poniedziałek, 10 stycznia 2022

Decyzje 2/5

Pierwsza część w grudniu była publikowana.

 

Chwilę po przyjściu Sebastiana do biura Marka również  i Ula pojawiła się u niego.  Nie weszła jednak, bo usłyszała ich rozmowę zza niedomkniętych drzwi.

-Powtarzasz się -usłyszała głos Marka — Już wczoraj wszystko mi to mówiłeś. Masz coś nowego?

-Pomyślałeś o Uli? O tym, co może się z nią stać? Paulina zemści się nie tylko na tobie, ale i na niej, jak dowie się, że z nią spałeś. Postąpi jak z Lidką, Asią.

-Nie gorączkuj się Seba. Tylko my wiemy.

-Na twoje szczęście -wtrącił ze zdenerwowaniem.  — Nawet boję się pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby ktoś się dowiedział. Chodzisz z nią, gdzie popadnie. Ktoś was zobaczy, powie Pauli i się zacznie. 

-Z Ulą to całkiem inna sprawa. Nie pozwolę, żeby cokolwiek jej zrobiła.

-Mówisz tak jakby ci na Uli zależało -odparł, spoglądając na przyjaciela. Dlatego dojrzał jego dużo mówiącą minę. — Nie Marek -dodał z niedowierzaniem.  — W co ty się pakujesz? Za niecałe trzy tygodnie się żenisz, a na amory cię wzięło. I to z kim.

-Po zarządzie zamierzam odwołać ślub -oznajmił szybko i poważnie.

-Co!? Zwariowałeś Marek? To będzie twoje samobójstwo.

-A mam się dać wykończyć psychicznie przez Paulinę -mówił z poirytowaniem. — Weź te prezenciki Seba -dodał, wyciągając z szuflady rzeczy, które niedawno dostał od Olszańskiego. — Tylko kłopoty przez nie miałem. Paulina je znalazła, omal nie przeczytała liściku. Nie mam pewności, czy Ula nie przeczytała, kiedy była po dokumenty. Sam coś kupię Uli, jeśli będę chciał jej coś podarować.

-Marek nie zmieniaj tematu. Ty się musisz ożenić z Paulą -mówił stanowczo. — Bez dwóch zdań. Oboje Febo nie darują ci tego. Nawet Aleks za takie znieważenie Pauliny. Zniszczą ciebie, Ulę, mnie.  Mogą pociągnąć na dno całą firmę, jak przypadkiem dowiedzą się, że firma kiepsko przędzie.

-Seba nie zamierzam się poświęcać. Zdania nie zmienię. Będzie, co będzie.

Dalej nie podsłuchiwała, tylko cicho wyszła na korytarz. Wróciła po chwili, robiąc delikatny hałas w sekretariacie Wioli. Tym samym przerwała dyskusję Marka i Sebastiana.

 

W czasie przerwy miała czas, aby pomyśleć nad tym, co usłyszała. Zrozumiała też, że Sebastian pomimo niechęci do niego ma sporo racji. Paulina już teraz na jej liście wrogów i osób nieprzychylnych była na pierwszym miejscu. Nie chciała też, aby na Marku się mściła. Za bardzo go kochała. We firmie natomiast miała swoje pierwsze prawdziwe przyjaciółki i o nich również nie mogła nie pamiętać. Ela sama wychowywała syna, a Ala była w tym wieku, że utrata pracy wiązała się z problemami znalezienia nowej. Jedynie o Izę mogła mniej się martwić. Na razie miała przed sobą parę dni na spędzenie czasu z Markiem. Paulina miała bowiem wrócić za pięć dni z Mediolanu. Później zniknie z jego życia. Choć będzie to bardzo trudne. Kiedyś, jak myślała, może pozna kogoś, którego zdoła choć trochę pokochać.  Cieszyło ją jednak to, że dla Marka nie była tylko planem Seby  i naprawdę coś czuł do niej. Z tymi myślami poszła do niego.

-To, co dzisiaj robimy? -zapytał zaciągając żaluzję w oknie wychodzącym na korytarz.  

-Może pojedziemy, gdzieś za miasto na piknik? Zorganizuję jakieś ciasteczka, coś do picia.

-I koniecznie truskawki Ula.

-Będą i truskawki Marek.

-Już nie mogę się doczekać -odparł tuż przy ustach Uli. 


 

Kwadrans później humor Marka prysnął. Popołudniową pocztą bowiem dostał pewien list. Nie był to zwykły list, tylko anonim z powycinanymi literami z czasopism.

WI EM    ŻE   TY    I   ULA   SPOTYKACIE   SIĘ.   ZAPŁAĆ    A    SŁ0WA   NIE   PISNĘ.  WIECZOREM  ZA   2   DNI    UKRYJ  10  TYŚIĘCY   ZA   ŚMIETNIKIEM   ŻABA   W   PARKU  PRZY   FIRMIE   W   ZIEMI.  INACZEJ  PAULINKA    SIĘ    O   WSZYSTKIM   DOWIE.

 

Z listem poszedł od razu do Sebastiana.

-Zobacz, co dostałem -rzekł, rzucając mu kartkę na biurko.

-Pięknie. A podobno nikt nie wiedział o was. Ulka?

-Co Ulka?

-Wysłała go.

-Zwariowałeś Seba -odparł z oburzeniem.  — Po co miałaby to robić?

-Sam mówiłeś, że może znalazła prezenty i liściki i z zemsty mogła. W domu się nie przelewa.

-Ula taka nie jest Seba -odparł pewny swoich słów.

-To może jej przyjaciółki? Wygadała się przed nimi. Ala wiedziała, kiedyś o waszym spotkaniu.  Ela samotna matka mogła się pokusić.

-Może Olszański, żebym się przestraszył i zrezygnował ze spotkań z Ulą -rzucił z ironią.

-A ten sąsiad Uli? Jak mu było? Bartek? -pytał, nie odpowiadając na jego docinki.

 - On nie bawiłby się w wycinanki i więcej zażądał.  Zobacz na literę D. Wycięta jest z naszej wizytówki. Koperta nie miała też znaczka, więc ktoś musiał stąd podrzucić. I nie mów nikomu o tym anonimie.

-I co chcesz zapłacić?

-Do niedzieli wieczór mam czas na zastanowienie się, co zrobię.

 

 

Popołudniowe spotkanie z Ulą pomimo jego problemów upływało im spokojnie. Marek po raz kolejny mógł się przekonać, jak miło można spędzić czas z Ulą. Ani przez chwilę nie nudził się przy niej. Na kocu, który Marek skądś wyczarował były truskawki, mały szampan, rogaliki Cornetto i sok. Piknik zaczęli od paru łyczków szampana, aby za ponad godzinę Marek mógł odwieźć Ulę do domu i samemu wrócić do Warszawy. 


 

-Za co pijemy Ula? -zapytał, otwierając szampana.

-Za przyszłość. Żeby wszystko ułożyło się w naszym życiu.

-Czyli za nas -sprecyzował, nalewając trunek do trzymanych przez Ulę kieliszków.

Szampanem Ula wolno się delektowała, bo bąbelki przyjemnie łaskotały podniebienie. W smaku również był bardzo dobry. Kiedy przełknęła ostatni łyk, Marek jakby czekając na ten moment, przyciągnął do siebie i bez protestów ze strony Uli pocałował.

Nasze ostatnie pocałunki, a jeszcze niedawno były te pierwsze -myślała, pozwalając, aby Marek wdarł się językiem w jej usta, a nie ograniczał się do zwykłego pocałunku. Muszę zapamiętać te chwile.  Jutro sobota, pojutrze niedziela i się nie zobaczymy. Później tylko dwa dni zostaną. W środę po zarządzie powiem Markowi, że odchodzę. Dokończę ten fałszywy raport i się pożegnamy.

Pocałunek, który jak dla Uli mógł trwać wiecznie, przerwała jednak pszczoła, która zaczęła fruwać obok ich twarzy, a Marek zaczął ją odganiać.

-Wie, gdzie słodkie Ula -rzekł, obracając wydarzenie w żart. 

-To lepiej zjedzmy nasze truskawki, zanim się do nich nie dobiorą -odparła, siadając na kocu.

-Tak tu miło i spokojnie, że aż trudno uwierzyć, że jesteśmy tak blisko Warszawy -odparł z rozmarzeniem, kiedy położył się na kocu, wsparł się na łokciu i przypatrywał się siedzącej Uli. — Chciałbym, mieć takie spokojne życie jak tu jest.

-Z dala od Wioletty, knującego Aleksa, humorów Pshemka -wymieniała w żartach Ula.

-Pauliny -dodał na serio od siebie i bardziej do siebie, ale Ula usłyszała. — Takie miejsca kojarzą mi się z czasami, gdy byłem harcerzem i jeździłem na obozy -dodał, zanim Ula zdążyła cokolwiek odpowiedzieć. — A później pod namiot. Muszę w to lato wybrać się pod namiot, gdzieś w pobliżu lasu i jeziora.

-Mi las kojarzy się głównie ze zbieraniem jagód w czasie wakacji -odparła Ula.

Reszta popołudnia upłynęła im w takiej samej atmosferze. Opowiadali sobie o dzieciństwie, jedli truskawki i rogaliki oraz popijali sok.  Później Marek odwiózł Ulę do domu. Z Cieplakami posiedział chwilę i pojechał do siebie. Tam wrócił myślami do problemów w firmie.

 Może nie warto brnąć w kłamstwo co do kondycji firmy i lepiej posłuchać Uli, powiedzieć prawdę ojcu,  przyznać się do porażki i odejść z Ulą. 


Następnego dnia Ula miała wizytę u ortodonty. Nie zdążyła jeszcze dojść do przychodni, kiedy dostrzegła Marka opartego o swój samochód przed przychodnią.  Marek również ją zauważył i zaczął iść w jej stronę.

-Cześć Ulka -rzekł, witając się z nią również pocałunkiem.

-Cześć. Co tu robisz?

-Chcę być pierwszą osobą po lekarzu i pielęgniarce, który zobaczy twój uśmiech w pełni.

-Miłe. Zwłaszcza że jest sobota po ósmej i mogłeś pospać dłużej.  

-Nie jestem z tych, co długo śpią.

Pół godziny później Ula wyszła z gabinetu i mogła w końcu uśmiechnąć się, pokazując piękne zęby.

-I? -zapytała.

-Pięknie. Jadłaś śniadanie? Bo ja nie i chętnie cię zaproszę.

-Nie jadłam, bo byłam za bardzo zdenerwowana.

Na śniadanie poszli do najbliższego baru i zamówili sobie grzanki czosnkowe z jajkiem sadzonym, twarożek i herbatę. Śniadanie było, jak okazało się tylko preludium tego, co miało dziać się później. Po śniadaniu zamiast do Rysiowa Marek pojechał bowiem w stronę firmy.

-To teraz do firmy -rzekł, choć Ula sama widziała, dokąd zmierza.

-Nie mów, że naszło cię na pracę?

-Chcę pobyć trochę z tobą sam -wyjaśnił.

Rozsądek Uli mówił, aby odmówić, ale serce wbrew temu co innego. Uciekał też czas i miały to być też jedne z ostatnich chwil spędzonych z Markiem. Później będzie miała tylko wspomnienia, których nikt jej nie zabierze. Gdy tylko znaleźli się w gabinecie Marka, objął ją, oparł o drzwi i zaczął całować. To był długi namiętny pocałunek, pod wpływem którego przez jej ciało przeszedł dreszcz.

-Co ty ze mną robisz Ula -wyszeptał między pocałunkami. —Od czasu SPA nie potrafię myśleć o niczym innym niż o całowaniu się z tobą.

-Wolę komplementy o mojej inteligencji.

-Ale całość daje kobietę idealną -odparł, prowadząc w stronę kanapy. Tam posadził sobie ją na kolanach i wrócił do pocałunków.

Tu mnie weźmie -myślała gorączkowo Ula. — Tak jak Klaudię, Mirabelę, Domi i nie wiadomo kogo jeszcze. Czy chcę dołączyć do tego klubu? Czy chcę szybkiego seksu z Markiem? W SPA było tak czule i spokojnie.

Markowi dokładnie takie myśli chodziły po głowie, ale wolał  łóżko na takie sprawy, a nie biurko czy na kanapę. A przynajmniej w przypadku Uli. Mimo to nie przerywał przez dłuższy czas pocałunków i pieszczot. Usta Marka całowały nie tylko twarz Uli, ale szyję, włosy i dekolt. Sama Ula tymczasem cicho wzdychała. To oraz szybszy oddech Uli sprawił, że z ociąganiem przerwał pieszczoty.

-Jesteś piękna i pragnę cię, ale to nie jest dobre miejsce -wyszeptał, patrząc w błękitne oczy Uli. —Lepiej jak kawy się napijemy.  

-Dobry pomysł Marek -odparła, wstając z jego kolan i poprawiając bluzkę. — Pójdę zrobić.

-A ja zorganizuję coś do kawy. Wiola lubi mieć schowane ciasteczka. 

Po wyjściu Uli, Marek zajął się szukaniem ciasteczek w biurku Wioli. Kiedy otworzył jedną z szuflad zauważył liścik napisany przez Sebą z zaleceniami co do Uli, a który on sam dwa dni temu potargał i wyrzucił do kosza. Teraz był posklejany i leżał wraz z  gazetą z powycinanymi literami.  Teraz musiał podjąć decyzję co z tym zrobić. 

 

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wiola jak to Wiola. Coś zawsze wymyśli.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za wpis.

      Usuń
  2. Plus dla Marka, że nie wypiera się tego co czuje do Uli. W pewnym sensie nawet dobrze, że Cieplak usłyszała to, ale fajnie by było, żeby usłyszała to wprost. Powinni usiąść i spokojnie wszystko sobie wyjaśnić. Coś mi mówi, że junior podejmie decyzję aby przyznać się do wszystkiego przed zarządem.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam we wtorkowy wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie od samego Marka również usłyszy. Na razie muszą zająć się raportem.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. No to się porobiło. Marek ma nielada problem ale dobrze, że potrafił się opanować i nie zaliczyli szybkiego seksu na biurku. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży i będą mogli cieszyć się wspólnym szczęściem. Och ale to czekanie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Największy problem Marka to Wiola.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Jestem bardzo ciekawa dalszej historii. Widać, że Marek Ulę traktuje na poważnie. Dla mnie rozmowa z Sebą to potwierdziła, chociaż bałam się co Ula może usłyszeć. Viola to miała pomysł z tym listem wyciętym z gazety. Jak to się mówi kłamstwo ma bardzo krótkie nogi. Teraz pytanie co z tym zrobi Marek? Wielkimi krokami zbliża się jego ślub z Pauliną, którego jak wiadomo nie chce. Z Cieplak jest mu naprawdę dobrze może się wyluzować i poczuć inaczej niż z Febo. Ula też obawia się tego jak to będzie bo wie do czego zdolna jest Paulina. Mam ogromną nadzieję, że po tym zarządzie wszystko dobrze się skończy i oficjalnie Ula i Marek będą razem. Jak zawsze liczę na szczęśliwe zakończenie, bo takie tylko lubię czytać. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej Ula jest na poważnie. Dla niej w końcu gotowy jest zrobić wiele rzeczy. Walczyć z Pauliną, Aleksem, rodzicami, Wiolą.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. Tak czułam, że te wycinanki, to sprawka Violetty. Miała donosić Paulinie, a po znalezieniu liściku od Sebastiana w koszu i posklejaniu go w całość pomyślała, że upiecze dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zapunktuje u Pauliny i wyrwie trochę kasy od Marka. Mimo wszystko, jak na szantażystkę, jest zbyt głupia i nieostrożna. Głupia, bo powinna zażądać więcej pieniędzy jak profesjonalny naciągacz, a nieostrożna z oczywistych powodów. Kto trzyma obciążające dowody własnych poczynań w szufladzie biurka? Ciekawe, co teraz zrobi Marek, czy wyrzuci ją na zbitą twarz z roboty i wezwie policję, czy też ulegnie jej pokrętnym tłumaczeniom i łzom, i wybaczy.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko Wiola mogła wpaść na taki pomysł i powinna odpowiedzieć za to. Jednak szkodliwość mała a Marek woli po swojemu sprawę załatwić. Ma i ważniejsze sprawy na głowie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń