W czasie kiedy Marek przebywał we firmie, Ula zajmowała się mistrzem. Czuła, że będzie ciężko, ale nie że aż tak. Pshemko zażyczył sobie na śniadanie ponownie jajecznicę i kawę. Późnej wypoczywał przed domem i ciągle musiała mu coś donosić. Chciał szkicownik, inne kredki, radio, poduszkę. Za każdym razem wołał ją słowami. Czy Urszula może przyjść do mnie? Kiedy nie pojawiła się dostała smsa.
Czy Urszula może przyjść do mnie? -napisał, zamiast tego co chce.
Pali się -odpisała.
Potrzebuję przejść w cień.
Zrobię kawę i przychodzę.
-Urszula pojawiła się w końcu -rzekł z niezadowoleniem.
-Pshemko nie zamierzam być na każde twoje zawołanie. Chciałeś na obiad gołąbki, to ci je robię. Nie jesteś całkowitym kaleką. Sam byś przesunął się o te parę metrów.
-Urszula zawsze mówi co myśli?
-Zawsze i nie zamierzam ci się podchlebiać.
-I tak nie lubię lizusów -odparł, kiedy przenosiła fotel w cień. — Gdybyś mogła przynieść mi jeszcze wody z tą pyszną miętą z ogródka.
-Przyniosę. Tylko nie wołaj mnie co chwila. Zrobiłam dwadzieścia gołąbków. Dziesięć jest dla ciebie. Musi ci starczyć na dziś i jurto.
-Obawiam się, że nie starczą. Wojtuś przyjeżdża popołudniu, a on również je lubi. A na jutro na obiad chciałbym… -zaczął.
-Pshemko nie zamierzam całe dnie siedzieć w kuchni i ci gotować -wtrąciła gwałtownie.
-Prażonki z mizerią albo zsiadłym mlekiem i jajka sadzone. To nie jest dużo pracy nieprawdaż.
Aldona tymczasem zastanawiała się co zrobić z nagraniem. Chciała dać przesłuchać bratu, ale był on zbyt strachliwy i mógłby jeszcze bardziej stać się nerwowy przy Aleksie. Po zastanowieniu postanowiła, że skontaktuje się bezpośrednio z Dobrzańskimi. Marka nie znała, ale Helenę i Krzysztofa już tak. Senior miał konto w banku, gdzie pracowała i była jego doradcą finansowym. Helena sprawy fundacji również załatwiała poprzez jej bank. Oboje wiedzieli też, że jest siostrą Adama. Numer telefonu natomiast mogła znaleźć w ich danych. Następnego dnia zadzwoniła do Krzysztofa i pokrótce opowiedziała o tym co usłyszała. Godzinę później spotkali się osobiście w kawiarni w pobliżu banku, gdzie pracowała.
-Nie do wiary -rzekł Krzysztof, kiedy Aldona dała mu do odsłuchania nagranie i pomogła w tłumaczeniu.
-Prędzej Aleks mówił, że Krzysztof, to znaczy pan nie jest mu już tak przychylny i że może nie udać się im doprowadzić do upadłości firmy. Wie pan, Adam od czasu jak zaczął pracować z Aleksem, chodzi ciągle zestresowany. Było mi trudno uwierzyć, że Aleks jest taki bezwzględny i dąży do celu po trupach, dopóki sama nie usłyszałam.
-Bardzo dobrze zrobiła pani, że przyszła do mnie.
-Boję się, tylko żeby nie odbiło się to na Adasiu. Ja nawet po to chciałam zatrudnię się w F&D, aby mu raźniej było. Mnie tak łatwo nie jest złamać, zastraszyć.
-Nikt się nie dowie pani Aldono. Nawet Marek. Daję pani na to słowo. Miałbym prośbę, aby po cichu pani sprawdziła sprawy finansowe Aleksa. Zwłaszcza ten przelew do Armando. Z tego co się orientuję, mamy konto w tym samym banku.
-Bez problemu. Na piątek będzie miał pan wszystko gotowe.
Marek z Warszawy wrócił po piętnastej. Wraz z nim przyjechał Wojtek. Syn mistrza sam zaoferował pomoc, bo dokładnie zdawał sobie sprawę, jaki może być ojciec uciążliwy. Panowie mieli przenieść się również do domku wynajętego przez Pshemka. Dla Marka i Uli oznaczało to, że będą mieć ponownie domek dla siebie bez lokatora na dole. W czasie obiadu, na którym królowały gołąbki, Marek opowiedział Uli i Pshemkowi o przebiegu rozmowy z Aleksem i ojcem.
-Póki co plan Aleksa polega na zwolnieniu ludzi i sprowadzeniu Luigi. Ojciec nie jest za zwolnieniami i w tym mamy przewagę. Musimy się tylko solidnie przygotować. Mamy czas do piątku.
-Trzy dni to sporo czasu Marek -mówiła Ula.
-Ja zdążę -zapewniał mistrz. —Dzisiaj naszkicowałem kilka projektów sukienek ciążowych, a w głowie mam pomysły na kolekcję rodzinną. Jutro popracuję nad tym. W tej samotni powstawały moje najlepsze kolekcje. Przynosi szczęście.
-To nie wracasz jutro ze mną? -zapytał Wojtek
-Nie. Mam tu spokój, nikt mi nie przeszkadza, a Urszula dobrze gotuje. Ty z Markiem możesz jeździć rano i wracać wieczorem.
Kiedy ojciec z synem, zostawili ich samych, Marek opowiedział Uli o żądaniach Pauliny i o rozmowie z rodzicami.
-Ojciec na szczęście jest ze mną Ula. Powiedział jeszcze, że umie rozdzielić problemy firmy od porzucenia Pauliny.
-Chociaż on nie zje mnie żywcem w piątek na radzie.
-Spokojnie, mamy nie będzie.
-Ale będzie Paulina i Aleks. Z Aleksem spotkam się pierwszy raz od czasu tamtej rady, a awanturę, jaką zrobiła nam Paulina do dzisiaj mam w głowie.
-Na to ci chyba będę mógł ci pomóc. Co byś powiedziała na to, żebyśmy poszli już spać? Zamierzam zawrócić ci w głowie tak, że Paulina pójdzie w niepamięć.
-Tylko że ona bardzo mocno tkwi i będziesz się musiał mocno postarać.
Marek przez całe popołudnie czekał również na telefon od Pauliny, ale się nie doczekał. Nie wiedział czy Febo nie odsłuchała wiadomości, czy się nie usytuowała do tego co miał jej do zakomunikowania. Tego dnia więcej nie zamierzał myśleć o byłej narzeczonej, bo czekał go wieczór i noc z Ulą.
Nowy
dzień pracy Marek zaczął od nieoczekiwanej wizyty Kamili Smutek.
Kobieta korzystając, że chwilowo nie ma Wioletty w
sekretariacie, weszła do
gabinetu Marka niezapowiedziana.
-Witaj Marek. Sporo czasu się nie widzieliśmy -mówiła, idąc wolno w jego stronę.
-Co tu robisz? Jeśli chodzi ci o mnie, nic z tego.
-Nie o ciebie i ciebie też miło widzieć -rzekła, siadając naprzeciw niego. — Od razu przejdę do rzeczy, zanim mnie wyrzucisz. Mam dla ciebie propozycję. Jestem teraz zastępcą redaktora naczelnego gazety i portalu Tutaj i kanału na You Tubie. Szukam do moich cyklowych artykułów i filmików młodych i ambitnych ludzi, którzy w młodym wieku doszli do bogactwa. To do kogo miałam się udać, jak nie do dawnego znajomego?
-Nie ten adres. Ja nie jestem znów taki młody. Tym bardziej ambitny, a majątek zawdzięczam rodzicom.
-To szczegóły. Czytelnik nie będą się nad tym zastanawiać. Poza tym masz dom za milion, auto za prawie milion, zegarek za kilkadziesiąt tysięcy, zagraniczne wyjazdy, więc bogaty jesteś.
-Jest pełno takich osób. Jakieś trzydzieści parę osób przed moją rodziną w rankingu na najbogatszych Polaków. Dlaczego ja?
-Powiedzmy, że ze względu na dawną znajomość.
-A bez tego powiedzmy?
- Tak się mówi. A połowa z tych trzydziestu paru jest w średnim wieku i nieosiągalna dla takiej małej gazety jak ta, w której pracuję. Pomyśl, chociaż a ja zadzwonię za jakiś czas. Zgoda? -mówiła, wyciągając rękę.
-Zgoda.
Ula tymczasem miała nie tylko Pshemka do towarzystwa, ale również Piotra. Lekarz zarówno poprzedniego dnia jak i dzisiejszego pojawił się w jej pobliżu. Mistrz jednocześnie rozmawiał przez telefon z Pauliną i spoglądał na nich przez okno swojego domku.
-Bella nie dzwoń do mnie codziennie -rzekł z upomnieniem mistrz. — To niebezpieczne. Dzwoniłaś w niedzielę i wczoraj. Nic się złego nie dzieje, a jak zacznie, sam zadzwonię. Ula gotuje, rozmawiamy sobie -mówił błacho.
-Ok. Tylko nie daj się omamić obiadkami Pshemko -mówiła słodko. — A czekoladę i ciasteczka już ci kupiłam. (Paulina obiecała przywieź mu z Włoch drogie ciasteczka i drogą czekoladę do picia.
-Dziękuję. I nie dam nikogo omamić Paulinko. Muszę kończyć, bo Urszula idzie -skłamał.
Ula siedziała przy stoliku i pracowała z laptopem na kolanach, kiedy dosiadł się Piotr. To, że Marek i Piotr działają sobie na nerwy, nietrudno było dostrzec projektantowi. Już pierwszego dnia, kiedy Sosnowski wiózł go do szpitala ze skręconą nogą, powiedział, że z Uli i Marka dziwna para, bo on taki elegancik i zarozumialec, a Ula prosta i miła dziewczyna. Przyznał mu wtedy rację, ale od tej pory sporo się zmieniło w jego podejściu do Uli i Marka, więc kiedy skończył rozmawiać z Pauliną, wziął kule i wyszedł na dwór.
-Kiedy osoba Piotr naprawi kontakt w mojej łazience?
-Popołudniu. Muszę pojechać do miasta i kupić.
-To niech jedzie, a nie urządza sobie pogawędki z Urszulą. I mógłby ustąpić miejsca starszemu? Muszę porozmawiać z Urszulą o pracy -postanowił, że dyplomatycznie pozbędzie się Sosnowskiego. — To poufne.
Słowa mistrza podziałały, bo Piotr nic nie powiedział, tylko odszedł.
-Dzięki Pshemko -rzekła Ula, kiedy lekarz odszedł wystarczająco daleko. — Ja nie potrafię tak powiedzieć komuś prosto z mostu, żeby sobie poszedł. Denerwuje mnie.
-Drobnostka Urszulo. Teraz musimy naprawdę zabrać się do pracy. Do piątku coraz bliżej.
Piątek w końcu nadszedł. Marek i Ula do firmy jechali bez nerwów. Mieli dobry plan na uratowanie firmy, a gdyby jednak poszło coś nie tak zdecydowani byli odejść z firmy. Aleks i Paulina również podążali do firmy.
-Nie wybuchaj złością -prosił Aleks siostrę. — Zostawi mi wszystko. Musimy pójść jeszcze do Pshemka i wszystko z nim ustalić.
-Dostanie czekoladę i ciasteczka, to będzie zadowolony braciszku. Z Krzysztofem tak łato nie pójdzie.
-Pshemko może go przekonać. Wystarczy, jak powie albo ja, albo Marek i ta przybłęda Cieplak.
Kiedy
Ula i Marek na
ustaloną godzinę wstawili się w sali konferencyjnej Febo ani
Krzysztofa nie było. Niedługo po nich przyszedł Krzysztof.
-Witaj tato -rzekł Marek.
-Dzień dobry panu -dodała Ula.
-Witajcie -odparł im życzliwie. — Widziałem się właśnie z Pshemko i jest w doskonałym humorze. Wyjazd dobrze mu zrobił. Popijał swoją ulubioną czekoladę i ciastkami był niemal zasypany.
-Dzięki Uli tato. To ona znosiła jego humory.
-Nie taki zły Pshemko, jak krążące o nim historie -odparła Ula.
-Miałem trochę czasu, aby pomyśleć, co można zrobić, aby wyjść z kryzysu i wymyśliłem -mówił Krzysztof. — Mój znajomy Tomasz Kozłowicz jest dyrektorem programowym telewizji Konkret i mielibyśmy pomysł na pewien program. Mistrzowie igły albo szycia. Jeszcze coś o młodych projektantach.
-To było coś tato.
Dalej nie było im dane rozmawiać, bo w drzwiach pojawiło się rodzeństwo Febo.
Oj, przerwać w takim momencie to przecież nie uchodzi🤣 ależ napięcie rośnie, już nie mogę się doczekać kolejnej części i wręcz bym chciała zobaczyć minę Febo a i Pshemko gdy Krzysztof wywali im wszystko na stół. Pozdrawiam serdecznie i życzę twórczej weny 👍
OdpowiedzUsuńFakt trochę będzie się działo. Okaże się w końcu z kim trzyma Pshemko i który plan wyjścia z kryzysu będzie lepszy.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuje za komentarz.
Dobrze zrobiła Aldona kontaktując się z seniorem. Teraz Krzysztof ma dowody na to co wyczynia Febo i może wreszcie inaczej spojrzy na Marka.
OdpowiedzUsuńPshemko jest irytujący tym swoim zachowaniem.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w środowe popołudnie.
Julita
Aldona po prostu jest uczciwa i boi się o brata. Rozmowę ułatwił jej fakt, że zna trochę Krzysztofa.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Chyba trochę się pogubiłam. Pshemko jest upierdliwy. Traktuje Ulę, jakby była na poligonie wojskowym, a jednocześnie odbiera namolne telefony od Pauliny i rozmawia z nią tak, jakby był częścią planu Febo. To w końcu po czyjej on jest stronie? Jeśli po stronie rodzeństwa, to chyba plany Dobrzańskich się posypią, a mistrz zostanie zdrajcą. Oby nie. Aldona zachowała się bardzo w porządku wobec Krzysztofa. Mam nadzieję, że jej działania okazą się kompromitacją dla Alexa. Przed nami konfrontacja i bardzo jestem cieawa, co z niej wyniknie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Są fragmenty, z których można nieco wywnioskować z kim jest Pshemko. A rada wszystko wyjaśni. Ma powody, aby takim być. O tym w kolejnej części.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.