Wizyta policjantów była dość poważna, bo po rozmowie z nim Marek musiał pojechać na komisariat, a policjanci zabezpieczyli dokumenty firmy z ostatnich dwóch lat. Marek przed wyjściem kazał jeszcze Uli, aby wszystko udostępniła policjantom i poprosił, aby poczekała na niego wraz z Sebastianem, aż nie wróci. Trzy godziny później Sebastian dowiedział się, że przyjaciel ma większe kłopoty, niż wszyscy myśleli. On jeden wiedział również, że Ula udaje tylko mało rozgarniętą i dlatego mógł z nią porozmawiać o zaistniałej sytuacji. Cieplak była w gabinecie Marka i układała porozrzucane dokumenty przez policję, gdy przyszedł.
-Ula przed chwilą dzwonił do mnie mecenas Jokiel i powiedział mi, że Marek jest zatrzymany do wyjaśnienia -oznajmił, zamykając za sobą drzwi, choć było już po szesnastej i większa część pracowników wyszła do domu.
-Co!? Za co?
-Głównie za fałszowanie faktu VAT. Podobno przywłaszczył sobie jeszcze aktywa firmowe i zeznania podatkowe nie pokrywają się z prawdą. Do tego dochodzą nielegalne tkaniny sprowadzone do Polski. Może dostać dziesięć lat.
-Totalna bzdura Seba. Znam Marka krótko, ale nigdy by nie oszukał nikogo. To musi być robota Febo i tych jego znajomych.
-Tak samo myślę, ale jak udowodnić im winę. Marka podpisy są na papierach. Jutro, jeśli sąd ustali kaucję Marek wyjdzie z aresztu i wtedy we trójkę pomyślimy co dalej. Na razie masz odwołać Paryż i dokładnie sprawdzić te raporty.
-Zaraz się tym zajmę. Adam mówił, że pod nieobecność Aleksa to jego maglowali i boi się, że teraz przyjdzie na niego kolej.
-A właśnie a pro po Aleksa to nie wydaje ci się dziwne, że właśnie teraz postanowił polecieć na usunięcie kamieni nerkowych?
-A Paulina do przyjaciółki. Wybyli z Polski jakby na zawołanie. Chociaż Aleks podobno miał od dawna zaplanowany zabieg.
-Jeśli je ma Ula. Nie widziałem ani nie słyszałem, aby kiedyś się skarżył.
Kolejnego dnia od rana Ula z Sebastianem próbowali coś sami zdziałać. Na pierwszy ogień wzięli w ogień pytań Adama. Ten na początku skory do współpracy nie był, ale w końcu trochę im powiedział. Popołudniem było już wiadomo, że kaucja za wyjście Marka z aresztu wynosi dwieście tysięcy. Kwota była duża, ale zaczęli zbierać pieniądze. Za pośrednictwem adwokata Marek sprzedał auto i wziął kredyt pod zastaw domu. Resztę miał na koncie. Następnego dnia rano był już na wolności. Wynajęty detektyw tymczasem ku zdziwieniu oznajmił mu, że Febo prawdopodobnie nie ma w Petersburgu, a już na pewno nie u Nataszy ani u Lwa, bo kuzynostwo jest w Polsce, a obserwacja ich nie doprowadziła do Pauliny. Również samolot do Petersburga w sobotę o tej porze nie leciał.
-Teraz rozumiem, dlatego tak szybko wyszła i nie poczekała, aż nie wstanę -mówił do przyjaciela w czasie wieczornego spotkania. —Ona po prostu uciekła.
- Pytanie tylko gdzie?
- Sam chciałbym wiedzieć? Mam nadzieję, że detektyw się dowie. Sam nie zamierzam jej pytać, bo może skłamać. Niech myśli, że dalej myślę, że jest u Nataszy. O wilku mowa -rzekł, kiedy zabrzmiał dzwonek jego telefonu i wyświetliło się imię Paula.
-Chyba o lisie jakby powiedziała Ulka -rzekł Sebastian.
-Marek co miało znaczyć to aresztowanie? -zapytała bez przywitania się. —W Internecie piszą o tobie i firmie. Że jesteś złodziejem i okradłeś firmę. Wkrótce prasa będzie pisać i zrobi się skandal. Naruszyłeś dobre imię firmy i nazwisko Febo. Przez trzy dekady istnienia firmy takiego skandalu nie było. Jak mogłeś okradać własną firmę.
-Paula jak miło, że się o mnie martwisz i nie wierzysz w moją niewinność.
-Z palca sobie tego nie wyssali. Jak ja mam teraz spojrzeć w oczy znajomym. Wszyscy będą patrzeć na mnie jak na współwinną. Nie wiem czy w tej sytuacji szybko wrócę Marek.
-Jak dla mnie możesz nie wracać Paula. Zostań sobie w Petersburgu, jak długo chcesz. Nawet na stałe, bo nas już nie ma. Spakowałem resztę twoich rzeczy i zostawiłem w garażu. Odbierz je jak najszybciej.
-Chyba żartujesz? Nie możesz mnie zostawić.
-Paula jestem złodziejem -wtrącił. —Nie możesz być z kimś takim. Zresztą wzięłaś sporo swoich rzeczy i większość biżuterii, więc jak mniemam, tak chciałaś zrobić. I może mi wytłumaczysz, dlaczego uciekłaś bez pożegnania.
-Natasza zadzwoniła późno wieczorem, że razem z kuzynem przyjadą po mnie przed siódmą i polecimy jego prywatnym samolotem. Poza tym po tym co powiedziałeś mi, to nie miałam ochoty spotykać się z tobą.
-Ten kuzyn to Lew Korzyński jak mniemam?
-On. A jakie ma znaczenie, z kim leciałam?
-Żadnego. Tak pytam. Jak będziesz już w Polsce, to zadzwoń. Zamki zmieniłem w domu i hasło do alarmu. To tyle mam ci do powiedzenia.
-Rozłączył się -rzekła do brata, który stał obok i słyszał całą rozmowę przez zestaw głośnomówiący.
-Słyszałem. Miałaś wypytać go o szczegóły wizyty na policji.
-Na szczęście zabrałam ze sobą biżuterię. Teraz nie dostałabym się do domu.
-Paula dobrze słyszałem. Wzięłaś biżuterię? Mówiłem ci, żebyś wzięła tylko jedną walizkę, jak na wyjazd.
-A co? Miałam podarować mu sto tysięcy?
- On ma dowód, że uciekłaś. Teraz zacznie węszyć. Głupi nie jest i nie uwierzy, że to zbieg okoliczności. Przez twoją pazerność plan się zawali. I nie zdziw się teraz, jak wkrótce zapuka do nas policja i to ja wyląduję w areszcie.
-Co to znaczy, że policja może cię aresztować? Przecież nikt nie wie, gdzie jesteśmy. Jesteś w klinice na usunięciu kamieni, a ja w Petersburgu.
-Na razie nie wie, ale teraz Marek zacznie szukać jakiegoś punktu zaczepienia. Jak nie on to policja.
-Ty całej prawdy mi nie powiedziałeś, więc nie miej pretensji -rzuciła kontrargumentem. —Możesz powiedzieć mi, dlaczego oskarżony jest o kradzież pieniędzy, skoro mówiłeś tylko o sprowadzeniu nielegalnych materiałów. Ty je wziąłeś?
-Nie wiem, dlaczego oskarżyli go Paula. Widocznie je wziął.
-Nie wierzę ci. Marek by nie okradł firmy. I nie taki był układ Aleks. Na firmę miała być nałożona spora akcyza i Scacci mieli umorzyć dług za udziały. My mieliśmy zniknąć, żeby nie chodzić po komisariatach. Nie było mowy o przekrętach finansowych.
-Zapomniałaś już, jak miesiąc temu myślałaś tylko o zemście za to, że zablokował ci konto i tym samym pozbawił młodego kochanka. Zgodziłaś się na wszystko.
-Tylko na pogrążenie go w nielegalne materiały. Nie zamierzam być wplątana w nic więcej Aleks.
Tymczasem policyjny grafolog ustaliła, że niektóre podpisy na pewno nie wyszły spod ręki Marka. Były to na szczęście te, które najbardziej obciążały Marka. Pod zainteresowaniem policji była również nowo powstała firma Fascino z siedzibą w Łodzi, a zajmująca się galanterią skórzaną. Właścicielami zaś byli Aleksander Febo oraz Mario i Dario Scacci. Ci ostatni byli odpowiedzialni za dostawę nielegalnych tkanin dla F&D. Od tego momentu sprawa Marka przybrała inny kierunek i zarzuty, które obciążały go, to teraz przypisywano Aleksowi.
- Aleks wpadł we własne sidła -opowiadał Uli i Sebastianowi po kolejnej wizycie na komisariacie. —Chciał pogrążyć mnie kupnem nielegalnych materiałów i przy okazji wyszły na jaw jego szwindle. Firma działała zawsze bez zarzutu i komuś zachciało się sprawdzenia. Ma prawdopodobnie konta w bankach we Włoszech, Szwajcarii i Polsce. Zarzutów nazbierało się mu na dziesięć lat więzienia.
-Płakać po nim nikt nie będzie -stwierdził ironicznie Olszański. —Tylko gdzie teraz jest? Nie ma go w klinice.
-Tym niech policja się zajmie. Mają logowania telefonu Pauliny i Aleksa.
-Najważniejsze, że ty jesteś z nami Marek -wtrąciła Ula. —Brakowało nam ciebie.
-Ulka walczyła o ciebie z Adamem jak lwica Marek -oznajmił Seba.
-Miło wiedzieć, że nie widzisz we mnie złodzieja, jak Paulina.
W areszcie miał sporo czasu, aby pomyśleć nad swoim życiem i tym, co czuje do Uli. To, że dobrze się z nią rozmawia, wiedział już po pierwszym spotkaniu. Później do tego doszedł podziw jej inteligencji, dowcipu i umiejętności słuchania go. Walory zewnętrzne odkrył później, ale i tak się nie liczyły, bo miała piękno w sobie i to było najważniejsze. Wszystko to zaś ułożyło się mu w słowo zakochany. Obawiał się, tylko jak Ula zareaguje na jego uczucie.
Dzień po rozmowie Pauliny z Markiem policja zapukała do apartamentu w Łodzi wynajmowanego przez braci Scacci, gdzie tymczasowo przebywało rodzeństwo Febo z nakazem aresztowania Aleksa. Szybko okazało się, że jego sytuacja jest poważna, bo dowody na przekręty finansowe są niepodważalne. Paulina z pomocą braci Scacci chciała pomóc swojemu bratu, ale ci nie zamierzali mieszać się w brudne interesy Aleksa. Wystarczyło im, że już mieli problemy z tkaninami. Oprócz problemów brata miała swoje, bo nie miała gdzie mieszkać. Próbowała szczęścia u Nataszy i Lwa, ale ci nie byli zainteresowani przygarnięcia jej. Z braku innych pomysłów postanowiła szukać pomocy u byłego narzeczonego.
-Możemy porozmawiać na spokojnie -rzekła, kiedy pojawiła się we firmie.
-Nie mamy, o czym Paula -odparł stanowczo.
-Chcę wszystko wyjaśnić -odparła, siadając na kanapie. —Nie wiedziałam nic o tych kradzieżach. Tylko o tych tkaninach. Przypadkiem usłyszałam. Nic ci nie mówiłam, bo byłam wściekła na ciebie, że zablokowałeś mi konto i chciałam się zemścić. Aleks i Scacci obiecali, że i ja na tym zyskam. Zwłaszcza jak na najbliższym zarządzie poprę wniosek Aleksa, że nie radzisz sobie z prowadzeniem firmy.
-Wysłuchałem i do widzenia. Aha po walizki wpadnij.
-Marek ja byłam tak samo oszukana jak ty -próbowała argumentować.
- Tylko nie dzisiaj Paula. Mam randkę -oznajmił nie przywiązując wagi do tego co powiedziała.
-Od kiedy randką nazywasz spotkania na seks z tymi kobietami.
-Prawdziwą randkę z młodą, wolną, piękną dziewczyną.
-Chcesz jednym błędem przekreślić nasz związek? Możemy iść nawet na tę terapię Marco.
-Nie Paulina. Nie wrócimy do siebie już nigdy. Szukaj szczęścia w ramionach Lwa. Mam ważną pracę z Ulą, więc do widzenia.
Myśl o wyjściu z Ulą sprawiała mu wielką radość. Wiedział już, że to co poczuł do swojej asystentki parę dni temu, ciągle było w nim i był to uczucie całkiem inne niż tylko chęć pójścia z nią do łóżka. Chociaż tego również pragnął. Inne kobiety zaś przestały go interesować. Miał nawet na to dowód, bo kiedy spotkał Klaudię jedną z modelek w klubie i próbowała uwieść go, nie poczuł chęci. Tak jak po telefonie Moniki dawnej kochanki i propozycji spędzenia nocy i pocieszenia po problemach.
Propozycja wyjścia z Markiem zaskoczyła Ulę. Na nic więcej niż kawa jednak nie liczyła i zaproszenie argumentowała tym, że w ten sposób chce jej podziękować za pomoc. Tak jak poprzedniego dnia, gdy podziękował Sebastianowi, zapraszając go do klubu. Mimo to była bardzo podekscytowana, bo przecież kochała go.
Przez całe spotkanie Marek zastanawiał się, jak ma powiedzieć Uli, że chciałby spotykać się z nią na poważnie. Wiedział, że nie ma w jej życiu żadnego chłopaka, ale i nie oznaczało, że on się nim stanie. Siedział naprzeciwko niej i patrzył na delikatny uśmiech, jej piękne oczy, słuchał równie przyjemnego głosu i napawał się tym widokiem. Czas mijał mu szybko i nawet nie zauważył, że czas, aby odwieźć Ulę do domu.
-Wejdziesz na chwilę? -zapytała, kiedy zatrzymał się przed jej domem.
-Nie dzisiaj. Mam jechać do rodziców. Chcą porozmawiać o Aleksie. Ula mogę zapytać cię o coś?
-Pewnie.
-Mogę zaprosić cię powiedzmy jutro do kina albo kolejną kawę i spacer -mówił, patrząc w twarz. —Na prawdziwą randkę. Nie jesteś mi obojętna i chciałbym spotykać się z tobą na poważnie. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty. Znamy się dopiero ponad miesiąc, ale wiem, że między nami jest, jest… .
- Fizyka -dokończyła.
-Dokładnie to Ula.
-Nie myślałam, że ty czujesz to samo Marek -mówiła ze wzruszeniem.
-Czyli mogę zająć jutro twój czas po pracy?
-Możesz Marek.
Idąc do drzwi wejściowych, unosiła się niemal ze szczęścia, bo właśnie tego chciała, żeby Marek zwrócił na nią uwagę. Kiedy rozpoczynała pracę w F&D ojciec powiedział jej, że może znajdzie tam miłość i teraz tak się stało. Oczywiście od jednej randki do miłości daleko, ale coś to znaczyło.
Następnego dnia, kiedy przyszła do pracy i pojawiła się w gabinecie Marka, ten objął ją i popatrzył w oczy.
-Mogę pocałować cię na dzień dobry? -zapytał przy jej ustach. —Od dawna mam na to ochotę -wyjaśnił.
-A co będzie, jak ktoś nas zauważy? Wewnętrzne okno jest na korytarz.
-Zsunę żaluzje Ula.
Pierwszy ich pocałunek nie był ani krótki, ani delikatny. Pocałowali się tak jakby była to dla niech codzienność. Ula musiała zanalizować go i szybko doszła do jednego wniosku, że ani Bartek, ani Tymon jej tak nie całował.
Kolejny miesiąc były rozkwitem ich miłości. Padły również wyznania miłości. Trochę w dziwnych okolicznościach, bo w Wesołym Miasteczku. Wybrali się tam we dwoje wieczorem i kiedy poszli na Diabelski Młyn, to Marek wykrzyczał miłość Uli.
-Kocham cię Ula -krzyczał, kiedy byli na górze karuzeli. —Kocham Urszulę Cieplak.
-Wariat -uspokajała go. —Ale go kocham -dodała na wypadek, jakby osoby siedzące w sąsiadujących wagonikach słyszeli wyznanie.
-Zawróciłaś mi w głowie bardziej niż ta karuzela Ula i chcę dalej na niej się kręcić, bujać i trzymać w ramionach jak teraz -mówił ciszej. —Z tobą mogę wsiąść na każdą karuzelę.
-Nawet na dziecięce koniki?
-Nawet -rzekł, zanim ją pocałował.
Kiedy znaleźli się na ziemi, to zabrał ją faktycznie na dziecinną karuzelę z wagonikami karety. Na szczęście nie byli jedynymi dorosłymi osobami i inne pary również skorzystały, że dzieci o tej porze w Lunaparku zbytnio dużo nie było.
-Uważaj Marek, bo zacznę zachowywać się jak księżniczka -rzekła, gdy usadowił ją w jednej z karocy.
-Jeśli nie będziesz kapryśna, to wszystko zniosę. A jeśli będziesz, to zamknę cię w lochu.
Wolny ruch karuzeli sprzyjał, aby oddać się spokojnym pocałunkom i tak też uczynili.
Tydzień później polecieli do Paryża na zaproszenie na rozmowy o współpracy z jedną z firm. Już pierwszego dnia pobytu Marek zabrał Ulę pod Wieżę Eiffla i tam się oświadczył. Oglądali i robili zdjęcia jak wiele innych osób, kiedy Marek nieoczekiwanie wyciągnął ozdobne pudełeczko i podsunął pod oczy Uli.
-Marek, co to znaczy? Chcesz mi się oświadczyć? -pytała z zaskoczeniem.
-Dokładnie tak Ula. Kochanie wyjdziesz za mnie -zapytał i uklęknął. Od razu wywołali poruszenie wokół siebie i ktoś zrobił im zdjęcie.
-Tak Marek -odparła najprościej. —Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem szczęśliwa -dodała, gdy Marek wsuwał jej pierścionek na palec. Chwilę później usłyszeli oklaski. Jakiś Niemiec natomiast przesłał im zdjęcia, które zrobił.
Tej nocy po raz pierwszy też się kochali. Oboje lecąc do Paryża, liczyli na to, choć mieli zarezerwowane dwa pokoje. Jeszcze, kiedy wracali z biznesowej kolacji padła taka decyzja.
-Mogę mieć cię przy sobie dzisiejszej nocy Ula? -pytał, gdy jechali taksówką. — Tak bardzo pragnę kochać się z tobą.
-Tak Marek. Nie ma sensu dłużej tego odwlekać, skoro oboje tego chcemy.
-To będzie niezapomniana noc kochanie. Obiecuję ci.
Do pokoju Marka szli trzymając się za dłonie i z napięciem jak nastolatkowie, którzy po raz pierwszy mieli się kochać. Tam jak tylko przekroczyli próg pokoju, oddali się słodkim pocałunkom i pieszczotom. Długo nie trwało, jak Marek zajął się zamkiem od sukienki Uli umiejscowionym na plecach i wkrótce mała czarna odsłaniała ramiona, biust i opadła na stopy. Podobnie było z koszulą Marka, bo Ula odpinała ją guzik po guziku, a na końcu wyszarpała ze spodni i rzuciła w kąt pokoju. Te kilka minut gry wstępnej spowodowały u nich pożądanie, jakiego jeszcze nie przeżyli.
-Dlaczego myśmy prędzej nie Marek? -zapytała, kiedy wziął ją na ręce i zaniósł na łóżko.
-Bo czekałem na taki dzień jak dzisiaj. Piękna -dodał szeptem, kiedy położył ją na łóżku w samej bieliźnie. —Tak bardzo cię pragnę.
-To na co czekasz Marek. Zaraz wystygnę.
Po tych słowach rzucił z siebie spodnie i bokserki, delikatnie położyła się na niej i zaczął obsypywać pocałunkami jej twarz, dekolt i piersi. Długo nie trwało jak stanik i figi Uli rzucone były na podłogę. Kiedy byli u kresu wytrzymałości Marek szybkim ruchem wtargnął w ciało Uli i pozostał w nim na długo. Łóżko hotelowy był duże i mieli wieli swobody, aby zmieniać pozycję i raz Ula siedziała na nim, a innym razem on przygniatał ją swoim ciałem. Obudzili się nad ranem w miłosnym uścisku.
-To było cudowne, niesamowite i nieziemskie Ula -mówił, tuląc w ramionach.
-Dobrze wiedzieć. Bałam się, że się rozczarujesz. Dziewczyny mówiły, że lubisz ostry seks. Chociaż chyba tak było. A ja byłam tylko z Bartkiem i nie mam doświadczenia.
-Zaraz to wy o takich rzeczach rozmawiacie?
-To było na początku, jak zaczęłam pracować tu -wytłumaczyła.
-I mają rację. To znaczy, miały rację. Byłem w wielu łózkach, ale z tym już koniec. Od czasu jak uświadomiłem sobie, jak źle robię, to nie było przypadkowego seksu. Teraz mam ciebie i tylko ty będziesz w moim łóżku. Nawet nie wiesz, jak bardzo jesteś stworzona do kochania się ze mną.
-To kochaj się ze mną po raz kolejny.
Dwa razy nie trzeba było Marka zachęcać. Tym razem kochali się delikatnie i spokojnie. Do Warszawy wrócili bardzo szczęśliwi i we trójkę, bo tej nocy poczęli swoją córeczkę Igę. Od razu zaczęli też planować ślub. Miał być skromny, więc problemów nie mieli. Przysięgę złożyli w kościółku w Rysiowie tuż po Nowym Roku, a przyjęcie zorganizowali w jednym z zajazdów. Były oczywiście dla gości zimowe atrakcje. W międzyczasie Ula wprowadziła się do domu Marka i przez część narzeczeństwa mieszkali razem.
Osiem lat później ich rodzina liczyła już pięć osób, bo do Igi dołączyło dwóch synów. Najpierw Kamil, a później Szymon.
-I pomyśleć, gdyby nie terapia małżeńska nie byłoby nas -mówiła Ula, gdy poszli do swojej sypialni. —Ciekawa jestem, czy pomogli tej parze, co była przed nami. I jak godzą takie pary. Ostatnio pokłóciliśmy się o kolor ściany w salonie, więc może powinniśmy skorzystać. Trzeba pić żelazo puki gorące.
-Kochanie jaka terapia małżeńska? Terapia nam nie będzie potrzebna nigdy. Zapewniam cię. Prędzej przyda się nam terapia od seksu, bo obawiam się, że nigdy nie przestanę cię pragnąć -szeptał do ucha.
-To kochaj się ze mną, jak tej pierwszej nocy Marek.
Jak zwykle pazerność panny FE doprowadziła do upadku rodzeństwa. Marek w pewnym sensie mógłby podziękować jej za to. Dzięki temu zrozumiał, że zakochał się w Uli.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe przedpołudnie. Dobrze tak poczytać coś przyjemnego przed pracą.
Julita
Głównie tak jak napisałam, Aleks był wszystkiemu winny. Paulina tylko połakomiła się na biżuterię, ale Marek w jej niewinność we współudział w okradanie nie uwierzył.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Cudo👌😘 Miłego tygodnia życzę 😘
OdpowiedzUsuńDziękuję również miłego tygodnia. Pozdrawiam.
UsuńPaulina to jednak naiwna gęś. Najpierw pomogła bratu w przekrętach i mało brakowało a Marek poszedłby za nie siedzieć, a potem pojawia się w firmie jak gdyby nigdy nic i proponuje mu terapię, żeby znowu mogli być razem i żeby znowu bezkarnie mogła mu czyścic konto a jedynym powodem, dla którego chce to zrobić jest akt, że nie ma gdzie mieszkać. To dowodzi tylko jak wielu przyjaciół mają Febo. Przyjaciół w cudzysłowie, bo już chyba każdy, kto ich zna poznał się na nich. Wygląda na to, że panna FE stała się bezdomna. Może powinnam jej współczuć, ale tylko chce mi się śmiać. Marek i tak zachował się bardzo kulturalnie wobec niej, bo za kradzież pieniędzy z konta powinien wyrzucić ją z firmy na zbity pysk.
OdpowiedzUsuńZa to z Ulą sytuacja rozwinęła się wspaniale a okoliczności zaręczyn bardzo romantyczne. Wszak Paryż to miasto kochanków.
Piękna historia, za którą bardzo dziękuję i czekam na następne.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Paulina faktycznie tylko wiedziała o nielegalnych tkaninach i brat ją oszukał, ale podpadła Markowi wziętą biżuterią. Wziął to za ucieczkę. Tyle prędzej naoszukiwała, że nie było mowy o żadnym powrocie do narzeczonego.
UsuńOświadczyny miały być pierwotnie w Wesołym Miasteczku, ale w komentarzach wszyscy nastawieni byli na Paryż, więc napisałam wątek Paryża.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
:)
OdpowiedzUsuńCo innego jeśli takie historie oglądamy w filmach czy serialach, a co innego jeśli problem dotyczy nas samych. Terapie małżeńskie są po to, żeby znaleźć pomoc i rozwiązanie na problemy z którymi sami nie możemy sobie poradzić. Świetnych specjalistów od terapii dla par znajdziecie na bank w https://psychomedic.pl/ . Warto z takiej pomocy skorzystać i walczyć o związek. Kliniki Psychomedic ma w kilku miastach, między innymi w Warszawie czy w Krakowie.
OdpowiedzUsuń