Szkoda Ula, że nie
widziałaś, jak Marek powiedział im, że ciebie kocha i nic tego nie zmieni. A co on tego ci nie mówi? Albo jest nieprawdą?
Prawdą tylko ja zbyt mało mówię o tym Uli- Ula
karmiąc synka, analizowała jednocześnie słowa wypowiedziane
parę minut wcześniej przez Bartka i Marka. Głównie to rozmyślała nad
odpowiedzią Marka, że zbyt mało mówi o tym, bo prawda była taka, że w ogóle nie
mówił o takich uczuciach. Zastanawiała się również, co ma przez to rozumieć, bo
okazji na dalszą rozmowę i wyjaśnienia nie było. Równo bowiem z tą
zastanawiając wypowiedzią Marka, z głośnika elektrycznej niani dobiegł ich
nagły i głośny głos płaczącego Piotrusia. Nie czekając więc na dalszy przebieg
rozmowy, poszła od razu do synka.
Paulina tymczasem
nie zważając na to, że jest dopiero po dwunastej i ma popołudniowe wyjście, to popijała
drinki. Piła zaś z niepowodzenia planu i po kłótni z Ewą. Z każdym łykiem
zrastała w niej również nienawiść do Uli i Marka, a w głowie szykowała kolejny
plan na to, aby oni nie byli ani razem, ani szczęśliwi. Potrzebowała tylko
czasu na zrealizowanie go i na uśpienie czujności Marka. Nie przypuszczała
tylko, że Marek właśnie kończy oglądać nagrania z jej domu, a jej plany spalą
na panewce.
-Jest coś
ciekawego? - zapytała Ula, schodząc z nakarmionym i przewiniętym Piotrusiem na
dół.
-Nawet
sporo Ula. Paula postanowiła umilać nam stopniowo życie. Na szczęście Bartek troszczy
się o nas i przyniósł nam kasety- mówił, wyłączając laptop.
-Widać,
że sporządniał- odparła, kładąc synka do kojca w salonie.
-Dokładnie
tak. Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale zaczynam lubić go i doceniać.
Powiem nawet więcej. Szkoda mi go. Wchodząc w układ z Pauliną, wpakował się w
niezłe bagno.
-Wywęszył
łatwy zarobek, to się skusił- stwierdziła klarownie. —Zresztą nigdy nie krył
się z tym i nic nie kręcił. Wyłożył przysłowiową kawę na ławę. Jeszcze w szkole
zazwyczaj mówił to, co myślał. Chociaż nie zawsze było to miłe i taktowne.
-Właśnie Ula,
a jeśli chodzi o to, co powiedział, że ja przy Paulinie powiedziałem, że…-zaczął, choć nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć.
-Spokojnie
Marek- wtrąciła rozczarowana, bo była przekonana, że chce wszystko odwołać.
—Jeśli powiedziałeś to, tylko dlatego, żeby odczepiła się od ciebie, to
zrozumiem. Nigdy nie umawialiśmy się na miłość –dodała, próbując odejść.
-Nie Ula-
odparł, podchodząc do Uli i zatrzymując ją. —To jest prawda. Ty i Piotruś jesteście najważniejsi i
nie wyobrażam sobie życia bez was- mówił, obracając do siebie. —I nie mówię
tego, tylko dlatego że parę dni temu mówiłaś, że zawsze możesz wrócić do
Rysiowa. Kocham was i zrozumiałem to, gdy wyjechaliście do SPA. Tak bardzo
tęskniłem za wami i tak bardzo było tu pusto. Gdy wróciłaś już, to bałem się
powiedzieć, co czuję. Wróciłaś taka
piękna, że bałem się, że pomyślisz, że tylko dlatego zainteresowałem się tobą,
bo wypiękniałaś i że tylko uroda się liczy, a nie to jaka jesteś wewnątrz.
Wygłupiłem się Ula? - dodał, gdy nic nie mówiła przez chwilę.
-Nie, nie
wygłupiłeś się- mówiła z oszołomieniem. —Jestem po prostu zaskoczona i
szczęśliwa. Od tak dawna marzyłam
usłyszeć te słowa i sama czuję to samo. Nie myślałam jednak, że i ty. Tak
bardzo różnię się od twoich innych, innych znajomych- mówiła wahając się, bo nie bardzo wiedziała jak określić jego byłe kochanki.
-I to
jest najpiękniejsze w tobie, bo różnisz się od innych kobiet, które znałem-
mówił, biorąc w swoje dłonie jej twarz. —One były puste, a ty w tym aspekcie
jesteś piękna. Nie potrzebuję pięknych, uwodzicielskich kobiet, ale jedną taką, która
da mi prawdziwe rodzinne szczęście. Kocham cię Ula i nie zamierzam stracić ani
ciebie, ani Piotrusia. Chce, żebyś była częścią mojego życia. Chociaż źle to
powiedziałem. Chcę, żebyście byli całością mojego życia. Dasz mi taką szansę
Ula?
-Już ją
masz, bo kocham cię- odparła ze łzami w oczach.
Po tym
wyznaniu przylgnął do jej ust w namiętnym i pełnym miłości pocałunku. Pocałunek
przerwał na jedną krótką chwilę, aby powiedzieć jej, że jest jej skarbem i
wrócił to jej ust. Były to ich pierwsze
pocałunki od ponad roku. Wtedy jednak wyrażały tylko pożądanie, a teraz było w
nich coś nowego. Marek bowiem bez
pośpiechu i z uczuciem muskał jej wargi, a kciukami gładził policzki.
- Nigdy
nie myślałem poważnie o rodzinnym życiu- rzekł, gdy oderwał się od jej ust.
—Ani przy Paulinie, ani przy jakiejkolwiek innej kobiecie. Dopiero teraz. Będę
musiał podziękować Bartkowi. Gdyby nie on to dalej
byśmy żyli pod jednym dachem, tracąc coś pięknego.
-Będziesz
musiał- przytaknęła. —A, jeśli chodzi o spoważnienie to zrobię wszystko, co w mojej mocy, abyś czuł się w tym nowym życiu jak najlepiej.
-Z tobą
na pewno kochanie- odparł, obejmując ją.
Popołudnie
upłynęło im pod znakiem sporej dawki czułości i radości. Razem przygotowali
sobie lekki obiad i zajęli się synkiem. Był też czas, aby Marek opowiedział Uli
o to tym, co widział na nagraniach. Przed szesnastą i korzystając z tego, że
Piotruś śpi, poszli się ubierać na wyjście do teatru. Marek swoją garderobę
miał na dole, to tam szukał odpowiedniej koszuli i krawata. Gdy kończył go
właśnie wiązać, usłyszał dzwonek drzwi wejściowy, to poszedł otworzyć drzwi. Spodziewał
się w drzwiach zobaczyć rodziców, ale zamiast nich w progu stała Paulina.
W czasie,
gdy Ula i Marek przeprowadzali swoją ważną rozmowę kilka ulic dalej Paulina zmożona
wypitym alkoholem drzemała w salonie. Sen przerwał jej dzwonek do drzwi. Otwierać się jej nie chciało, to zawołała po
nianię Agnieszki, a chwilę później usłyszała głosy niedoszłych teściów
witających się z nianią. Zdążyła jeszcze tylko usiąść i upić łyk trunku, gdy
pojawili się w drzwiach salonu.
-Czym
zawdzięczam waszą wizytę? - zapytała na ich widok.
-Pijesz?
-odparł pytaniem Krzysztof.
-Dorosła
jestem- odburknęła.
-Ale nie
zachowujesz się jak dorosła- odparła Helena z naganą. —Pijesz, zaniedbujesz
Agnieszkę, a do tego psujesz związek Uli i Marka.
-Synalek
się poskarżył- wtrąciła Febo.
-Masz przestać
wchodzić w ich życie- rzekł Krzysztof.
-Bo co?
-pytała bezczelnie. —Wykreślicie mnie z testamentu, jeśli tam jestem albo wyrzucicie z zarządu?
-Nie
Paulinko. Mamy coś znacznie lepszego, a dla ciebie gorszego- oznajmił
Dobrzański. —Nie myśleliśmy, że kiedyś przyjdzie nam to wykorzystać, ale
szczęście syna jest najważniejsze.
-Pamiętasz
Ala Mineo? -odezwała się ponownie Helena. —Starszy pan w sklepiku z pamiątkami
w Mediolanie. Wraz ze znajomymi zniszczyłaś jego sklepik, okradłaś i pobiłaś. Później miał przez to, przez resztę życia kłopoty zdrowotne. Nie wiadomo jak wszystko by się skończyło, gdyby Aleks się tam nie pojawił.
-Można
jednak przewidzieć, co by było -wyrokował Dobrzański. —Policja zwinęłaby cię
wraz z Robertą i Dario albo on umarłby. Ty byłaś najstarsza z nich, prawie
dorosła, pijana i tak łatwo z kłopotów byś nie wywinęła.
-Nie ja
go uderzyłam- odezwała się zszokowana, tym co usłyszała.
-Wystarczy,
że tam byłaś- argumentował Krzysztof. —Minęło co prawda trzynaście lat, ale
sprawa nie jest jeszcze przedawniona.
-Nie
zrobicie tego- mówiła Febo, ale już mniej pewnie.
-Zrobimy
i zastanów się, co jest dla ciebie najważniejsze- odparł. —Twoja wolność i niesława
czy spokój Uli i Marka.
-Sami
będziecie pociągnięci do odpowiedzialności za ukrywanie dowodów- próbowała
jeszcze się bronić.
-Zaryzykuje-
odrzekł Krzysztof. —Wtedy, tylko dlatego milczeliśmy, bo dopiero co straciłaś
rodziców i myśleliśmy, że pogubiłaś się w tym wszystkim. Teraz dobrze się
zastanów, bo nas nic nie powstrzyma przed ujawnieniem prawdy. Szczęście syna
jest dla nas najważniejsze.
-Dużego
wyboru nie mam- syczała przez zęby.
-Ale masz
chyba jeszcze rozsądek- odezwała się Helena. —My powiedzieliśmy swoje i teraz
tylko od ciebie zależy, co robisz. Możesz
zaprowadzić nas teraz do Agnieszki? Zanim wyjdziemy, chcemy jeszcze przywitać
się z naszą wnusią.
Wizyta
niedoszłych teściów i ich żądania jeszcze bardziej ją rozwścieczyły i skłoniły do podjęcia kolejnych, choć nieplanowanych działań. Dlatego też nie zważając na ich pogróżki przed spotkaniem z Matteo pojechała do Marka i Uli, aby choć trochę popsuć im popołudnie. Chęć zemsty bowiem była znacznie większa od tego co mówili Dobrzańscy.
-Zadowolony
jesteś- rzekła w ramach powitania. —Twoi rodzice byli u mnie z pretensjami.
Mały chłopczyk musiał się poskarżyć- dodała, próbując wejść do środka, ale
Marek zagrodził jej drogę.
-Ty
chodziłaś do nich co chwila ze skargą. Z każdym najmniejszym głupstwem- mówił z
wyrzutami.
-Więc
zemsta.
-Nie Paula. Tylko ty zachowujesz się jak Kali.
Jak Kali ukraść krowa to być dobrze, a
jak Kalem ktoś ukraść krowa to być źle?
-Nie
filozofuj. Nie wpuścisz mnie do środka?
-Nie
Paula. Zaraz wychodzimy.
-Czyli
Ula jest.
-Nie
twoja sprawa. Po co przyszłaś? Przeprosin się nie spodziewam.
-Chcę
zapytać ją, jak się czuje po tym, jak weszła między nas i odebrała miłość i
szczęści innej kobiecie.
-O jakiej
miłości i o czyim szczęściu mówisz Paula- mówił z irytowaniem. —Między nami były tylko pozory szczęścia i
rozstaliśmy się długo przed tym, jak związałem się z Ulą.
-Bo
ciągle wszyscy i wszystko było ważniejsze ode mnie. Nie wspominając, o twoich
kolejnych zdradach.
-A twój
charakter to nie był powód. Nieustannie robiłaś mi awantury. Tak jak teraz.
Jedź do domu Paulino.
-Nie tak
prędko. Nie powiedziałam jeszcze, co myślę o tobie i tej lafiryndzie.
-Licz się
ze słowami -wtrącił.
To mój dom i nie masz prawa nikogo w nim obrażać. Lepiej będziesz,
jak wyniesiesz się stąd.
-A jak
nie, to co Marek? - prowokowała. — Tak jak twoi rodzice nastraszysz mnie
policją.
-Dokładnie
tak mogę zrobić. Nachodzisz mnie, obrażasz i do tego jesteś pijana. Jeszcze prędzej podstępem
próbowałaś zrujnować moje życie. Mam nagrania z twojego domu jak umawiasz się i
płacisz jakimś ludziom. Gdyby to miało nie wyjść, to planowałaś podróż swoją i
Ewy do Berlina w tym samym czasie co ja lecę i tam miałem wpaść w wasze sidła. Zastanów się więc, co jest dla ciebie
najlepsze. Dobrowolne odejście czy sięgnięcie przeze mnie po telefon.
-Pójdę,
ale najpierw powiem ci jedno Marco- zaczęła, ale w drzwiach pojawiła się Ula,
która zeszła na dół, bo usłyszała kłótnię. Febo nie widziała jej dłuższy czas i
choć Ewa wspominała jej pięć dni wcześnie, że Ula nie jest już szarą myszką, to
nie myślała, że jest aż tak piękna.
-Paula,
jeśli masz mi coś do powiedzenia to mów, bo nie mamy czasu -rzekła ze spokojem.
-Myślisz,
że jesteś szczęściarą i że ta twoja miłość będzie trwała wiecznie? - pytała z
pogardą. —To powiem ci, że nie. Zostawi
cię prędzej czy później. Znudzi się jak każdą i zacznie zdradzać.
- Przyjęłam
do wiadomości i do widzenia Paulino- odparła ze stoickim spokojem Ula.
- Teraz
mi nie wierzysz, ale sama się kiedyś przekonasz -kontynuowała mimo to Paulina. —To będzie moja
satysfakcja za wszystkie krzywdy, jakie mi wyrządziłaś.
-Głucha jesteś?
- odezwała się Marek, gdy ciągle tkwiła w miejscu. —Powiedziałaś, co miałaś
powiedzieć i do widzenia- mówił, gestykulując. —Taksówka czeka na ciebie i
trąbi.
-Bez
obawy. Idę już. Nie zamierzam spóźnić się na spotkanie z Matteo.
-Chyba
jej nie uwierzyłaś, że kiedyś znudzisz mi się Ula? – zapytał Marek, jak tylko
zamknął drzwi za Febo. —Nie ma takiej siły, żebym przestał cię kochać.
-Nie, nie
uwierzyłam Marek, bo wiem, że się zmieniłeś.
-A
podobno faceci się nie zmieniają -przekomarzał się z nią.
-Czasami
zdarzają się wyjątki od reguły.
-To znaczy, że jestem w tej elitarnej grupie kształtów i
pszczółek?
-Na
to wygląda- odparła rozbawiona jego porównaniem.
-A
tak na poważnie Ula to dzięki
tobie się zmieniłem. I jestem ci bardzo
a bardzo wdzięczny za to- mówił, wpatrując się w jej twarz.
-Żadna
moja zasługa Marek –mówiła cicho. —Ty sam chciałeś być inny.
-Niech ci
będzie Ula. Nie zamierzam nigdy kłócić się z tobą i tylko dlatego przyznam ci
rację- odparł, zbliżając swoje usta do jej ust.
Pocałunek
długi nie był, ale za to w stylu filmowy. Marek objął Ulę w pasie, popatrzył w oczy, schylił
się nisko razem z nią i pocałował. Te parę sekund wystarczyły jednak, aby Ula z
rozkoszy zamruczała.
-Czy to,
co usłyszałem, oznaczało jęk? – zapytał, wpatrując się w nią kokieteryjnie.
-Nie panie
Dobrzański to była zmywarka- odparła, nie dając mu satysfakcji. —Miałeś
zadzwonić po mechanika.
-Fakt
Ula. Miałem. Zaraz zadzwonię.
- Teraz
to musimy pospieszyć się z ubieraniem, bo twoi rodzice powinni być lada moment-
odparła.
Sobotni popołudnie
i wieczór okazały się nie tylko bardzo szczęśliwe dla Uli i Marka, którzy po
wizycie w teatrze poszli na kolację i na spacer po oświetlonych uliczkach
Warszawy, ale i dla paru innych osób.
Wioletta i Sebastian bowiem właśnie tego dnia świętowali pierwszą rocznicę poważnego związku i z tej okazji wyjechali na romantyczny weekend do Krakowa. Olszański na samym wyjeździe nie zamierzał poprzestać i planował oświadczyć się Wioli przy krakowskich sukiennicach. Liczył również, że Marek pójdzie w jego ślady i podejmie w końcu męską decyzję co do Uli.
Wioletta i Sebastian bowiem właśnie tego dnia świętowali pierwszą rocznicę poważnego związku i z tej okazji wyjechali na romantyczny weekend do Krakowa. Olszański na samym wyjeździe nie zamierzał poprzestać i planował oświadczyć się Wioli przy krakowskich sukiennicach. Liczył również, że Marek pójdzie w jego ślady i podejmie w końcu męską decyzję co do Uli.
Bartek,
który to gościł Camillę Gotti ciocię Agnieszki, również miał udany wieczór.
Kobieta bowiem przyszła niezapowiedziana w odwiedziny do bratanicy i pod
nieobecność Pauliny dotrzymał jej towarzystwa, nawiązując jednocześnie szybką
znajomość. Oboje jak okazało się, znaleźli wspólne tematy do rozmowy i choć
dzieliły ich bariery językowe i musieli korzystać ze słownika internetowego, to
mieli o czym rozmawiać.
Całkiem
inaczej miała się sprawa z Pauliną i Matteo jej nowym znajomym, z którym to wiązała
nadzieję na lepszą przyszłość. Ich wspólne charytatywne wyjście nie udało się,
bo Paulina po spożyciu zbyt dużej dawki alkoholu zaczęła zachowywać się poniżej
jakiegokolwiek poziomu. Naubliżała kelnerowi, głośno się śmiała i rozmawiała, a
na koniec obraziła jedną z ważniejszych osób.
CDN WE WRZEŚNIU
Wreszcie ta dwójka doszła do porozumienia i wyznali sobie co do siebie czują. I mam nadzieję, że już tak zostanie, a Marek pójdzie w ślady przyjaciela w kwestii oświadczyn. Za to Febo chyba już upadła na samo dno jak i jej braciszek.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielne słoneczne popołudnie.
Julita
Zostanie, zostanie. Kolejna część to będzie już sama miłość i szczęście. No prawie same.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Super część. Nareszcie przełom miedzy Ula i Markiem, no i myślę, że Marek w końcu się oświadczy. No a Paulina to juz sięgnęła dna i niech tam zostanie. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Miłego dnia życzę.
OdpowiedzUsuńBędzie i miłość i oświadczyny. A Paulina zniknie. Co się za tym konkretnie kryje nie zdradzę.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Nie wiem dlaczego nie opublikował mi się komentarz który pisałam pomiędzy tym wyżej i niżej.
Jestem pełna podziwu dla Bartka. Bardzo pozytywnie potraktowałaś tę postać, aż serce rośnie. To naprawdę coś nowego, nowa, można by rzec, jakość, bo raczej jeśli występował w opowiadaniach to wyłącznie jako negatywny bohater, wręcz kanalia. Ja sama parokrotnie opisywałam go jako podłego, niereformowalnego drania. Miło przeczytać, że pomógł Markowi i Uli, dostarczył taśmy obciążające Paulinę, bo świadczy to o tym, że jednak wrócił na dobrą i uczciwą drogę. Poza tym duży plus za to, że zajmuje się małą Agnieszką.
OdpowiedzUsuńUla i Marek wreszcie doszli do porozumienia. Co za ulga. Myślałam, że już tego nie doczekam. Czasami to naprawdę niezwykle trudne wyznać komuś miłość. Na szczęście Marek zrozumiał, że bez tego wyznania nie zatrzyma przy sobie Uli.
Paulina przeszła samą siebie. Już brak mi określeń na nazwanie tego co wyprawia. Nie docierają do niej racjonalne argumenty seniorów. Na ich miejscu bez najmniejszych skrupułów zgłosiłabym ten incydent z przeszłości na policji. Nie ma co żałować takiej zdziry. Zasłużyła na wszystko, co najgorsze i tylko Agnieszki żal, że ma głupią matkę.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Jak już pisałam to do Bartka mam sentyment i bywa u mnie postacią pozytywną w przeciwieństwie do doktorka. Co do Uli i Marka to nie miałam sumienia dłużej Was męczyć ich relacjami. W kolejnym opowiadaniu prędzej im pójdzie.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Marek rzeczywiście powinien solidnie podziękować Bartkowi , bo gdyby Bartek nie powiedział Uli o jego wyznaniach przy Paulinie to junior dalej „kręcił by się w kółko”, a my „gryzłybyśmy paznokcie” kiedy w końcu zbierze się na wyznanie uczuć Uli. Miał już taką możliwość kiedy Ula wróciła ze SPA, wtedy stchórzył, a szkoda bo trochę stracili czasu na bycie razem. Teraz wszystko jest na najlepszej drodze by mogli być razem w doli i niedoli, bo chyba Paulina nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W jej chorej, próżniaczej główce już rodzi się coś głupiego, by zemścić się na Uli i Marku. Rozpieszczona panna Febo nigdy nie widzi swojej winy w życiowych niepowodzeniach, a taki typ ludzi jest nieprzewidywalny i mściwy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tą część bo to chyba nie ostatnia, i czekam co dalej…
Pozdrawiam serdecznie Agata
Tak bywa, że coś nieoczekiwanego zmienia nas albo podejmujemy jakąś decyzję. Tak jak w przypadku Marka. Co do odwdzięczenia się bartkowi to będę musiała pomyśleć nad tym bo zasłużył.
UsuńPrzed nami jedna część to Paulina dużo nie narozrabia. To będzie coś w rodzaju epilogu.
Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.