-
Jak to ma zostać twoim dzieckiem? Marek coś ty wymyślił? To jakaś gra?- zasypała
go pytaniami. — Tylko nie mów mi, że chcesz odgrywać samotnego ojca przed jakąś
panienką?
-
Mogę usiąść?- zapytał odsuwając sobie krzesełko i zanim odpowiedział na pytania
Uli.
-Tak-
odparła. — I przepraszam za bałagan, ale
robię Beatce naleśniki- dodała robiąc trochę miejsca na stole. — Napijesz się
czegoś?
-
Może być kompot, jeśli masz i jeśli jest zimny. Nie Ula nie chcę nic odgrywać-dodał
odpowiadając na jej poprzednie pytanie. —
Tylko, że w piątek przylatuje pani Peres obejrzeć firmę. To recenzentka
świata mody z Madrytu. Do tego wydaje gazetę, ma swój Dom Mody i taki zwyczaj,
że co jakiś czas nawiązuje współpracę z innym domem mody. Wymiana modelek, wspólne pokazy i tak dalej
Ula. Teraz postawiła na jakąś firmę z krajów z dawnego bloku wschodniego i
zastanawia się nad moją Strefą Mody, Hugo Boss z Węgier i Alize ze Słowacji. Tylko,
że zanim podejmie decyzję to chce obejrzeć wszystkie firmy, rozeznać się jak są
zarządzane i takie tam sprawy. I tu
właśnie zaczynają się kłopoty Ula, bo dwa tygodnie temu była na jubileuszu trzydziestoleciu
istnienia F&D i moja kochana włoska rodzinka, z wyjątkiem Aleksa, dała jej w
delikatny i niby w żartobliwy sposób do zrozumienia, że nie zasługuję na takie
wyróżnienie. Wiem o tym, bo asystent
pani Peres jest dobrym znajomym Aleksa i opowiedział mu o całej rozmowie, a on mi. Zresztą zdziwił się, że tak niekorzystnie podsumowują
kogoś z tak bliskiego otoczenia. Niby wybiłem się tylko dzięki F&D i
akcjami Grubiańscy& Dobrzańscy, które dostałem w spadku, że sprawy F&D
już mnie nie interesują i że prowadzę rozrywkowy tryb życia. Ula nie
zaprzeczam, że po części mają rację, ale mogli nie mówić o tym. Aleks na
szczęście przedstawił mnie w lepszym świetle i wytłumaczył mu, że to ze zwykłej
zawiści, bo mam coś swojego, co dobrze prosperuje, że na zarządach moje pomysły
są zazwyczaj przegłosowywane i jeszcze z zemsty za porzucenie Pauliny. Później,
gdy rozmawiałem z Peres i Aleksem to dołączyła do nas Paulina i jakoś tak
zeszło na temat córki Aleksa i powiedziała, że też mam córkę nieco starszą od dziecka
Alicji i Aleksa. Oczywiście nie mogła
powstrzymać się i nie powiedzieć też, że nie mam żony. Sam nie wiem, dlaczego
to zrobiłem, ale na doczekaniu wymyśliłem historyjkę, że matka mojej córki wybrała
innego, ale z dzieckiem i z nią samą mam bardzo dobry kontakt. Ula nie rób tak zdziwionej miny, bo musiałem
coś powiedzieć, bo pani Peres jest tradycjonalistką i niektóre szczegóły są dla
niej ważne. Choćby to, że żyję jak żyję.
I tu właśnie potrzebna jest mi Beatka. Żeby pokazać jej, że jestem
dobrym ojcem. Wiem, że o to, o co cię proszę może i wydaje ci się dziwne, ale nie
prosiłbym cię o pomoc gdyby nie to, że Hugo od dawna jest szczęśliwym ojcem i
mężem a jest niewiele starszy ode mnie a Alicja właśnie planuje ślub. Ja zaś nie
mam nic.
-Nie
wierzę-rzekła z osłupieniem, gdy skończył w końcu mówić. — Chcesz zadrwić sobie
z jakiejś tam kobiety?
- Ja
nazwałbym to podreperowaniem wizerunku- odparł niezrażony.
-Kłamstwem?
Zaraz, zaraz Marek- zreflektowała się. — Jak to Paulina powiedziała, że masz
córkę? Ona dalej myśli, że Beatka jest twoim dzieckiem, czy to jakaś jej zemsta?
-Tak
jakoś wyszło, że myśli- rzekł jakby przepraszająco.
-Tak
jakoś wyszło?- zdenerwowała się. — Nie
mów mi tylko, że przez te pięć lat nie było okazji na wyjaśnienia.
-Była
okazja- uśmiechnął się delikatnie. — Tylko,
że na początku Paulina ciągle powtarzała, że to przez Betti rozpadł się nasz
związek, a później odnosiła się z niechęcią do niej, to robiłem to na złość.
-Dziecko
jesteś, żeby robić na złość- mówiła z ciągłą pretensją. — Masz to odkręcić albo sama to zrobię- dodała
stanowczo.
-
Fakt Ula mądre to nie było i odkręcę przy najbliższej okazji -zapewniał. — Ale teraz nie jest na to dobry czas. Powiem
jak sprawa z panią Peres wyjaśni się. Zresztą Paulina chyba domyśla się czegoś.
Dzwonił do mnie Wiktor( przyjaciel Marka i model) i okazało się, że tydzień
temu po pokazie Mediolańskie Lato wypytywała go o Beatkę, czy widział ją i jaka
jest. Nie wiedział, co ma powiedzieć, to powiedział, że ostatnio jest mało w
Polsce i okazji poznania jej nie miał. A jeszcze prędzej, gdy byłem w
Mediolanie to mówiła coś o tym, że najwyższy czas spotkać się całą rodziną.
- I
wynająć Betti na te niby spotkanie rodzinne też miałbyś w planach?
-Nie
wiem. Nie zastanawiałem się nad tym. A wracając do Peres to nic złego nie
robię. Zamierzam tylko Paulinę i wuja
przechytrzyć i pobić ich własną bronią- argumentował. — Chcę powiedzieć pani Peres jak wiele
zawdzięczam Febo, pokazać, że z prowadzeniem własnej firmy radzę sobie, że
jestem dobrym ojcem i że zasługuję na współpracę. A to, co mówią Febo jest
kłamstwem.
-Bez
Betti możesz to udowodnić- próbowała go przekonać. — Każdy pracownik zaświadczy, że jesteś dobrym
szefem.
-
Niby tak, ale z wami lepiej wypadnę.
-
Jak to z wami? To mnie też uwzględniłeś w
swoim planie?- pytała z rozdrażnieniem. — Ciekawe, jako kto? Chyba nie, jako matka albo
siostra.
-Jako
niania i kuzynka przy okazji. Myślałem jeszcze o tym, żeby zrobić z ciebie moją
dziewczynę, ale mogło to być przegięciem.
-Kolejne
kłamstwa- mówiła kręcąc głową z niedowierzaniem. — A
pomyślałeś, co zrobisz, gdy prawda wyjdzie jednak na jaw?- zapytała
logicznie. — Wyjdziesz przed panią Peres
na kłamcę.
-
Nie wyjdę, bo we firmie pojawicie się przypadkiem i nie na długo. Przedstawię
was, trochę porozmawiamy i tyle. W
ostateczności może mój urok zadziała.
-No
nie wiem. Plan perfekcyjny zazwyczaj nawala.
-
Marek- usłyszeli głos Betti zbiegającej ze schodów. — Fajnie, że jesteś.
Pobawimy się trochę? Mam nową grę planszową.
-Z
przyjemnością zagram. A chciałabyś pobawić się znowu w tatę i córeczkę.
-Pewnie-
odparła siadając mu na kolana.
-Marek
to jest nieuczciwe-wtrąciła Ula ostrym głosem. — Dokładnie wiesz, że Betti zgodzi się na
wszystko, o co ją poprosisz.
-Przecież
my często się tak bawimy to, dlaczego teraz nie możemy?- pytała dociekliwie
siostrę.
-Bo
teraz miałabyś udawała jego córkę tak bardziej poważnie a nie dla zabawy. Podobnie jak w tym filmie „Niesforna Zuzia”
-To
znaczy, że mam oszukiwać?- wyraźnie z poważniała i ochota na zabawę przeszła
jej. — Pani katechetka mówi, że brzydko jest oszukiwać.
-Zuzia
to może nie był dobry przykład - odparła Ula nalewając chochelką ciasto na patelkę. — Marek ci to wytłumaczy. Prawda Marek- zwróciła
się do mężczyzny.
-To
prawda Beatko oszukiwać jest brzydko, ale czasami tak trzeba- zaczął swój
wykład. — Pewna pani, która ma
przyjechać do mnie do firmy myśli, że jestem zły, a nie jestem prawda –zapytał,
na co dziewczynka przytaknęła. — Bo taka inna zła pani nakłamała jej mówiąc, że
jestem zły i teraz tą dobrą panią muszę przekonać, że się myli. Rozumiesz Betti. To jest kłamstwo w dobrym celu. Musimy tylko trochę poudawać, że jestem twoim
ojcem. Zresztą ta pani po polsku nie mówi to kłamać nie będziesz. A w nagrodę
coś ci kupię- dodał na koniec głównie chyba po to, aby Beatka nie drążyła tematu
oszukiwania.
-Nic
jej nie będziesz kupować- odezwała się Ula z oburzeniem i zanim siostra zdążyła
zareagować. — Wystarczy już, że na drogę kłamstwa chcesz ją sprowadzić to
jeszcze chcesz nauczyć interesowności.
-Ok.
Ula żadnych prezentów- odparł uspokajająco i mrugając do Beatki.
-A
ty Betti nic nie mów tacie. Może mu się to nie spodobać.
-To
znaczy, że zgadzasz się?- Marek wyraźnie ucieszył się.
-Tak.
A jak to sobie wyobrażasz? Musimy
z Beatką przygotować się, chociaż trochę. Mówiłeś coś o firmie a tam sporo osób
kręci się.
-Tylko, że teraz jest Boże Ciało, długi
weekend i w piątek we firmie będę tylko ja, ochroniarz Władek, Pshemko, Wojtek,
Iza, twój brat i Magda, jako modele i Adam. I tak się szczęśliwie składa, że wszyscy oni prawdę
o mnie i Beatce znają. A nawet, jeśli ktoś by zaplatał się to i tak łatwo z
Peres nie porozmawia. Ula nie ma zagrożenia, że się nie uda. Betti nieraz
udawała moją córkę na basenie, czy w sklepie i wychodziło jej znakomicie.
-Oby
to nie było pierwszy raz, kiedy nie wyjdzie- odparła stawiając przed nim
pierwszą porcję naleśników.
-Ula
nie kracz. Zaraz powiem wam jak sobie to wymyśliłem. Ale najpierw zjem naleśnika.
Ula, pomimo tego, że do pomysłu Marka
przekonana nie była to zgodziła się, bo miała wobec niego dług
wdzięczności. Dokładnie pamiętała, że
dzięki niemu ojciec mógł być tak szybko operowany. I choć minęło już pięć lat od
tego czasu a pieniądze dawno zwrócone to do tej pory nie licząc drobnych
przysług, to nie miała okazji odwdzięczyć się tak na prawdę. Teraz jak myślała
była na to okazja.
Plan
Marka już nazajutrz zaczął się sypać, bo Paulina zadzwoniła do niego i
oświadczyła, że również przyjeżdża.
-Ula
musimy jeszcze porozmawiać na temat planu B- rzekł do niej w przerwie na lunch
i gdy wyciągnął ją z banku. — Paulina się przyplątała.
-Ale
nie było planu B- uzmysłowiła mu.
-To
teraz mamy. Kuzynka Pauliny za tydzień ma ślub i organizuje jej w sobotę wieczór
panieński a pani Peres ma przywieźć jakiś prezent z Madrytu. A że Paula we
Warszawie będzie tylko przelotem to umówiły się we firmie na odbiór paczki.
-A
nie lepiej odwołać całą tą szopkę?- zasugerowała.
-Spokojnie
Ula. Wszystko da się zrobić. Betti będzie mieć tylko ewentualnie role mówiącą-
mówił z opanowaniem. — Tak jak
ustaliliśmy, gdy puszczę ci sygnał to wiedziecie na górę z płytami, które przypadkiem
zapomniałem zabrać z domu i przestawię was, ale zostaniecie tylko na chwilę, a
nie na dłuższą chwilę to może unikniecie spotkania z Pauliną. A jeśli już spotkacie się to powiesz, że do
kina idziesz z Beatą albo wymyśli się coś innego i czasu na zostanie we firmie
nie będzie. A gdyby Paulina jednak o coś pytała to przećwiczymy z Beatką kilka
podstawowych kwestii.
-Marek
to nie teatr, że nauczysz się roli albo sufler podpowie- sprowadziła go na
ziemię. — Zawsze może coś nie wyjść.
-Wiesz,
co Ula-rzekł nagle z ożywieniem. — Teraz
tak sobie pomyślałem, że może i to lepiej, że ma przyjechać Paulina, bo jak coś
nie wyjdzie to powiem pani Peres, że cała akcja „córka” była skierowana do
Pauliny a nie do niej.
-Marek
lepiej już nic nie kombinuj i zostaw tak jak jest- odparła na jego kolejny genialny
pomysł.
-Zobaczymy
jak to będzie wyglądać w piątek. Może plan C pojawi się-zaczął rozmyślać. — Ale jakby, co to będę mógł jutro poćwiczyć z
Beatką, co ma mówić?
-Ćwicz
jak chcesz- odparł głosem zwątpienia.
W Rysiowie
pojawił się nazajutrz w porze obiadu. Cieplakowie już prędzej zaprosili go na świąteczne
popołudnie i z zaproszenia skorzystał, bo Wiola tego dnia miała praktyki w
wydawnictwie i samemu siedzieć w domu nie chciał. W czasie posiłku na temat przyjazdu pani
Peres nie rozmawiali, bo siedział z nimi Józef i Jasiu i Beatka głównie opowiadała
jak sypała kwiatki i o samej procesji. Dopiero później, gdy szli we trójkę na
spacer Marek zaczął swoje ćwiczenia.
-Myślę,
że już na samo imię Beatka, Paulina zareaguje- snuł plany i przypuszczenia. — To ja wtedy potwierdzę. Może spytać cię też
o mamę, gdzie jest to powiesz, że jest w pracy-zwrócił się do Betti. — A jeśli będzie dalej o coś pytać to my z Ulą
będziemy głównie odpowiadać.
-Tylko,
że jak będziemy za Beatkę odpowiadać to od razu pokapuje się, że wszystko jest
grubymi nićmi jest szyte- stwierdziła Ula.
-To nie
wiem. To pożegnacie się i sprawa sama się rozwiąże.
-Tata
i Ulcia mówią, że obcym dużo mówić nie można to mogę tak powiedzieć- Beatka sama
podsunęła mu pomysł na rozwiązanie ewentualnej ciekawości Pauliny.
-Bardzo
mądrze Betti- rzekł pełen podziwy nad bystrością dziewczynki. — Czuję, że będzie to mój dobry dzień.
Dzień
wizyty pani Peres dobrze się nie rozpoczął, bo lekkie bóle brzucha Adama, które
odczuwał od środy okazały się wyrostkiem i Marek musiał radzić sobie bez niego.
Pshemko tego dnia dobrego dnia również nie miał, bo rano stał w korku a później
jego ulubioną czekoladę dostarczyli z kwadransowym opóźnieniem. W dodatku do
pracy przyszły dwie księgowe zrobić zaległe rozliczenia, drugi asystent Marka,
Łukasz oraz jeden z informatyków. Na szczęście prawie wszyscy wyszli przed
czternastą a Ula z siostrą wedle planu tuż po. Ochroniarz skierował je też od
razu na piąte pięto do gabinetu prezesa. Mieli tam we trójkę przećwiczyć swoje
role z Pauliną w roli głównej. Długo
jednak to nie trwało, bo zadzwonił Wojtek asystent i syn Pshemka w jednej
osobie z informacją, że projektant ma jeden ze swoich humorów i jest potrzebny.
Trochę go nie było a gdy wróci to w gabinecie oprócz Uli i Beatki zastał panią
Peres i jej asystenta. Cała czwórka siedziała na kanapie i oglądała katalogi a
obie kobiety szprechały po niemiecku jak rodowite Niemki.
-Marek
pani Peres jest trochę prędzej niż było planowane-wyjaśniła, gdy witał się z
gośćmi uściskiem dłoni.— Wychodziły jakieś panie to weszła z asystentem. W holu
natomiast nikogo nie zastali to odnaleźli twoje nazwisko na tablicy informacyjnej
i wjechali na górę.
-Rozumiem. Możesz przeprosić ją jakoś ładnie, że nie
przywitałem się z nią na dole.
-Mówi,
że nic się nie stało, bo rozumie, że jest za wcześnie i nie jest królową, aby
witać ją z honorami- odparła po chwili.
-To
dobrze. A dlaczego mówicie po niemiecku?
-Bo
ona angielski kaleczy a ja hiszpańskiego ni w ząb, a jest pół Niemką.
-Aha. Mówiła coś jeszcze?
-Pytała
mnie skąd znamy się i jakim jesteś człowiekiem to powiedziałam całą prawdę o
tobie i firmie.
-Ula
jak mogłaś- mówił z pretensja w głosie.
-Spokojnie
Marek. Jej też wydawało się dziwne, że Febo zachowywali się tak jakby nie
chcieli żeby to z tobą współpracowała, to opowiedziałam jej jak poznaliśmy się,
że pomogłeś nam z operacją ojca, że byłeś zawsze jak byłeś potrzebny, że może i
lubisz bawić się, ale kiedy masz pokaz albo coś ważnego to zajmujesz się firmą.
Poza tym, że wiele czasu poświęcasz fundacji zmarłej mamy i dbasz o pracowników.
O Beatce również powiedziałam, że
chciałeś wykorzystać ten fakt na poprawienie swojego wizerunku i na złość
Pauliny- dodała niepewnie. — Ale rozbawiła
ją ta twoja pomysłowość i zaangażowanie na pokazanie się z jak najlepszej
strony. Ogólnie mówiąc jest dobrze Marek.
O
powodach, dla których zgodziła się na tą mistyfikację również powiedziała jej,
ale Markowi już nie.
-Naprawdę-rzekł
uśmiechając się do Peres.
-Opowiadałam
Markowi o naszej rozmowie- przetłumaczyła Ula widząc, że Peres patrzy na nią i
czeka na wyjaśnienie. Marek, ale skoro
pani Peres już wie to może ciągnięcie dalej tej szopki przed Pauliną nie ma
sensu-zwróciła się do Marka.
-Ma Ula.
Jestem ciekaw jak zareaguje, gdy przedstawię Beatkę, jako moją córkę, a
później jak powiem jej, że nią nie jest. Obiecuję, że dzisiaj albo przy
najbliższym spotkaniu powiem jej prawdę.
-A
jak może zareagować –wzruszyła ramionami. — Wścieknie się, obrazi i jeszcze
może zemści. Zobaczysz Marek kłopotów sobie narobisz.
-Ula
nie wyolbrzymiaj-bagatelizował jej przestrogi.
-Przepraszam-
przerwała im po niemiecku Peres i chwilę mówiła coś w tymże języku do Uli.
-
Pani Peres pyta czy może już spotkać się, z Pshemko i zobaczyć jego projekty,
bo później ma w planach obejrzenie Starówki- przetłumaczyła Ula.
-Powiedz, że czeka na nas z pokazem na żywo i medialnym-
odparł i wskazał gestem ręki drzwi. — Przepraszam
na chwilę-dodał odbierając telefon. —
Paulina przyjechała- rzekł po chwili do Uli i Beatki. To, co Beatko gotowa jesteś na bycie moją
córeczką? –zapytał biorąc ją za rękę.
-Pewnie-
odparła zdecydowanie.
Sprawdziłam bez nadziei a tu niespodzianka. Z dzieckiem już dobrze? Oczekiwałam Pauliny a ona jest tylko przyplątaniem. Bardzo rozbawiłaś mnie tym. Całość bardzo podobała mi się w sam raz przed snem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłej nocy i niedzieli
Jestem na tak zwanej przepustce.Wczoraj wyniki miałam dobre to mogłam wyjść wieczorem. Zwłaszcza,że grypa panuje to trzymać w szpitalu nie chcą a ja mam 5 minut pieszo i 7 według rozkładu autobusem t mogę być w domu.Dzisiaj jestem już po badaniu i jest dobrze.
UsuńPaulina byłaby zbyt oczywista i musiałam wprowadzić kogoś innego.Może niektórych zaskoczyłam a innych nie.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Oj ten Marek, szalona głowa. Ciekawe co on jeszcze jest w stanie wykombinować aby dopiec Paulinie i jej rodzicom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
To już koniec jego kombinowania,bo zrobi to o co obiecał Uli.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
To niech jeszcze przedstawi Ule jako swoją dziewczyne. Marek to kombinuję ale jeszcze nic nie poczuł do Uli, więc kiedy to nastąpi? ;-)
OdpowiedzUsuńCoś nastąpi na końcu następnej części.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Planowali, planowali a Ula ostatecznie i tak powiedziała prawdę. Jestem ciekawa jak im wyjdzie udawanie przed Pauliną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Najlepiej jest mówić prawdę, ale Marek lubi plątać sobie życie.Paulina już jedzie i wszystko w kolejnej części.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Marek kombinuje jak koń pod górę. Całe szczęście, że Ula podchodzi sceptycznie do tej "kombinacji alpejskiej". Dobrze się stało, że powiedziała pani Peres prawdę. Myślę, że między innymi to będzie miało znaczenie w podjęciu przez nią decyzji. A swoją drogą to naprawdę świństwo ze strony włoskiej rodzinki, że deprecjonuje osiągnięcia Marka i sposób radzenia sobie z firmą. Typowe podkładanie świni. Dlatego też dobrze będzie im utrzeć nosa, a przynajmniej Paulinie. Marek powinien doprowadzić nawet do wrzenia i wzniecenia zazdrości u panny FE, a jeśli jeszcze decyzja pani Peres będzie przychylna dla jego firmy, to dopiecze całej rodzinie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Marek owszem nawiąże współpracę z Peres i będzie to też zasługa i Uli. To zdradzę. Ale o wzbudzaniu zazdrości i dalszym przebiegu wizyty Peres i Pauliny to cichsza. Tak samo jak o konsekwencjach jego długotrwałego okłamywania rodziny jeśli chodzi o Betti. Wszystko w kolejnej części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Oj ten Marek...kombinuje ,kłamie ...nic przez te pięć lat się nie zmienił odkąd Ula go poznała. A Paulinę niech do diabła pośle.Ciekawa jestem jak to wszystko się potoczy.Jak przebiegnie dalsza część wizyty Peres i czy Paulina nie podniesie wszystkim ciśnienia. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńTrochę zmienił się i będzie o tym w 15 części.Na wizytę Pauliny zapraszam prawdopodobnie w piątek.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.