czwartek, 3 stycznia 2019

Ula z Rysiowa cz 4 Cykl mini


W przeddzień wyjścia Uli i Marcina do kina w szkole miały miejsce niecodzienne wydarzenia. Tuż po przyjściu do szkoły pojawili się tam policjanci po cywilnemu, a zamiast pierwszych lekcji wszystkie klasy miały spotkania z wychowawcami klas. Wkrótce okazało się, że policja ma dowody na rozprowadzanie tabletek ekstazy i narkotyków wśród uczniów. Głównym podejrzanym był zaś Marcin, bo poprzedniego dnia jadąc swoim nowym BMW i przekraczając dozwoloną prędkość, nie zatrzymał się do kontroli, a po jego zatrzymaniu w schowku jego samochodu znaleziono podejrzane substancje. Każdy uczeń w obecności wychowawcy i jednego policjanta musiał też pokazać torbę i opróżnić kieszenie. Kilkanaście uczniów musiało pójść również do gabinetu dyrektora na bardziej osobiste przesłuchanie. Wśród tych pechowców znalazła się Ula, bo była ostatnio widywana na przerwach w jego towarzystwie. Gdy wróciła była akurat przerwa, a jej koleżanki wypytały ją o przebieg rozmowy.


-Trudno mi uwierzyć, że Marcin mógłby być wplątany w coś takiego- mówiła dziewczynom. —Po co by to robił? - pytała. —Pieniędzy nie potrzebował. Przecież jego rodzice mają prywatną klinikę i kupę forsy.
-Gównie tacy zajmują się takimi przekrętami Ula- stwierdziła Majka. —A o co cię pytali?
-Takie tam podstawy. Czy ostatnio dziwnie się nie zachowywał, nie proponował czegoś, czy nie słyszałam podejrzanych rozmów, o jego znajomych i gdzie bywaliśmy. Wytłumaczyłam im, że dopiero od paru dni znamy się bliżej i nic konkretnego nie mogę powiedzieć.
-Podobno wykradł parę recept ojcu, ale ten sprawę wyciszył- oznajmiła Wiola. —Tak mówią.
-Jeszcze trochę a zrobią z niego gwałciciela i mordercę- odparła z irytowaniem.
-Bronisz go? -pytała zdziwiona Julka.
-Nie. Po prostu załatwił pracę mojemu ojcu, to taki zły nie może być- argumentowała. —Ale cieszę się, że z nim nie wyszłam. Wplątałby mnie jeszcze w coś. Miał jeszcze coś takiego w sobie, co mnie do niego nie przekonywało.
-Intuicja to dobra rzecz- stwierdziła Wiola.
-A my jeszcze pchałyśmy go w twoje ramiona- dodała Majka. —Teraz głupio mi.
-Nie wasza wina dziewczyny. Sama zgodziłam się wyjść- uspakajała. —A Marcin to zamknięty dla mnie temat- dodała zdecydowanie.
-Tylko że znowu zostałaś bez chłopaka- stwierdziła Wioletta, jakby to było najważniejsze dla Uli.
-Nie jest mi potrzebny Wiola- odparła zdecydowanie. —Tylko kłopoty z nimi. Wiecie, czego dowiedziałam się przypadkiem- zmieniła gładko temat. —To rodzice Marka sponsorują ten wyjazd na kurs językowy do Niemiec, a nie Marcina- dodała, nie dając możliwości zgadywania.
-Ale chyba nie chcesz zrezygnować z wyjazdu z takiego błahego powodu? -pytała Majka.
-Nie, nie zamierzam. I cieszę się nawet, że to oni, a nie rodzice Marcina. Z nim nie chcę mieć z nim nic do czynienia.
Z takiego obrotu sprawy zadowolony był Marek. Marcin bowiem do czasu wyjaśnienia sprawy został zawieszony w prawach ucznia. Z racji, że był pełnoletni, to groziło mu również więzienie.

Afera z Marcinem pociągnęła za sobą również to, że wszystkie klasy obowiązkowo uczestniczyły w kolejnych pogawędkach na temat narkotyków, dopalaczy, tabletek ekstazy i gwałtu. Na pogawędkach nie skończyło się też i Ula razem z Markiem mieli zająć się tematem na łamach gazetki szkolnej Hejka. To zaś wiązało się z wyjazdem do ośrodka odwykowego i przeprowadzeniem paru rozmów z osobami próbującymi wyjść z nałogu. Napisanie artykułu było na tyle ważne, że już dwa dni po aferze nauczyciele zwolnili Ulę i Marka z lekcji i oboje pojechali do ośrodka. Placówka zaś mieściła się wystarczająco daleko, aby pojechać tam samochodem Marka.


-To jest te twoje cacko- pytała Ula, gdy Marek podprowadził ją do jednego z aut i otworzył kluczykami ciemne Volvo. Słyszałam o twoim samochodzie i że zachwalasz je, ale jakoś szczególnie marką się nie interesowałam.
-Czyli myślałaś, że ten czarny Lexus na przykład? – odparł pytaniem, pokazując auto stojące kawałek dalej.
-Skoro Marcin miał nowe BMW, to myślałam, że rodzice zafundują ci coś podobnego na osiemnastkę.
-Niestety Ula nic z tego- mówił jakby z zazdrością i z rozczarowaniem. —Moi rodzice wyszli z założenia, że jestem za młody, aby rozbijać się drogimi i szybkimi samochodami. Boją się, że nie wyrobię na jakimś zakręcie i skończę na drzewie albo w rowie. Pomijając to, że na drogie i nowe auto sam będę musiał sobie zarobić. Ojciec mi tak mówi. I jeszcze, że on na pierwszy samochód sam zarobił i ja mam się lepiej, bo dostałem w prezencie. A to auto dostałem w spadku po ojcu.
-Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw to bardzo mądrze mówią Marek- stwierdziła rozsądnie. Całkiem inaczej cię wychowują niż Marcina. Zdecydowanie rozsądnej. Daleko ci do zarozumiałości, szpanu. 
-Miło wiedzieć i słyszeć, że masz tak dobre zdanie o mnie i  rodzicach- mówił otwierając jej drzwi. 
-A pro po twoich rodziców, to jeszcze nie podziękowałam im za ten kurs językowy- rzekła, gdy usiadł obok. —Gdybyś był tak miły i podziękował w moim imieniu.
-Byłbym miły, ale sama możesz podziękować. Będziemy przejeżdżać obok fundacji mamy i powinna być na miejscu. Dużo czasu nam to nie zajmie.
-Skoro tak mówisz, to możemy podjechać- odparła.

Spotkanie Uli z Dobrzańską długie nie było, ale owocne, bo pomijając to, że sprawiło jej radość, to jeszcze znalazła w Uli wolontariuszkę. Marek ku zdziwieniu Heleny zobowiązał się też przywozić Ulę do fundacji i zająć się chłopcami. Grać z nimi w nogę, koszykówkę i zapewnić męskie towarzystwo. Było to o tyle dziwne dla jego matki, bo  jego wizyty w fundacji w ciągu roku można było policzyć na palcach jednej ręki. Dla dobra syna i jego znajomości z Ulą nic nie powiedziała. 




Przez koleje dni sprawa Marcina pomału ucichała, a młodzież z liceum Batorego zaczęła żyć innymi sprawami. Wśród nich były, dni szkoły, międzyszkolna olimpiada, wymiana uczniów z jedną ze szkół w Szwecji, połowinki ich klasy oraz zbliżające się finały rozgrywek meczy koszykówki. (Marek gra w takiej drużynie i jest kapitanem) Po jednym z takich meczów zaszło coś, co na dłużej pozostało w pamięci szkoły i uczniów.  Zespół z technikum budowlanego przyjechał na mecz bowiem w towarzystwie swoich kibiców. Ci zaś idąc niechlubny śladem pseudokibiców po przegranym meczu, szukali guza.  Marek przechodząc obok nich, słyszał ich gwizdy i wulgarne komentarze na widok szkolnych cheerleaderek. Nie zareagował jednak, bo szedł do szatni pod prysznic. Gdy wracał, to sytuacja się zmieniła, bo celem ich rozmowy, był Ula. 
- Z taką jak tamta to można by było popłynąć na całego – usłyszał i spojrzał w pokazywaną stronę. —Tyłeczek i reszta jak marzenie- mówił jeden z nieznanych mu chłopaków, a patrzących na Ulę, która akurat stała oparta o stolik i eksponowała swoje wdzięki.
-Jak nasza Marta grzechu warta– dodał drugi. —Sam chętnie bym  sobie ją bzyknął.
-Może tak grzeczniej- odezwał się ostro Marek.
-Bo co? -pytał jeden z nich.
-Bo tak mówię- odparł hardo.
- To twoja własność? -pytał drugi.
-Może i własność.
-Kapitan ma wyłączność- zakpił pierwszy z nich. —Zobaczymy jak dużą. Jeszcze żadna mi nie odmówiła. A ta wygląda mi na łatwą.
-Nawet nie próbuj dostawiać się do niej- ostrzegał.
-Marek nie warto z nimi zadzierać- próbował załagodzić konflikt Robert kolega z drużyny.
-Obrażają Ulę- odparł mu.
-Spróbuj mnie zatrzymać- prowokował ten pierwszy.
Ula tymczasem przechodziła obok nich i gdy zrównała się z całą czwórką, to jeden z nich doskoczył do niej.
-Wolna jesteś? Taka ślicznotka sama nie powinna być- mówił próbując obejmować.
-Odchrzań się- odparła, próbując ominąć go.
-Ostra z ciebie panienka. Kamil jestem- rzekł, chcąc po raz drugi objąć Ulę. A ty Ulka z tego, co słyszałem.
-Mam zawołać ochronę- mówiła bez lęku.
-Głuchy jesteś. Nie jest zainteresowana. Odwal się od niej- mówił Marek, patrząc  w twarz narzucającemu się Uli chłopakowi.
-Wszystkie tak mówią- odparł, próbując po raz kolejny objąć Ulę.
Kolejne wydarzenia działy się bardzo szybko. Marek nie patrząc, że ich jest dwóch, a on jeden rzucił się z pięściami na chłopaka, który zaczepiał Ulę.
  
Obok bijących się szybko pojawili się nauczyciele od wychowania fizycznego i próbowali rozdzielić Marka i drugiego chłopaka. Bez obrażeń jednak nie obyło się i obaj trafili do jednej z klas, gdzie jedna z nauczycielek opatrzyła im rany. Dla Marka skończyło się to również rozmową z dyrektorem i wychowawczynią.
Tymczasem po szkole wieści o bójce rozchodziły się szybko. Ula była jedną z tych osób, które były świadkiem bijatyki i dokładnie wiedziała, o co dokładnie pobił się Marek. O tym, co prędzej się działo, opowiedział jej również Robert. Później i więcej na ten temat rozmawiała z Sebastianem.


-Marek nie powinien wtrącać się- mówiła z pretensjami do Olszańskiego.
-Stanął w twojej obronie, ma nos rozwalony, a ty marudzisz i masz pretensje. Czegoś tu nie rozumiem Ulka.
-Było dwóch na jednego. To nie było rozsądne- argumentowała.
-Fakt nie przemyślał, ale dla ciebie zrobiłby wiele.
-Nie proszę go, aby poświęcał się dla mnie.
-Ula, Marek źle zrobił, zakładając się z Kacprem, że pierwszy cię zdobędzie, ale jemu na tobie naprawdę zależy i robi wszystko, abyś mu zapomniała. Miałem nie mówić ci, ale powinnaś wiedzieć. To on twojemu ojcu załatwił pracę w tej hurtowni budowlanej.
-Jak to on? -pytała podejrzliwi.
-Ten właściciel sklepu to sąsiad Dobrzańskich.  Nie wiem po co robił z tego tajemnicę, zwłaszcza że Marcin korzystał na tym, ale ja uważam, że powinnaś wiedzieć.
Dalej nie było im dane rozmawiać, bo Marek wyszedł z gabinetu dyrektora i pojawił się obok nich.
-Nie jest tak źle- rzekł im. —Dostałem tylko burdę i upomnienie.
-To dobrze Marek- odparła Ula. —I dziękuję. Pomimo tego, że nie popieram tego, co zrobiłeś. Nie powinieneś narażać swojego zdrowia i kariery w szkole.
-Prowokował mnie, a ciebie obrażał. Nie mogłem stać bezczynnie.
-To wy sobie pogadajcie, a ja pójdę sprawdzić czy nie ma mnie w klasie- wtrącił taktownie Sebastian.
-Seba mówił mi, że to ty pomogłeś mojemu ojcu- zagadnęła po jego odejściu. —Dziękuję Marek. Nie powinieneś jednak ukrywać tego.
-Nie powinieneś i nie powinieneś- mruczał. —Ula, gdybym powiedział ci, to mogłabyś pomocy nie przyjąć.
-I tu się mylisz- weszła mu w słowo. —Umiałabym docenić twój gest tak samo jak w przypadku Marcina. Wiem, ile ta praca znaczy dla ojca i rodziny.
- Czyli odkupuję swój błąd? – pytał z nadzieją w głosie.
-Powiedzmy, że masz u mnie kolejne plusy- odparła wymijająco. —Jesteś do tego świetnym kumplem i dobrze współpracuje mi się z tobą w redakcji.
-Miło wiedzieć- odparł chociaż wolałby coś więcej niż koleżeństwo, ale na razie cieszył się z tego, co ma. 

Dzień później Ulę i Marka spotkała miła niespodzianka, bo przysłowiowym rzutem na taśmę zdobyli pierwsze miejsce w ogólnopolskim konkursie na artykuł społeczny gazetki szkolnej. Do tego oboje zostali wytypowani do reprezentowania szkoły w międzyszkolnej olimpiadzie. To zaś powodowało, że spędzali ze sobą sporo czasu w czasie lekcji i po nich.
Ocieplające się relacje Uli i Marka zdecydowanie nie spodobały się Klaudii i Dominice i obie na swój sposób próbowały namieszać między nimi i zniechęcić do siebie. Ta pierwsza w tydzień po bójce rozpuściła po szkole plotkę, że niby to sam Marek zaaranżował całą sytuację, aby zdobyć przychylność Uli. Dla Marka zaś miała oddzielną historię i powiedziała mu, że Ula jest krętaczką i hipokrytką, bo opowiada swoim koleżankom o swoich wielkich zasługach w zdobyciu nagrody za artykuł o narkomani, pomijając całkowicie jego zasługi. I choć oboje nie uwierzyli jej, to nieufność zasiała. Dominika zaś podzieliła klasę na dwa obozy. Część dziewczyny nietrudno było podjudzić tym, że Ulka całkowicie zawładnęła Markiem. Zrobiła to w dodatku w trzy miesiące, a inne znały go o wiele dłużej i nie zainteresował się nimi ani przez chwilę. Dziewczyny dodatkowo zaczęły plotkować o tym, że Ula zaczęła trzymać się Marka, bo zrozumiała, że może zyskać na tej znajomości. Koledzy zaś krzywo patrzyli na Marka, bo ten teraz głównie zajmował się Ulą. Inni dla odmiany wmawiali mu, że teraz to Ula wiedzie prym w klasie. Znaleźli się i tacy, co zazdrościli Uli sukcesów, inteligencji i ambicji. Do tego była pupilką nauczycieli i inni mieli brać z niej przykład. Tacy zaś uczniowie przychylności wśród rówieśników nie znajdywali.
Najgorsze co dla Uli miało dopiero nadejść, bo któregoś dnia tuż po rozpoczęciu lekcji po klasie rozeszła się wieść o jednym z internetowych forum nastolatek. Świat nastek i nie tylko opisywał różne sprawy. Od tych sercowych, poprzez porady jak dbać o urodę, po problemy społeczne. Niektóre wpisy sugerowały, że Ula może być jedną z osób biorącą udział w dyskusjach i że to ona opisuje swoje ciężkie dni w pierwszych dniach pobytu w nowej szkole. To zaś spowodowało, że w ciągu paru minut przez niektóre osoby traktowana była z dystansem. Marek nieoczekiwanie również stał się bohaterem forum. Wpis zaś definitywnie wskazywał na Ulę. W dodatku pomyślał, że to co mówiła Klaudia, może być prawdą.
-Można wiedzieć, co to znaczy- rzekł jej, podsuwając  tablet pod nos w czasie pierwszej przerwy.
Klasowy i szkolny Casanova – brzmiał tytuł nowego postu. Kolega z klasy z dobrej rodziny, chodzący ideał, a jednak nie ideał. Co pomyślelibyście o chłopaku, który zakłada się z kolegą o to, który z nich prędzej umówi się na randkę z upatrzoną ofiarą? Bo dla mnie jest to bawienie się dziewczynami, podłe i krzywdzące. Nie dla Casanovy jednak. Dla niego nie ma przyzwoitości, świętości, nie liczą się uczucia dziewczyn i podrywa je bez umiaru. Ma ku temu warunki i wykorzystuje swój czar. Wysoki, wysportowany brunet z zabójczym uśmiechem i oczami szaro -stalowymi jak lodowiec. Mógłby śmiało startować w konkursie na mistera. Tylko co z tego, jak uroda nie idzie w parze z charakterem. Jak kłamie, rani, wykorzystuje... 
Gdy w trakcie czytania uświadomiła sobie, co jest tam napisane, to spojrzała na Marka. Ten zaś posłał przeszywające i oskarżycielskie spojrzenie.
-Ty również myślisz, że to ja? -pytała z rozczarowaniem.
-Treść mówi sama za siebie. Tak jak podpis Ulinka.
- Przysięgam Marek, że to nie ja- zarzekała się ze łzami w oczach. —Dzisiaj pierwszy raz widziałam to forum na oczy. Nie jestem taka. I powinieneś to wiedzieć. Jeśli nie to znaczy, że mnie nie znasz.
-Wygląda na to, że nie znam- rzucił ze złością.  
-Teraz obraziłeś Ulę na dobre- rzekł mu Seba, po odejściu Uli. —Naprawdę myślisz, że to ona? Nawet Wiolka, chociaż można jej wcisnąć każdą głupotę, nie wierzy, że to ona. I nie dziwi cię to, że niejaka Ulinka ma tam dopiero konto pięć dni i że ktoś w klasie dowiedział się o nim tak szybko? -pytał sugestywnie.
-Sam już nie wiem- rzekł z wyrzutami, że tak potraktował Ulę.  —Cały mój zakład był dokładnie opisany. Wierzysz w takie zbiegi okoliczności.
-Kto powiedział, że to zbieg okoliczności Marek- odparł klarownie Olszański. —Może to jedna z klasowych miss stoi za tym- kontynuował Sebastian, a mając na myśli Dominikę i Klaudię. —Są zazdrosne o wasze relacje. Inni lepsi też nie są. Zawsze znajdzie się ktoś, kto chciałby wam zaszkodzić. A ten ostatni wpis ma dopiero niecały dzień i może ktoś ze szkolnych komputerów korzystał, aby dodać. Dla ciebie eksperta od informatyki nie będzie to trudne do sprawdzenia.
 -Może masz rację- mówił, zastanawiając się i patrząc na czas dodania. —Dziewczyną wczoraj o tej porze wypadł wuef i miały godzinę wolnego. Tyle czasu starczy, aby coś takiego napisać.  I jeśli faktycznie ktoś korzystał z komputerów szkolnych, to dowiem się, kto się za tym kryje.
Dojście do prawdy dużo czasu im nie zajęło i na kolejnej przerwie poszli do biblioteki. Tam pani bibliotekarka za uśmiech Marka sprawdziła w rejestrze, kto wczorajszego dnia w interesującej ich porze korzystał z komputerów. Szczęście dopisywało im, bo winowajca nawet nie usunął pozycji forum z historii przeglądania.
-Nie wiem, jak mogłem nawet pomyśleć, że Ulka mogłaby pisać o mnie te wszystkie rzeczy– mówił Marek ze złością na samego siebie, gdy wychodził z przyjacielem z biblioteki. —Przecież jeszcze niedawno mówiła mi, że jestem taki inny niż Marcin. Szczery, przystępny, a nie jak jakiś zadufany i zapatrzony w siebie palant. Gdy powiedziała mi o tym, to poczułem taką radość, a teraz chyba naprawdę tak łatwo mi nie zapomni tego, co jej powiedziałem. Nawet mój urok mi nie pomoże. A wszystko się tak ładnie układało. Wspólne przygotowywania do szkolnej olimpiady, połowinek, wizyty w fundacja mamy. 
-Może z czasem zapomni- pocieszał Olszański. —Przeprosisz, odczekasz trochę i zaczniesz od nowa. Nie wszystkie dziewczyny są pamiętliwe. 
-Obawiam się, że Ula jest- odparł bez optymizmu Seby.  

10 komentarzy:

  1. Och ten Marek najpierw mówi później myśli i działa. Ciekawie, kto stoi za tymi wszystkimi wpisami na tym forum. Ja oprócz tych dwóch pustych lali obstawiam jeszcze Kacpra.
    Dziękuję za dzisiaj.
    Gorąco pozdrawiam w ten mroźny czwartkowy wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kacper odpada, bo to dziewczętom wypadło wychowanie fizyczne. A ta sytuacja miała nawiązywać do oskarżenia Uli z początku serialu, że szpieguje na rzecz Aleksa. Tym razem tak łatwo jednak Ula mu nie zapomni.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam.

      Usuń
  2. Raz z górki raz pod górkę. Już było tak dobrze i znowu ktoś między nimi namieszał. Nie pamiętam za dobrze całej historii, ale czy z nimi jako równolatka nie występuje przypadkiem Pa-Ulinka? Jeśli tak, to może to ona za tym stoi? Marek powinien mieć więcej zaufania do Uli i wierzyć jej słowom. Więcej rozsądku wykazuje tu Olszański, który dobrze i mądrze doradza. Marek powinien go posłuchać. Teraz nie wiadomo, czy Ula mu wybaczy tę nieufność i oskarżanie o zapisy na forum. Na pewno czuje się zraniona a wokół knują i knują. Nieładnie...
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina gdzieś tam istnieje i może pojawi się w którymś momencie. Nie będzie jednak swatania jej z Markiem. Aleks już się pojawił chyba w pierwszej albo drugiej części i ma z Markiem przyjazne stosunki. Fakt Marek łatwo nie będzie mieć aby odzyskać jej względy, ale nie będzie się poddawał.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Niedobrze jak za dobrze. Łatwo tym dwojga nie będzie. Marek zbyt pochopnie wyciąga wnioski. Plus dla Sebastiana, że myśli bardziej rozsądnie i daje Markowi właściwe wskazówki. Co dalej tego wyniknie, może Ula nie jest aż tak pamiętliwa? Zadałaś nam zagadkę do następnego rozdziału, myślę,że niedługo się wszystko wyjaśni. Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw Skazani na miłość a dopiero kolejna część tego. Ciekawość kto wpadł na tak perfidny pomysł zawężam do dwóch klasowych miss. Więcej nie zdradzę.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Jak ty to robisz ,że co rusz wchodzę na twojego bloga ,a tu nowy post? Niestety nie pamiętam jakie relacje miała wcześniej Ula z Markiem ,ale teraz nie jest za dobrze.No i powiem szczerze wolę jak oni są trochę starsi.
    Uważam ,że Ula nie jest autorką tego wpisu na forem i Marek niesłusznie ją oskarżył. A tamten koleś to palant i tyle. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 Ustawa o urlopie wychowawczym i mniejszy etat.
      2 Ostatnio jestem na zwolnieniu lekarskim.
      3 W kolejności alfabetycznej. Babcia, obie mamy, mąż, siostra pomagają w opiece przy córce.
      4 Wieczory oraz soboty i niedziele to czas kiedy mogę dużo napisać.
      Korzystam, więc z tych dobrodziejstw i w miarę wolnego czasu piszę.

      Relacje z Markiem zaczęły się całkiem dobrze i były koleżeńskie. Uli nawet podobał się i przeżywała z nim swój pierwszy pocałunek. Później wyszła sprawa tego nieszczęsnego zakładu i Ula oddaliła się od Marka. Obok niej pojawił się wtedy Marcin. Reszta w tej części.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  5. A tak już dobrze zaczynało między nimi być. Ciekawe która to zrobiła Dominika czy Klaudia. Dobrze że Marek ma takiego przyjaciela jak Sebastian. Zawsze mu doradzi ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu, ale ostatnio Seba ma u mnie plusy w opowiadaniach. Mało kiedy bruździ. Do tego innych typuję. No cóż i Marek musi mieć czasami pod górkę a nie z górki.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń