-Nie Ula -zaprotestował Marek. —Masz sporo wspólnego z firmą i masz prawo tu być. Nie tylko ze względu na akcje.
-Zdobyte podstępem zresztą -wtrąciła Febo.
-Mogę oddać je w każdej chwili -odparła Ula.
-Dobra propozycja -podchwycił Aleks.
-Ty Paula jak dobrze się orientuję, swoje udziały oddałaś Aleksowi, więc ciebie też tu nie powinno być -odparł Marek. —I możesz mi wytłumaczyć te żądania wobec mnie i wydzwanianie do rodziców.
-Zostawiłeś mnie bez grosza i domu. Tak trudno się domyślić.
-Biedy nie klepiesz. Nic ci nie dam. Zapomnij.
-Gdzie podziała się twoja szlachetność -odezwał się Aleks. —Bardziej interesują cię pracownicy, niż była narzeczona.
-Możecie się uspokoić -wtrącił Krzysztof. — Mieliśmy zająć się sprawami firmy. A wy usiądźcie w końcu, a nie stójcie w drziach -zwrócił się do Aleksa i Pauliny.
-Przepraszam Krzysztof -rzekł Aleks, siadając obok niego.
-Gdy Pshemko skończy pić czekoladę, dołączy do nas -oznajmił zebranym senior. — Podobno zna wasze plany. Zanim przyjdzie, tak pokrótce mi przedstawcie.
-Pozwól, że ja zacznę tato. Chcemy z Ulą stworzyć dwie kolekcje. Dla seniorów i ciążową.
-Przepraszam, ale skąd weźmiesz pieniądze -wtrącił Aleks.
-Uli nie musimy spłacać, a kolekcje kosztowne nie będą.
-Czyli tandeta -odparł Aleks.
-Tandeta i kicz, niczym jak za czasów PRL-u -dodała Paulina.
-Chciałam zauważyć, że teraz pamiątki z tamtych lat są w cenie, a lodówki czy pralki latamim służyły, a nie psuły się dzień po dacie gwarancji -odparła wymownie Ula.
-Żyła pani wtedy, że wie -zapytała Paulina?
-Nie trzeba żyć, aby wiedzieć. Są gazety, telewizja, ludzie, którzy żyją do dziś i miło wspominają te czasy.
-Kochani nie o tym mamy rozmawiać -przerwał Krzysztof. — Ty Aleks co masz w planach?
-Na początek chciałbym dowiedzieć się, w jakiej kondycji naprawdę jest firma i dlatego pomyślałem o audycie. Jeśli będą konieczne zwolnienia to tych z najkrótszym czasem pracy, młodych, ambitnych, aby mogli znaleźć inną pracę. Tych, co pracują dla nas od lat, sprawdzonych i przed przejściem na emeryturę zostaną na etacie.
-Bardzo szlachetne Aleks. To nie w twoim stylu -kpił jawnie Marek.
-Ty lepszy jesteś -odezwała się Paulina.
- A co poza tym? -pytał Krzysztof dla uspokojenia atmosfery.
-Mój znajomy Armando Santoro chce zainwestować w firmę. Z jego pomocą możemy stworzyć aż dwie dochodowe kolekcje ratujące firmę. Męską Elegancja na ulicy oraz kobiecą Kontrastowa jesień.
-A co chce ten twój znajomy w zamian -zapytał Marek?
-Procent z zysku.
-Mam zgodzić się na jakieś podejrzane interesy z twoimi znajomymi? Niedoczekanie twoje.
-Twoje zdanie mnie nie interesuje. Twój czas w firmie minął. Zresztą Krzysztof i Pshemko mają podjąć decyzję.
-I podejmiemy Aleks -odparł Krzysztof. — Tak jak Marek wolałbym jednak nikogo obcego nie sprowadzać do firmy. Zwłaszcza że nie musimy wykupywać akcji od pani Cieplak. Nie znamy twojego przyjaciela.
-Doskonale rozumiem twoje wątpliwości -odparł mimo wewnętrznej złości.
-To dobrze. Chciałbym porozmawiać później z tobą na osobności Aleks.
-Oczywiście Krzysztof. Będę do twojej dyspozycji.
Mistrz pojawił się w sali chwilę później i jak tylko przyszedł, i usiadł, przeszedł do sedna sprawy.
- Nie będę długo się rozwodził Krzysztof nad tym, który plan jest lepszy, bo już wybrałem. I przepraszam, że grałem na dwa fronty. Inaczej bym się nie dowiedział, kto jest dobry, a kto zły. Paulinko nie mogę niestety spełnić twojej prośby i poprzeć Aleks.
-Jak to? Nie tak się umawialiśmy -odezwała się po chwili Paulina, patrząc wrogo i ponuro na projektanta.
-Już mi przeszła złość na Urszulę i Marka -mówił, unikając wzroku Febo. — Rozczarowałaś mnie i manipulowałaś mną. A Urszula nie naciskała.
-To nie jest przeziębienie, aby ci przeszło -oburzał się Aleks.
-Możemy wrócić do tego umawiania się? -odezwał się Marek.
-Już tłumaczę -odarł mistrz. —Kiedy dowiedziałem się o tobie i Urszuli byłem potwornie zły. Gotowy byłem sprzyjać Paulince. Pech chciał, że zadzwoniła do mnie tego wieczora, kiedy skręciłem nogę z prośbą, abym poparł Aleksa na tej radzie. Prędzej jednak powiedziałem jej, że dowiedziałem się o was. Współczułem jej, a ona co? Miała pretensję, że zajmuję się nieswoimi sprawami i porównała do bufetowej i krawcowej. Później powiedziałem jej, że skręciłem nogę i nawet się nie przejęła. Histeryzujesz, tyle powiedziała. Na koniec obraziłaś mojego syna -zwrócił się wprost do Pauliny. — Wtedy już wiedziałem, co zrobię.
-I to wszystko. Tylko dlatego postanowiłeś się odegrać. Z takich bzdur? -pytała Paulina.
-Czy ja powiedziałem, że to wszystko? Następnego dnia dowiedziałem się, że Aleks chce zatrudnić Luigi, a wraz z nim do firmy przyszedłby również Rufo, a na dwóch projektantów nie ma tu miejsca. Pomijając, że Luigi to mój wróg.
-To jest niedorzeczne -wygarnął mu Aleks.
-To skąd pomysł na modę męską. Luigi jest w tej dziedzinie mistrzem.
-Zawiodłeś nas -wspierała brata Paulina.
-Ja zawiodłem się na tobie. Dzwoniłaś do mnie niemal codziennie i pytałaś co w naszej sprawie, a nie o moje zdrowie i samopoczucie. Ani razu nie spytałaś o moją nogę. A Urszula, pomimo że byłem marudny, cierpliwie mnie znosiła i gotowała, co chciałem -mówił dobrodusznie.
-Aż tak źle nie było -odparła Ula. — Nie zażyczyłeś sobie żadnych frykasów.
-Proste jedzenie najlepsze. Pamiętasz, jak wspomniałem ci o czekoladzie Mike Ciok i ciasteczkach Cantuccini? -zapytał, patrząc Paulinę.
-Pamiętam. Co ma to do rzeczy?
-A to, że chciałaś od razu pójść do sklepu i przez Aleksa podesłać. A ty na zakupy spożywcze nie chodzisz. Chciałaś się przymilić. I pytanie czy ja lubię te ciasteczka -pytał i patrzył na zebranych?
-Nie cierpisz -odparł Marek.
-Właśnie nie lubię i wszyscy to wiedzą. Bella też powinna wiedzieć. Dzisiaj byliście u mnie i zasypywaliście komplementami, uśmiechaliście się, dopytywaliście jak projekty. A Krzysiu, jak był chwilę po was, to spytał jak noga i do niczego nie namawiał. Tak jak Urszula i Marek w mojej samotni.
-Właśnie skreśliłeś naszą wieloletnią przyjaźń -wysyczała Paula. —Wychodzę -dodała, wstając od stołu.
-Nic tu po nas Paula -dodał Aleks, chcąc również wyjść. — Polaczki zawsze pozostaną...
-Z tobą Aleks chciałbym porozmawiać na osobności, jak mówiłem wcześniej -przerwał mu Krzysztof. —Możecie nas zostawić -poprosił pozostałą czwórkę.
Aleks choć niechętne, ale został w sali sam z Krzysztofem.
Krzysztof długo zastanawiał się jak rozegrać rozmowę z Aleksem i aby się nie domyślił, że Aldona Turek ma z tym sporo wspólnego. Siostra Adama tak jak obiecała, sprawdziła niektóre przelewy dokonywane przez Aleksa. Ten ostatni szczególnie ją zainteresował i dał punkt zaczepienia dla Krzysztofa.
-Pamiętasz, jak ponad pięć lat temu w wypadku zginęła nasza recepcjonistka, jej mąż, osierocając trójkę dzieci.
-Pamiętam -odparł niepewnie.
-Założyliśmy wtedy specjalne konto na fundusze w takich wypadkach i oboje byliśmy upoważnieni do wypłat. Z tym że ja dostawałem e-mailem potwierdzenia wpłat i wypłat -kłamał dla dobra sprawy. —Do tej pory tylko raz była potrzeba wypłaty po pożarze u Sokołowskich. Dwa dni temu dostałem potwierdzenie wypłaty dwustu tysięcy. Pofatygowałem się do banku i dowiedziałem się, że wypłaciłeś i wpłaciłeś na konto Armando Santoro. Sprawdziłem, kim jest i chyba nie muszę ci mówić, że we Włoszech doprowadził do upadku dwóch firm, aby później wykupić je za grosze. Zastanawiam się czy nie miałeś podobnych planów z naszą firmą.
-Krzysztof nigdy bym nie dopuścił do upadku firmy -mówił z kamienną miną. — Jak mogłeś w ogóle tak pomyśleć. Wypłaciłem, bo chciałem wejść z nim w inne interesy i zabrakło mi pieniędzy.
-Nie traktuj mnie jak dziecka. Tylko głupiec wchodzi, z kimś takim w interesy -strofował bez zahamowań.
-Z Markiem łagodniej się obszedłeś, po tym jak okazało się, że akcje oddał Cieplak -odparł, dając lekki upust złości.
-Z nim również rozmawiałem sam na sam i nie była to miła pogawędka ojca i syna. Muszę powiedzieć, że zarówno Marek jak i ty mnie rozczarowałeś. Nie tak wyobrażałem sobie firmę po odejściu.
-Przykro mi -mówił już spokojniej, choć złości pozostała w nim. —Ja starałem się wypełniać swoje obowiązki jak najlepiej. To Marek z Cieplak sprowadził kłopoty.
-Ale nie sięgnęli po cudze pieniądze. Pieniądze mają wrócić na konto Aleks -mówił zdecydowanie. —Masz tydzień. Inaczej powiem o kradzieży Markowi. On łaskawy, jak ja nie będzie.
Ula i Marek tymczasem postanowili, że uczczą sporą wygraną bitwę z Febo, kupią zapiekanki, owoce, kawę na wynos i pójdą nad Wisłę.
-Widziałaś minę Pauliny, jak Pshemko nas poparł -zagadnął Marek, gdy wychodzili z firmy.
-Tak. A swoją drogą Pshemko nieźle nami zakręcił.
-Taki już jest. U niego jeden szczegół o wszystkim może zdecydować. Mnie ciekawi to, o czym tato chciał porozmawiać na osobności z Aleksem.
-Cześć Marek. Nie przeszkadzam -zagadnęła ich nie kto inny jak Kamila Smutek. —Miałeś pomyśleć o naszej rozmowie.
-Cześć -odparł niechętnie. —Czasu nie miałem. Po niedzieli dam ci znać.
-Dla mnie to ważne. Wypożyczy mi pani Marka na parę godzin? -zagadnęła do Uli.
-Ula to jest właśnie Kamila, o której ci mówiłem.
-Domyśliłam się, że ona.
-A ja domyślam się, że pani to ta Ula, dla której Marek rzucił Paulinę. Gratuluję. Należało się jej, aby utarł ktoś jej nosa. Za to jak mnie potraktowała. My z Markiem kiedyś...
-Wiem, co łączyło panią z Markiem -wtrąciła. —Marek opowiedział mi wszystko. Nie mamy przed sobą tajemnic.
- Może razem zdecydujecie się, kiedyś na jakiś artykuł?
-Kamila mamy na teraz plany. Zadzwonię do ciebie, jak na coś się zadecyduję -Marek kategorycznie postanowił przerwać rozmowę.
-To nie przeszkadzam -odpuściła rozmowę i poszła w innym kierunku.
-Nie podoba mi się coś w niej -oznajmiła Ula, kiedy Smutek odeszła wystarczająco daleko. — I nie, dlatego że kiedyś byłeś z nią związany.
-Nie myśl teraz o tym. Mamy co świętować i nie warto psuć sobie humoru.
Mina Febo bezcenna kiedy okazało się po czyjej stronie jest Pshemko. Kwestia wypłaty pieniędzy i ich zwrot została wyjaśniona. Ciekawe jak będzie się tłumaczył Aleks z nagrania.
OdpowiedzUsuńTak samo jak i Uli mnie też nie podoba się ta cała Smutek. Ciekawa jestem co ona knuje.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek wieczorem.
Julita
Aleks o nagraniu się nie dowie, bo Krzysztof obiecał to Aldonie. Smutek +Paulina fakt dobrze nie wróży.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Mimo swoich fanaberii i chimerycznych zachowań mistrz potrafi jednak trzeźwo myśleć i odsiać ziarno od plew. Nie w smak to obojgu Febo, a zwłaszcza Paulinie, która urabiała Pshemko i już prawie miała go po swojej stronie. Tyle lat go zna i nie wie, że zanim zamówi mu czekoladę, lub sprowadzi z Włoch cantuccini, powinna najpierw zatroszczyć się o jego samopoczucie, zwłaszcza, że mistrz tych ciastek nie znosi? To poważny błąd a Febo będą żałować do końca życia, że nie byli dość przewidujący. No i jeszcze sprawa pieniędzy, które Alex podjął nie informując nikogo, czyli niejako ukradł. To spora kwota i ciekawa jestem, jakim cudem uzbiera całość w przeciągu tygodnia. Zbierają się ciemne chmury nad rodzeństwem. Póki co, Ula i Marek triumfują. Jedyne, co niepokoi, to ta Smutek.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej pozdrawiam. :)
Taki urok mistrza, że jedna rzecz może zaważyć na czymś. Już po pierwszej rozmowie stracili łaski. Planu B Febo nie mieli, a przynajmniej Aleks i ich sytuacja kolorowo nie wygląda teraz w firmie.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
No to Febo dostali po tyłku, a Pshemko mnie nie zawiódł. Tak jak Ula mam coś złe przeczucia co do Kamili, coś mi się w niej nie podoba. Moje gratulacje, poprowadziłaś napięcie niczym Hitchcock a i kolejna część zapowiada się ciekawie. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńO Smutek będzie już w kolejnej części. Ale nie ona będzie głównym watkiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.