poniedziałek, 13 marca 2023

Antoni Dobrzański.

Julka listopad 2022, a Kuba -wrzesień.

 

-Musieliśmy się chyba gdzieś pomylić Marek albo nie uważać -rzekła Ula, do leżącego obok niej męża w ich sypialni i przeglądając kalendarz.

-W czym? -zapytał bezmyślnie.  

-Marek słuchaj mnie, a nie przeglądaj telefon.

-Ula jak nie uważaliśmy? -zapytał, jak dotarło do niego, co powiedziała żona. — Czy to znaczy, że możesz być w ciąży?

-Na to wszystko wskazuje. Trzy tygodnie spóźnia mi się okres, a do tej pory miałam bardzo regularnie. Skojarzyłam, jak Ania i Maciek powiedzieli nam, że spodziewają się dziecka. Co będzie, jak okaże się to prawdą?

-Jak, co? Będziemy się cieszyć jak oni -mówił z pozytywnym nastawieniem, który jednak nie zadziałał na Ulę.  

-Tylko że oni mieli powód do radości. Udało się im po latach leczenia i próbach. My nie mieliśmy problemu z zajściem w ciążę. Wszystko po Julce i Kubie oddaliśmy potrzebującym. Musimy wszystko kupić nowe.

-Kochanie to szczegóły i stać nas na kolejne dziecko -mówiąc, biorąc za dłoń. — Pomyśl przyszłościowo. Tak za dziesięć piętnaście lat być może Kuba i Julka wyfruną z domu i zostanie z nami ten maluszek.

-Naprawdę jesteś gotowy na ponowne nieprzespane nocy, pieluchy, zapach pudru, zupek i kupek?

-Jestem gotowy Ula -zapewniał, całując w rękę. — Samo dziecko to dowód naszej wielkiej niekończącej się miłości. Ja zawsze wiedziałem, że chcę mieć więcej dzieci niż jedno. Dwójka to taka stereotypowo.

-Dobrze wiedzieć. Bałam się, że będziesz zły. Chcieliśmy zacząć więcej z życia korzystać, jak dzieci podrosną.

-I tak najlepiej czuję się w domu z tobą i dziećmi -mówił uspokajająco. —Musimy tylko powiedzieć jakoś Kubie i Julce i wytłumaczyć, jak to będzie, jak będzie ich więcej.

-Powiemy im, jak będziemy pewni Marek.

Marek ma rację -myślała, kiedy zasypiała. Poradzimy sobie z trzecim dzieckiem. Rodzina to przecież moje największe szczęścia i spełniam się w roli mamy i żony. A moje marzenia o powrocie do firmy mogą poczekać jeszcze parę lat.

Ponad ośmioletnie siedzenie w domu i dwie ciąży spowodowały, że Ula zaniedbała się fizycznie i towarzysko. Teraz, więc kiedy Kuba miał iść od września do drugiej klasy, a Julka do pierwszej liczyła, że będzie mogła w końcu wrócić do pracy, wyjść do ludzi i mieć czas dla siebie.  W jej głowie tkwiły również wydarzenia sprzed lat i bała się też, że może się historia powtórzyć i nie przeżyć porodu jak jej mama. Ona też po latach była w ciąży. Marek uspokajali ją w tych chwilach i mówił, że jej mama była dziesięć lat starsza od niej, było to dwadzieścia lat temu i że teraz medycyna jest bardziej rozwinięta.

 

Kiedy ciąża była już pewna, nie pozostało nic innego jak powiadomić o powiększeniu rodziny Kubę i Julkę. Rodzice obawiali się, jak przyjmą tę wiadomość, ale zarówno Kuba jak i Julka cieszyli się, że będą mieli rodzeństwo. Od razu też przylgnęli do mamy. 


 

-Może będę miała siostrzyczkę i w dom będziemy się bawić -mówiła Julka.

-Ja bym chciał, żeby był chłopiec. Oddam mu swoje zabawki -dodał jej brat.

-Najważniejsze, żeby było zdrowe -rzekł im ojciec. — I mama spokojnie przeszła ciążę.

-A imię będziemy mogli wybrać? -pytał Kuba

-Albo coś zaproponować -dodała Julka. — Ja dla dziewczynki już mam. Zuzia jak moja koleżanka. A dla chłopca Kacper.

-Nie mamo. Robert jak Lewandowski i Maja.

-Zaczniemy myśleć nad imieniem, jak już będzie wiadomo czy to dziewczynka, czy chłopiec. Ok? -przerwał ich spór ojciec.

-Tylko że wasze życie też się zmieni. Takie małe dziecko potrzebuje więcej uwagi -mówiła delikatnie Ula.

-Mamo nie jesteśmy dziećmi i wiemy, że takiemu małemu dziecku potrzeba więcej czasu poświęcić niż nam -odparł Kuba za siebie i siostrę. — Nie będziemy zazdrośni.

-Będziemy się nim zajmować, jak będziecie zajęci -zapewniła Julka.

-Kochani jesteście -odparła Ula, przytulając swoje dzieci.

 

Na pierwszą wizytę do lekarza Ula i Marek poszli razem i pierwsze badania nie wskazały żadnych komplikacji w rozwoju ciąży. Kiedy było już wiadomo, że będzie to chłopiec, rodzina zaczęła wybierać imię dla maluszka. Każdy z członków rodziny miał zaproponować trzy imiona, a że imię Antoś padło cztery razy najmłodszy został jeszcze przed narodzinami Antonim Dobrzańskim. Trzecia ciąża mocno zmieniła Ulę. Przybrała na wadze i straciła na urodzie. Dla Marka zmiana wyglądu żony nie miała znaczenia, bo zakochał się w firmowej brzyduli i kochał swoją żonę taką, jaką była. Dzień przed pójściem do szpitala Julka i Kuba przygotowali jej pożegnalny wieczór.

 


Najmłodsza pociecha tym razem na świat przyszła poprzez cesarskie cięcie w jedno listopadowe poniedziałkowe przedpołudnie.  Po tygodniu Ula i synek byli już w domu. Tam zajmował się nimi z największą troskliwością Marek, który wykorzystał urlop wypoczynkowy, aby zająć się synkiem i żoną.

Antoś rósł zdrowo i podobnie jak rodzeństwo był pogodnym dzieckiem. Miał też duże niebieskie oczy i to przykuwało wszystkich uwagę. Przyległo również do niego słowo słodziak. 


 

Kiedy miał ponad rok, Ula zaczęła coraz częściej pojawiać się we firmie.  Firma i jego rodzice w tym samym czasie przechodzili kryzys, ale wszystko trwał to na szczęście tylko kilka miesięcy. W wychowaniu synka Uli i Markowi pomagali dziadkowie oraz starsze rodzeństwo. Jak sami byli jeszcze dziećmi, głównie bawili się z nim, a później, gdy byli już starsi pilnowali, gdy rodzice wyjeżdżali na dłużej albo odwozili i przywozili ze szkoły czy treningów.

Towarzyszem zabaw od najmłodszych lat dla Antosia był oczywiście Karolek syn Ani i Maćka. Chłopcy byli w tym samym wieku i spędzali ze sobą czas nie tylko w przedszkolu i szkole, ale i poza nimi. Razem chodzili na treningi lekkoatletyki, jeździli z harcerzami na obóz, zabawić się gdzieś, nocowali u siebie.  Ich przyjaźń była tak duża, że Ula i Marek traktowali Karola, jako członka rodziny. Podobnie było z Szymczykami. 


 

-Kto wie, czy oni nie będą jak ja i Sebastian -rzekł któregoś dnia Marek, do Maćka, gdy byli jeszcze we wczesnej podstawówce.

-Marek bez urazy, ale wolałbym, aby byli porządniejsi -odparł dowcipnie Szymczyk.

-Ja mówiłem o takiej lojalności przyjacielskiej.

-A, jeśli tak, to tak.

Antoś będą jeszcze w przedszkolu, wykazywał zdolności matematyczne. Z czasem, gdy jego rodzeństwo wybrało studia dalekie od zarządzania firmą, w nim Ula i Marek pokładali nadzieję na przekazanie mu w przyszłości stery firmy. Kiedy więc idąc do liceum, wybrał klasę o profilu matematyczno-informacyjnym jego rodzice byli szczęśliwi. W liceum zaczął interesować się dziewczynami, a nie tylko czas spędzać z Karolem i rodzicami. Również Vanessa Olszańska była w jego zainteresowaniu, choć młodsza o trzy lata. W tym zdecydowanie podobny był ojca. Kontakty z dziewczynami właśnie spowodowało, że między przyjaciółmi zaczęło się psuć.

-Na tą Zuzkę bym uważał Antoś. Nikt długo miejsca przy niej nie zagrzał.

-Spoko. Przecież nie na poważnie z nią. Nie powiem jej, że ją kocham.

-W ogóle dziewczyny w naszym wieku są mało dojrzałe.  Miłość traktują ulotnie. Ja jak już zakocham się to na poważnie. I w kimś, kto na to zasłuży.

- Spoko. Karol.  Mamy czas na takie deklaracje. Ty dopiero, co skończyłeś osiemnaście lat, a ja dopiero kończę za trzy miesiące.

 

Wejście w pełnoletność Antoś nie tak sobie wyobrażał. Zabawa zorganizowana przez jego rodziców dla jego znajomych i rodziny udała się doskonale, ale wyjście z Karolem dwa dni później na siłownię już nie. 

-Co taki przygaszony jesteś -zapytał Antoś, gdy wyszli z klubu. 

-Wiem, że to głupie i ty tego nie czujesz, ale jestem zakochany w tobie. Wszystko mi się w tobie podoba i w twoim towarzystwie czuję się najlepiej -wyrzucił z siebie.

-Dobre -zaśmiał się młody Dobrzański.

-Chciałem, żebyś to wiedział Antoś. I chciałbym, żebyś odwzajemnił, ale widzę, jak patrzysz na dziewczyny.

-Ty tak na poważnie? -zapytał, poważniejąc.

-Nie zauważyłeś nigdy nic? Jak patrzę na ciebie? Czuję wtedy podniecenie. Próbowałem z Darią, bo uważam, że wszystkiego trzeba spróbować, ale nic z tego.

-Nie chcę tego słuchać Karol.  To jest obrzydliwe.

-Przykre, że tak odbierasz moją orientację.

-Nie, nie o to chodzi. Muszę iść. Nara.

 

Po rozstaniu z przyjacielem do domu nie poszedł od razu, tylko chodził po okolicy bez celu. Kiedy już wrócił, poszedł od razu do swojego pokoju, nie witając się nawet z rodzicami. Marek zajęty przeglądaniem gazety nawet tego nie zauważył. Uli gorsze samopoczucie syna uwadze nie uszło. Następnego dnia, kiedy Marek pojechał do pracy, postanowiła wypytać delikatnie syna, co się stało.

-Popstrykałeś się z Karolem -zapytała, kiedy przyszedł do kuchni.  Wpadłeś do domu jak huragan i zamknąłeś się w swoim pokoju.

- Karol powiedział, że się mu podobam. Czy tak jakoś.  Myślałem, że zazdrosny jest o Zuzkę, Vanesskę, czy inne dziewczyny, gdy mi je odradzał. Chodziło mu o inną zazdrość. Dlaczego musiał zepsuć naszą przyjaźń? Znamy się od zawsze, ufaliśmy sobie, wygłupialiśmy się, chodziliśmy w te same miejsca, lubiliśmy to samo, ale ja zawsze traktowałem to w kategoriach przyjaźni. Między nami nie ma mowy o uczuciu. Ja chcę mieć dziewczynę i w przyszłości założyć rodzinę z kobietą. Co mam teraz zrobić mamo?

- Synku to trudne -odparła, kiedy przetrawiła, to co usłyszał . — Na pewno nie powinieneś odwracać się od Karola. Najważniejsza jest wasz przyjaźń i szczera rozmowa.

-Dlaczego powiedział mi to wszystko mamo?

-Bo zawsze sobie wszystko mówiliście, bo jesteście przyjaciółmi, bo gdyby nie powiedział, może on by się źle czuł. Musisz dać sobie czas, jeśli nie jesteś gotowy spotkać się z nim. Dzisiaj możesz nie iść do szkoły, jeśli nie chcesz. Pomożesz mi zająć się Igą. Emilka ma ją przywieźć na cały dzień. ( Córka Kuby i Emilki.)

Podobna sytuacja miała miejsce u Szymczyków. Z tą różnicą, że Karol nie powiedział rodzicom, co mu na sercu leży. Gdy więc Ula i Ania  spotkały się w sklepie, tematem rozmowy było zachowanie ich synów.  

-Karolek wczoraj wrócił jakiś nieswój do domu. Pokłócili się z Antosiem? -zapytała delikatnie Ania, gdy wracali do swoich domów. — Dzisiaj do szkoły nie chciał pójść.

- Ja bym nie nazwała to kłótnią Aniu -odparła, nie wiedząc za bardzo, co ma powiedzieć przyjaciółce. — I nie powinnam ja ci o tym powiedzieć. Powinnaś z Karolem pogadać.  To coś osobistego. Antoś mi się zwierzył.

-Teraz mnie dopiero zaniepokoiłaś. Czasami mam wrażenie, że Karol jest inny niż inni chłopcy. Że dziewczyny nie interesują go. Matka to czuje. Ma takie jedno zdjęcie, jak stoi przy murze ze zgiętym kolanem. Takie fotki robią sobie dziewczyny, jak chcą startować w wyborach miss albo do katalogów na modelkę. Więcej o dziewczynach mówi Radek, choć ma dopiero piętnaście lat ( dodałam jej drugiego syna) Wiem, że to szok dla niektórych rodziców, ale dla mnie nie ma to znaczenia, bo tak samo bym go kochała.

-Aniu pogadaj z Karolem. Tak szczerze -radziła Ula.

 Antoś i Karol tymczasem odreagowywali na dwa różne sposoby poprzedni wieczór.  Szymczyk poszedł do sklepu po pół litra i się opił w samotności. Dobrzański natomiast pojechał do klubu sportowego na siłownię i tam wyładowywał napięcie na sztangach. Na jego szczęście pracował tam jego dawny trener a prywatnie szwagier mąż Julki Marek Siódmiak i odwiózł do domu, zanim nie wykończył się fizycznie ani nie zniszczył urządzeń.

 

Unikanie się chłopców w nieskończoność nie było możliwe, bo chodzili do jednej klasy i mieszkali po sąsiedzki. Antoś w końcu zebrał się na odwagę i poszedł do Karola. Ten ciągle odchorowywał wypity alkohol, ale miał siły porozmawiać z przyjacielem.

- To było głupie Antoś. Niepotrzebnie wypaliłem z moimi uczuciami i tym, jaki jestem.

-Nie chodzi o to, że wolisz chłopaków, ale że się we mnie zakochałeś -odparł momentalnie.  — To jest najtrudniejsze. Wolałbym nie wiedzieć. Nie wiem, jak mam się zachowywać w twojej obecności.

-Bądź jak dawniej. To mi wystarczy. Jeśli będziesz potrzebował czasu na przyzwyczajenie, zrozumiem. Tak jak nie będziesz chciał siedzieć ze mną w ławce, czy chodzić na siłownię.

-Nic z tych rzeczy Karol. Dalej będzie między nami tak jak teraz. Najlepsi kumple szkoły.

Karolek jeszcze tego samego dnia porozmawiał z rodzicami. Było mu o tyle łatwiej, że Ania zdążyła porozmawiać również z mężem. Nie było więc dla nich to wielkim szokiem. Najbardziej pocieszające było dla Karola to, że go zrozumieli i nie robili żadnych wykładów.

 

Liceum, do którego chodzili, było tolerancyjne, ale co innego w teorii a co innego w praktyce. Jeden z ich kolegów zaczął coś podejrzewać i rozsiewać po szkole swoje informacje.

-Słyszałem, że kochasiami zostaliście -zadrwił prowokacyjnie w szatni po lekcjach.

-Boguś czy ty z małpą na rozum się zamieniłeś -postawił się mu Antoś.

-Pytam, bo wy tak wszędzie razem.  

-A co? Nie można?

-Ludzie gadają, że wy. No wiecie.

-Odwal się od nas -tym razem Karol się odezwał.

-Bo, co? Cioty się … -zaczął pogardliwym określeniem.

Boguś nie dokończył, bo Antoś rzucił się na niego z pięściami. Chwilę później z hukiem upadli na podłogę i zaczęli się zażarcie okładać pięściami, szarpać za ubrania, drapać i dusić. Gapie otoczyli ich kółkiem, niektórzy nawet filmowali, aby było co wrzucić do neta. Ci rozsądniejsi pobiegli po ochronę. Dwóm rosłym ochroniarzom udało się ich rozdzielić i doprowadzić do dyrektora. W efekcie bójki obaj mieli rozcięte łuki brwiowe i wargi, podbite oczy, zadrapania i poszarpane ubrania. Antoś nie zamierzał nic ukrywać przed dyrektorem i powiedział prawdę, że choć on zaczął bójkę, to Boguś zaczął prowokacyjną rozmowę.

Następnego dnia w szkole musieli pojawić się również ich rodzice. Zarówno Antosia jak i Karola i Bogusia. Dla całej trójki skończyło się to naganą i obniżoną oceną z zachowania na świadectwie z matury.

-Nie wiem, jak przetrwam do końca roku -stwierdził pesymistycznie Karol po wyjściu od dyrektora. —Teraz ludziska w szkole, tylko o tym będą gadać.  Trzeba było powiedzieć, że tylko ja jestem gejem. Tobie daliby chociaż spokój.

-Po to się ma przyjaciół, żeby się wspierać -odparł, dodając otuchy.  — Nie mogłem cię samego zostawić. Co do gadaniny, to niech sobie gadają. Niedługo święta, później ferie, studniówka, powtórki do matury i tym się zajmą.  A tymi młodszymi nie ma się co martwić.

-Jesteś prawdziwym przyjacielem Antoś. Gotowy mi zawsze pomagać.

 

Po maturze Antoś dostał się na SGH. Oprócz studiowania chodził po klubach i korzystał z życia. Karol tymczasem postanowił studiować w Gdyni nawigację i tam się przeniósł. W nowym otoczeniu było mu znacznie lepiej. Tam poznał nowych ludzi i Adama, przy którym czuł się tak samo dobrze jak w towarzystwie Antosia.

Antoś swoją miłość znalazł, dopiero kiedy kończył studia i była nią niania synka Julki Oliwia. Dziewczyna, na co dzień studiowała fizjoterapię i dorabiała popołudniami i w weekendy. Prędzej jego życie toczyło się pomiędzy domem, studiami, klubem i przypadkowymi znajomościami z dziewczynami.  Zalegalizowanie związku trwało dwa lata, a gdy Oliwia skończyła studia i staż ich rodzina powiększyła się o synka Mikołaja.  Po sześciu latach pojawiła się dziewczynka Kasia. Antoś został również prezesem F&D. Najpierw jednak pracował pod okiem rodziców. Jego rodzeństwo pazerne nie było i nawet jak został spadkobiercą akcji nie protestowali. Zwłaszcza że rodzice wyposażyli Kubę i Julkę w pokaźne sumy pieniężne.  Brat również o nich nie zapominał i dzielił się zyskami. 


 

Przyjaźń Karola i Antosia, pomimo że ten pierwszy mieszkach w Hamburgu ze swoim partnerem Adamem ciągle trwała i spotykali się w miarę swoich możliwości.   

 

6 komentarzy:

  1. Cudowne opowiadanie i jakże aktualne. Żeby tylko w prawdziwym życiu ludzie potrafili się tak zachowywać. Brawo za podjęcie tak ważnego tematu 👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏Powodzenia 🍀 miłego tygodnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca wszyscy tacy wyrozumiali. Znalazł się taki jeden Boguś. Tu chciałam pokazać też przyjaźń, która przeszła małe kłopoty. Antoś i Karol przeszli próbę czasu. Trudno jest już, jak przyjaciółka zakocha się w przyjacielu albo na odwrót, a co dopiero przyjaciel w przyjacielu albo przyjaciółka a przyjaciółce.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Bardzo pouczająca mini. Tolerancja, to coś czego nam, Polakom brakuje od przynajmniej ośmiu lat, choć zapewne i wcześniej zdarzali się ludzie mało tolerancyjni. Dzisiaj naród jest podzielony jak nigdy dotąd, co wyraźnie widać po stosunku do nielegalnych uchodźców i po uciekinierach wojennych z Ukrainy. Widać to również mocno w stosunku do osób LGBT, na które szczują przedstawiciele rządu, a nawet kościoła. Wstyd i hańba. Bardzo pięknie opisałaś przyjaźń Antosia i Karolka. I chociaż orientacja tego ostatniego początkowo była dla Antosia szokiem, to po rozmowie z matką przyjął to, jak coś normalnego. I tu druga nauka, polegająca na tym, że jeśli rodzice są mądrzy życiowo i załatwiają trudne sprawy przy pomocy logicznych argumentów, to nie ma szansy, by dziecko odeszło z domu z bagażem ostracyzmu i zakazem powrotu, a przecież wśród młodych ludzi LGBT jest całkiem spora grupa takich rodzinnie wykluczonych, co jest bardzo przykre. To opowiadanko daje sporo do myślenia zwłaszcza dla osób, które z zasady piętnują odmienność.
    Bardzo dziękuję za tę pouczającą mini i najserdeczniej pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku chciałam iść po całości i zrobić z nich parę, ale w końcu doszłam do wniosku, że bardziej interesująca będzie ta wersja, kiedy jedna strona kogoś kocha. Trochę podobnie jak w przypadku Uli i Marka. Tam na początku tylko jedna strona kochała w skrycie.
      Co do tolerancji to myślę, że w przypadku Ukraińców, a przynajmniej na początku wojny, kiedy zbierano dary, to Polacy mocno się zjednoczyli. Moi bracia są ministrantami i byli na zbiórce. Tyle tego było, że stare salki były zapełnione po brzegi. Niestety, ale ksiądz jakoś przepowiedział, że wojna zapowiada się na długą i żeby się do tego nie przyzwyczaić. Teraz już nie ma tego zapału. Ale i społeczeństwo się starzeje, a młode inne wartości wyznaje. Nie zawsze są to dobre wartości.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. Trochę obawiałam się czy ta przyjaźń przetrwa, po takim wyznaniu. Ale jak widać Dobrzańscy mądrze wychowali swoje dzieci.
    Zachowanie Olszańskich też jest piękne. Mało jest takich rodziców, którzy akceptują inną orientację seksualną swojego dziecka.
    Dziękuję Ci bardzo za tę mini.
    Cieplutko pozdrawiam we wtorek wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwa przyjaźń wszystko przetrwa. Ważna była też rozmowa Antosia z mamą. Tak dokładnie to zachowanie Szymczyków jest OK. Ania i Maciek są po prostu bardziej tolerancyjny i zależy im na szczęściu syna.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń