niedziela, 4 sierpnia 2019

Skazani na miłość cz. 24



Szkoda Ula, że nie widziałaś, jak Marek powiedział im, że ciebie kocha i nic tego nie zmieni. A co on tego ci nie mówi? Albo jest nieprawdą? Prawdą tylko ja zbyt mało mówię o tym Uli- Ula karmiąc synka, analizowała jednocześnie słowa wypowiedziane parę minut wcześniej przez Bartka i Marka. Głównie to rozmyślała nad odpowiedzią Marka, że zbyt mało mówi o tym, bo prawda była taka, że w ogóle nie mówił o takich uczuciach. Zastanawiała się również, co ma przez to rozumieć, bo okazji na dalszą rozmowę i wyjaśnienia nie było. Równo bowiem z tą zastanawiając wypowiedzią Marka, z głośnika elektrycznej niani dobiegł ich nagły i głośny głos płaczącego Piotrusia. Nie czekając więc na dalszy przebieg rozmowy, poszła od razu do synka.
Paulina tymczasem nie zważając na to, że jest dopiero po dwunastej i ma popołudniowe wyjście, to popijała drinki. Piła zaś z niepowodzenia planu i po kłótni z Ewą. Z każdym łykiem zrastała w niej również nienawiść do Uli i Marka, a w głowie szykowała kolejny plan na to, aby oni nie byli ani razem, ani szczęśliwi. Potrzebowała tylko czasu na zrealizowanie go i na uśpienie czujności Marka. Nie przypuszczała tylko, że Marek właśnie kończy oglądać nagrania z jej domu, a jej plany spalą na panewce.
-Jest coś ciekawego? - zapytała Ula, schodząc z nakarmionym i przewiniętym Piotrusiem na dół.
-Nawet sporo Ula. Paula postanowiła umilać nam stopniowo życie. Na szczęście Bartek troszczy się o nas i przyniósł nam kasety- mówił, wyłączając laptop.
-Widać, że sporządniał- odparła, kładąc synka do kojca w salonie.


-Dokładnie tak. Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale zaczynam lubić go i doceniać. Powiem nawet więcej. Szkoda mi go. Wchodząc w układ z Pauliną, wpakował się w niezłe bagno. 
-Wywęszył łatwy zarobek, to się skusił- stwierdziła klarownie. —Zresztą nigdy nie krył się z tym i nic nie kręcił. Wyłożył przysłowiową kawę na ławę. Jeszcze w szkole zazwyczaj mówił to, co myślał. Chociaż nie zawsze było to miłe i taktowne.
-Właśnie Ula, a jeśli chodzi o to, co powiedział, że ja przy Paulinie powiedziałem, że…-zaczął, choć nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć. 
-Spokojnie Marek- wtrąciła rozczarowana, bo była przekonana, że chce wszystko odwołać. —Jeśli powiedziałeś to, tylko dlatego, żeby odczepiła się od ciebie, to zrozumiem. Nigdy nie umawialiśmy się na miłość –dodała, próbując odejść.
-Nie Ula- odparł, podchodząc do Uli i zatrzymując ją. —To jest prawda. Ty i Piotruś jesteście najważniejsi i nie wyobrażam sobie życia bez was- mówił, obracając do siebie. —I nie mówię tego, tylko dlatego że parę dni temu mówiłaś, że zawsze możesz wrócić do Rysiowa. Kocham was i zrozumiałem to, gdy wyjechaliście do SPA. Tak bardzo tęskniłem za wami i tak bardzo było tu pusto. Gdy wróciłaś już, to bałem się powiedzieć, co czuję.  Wróciłaś taka piękna, że bałem się, że pomyślisz, że tylko dlatego zainteresowałem się tobą, bo wypiękniałaś i że tylko uroda się liczy, a nie to jaka jesteś wewnątrz. Wygłupiłem się Ula? - dodał, gdy nic nie mówiła przez chwilę.
-Nie, nie wygłupiłeś się- mówiła z oszołomieniem. —Jestem po prostu zaskoczona i szczęśliwa.  Od tak dawna marzyłam usłyszeć te słowa i sama czuję to samo. Nie myślałam jednak, że i ty. Tak bardzo różnię się od twoich innych, innych znajomych- mówiła wahając się, bo nie bardzo wiedziała jak określić jego byłe kochanki.
-I to jest najpiękniejsze w tobie, bo różnisz się od innych kobiet, które znałem- mówił, biorąc w swoje dłonie jej twarz. —One były puste, a ty w tym aspekcie jesteś piękna. Nie potrzebuję pięknych, uwodzicielskich kobiet, ale jedną taką, która da mi prawdziwe rodzinne szczęście. Kocham cię Ula i nie zamierzam stracić ani ciebie, ani Piotrusia. Chce, żebyś była częścią mojego życia. Chociaż źle to powiedziałem. Chcę, żebyście byli całością mojego życia. Dasz mi taką szansę Ula?
-Już ją masz, bo kocham cię- odparła ze łzami w oczach.
Po tym wyznaniu przylgnął do jej ust w namiętnym i pełnym miłości pocałunku. Pocałunek przerwał na jedną krótką chwilę, aby powiedzieć jej, że jest jej skarbem i wrócił to jej ust.  Były to ich pierwsze pocałunki od ponad roku. Wtedy jednak wyrażały tylko pożądanie, a teraz było w nich coś nowego.  Marek bowiem bez pośpiechu i z uczuciem muskał jej wargi, a kciukami gładził policzki.



- Nigdy nie myślałem poważnie o rodzinnym życiu- rzekł, gdy oderwał się od jej ust. —Ani przy Paulinie, ani przy jakiejkolwiek innej kobiecie. Dopiero teraz. Będę musiał podziękować Bartkowi. Gdyby nie on to dalej byśmy żyli pod jednym dachem, tracąc coś pięknego.  
-Będziesz musiał- przytaknęła. —A, jeśli chodzi o spoważnienie to zrobię wszystko, co w mojej mocy, abyś czuł się w tym nowym życiu jak najlepiej. 
-Z tobą na pewno kochanie- odparł, obejmując ją.
Popołudnie upłynęło im pod znakiem sporej dawki czułości i radości. Razem przygotowali sobie lekki obiad i zajęli się synkiem. Był też czas, aby Marek opowiedział Uli o to tym, co widział na nagraniach. Przed szesnastą i korzystając z tego, że Piotruś śpi, poszli się ubierać na wyjście do teatru. Marek swoją garderobę miał na dole, to tam szukał odpowiedniej koszuli i krawata. Gdy kończył go właśnie wiązać, usłyszał dzwonek drzwi wejściowy, to poszedł otworzyć drzwi. Spodziewał się w drzwiach zobaczyć rodziców, ale zamiast nich w progu stała Paulina.

W czasie, gdy Ula i Marek przeprowadzali swoją ważną rozmowę kilka ulic dalej Paulina zmożona wypitym alkoholem drzemała w salonie. Sen przerwał jej dzwonek do drzwi.  Otwierać się jej nie chciało, to zawołała po nianię Agnieszki, a chwilę później usłyszała głosy niedoszłych teściów witających się z nianią. Zdążyła jeszcze tylko usiąść i upić łyk trunku, gdy pojawili się w drzwiach salonu.


-Czym zawdzięczam waszą wizytę? - zapytała na ich widok.
-Pijesz? -odparł pytaniem Krzysztof.
-Dorosła jestem- odburknęła.
-Ale nie zachowujesz się jak dorosła- odparła Helena z naganą. —Pijesz, zaniedbujesz Agnieszkę, a do tego psujesz związek Uli i Marka.
-Synalek się poskarżył- wtrąciła Febo.
-Masz przestać wchodzić w ich życie- rzekł Krzysztof.
-Bo co? -pytała bezczelnie. —Wykreślicie mnie z testamentu, jeśli tam jestem albo wyrzucicie z zarządu?
-Nie Paulinko. Mamy coś znacznie lepszego, a dla ciebie gorszego- oznajmił Dobrzański. —Nie myśleliśmy, że kiedyś przyjdzie nam to wykorzystać, ale szczęście syna jest najważniejsze.
-Pamiętasz Ala Mineo? -odezwała się ponownie Helena. —Starszy pan w sklepiku z pamiątkami w Mediolanie. Wraz ze znajomymi zniszczyłaś jego sklepik, okradłaś i pobiłaś.  Później miał przez to, przez resztę życia kłopoty zdrowotne. Nie wiadomo jak wszystko by się skończyło, gdyby Aleks się tam nie pojawił. 
-Można jednak przewidzieć, co by było -wyrokował Dobrzański. —Policja zwinęłaby cię wraz z Robertą i Dario albo on umarłby. Ty byłaś najstarsza z nich, prawie dorosła, pijana i tak łatwo z kłopotów byś nie wywinęła.
-Nie ja go uderzyłam- odezwała się zszokowana, tym co usłyszała.
-Wystarczy, że tam byłaś- argumentował Krzysztof. —Minęło co prawda trzynaście lat, ale sprawa nie jest jeszcze przedawniona.
-Nie zrobicie tego- mówiła Febo, ale już mniej pewnie.
-Zrobimy i zastanów się, co jest dla ciebie najważniejsze- odparł. —Twoja wolność i niesława czy spokój Uli i Marka.
-Sami będziecie pociągnięci do odpowiedzialności za ukrywanie dowodów- próbowała jeszcze się bronić.
-Zaryzykuje- odrzekł Krzysztof. —Wtedy, tylko dlatego milczeliśmy, bo dopiero co straciłaś rodziców i myśleliśmy, że pogubiłaś się w tym wszystkim. Teraz dobrze się zastanów, bo nas nic nie powstrzyma przed ujawnieniem prawdy. Szczęście syna jest dla nas najważniejsze.
-Dużego wyboru nie mam- syczała przez zęby.
-Ale masz chyba jeszcze rozsądek- odezwała się Helena. —My powiedzieliśmy swoje i teraz tylko od ciebie zależy, co robisz.  Możesz zaprowadzić nas teraz do Agnieszki? Zanim wyjdziemy, chcemy jeszcze przywitać się z naszą wnusią.

Wizyta niedoszłych teściów i ich żądania jeszcze bardziej ją rozwścieczyły i skłoniły do podjęcia kolejnych, choć nieplanowanych działań. Dlatego też nie zważając na ich pogróżki przed spotkaniem z Matteo pojechała do Marka i Uli, aby choć trochę popsuć im popołudnie. Chęć zemsty bowiem była znacznie większa od tego co mówili  Dobrzańscy. 


-Zadowolony jesteś- rzekła w ramach powitania. —Twoi rodzice byli u mnie z pretensjami. Mały chłopczyk musiał się poskarżyć- dodała, próbując wejść do środka, ale Marek zagrodził jej drogę.
-Ty chodziłaś do nich co chwila ze skargą. Z każdym najmniejszym głupstwem- mówił z wyrzutami.
-Więc zemsta.
 -Nie Paula. Tylko ty zachowujesz się jak Kali.  Jak Kali ukraść krowa to być dobrze, a jak Kalem ktoś ukraść krowa to być źle?
-Nie filozofuj. Nie wpuścisz mnie do środka?
-Nie Paula. Zaraz wychodzimy.
-Czyli Ula jest.
-Nie twoja sprawa. Po co przyszłaś? Przeprosin się nie spodziewam.
-Chcę zapytać ją, jak się czuje po tym, jak weszła między nas i odebrała miłość i szczęści innej kobiecie.
-O jakiej miłości i o czyim szczęściu mówisz Paula- mówił z irytowaniem.  —Między nami były tylko pozory szczęścia i rozstaliśmy się długo przed tym, jak związałem się z Ulą.
-Bo ciągle wszyscy i wszystko było ważniejsze ode mnie. Nie wspominając, o twoich kolejnych zdradach.
-A twój charakter to nie był powód. Nieustannie robiłaś mi awantury. Tak jak teraz. Jedź do domu Paulino.
-Nie tak prędko. Nie powiedziałam jeszcze, co myślę o tobie i tej lafiryndzie.
-Licz się ze słowami -wtrącił.  To mój dom i nie masz prawa nikogo w nim obrażać. Lepiej będziesz, jak wyniesiesz się stąd.
-A jak nie, to co Marek? - prowokowała. — Tak jak twoi rodzice nastraszysz mnie policją.
-Dokładnie tak mogę zrobić. Nachodzisz mnie, obrażasz i do tego jesteś pijana. Jeszcze prędzej podstępem próbowałaś zrujnować moje życie. Mam nagrania z twojego domu jak umawiasz się i płacisz jakimś ludziom. Gdyby to miało nie wyjść, to planowałaś podróż swoją i Ewy do Berlina w tym samym czasie co ja lecę i tam miałem wpaść w wasze sidła.  Zastanów się więc, co jest dla ciebie najlepsze. Dobrowolne odejście czy sięgnięcie przeze mnie po telefon.
-Pójdę, ale najpierw powiem ci jedno Marco- zaczęła, ale w drzwiach pojawiła się Ula, która zeszła na dół, bo usłyszała kłótnię. Febo nie widziała jej dłuższy czas i choć Ewa wspominała jej pięć dni wcześnie, że Ula nie jest już szarą myszką, to nie myślała, że jest aż tak piękna.
-Paula, jeśli masz mi coś do powiedzenia to mów, bo nie mamy czasu -rzekła ze spokojem.
-Myślisz, że jesteś szczęściarą i że ta twoja miłość będzie trwała wiecznie? - pytała z pogardą. —To powiem ci, że nie.  Zostawi cię prędzej czy później. Znudzi się jak każdą i zacznie zdradzać.
- Przyjęłam do wiadomości i do widzenia Paulino- odparła ze stoickim spokojem Ula.
- Teraz mi nie wierzysz, ale sama się kiedyś przekonasz -kontynuowała mimo to Paulina. —To będzie moja satysfakcja za wszystkie krzywdy, jakie mi wyrządziłaś.
-Głucha jesteś? - odezwała się Marek, gdy ciągle tkwiła w miejscu. —Powiedziałaś, co miałaś powiedzieć i do widzenia- mówił, gestykulując. —Taksówka czeka na ciebie i trąbi.
-Bez obawy. Idę już. Nie zamierzam spóźnić się na spotkanie z Matteo.
-Chyba jej nie uwierzyłaś, że kiedyś znudzisz mi się Ula? – zapytał Marek, jak tylko zamknął drzwi za Febo. —Nie ma takiej siły, żebym przestał cię kochać.
-Nie, nie uwierzyłam Marek, bo wiem, że się zmieniłeś.
-A podobno faceci się nie zmieniają -przekomarzał się z nią.
-Czasami zdarzają się wyjątki od reguły.
-To znaczy, że jestem w tej elitarnej grupie kształtów i pszczółek?
-Na to wygląda- odparła rozbawiona jego porównaniem.
-A tak na poważnie Ula to dzięki tobie się zmieniłem.  I jestem ci bardzo a bardzo wdzięczny za to- mówił, wpatrując się w jej twarz.
-Żadna moja zasługa Marek –mówiła cicho. —Ty sam chciałeś być inny.
-Niech ci będzie Ula. Nie zamierzam nigdy kłócić się z tobą i tylko dlatego przyznam ci rację- odparł, zbliżając swoje usta do jej ust.
Pocałunek długi nie był, ale za to w stylu filmowy.  Marek objął Ulę w pasie, popatrzył w oczy, schylił się nisko razem z nią i pocałował. Te parę sekund wystarczyły jednak, aby Ula z rozkoszy zamruczała.
-Czy to, co usłyszałem, oznaczało jęk? – zapytał, wpatrując się w nią kokieteryjnie.
-Nie panie Dobrzański to była zmywarka- odparła, nie dając mu satysfakcji. —Miałeś zadzwonić po mechanika.
-Fakt Ula. Miałem. Zaraz zadzwonię.
- Teraz to musimy pospieszyć się z ubieraniem, bo twoi rodzice powinni być lada moment- odparła.

Sobotni popołudnie i wieczór okazały się nie tylko bardzo szczęśliwe dla Uli i Marka, którzy po wizycie w teatrze poszli na kolację i na spacer po oświetlonych uliczkach Warszawy, ale i dla paru innych osób.



Wioletta i Sebastian bowiem właśnie tego dnia świętowali pierwszą rocznicę poważnego związku i z tej okazji wyjechali na romantyczny weekend do Krakowa. Olszański na samym wyjeździe nie zamierzał poprzestać i planował oświadczyć się Wioli przy krakowskich sukiennicach. Liczył również, że Marek pójdzie w jego ślady i podejmie w końcu męską decyzję co do Uli.
Bartek, który to gościł Camillę Gotti ciocię Agnieszki, również miał udany wieczór. Kobieta bowiem przyszła niezapowiedziana w odwiedziny do bratanicy i pod nieobecność Pauliny dotrzymał jej towarzystwa, nawiązując jednocześnie szybką znajomość. Oboje jak okazało się, znaleźli wspólne tematy do rozmowy i choć dzieliły ich bariery językowe i musieli korzystać ze słownika internetowego, to mieli o czym rozmawiać.
Całkiem inaczej miała się sprawa z Pauliną i Matteo jej nowym znajomym, z którym to wiązała nadzieję na lepszą przyszłość. Ich wspólne charytatywne wyjście nie udało się, bo Paulina po spożyciu zbyt dużej dawki alkoholu zaczęła zachowywać się poniżej jakiegokolwiek poziomu. Naubliżała kelnerowi, głośno się śmiała i rozmawiała, a na koniec obraziła jedną z ważniejszych osób. 
CDN WE WRZEŚNIU

8 komentarzy:

  1. Wreszcie ta dwójka doszła do porozumienia i wyznali sobie co do siebie czują. I mam nadzieję, że już tak zostanie, a Marek pójdzie w ślady przyjaciela w kwestii oświadczyn. Za to Febo chyba już upadła na samo dno jak i jej braciszek.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielne słoneczne popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostanie, zostanie. Kolejna część to będzie już sama miłość i szczęście. No prawie same.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  2. Super część. Nareszcie przełom miedzy Ula i Markiem, no i myślę, że Marek w końcu się oświadczy. No a Paulina to juz sięgnęła dna i niech tam zostanie. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Miłego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie i miłość i oświadczyny. A Paulina zniknie. Co się za tym konkretnie kryje nie zdradzę.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
      Nie wiem dlaczego nie opublikował mi się komentarz który pisałam pomiędzy tym wyżej i niżej.

      Usuń
  3. Jestem pełna podziwu dla Bartka. Bardzo pozytywnie potraktowałaś tę postać, aż serce rośnie. To naprawdę coś nowego, nowa, można by rzec, jakość, bo raczej jeśli występował w opowiadaniach to wyłącznie jako negatywny bohater, wręcz kanalia. Ja sama parokrotnie opisywałam go jako podłego, niereformowalnego drania. Miło przeczytać, że pomógł Markowi i Uli, dostarczył taśmy obciążające Paulinę, bo świadczy to o tym, że jednak wrócił na dobrą i uczciwą drogę. Poza tym duży plus za to, że zajmuje się małą Agnieszką.
    Ula i Marek wreszcie doszli do porozumienia. Co za ulga. Myślałam, że już tego nie doczekam. Czasami to naprawdę niezwykle trudne wyznać komuś miłość. Na szczęście Marek zrozumiał, że bez tego wyznania nie zatrzyma przy sobie Uli.
    Paulina przeszła samą siebie. Już brak mi określeń na nazwanie tego co wyprawia. Nie docierają do niej racjonalne argumenty seniorów. Na ich miejscu bez najmniejszych skrupułów zgłosiłabym ten incydent z przeszłości na policji. Nie ma co żałować takiej zdziry. Zasłużyła na wszystko, co najgorsze i tylko Agnieszki żal, że ma głupią matkę.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałam to do Bartka mam sentyment i bywa u mnie postacią pozytywną w przeciwieństwie do doktorka. Co do Uli i Marka to nie miałam sumienia dłużej Was męczyć ich relacjami. W kolejnym opowiadaniu prędzej im pójdzie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Marek rzeczywiście powinien solidnie podziękować Bartkowi , bo gdyby Bartek nie powiedział Uli o jego wyznaniach przy Paulinie to junior dalej „kręcił by się w kółko”, a my „gryzłybyśmy paznokcie” kiedy w końcu zbierze się na wyznanie uczuć Uli. Miał już taką możliwość kiedy Ula wróciła ze SPA, wtedy stchórzył, a szkoda bo trochę stracili czasu na bycie razem. Teraz wszystko jest na najlepszej drodze by mogli być razem w doli i niedoli, bo chyba Paulina nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W jej chorej, próżniaczej główce już rodzi się coś głupiego, by zemścić się na Uli i Marku. Rozpieszczona panna Febo nigdy nie widzi swojej winy w życiowych niepowodzeniach, a taki typ ludzi jest nieprzewidywalny i mściwy.
    Dziękuję za tą część bo to chyba nie ostatnia, i czekam co dalej…
    Pozdrawiam serdecznie Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bywa, że coś nieoczekiwanego zmienia nas albo podejmujemy jakąś decyzję. Tak jak w przypadku Marka. Co do odwdzięczenia się bartkowi to będę musiała pomyśleć nad tym bo zasłużył.
      Przed nami jedna część to Paulina dużo nie narozrabia. To będzie coś w rodzaju epilogu.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń