niedziela, 22 września 2019

Dla miłości cz1


Przypomnienie na brązowo.


-Seba wszystko się wydało z Ulą- rzekł od drzwi Marek Dobrzański prezes F&D. —Paula zrobiła mi właśnie awanturę o to- dodał, siadając naprzeciwko przyjaciela w jego biurze.
-Jak wie? – zapytał z niedowierzaniem. —Wszystko?
-Powiedziała, że niezłe gniazdko sobie uwiliśmy, że była tam, rozmawiała z Ulą i powiedziała jej, że nie jest pierwszą, którą zwodzę i że nie rzucę dla niej narzeczonej, czyli jej samej.
- A Ula, powiedziała prawdę Pauli czy Paula ciągle wie tylko to, że istnieje Ula.
-Chyba to drugie, skoro jestem wśród żywych i nic nie mówiła na ten temat.
-Małe pocieszenie Marek, bo i tak już po tobie. Prędzej czy później, jak nie jedna to druga cię załatwi- mówił proroczo.  —A Ula co na to?
-Nie wiem. Próbowałem dodzwonić się do niej, ale nie odbiera.
-Dziwisz się? Jeśli to, co mówi Paula jest prawdą, to z Ulką delikatnie się nie obeszła. Pamiętasz, jak potraktowała Aśkę i Lidkę?
-Trudno zapomnieć. Obiecała, że kolejną kochankę zabije.
-Ale serio chyba nie mówiła? -pytał z obawą kadrowy.
-Ostatnio jak mówiła mi, że powyrzuca moje samochodziki, to nic nie zrobiła- rzekł, jakby na pocieszenie. —Seba byliśmy już tak blisko dokończenia spraw, a teraz po tym wszystkim Ula nie będzie chciała nawet przez chwilę porozmawiać ze mną.
- Może nie będzie tak źle- pocieszał. —Jesteście w końcu niby małżeństwem.
-Seba my jesteśmy małżeństwem- odparł stanowczo.
-Tylko jakim cudem się wydało Marek? – zastanawiał się Olszański. —Wszystko było tak dokładnie dopracowane.
- Nie wiem- mówił, sięgając do kieszeni po dzwoniący telefon.  —Do tego nie doszliśmy. —Ula- dodał, patrząc na ekran telefonu.
-To może jednak niestracone- mówił z uśmiechem kadrowy.
-Ula? -powtórzył po odebraniu połączenia.
-Nie proszę pana- usłyszał obcy damski głos. —Rozumiem, że zna pan właściciela telefonu, a raczej właścicielkę?
-Tak to moja, moja znajoma- skłamał poniekąd. —Stało się coś? I kim pani jest.
-Aspirant Anna Jastrzębska i dzwonię ze szpitala na Kaszubskiej. Jest taka sprawa proszę pana. Pana znajoma....
-Jak to ze szpitala? Uli coś się stało- przerwał rozmówczyni.
- Pewnie pan słyszał o tym wypadku tramwajowym…
-Tak. Od godziny mówią o tym w serwisach i że jest sporo rannych. Ale czy to znaczy, że Ula tam była? - pytał łamanym głosem. 
-Na to wygląda. Jedna z ofiar nie miała dokumentów, tylko….
-Ofiar!? Czy to znaczy, że Ula…- nie próbował nawet dokończyć
-Żyje. Ranna nie miała przy sobie dokumentów, tylko ten telefon i dlatego szukamy kogoś z bliskich. Próbuję dodzwonić się na numer domowy, ale nikt nie odbiera. Może pan wie, w jaki inny sposób można powiadomić kogoś z rodziny. Zadzwoniliśmy do pana, bo to były ostatnie próby połączenia na jej telefonie.
-Ja zaraz przyjadę- zadeklarował się.
 -Tak byłoby najlepiej. Jej stan jest ciężki- usłyszał na koniec.

Osiem miesięcy wcześniej
Ogłoszenie o pracy na zlecenie na tablicy uczelni SGH zainteresowało kilka osób i Marek postanowił umawiać się z nimi pojedynczo przez tydzień. Pierwsze trzy osoby większego wrażenia na nim nie zrobiły. Czwarta osoba Maciek Szymczyk wydawał się jak na razie najodpowiedniejszy. Z zatrudnieniem go jednak poczekał do poniedziałku, gdy to miał spotkać się z jedyną kobietą w tym gronie. Był też ciekawy, jak wygląda ta Ula, bo przez telefon jej głos wydawał się miły. Na spotkanie z nią wybrał małą kawiarnię w pobliżu jednego z przystanków, bo jak powiedziała mu, tam właśnie zajeżdża jej autobus. W kawiarni stawił się kwadrans przed czasem i każde pojawienie się jakiejś dziewczyny oceniał w myślach. W końcu pojawiła się ta docelowa. Pierwsze wrażenie było całkiem dobre, bo choć nie zauważył na jej twarzy makijażu podkreślającego urodę, a włosy potrzebowały grzebienia to oczy i uśmiech przyciągnęły jego uwagę.


-Pan Marek Dobrzański? -zapytała, choć dokładnie wiedziała, jak wygląda, bo zdążyła przejrzeć Internet i poczytać, to co piszą o nim.
-Tak i nie pan, tylko Marek- odparł, wstając i wyciągając rękę na przywitanie. —Jestem niewiele starszy od ciebie.
Już w połowie rozmowy Marek wiedział, że to z Ulą nawiąże współprace. I to nie tylko ze względu na najlepszą znajomość ekonomii, ale liczył na coś znacznie więcej. 
Marek Dobrzański dwudziestodziewięcioletni dyrektor do spraw reklamy i aspirujący na stanowisko prezesa F&D był bowiem znanym podrywaczem i żadnej kobiecie, która spodobała się mu, nie przepuścił. Ta zaś pomimo tego, że daleka była od urody modelek Klaudii, Dominiki, Patrycji oraz narzeczonej Pauliny Febo, to miała w sobie coś, co go przyciągało i pociągało. Z Pauliną formalnie związany był od czterech lat, choć w planach ich mariaż było od zawsze, czyli od dziecka. To ich rodzice umyślili sobie, że dla dobra firmy wezmą ślub. Miłością narzeczonej jednak nigdy nie darzył i w pierwszych miesiącach związku głównie łączyło ich łóżko. Febo była bowiem pół włoszką i miała też taki ognisty temperament w sypialni. Fascynacja się jednak szybko skończyła i Marek zaczął szukać zaspokojenia u innych kobiet. Wybierać miał też i w czym, bo kobiety oddawały się mu za jeden uśmiech. Te głównie znajdywał wśród modelek, własnych sekretarek, jak również w Klubie 69, w którym to był stałym bywalcem i można było codziennie znaleźć chętną panienkę na zaciągnięcie do hotelu na szybki numerek. W podbojach towarzyszył mu najlepszy przyjaciel Sebastian Olszański, który również znalazł pracę w F&D jako kadrowy. Po kilku miesiącach takiego życia Marek razem z Sebastianem postanowili wynająć dwupokojowe mieszkanko dla swoich potrzeb. Zwłaszcza że Olszański ciągle był na dorobku, mieszkał u rodziców i miał gdzie się teraz podziać. Drugim powodem było to, że ich częste wizyty w hotelach były zbyt głośno komentowane. To zaś wiązało się z awanturami, które robiła Paulina Markowi.  Po kilku takich scysjach i chcąc uniknąć kolejnych awantur, Marek postanowił odstawić modelki i sekretarki i trzymać się dziewczyn z klubu, bo były mniej problemowe. Najchętniej też rozstałby się z Paulą, ale obawiał się reakcji rodziców, bo była to ich pupilka i wymarzona synowa. Drugi powód i znacznie ważniejszy był taki, że rodzice obiecali mu na trzydzieste urodziny udziały i dlatego z obawy, że rodzice mogą zmienić zdanie, to ciągle trwał z nią w narzeczeństwie.

W Halinowie tymczasem szczęśliwe życie wraz z rodzicami i młodszym bratem wiodła Ula Cieplak. Ich szczęście skończyło się jednak wraz ze śmiercią mamy Uli, gdy ta była w klasie maturalnej. Nikt nie był przygotowany na taki cios, bo Cieplakowa zmarła po komplikacjach poporodowych i zostawiając małą córeczkę Beatę. Tym samym obowiązki domowe i opieka nad Betti spadły na Ulę. Mimo to skończyła liceum w Mińsku z wyróżnieniem i dostała się bez problemu na wymarzone studia na dwóch kierunkach. Gdy była na trzecim roku mogła zrezygnować z dojazdów do domu i razem z koleżanką Wiolettą Kubasińską zamieszkać w kawalerce po babci Wioli. W Warszawie szybko zaczęła też dawać korepetycje i zarabiała na swoje utrzymanie oraz podrzucić coś rodzinie. W przeciwieństwie do Wioletty stroniła od wychodzenia do klubów i szukania sobie chłopaka. Miała oczywiście sympatie jeszcze w liceum i w czasie studiów, ale do żadnego z nich nie poczuła jednak szybszego bicia serca, co według niej było nieodzownym dowodem zakochania. Było tak do czasu, gdy na jej drodze nie stanął Marek Dobrzański.



*********************
Współpraca Uli z Markiem od pierwszych dni układała się znakomicie. Spotykali się trzy razy w tygodniu w wynajętym mieszkaniu Marka i rozpisywali pomysł na rozwój firmy. Mogli pracować tam ze spokojem, bo Sebastian w końcu przeniósł się na swoje i nie przeszkadzał im.  Oprócz pracy znaleźli i wspólne tematy do długich i ciekawych rozmów. Ula była całkiem inna niż dziewczyny poznane do tej pory. Inteligentna, zabawna w pozytywnym znaczeniu i miła. Poznał historię jej rodziny i podziwiał, że tyle poświęca dla nich czasu. Ona również dowiedziała się o jego życiu i historii Febo.  Musieli tylko zrezygnować z wyjść, bo miał sporo znajomych, a Ula miała być jego słodką tajemnicą. Mogłaby o niej dowiedzieć się również i Paulina a do tego nie chciał dopuścić tuż przed rozstrzygnięciem konkursu na prezesa. Jej brat bowiem konkurował bezpośrednio z nim na to stanowisko i gdyby dowiedziała się, że spotyka się, z kim to mogła oddać głos na Aleksa.  Oprócz tego nie chciał, aby Aleks zarzucił mu, że to nie jest jego własna prezentacja. Ukrywanie Uli opłacało się, bo wygrał konkurs na prezesa.
Samą pracą Marek nie zamierzał zadowolić się i przez cały miesiąc próbował na wszystkie sposoby uwieść Ulę.  Gdy siedziała, to on nachylał się na nią z nadzieją, że jak podniesie głowę, to rozpłynie się w jego uśmiechu i oczach. Albo, gdy otworzy jej drzwi dopiero co po wziętym prysznicu, to zniewoli ją zapach jego żelu pod prysznic. Któregoś dnia ubrudził koszulę i chodził bez niej jakiś czas z nadzieją, że Ula zwróci uwagę na jego tors.
 Stratę pofolgował sobie dwa dni po swoim sukcesie. Zaprosił Ulę do swojego mieszkania, a prędzej przygotował kolację.
-Szampan, wino, kolacja -zagadnęła na widok zastawionego stołu. —Nie musiałeś.
-Ale chciałem. Nie mogłaś być wczoraj w klubie to chociaż w ten sposób się zrekompensuję.
-Mam nadzieję, że smakuje tak sami dobrze, jak wygląda -mówiła, wdychając zapachy.
-To moje popisowe dania Ula.
Na dobry początek Marek otworzył małego szampana.
-Proszę Ula – mówił, podając jej kieliszek. —Za nasz sukces.
-Za sukces.
-Liczę na dalszą współpracę Ula -dodał, gdy usiedli przy stole. —Teraz na dawnych zasadach, a później, gdy skończysz staż w banku to w firmie. Nie chcę już na początku prezesury popełnić błędu, a i dział Aleksa trzeba będzie sprawdzać. Wszystkie dane będę miał zawsze w laptopie.
-Zobaczymy Marek. Aż w tak daleką przyszłość nie wybiegam.
Kolacja przebiegała w miłej atmosferze, a głównym tematem był przebieg posiedzenia zarządu i zabawa na cześć wygranej Marka.
-Wszystko było pyszne -rzekła, gdy skończyli jeść, a butelka z winem była do połowy opróżniona.
-Miło mi. Nie wszyscy doceniają mój kunszt gotowania -stwierdził, mając na myśli Paulinę. —Mam twoje ostatnie wynagrodzenie -dodał, wyciągając z marynarki białą kopertę. Tak jak umawialiśmy się Ula. Dwa tysiące. I mały prezent.
-A to za co? -zapytała, widząc w dłoniach Marka pudełko od jubilera.
-Premia uznaniowa. Nie odmawiaj Ula. Noś na szczęście.
Gdy pudełko trafiło do jej rąk, to od razu sprawdziła, co się w nim znajduje.


-Bardzo ładny – rzekła na widok srebrnego wisiorek ni to z koniczynką, ni serduszkami.  
-Tak myślałem, że trafię w twój gust.
Próbowała również założyć, ale zapięcie było oporne.
-Daj Ula. Ja spróbuję -rzekł, wstając od stołu.
Bliskość rąk Marka i oddech na jej szyi spowodował, że poczuła drżenie. Od dawna pragnęła Marka, ale i bała się tego pierwszego razu. Wiedziała również, jaki jest Marek i że oprócz seksu na nic nie może liczyć. Teraz wypite wino i szampan dodały jej odwagi.
-Ula -szeptał jej przy uchu. —Dlaczego nie chcesz iść ze mną do łóżka? Nie podobam się się? Dawałem ci pewne znaki i pragnę cię. Nie czujesz nawet najmniejszego pożądania do mnie -pytał ośmielony wypitym winem. 
-Pójście z tobą do łóżka to dla mnie byłaby poważna decyzja Marek -odparła cicho.
-Innego chyba nie ma?
-Nie, nie ma. Ja po prostu jeszcze nigdy nie byłam z chłopakiem -wydukała.
-Nie? -zapytał mocno zdziwiony.
-Nie. Trudno w to uwierzyć prawda?
-Tak samo trudno będzie uwierzyć ci w to, że ja nigdy nie miałem okazji, aby, aby…
-Taki duży, a nie umie się wysłowić -odparła mu. —Aby pozbyć dziewczynę dziewictwa.
-Dokładnie.
-Czyli miałby to być i twój pierwszy raz poniekąd? Może czas na nowe doświadczenia dla nas -mówiła, patrząc na niego.
-Ale chcesz tego nie dlatego że wypiłaś wino. Nie chcę wykorzystać sytuacji.
-Nie Marek. Nie, dlatego że wypiłam. Chcę tego samo jak ty. Jestem gotowa na nowy etap mojego życia. Chcę ….
Dokończyć nie zdążyła, bo Marek zamknął jej usta pocałunkiem. Tylko na chwilę oderwał się od niej i zapewniał, że będzie delikatny. Później wziął na ręce, zaniósł do sypialni i postawił na ziemi. To tam ujrzała jego spragniony wzrok, choć nie mogła do końca wiedzieć, jak wygląda pożądanie w oczach mężczyzny. Nie tracąc czasu, zaczął całować usta i twarz Uli, rozpinając jej bluzeczkę, która wkrótce opadła na ziemię. Chwilę później i spódniczka znalazła się u jej stóp, a Ula stała przed nim w samej bieliźnie. Wzrok Marka przesuwający się po jej piersiach i talii spowodował, że czuła się  skrępowana. Nie na długo, bo Marek wyszeptał jej, że wygląda przepięknie. Sam pozbył się koszuli i spodni i stanął przed nią w samych bokserkach. Kolejne chwile należały do delikatnych pocałunków, a gdy znaleźli się już w łóżku, to delikatnie odgarnął włosy z czoła, a drugą ręką pieścił plecy. Na początku wszystko było powolne. Delikatne pocałunki i pieszczoty, ale mimo to Ula czuła, że z każdym takim ruchem zaczyna czuć pożądanie. Gdy zajął się piersiami, to szybko nabrzmiały a stanik zaczął uwierać. Dla Marka był to znak, że czas rozpiąć go. Chwilę później na przemian całował je, a Ula odpłynęła i nawet nie zdała sobie do końca sprawy, kiedy Marek zajął się dolną częścią bielizny. Przy okazji zdjął i swoje bokserki. Kiedy znowu położył się na Uli jego dłonie i usta pieściły każdy kawałek ciała. Ula nie chciała być dłużna i w miarę możliwości oddawał pieszczoty. Kiedy Marek uznał, że oboje są gotowi, to delikatnie uniósł biodra Uli i wsuwał się do jej wnętrza. Mimo to widział, że Ula zagryza wargi.
-Boli? -bardziej stwierdził, niż zapytał.
-Trochę. Ale wiem, że później jest przyjemnie.
Słowa Uli spowodowały, że wszedł do końca, a po chwili wytchnienia delikatnie poruszał się. Dla Uli przez chwilę dalej przyjemne to nie było, ale i ona w końcu złapała rytm i mogła czuć coś innego niż ból. Gdy z twarzy Uli Marek wyczytał zadowolenie, to zaczął przyspieszać a fala rozkoszy rozlewała się po nich ciałach.
Kiedy już ich ciała ucichły, Marek przytulił Ulę, ponownie odgarnął spocony kosmyk włosów z czoła i pocałował w usta.
-Byłaś taka odważna Ula -mówił wprost do ucha.
-Starałam się. Ma jeszcze znaczenie jak się to robi. Ty stanąłeś na wysokości zadania i byłeś delikatny. Znałam innych chłopaków, którzy pewnie byliby chętni, ale jakoś nie potrafiłabym z nimi.
-Dziękuję w takim razie Ula, że mnie wybrałaś.
-Od pierwszego spotkania w kawiarni spodobałeś się mi -odparła, przyznając się jednocześnie Markowi, że coś czuje do niego.

W kolejnych tygodniach ich spotkania miały charakter dość oryginalny i nie do pomyślenia jakiś czas temu przez Ulę. Najpierw szli do łóżka, a później pracowali albo najpierw pracowali i dopiero później szli do łóżka. Zdarzało się im również, że pracowali będą ciągle w łóżku. Ula z każdy takim spotkaniem była też coraz śmielsza i zaspakajała Marka w pełni. Z czasem dla Marka łóżko przestało być najważniejsze w ich spotkaniach i mógł tylko siedzieć przy niej i rozmawiać. Ciągle tylko ukrywali się przed światem i o istnieniu Uli wiedział Sebastian a o Marku Wioletta jej współlokatorka. Z wyjątkiem Uli i Seby okazji poznać nikt nikogo nie miał. Marek mógł też poświęcać Uli dużo więcej czasu, bo Paulina ze względu na chorą babcię w Mediolanie często tak leciała. Tym samym Ula nie była tyle zazdrosna, że noce spędza w łóżku z narzeczoną. O jego wypadach do klubu zaś wiele nie wiedziała. Z tym że jego powroty z klubu od kilku tygodni były samotne, bo Ula w zupełności mu wystarczała i nie miał ochoty na inne panienki.
Po trzech miesiącach takich spotkań zaczął podejrzewać, że zakochał się w Uli. Próbował tę myśl jednak odrzucić, bo w miłość nie wierzył. Nawet Sebastianowi się nie przyznał, bo przyjaciel był jeszcze bardziej cynicznie nastawiony do tych spraw niż on.
Jego nastawienie szybko zmieniło się i nabrał odwagi.
-Ula chyba zakochałem się -rzekł jej nieoczekiwanie, gdy leżeli przytuleni w łóżku.
-W kim? -zapytała z nadzieją.
-W pewnej dziewczynie z pięknym uśmiechem, błękitnymi oczami i charakterem anioła -odparł przewrotnie.
-I nie wiesz co z tym zrobić? 
-Dokładnie Ula.
-Może po prostu daj dorosnąć związkowi Marek.
Do związku dorastał z każdy dniem i coraz bardziej zależało mu na Uli i coraz śmielej mówił o swoich uczuciach. Myślał jednak ciągle materialnie i wolał mieszkać z Pauliną do swoich trzydziestych urodzin. W przeciwieństwie do Uli, dla której sprawy materialnie nie miały znaczenia.
Niecały miesiąc później, gdy Marek miał okazje kupić jedną z bankrutujących szwalni, to sprawa ich związku nabrała jeszcze innego charakteru. Potrzebował kogoś zaufanego, kto mógłby wziąć kredyt, a poręczeniem miałoby być F&D.
-Myślisz, że Ula się zgodzi na wzięcie kredytu? -pytał Olszański, gdy usłyszał o planach Marka.
-Nie wiem. To dość ryzykowne. Jest jeszcze jedno wyjście. Ślub z Ulą i przepisanie szwalni na nią. Kredy małżeński jest lepszy.
-I myślisz, że jak tak nagle wypalisz ze ślubem, to się zgodzi? -pytał z powątpiewaniem Sebastian.
-Całe szczęście, że już prędzej mówiłem Uli, że ją kocham.
-W twoje kłamstewka nawet najbardziej inteligentna dziewczyna uwierzy -odparł cynicznie Olszański.
Tłumaczyć przyjacielowi, że nie były to kłamstwa nie zamierzał.

10 komentarzy:

  1. No ale się porobiło. Wspaniałe kolejne opowiadanie. Oj, ciężko będzie mi dotrwac do kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie. 👌☀️

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna robić się coraz ciekawiej. Marek mimo uczucia jakim darzy Ulę tym kredytem może sobie narobić kłopotów. W planach jest ślub z Pauliną a on chce zawrzeć w tym czasie związek małżeński z Ulą. Nie chciałabym być na jego miejscu jak to wszystko się wyda.
    Dziękuję Ci za dzisiaj.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie bigami nie popełni i będzie jeden ślub.Chociaż nie tak do końca. Z kim to już niedługo.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Intrygujący początek i aż się chce wiedzieć co będzie dalej. Marek - niepoprawny Casanova jednak uwiódł Ulę, ale też coś do niej poczuł. Ona ma podobnie. Już wiemy, że będzie interwencja Pauliny i to niezbyt przyjemna. W dodatku ona nie ma pojęcia, że jej narzeczony jest już żonatym facetem. Trochę mi się nie podoba, że Marek połączył to małżeństwo z interesami, bo to wygląda na wyrachowanie. Z drugiej strony wiemy, że on kocha Ulę, więc chyba do końca tak nie jest i tylko Sebastian jest jak dziecko we mgle, bo wierzy, że to małżeństwo jest na niby. Nawet próby wyjaśnienia wszystkiego przez Marka spełzają na niczym, bo Olszański nie przyswaja.
    Czy Paulina dowie się o małżeństwie Marka? Czy on wreszcie powie jej prawdę i zerwie zaręczyny? Tak powinien zrobić, by być uczciwym i wobec niej i wobec Uli. Jak poważne obrażenia odniosła Ula w tym wypadku tramwajowym i czy wyjdzie z niego cało? Dużo pytań ciśnie mi się na usta, ale uzbrajam się w cierpliwość i czekam na kolejną część.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek ma jak najbardziej szczery zamiary wobec Uli i nie będzie nic pokrętnie za jej plecami knuć. Los będzie jednak pokrętny a nie tylko pojawienie się Pauliny. Owszem Paulina i Dobrzańscy dowiedzą się w swoim czasie, że Marek ożenił się i ze nie jest to Febo.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Ten Marek chyba nigdy nie dorośnie. W tej chwili cynicznie okłamuje nie tylko Ulę a także Paulinę. Może chociaż naprawdę kocha jedną z nich, Ulę to i tak bardziej boi się o własny tyłek.Po prostu dzieciak i nie podoba mi się to.
    Co stało się Uli, zapewne już wkrótce się dowiemy, uzbrajam się w cierpliwość.
    Pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porównaniu do serialu to tu Marek będzie bardzo dorosły i stanowczy. Mogę zapewnić Cię, że kocha Ulę. A na końcu spotka go nagroda.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń