piątek, 10 lutego 2017

Życie na niby 14



Wjechanie Febo na piąte piętro dużo czasu nie zajęło i chwilę później drzwi windy rozsunęły się. Widok, jaki zastała Paulina na korytarzu zaskoczył ją. Peres rozmawiała z jakąś nieznaną jej kobietą a Marek trzymał jakieś dziecko za rękę.
-O Paulina, jesteś już- udał zdziwienie.  — Jedziemy właśnie do Pshemka.
-Jestem- odparła uśmiechając się.
-Pani Peres i Nicolasa nie muszę ci chyba przedstawiać-mówił swobodnie. —A to jest Beatka i Ula- dodał wskazując raz jedna raz drugą.
-Beatka? - zapytała Febo dokładnie tak jak przewidywał to Marek, że na sam dźwięk imienia zareaguje. —  To jest ta twoja córka?- pytała i przyglądała się dziewczynce szukając podobieństw i których dopatrzyła się w oczach i delikatnych dołeczkach w policzkach dziewczynki.
-Tak- odparł dalej trzymając ją za rękę. —A Ula jest kuzynką i nianią Beatki- wyjaśnił widząc, że jej wzrok powędrował do Uli.
-Kuzynka- mruknęła a zainteresowanie nią zniknęło.  — Cześć- dodała schylając się nad dzieckiem. — Jestem twoją przyszywaną ciocią i mieszkam we Włoszech w Mediolanie. Wiesz?
-Wiem. Tatuś zdjęcia mi pokazywał- odparła mądrze, bo Marek faktycznie pokazywał jej wcześniej zdjęcia.
-A mi twojego nigdy nie pokazał-zaśmiała się. — Ale chciałam poznać cię. Moi rodzice również.  Oni też mieszkają we Włoszech a mój tata zajmują się modą tak jak twój a mama zajmuje się domem. A gdzie ty masz swoja mamę?- zapytała dokładnie tak jak przypuszczał Marek.
-W pracy-odparła krótko.
-A, czym zajmuje się-dopytywała.
-Mama i tatuś mówią, że nie można wszystkiego obcym mówić-rzekła bez zająknięcia i dokładnie tak jak było prędzej ustalone.
-Coś chciałabyś jeszcze wiedzieć Paulino?- wtrącił Marek przerywając dialog. —  To odpowiem ci, że ma brata- dodał, na co kobieta prychnęła niemiło. —  To, co jedziemy do Pshemka- kontynuował.  — Czeka na nas.
Wizyta w pracowni mistrza minęła bez większych komplikacji. Beatka raz po raz mówiła do Marka tato, a pani Peres zachwycała się projektami i firmę opuszczała zadowolona z perspektywami na współpracę ze Strefą Mody. Paulina oczywiście dalej interesowała się Beatką, ale nie wypytywała ją o nic, bo przeszkadzało to mistrzowi a nie chciała z nim rozpoczynać zatargu.  Postanowiła też zmienić nieco plany i zostać dłużej we firmie niż planowała i poznać dziewczynkę. Po odprowadzeniu gości z Hiszpanii Ula i Beatka poszły do toalety, a Paulina i Marek do jego gabinetu.
-Zwątpiłam już w te twoje dziecko- rzekła siadając na sofę.— Nikt oprócz Aleksa jej nie widział ani nie słyszał o niej. Nawet prasa nie interesowała się nią.
- Nikt nic nie słyszał, bo nie ma żadnego dziecka- przerwał jej.
-Jak to nie ma? A Beatka i ta Ula to niby, kto?
-To rodzeństwo. Jest jeszcze Jasiu. Ten chłopak z pokazu.
- I ja mam w to uwierzyć?- prychnęła.
-Sama spytasz Ule jak wróci z łazienki.
-To znaczy, że przez tyle lat kpiłeś z nas i robiłeś idiotów?!- oburzyła się Febo.
- Sama byłaś sobie winna Paulino- zaczął bronić się.  — Chciałem od razu powiedzieć ci prawdę, już tego dnia, gdy przyszłaś do mnie, a Beatka nazwała mnie tatą. Przypadkiem to powiedziała, bo uczyłem ją mówić.  Tylko, że ty obrażona nie dałaś mi dojść do głosu. Dzień później przyjechałaś do mnie i oświadczyłaś mi wielkodusznie, że jesteś ją w stanie zaakceptować pod warunkiem, że nie będzie wchodziło ci w życie.  Uświadomiłem sobie wtedy, że tak mogłabyś traktować moje dziecko, gdybym je naprawdę miał. Nie miałabyś do niego żadnych uczuć. A jeszcze później ciągle odnosiłaś do niej z niechęcią to robiłem to na złość.
- Wiesz, co jesteś nienormalny-wściekała się.  — Ciekawa jestem, co powie pani Peres jak dowie się prawdy.
-Oszczędź sobie, bo pani Peres już wie. A swoją stroną oczernianie mnie przed nią to uczciwe nie było. Zdziwiona jesteś? –zapytał widząc jej minę. — Jej asystent powiedział nam o wszystkim. O tym, że podobno wybiłem się tylko dzięki F&D i spadku po firmie Grubiańscy & Dobrzańscy, że źle prowadzę się. Nie wspominając tego, że F&D nie zajmuję się i przyjeżdżam głównie na zarząd i po kasę z zysków a całą firmą zajmuje się wujek. Tylko zapomnieliście powiedzieć, że zysków jest mało a moje pomysły są przegłosowane. W połowie złośliwie przeistoczyliście fakty Paulino.
-Ale i o wiele nie pomyliliśmy się-odparła z pogardą idąc ku drzwi. — Jesteś zwykłym krętaczem.
-Mi też było mi cię widzieć- rzucił Marek, gdy była przy drzwiach.
-A ciebie smarkulo nikt nie nauczył, że kłamać jest nieładnie- wysyczała do Beatki, która razem ze siostrą akurat wchodziła do biura.
-Paula to był cios poniżej pasa – wtrącił ostro Marek. —  Beatka nie jest niczemu winna. Betti nie słuchaj jej- zwrócił się też do dziewczynki. — Jest zła, bo dowiedziała się, że okłamywałem ją przez lata.
-A nie mówiłam, że źle się to skończy-odezwała się z pretensją Ula widząc minę siostry, przejętą słowami kobiety. — Nie myślałam tylko, że dla Beatki.
-Ale wypadłam dobrze?- zapytała mimo to Betti.
-Tak-odparła Ula.  — Bardzo dobrze- równocześnie odparł Marek.

Choć ostatnie chwile pobytu Pauliny do miłych nie należały to po pożegnaniu jej i wytłumaczeniu Betti, że nic złego nie zrobiła to Marek pomyślał sobie, że lepiej być nie mogło a oburzona mina Febo na wiadomość, że Beatka nie jest jego córką, była bezcenna. 


-To, co dziewczyny proponuję pójście na lody a później odwiozę was do domu-rzekł do obu, ale Ula akurat rozmawiała przez telefon to mogła go nie słuchać.
-Na takie z budki czy w lokalu? –zapytała Betti, bo dla niej była spora różnica.  — Bo ja bym wolała w lokalu.
-Jeśli Ula zgodzi się to pójdziemy do lodziarni.  Jest tu niedaleko.
-Tato dzwoni i okazało się, że mamy awarie w Rysiowie i nie będziemy mieć wody przynajmniej do jutrzejszego popołudnia- oznajmiła tymczasem Ula.
- To kiepsko- skwitował Marek.
-To jak będziemy się myć?- zadała logiczne pytanie Beatka.
-Nie będziemy-odparła Ula.  — Do jutra brudem nie zarośniesz.
-A jak będziemy korzystać z toalety? – kontynuowała swoje rozumne myślenie. — Przy czterech osobach będzie brzydko pachniało.
-Nie wiem jak-rzekła z wahaniem i pomyślała, że siostra ma rację i myśli o takich sprawach, o jakich ona nie pomyślałaby tak od razu.  — Może podstawią beczkowóz z wodą to się przyniesie we wiaderku.
-Możecie pojechać do mnie na jedną noc- zaproponował Marek.    Mam wolne pokoje do spania.
-Ulcia zgódź się- wystrzeliła z odpowiedzią Beatka zanim siostra zdążyła coś powiedzieć. — Obiecałaś mi, że będę mogła kiedyś spać u Marka.
-Ale nie dzisiaj Betti. Nie mamy nic na przebranie ani do spania, ani szczoteczek. Innym razem- próbowała przekonać siostrę.
-Ula to tylko jedna noc-wtrącił Marek. —  Szczoteczki mam w zapasie a Wiola pożyczy wam coś do spania.  Możemy też coś kupić albo podjedziemy do Rysiowa. I będzie mi miło was gościć.
- Ula zgódź się-prosiła nadal Betti.
-Jeśli tata zgodzi się-odparła.
Cieplak nie miał nic przeciw i chwilę później we trójkę wyszli z firmy.
-Mówiłeś coś o lodach Marek, czy tylko wydawało mi się?- zapytała Ula, gdy byli na zewnątrz.
-Owszem mówiłem i zapraszam drogie panie. Kareta czeka- dodał otwierając przed nimi drzwi samochodu.



Lodziarnia „Rożek” w ofercie posiadała wiele smaków lodów i dodatków do nich i każdy mógł wybrać coś wedle własnego uznania. Po złożeniu zamówienia poszli usiąść na zewnątrz w małym ogródku. 
-Pozwolisz pobawić mi się z Lordem-zagadnęła Beatka a mając na myśli szczeniaka rasy bliżej nieokreślonej, którego Marek wziął niedawno ze schroniska i który zastąpił mu Kabanosa.
-Pewnie- odparł pewnie. — Uczę go aportować, siadać, podawać łapę, to mi pomożesz.
-Super - zawołała uradowana.
-W drodze do domu wstąpimy do sklepu zoologicznego i kupimy mu jego ulubione ciasteczka do piesków-dodał.
-To psy mają swoje ciasteczka?- zapytała zdziwiona.
-Mają. A Lord to prawdziwy lord. Najchętniej by tylko leżał i jadł to, co najlepsze.
-I kolekcjonował buty Wioletty- wtrąciła Ula. —Powiedziała mi, że jakby zostawiła w korytarzu albo w holu to chwila moment i szukaj ducha w polu.
-To prawda Beatko- zaśmiał się Marek.   — Dobre dwa tygodnie temu wyniósł jej jeden but to do dzisiaj się nie znalazł. A innego znalazłem pod iglakiem, gdy trawę kosiłem.
 Zajęci rozmową nie zauważyli, że historia powtórzyła się i ktoś zrobił im zdjęcie. Później mieli też ogon, ale i tego nie zauważyli.
-To, kiedy pani Peres da ci znać?- zapytała Ula, gdy lody zostały rozdane, a Betti zajęła się na chwilę jedzeniem swojej porcji i porzuciła temat żywienia i życia psów.
-Po niedzieli.  I myślę, że mam duże szanse. Jeśli uda się, to będzie też twoja zasługa.
-Bez przesady Marek-próbowała pomniejszyć swoje zasługi.  — Nie zrobiłam dużo. Byłam tylko tłumaczką.
-Zrobiłaś Ula, zrobiłaś-odparł z widoczną wdzięcznością. —  A tak właściwie to, dlaczego zgodziłaś się na tą całą szopkę?     
-Teraz już mogę ci powiedzieć-rzekła wpatrzona w swój pucharek lodów. — Bo mam wobec ciebie dług wdzięczności.
-Ula gdybym wiedział to...
-Tak wiem-przerwała mu. — Gdybyś wiedział to nie zgodziłbyś się. I, dlatego nic ci prędzej nie mówiłam. I cieszę się, że tego nie wymagałeś ani nie wypomniałeś.
-Ula, za kogo ty mnie uważasz-lekko obraził się. — Ja nawet nie pomyślałem, żeby oczekiwać jakieś odwzajemnień.
- To dobrze, bo dobrze o tobie świadczy. A tak szczerze to był kolejny przykład na to, że żyjesz na niby.
-Tak właśnie myślałem, że kiedyś mi to wypomnisz -westchnął bez urazy. — Zbiera mi się tego coraz więcej.  Co Ula? Oprócz stałych pozycji jak klub, zabawa, zrzucanie pracy na Adama i Łukasza to zdarzają mi się pojedyncze incydenty.
-Nie da się ukryć- odparła uśmiechnęła się.
-Marek a Lordowi zęby od tych ciasteczek nie będą się psuły?- wróciła to tematu żywienia psów Beatka.
-To nie są słodkie ciasteczka Betti, jak dla ludzi-odparł.  —Tylko takie specjalne dla zwierząt.
-To, dlaczego dla ludzi takich nie wymyślą po których zęby nie psują się?- Betti postanowiła pozadawać trochę dziecinnych pytań.

 - To, co dziewczyny skoro zjadłyście już to teraz idziemy na małe zakupy- rzekł jakiś czas później Marek patrząc na puste pucharki. — Kupimy soki, owoce i coś na jutro na śniadanie.
-I jeszcze ciasteczka dla Lorda- przypomniała mu Beatka.
-I ciasteczka-odparł.
Zakupy minęły im szybko. Zaliczyli sklep spożywczy, zoologiczny i sportowy.  Marek pomimo tego, że obiecał Uli, że nic Beatce nie kupi to do końca obietnicy swojej nie dotrzymał i kupił dziewczynce ochraniacze i kask na rower i rolki. Miał na to też wytłumaczenie. Był to zaległy prezent na Dzień Dziecka, stare te rzeczy były już zniszczone i było to coś pożytecznego a nie do zabawy. 



 Do domu Marka dotarli późnym popołudniem. Ula z siostrą od razu poszły do ogrodu do Wioletty i Lorda a Marek do kuchni rozpakować zakupy. Pogoda ciągle była ładna to na dworze zostali do wieczora bawiąc się z pieskiem i popijając soki.




 Na kolację natomiast Marek zamówił dwie duże pizzy i zjedli je w salonie nie bacząc na to, że nakruszą. Posiłek w towarzystwie trzech kobiet Markowi bardzo podobał się. Było tak spontanicznie. Wiola zdążyła rzucić kilka złotych myśli, Beatka opowiedziała jej o wydarzeniach ze spotkania z Pauliną, a Ula śmiała się wesoło. Marek tymczasem patrzył na to z przyjemnością i myślał, że przyjemnie jest gościć Ulę i Beatkę. Pizza również znikała w błyskawicznym tempie, tak jakby oprócz niego  było tu trzech mężczyzn, a nie dwie kobiety dbające o linię i dziewczynka. Później jeszcze obejrzeli komedię familijną i zagrali w karty. Beatka w domu Marka była parę razy, ale nie na tak długo jak teraz i cieszyła się każdą chwilą spędzoną tutaj. Wybrała sobie też sypialnie i chciała spać tam sama. W domu był jeszcze jeden wolny pokój dla Uli to problem to nie stanowiło, a spać poszli dopiero grubo po dwudziestej drugiej.
-Betti zasnęła?- zapytał Marek, gdy Ula wyszła z jej pokoju.
-Tak. Ja też już pójdę.  Mieliśmy dzisiaj trochę wrażeń- mówiła usprawiedliwiająco.  — Wiola też chyba śpi.
- Tak. Mówiła, że jest śpiąca jak borsuk. Zostawię światło w korytarzu na wypadek, gdyby Beatka obudziła się w nocy i chciała iść do twojego pokoju.
- Dobry pomysł Marek. I dobranoc.
Dobranoc Ula i miłych snów- odparł i poszli do swoich sypialni.
Było po północy, gdy Marek usłyszał otwierane drzwi naprzeciw jego sypialni, to wyszedł. Na korytarzu spotkał Ule w samej piżamie od Wioletty z nadrukiem słonia. Nigdy nawet na kobietę tak ubraną nie spojrzałby, ale Ula wyglądała w niej słodko. Marek natomiast ubrany był w szlafrok a na nogach jak zauważyła nic nie miał. Przez głowę przeleciała jej też myśl czy ma na sobie coś oprócz szlafroka. Myśli te szybko odgoniła.
-Chyba nie idziesz grzebać mi po szafach?- zagadnął zbliżając się do niej.
- Idę poszukać sejfu złamać hasło i okraść cię-odparła ironicznie.
-To daremna twoja fatyga Ula, bo tu nie ma sejfu- rzekł jakby z żalem.  Wszystko, co ważniejsze i cenniejsze trzymam we firmie.
-To napcham kieszenie innymi drobiazgami i zwale na Lorda.
-To uważaj, bo oskarżenia odszczeka.
-A tak na serio to byłam sprawdzić czy Betti śpi. W swoim łóżku nie śpi, to może się rozpraszać.
-I?
-Śpi jak aniołek-odparła.
-To dobrze- rzekł z tym swoim popisowym uśmiechem.
Marek zdecydowanie stał za blisko i zarumieniła się. Poczuła też woń żelu pod prysznic i tego było dla niej za wiele. Chciała odejść, ale prawą ręką oparł się o ścianę i uniemożliwił wejście do jej sypialni. Ale miała też wolną drogę z drugiej strony i choć wiedziała, że powinna przeprosić go ominąć i zniknąć w pokoju zanim nie będzie za późno to nie potrafiła tego zrobić. Marek tymczasem przyglądał się jej coraz bardziej ustawicznie i atmosfera zgęstniała. Chwilę później delikatnie dotknął jej ust i muskał wargi. Było to coś wspaniałego i była pewna, że nigdy prędzej tego nie doświadczyła. Na krótką chwilę przerwał tą pieszczotę, ale kolejny pocałunek był nieco dłuższy.  Uli wydawało się, że sprawdza ją na ile może sobie pozwolić. I miała rację, bo czuwał i był przygotowany na jakiś atak kolanem, ale nic takiego nie działo się to pozwalał sobie na więcej i mocniejsze pocałunki. Ula w dodatku tak ładnie pachniała. Nie były to żadne perfumy tylko coś, czego już dawno nie czuł. W ogóle czuł się jak nastolatek, który dopiero raczkuje w całowaniu. Czuł też szybkie bicie serca Uli. Opanował się w końcu i przerwał pieszczoty, bo uświadomił sobie, że za bardzo mu się spodobało całowanie z nią. To, co miało być tylko krótką zabawą mogło przerodzić się w pożądanie.
-Ula nie powinienem- rzekł oblizując usta.
-Tak Beatka mogła zobaczyć i mogła coś powiedzieć- wyjąkała pierwsze, co przyszło jej do głowy.  — O Wioli nie wspominając. Dobranoc jeszcze raz Marek- dodała szybko i skierowała się do swojego pokoju.
-Dobranoc- odparł.
Wchodząc do swoich sypialni oboje wiedzieli, że nie żałowali.
 
CDN  W KWIETNIU

8 komentarzy:

  1. A już myślałam, że do czegoś więcej dojdzie. Trudno, ja trochę poczekam ale myślę, że Marek po tej nocy inaczej spojrzy na Ulę i może w jego serduszku coś zakiełkuje. Bo Ula to na pewno nie będzie myślała o niczym innym.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak od razu nie mogłam ich do łóżka zapakować. Ala masz rację Marek inaczej będzie patrzył na Ulę a sama Ula marzyła o tym od lat. Będzie o tym na początku następnej części.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. W Mediolanie nie Madrycie. Ale wybaczam ten błąd bo jest nowa część i ja lubię madrycką drużynę piłkarską. Czytam dalej i na pewno jeszcze skomentuje. G ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu coś się między nimi zadziało. Oby to był tylko początek, mam nadzieję że teraz Marek inaczej spojrzy na Ulę. G

      Usuń
    2. Fakt z Mediolanu jest a z Madrytu Peres przyleciała i tak skojarzyło mi się. Jak najbardziej jest początkiem czegoś. I to przez awarię wodociągu.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam milo.

      Usuń
  3. Sądziłam, że Paulina bardziej zostanie upokorzona, ale to wynika z faktu, że sama lubię czasem pastwić się nad nią. Trochę dłużej mógł ją Marek potrzymać w niepewności. Z drugiej strony dość szybko oczyścił się z kłamstwa, co z kolei odpowiadało Uli.
    Ponadto nie mogę wyjść z podziwu do czego potrafi doprowadzić awaria wodociągu. Efektem końcowym tych zdarzeń jest pocałunek na korytarzu w środku nocy. Co dalej? - należałoby zapytać. Czy Marek ten pocałunek weźmie tak na poważnie, bo przecież sam uznał, że był wyjątkowy i zacznie inaczej patrzeć na Ulę? Czy ten buziak wywoła jakąś eksplozję uczucia? Mam nadzieję, że tak, bo przecież oni muszą być razem.
    Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie sądziłam ,że Marek akurat w tej części wyzna Paulinie prawdę. A pocałunek myślę ,że będzie początkiem czegoś więcej...niż przyjaźni. ( czyt. miłości).Betti świetnie odgrywa rolę córki Marka. Pewnie w przyszłości zapragnie mieć dziecko z Ulą. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim to , to mini Walentynkowa i coś na 200 000 wejść. Radzę w cierpliwość uzbroić się.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń