-Można zorganizować tutaj sesję Marek. Jest tak pięknie -mówiła Ula w czasie ich pobytu nad Wisłą. Siedzieli razem w swoim miejscu na pniu drzewa, jedli zapiekanki i popijali kawą.
-Ślubną? -zapytał.
-Jak ślubną? Do kolekcji seniorów.
-A ja już myślałem, że naszą ślubną.
-Jak naszą?
-A co ? Nie chcesz ślubu ze mną czy nie chcesz sesji ślubnej w pięknych miejscach.
-Nie. Chcę jedno i drugie.
-To dobrze -odparł, nie rozwijając dalej tematu. —Wracając do tej dla seniorów to Pshemko będzie musiał zaakceptować pomysł.
-Myślę, że się zgodzi. A wracając do naszej sesji, to jak mam to rozumieć?
-Pomyślałem sobie, że zorganizujemy naszą w miejscach, które są dla nas ważne, szczęśliwe. Czyli tutaj i w palmiarni.
-Firma jest tak samo ważna dla nas -zauważyła Ula.
-Tam również możemy kilka zdjęć zrobić. Ciekawy jestem, o czym ojciec chciał rozmawiać z Aleksem -rzekł, nie rozwijając po raz kolejny tematu ich ślubu i sesji ślubnej.
- Najprościej będzie, jak spytasz ojca Marek.
Pobyt nad Wisłą od początku był udany. Innych osób oprócz nich nie było i mogli bez skrepowania pozwolić sobie również na pocałunki.
Najwięcej czasu zajęły im wspomnienia ich pierwszego wieczornego spotkania w tym miejscu. Marek po raz kolejny opowiedział o tym co się z nim działo nie tylko tam, ale i prędzej w biurze i później w domu.
-Paulina jak zwykle o tej porze już leżała. Było mi nawet to na rękę, bo nie musiałem aż tak mocno się tłumaczyć, dlaczego wróciłem tak późno. Kiedy ty zadzwoniłaś, byłem w łazience i przez dłuższą chwilę nie wychodziłem z niej. Patrzyłem w lusterko i zastanowiłem się co się z tobą dzieje Marek. Czy tak ma wyglądać moje życie? Mam tłumaczyć się z każdej spóźnionej godziny. Ma być zimno w naszym związku. Gdzieś tam jeszcze miałem w głowie to, co się stało w biurze. Uświadomiłem sobie, że nie całowałem cię z wyrachowania. Całowałem, dlatego że chciałem i było mi przyjemnie. Kiedy więc zadzwoniłaś i powiedziałaś, że ciągle jesteś we Warszawie nawet się nie zastanawiałem tylko zabrałem telefon, marynarkę i przyjechałem. Paulina zdążyła na szczęście zasnąć przez ten czas i nie musiałem się jej tłumaczyć z wyjścia. Kiedy wróciłem spała dalej a rano była jak zawsze.
-To ci się upiekło. Wiola na szczęście też przyszła za późno do biura. Boję się nawet pomyśleć, co by było, gdyby zastała nas na biurku.
-Nie bylibyśmy w tym miejscu co teraz Ula. Paulina taką burzę, by rozpętała, że dla mnie nie byłoby żadnego usprawiedliwienia i miejsca we firmie.
-Jak dla mnie -odparła, spoglądając na Marka.
Siedzieli wystarczająco blisko, aby Marek nie skorzystał okazji, aby nie pocałować Uli. Czułości przerwał dzwonek telefonu Uli.
-To Pshemko -rzekła, spoglądając na ekran telefonu. — Lepiej odbiorę. Tak Pshemko.
-Urszula mówiła mi, że niedługo idzie do ortodonty zdjąć aparat. Można wiedzieć kiedy?
-Jutro o trzynastej. Dlaczego pytasz?
-To przed piętnastą Urszula pojawi się przed firmą. Mam dla Urszuli niespodziankę.
-Jak niespodziankę.
-Nie mogę powiedzieć jaką, bo nie byłaby to już niespodzianka. Muszę odwdzięczyć się Urszuli za tydzień zajmowania się mną. Myśli Urszula, że zapomniałem te prażonki, placki ziemniaczane, łazanki. I jeszcze za Wojtusia. Urszula pogodziła mnie z synem.
-Nie musisz Pshemo.
-Urszula odmówi przyjacielowi? -wtrąciła. —Urszula wbija mi sztylet w serce odmową. Urszula chyba nie chce mnie doprowadzić do białej gorączki. Urszula nawet nie wie, ile osób zaangażowałem. Poruszyłem niebo i ziemię.
-Już dobrze Pshemko. Przyjadę.
-Wspaniale Urszulo. Urszula nie będzie żałować.
-Urszula i Urszula -rzekła do Marka. — Kilka razy powtórzył. Śmiesznie brzmi.
-A jeszcze niedawno byłaś dla niego osobą.
-Pamiętam. Tylko dla Febo zostanę Cieplak i brzydulą.
- Raz Paulina powiedziała o tobie Ula. To było przed naszym wyjazdem do SPA. Niech Ula cię pilnuje. Tak powiedziała.
-Po prostu czuła, że jest coś nie tak i bała się o ciebie.
Późne popołudnie i wieczór spędzili w Rysiowie z rodziną Uli i Maćkiem. Do domu wrócił przed dziewiątą, ale powrót okazał się niezbyt udany, bo zastał tam Paulinę i Aleksa. Paulina pakowała resztę swoich rzeczy, a brat znosił walizki i kartony do samochodu.
-Mogliście powiedzieć mi, że przyjedziecie, przyjechałbym prędzej.
-Może nie chcieliśmy, żebyś był -odparł Aleks. —Ten karton mogę już zabrać? -zapytał siostrę.
-Tak. Jeszcze tę walizkę.
Kiedy Aleks wyszedł, Marek wrócił wspomnieniami do czasu sprzed czterech lat. Wtedy Helena i Krzysztof wylecieli na miesiąc na drugą półkulę na wakacje, a Paulina z Markiem mieli zająć się jej fundacją. Febo już dwa dni później narobiła kłopotów. W czasie jednej z popołudniowych zabaw zastraszyła jednego z chłopców, że jak nie przestanie za nią chodzić, to przywiąże go do drzewa w lesie pełnego wilków. Efekt był taki, że przez cały wieczór policja przeszukiwała okolice fundacji. Nie minął tydzień, jak sześcioletnia Iga będąca pod jej kilku godzinną opieką trafiła do szpitala. Pomijając to, że z gabinetu Heleny ukradziono dwadzieścia tysięcy.
-Jak sądzę, nie odsłuchałaś mojej wiadomości? -zapytał, kiedy Aleks wyszedł z salonu.
-Jakiej wiadomości? -zapytała, bardziej zainteresowana pakowaniem niż pytaniem.
-Tej z poniedziałku. Jeśli nie zostawisz mnie i Uli w spokoju powiem prawdę o tym co się stało cztery lata temu w fundacji mamy. Dawid przez kilka dni chodził zastraszony.
-Skąd miałam wiedzieć, że weźmie to na poważnie -odburknęła.
-Bo miał cztery lata i nie był sprawny umysłowo. A Iga spędziła noc w szpitalu. Może personel szpitala i policja uwierzyli, że przez przypadek wzięła twoją tabletkę nasenną, ale ja wiem, że chciałaś mieć spokój i wyspać się przed wyjściem na bankiet u Wojtasików. Pieniądze również w dziwny sposób zaginęły. Twoi znajomi się pałętali tego dnia po fundacji. Zastanów się, co jest dla ciebie lepsze. Chęć wyciągnięcia pieniędzy ode mnie i mojej mamy czy moje milczenie. Stracisz sporo w oczach mamy. Skończy się Paulinka.
-Jesteś bezczelny -wysyczała.
-Skoro ty możesz być, dlaczego nie ja Paulinko.
Następny dzień dla Uli rozpoczął się bardzo miło, bo dostała SMS-a od Marka.
Witaj skarbie. Pięknego i udanego dnia życzę. Noc bez Ciebie była taka pusta i długa, a ranek nieudany. Na szczęście jeszcze pięć godzin i się spotkamy. Twój, tylko twój i na zawsze twój Marek.
Poprzedniego dnia jeszcze umówili się, że Marek przyjedzie do niej o dwunastej i zawiezie ją do ortodonty, a później na spotkanie z Pshemko. U ortodonty szybko się uwinęli i Ula z gabinetu wyszła szczęśliwa. Nie, tylko dlatego że uwolniła się od żelastwa, ale i dlatego że jej uśmiech był przepiękny. Już sam ortodonta zauważył, jak bardzo się zmieniła jej twarz.
-Teraz śmiało mogłaby pani reklamować pastę do zębów -mówił, gdy podał jej lusterko i oglądała efekt. —Ma pani nie tylko proste zęby, ale białe i zdrowe. Ja chętnie sam zrobiłbym parę zdjęć i powiesił na korytarzu i gabinecie. Miałbym świetną reklamę. Takiego olśniewającego uśmiechu nie można ukrywać.
-Dziękuję panu. Zobaczymy, co powie ten facet na korytarzu.
Chwilę później oboje wyszli na korytarz.
-I -zapytała Ula, przeciągając samogłoskę i pokazując uśmiech Markowi.
-Ula brak mi słów kochanie. Masz olśniewający, czarujący, porażająco piękny uśmiech. Śmiało mógłby reklamować pana gabinet -zwrócił się do lekarza, na co Ula razem z nim zaczęli się śmiać. — Coś nie tak powiedziałem?
-Nie. Śmiejemy się, bo to samo ja powiedziałem -wyjaśnił ortodonta. —Pani Urszula jest żywym przykładem na to, ile znaczą zdrowe, zadbane zęby.
Po pożegnaniu się z ortodontą pojechali od razu na umówione spotkanie z mistrzem. Pshemko nie lubił spóźnialskich, a Ula z przychodni wyszła krótko przed umówioną porą. Pod firmę dojechali chwilę przed pojawieniem się mistrza.
-To jestem Pshemko. Tak jak prosiłeś. Ale jak chcesz znowu coś dla mnie uszyć, to nie mówisz -mówiła, pokazując mu swój nowy uśmiech.
-Doskonale -odparł z radością. — O to właśnie mi chodziło. Ten aparat cały efekt by zepsuł. A teraz idziemy -dodał już bez zachwytu. — A ty Marek a kysz. Tak za jakieś dwie godziny przyjdź do salonu Carla Marco. Wraz z jego słowami niespodzianka została ujawniona.
Wspomniane studio fryzjerskie daleko nie było i pięć minut później Ula siedziała na fotelu, a wokół niej pojawiło się pięć osób. Pshemko natomiast, tak jakby on był klientką, mówił, czego oczekuje. Przed siedemnastą Ula była gotowa, aby pokazać swoje nowe oblicze w pełnej krasie. Marek do salonu wszedł w chwili, kiedy Ula pokazała się w nowej odsłonie Pshemkowi i osobom, które dokonały jej przemiany.
-Bellissimo. Po prostu cudnie -mówił mistrz, rozkładając ręce z rozczuleniem. — Zawsze mówiłem, że piękno trzeba w kobiecie odnaleźć i będę dalej tak twierdził.
-Teraz piwa bez dowodu ci nie sprzedadzą -dodała jedna z makijażystek.
-A tobie Marek mowę odebrało? -zapytał mistrz.
-Nie. Po prostu po raz drugi dzisiaj brak mi słów -mówił, patrząc z zachwytem. —Ula wygląda jak milion dolarów. Wiedziałem, że ma ukryte w sobie piękno, ale nie, że aż takie.
-Pamiętam. W SPA powiedziałeś, że mam piękne oczy.
-Odpowiednio pomalowane są jeszcze piękniejsze. Obawiam się tylko, że teraz faceci będą lgnąć do ciebie jak ćmy do światła.
-Spokojnie Marek. Ty będziesz jedyną moją ćmą, molem czy muszką.
To jakie wrażenia robi Ula na innych, mógł się przekonać, gdy byli w kawiarni na lodach oraz w parku na spacerze. Panowie, którzy siedzieli blisko nich, często mieli utkwiony na niej wzrok, a w parku oglądali się za nimi.
-Nawet przyjemne uczucie Ula, widząc, że idę obok tak pięknej dziewczyny i wiedząc, że inni mi zazdroszczą -mówił przekornie.
-Nie w twoim stylu jest bycie zarozumiałym, więc nie udawaj.
-A jakie to uczucie wiedząc, że idziesz obok najprzystojniejszego i najbardziej pożądanego faceta w Warszawie.
-Jesteś jednak zarozumialcem -odparła, odbierając SMS-a. —Dziwne Marek. Dostałam właśnie SMA-a potwierdzającego, że przyznano mi kredyt w kwocie trzydziestu tysięcy w Mateo Bank. Ja z tym bankiem nie mam nic wspólnego. Nawet nie wiem, gdzie się mieści ten cały bank.
Pshemko jak zawsze potrafi się odwdzięczyć. Paulina myślała, że wszystko jej ujdzie płazem, a tu taka niespodzianka. Marek ma naprawdę niezły atut w rękawie.
OdpowiedzUsuńKońcówka dość intrygująca, czyżby ktoś ukradł Uli dane i próbuje wrobić ją w kredyt? A może to ta Smutek ma z tym coś wspólnego przy wydatnej pomocy Pauliny.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam we wtorkowy wieczór.
Julita
Przyjdzie dzień, kiedy Helena dowie się prawdy o Paulinie. I to poniekąd za sprawą Smutek. Smutek jest dziennikarką a Paulina nie aż tak bystra, aby zająć się wyłudzaniem kredytu.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Ta końcówka mocno mnie zaniepokoiła chyba dlatego, że od razu powzięłam podejrzenie, że to Paulina podszyła się pod Ulę i wzięła w jej imieniu spory kredyt. Jeśli to ona, to zastanawiam się, jak to zrobiła, bo przecież musiała mieć jakiś dowód osobisty lub paszport na Uli nazwisko. Bardzo tajemniczo zakończyłaś tę część, a ja przez cały tydzień będę zachodzić w głowę, czy to faktycznie sprawka Febo. Ważne też, że ona wyprowadziła się od Marka, ale czy nie będzie sobie rościć jakichś praw do domu, nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńUla wypiękniała i to głównie dzięki Pshemko. Niezły z niego choleryk, ale potrafi jednak się odwdzięczyć. U nikogo tak bardzo nie sprawdza się powiedzenie"przez żołądek do serca", jak u niego. Jeśli chodzi o kuchnię staropolską, łatwo go przekupić.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Dobry kombinator i grupa przestępcza łatwo poradzą sobie z peselem, danymi osobowymi. Za dużo z tym problemów, a Paulina woli iść na łatwiznę i coś prostszego w zrealizowaniu. Co do jej roszczeń to już żaliła się Helenie, że nie ma gdzie mieszkać. Marek, póki co chce sprzedać jej dom po niższej cenie.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Pshemko choć dziwak to ma dobre serce i za dobro odpłaca dobrem. Ta końcówka z wiadomością o kredycie nic dobrego nie wróży i utwierdza mnie w przekonaniu, że Febo nie odpuszczą i będą bruździć ile się da. Ule i Marka czekają zapewne spore kłopoty ale mam nadzieję, że teraz senior Dobrzański wesprze ich w tej walce o FD. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńAleks ma swój plan na Marka i Ulę, a Paulina swój i kiedyś się powiążą przez przypadek i w konsekwencji uratuje to Ulę i Marka. Krzysztof już jest po stronie syna i tak pozostanie. Pozostaje tylko Helena aby się przekonała, jaka jest Paulinka.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.