Część 3
Kariera Majki tymczasem, w
„Co tam” rozwijała się. Oprócz tego, że prowadziła własną stronę ”Piękne a
zapomniane i niedocenione miejsca w Polsce”, to szefowa Dorota powierzyła jej
też robienie foto relacji z bardziej poczytnych imprez, wydarzeń kulturalnych,
ważniejszych uroczystości, czy telewizyjnych show. Pierwszą okazją do wykazania się było zajęcie
się programem „Łabędziem być”. Program, co prawda przewidziany był na jesień,
ale pilotażowy odcinek miał powstać w czerwcu, aby zachęcić kobiety do wzięcia udziału
w programie. Portal internetowy "Co
tam" był też jednym z patronatów medialnych całego przedsięwzięcia. Majka
w odpowiednim czasie zainteresowała szefową programem i teraz ta zaangażowała
ją w ten projekt. Tym bardziej, że znała osobiście Pshemka i miała dojście
poprzez koleżankę do szefostwa Kliniki Piękna.
Z takiego obrotu sprawy Olkowicz była jak najbardziej zadowolona, bo
wiązało się z wyjazdem do Krakowa na kilka dni i mogła przy okazji spotkać się
z rodziną, znajomymi i Julią nie tylko służbowo, ale i na gruncie prywatnym.
- A jak tam stoi z facetami-
zapytała Julka koleżankę w czasie wyjścia na kawę i gdy Majka opowiedziała jej
o pracy w portalu i koleżankach. — Jest ktoś godny zainteresowania? Widziałam
zdjęcia w zakładce redaktorzy „Co tam” i z tego Mikołaja to niezłe ciacho jest-
mówiła pełna podziwu dla urody dziennikarza. — Te dołeczki, uśmiech i
spojrzenie przyciągają z daleka.
- I co z tego jak to firmowy
bubek- rzekła wzruszając ramionami . — I
zapewniam cię, że dobrym materiałem na faceta nie jest. Raz już takiego
słodkiego miałam i źle skończyło się to dla mnie, jak wiesz. A ten najbardziej nadający się Tomek, nomen
omen kolega po fachu, to ma narzeczoną. Jest niezbyt sympatyczna, ale jak to
mówią miłość jest ślepa.
-Bo z nimi tak zawsze jest -
odparła Julia pesymistycznie. — Ci
najfajniejsi są zawsze zajęci. Mają
dziewczyny, narzeczone, czy żony. Albo
są gejami jak Maciek.
-Dokładnie- przytaknęła i
Majka z rozżaleniem. — A ty i Maciek jak
długo zamierzacie jeszcze ciągnąć to?- zapytała mając na myśli fikcyjny związek
przyjaciółki z młodszym Janickim. — Na dłuższą metę to się nie da tak udawać.
- Maciek też tak mówi, ale na
razie nic się nie zmieni. Mój były znowu pojawił się-wyznała. — Podobno zatrudnił się w jednym z warsztatów
samochodowych w pobliżu kliniki i
pojawił się w klinice tydzień temu niby przypadkiem, bo naprawiał samochód
Monice i przywiózł jej auto.
- I myślisz, że oni coś teraz
razem knują?- pytała podejrzliwie.
-Nie wiem, ale gdy wychodził
to pogłaskała go po policzku i powiedziała Dareczku świetnie się spisałeś-
mówiła naśladując słodki głos Millerówny.
— Ale nie mówmy już o Darku i Monice. Nie chciałabyś pójść jutro ze mną
i Maćkiem na otwarcie placu zabaw przy tym domu dziecka na Lipowej. Janiccy mają cztery zaproszenia, a tylko my
idziemy. Janek operuje, Monika nie jest zainteresowana takim czymś jak
powiedziała, a pani Ania z mężem wyjeżdżają.
Maciek zaprosił Kamila i jedno zaproszenie jest ciągle wolne i szkoda,
aby zmarnowało się. Rozerwiesz się trochę, możesz porobić trochę zdjęć
dzieciom. Lubisz to przecież.
-Czemu nie, mogę iść-odparła
od niechcenia i nie wiedząc, że juro odmieni jej życie. — I tak nie mam planów
na jutrzejszy dzień.
Pierwszy czerwca był ciepły i otwarcie placu
zabaw zgromadziło nie tylko dzieci, ale i znane osoby z Krakowa i dziennikarzy.
Majka dopiero na miejscu dowiedziała się dokładnie, co spowodowało, że
zainteresowanie medialne tą niby małą rzeczą jest tak duże. Okazało się, że
miały powstać dwa bliźniacze place zabaw. Jeden w stolicy a drugi właśnie w
Krakowie. Głównymi sponsorami natomiast byli dwaj przyjaciele z dzieciństwa i
właściciele firm. Artur Sagowski z Development z Warszawy i Michał Duszyński z
Panorama Project z Krakowa, który był również architektem i zaprojektował całe
przedsięwzięcie. Obaj też bardzo lubili dzieci, chociaż własnych jeszcze nie
mieli.
Majka od razu poznała
mężczyznę stojącego z Maćkiem. Chciała nawet odejść, ale Julia prowadziła ją w
ich stronę i nie chciała robić zamieszkania.
Oprócz tego, że wiedziała, że jest znanym biznesmenem i w czasie studiów
na zajęciach praktycznych miała okazję
fotografować jego projekty to miała z
nim tak jakby i kontakt osobisty. Trzy miesiące temu robiąc zdjęcia do folderu
reklamującego klinikę wpadła przypadkiem na jego żonę, a ta zrobiła jej
awanturę z tego powodu.
-Julię już znasz-rzekł Maciek
do Michała przedstawiając dziewczyny. — A to jest Majka koleżanka Julki. Majka
jest świetnie zapowiadającą się fotografką- zareklamował dziewczynę Maciek. —
Ma nawet trochę nagród.
- Bez przesady Maciek-
wtrąciła zażenowana. —Do Edwarda Hartwiga czy Anety Grzeszykowskiej daleko mi.
-Ale jak to mówią trening
czyni mistrza i wszystko przed tobą -mówił Janicki dodając otuchy koleżance.
- Dokładnie tak -poparła go
Julka. —Pojedziesz na ten prestiżowy kurs do Florencji to świat o tobie
usłyszy.
-Tylko, że najpierw to muszę
zarobić na niego- rzekła rzeczowo. — Rok pobytu tani tam nie jest.
-Dasz radę zarobić- odezwał
się ponownie Maciek pełen opymizmu.
— A to mój i Janka kolega, Michał
Duszyński. Autor tego dzieła- dokończył prezentacji.
- Przepraszam, ale czy my nie
mieliśmy już okazji poznać się- zagadnął witając się z nią uściskiem dłoni. —
Twarz taka mi znajoma.
-Tak jakby –odparła trochę
zmieszana. — To ja wpadłam na pana żonę w Klinice Piękna, gdy robiłam zdjęcia.
-Rzeczywiście- rzekł z nie
mniejszym zakłopotaniem i przypominając sobie zdarzenie z przed trzech
miesięcy. — Nie powinna tak na panią naskakiwać. Jedynie, co ją
usprawiedliwiało to tylko to, że szykowała się na korektę nosa i mogła być
zdenerwowana.
-Nie ma sprawy- odparła
błaho. — Bardzo ładny projekt pan stworzył.
- Dziękuję. I nie pan tylko
Michał- rzekł wyciągając rękę.
-Majka-odwzajemniła uścisk. —
Ten twój kolega Artur jest krewnym moich znajomych z Warszawy-oznajmiła mu. — A
dokładnie mówiąc męża i teściów mojej koleżanki. Dobrzańscy nazywają się i to z
nimi Klinika Piękna nagrywa program.
-Tak wiem- odparł. — Artur opowiadał
mi o odnalezieniu rodziny, o samej firmie i że nawiązali współpracę z
Janickimi. A samą markę znam, bo żona ma
kilka rzeczy zaprojektowanych przez Przemka. Dobrze mówię? Tak nazywa się
projektant?- pytał Majkę.
-Prawie. Pshemko przez s i
samo h. Tylko dla nielicznych jest Przemkiem.
-Ale blisko byłem-
odparł.— Zostawię was teraz, bo
obowiązki czekają- dodał widząc czekającego na niego dyrektora placówki i
redaktora z Gazety Krakowskiej. —
Później może będzie okazje porozmawiać jeszcze.
A ciebie jeszcze raz przepraszam za zajście z żoną- rzekł na koniec do
Majki.
-Naprawdę nie ma, za co-
zapewniła.
-Zajście-mruknęła Julia, gdy
Duszyński odszedł. — To mało powiedziane. Nakrzyczała na ciebie jak
nienormalna- zwróciła się do Majki.
-A, o co chodził dokładnie z
tą jego żonką- dopytywał Maciek.
-Aleksandra zrobiła awanturę
Majce tylko, dlatego że lekko ją potrąciła- wyjaśniła Janickiemu,Julia. — Na
domiar złego na to wszystko weszła Monika i razem naskoczyły na Majkę.
- Cała Ola i Monika-mówił z
lekceważeniem. — Przyjaciółeczki dobrały się jak w korcu maku. Obie perfidne,
zakłamane i niezasługujące na Michała i Janka.
Małżeństwo Duszyńskich udane
nie było, a miłość jeśli była to dawno wygasła. On marzył o ciepłym rodzinnym
domu a jego żona o wygodnym życiu, bez kłopotów i dzieci. Michałowi natomiast
najbardziej brakowało w nim właśnie dziecka i to był temat ich licznych kłótni
od dnia ślubu. Dziecko ”miało” pojawić się w końcu, ale Aleksandra straciła je
w wyniku nieszczęśliwego upadku. Któregoś ranka sama sprowokowała kłótnię, mąż
powiedział jej kilka ostrych słów, a później chcąc przeprosić go pobiegła za
nim i typowo potknęła się na schodach.
Dlatego też przez ostatni rok był z żoną tylko z poczucia winy, że przez
niego wydarzył się ten wypadek. Ona sama zresztą nie omieszkała przypominać mu
o tym.
Podobnie było ze związkiem
Moniki i Janka. Janicki związał się
Millerówną bez miłości. Któregoś dnia, gdy zbyt dużo wypił to weszła do
jego łóżka i tak zostało. Później doszło do tego uczucie do dziewczyny brata i
ciągnął związek z nią aby zapomnieć o pięknej Julii. Monice natomiast brak uczucia nie
przeszkadzało, bo związek z Janickim dawał jej szansę na dostatnie życie, o
jakim ona i jej matka marzyły.
Monika i Aleksandra były też
najlepszymi przyjaciółkami. Często spotykały się, kryły nawzajem, gdy chciały
spotkać się z kochankami, znały swoje tajemnice i knuły jak zatrzymać przy
sobie swoich facetów i umilić życie potencjalnym rywalkom.
Całkiem inaczej sprawa
wyglądała z Konstancją i Aleksandrą. Chociaż Michał przyjaźnił się od lat z
Arturem to obie kobiety nie znosiły się. Grylak podobnie jak zmarła żona
Sadowskiego uważała kobietę za wyniosłą, obłudną i zakłamaną.
Majka i Michał mieli okazję
porozmawiać jeszcze tego dnia. Tym razem już sam na sam. Mężczyzna przez chwilę
przyglądał się jej z daleka jak robi zdjęcia bawiącym się tam dzieciom.
-Lubisz chyba fotografować
dzieci?- zapytał podchodząc cicho.
- To prawda-odparła pełna
entuzjazmu. — Zarówno lubię je jak i chętnie uwieczniam. Dzieci są takie prawdziwe
i chętnie pozują. Tylko zabytki i architektura mogą się z nimi równać. Robię
właśnie zdjęcia do takiej mojej stronki w portalu "Piękne a zapomniane i
niedocenione miejsca Polski" i
teraz wzięłam się właśnie za Kraków i okolice. Jest tu tyle pięknych miejsc
niedocenionych przez turystów.
- To ty jesteś w końcu stąd
czy z Warszawy?- zapytał zdezorientowany.
-Z Krakowa. Z dziada
pradziada. A we Warszawie jestem od
roku. Najpierw dorywczo robiłam we F&D a teraz w „Co tam”.
Czasami dorabiam sobie na wesela, chrztach i tym podobne.
-A nie chciałabyś popracować
trochę dla mnie i Artura-zaproponował nieoczekiwanie. —Ja mam, co prawda tu w Krakowie na stałe
fotografa, ale czasami potrzebny mi jest we Warszawie. A ten, którego
zatrudniamy z Arturem w stolicy to ostatnio opuścił się w pracy. Dużo pracy nie
miałabyś, bo tylko kilka godzin w tygodniu. Ale dobrze płacimy i skoro chcesz
jechać do Florencji to każdy grosz się ci się przyda.
-Serio mówisz- popatrzyła na
niego podejrzliwie.
-Bardzo serio- odparł pewnie.
-Ale nie wiem czy nadam się?
-wahała się.
-To zrobimy tak- rzekł
porozumiewawczo. — Na próbę zrobisz parę zdjęć i zobaczymy. Ok
Majka.
-Ok- odparła z zadowoleniem.
— To może pokażę ci te zdjęcia, które mam w aparacie i dam ci mój numer
telefonu, żeby przez Julkę nie trzeba było mnie szukać- zaproponowała.
-Dobry pomysł- przytaknął.
Przez kolejne minuty Michał
oglądał zdjęcia, i rozmawiali jeszcze trochę o pracy, fotografii i o samym
Krakowie.
-Tu jesteście -przerwała im
Julia, która pojawiła się nieoczekiwanie obok z Maćkiem. —Przyszliśmy
powiedzieć ci, że my już idziemy i spytać czy wracasz z nami czy sama- mówiła w
swoim imieniu i Janickiego.
- Sama. Umówiłam się z koleżanka w centrum to mi jest
w przeciwną stronę.
-Ok –odpowiedziała Julka.
— I cześć
-Trzymajcie się- pożegnał się
i Maciek.
-To może ja cię podwiozę? –
zapytał Duszyński, gdy para odeszła. — Jadę niedługo w tę stronę.
-A twoja żona nie będzie
zła?- pytała z obawą.
- Nie będzie, bo nie ma jej
tu.
- To chętnie skorzystam-
odparła.
Tymczasem we Warszawie odbywała się podobna
impreza a Artur był tam postacią pierwszoplanową. Oprócz samego otwarcia to
zorganizował inne atrakcje. Jedną z nich był pokaz sztuki walk. W ostatnich
dniach skorzystał z kursu, na jaki namawiała go Monika, zapoznał się z nią
bardziej i zaprosił na pokaz.
-Wy nie znacie się jeszcze- rzekła
Monika. — Marcin mój brat bliźniak–
mówiła wskazując przystojnego szatyna —
a to jest właśnie Artur Sagowski o którym opowiadałam ci i ...- dodała
patrząc na kobietę obok.
-Konstancja-odparła sama
zainteresowana patrząc z podziwem na mężczyznę i wyciągając do niego z gracją
rękę. — Zdrobniale Konia albo Kosia, jak kto woli. Narzeczona Artura.
-Marcin-odparł całując dłoń.
-Też boksujesz- zapytał
Artur.
- Nie. Prowadzę knajpkę na
przeciwko akademika przy politechnice. Ale chodzę czasami na siłownię i ćwiczę
karate. Siostra w dzieciństwie nie miała, na kim ćwiczyć a mama zabroniła Moni
ćwiczyć na podwórku na kolegach, to robiła to na mnie i wciągnąłem się w te jej
niektóre sporty.
-Czyli z ciebie to taki
wysportowany kucharz- stwierdziła Konstancja, ale w jej głosi można było
usłyszeć nutę rozczarowanie. — A można, chociaż zjeść coś dobrego w tej twojej knajpce?
-Dobrego tak, ale zdrowego
nie. Same typowo męskie żarcie, jak to przy politechnice. Ale ugotować coś
lekkostrawnego i upiec ciasto też potrafię.
-To takie bardzo kobiece
zainteresowania - kontynuowała Grylak.
-Tak się jakoś złożyło, że
nasze geny wymieszały się w brzuchu mamy- odparła za brata Monika. — Ja mam
bardziej męski charakter, a Marcinek damski.
Ale z orientacją jest wszystko ok- wytłumaczyła widząc konsternację
Artura i Konstancji. — To, co Marcin idziemy teraz przebrać się w
kimona –dodała do brata odciągając go i widząc, że jest na dobrej drodze do
bliższej znajomości z Konstancją.
Ula z Markiem i Dobrzańscy
seniorzy również pojawili się i jako firma dołożyli swoją cegiełkę i wynajęli
magika oraz dmuchany zamek i zjeżdżalnię. Obie panie Dobrzańskie zajęły się
również zabawą z dziećmi. Pomagała im też Konstancja.
-Nie wiedziałem, że
Konstancja lubi takie rozrywki-zagadnął Marek patrząc z Arturem na bawiące się
dzieci i trzy kobiety. — Nie obraź się, ale na taką nie wygląda.
-Koni dużo można zarzucić,
ale nie to, żeby dzieci nie lubiła albo takich imprez- odparł w ogóle
nieobrażony. Bądź, co bądź jest
dziecięcym logopedą, ma też zajęcia i w przedszkolach i jakieś podejście musi
mieć do dzieci. Ale żeby nie było tak idealnie to lubi i wychodzić w bardziej
elitarne towarzystwo i tam błyszczeć.
-Tak jak Paulina- mruknął
cicho. — A co tu robi Marcin?- zapytał patrząc w stronę maty i ćwiczącego tam
mężczyzny z chłopcami.
-Monika przyprowadziła go.
Przystojny, co nie?
- Nie da się ukryć-westchnął
Marek. — Na moim weselu rozchwytywany był, jak rajstopy za komuny, jak
powiedziała Wioletta. Wiesz, która.
-A wy, co tak tu siedzicie-
przerwała im Ula. — Wrośliście w te krzesełka czy co? Tylko piwa wam brakuje.
Idziemy Marek- zwróciła się do męża biorąc za rękę i próbując podnieść z
krzesełka. — Dzieci chcą puszczać latawca a ty podobno w dzieciństwie
puszczałeś i to nie raz i jesteś w tym mistrzem.
-Kochanie dla ciebie
wszystko-odparł wstając z krzesełka.
-Zauważyłeś, że Artur i Monka
świetnie dogadywali się, a Konstancja flirtowała z Marcinem- zagadnęła Ula do
męża w czasie drogi powrotnej do domu.
-Tylko nie próbuj ich swatać
kochanie– z góry przestrzegł żonę.
-Ale czasami szczęściu trzeba
dopomóc- argumentowała.
-Tak jak chciała dopomóc Ala,
Ela i Iza i wyswatać cię z Piotrem- zakpił. — Porządny, uczciwy, sam raz dla
ciebie. A nie jak Marek. Łajdak, kłamca i polegać na nim nie można.
-Ale i tak nic z tego nie
wyszło- przypomniała mu wyraziście. — I
nie zapominaj, że to z tobą zawsze dogadywałam się lepiej, a nie z Piotrem.
-Jak ja lubię słuchać o
czymś, w czym byłem lepszy od Piotra-westchnął sentymentalnie.
-Zarozumialec- wytknęła mu.
-I bardzo zazdrośnik. To, w
czym byłem jeszcze lepszy?- zapytał, chociaż już kiedyś rozmawiali o tym.
-W pomysłowości, urodzie,
czułości, naturalnym zachowaniu. Byłeś bardziej życzliwy dla niego i uczciwszy
w rywalizacji o mnie. I jeszcze przy
tobie czułam takie przyjemne drżenie i byłeś lepszy całowaniu-dodała na koniec.
-To właśnie chciałem usłyszeć
kochanie. W całowaniu. Resztę przebolałbym jakoś.
- A jednak jesteś
zarozumialec i zazdrośnik-westchnęła.
-Ale tylko wtedy, gdy chodzi
o ciebie kochanie
Pięć w jednym 4
W połowie czerwca z rewizytą
do Warszawy przyjechali bracia Janiccy a razem z nimi Kamil partner Maćka,
który był modelem i pracował w jednej z modowych firm w Krakowie, ale chciał
poszukać szczęścia w bardziej sławnej firmie, jaką było F&D oraz Julia,
która na wyjazd zdecydowała się w ostatniej chwili. Wizyta zaplanowana była na cztery dni od
czwartku do niedzieli tak, aby mogli pozałatwiać sprawy służbowe i trochę
odpocząć. Na dobry początek zwiedzili firmę, później w planach było wyjście na
lunch a popołudnie natomiast poświęcone było pracy nad programem. Kandydatki do programu były już wybrane na
podstawie zdjęć i krótkich listów i teraz pozostało zaprosić je, aby poznać
bliżej i zaplanować sobie pracę. Panie trafiły pod ocenę Janka, który musiał
uwzględnić zakres operacji i czas gojenia się ran oraz Pshemka, który miał
zaprojektować stroje. Pomagał im też Marek, jako prezes F&D i ewentualnie,
jako mediator gdyby mistrz miał jeden ze swoich humorów.
Ula w tym czasie zajęła się pozostałą trójką
gości i zaprosiła na spacer po Starym Mieście. Wieczorem wszyscy spotkali się w
domu Dobrzańskich seniorów na uroczystej kolacji. Ponad miesiąc temu to Ula z
Markiem byli na wystawnej kolacji u Janickich i teraz był czas na to, aby
odwzajemnić się. Kolacja na pierwszy rzut oka przebiegała w przyjemnej atmosferze,
ale Marek od razu zauważył, że coś się stało i że Ula nie jest do końca w
humorze.
-Stało się coś kochanie?-
zapytał żonę, gdy pożegnali się z rodzicami i gośćmi. — Wydawało mi się, że
przez całą kolację byłaś chłodna dla Maćka a jest miłym chłopakiem.
-Bo to łajdak i oszukuje Julię- odburknęła.
- A konkretnie, co
zrobił-dopytywał, gdy Ula zamilkła. —Ula skoro już zaczęłaś.
- Widziałam go z, z jakąś
panienką w pracowni Pshemka- zaczęła
opowiadać zmieniając jednak fakty, bo miała na tyle taktu aby nie wspominać o
Kamilu.—Mieliśmy wychodzić na miasto, gdy zapodział się i poszłam poszukać go i znalazłam właśnie u
Pshemka. Oni stali za tymi matowymi drzwiami i obejmowali się, a później Maciek
gładził ją po policzku i pocałował.
- Kochanie może coś ci się
przewidziało- odparł sugestywnie spoglądając na żonę. — Sama mówiłaś, że stali
za drzwiami. I nie sądzę, żeby Maciek zdradzał Julię. Niby z kim miałby to
zrobić? Nie zna tu nikogo.
- Nie Marek. Wiem, co
widziałam –upierała się. — A dzisiaj był casting to może jakaś zaplątała się i
wykorzystał sytuację-na doczekaniu wynalazła panienkę dla Janickiego. —Julia to
taka miła dziewczyna i nie zasługuje na takie traktowanie. Ktoś powinien jej to
powiedzie.
-Kochanie tylko nic nie rób-z
góry hamował jej zapędy. — Widziałaś ich
dzisiaj dopiero drugi raz. Zaczniesz coś
a później okaże się nieprawdą. Zapomniałaś już jak to było ze mną i Klaudią i
jak twoje koleżanki źle zinterpretowały nasz pocałunek. Albo, gdy widywałaś
mnie z Pauliną i myślałaś, że wróciliśmy do siebie a tak naprawdę chodziło mi
tylko o plagiat. O mnie i Iwonie też myślałaś w kategorii, że jest coś między
nami.
-Ale to były inne sprawy i
wydawały się oczywiste-rzuciła błaho.
-Ula proszę cię nie wtrącaj
się- dalej napominał ją. — Wiem, że ty
jesteś szczęśliwa i chciałabyś dla innych tego samego , ale nie swataj
ani Artura i Moniki, ani nie angażuj się w tę sprawę. Mamy sporo naszych
spraw na głowie i nie chcę żebyś jeszcze dodatkowo zaprzątała sobie tym głowę.
Jesteś w ciąży i powinnaś o tym myśleć.
-OK. Marek nic nie
zrobię-obiecała.
Pogadam jutro z Majką- pomyślała jednak. Majka
i Julia kolegują się przecież i powinna wiedzieć, co widziałam.
- A jak nasza córeczka
dzisiaj się czuje? –zapytał, gdy dochodzili do samochodu. — Dawała się we
znaki?
-Nie. Żadnych mdłości,
kręcenia w głowie, nawet nie miałyśmy żadnych zachcianek.
-To dobrze. A jak wrócimy to
przygotuję ci kąpiel, zrobię masaż stóp i karku. Tak jak uczyli nas w szkole
rodzenia- szeptał do ucha. — Porozmawiam z nią jeszcze. Rano nie miałem nawet
czasu porządnie przywitać się.
-Kochany jesteś-odparła
cmokając męża w policzek. — I mówię to w
imieniu swoim i jej.
-A ja kocham was obie- rzekł
czule. — Najbardziej na świecie. Moje
dwa skarby- dodał spoglądając na ciążowy brzuszek żony w luźnej sukience.
Do Majki, Ula zadzwoniła
wieczorem, gdy Marek brał prysznic i umówiła się z nią na następny dzień na
rano na kawę. Opowiedziała jej, co widziała, ale koleżanka tym, co usłyszała
zdziwiona ani oburzona nie była.
-Oni mają taki układ- zaczęła
wyjaśniać. — Maciek broni ją przed jej
byłym, a ona udaje jego dziewczynę przed jego rodzicami. Jest przykrywką dla
jego odmienności.
-To jednak nic mi się nie
wydawało- stwierdziła zasadnie. — Myślałam tylko, że okłamuje Julię.
-Nie Ula. Maciek nie jest z
tych, którzy kłamią- zapewniała. —Od razu powiedział jej wszystko o sobie,
Kamilu i tym, że ukrywa to przed rodziną.
Ja chciałam nawet do tego Kamila startować i wtedy wtajemniczyli mnie. A
najlepsze w tym jest to, że Julii chyba podoba się Janek. Gdy mówi o nim to od
razu staje się weselsza. A on, jak wiesz ma dziewczynę.
- To ma niewesoło- westchnęła
Dobrzańska. — Wiem, co może czuć, gdy widzi go z tą Moniką. Ja kochałam Marka a on był z Pauliną. W
dodatku ja też widywałam ich razem codziennie w pracy.
-I tu masz rację-przytaknęła.
— Chodzi po klinice i panoszy się Jankiem.
- Widocznie kobiety pokroju
Moniki i Pauliny tak mają-odparła ironicznie.
-Ula a pro po Marka to coś
słyszałam w redakcji o nim z dawnych czasów- Majka z wahaniem rozpoczęła nowy
temat i spoglądając na nią równie niepewnie. — O nim i o takiej jednej Sylwii
Flis. Nie wiem tylko czy chcesz to usłyszeć.
-Mów skoro zaczęłaś-
wtrąciła.
- Sylwia to narzeczona Tomka
drugiego fotoreportera i gdy wspomniałam w redakcji o Marku to atmosfera zgęstniała. Później inni
powiedzieli mi, że chyba parę lat temu mieli romans i że później wyjechała do
Londynu do pracy. Sylwia to modelka to zgadzałoby się znając przeszłość Marka.
-Niestety- mruknęła na
wspomnienie o dawnym życiu Marka.
-Ale teraz jest teraz i nie w
głowie mu romanse - zapewniała Majka uwydatniając ostatnie słowa.
-Wiem- przytknęła z
westchnieniem. —Ale gdy słyszę o jego byłych panienkach to i tak czuję zazdrość.
A wracając do Maćka to nie mów mu, że widziałam go z Kamilem.
-Ula wiadomo, że buzia na
kłódkę.
Ula wracając do firmy myślała
o tym, co powiedziała jej koleżanka. Słyszała kilka imion byłych Marka, nawet
od niego samego, ale o żadnej Sylwii nie słyszała. Po powrocie wyszukała w
swoim komputerze we folderze archiwum firmy jej nazwisko i okazało się, że była
tu zatrudniona przez krótki czas.
Marka zastała w toalecie przygotowującego się
do nagrania. Sama musiała odświeżyć się to została.
-Marek pamiętasz Sylwię
Flis?- zagadnęła spoglądając na męża uważnie.
-Aj- usłyszała w odpowiedzi,
bo Marek akurat golił się przed nagraniem.
-To znaczy, że ją pamiętasz-
bardziej stwierdziła niż zapytała.
-Ula to było jakieś
siedem-osiem lat temu- wyjaśnił. — A tak w ogóle to skąd te pytanie? Ktoś we
firmie opowiadał o niej?
-Nie, Majka. Jej narzeczony,
to znaczy narzeczony Sylwii pracuje, w „Co tam”. Powiesz mi jak to z nią było.
-Ale teraz?
-Skoro już temat został
podjęty- rzekła zachęcająco.
-Jakieś osiem lat temu była
początkującą modelką i chętna na szybką karierę . Któregoś dnia spotkaliśmy się w klubie a
jeden mój kolega powiedział jej, że jestem z tych Dobrzańskich i wykorzystała
to. Zaczęliśmy flirtować i załatwiłem jej pracę w F&D. Nie wiedziałem tylko, że to jest jej plan.
Jej koleżanka wszystkie nasze spotkania w klubie czy gdziekolwiek indziej
uwieczniała. Jakimś cudem miała też
zdjęcia z mojego mieszkania. W odpowiednim momencie poszła do mojego ojca ze
zdjęciami i zaszantażowała, że podeśle brukowcowi. Chyba, że ojciec postara się
dla niej o dobry zagraniczny kontrakt to o sprawie zapomni. Ojciec zgodził się,
bo zacząłem spotykać się właśnie z Pauliną i nie chciał, żeby od skandalu
rozpoczął się nasz związek. Później
zdjęcia wpadły w ręce jej chłopaka a o którym nie raczyła powiedzieć mi i
któregoś dnia dopadł mnie w klubie i dostałem prawy prosty sierpowy. To cała
historia Ula.
- Czyli świadomie
wykorzystała cię - celnie podsumowała całą historię.
-Inaczej chyba tego nie da
się nazwać- odparł lakonicznie.
- No proszę, chociaż raz
ktoś panu donżuanowi dał nauczkę-
postanowiła podrażnić się z nim trochę.
-Na to wygląda- mruknął z
niezadowoleniem.
-A są jeszcze inne, o których
nie wiem?- pomimo tego dalej drążyła temat.
-Kochanie obiecuję, że
opowiem ci któregoś dnia o nich- rzekł obejmując ją w zaokrąglonym pasie i
patrząc w twarz. —Ale teraz nie czas na to.
Za godzinę jest nagranie.
-Ale czy to znaczy, że
zapowiada się na dłuższą pogawędkę?- dopytywała jednak.
-Ula naprawdę nie będzie tak
źle- odparł uspokajająco i całując piegowaty nosek. —Ta historia na pewien czas odstraszyła mnie
na takie związki.
Po nagraniu przyszedł czas na
mały koktajl party. Swobodna atmosfera
pozwalała na to, aby zaobserwować bawiące się tam osoby. Uwagę Uli od razu
zwróciła jedna para.
Jak nic oni mają się ku
sobie- rozmyślała Ula patrząc z dala na roześmianych i wpatrzonych w siebie
Julię i Janka. Przecież na kolacji u Janickich było to już widać. Tylko trzeba im jakoś pomóc. Ale Markowi nie
mogę powiedzieć- pomyślała patrząc na ukochanego, bo powie Ula nie wtrącaj się.
Zadzwonię do Majki i z nią pogadam. Jest kobietą i patrzy na te sprawy inaczej.
Że też prędzej mi się o tym nie przypomniało.
Swój plan w życie wprowadziła
szybko, bo od razu zatelefonowała do koleżanki i umówiła się na sobotę rano.
-To, o czym tak pilnym i nie
na telefon chciałaś porozmawiać ze mną-zapytała Majka.
-O Julii, Janku i Maćku
-wyjaśniła pokrótce. — Miałaś rację mówiąc, że Julka coś czuje do Janka.
Wczoraj na bankiecie wpatrzeni byli w siebie jak w obrazek, a na kolacji u
Janickich, na której byliśmy z Markiem to Janek też wzroku od Julii nie
odrywał. Dopiero wczoraj przypomniało mi się.
-Czyli myślisz, że jemu Julia też podoba się?-
dopytywała Olkowicz do końca nieprzekonana do
tego co usłyszała.
-Dokładnie tak myślę.
-Tylko, że on ma
dziewczynę-przypomniała Uli rozsądnie. — I to prawie od roku.
-Której nie kocha-wtrąciła
pewnie. —Monika wtedy przez całą kolację próbowała zwrócić uwagę Marka, a Janek
nie reagował na jej zachowanie. Gdyby kochał ją to coś zrobiłby. Ty prędzej nic
nie zauważyłaś?
-Rzadko widuję Janka, to nie
wiem- wyjaśniła. — A tak szczerze to widziałam go tylko dwa razy. Ale myślisz, że skoro mają ku sobie to trzeba
im pomóc?
-Dokładnie tak- odparła
zadowolona, że koleżanka rozumie ją. —Musiałabyś tylko na początek porozmawiać z Maćkiem i uzmysłowić mu
niektóre fakty. Tak dyskretnie zasugerować, że coś jest między jego bratem a
Julią. Mi nie wypada-zaczęła usprawiedliwiać się z tego, że na Majkę wszystko
zrzuciła. — Maćka prawie w ogóle nie znam i nie chcę stawiać go w niezręcznej
sytuacji.
-Spokojnie Ula, to
zrozumiałem, że mi bardziej wypada- rzekła ku zadowoleniu Uli.
- Dzięki-odparła.
- Nie ma za co. Szczęście
Julki jest przecież najważniejsze, a znając ją to sama nic by nie zrobiła.
Mówiłaby, że nie chce rozbijać związku Moniki z Jankiem. Dzisiaj wieczorem u
twoich teściów na grillu spróbuję porozmawiać.
-Świetnie Majka. Nic tak nie
zbliża ludzi jak piwko i kiełbaska albo karkówka z grilla, swatko.
Wieczór na grilla był jak
najbardziej odpowiedni ciepły i pogodny. Na początku w planach było urządzenie
go w ogrodzie Uli i Marka, ale z racji, że był mały a gości kilkadziesiąt to
przenieśli się do seniorów Dobrzańskich. Oprócz Majki, Janickich i Julii miał
pojawić się też Artur z Konstancją i
siostrą, rodzina Uli, Olszańscy, Pshemko i kilku znajomych Heleny i Krzysztofa.
Przy okazji grillowania Majka mogła poznać Artura, bo miała pracować i dla
niego a i Sagoswki mógł poznać Janickich czyli znajomych swojego przyjaciela
Michała.
Ula w miarę sił pomagała
teściom, ale i też obserwowała jak rozwija się sytuacja z Maćkiem i Majką.
Majka tymczasem nie za bardzo
wiedziała jak ma rozpocząć rozmowę z Maćkiem a Ula z daleka dawała jej jakieś
dziwne znaki.
-Maciek mogę zapytać cię o
coś– zaczęła w końcu. — Tylko obiecaj mi, że się nie obrazisz.
-No wal-odparł w swoim stylu.
-Co twój brat widzi w
Monice?- postanowiła zacząć od tej strony a nie od razu od Julki.
- Dobre pytanie- zaśmiał
się. — Chyba tylko łóżko. Ale jeśli byłabyś nim zainteresowana to masz
moje błogosławieństwo. Lepszej bratowej od ciebie albo Julki nie mógłbym sobie
wymarzyć- kontynuował i nie dając Majce przejść do meritum sprawy. — A Monika
to najgorsze, co mogłoby mnie spotkać. — O, o wilku mowa- dodał spoglądając na
wyświetlacz telefonu. — Monika. Ciekawa jestem, co może chcieć ode mnie. Nie, nie ma Janka obok mnie Moniko i nie
wiem, dlaczego nie odbiera od ciebie telefonu- odparł na jej pytanie o brata.
— Ostatnio widziałem go z Julią-dodał
nie wiedząc, że wprawił ją w zły humor. — Mi też było miło cię usłyszeć- rzekł
na koniec do rozłączonego połączenia. — Ta kobieta osacza go- zwrócił się do
Majki z powrotem. — A jeszcze roku, temu był wolny i czekający na miłość.
Ojciec nie wiadomo, dlaczego zatrudnił ją wtedy w klinice i od razu zagięła
pazur na biednego Janka. To, co Majka
zainteresowana jesteś Jankiem- nieoczekiwanie sam ułatwiał jej sprawę. — Pomogę
ci.
- Nie Maciek, nie jestem
zainteresowana, ale wydaje mi się, że Julka coś czuje do niego- szybko
powiedziała, aby mieć już to za sobą.
Tymczasem w drugiej części
ogrodu zainteresowani sami zajęli się sobą.
- Aż trudno uwierzyć, że
jesteśmy w centrum Warszawy i za tymi drzewami tętni życie miasta- westchnęła
Julia. — Tu jest tak spokojnie, że
słychać nawet świerszcze.
-To znaczy, że wolisz
bardziej swojskie życie?- zapytał cicho.
-Dokładnie. Pochodzę z małej
miejscowości i do dzisiaj trudno mi jest przyzwyczaić się do Krakowa i chętnie
wracam do domu.
-Ja najchętniej też zaszyłbym
się gdzieś w małym miasteczku, ale chirurg plastyczny na prowincji za bardzo
nie miałaby, co robić. Co innego Maciek.
Rehabilitant pracę wszędzie znajdzie.
-Niby tak-odparła błaho.
- Związek z tobą bardzo go
zmienił- stwierdził z respektem. — Do tej pory był lekkoduchem tylko opowiadał
o swoich dziewczynach i szybko kończył znajomości a teraz już cztery miesiące
minęły i ciągle jesteście razem. Rodzice też są zadowoleni. Zwłaszcza mama, bo
to jego pupil i jesteś idealną kandydatką na synową. Skromną z wdziękiem,
dobrze wychowaną, porządną, bo nie mieszkasz z Maćkiem, ładną, dobrą,
szlachetną -wymieniał zalety.
-Bez przesady - odparła
rumieniąc się i ciesząc, że jest ciemno i nie może tego zobaczyć. — Jeszcze
trochę a pycha będzie za mnie przemawiała.
A do ślubu to jeszcze daleko. Nawet zaręczeni nie jesteśmy.
-Maciek byłby głupcem gdyby
zostawił taką miłą dziewczynę- odparł z wymownie. — Ja w każdym bądź razie zbyt
długo nie zastanawiałbym się.
- A ja myślę, że lepiej
poczekać trochę, poznać się lepiej niż później żałować i rozwodzić się-
argumentowała.
-Chyba wiem, o czym
mówisz.Latające talerze, wyrzucanie ubrań z szafy, pakowanie walizek. Ale
podobno też dobra kłótnia to podstawa udanego związku, bo nic tak dobrze nie
działa jak trzęsienie ziemi miedzy małżonkami.
-Podobno-odparła uśmiechając
się.
-Powinnaś się częściej
uśmiechać- stwierdził nieoczekiwanie odwracając się do niej. — Dodaje ci to
uroku a widuję cię czasami smutną.
- Dziękuję za komplement i
zapamiętam sobie to- odparła czując, że znowu czerwieni się. —Ale teraz lepiej
wracajmy- dodała, gdy twarz Janka była niebezpiecznie blisko.
-Myślisz, że oni coś razem?-
pytał wątpiąco Janicki, Majkę. —Przecież między nimi nie ma żadnej chemii. To już więcej jest między mną a Julią. Oni
chyba nawet nie lubią się za bardzo.
-A słyszałeś, że plusy i
minusy przyciągają się. Albo, kto się czubi to się lubi. Albo o skrytej
miłości- rzucała argumentami Olkowicz.
- Ok Majka-przytaknął. —
Facetem jestem to się nie znam. Ale obiecuję ci, że wybadam sprawę jak to jest
między nimi i usunę się jakby, co.
-No-odparła z zadowoleniem. —
Trzymam cię za słowo.
-O, czym rozmawiacie? Za jakie słowo? Macie jakieś tajemnice?-
Julka nieoczekiwanie pojawiła się obok i zarzuciła pytaniami.
-O tobie Julka i Janku-
odparł Janicki. —A gdzie podziałaś go?
-Rozmawia przez telefon z
Moniką.
-Kochasz się w nim, prawda?-
zapytał bez ogródek.
-Ja. Skąd-odparła błaho.
-Julka –wtrąciła się Majka. —
Nigdy nie potrafiłaś kłamać.
-I, co z tego, że kocham
skoro jest z Moniką.
-Bo myśli, że jesteśmy razem,
że kochamy się i dlatego nic nie robi- wyjaśnił Janicki. — Ale nie martw się. Pogadam z nim i powiem mu prawdę jak z nami
jest. A rodzice będą musieli jakoś przełknąć to, że jestem z Kamilem.
Monika po tym, co usłyszała
od młodszego Janickiego była zła, bo w przeciwieństwie do Maćka zauważyła
spojrzenia Janka i Julii. Na swoją przyjaciółkę Aleksandrę też była zła, bo ta
wyjechała na weekend z kochankiem a ona zgodziła się dać jej alibi i to przez
nią siedziała z matką w jej dwupokojowym mieszkaniu zamiast pilnować
chłopaka. Tyle czasu, poświęciła na ten
związek a teraz jeden wyjazd mógł wszystko zniszczyć. Tak łatwo odpuścić go nie
zamierzała, a plan w jej głowie powstał szybko. Chciała wzbudzić w nim
współczucie i litość a niegroźna dolegliwość matki miała jej w tym pomóc.
-Dobrze, że jesteś, bo mamy do pogadania-
zaczął Maciek, gdy brat dołączył do nich.
-Trochę zeszło z
Moniką-odparł ponuro.
-A, chociaż z jakąś ważną
sprawą dzwoniła- zapytał. — Na waciki jej chyba nie zabrakło- zakpił.
- Nie- rzekł spoglądając na
brata antypatycznie. — Jest przygnębiona, bo jej mama ma jakieś problemy
kobieco-zdrowotne i boi się zarówno o nią jak i o to, że może być to
dziedziczne, bo sama źle się czuje a ich krewna miała nowotwór.
-To przykre- odezwała się
Julia. — Ale na pewno wszystko będzie dobrze.
-Dzięki Julia. — A co chciałeś mi powiedzieć- zwrócił się do
brata.
-Bo ja i Julka-zaczął, ale
dziewczyna dała mu łokciem w bok. — Chcemy jutro zwiedzić Pałac Kultury i Nauki
i chciałem spytać czy dołączysz do nas.