-Urszula świetnie gotuje -rozczulał się mistrz w czasie obiadu. —
Te gołąbki same rozpływają się w ustach.
-Gołąbki tato robił. Ale dziękuję w jego imieniu.
-Może zrobimy popołudniu grilla? -zaproponował Marek. —Mamy
kiełbaski.
-Nie mamy. Zostały niecałe cztery -odparła Ula.
-Ja chętnie bym zjadł szaszłyki, jakąś karkówkę -podchwycił
mistrz. — Z siedem kilometrów stąd jest market. Marek mógłby podjechać i
wszystko kupić.
-Ja wzięłabym się z tobą Marek. Skoro mam zostać tutaj dłużej z Pshemko
muszę zrobić spore zakupy.
-I ja mam trochę rzeczy do kupienia -dodał mistrz. — Zrobię i dam wam listę. Jak mam tworzyć
muszę mieć niektóre rzeczy. Czekoladę, kabanosy…
-Tworzyć -wtrącił Marek.
-Jestem
przecież projektantem. Co w tym dziwnego? Tylko nie wiem, czego ma dotyczyć
kolejna kolekcja. Dlatego wymyśliłem sobie kolekcję rodzinną. Takie same sukienki
dla mamy i córki, koszule dla ojca i syna.
-My z Ulą też mamy pewne pomysły -podchwycił Marek. — Chcemy
stworzyć kolekcję dla seniorów, dla służby zdrowia i ciążową.
-Urszula jest przy nadziei? -zapytał podejrzliwie.
-Nie. Ale inne kobiety są. To jak Pshemko? Wchodzisz w to? Ja zajmę się finansami a ty projektami.
-Ostatecznie mogę wejść. Skoro ma uchronić mnie to przed Luigi.
Po objedzie Ula i Marek pojechali do sklepu. Oprócz zrobienia zakupów mieli okazję pobyć również trochę sami. Poszli również na zapiekanki, bo do grilla było dużo czasu, a obiadu było mało.
-Nie wiem, czy dam radę wytrzymać z Pshemko sama. Będę musiała poradzić się Izy jak z nim postępować.
-Będę przyjeżdżać codziennie z odsieczą Ula i zakupami.
-Warto ci na noc wracać?
-Warto i to bardzo. Jak już położymy Pshemka spać, będziemy zamykać się w sypialni i cieszyć się sobą.
-I za to cię kocham Marek -mówiła z uśmiechem. — Poświęcasz dla mnie i umiesz rozbawić.
-A ja cię kocham za to że nie wpadasz w histerię z powodu Pshemka, że zepsuł nam wyjazd.
W drodze powrotnej Marek nie mógł oprzeć się pokusie, aby nie zatrzymać auta w ustronnym miejscu i nie obsypać Uli czułościami.
Pracę przerwał mu telefon od Pauliny.
-Co tam Pshemko? Coś nowego w naszej sprawie? -pytała przyjaźnie.
-Jedzą mi z ręki -odparł równie uprzejmie. — Mam prośbę. Jakbyś
mogła w podzięce za to, co tu robię dla ciebie, przywieź mi z Włoch tę największą
paczkę czekolady do picia Mike Ciok i kilka ciasteczek Cantuccini. Tak z
kilogram.
-Co tylko chcesz. Zaraz pójdę do sklepu, a Aleks jutro wcześnie rano leci do Polski, to ci przywiezie.
-Może lepiej nie, bo się jeszcze wyda, że się kontaktujemy. Poczekam do twojego powrotu -argumentował, nie przerywając nabijania na patyczki kolejnych składników szaszłyków.
-Nawet nie wiesz, jak wiele znaczy dla mnie to, że nam pomagasz i
że jesteśmy przyjaciółmi Pshemko.
-Bella my razem tworzymy niepowtarzalny duet -rozczulał słowami
Paulinę. — Ale teraz muszę cię pożegnać -dodał, zmieniając całkowicie ton głosu.
—Ta osoba zaraz wróci i nas nakryje, a nie chcemy być nakryci, prawda.
Grill udał się znakomicie.
Oprócz jedzenia było i piwo. Głównie mistrz zabawiał Ulę i Marka i opowiadał o
początkach swojej kariery, udanych i nieudanych kreacjach i swoim mistrzu Mirko. Mówił również o początkach współpracy z firmą F&D i o małym Marku, Aleksie i
Paulinie. Marek, według jego słów już wtedy był lubiany przez pracowników firmy
i wszędzie było go pełno, a rodzeństwo Febo było odludkami.
W poniedziałek rano Marek pożegnał się z Ulą i Pshemko i pojechał
do Warszawy. Tuż po pojawieniu się we firmie czekała go pierwsza tego dnia
niespodzianka. Stało się tak za przyczyną Aleksa, który również zawitał do
firmy i spotkał się z nim na korytarzu.
-Jest dziesiąta, a prezes dopiero do pracy przychodzi? Ciebie nie
obowiązują godziny pracy?
-Miałeś jutro wrócić.
-Ale wróciłem dzisiaj rano i przyjechałem prosto do firmy, a
prezesa nie ma. To dla ciebie -dodał, podając jakieś urzędowe pismo.
-Co to? -zapytał, spoglądając na pisemko i na Aleksa.
-Czytać nie umiesz? To jest wniosek o przeprowadzenie audytu. Muszę
dokładnie wiedzieć, w jakiej kondycji jest firma. Kto z pracowników jest
rentowny, a kto jest do zwolnienia. Na młodych trzeba stawiać.
-Nie będziemy nikogo zwalniać -wtrącił gwałtownie. — Zwłaszcza tych,
co są w wieku przedemerytalnym. Ani ja, ani ojciec nie pozwolimy na to.
-Muszę szukać oszczędności?
-Kosztem pracowników? I póki, co to ja jestem wciąż prezesem.
-Już niedługo nim nie będziesz.
W południe czekała go kolejna niespodzianka, bo we firmie pojawiła
się Helena. Marek uprzedził rodziców, że wrócił i że przyjedzie do nich po
czternastej, ale matka postanowiła nie czekać na syna i porozmawiać bez
obecności męża. Krzysztof, bowiem miał sporo obiekcji, co do tego, aby dać Paulinie
jakiekolwiek pieniądze. Wioletty nie było w sekretariacie i do gabinetu Marka
weszła bez zapowiedzi i cicho.
-Witaj synku -rzekła do syna zapatrzonego w papiery.
-Mamo? Stało się coś, że przyszłaś? -pytał, wstając zza biurka. —
Tato również przyszedł.
-Poszedł do biblioteki, a ja chciałam porozmawiać o Paulince -odparła,
siadając na kanapie.
-Tak myślałem -odparł pod nosem.
-Zostawiłeś ją bez grosza -mówiła z wyrzutami.
-Tak ci powiedziała, a ty we wszystko uwierzyłaś.
-A nie jest tak? Nie ma nawet domu. Jesteś jej winny zadośćuczynienie.
-Nic nie jestem jej winny mamo -odparł stanowczo.
-Siedem lat zawracałeś jej w głowie, a teraz zostawiłeś.
-Na smyczy jej nie trzymałem -odparł, siadając obok matki. —Mamo
przez siedem lat naszego związku, to ja płaciłem rachunki i za jej zakupy. Nie
pamiętam, aby coś drogiego kupiła za swoje. Nawet za prezent z okazji moich trzydziestych
urodzin zapłaciła z naszego wspólnego konta. Powinna mieć pieniądze. Chyba że
podobnie jak akcje oszczędności oddała Aleksowi.
Rozmowę nieoczekiwanie przerwało im pojawienie się Krzysztof.
-Tato? Miałeś iść do biblioteki.
-A mi mama powiedziała, że idzie się spotkać z Ireną i Krysią -odparł,
siadając pomiędzy synem a żoną.
-Jeśli przyszedłeś przekonywać mnie do tego, że jestem coś winien
Paulinie to nic z tego.
-Moje zdanie jest całkiem inne synu. Pokłóciłem się nawet wczoraj
o to z mamą. Siedem lat to wystarczająco
długo, aby mieć dzieci i się pobrać. Skoro Paulinie nie zależało na założeniu
prawdziwej rodziny, teraz nie powinna mieć zażaleń i roszczeń.
-Dziękuję tato, że jesteś po mojej stronie. Zwłaszcza że zawiodłem
cię w sprawach firmy.
-Umiem oddzielić te dwie sprawy. A Paulina ma wiele wad. Teraz to
widzę. Chce od nas bezzwrotnej pomocy finansowej.
-Nie przeszkadzam? -usłyszeli głos Febo.
-A ty, czego chcesz znowu? -zapytał Marek wchodzącego Aleksa.
—Również chcesz zadośćuczynienia dla Pauliny?
-Do Krzysztofa przyszedłem nie do ciebie. Widziałem, że
przyjechał. Chciałem na piątek zwołać zarząd -zwróciła się wprost do Krzysztofa.
—Mam plan naprawczy firmy.
-Chce audytu i zwolnić część osób tato. Dzisiaj rano powiedział mi
o swoich planach.
-To w ostateczności Krzysztof -mówił z opanowaniem Febo. — Luźne plany.
Umysłowych pracowników jest zdecydowanie za dużo.
-Ja i Ula też mamy plan -wtrącił Marek. —Bez zwalniania ludzi. W
piątek przedstawię szczegóły.
-Ty już nie masz nic do gadania. Zrujnowałeś firmę z tą Cieplak.
Do tego oddałeś jej pół firmy.
-Ula w każdym momencie może oddać akcje -oznajmił Marek. — A ja
bez trudu mogę rozpocząć życie bez wsparcia firmy. Mam dwie zdrowe ręce i
znajdę pracę.
-I to jest doskonałe rozwiązanie -odparł Aleks. —Idź do innej
pracy. Firma tylko zyska na tym. I weź Cieplak ze sobą.
-Możecie się teraz nie kłócić -odezwał się Krzysztof. —Nerwy w
niczym nie pomagają. Decyzję sam podejmę. Ewentualnie poproszę o pomoc
znajomych z branży. I Pshemka.
-Właśnie synu jak się czuje? -zapytała Helena.
-Jak to on marudzi, ale apetyt mu dopisuje. W noc wyjadł pół
lodówki.
-Można jeszcze wiedzieć, o co chodzi z tym zadośćuczynieniem? -zapytał
Febo.
-Nie udawaj, że nie wiesz? -odparł mu Marek.
-Tak się składa, że nie wiem.
-Paulina chce ode mnie pieniędzy. Podobno nie ma, za co żyć i
gdzie mieszkać.
-Nie głupie -odparł Aleks.
-Jedynie dom jej mogę sprzedać po okazyjnej cenie. Wart jest
milion, więc za osiemset tysięcy będzie jej.
Aleks po wyjściu od Marka poszedł do swojego gabinetu. Tam czekała na niego
Aldona Turek siostra Adama. Adam rano wspominał mu o siostrze szukającej pracy,
a Aleks skłonny był spotkać się z nią i ewentualnie zatrudnić na stanowisko
swojej sekretarki, gdyby został prezesem. Zanim zdążyła wyciągnąć CV i
powiedzieć coś o sobie zadzwonił telefon Aleksa. Wstawała już z krzesełka i
chciała wyjść, ale Febo gestem dłoni kazał jej zostać. Sam zaczął rozmowę po
włosku.
Armando mamy problem. Krzysztof już nie jest
tak mi przychylny. Może nie udać się mi doprowadzić do upadłości firmy.(…) Odprawy
będą kosztować. Mamy sporo pracowników. (…)
Aldona język włoski znała wystarczająco dobrze, aby zrozumieć
początek rozmowy. Z racji, że Aleks odwrócony był tyłem do niej, dyskretnie
włączyła dyktafon w telefonie.
Chce
znowu eksperta zatrudnić i sprawdzić, który plan naprawczy jest lepszy mój czy
Mareczka. (…)Łapówka kosztuje. (…) Spokojnie Adam to idiota i tchórz. Boi się
mnie jak diabeł święconej wody. Nie połapie się w niczym.(…) Będziesz miał jego stanowisko. Może nawet
miałbym dom dla ciebie. Siostra chce od byłego narzeczonego rekompensaty, a
Helena jest po jej stronie. Paula może zamieszkać u mnie, a ty miałbyś
elegancką willę tylko dla siebie.( …) Czasami Paulina myśli mądrze. ( …) Zaraz
zajmę się tym. Dzisiaj otworzę nowe konto i przeleję dwieście tysięcy.(…)
Pamiętam Armando. Cześć.
-Musimy przełożyć rozmowę na inny dzień -rzekł przepraszająco. — Muszę
wyjść pilnie. Najlepiej w nowym tygodniu.
-Nie ma sprawy panie Febo -odparła, nie dając po sobie znać
zdenerwowania. Telefon również zdążyła schować.
— Adasio mnie umówi z panem. I do
widzenia.
Marek tymczasem zadzwonił do Pauliny. Miała jednak wyłączony telefon
i tylko zostawił wiadomość.
-Paula nie życzę sobie, abyś brała od moich rodziców jakiekolwiek
pieniądze. Ja też nie dam ci ani grosza. Powinnaś mieć sporo na koncie, skoro
żyłaś na mój koszt przez siedem lat. I zostaw mnie i Ulę w spokoju. Nie próbuj
żadnych gierek. Inaczej rozpowiem o tym,
co wydarzyło się cztery lata temu.
Kolejna część raczej ok. 25, bo za tydzień wyjazd i
uroczystość rodzinna. Chyba że uda mi
się coś napisać do piątku.
A to wredne szuje. Mam nadzieję, że Pshemko ma jednak więcej oleju w głowie niż fanaberi. Sprawy nabrały takiego tempa a tu przyjdzie nam czekać na ciąg dalszy nieco dłużej. Ale impreza rodzinna to rzecz święta więc życzę dużo przyjemności i wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńPotrzymię trochę w niepewności co do mistrza. On jak pogoda zmienny jest.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam milutko
Febo to dwa prosiaki o niskim morale i podłej naturze. Paulina nie dość, że przez tyle lat pasożytowała na Marku, to jeszcze teraz żąda od niego zadośćuczynienia? Dobrze, że Marek w tym względzie jest stanowczy i mam nadzieję, że wytrwa w tej postawie. Ojciec go popiera, czego nie można powiedzieć o mającej klapki na oczach, Helenie. Może i ona przejrzy któregoś dnia i stwierdzi, że nie miała racji. Męska wersja Febo zgodnie ze swoją naturą mota intrygi i to chyba prawdziwe zrządzenie losu, że nie ma świadomości o tym, że Ilona Turek zna biegle włoski. Przynajmniej dowiedziała się o planach dotyczących jej brata. Liczę na to, że informacje, które posiada w jakiś sposób dotrą do Marka. On powinien o tym wiedzieć.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za dzisiaj i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Febo, jak to kiedyś powiedziała Ula, knuli, knują i jeszcze będą knuć. Ale kto dołki kopie sam w nie wpada.pewność ich w końcu zgubi i trochę szczęścia.
UsuńPozdrawia miło i dziękuję za komentarz.
Nie podoba mi się zachowanie mistrza. Niby jest przeciwko Febo a za plecami Uli i Marka układa się z Pauliną.
OdpowiedzUsuńAleks coraz bardziej widać układa się z Włochami. Nagranie jakie zrobiła Aldona może pogrążyć go i pokrzyżować mu plany.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam we wtorkowy wieczór.
Julita
Pshemko ma swój plan i go poniekąd realizuje. Tak jak swój Aleks. Ale żaden plan nie jest doskonały.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Po czyjej stronie jest Pshemko? Tego właśnie już nie wiem. Byłam pewna, że jest po stronie Uli i Marka. Aldona okazała się sprytniejsza niż Aleks myśli, aby tylko dobrze wykorzystała te nagranie i doszło do Marka. Krzysztof jest jednak bardzo ostrożny pod względem firmy i niech tak zostanie jak najdłużej. Jeszcze tylko niech się Helena przekona jaka jest Paulina to już każdy będzie zadowolony gdy Febo znikną. Nikt płakać za nimi nie będzie dosyć już namieszali w F&D i nie tylko. Fakt wypoczynek Uli i Marka nie bardzo się udał. Życzę przyjemnego świętowania w gronie najbliższych. Dziękuję bardzo za tą część i czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie ☺️
OdpowiedzUsuńPo czyjej stronie jest Pshemko? -pytanie miesiąca. W kolejnej części powinno się okazać. Aldona okazała się być we właściwym miejscu o właściwej porze. Nawet w najczarniejszych myślach nie przypuszczał, że ktoś od Turków może być sprytniejszy od niego.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.