpowiednim mężczyźnie, jakiego
znała. Z pokoju wyszła, czym prędzej, aby nie zrobić kolejnego głupstwa. W
drodze na salę ochota na dalszą zabawę minęła jej, ale wolała już iść tam niż
zostać w domu z Markiem. Żałowała też,
że poprosiła go o pomoc. Marek natomiast chwilę po jej wyjściu wstał z kanapy.
Dla zabawy udawał, że śpi i nie wiedział, co ma o tym myśleć. Włączył sobie
telewizor i próbował skupić się na filmie, ale nie potrafił. Zadzwonił też do
Sebastiana, ale ten miał wyłączony telefon. Przed północą, gdy sen zaczął go morzyć
wrócił do pokoju Uli i śpiącej tam Beatki. Przed zaśnięciem patrząc jak słodko
śpi to pomyślał sobie, że opieka nad nią okazała się bardzo przyjemna.
Stwierdził nawet, że mógłby częściej pilnować Betti, jeśli były potrzebny. Po
północy, gdy tylko zasnął a Beatka obudziła go to zmienił zdanie. W dodatku
trudno było ją uspokoić i chciał nawet zadzwonić po Ulę, ale w końcu, gdy wziął
ją na ręce to uspokoiła się i zasnęła. Rano, tuż po szóstej, choć Beatka budziła
go lawiną buziaków to po raz drugi naszło go zniechęcenie na dzieci.
Udawał że śpi dobrze że Ulka tego nie wie. Wracając do komentarza z pod poprzednią częścią jak inaczej nie będzie randek? To co ich połączy, zaczną się spotykać i skupią się na fizycznych doznaniach. ;)
OdpowiedzUsuńPowiem tak, że łóżko będzie jedno a co będzie później to nie powiem.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Ula w końcu zakochała się. Teraz czas na Marka. Z nim tak szybko pewnie nie pójdzie skoro ma minąć pięć lat. Szkoda mi Uli jeśli cały ten czas będzie kochać bez wzajemności i patrzeć na to jak się prowadzi.
OdpowiedzUsuńKiedy spodziewasz się dziecka jeśli można wiedzieć? Pewnie będzie wiązało się to z jakimiś niedogodnościami w blogu.
Pozdrawiam miło i życzę zdrowia.
Ma urodzić się w maju i na pewno będę mieć mało czasu na pisanie. Już teraz jest mało, bo czytam książki o niemowlętach i takie tam. Trzeba się do tej roli przygotować pomimo tego, że praktykę mam w postaci młodszego rodzeństwa.
UsuńNiestety będzie kochać Marka przez te lata. Może znajdę Uli jakiegoś chłopaka na studiach na pocieszenie, ale będzie to znajomość mało zobowiązująca. Zobaczymy.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
No, no, no. Aleks miły dobry, życzliwy wobec Marka i z narzeczoną. Jak nie Aleks, ale to dobrze bo lubię Mariusza jako aktora. Z serialu ma tylko to że nieprzychylne patrzy na związek Marka z siostrą. Ale też nie do końca bo tutaj to zupełnie z innej strony jest to ujęte.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne części. Eliza.
Aleks już do końca będzie taki i będzie zaskakiwał.Gdyby zawsze był wredny byłoby nudno.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Wciąż mam mieszane uczucia jeśli chodzi o tę dziwną zażyłość między Ulą i Markiem. To nie jest zwykły znajomy, bo zadomowiony. Nie jest to też przyjaciel, bo Ula jest od niego dużo młodsza i on raczej nie zwierza jej się ze swoich sekretów. Chłopakiem rzecz jasna również nie jest. Trudno jest mi to właściwie zinterpretować. Już wiem, że ona poczuła do niego coś więcej, a właściwie zakochała się. Czy on też to podejrzewa po tym pocałunku, kiedy "spał"? Przecież jest wobec Uli brutalnie szczery. Mówi wprost, że ona nie jest w jego typie, bo nadal ma dziewczęcą urodę i ani trochę nie jest wyzywająca. Ten jego gust, to trochę taki gust niskich lotów. Nie ma wygórowanych wymagań, a o kobiety wyzywające, łatwe i przyjemne w obsłudze nie trzeba zabiegać, bo same pchają się do łóżka. To świadczy o tym, że Marek nie lubi się wysilać, żeby zdobyć kobietę. Raczej jest zwolennikiem, by podano mu wszystko na tacy. Dziwaczną osobowość ma młody Dobrzański i niezwykle ciężko jest sprecyzować, jaki on tak naprawdę jest. Raz lubi dzieci a innym razem nie. Rezygnuje z wypadu nad morze z przyjacielem, który to wjazd jest wielką obietnicą upojnego seksu na rzecz niańczenia niemowlęcia. Dla mnie to zagadkowe i wręcz niepojęte. Mogłabym zrozumieć, gdyby relacje między nim i Ulą rzeczywiście były bardzo ścisłe, ale takie nie są.
OdpowiedzUsuńTrochę mam namieszane w głowie przez to, że próbuję to analizować, ale do żadnych wniosków, sensownych wniosków nie dochodzę i chyba coraz mniej rozumiem Marka.
Pozdrawiam. :)
Marek jak pisałam to przyjaciel rodziny a Ulę lubi, szanuje i podziwia za to że poświęca się rodzinie. Z tego powodu zgodził się też na zajęcie się Beatką aby mogła mieć coś z życia. Mówi o tym zresztą Sebastianowi i było o tym w poprzedniej części. Prędzej, gdy myślał, że ma iść na wesele jako osoba towarzysząca to z góry nie zgodził się. Beatkę natomiast lubi ona jego i dlatego zgodził się. Nie przewidział tylko, że dzieci czasami płaczą i już takie słodkie nie są.Stąd też te jego zniechęcenie. Nie na długo, bo już w kolejnej części znowu będzie uważać, że opiekowanie się Beatką to przyjemność.
UsuńUla z Markiem przyjaciółmi takimi na zwierzenia nie są na pewno i nie będą nigdy. To taki przyjaciel, którego poznaje się w biedzie. Nawet nie jest na niego zła za określenie, że jest dziewczęca bo powiedział i komplement , że ma ładną figurę.
To ,co jest między nimi najbardziej pasuje mi tu braterska zażyłość ze strony Marka i koleżeństwo ze strony Uli. Inaczej tego , co jest między nimi nie potrafię wytłumaczyć.
Co do pocałunku i co Marek myśli to w kolejnej część.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Podoba mi się taki ,,nowy'' Aleks. Ja również gubię się w relacjach między Ulą a Markiem. Mogłabym nazwać jedynie jako skomplikowane. Oboje nie są na tym etapie by jedno w drugim dostrzegło tą /jedyną/jedynego. Ula już się zakochała ,ale przed Dobrzańskim bardzo długa droga. Czekam na cd.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Co do relacji to odpowiedziałam wyżej. Co do Aleksa to ile można być czarnym charakterem. Wypada czasami go wybielić.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Dodasz coś przez weekend?
OdpowiedzUsuńRozdział jest napisany, ale muszę go sprawdzić i zrobić poprawki a moje samopoczucie jest nieciekawe. Dziecko znowu rządzi. Pozdrawiam i zaglądaj.
Usuń