Pięć
dni później odbył się pogrzeb Darka a Ula, Marek i Sebastian, choć nie znali go
osobiście to również uczestniczyli w nabożeństwie. Dzień później Wioletta, pomimo tego, że dostała od szefa wolnego tyle ile potrzebowała to
pojawiła się w pracy. Stwierdziła tylko, że musi jak najszybciej wrócić do
normalnego życia. Cała trójka pomagała
jej przejść te trudne chwile. Ula wysłuchiwała ją, pocieszała, podawała chusteczki.
Sama też wczuła się w położenie koleżanki i zdała sobie sprawę, że kocha Wojtka
a pociąg fizyczny do Marka był chwilowy. Marek
natomiast dawał Wioli pracę mniej ważną, aby nie popełniła błędu, który mógłby
zaszkodzić firmie. Wsparcie znalazła również u Sebastiana. Wioletta, bowiem
ciągle podobała mu się a i jego zamiary były jak najbardziej uczciwe. Zajmował
się nią, choć wiedział, że przed nim długa, trudna i niewiadoma droga.
Sam Marek podziwiał przyjaciela, że jest przy
Wioli, choć ten nie mógł być pewny czy Wiola kiedykolwiek otrząśnie się po
stracie narzeczonego i ulokuje w nim uczucie.
Przez
kolejne trzy tygodnie Ula i Marek, oprócz pomocą Wioli, zajmowali się przygotowaniami
do jubileuszu Pshemka. Zarezerwowali catering, skompletowali projekty mistrza, wysłali
zaproszenia do innych projektantów i jego przyjaciół oraz modelek z minionych
lat a zatrudnionych w F&D. Praca
z Ulą bardzo odpowiadała mu, bo Ula była zorganizowana i przygotowana na
kłopoty i humory mistrza. Szybko też zdobyła jego sympatię, bo w ciągu
niespełna miesiąca a norma wynosiła kilka miesięcy. Marek poznawał ją również
coraz lepiej i z każdym dniem był pod coraz większym wrażeniem Cieplak. W
międzyczasie odezwał się też fotograf z propozycją kolejnej sesji zdjęciowej
APART. Tym razem miały to być same zdjęcia wykonane w plenerze. Pierwsza ich reklama odniosła sukces i Ula w
przeciągu trzech tygodni stała się popularna a zainteresowanie nią i Markiem
wzrosło. Wraz z rozgłosem medialnym pojawiły się jednak konsekwencje i kłopoty. Zwłaszcza, że w dobie Internetu nic nie
ukryło się a i znalazły się też życzliwe osoby, które temat podsycały.
Irmę
od chwili poznania się nie lubiła i uważała, że jest obłudna i zastanawiała
się, co Jacek najlepszy kumpel jej chłopaka w niej widzi. Pojechała z nimi też
do Glasgow i zatrudniła się, jako pomoc dentystyczna. Teraz była przekonana, że
to ona namąciła w głowie Wojtkowi. Chłopak zadzwonił do niej z pretensjami, że dziennikarze
rozpisują się o niej i Marku a nie chciałby, aby była tematem plotek. Wytknął jej również, że Dobrzański to
bawidamek a zdjęcie opublikowane w Z
nami celebrytami
wiele mówi i że pożera ją wzrokiem.
Jeszcze
tego samego dnia wieczorem, jak co dzień zalogowała się na facebook. Przejrzała
wiadomości od znajomych, dodała komentarze i swoje wpisy. Na sam koniec tknięta intuicją zajrzała na
konto Irminy. To, co publikuje Irmina przestała obserwować jeszcze jak była w
Polsce, bo choć było tego sporo to nie było to nic interesującego. Teraz jednak
zainteresowało ją te kilkadziesiąt wpisów i zdjęć z ostatnich ponad trzech
miesięcy. Zwłaszcza zdjęcia z poprzedniego tygodnia i imprezy u niejakiej Emily
były interesujące, bo przedstawiały między innymi Wojtka z dwiema dziewczynami
w bikini. Inne fotki z poprzednich tygodni też trochę mówiły i wyglądało na to,
że jej chłopak bawi się tam doskonale. O samą zabawę nie miała pretensji, ale o
oskarżenia skierowane w jej stronę, gdy on sam nie postępował lepiej.
Oddzwaniać, robić mu scen zazdrości i wyjaśniać nie zamierzała, bo wiązało się
to z powiedzeniem prawdy skąd czerpie informacje, a nie chciała stracić tego
źródła informacji.
Spoglądając
na swoje i Marka zdjęcie i te zamieszczone przez Irminę postanowiła natomiast,
że i ona zacznie bawić się we weekendy a nie tylko siedzieć w domu z rodziną.
Okazję na zabawę znalazła szybko, bo zaproszenie na jutrzejsze otwarcie klubu
Lamur leżało w jej szufladzie w domu. Wzięła je od Marka dla brata i jego
dziewczyny, ale zmienili plany na sobotni wieczór i ona postanowiła skorzystać.
Na otarcie zaprosiła swojego przyjaciela i sąsiada zarazem, Maćka. Znali się od
przedszkola i przez całą szkołę i studia trzymali się razem.
Choć
do klubu dotarli dość wcześnie to było już tłoczno. Wkrótce po przyjściu wpadli
też na Marka i Anię z recepcji. Obecność Marka nie zdziwiła Uli, ale koleżanki
u jego boku już tak, bo Ania wydawała się być odporna na wdzięki i zaloty prezesa. Widok
Uli i to z kimś nieznajomym natomiast był dla Dobrzańskiego jak najbardziej
niespodzianką.
-Maciek
Szymczyk przyjaciel od zawsze-zaczęła przedstawiać. —Ania koleżanka z pracy i
Marek mój szef.
-Miło
mi poznać -wtrącił sam zainteresowany podając rękę na przywitanie. —Ula bardzo
chwali ekipę z F&D - kontynuował patrząc głównie na Anię. —Wszyscy są
koleżeńscy i uczynni. To jej słowa.
-A
ja z czystym sumieniem mogę to samo powiedzieć o Uli- odparł Dobrzański
wpatrując się w Ulę, bo jak zawsze wyglądała pięknie, pociągająco i już od
początku przykuwała uwagę facetów. —To może usiądziemy razem? –zaproponował. —Kolega
z dziewczyną pilnują mi stolika.
-Czemu
nie-odparła Ula za siebie i przyjaciela. —Wolnych miejsc jak na lekarstwo.
Do
stolika mieli parę kroków i jak szybko zorientowała się Ania za nimi nie
podążyła. Pojawiła się dopiero później z bratem i przyszłą bratową i to z nimi
przyszła, jak okazało się, a nie z Markiem.
Zarówno
znajomi Marka, Marzena i Kuba jak i Ani okazali się sympatyczni to i czas mijał
szybko. Tańczyki, pili drinki,
rozmawiali i śmiali się. Po północy Ula postanowiła przewietrzyć się i
odetchnąć od hałasu i tłoku.
-Przepraszam,
że ci to proponuję Marek i odrywam od rozmowy z Kubą, ale Maćkowi nie chcę
przeszkadzać w zawieraniu znajomości z Anią – tłumaczyła się, gdy znaleźli się
na zewnątrz. —W miłość od pierwszego
nigdy nie wierzyłam, ale patrząc na nich to chyba zacznę wierzyć.
-Nie
ma sprawy Ula –odparł z zadowoleniem, bo propozycja spaceru po pobliskim parku
ucieszyła go i zarazem zaskoczyła. Czuł,
bowiem że od śmierci Darka i wspólnie nagranej reklamy, Ula trzymała go na
dystans. —A co do takich miłości to zdarzają się takie przypadki. Kuba i
Marzena po pierwszym spotkaniu na korytarzu w liceum wiedzieli, że będą razem i
planują ślub za rok. Spojrzeli na siebie i oczarowali. Marzena, Kubę kręconymi
włosami do pasa, a Kuba, Marzenę figlarnym uśmiechem, jak mawia.
Ja sam
mógł być tego przykładem-
pomyślał. Moje
pierwsze spotkanie z tobą zrobiło na mnie znacznie większe wrażenie niż w
podobnych sytuacjach z innymi kobietami.
Kurczę
może coś w tym jest -myślała
i Ula. Przecież ja sama od
razu zauważyłam w Marku dołeczki i uśmiech. A nawet Wojtek przy poznaniu nie
oczarował mnie. Dopiero później. Ale co innego oczarowanie a co innego miłość.
-Fajnie,
że przyszłaś- dodał, gdy cisza się przedłużała.
-Jasiek
nie mógł przyjść to zgarnęłam Maćka i jesteśmy. Trzeba używać życia póki jest
się młodym.
-To
coś nowego- rzekł zainteresowany. —Do tej pory byłaś z tych dziewczyn
domatorek.
-Tylko
krowa nie zmienia upodobań i przeżuwa codziennie trawkę, jak mawia Wioletta. A
tak na poważnie Marek to życie jest zbyt krótkie i zbyt nieprzewidywalne, aby
odkładać coś na później. Wiola i Darek chcieli nadrobić zaległości kinowe a stało
się, co się stało. Tak, więc jestem chętna na ewentualne zaproszenia na kolejne
otwarcia, czy premiery jak ta ostatnia w Teatrze Wielkim- mówiła mając na myśli
zaproszenie jej w ubiegłym tygodniu na premierę opery a z którego zrezygnowała.
-A
twój chłopak nie będzie miał pretensji, że razem wychodzimy?- pytał z góry
zakładając, że miała i jego na myśli.
-Na
pewno nie –odparła zwięźle, ale Marek znając się na charakterze kobiet wyczuł w
jej głosie coś w rodzaju zdenerwowania pytaniem. — To, czym przekonałeś panią Maję
Czyż na przylot do Polski na jubileusz Pshemka? –zapytała zmieniając temat i mając
na myśli czołową modelkę F&D z przełomu lat osiemdziesiątych i
dziewięćdziesiątych.
-Tato
mi pomógł – odparł postanawiając również na razie tematu Wojtka nie kontynuować.
Postanowił tylko wybadać delikatnie sytuację w najbliższych dniach i gdyby
okazało się, że coś między nimi psuje się to on miałby szansę.
Przez
resztę spaceru zajęci byli sprawami służbowymi, a po powrocie do klubu dołączyli
do reszty towarzystwa i bawili się prawie do zamknięcia klubu. Nad ranem Marek
zamówił dla siebie, Uli, Maćka i Ani taksówkę i porozwozili się do swoich
domów. Najpierw odwieźli Anię a następnie skierowali się we trójkę w stronę
Rysiowa. Marek i Maciek zajęli się rozmową na temat sportu a Ula swoimi
myślami. Dzisiejszą noc uważała za jak najbardziej udaną i nie żałowała, że
wyszła z domu zabawić się. Zwłaszcza,
gdy przypomniała sobie zdjęcia Wojtka z klubu w Glasgow z przed dwóch tygodni a
z którego można było wywnioskować, że bawił się tam równie dobrze, jak ona
dzisiaj. Bliska obecność Marka też jej nie krępowała, aż tak bardzo a co
odczuwała w poprzednich trzech tygodniach.
Marek natomiast na myśli o Uli i czasie
spędzonym w klubie, miał czas w drodze powrotnej do Warszawy i podobnie jak ona
noc zaliczył do udanych. Nie było między nim żadnej rezerwy a którą odczuwał w
ostatnich dniach. Dała się nawet parę razy przytulić w tańcu, a co w jego
mniemaniu świadczyło, że naprawdę coś złego dzieje się w jej związku z
Wojtkiem. Było mu to jak najbardziej na rękę, bo zrozumiał, że nie spostrzega jej
już tylko wizualnie, jako ponętnej kobiety, ale i z interesującym wnętrzem i
charakterem. Nie była naiwna, słodka, mściwa, obłudna tylko życzliwa,
błyskotliwa, zabawna. Przy niej było mu znacznie inaczej niż z innymi jego panienkami
i to coś nieznanego było takie przyjemne. Nawet jego mama podczas dwóch
kolejnych wizyt we firmie patrzyła życzliwie na nią i miała jak najlepsze
zdanie o niej, a do tej pory tylko Paulinę uważała godną uwagi i jego samego. Nie wiedział tylko jak zwrócić uwagę Uli na
swoją osobę i czy w ogóle próbować. Ula była w związku, a o on chciał wejść
między nimi. Kiedyś dla niego nie byłby to problem, ale teraz po śmierci Darka
zaczął inaczej myśleć. To poniekąd Sebastian zmienił jego tok myślenia i
postawił przed dylematem. Z jednej strony chciałby coś więcej z Ulą a z drugiej
gdyby nie wyszło to szkoda byłoby jej obecnego związku. Zastanawiał się też,
który z nich jest w gorszej sytuacji. Sebastian, który o uczucia rywalizuje z
umarłym czy on mając konkurenta żywego, choć daleko.
Kolejne
trzy dni minęły im na dopinaniu szczegółów związanych z jubileuszem Pshemka a
który przypadał na środę. Pracy mieli sporo, bo mistrz wymyślał sobie
ewentualne kłopoty, a Ula musiała znajdywać na to rozwiązania. Do pomocy zaangażowali
również Wiolę i Sebastiana. Marek też na prośbę przyjaciela dawał mu taką
pracę, aby mógł jak najwięcej czasu spędzać z Wiolettą. Kubasińka, bowiem te
najcięższe chwile miała już za sobą i były dni, gdy na jej policzku nie było
widać łez tylko uśmiech na twarzy.
Ula w nawale pracy znajdywała również czas na
swoje sprawy prywatne, a dotyczące chłopaka. Dlatego też codziennie zaglądała na konto
Irminy na facebooku. Przeglądając jej znajomych natrafiła na nieznaną jej Emily
a wgłębiając się bardziej dotarła do faktów z jej życia. Dziewczyna jak okazało się była siostrą Chrisa
a który pracował z Wojtkiem i chłopakiem Irminy, jako lekarz internista.
Dowiedziała się również, że prowadzi zakład fotograficzny Emily & Agnes. Jedno ze zdjęć opublikowanych dwa tygodnie
temu na stronie tegoż zakładu szczególnie ją zainteresowało i nie wiedziała do
końca jak je odebrać. Z jednej strony, jak zauważyła było jedną z wizytówek
zakładu, a z drugiej ich spojrzenia były tak prawdziwe. Zastanawiała się też,
dlaczego Wojtek nigdy nie wspomniał o Emily tylko o jej bracie, jako koledze z
pracy. Pytać go o to przez telefon nie zamierzała, bo za miesiąc miał
przylecieć do Polski na urlop i wtedy chciała wszystko wyjaśnić.
Jubileusz
Pshemka wbrew jego obawą przebiegł bez komplikacji. Zaproszeni goście pojawili
się prawie w komplecie, catering dojechał na czas, tak jak i telewizja, a żadna
modelka prezentująca jego projekty od najdawniejszych czasów do teraźniejszości
nie potknęła się. Po części oficjalnej przyszedł czas na bankiet. Mistrz, jak
było do przewidzenia był oblegany przez dziennikarzy i osoby gratulujące mu
tylu lat pracy. Marek był również oblegany, ale przez modelki i inne
celebrytki. Jego uwagę przykuwała jednak tylko Ula i teraz miał bezpośrednie
porównanie jej do kobiet, z którymi spotykał się. Jego asystentka przebijała je
nie tylko pod względem urody i stroju, ale i intelektu. Przez cały bankiet nie
potrafił też nie patrzeć na nią i szukał w tłumie. Wyjście do ogrodu zauważył
również.
-Chcesz
już iść? Jeszcze ranek nie tak bliski- zagadnął zbiegając za nią po schodach.
-Jak
mam iść, gdy wszędy błoga cisza, a poświata księżyca blaskiem ogród spowija i nastrój
podbija – rzekła zapatrzona w oświetloną fontannę. —Chyba za dużo szampana wypiłam Marek-dodała szybko. —Zaczynam jakąś chałę odstawiać.
-Nie,
dlaczego Ula. Całkiem interesujące było. Szekspir lepiej by nie wymyślał.
-
Nie za mną takie komplementy, brunet- wypaliła.
—Pshemko wydaje się być zadowolony?- zmieniła temat.
-Oby.
Włożyliśmy sporo pracy w to. A wracając do komplementów to pięknie wyglądasz w
tej sukience.
-
Dzięki- rzekła obdarzając go uśmiechem. — Tobie też nic nie brakuje. Jak zawsze
elegancki i otoczony dziewczynami.
-Nie
musiałaś być od razu złośliwa. Ja powiedziałem prawdę. Jesteś piękną,
interesującą i pociągającą kobietą Ula. Trudno nie zauważyć tego i nie oprzeć
się-mówił wpatrując się w nią. —Ale chyba wiesz o tym sama.
-Dawno
nie słyszałam tylu komplementów –odparła mu tylko.
-Wojtek
nie mówi ci, że jesteś piękna i interesująca- wykorzystał jej wypowiedź.
-Jest
daleko a przez telefon to nie to samo-usprawiedliwiała go.
-Ja
taki głupi nie byłbym. Gdybym miał taką kobietę, jak ty, to mówiłbym i komplementy. Nawet
przez telefon- dodał przy jej ustach.
Pocałunek,
choć był krótki to słodki i namiętny. Usta Marka pieściły wargi Uli tak jakby
całowali się już parę razy a, nie pierwszy raz. Gdy na chwilę rozchyliła usta to Marek językiem
wślizgnął się w głąb jej ust dając chwilę przyjemności.
-Nie
Marek- rzekła nagle wyswobadzając się z uścisku. —Mogą nas łączyć tylko sprawy
służbowe-dodała uciekając.
Biegnąc
w stronę sali uświadomiła sobie, że pocałunek z szefem zrobił na niej wrażenie
i ostatkiem sił odsunęła się od niego. Dobrzański zdecydowanie całował lepiej od
jej dotychczasowych chłopaków włączając w to i Wojtka. Zdała sobie prawdę, że
naprawdę Wojtek już dawno nie powiedział jej, że jest piękna i tęskni za tymi słowami. Marek
natomiast spoglądając na nią w ciemnościach swoje wnioski również wyciągnął i wiedział,
że zakochał się w pannie Cieplak.
Nazajutrz
Ula unikała Marka tak długo jak się dało. Nawet udawało się jej to, bo Marek
spóźnił się do pracy, a później zajęła się pracą poza swoim biurem. Gdy wróciła
to był na lunchu z Sebastianem a po jego powrocie był tylko czas na
podsumowanie jubileuszu i to w większym gronie.
Na krótką rozmowę sam na sam mieli okazję przed wyjściem.
-Przepraszam
za wczoraj-rzekł spoglądając na nią. —To
się już nie powtórzy.
-Co
ty sobie w ogóle wyobrażałeś całując mnie? – pytała ze wzburzeniem. — Że jestem
tak samo łatwa jak inne twoje znajome?
-Nie
Ula- szybko zaprzeczył. — Że jesteś piękną kobietą. Klasą, urodą przebijałaś
wszystkie kobiety na jubileuszu. Włączając w to modelki. Powinienem powiedzieć też, że
żałuję, ale nie mogę, bo byłoby to kłamstwo.
- I
co teraz? Jak mamy razem dalej pracować?
-Chociaż
spróbujmy Ula. Nikt nas nie widział, nie będzie plotek.
- Na
szczęście, że nie widział. A zostanę we firmie, bo mam rozgrzebany plan
kolekcji wiosennej, potrzebuję tej pracy i Wioli nie chcę zostawiać samej jeszcze.
-Dzięki
Ula-odparł zadowolony, bo to było dla niego najważniejsze, a bał się, że może
zechce odejść.
Na
koniec powiedzieli sobie jeszcze część i rozeszli się.
W
piątek rano Ula do pracy szła w lepszym nastroju, choć do końca w słowa Marka a
dotyczących tego, że nie powtórzy się to, już nie mogła być pewna. Tuż przed firmą
odezwał się jej telefon oznajmiający nadejście SMS-a. Zajęta odbieraniem
wiadomości i przeglądaniem załącznika do niej nie zauważyła nawet, że Marek
podąża również do pracy tylko z drugiej strony i przyglądał się jej.
-Mężczyźni
to jednak duże dzieci są, Wiola-rzekła z irytacją chwilę później wchodząc do
biura.
-Tak
ogólnie mówisz czy może masz kogoś konkretnego na myśli- zainteresowała się. Podobnie
jak Marek, który przystanął w drzwiach do sekretariatu.
-Wszyscy.
Ale ze wskazaniem na Wojtka. Wyjechał w świat i odbija mu. Wczoraj wieczorem,
gdy rozmawialiśmy to mówił, że ma dla mnie niespodziankę i dzisiaj wysłał mi ją
zdjęciem. Kupił sobie motor od znajomego za osiem tysiaków. Możesz sobie to
wyobrazić?!- pytała wzburzona. —Miał wyjechać na dwa lata zarobić na gabinet,
mieszkanie i wracać, a tak jest kilka tysięcy w tył i nie wiadomo, kiedy wróci.
Ja to, co zarabiam odkładam, a nie kupuję sobie pierdółek. I nie wiem gdzie ta
niespodzianka.
-Ale
spojrzyj na to z innej lepszej strony- próbowała pocieszyć koleżankę. —Mógł
kupić samochód albo zafundować wam dwutygodniowy wyjazd na Seszele czy Malediwy.
Chociaż wyjazd to dobry przykład nie jest.
-Tylko,
że od czasu jak wyjechał to ma ciągle takie pomysły- mówiła rozpakowując się i
ze zezłoszczeniem. — Przekuł sobie ucho,
wytatuował byka na ramieniu, zaczął chodzić w kurtkach skórzanych, trenować
skoki na bungee. A do tej pory ze sportów ekstremalnych to tylko wspinaczkę górską
preferował. Nie interesował się skokami,
takim stylem życia i ubioru. Wolał spokojne, ułożone życie, a teraz jest ciągle
zajęty. Jeszcze jak był w Polsce to dzwonił parę razy dziennie, a teraz ma
coraz mniej czasu i dzwoni, co dwa-trzy dni.
Albo ja muszę dzwonić do niego.
-Nie
obraź się Ula, ale to są skutki rozłąki- odparła bez ogródek. —Mało się słyszy o rozpadach związków przez
takie wyjazdy? Nowe otoczenie równa się z nowymi znajomymi. A z nimi różnie
bywa.
-I
to jest prawda, niestety- mruknęła do siebie. — Ale my tu gadu, gadu a
ważniejsze sprawy są Wiola- dodała głośno. —Zaraz przyjadą dziennikarze z tego
czasopisma Gabriele a musimy jeszcze przygotować dzieł
Pshemka. Zanim nie dostanie
histerii i nie zacznie gadać, że nic nie jest jeszcze przyszykowane.
Marek
od drzwi odskoczył chwilę przed wyjściem dziewczyn z sekretariatu i z
zadowoleniem skierował się do biura przyjaciela.
-Seba
jest dobrze- rzucił od drzwi. — Pamiętasz jak mówiłem ci, że chyba jest źle
między Ulą a tym całym doktorkiem. Teraz wiem to na pewno. Ma problemy z Wojtkiem.
-No
pamiętam- odparł nie spoglądając na niego. —Ale pamiętam też, że mówiłeś mi, że dała ci
kosza -złośliwie przypomniał.
-Jak
kobieta mówi nie to znaczy tak-mówił pewny swoich słów.
-Może
w przypadku Klaudii albo Domi- nie dawał mu złudzeń. —Ala jak Ula mówi nie to
znaczy nie.
- A
ja czuję, że nadchodzi mój czas- odparł z entuzjazmem. — Zwłaszcza, że dentysta
ma siedzieć jeszcze dwa lata w Szkocji. To szmat czasu Seba, aby uwagę zwrócić na
siebie.