Nieruchomość
i przylegające do nich dobra, które zamierzał zakupić Marek, nie wyglądały
zachęcająco. Szyby były powybijane, odrapane tynki, wymalowane graffiti.
Otoczenie nie było lepsze, bo zarośnięte chaszczami i pełne liści. Było jednak dużo miejsca, drzew a z tyłu estrada pomost i woda.
W przyszłości i po odpowiednim nakładzie pieniężnym mogła jednak przynieść zyski. Plusem było również to, że działka położona była na obrzeżach Warszawy w pobliżu domu spokojnej starości, gdzie przebywała pani Więcek. Jadąc właśnie w odwiedziny do pani wychowawczyni, dojrzał szyld z napisem sprzedam i numerem telefonu. Jeszcze tego samego dnia zadzwonił, dowiedział się o szczegóły i umówił na spotkanie z Agatą Stawicką. Już na pierwszym spotkaniu okazało się, że kobieta sporo liczy sobie za posiadłość, a raty nie wchodzą w rachubę. Swoich oszczędności miał sporo, ale i sporo brakowało. Od rodziców nie chciał jednak pożyczać i jedynie co przychodziło mu do głowy, to współwłaściciel i kredyt. W pierwszej kolejności pomyślał o Sebastianie, ale on miał już kredy na mieszkanie i samochód i nie dostałby drugiego. Sam natomiast podsunął mu Ulę. Oboje ustalili też, że jeśli dojdzie do transakcji, to będą trzymać się wersji, że Marek będzie miał 50% akcji a Seba z Ulą po 25. Nie chcieli, aby Ula myślała, że jest to coś osobliwego tylko wspólnego. Ula mogła również wziąć kredyt, a firma F&D była wystarczającym poręczycielem. Resztę brakującej zaś kwoty Marek zamierzał uzyskać pod zastaw domu.
Paulina tymczasem po zażegnaniu zagrożenia ze strony Bartka zamierzała zająć się
przygotowywaniem przyjęcia zaręczynowego. Zaczęła interesować się również tym,
co porabia Marek. W ostatnich dniach bowiem nie miał na nic czasu i gdzieś
wychodził. Z góry więc przewidziała, że stoi za tym jakaś jego kochanka i
dążyła do tego, aby dowiedzieć się, kim ona jest. Na Ulę nie mogła liczyć, to
postanowiła zdziałać coś z Wiolettą i dobrym informatykiem. Ten zaś za odpowiednią opłatą dał jej
instrukcje i odpowiedniego pendrive na łamanie haseł i loginów. Ona musiała
tylko ze spokojem wszystkie pliki przegrać na urządzenie z laptopa Uli i Marka.
Okazja na zrealizowania planu znalazła się szybko, bo Uli i Marka często nie
było w biurze, a wywabienie Wioletty było proste. Wystarczyło jej tylko
powiedzieć o wyprzedaży w jakimś sklepie, aby pobiegła tam w czasie przerwy na
lunch. Kubasińska okazała się również rozmowna, bo Febo
po kolejnej dłuższej nieobecności Marka w biurze, skłamała jej, że policjanci
pytali o Marka, a ta dokładnie powiedziała, gdzie jest i z kim. Dwa dni później
mogła się cieszyć z informacji, jakie uzyskała. Jedną z ich było imię i
nazwisko Agata Stawicka i umówione spotkanie. Wkrótce jednak swoje knucia i
szpiegowanie musiała odłożyć na później i zająć się ważniejszymi sprawami. To sam
Aleks uwikłał ją we własne sprawy, bo po problemach w Polsce poleciał do Włoch,
aby na miejscu pozamykać swoje lewe interesy. Tam zaś dzień po przylocie
zainteresował się nim włoski wymiar sprawiedliwości i zmuszony był ściągnąć do
siebie siostrę. Problemy Febo okazały się na tyle poważne, że musiał zostać
parę dni w areszcie, a później nie opuszczać kraju. Paulina natomiast
postanowiła wspierać brata i zostać przy nim do czasu, aż jego sprawa się nie
wyjaśni. Z takiego obrotu sprawy zadowolony był Marek, bo mógł ze spokojem
zająć się swoimi planami i Ulą. Jedynie co go martwiło, to że nie zdążył
porozmawiać z Paulą na temat ich związku i odwołaniu zaręczyn. Do Włoch
wyleciała bowiem nieoczekiwanie dzień przed zaplanowaną przez niego rozmową, a
przez telefon nie chciał tego załatwiać. Sprawa zaś była o tyle poważna, że na ostatnią chwilę nie można było zostawić. Z tego problemu wybawili go sami rodzice,
którzy nalegali na jego wyjazd do Mediolanu i, aby na miejscu zorientował się w
sytuacji Aleksa i jakoś mu pomógł. Przy
okazji, choć dobry to moment nie był postanowił, że porozmawia z Paulą o ich
przyszłości. Te cztery dni natomiast które pozostały mu do wylotu wykorzystał na odmówienie
cateringu, muzyków i powiadomieniu swoich znajomych o odwołaniu zaręczyn. Gości
Pauliny natomiast zostawił na później, bo i tak większości nie znał i nie miał
do nich telefonów. Tymczasem sama Paulina zadzwoniła do niego. To, co miała do
przekazania mu, zaskoczyło go.
W przyszłości i po odpowiednim nakładzie pieniężnym mogła jednak przynieść zyski. Plusem było również to, że działka położona była na obrzeżach Warszawy w pobliżu domu spokojnej starości, gdzie przebywała pani Więcek. Jadąc właśnie w odwiedziny do pani wychowawczyni, dojrzał szyld z napisem sprzedam i numerem telefonu. Jeszcze tego samego dnia zadzwonił, dowiedział się o szczegóły i umówił na spotkanie z Agatą Stawicką. Już na pierwszym spotkaniu okazało się, że kobieta sporo liczy sobie za posiadłość, a raty nie wchodzą w rachubę. Swoich oszczędności miał sporo, ale i sporo brakowało. Od rodziców nie chciał jednak pożyczać i jedynie co przychodziło mu do głowy, to współwłaściciel i kredyt. W pierwszej kolejności pomyślał o Sebastianie, ale on miał już kredy na mieszkanie i samochód i nie dostałby drugiego. Sam natomiast podsunął mu Ulę. Oboje ustalili też, że jeśli dojdzie do transakcji, to będą trzymać się wersji, że Marek będzie miał 50% akcji a Seba z Ulą po 25. Nie chcieli, aby Ula myślała, że jest to coś osobliwego tylko wspólnego. Ula mogła również wziąć kredyt, a firma F&D była wystarczającym poręczycielem. Resztę brakującej zaś kwoty Marek zamierzał uzyskać pod zastaw domu.
Po opracowaniu
planu na papierze Markowi pozostało tylko powiedzieć o wszystkim Uli. To
natomiast było trudniejsze niż zdobycie pieniędzy. Nie chciał tak od razu
przejść do sedna sprawy tylko delikatnie nakreślić sytuację.
-Pamiętasz,
jak rozmawialiśmy na temat oszczędności i że najwięcej kosztuje nas
wynajmowanie sal i hoteli na pokazy? - zagadnął któregoś dnia rano.
-Pamiętam.
Było to z miesiąc temu, gdy wracaliśmy z Łazienek. A dlaczego pytasz?
-Mam
pomysł jak to rozwiązać.
-Planujesz
fuzję z którymś z tych miejsc?
-Nie Ula.
Zamierzam mieć takie miejsce. Powiem nawet więcej. Znalazłem już coś
odpowiedniego. Duży budynek, ogród, estrada, dostęp do wody. Potrzebuje tylko
nakładu pieniężnego i dobrego menażera.
-Z tym
drugim mogę ci pomóc. Mój przyjaciel i sąsiad zarazem szuka pracy. Kończył ze
mną SGH z dobrym wynikiem, ale nie ma szczęścia do pracy. CV mogę nawet dzisiaj
ci dostarczyć.
-Nie tak
szybko Ula- wtrącił. —Zanim to, to muszę jeszcze doprowadzić budynek i
otoczenie do używalności. A to trochę czasu zajmie. Lata opustoszenia zrobiły
swoje. Jeśli chcesz, to pojedziemy na miejsce i sama ocenisz, czy warto
inwestować. Mieści się obok domu spokojnej starości pani Więcek.
-Chętnie obejrzę. Mówisz o nim z takim błyskiem w oku, że trudno oprzeć się, aby nie obejrzeć.
-Tylko jest to na razie tajemnica- rzekł konspiracyjnie. —Nawet rodzice nie wiedzą. Nie chcę zapeszyć.
-OK. Marek. Buzia w klamkę, jakby powiedziała Wioletta.
-Tylko jest to na razie tajemnica- rzekł konspiracyjnie. —Nawet rodzice nie wiedzą. Nie chcę zapeszyć.
-OK. Marek. Buzia w klamkę, jakby powiedziała Wioletta.
Na
obejrzenie przyszłego nabytku Marka pojechali tego samego dnia. Pierwsze wrażenie
Uli jednak dobre nie było. Budynek od ulicy dobrze nie wyglądał i dziwiła się
Markowi, że kusi się na kupno. Ze strony ogrodu natomiast było lepiej i miało
swój czar.
-Sam chcesz to wszystko ogarnąć?- pytała rozglądając się ciekawie. —Zadanie
może cię przerosnąć.
-Na razie
jestem ja i Sebastian i przydałby się kogoś na dokładkę- odparł, wyrywając
większy chwast. —Mam trochę oszczędności, Seba swoich, ale to za mało i szukamy
chętnej trzeciej osoby- mówił kłamiąc na temat Sebastiana. — Planuję ewentualnie
wziąć kredyt, ale na kogoś- zaczął tłumaczyć. —Gdybym sam na siebie brał a
firma i co za tym idzie i ja byłbym poręczycielem, mogłoby wydawać się dziwne.
Nie chcę ryzykować, szukam więc kogoś z kasą albo chętnego na zarobek i niebojącego
się ryzyka.
-W moim
banku, gdzie miałam staż mam z szefem dobry układ, to może wam pomóc-
zaproponowała nieśmiało. —Może nie będzie pytać, na co potrzebne są ci
pieniądze.
-Brzmi
zachęcająco Ula. Lepsze to niż branie kredytu z całkiem obcego banku. Środka
budynku nie pokażę ci, ale wygląda lepiej niż na zewnątrz- zmienił nieco temat.
—Duża sala, zaplecze, małe pokoje, sanitaria. Śmiało można organizować tutaj
pokazy, wesela, sympozja, festyny, zloty i tak dalej Ula.
-Ambitnie
i zaczyna mi się podobać- rzekła szczerze. —A co skłoniło cię do takich planów?
Oprócz oszczędności oczywiście.
-Mój tato
z Febo stworzyli firmę praktycznie od zera i kredytu, to i ja chcę stworzyć coś
od podstaw i sam.
-Czyli nie
chcesz żyć tylko z tego, co dał ci los?
-Dokładnie.
To co Ula? Może odwiedzimy moją wychowawczynię przy okazji- dodał, gdy
wychodzili z posesji. —To pięćset metrów stąd. A ostatnio pytała o ciebie.
-Możemy-
odparła.
Wychowawczynię,
jak przystało na panią od biologii, zastali pielęgnując kwiaty. Ula, która
była również miłośniczką kwiatów, szybko znalazła z nią wspólny temat. Gdy
Marek opuścił ich na chwilę, aby odebrać telefon, tematem rozmowy był on sam.
-Marek
niestety, ale nie przykładał się do biologii. Zwłaszcza do botaniki- opowiadała
nauczycielka.
Za to anatomię człowieka miał pewnie w małym
paluszku- pomyślała Ula.
Jednak anatomia.
Chociaż już same uczenie anatomii łatwe nie było Ula. Prawie dorośli byli, a zachowywali się jak
dzieci.
-Typowi licealiści
-odparła. — Moja pani od biologii mówiła, że mózg chłopaków w liceum do nauki na
poważnie pewnych pojęć nie jest jeszcze gotowy.
- Patrząc
na Marka i innych, to myślę, że coś w tym jest- rzekła z rozbawieniem.
-O czym rozmawiacie?
-zapytał sam zainteresowany, gdy wchodząc do pokoju, usłyszał ich śmiech.
-O tym,
co było dla ciebie w czasie liceum za zabawne do nauki Dobrzański- rzekła jego
wychowawczyni.
-Ale
sporo pamiętam. Do dzisiaj wiem jakie są cechy DNA w genetyce albo jak zapobiegać ciąży- odparł ze swoim popisowym uśmiechem.
-Będę
musiała zostać tutaj na dłużej Marco- mówiła załamanym głosem. —Tak na miesiąc. Aleks
przechodzi załamanie nerwowe i nie mogę zostawić go samego.
-Oczywiście
Paula, brat najważniejszy- odparł ironicznie.
-Mógłbyś
nie ironizować- odparła, wyczuwając jego ton. —Zresztą mniejsza z tym. Musimy
przełożyć nasze zaręczyny- oznajmiła nieoczekiwanie. —Aleks nie będzie mógł
wyjechać z Włoch, a chciałabym, aby był obecny. Wiem, że zostały dwa tygodnie i
nie czas na odwoływanie zaręczyn, bo sporo z tym kłopotów, ale zrozum i mnie. Aleks to moja najbliższa rodzina.
-Nie
robisz żadnego kłopotu Paula- odparł z zadowoleniem. —I rozumiem.
-Możemy wszystko na święta przełożyć- ni to zaproponowała, ni zadecydowała. —Ale o tym
porozmawiamy, jak sprawy się unormują. Nie jest to rozmowa na telefon. I dziękuję, Marco.
Wiem, że stawiam cię i Helenę z Krzysztofem w niezręcznej sytuacji. Będziesz
musiał zająć się wszystkim.
-Dam radę
Paula. I masz rację. Musimy porozmawiamy, jak się zobaczymy.
-W takim razie czekam na ciebie kochanie- mówiła słodko.
-Będę pojutrze-
odparł krótko, bo wyczuł, że Febo chce rozmowę skończyć jak najszybciej.
Następnego dnia dobrymi wiadomościami podzielił się z Ulą.
Następnego dnia dobrymi wiadomościami podzielił się z Ulą.
-Paulina dzwoniła do mnie wczoraj wieczorem i odwołała, a raczej przełożyła zaręczyny na święta- oznajmił jej, gdy tylko pojawiła się w pracy. —Teraz chce zostać w Mediolanie przynajmniej miesiąc, czyli my będziemy mieć sporo spokoju.
-Żartujesz?
-pytała podejrzliwie. —Wszystkiego bym się po niej spodziewała, ale nie tego,
że odwoła zaręczyny.
-A jednak odwołała- mówił, prowadząc w stronę kanapy. —Jak widać ani ja, ani ty nie znamy jej do końca. A ja będę miał przynajmniej czas, aby porozmawiać z nią na spokojnie i wytłumaczyć, jak jest między nami.
-A jednak odwołała- mówił, prowadząc w stronę kanapy. —Jak widać ani ja, ani ty nie znamy jej do końca. A ja będę miał przynajmniej czas, aby porozmawiać z nią na spokojnie i wytłumaczyć, jak jest między nami.
-Czyli
postanowiłeś rozstać się z Pauliną?
Same
problemy prawne Aleksa natomiast cieszyły go, bo nieskazitelny dotąd Aleks
okazał się nie taki idealny. Od dawna według Krzysztofa, to Febo był tym
lepszym, wielokrotnie chwalił go za jego sumienność, osiągnięcia, a on był tym
gorszym, który zbyt długo beztrosko traktował pracę i życie i miał brać z
przykład z Aleksa. Teraz zaś ewidentnie rozczarował przybranego ojca. Febo bowiem
oskarżony był o machlojki finansowe i fałszerstwo dokumentów, a dotyczące wysokiej
jakości tkanin, butów i innych dodatków.
-Nie
rozumiem, czego brakowało mu tutaj, że posunął się do czegoś takiego? –
zastanawiał się Krzysztof podczas wspólnej kolacji z synem i żoną. —Ja i jego
ojciec zawsze uczciwie zarabialiśmy pieniądze.
-Najwidoczniej
było mu mało tato- odparł błaho Marek.
-Albo ten
cały Mario wplątał go w swoje lewe interesy- dodała Helena.
-Oby
tylko śledztwo nie wykazało, że korzystaliśmy z jego usług- kontynuował
Dobrzański. —Byłby skandal. Cały prestiż firmy budowany latami upadłby. Nie wiemy,
ile czasu prowadził ten proceder.
-Raczej
nie korzystaliśmy – uspakajał ojca, choć jemu samemu podsunął własną firmę do
zakupu materiałów. O tym jednak postanowił nie wspominać rodzicom. —Gdy teraz o
tym myślę, to przypomina mi się, że jakiś rok temu Aleks zaczął częściej
wyjeżdżać do Włoch i innych krajów, to mógł właśnie wtedy rozpocząć swoją
działalność. A ty tato dbałeś o to, co
kupujemy i od kogo. Nie ma się więc czego obawiać.
-Wątpliwości
zawsze pozostają- odparł ojciec. —Ten policjant wypytywał mnie o szczegóły
zamówień, gdy byłem jeszcze prezesem. W końcu sam zwątpiłem w uczciwość
zamówień.
-Jak to
policja tato. Umie tak prowadzić rozmowę, że każdy się gubi w zeznaniach. Stres
robi swoje.
- Oby tylko nie
okazało się, że i w naszej firmie narozrabiał- dodał Krzysztof.
-Nie możecie
Aleksa oskarżać o wszystko, co najgorsze- wtrąciła Helena. —Pogubił się i tyle.
Stracił rodziców, Julia odeszła do innego, a Paulinka wyprowadziła się od niego
i wprowadziła do ciebie Marek.
I to by
błąd- pomyślał Marek. Może
teraz miałbym jakąś uczciwą dziewczynę, z którą chciałbym spędzić życie, a tak
wszystkie porządne dziewczyny na zajętego faceta uwagi nie zwracały.
-To nie
są powody, aby wdać się w światek przestępczy- odparł jej mąż. — Musimy
pomyśleć co z nim dalej w firmie Marek. Prowadzi nasze finanse i nie wiemy, jak
wyglądają naprawdę.
-Tym się
nie martw. Popracujemy nad tym z Ulą. Jest
świetną ekonomistką i wszystkie nieprawidłowości znajdzie.
Choć była
to dobra okazja na powiedzenie prawdy, że już wie, że Aleks miał okazję pokazać
swoje prawdziwe oblicze i razem z siostrą szpiegował go, to postanowił na razie nie mówił.
Uważał bowiem, że jak na jeden dzień rodzice mają dość złych emocji. W dodatku obawiał
się o serce ojca i że może skończyć się kolejnym pobytem w szpitalu. Z tego zaś, że Aleks stracił w oczach ojca,
był zadowolony.
-Tylko Paulinki
w tym wszystkim szkoda- odezwała się Helena. — Jest taka rodzinna- zachwycała
się Helena. — Nie każdego byłoby stać na odwołanie własnych zaręczyn.
- Ona
rodzinna? – zakpił Marek. —Ona rodzinna jest tylko dla brata mamo. Gdy na początku roku źle się czułem, to zostawiła
mnie na trzy dni i wyjechała do SPA z koleżanką. Uważała, że dzieckiem nie
jestem i nie potrzebuję pomocy. Później nie licząc się tym, że wróciliście ze
Szwajcarii z leczenia, to wyprawiła tutaj huczne urodziny Aleksa. Dla niej
liczy się ona sama i Aleks.
-Mówisz
tak, jakbyś czuł się zazdrosny o Aleksa- odparła Helena. —Jeśli tak to…
-Nie
jestem zazdrosny mamo- wtrącił. —Może robić, co chce z bratem i gdzie chce. A odwołanie zaręczyn to kolejny dowód na to,
kto jest dla niej najważniejszy.
-Nie wydajesz
się zbytnio zmartwiony tym faktem Marek- rzekł mu ojciec. —Gdy mówiłeś nam o
tym, to miałeś obojętny ton. Żadnej rozpaczy.
-Bo nie
jestem- odparł szczerze. —Ja i tak planowałem odwołać zaręczyny. Jeszcze przed
tą historią z Aleksem. Od dawna nic między mną a Pauliną nie ma.
-Kpisz sobie?
-pytała mama. —Jesteście ze sobą tyle lat.
-Nie, nie kpię. I jestem
poważny jak nigdy dotąd mamo- mówił zdecydowanie. —Moje rozstanie z Paulą jest przesądzone. Jest mi
dobrze bez niej, bez zaręczyn. I nie przekonacie mnie do zmiany decyzji. Nie
będzie zaręczyn na święta. Jak tylko spotkam się z nią w Mediolanie i znajdę dobrą okazję, to porozmawiam i
wytłumaczę, że nasz związek nie ma przyszłości.
Uspokoiłaś mnie co do tego interesu, który planował Marek. Chociaż mógł jej powiedzieć wprost, że poszukuje wspólnika, a nie takie kręcenie. Widać również iż Marek jest bardzo zdeterminowany co do rozstania z panną Febo. Senior widać, że zaczyna przeglądać na oczy i jego pupil traci w nich dużo. Za to Helena jak w serialu świata poza rodzeństwem nie widzi.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za dzisiejszy wpis.
Gorąco pozdrawiam w mroźny wieczór.
Julita
Marek delikatnie podchodzi do wspólnych interesów, bo chce aby to i Ula sama chciała pomyśleć o tym. Rozstanie jest już przesądzone i nawet to co ma do powiedzenia Helena nic tu nie pomoże. Los jest jednak przewrotny i trochę sprawy się skomplikują.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Bardzo dobrze Marek zrobił że powiedział rodzicom że chce się rozstać z Pauliną. Jak widać jego mama nie jest z tego powodu zadowolona, chyba za bardzo lubi Paulę. Pan Dobrzański wydaje mi się że będzie się starał Marka zrozumieć ;) A jeśli chodzi o interesy Marka to rzeczywiście mógł wprost powiedzieć Uli o co mu chodzi. Aleksa w ogóle nie jest mi żal. Sam jest sobie winny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Prędzej czy później i tak dowiedzieliby się i wolał w miarę spokojnie porozmawiać z rodzicami niż miałaby w furii zrobić to Paulina. Sami Dobrzańscy to tacy jak w serialu. Mama za Paulą a ojciec gdzieś tam obok.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Robi się coraz ciekawiej. Czyżby przekonanie Uli do współpracy miał finał w łóżku. Dla Mareczka to najszybsza droga. Podoba mi się to że wychowawczyni Marka polubiła Ulę. Jeśli rodzice Marka nie zaakceptowali by Ulę to Marek w niej może mieć sprzymierzeńca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Kamila.
Niestety następne pójście do łóżka tak szybko nie dojdzie. Choć plany będą. Pani Więcek nie przypadkowo się tu pojawiła.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam miło.
Wreszcie Marek zrobił się konkretny i bardzo rzeczowy. Decyzje jakie podjął w sprawie zaręczyn i w sprawie posiadania własnego miejsca na organizowanie pokazów uważam za słuszne. W tej drugiej sprawie z pewnością poniesie spore koszty, ale jeśli nie będzie w tym sam, cała inwestycja szybko się zwróci i jemu i wspólnikom. Paulina odwołująca termin zaręczyn to brzmi cokolwiek kuriozalnie, bo to ostatnia rzecz, o którą można by ją podejrzewać. Mimo to uważam, że to trochę ułatwia Markowi sprawę, bo tworzy okazję, żeby zerwać z nią na dobre i definitywnie. Dobrze, że zdobył się na szczerość u rodziców. Ja czekam na całkowite rozstrzygnięcie w Mediolanie. Liczę też, że jednak Alex okaże się winny i tę winę włoski sąd mu udowodni.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Marek taki konkretny będzie dalej, ale i ...? Co do rozwinięcia czegoś własnego powiedzie mu się. Fakt tak jak mówili Ula z Markiem odwołanie zaręczyn przez Paulę to dość rzadkie, ale dała dowód kto jest dla niej najważniejszy. Co do Aleksa to mogę zdradzić że w Polsce szybko nie pojawi się.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam miło.
Marek trochę pokrętnie próbuje wkręcić Ulę do tego interesu, oby nie przekombinował. Przynajmniej w kwestii odwołania zaręczyn jest bardziej stanowczy, choć tu mogą być jeszcze być hece, bo Paulina jest przekonana,że są przełożone a nie odwołane. Pewnie łatwo nie odpuści,licząc na wygodne i dostatnie życie u boku Dobrzańskiego juniora, tym bardziej, że ma za sobą Helenę. Pozdrawiam Agata
OdpowiedzUsuńJak to Marek. Swoim czarem próbuje coś osiągnąć. Co do Pauliny to w swoim czasie znowu będzie przekonana, że usidli Marka. Ale nie na długo. Później będzie tylko wielkie i definitywne rozstanie.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Ranczulko ten zrujnowany budynek to uzdrowisko Gdynia Orłowo jak mniemam.
OdpowiedzUsuńAlina z Gdyni kłania się.
Nie wiem co to za budynek, bo wpisała coś w stylu zrujnowany budynek i spośród wielu wybrałam ten obrazek. Wpisałam jednak to co napisałaś i wyskoczyło mi coś takiego.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Fajnie piszesz bardzo mi się to podoba.
OdpowiedzUsuńStaram się, chociaż jest coraz trudniej.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Wszystko ci napiszę na moim hangouts o co mi chodziło
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim, dziękuję doktorowi Агбазаре za to, że oddał mi mojego ukochanego w ciągu 48 godzin. Nie mam nic do powiedzenia, jak tylko podziękować i powiedzieć, że jestem szczęśliwy.. Moja ukochana traktuje mnie lepiej, i spędza większość swojego czasu ze mną teraz mówi mi, jak bardzo mnie kocha, niż kiedykolwiek wcześniej.. Jeśli masz jakiekolwiek problemy ze swoim kochankiem, skontaktuj się z lekarzem Агбазарой e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp +2348104102662, bo on jest rozwiązaniem wszystkich problemów w relacjach
OdpowiedzUsuń