wtorek, 28 marca 2023

Dziewczyna z klubu cz. 11

Następnego dnia Ula i Marek zjedli razem śniadanie, a później przedpołudnie mieli spędzić osobno.  Marek chciał obejrzeć stadion Allianz Arena, a Ula w tym czasie miała w planach spotkanie z koleżanką Donatą. Konkretnych planów na popołudnie Ula nie miała. Z tego wyręczył ją Marek.

-Do trzynastej dasz radę wrócić ze spotkania?

-Pewnie tak. Dlaczego pytasz?

- Wczoraj wyczytałem o uroczym miejscu niedaleko stąd.  Dlatego po obiedzie chciałbym zaprosić cię do Starnberg. To miasto niedaleko stąd i rejs po jeziorze Starnberger See.

-Brzmi ciekawie. Nie wiem, tylko czy Donata nie ma nic w planach.

-Donata może z nami jechać -zaproponował nieoczekiwanie.

-No nie wiem Marek, czy byłaby chętna.

-Boi się mnie? Nie gryzę.

-Raczej źle czułaby się w twoim towarzystwie. Ale spytam i ci oddzwonię.

 

Donata na spotkanie z Ulą wybrała galerię handlową, bo na zakupach i przy kawie najlepiej się gada.

-To opowiadaj Ulka? Co nowego? -pytała, jak się już wyściskały na powitanie.

-Dużo nowego. Dostałam propozycję nowej pracy w Gdańsku. Od takiej jednej Dagmary Adamskiej. Ma firmę ze sztuczną biżuterią i właśnie nawiązała współpracę z F&D. Marek natomiast wspomniał, że chętnie widziałby mnie, jako swoją asystentkę, jeśli wygra konkurs.

-I mam ci doradzić, co zrobić?

-Jakbyś mogła.

-Z jednej strony byłabyś z Łukaszem już teraz, ale też na zimno lepiej dmuchać. Tu masz pewną pracę, a tam nie wiadomo jak będzie z tą pracą. I jeszcze gdzieś musielibyście zamieszkać. Wynajem tani nie jest.

-Tego się właśnie obawiam. Że nie podołamy finansowo.

-Nie mogłabyś czasowo odejść z firmy? Jakby ci nie wyszło, żebyś miała, dokąd wrócić?

-Nie wiem. Musiałabym spytać Marka. Właśnie Donka. Marek zaproponował nam na popołudniu wycieczkę do Starnberg czy coś takiego. Mam mu zadzwonić czy jesteś chętna.

-Dzięki, ale nie Ula. Głupio bym się czuła. Ale ty jedź. Piękne miejsce.  

 

Po dwunastej Ula była już w hotelu wraz z Donatą i przymierzała zakupione ubrania. Kiedy była w łazience do jej pooju zapukał Marek.

-Cześć -rzekł z rezerwą, kiedy drzwi otwarła mu Donata.

-Cześć -odparła równie oschle.  — Ula sukienkę przymierza. Byłyśmy na zakupach. Wejdź.

- Tak wiem. Ula mówiła, gdzie idziecie.

- A mi o planach na popołudnie i że mnie ująłeś w planach. Co miał znaczyć to zaproszenie? Gałązka oliwna?

-Nie. Mówiłem już Uli, że nie mam żalu do was. Należało się mi. Chyba że ty ciągle masz coś do mnie.

-Mam. Dla mnie zawsze pozostaniesz dupkiem, który rzuca się na wszystkie panny. I od Uli z daleka się trzymaj. Ma fajnego chłopaka i fajną wspólnie zaplanowaną przyszłość.

-O to możesz być spokojna. Z Ulą wszystko sobie wyjaśniliśmy i tylko praca nas łączy.

Ula wyszła w końcu z łazienki, wybawiając ich z napiętej atmosfery.  W nowo zakupionej sukience wyglądała oszałamiająco i nawet nie było widać małej nadwagi. Uwagę przyciągały również kozaki.


 

-Modelka w każdy calu Ula -podsumował Marek. —Ta sukienka będzie pasowała na naszą wycieczkę i rejs po jeziorze.

-Można było się spodziewać po tobie takiej reakcji -wypaliła Donata. — To twoje stereotypowe podejście do tematu. Niektórzy się jednak nie zmieniają.

-Ja tylko stwierdzam fakt, bez podtekstów -odparł jej ostro Marek. — Tylko ty widzisz więcej.

-Bo nie wierzę, że facet taki jak ty się zmienił.

-Ula jest dla mnie kimś więcej niż potencjalną dziewczyną, którą mógłbym zaciągnąć do łóżka. Tyle mi pomaga.

-Taa -kpiła. —To skąd zainteresowanie sekretarkami i zatrudniane tych najładniejszych.

-Wiesz wtedy dwa lata temu, nie miałem na ciebie ochoty -postanowił dogryźć jej. — Ula bardziej mnie kręciła. Była taka świeża, słodka a ty nachalna.

-Możemy nie wracać do tego, co było -wtrąciła Ula, postanawiając przerwać wymianę zdań. — O której musimy wyjść, żeby zdążyć do tego Stanrberga? -zapytała Marka.

-Obojętnie. Kolej, co półgodziny kursuje pociąg.  Ale im szybciej wyjdziemy, więcej zobaczymy.

-To ja lepiej już pójdę Ula. Nie chcę psuć ci popołudnia. Zdzwonimy się w poniedziałek.

 

Do Stanrberg dojechali koleją. Tam przy promenadzie wypili kawę i zjedli po bawarskiej babeczce. Na swój rejs musieli poczekać ponad dwie godziny i dla zabicia czasu poszli obejrzeć zamek oraz ogrody zamkowe. Ula pobyt w zamku uwieczniała zdjęciami robionymi przez Marka albo im obojgu przez poproszonych przypadkowych turystów.  Podobnie było na pokładzie. Niektóre z nich wrzuciła na FB. 



 

-Piękne widoki prawda Marek -mówił Ula, wdychając świeże powietrze i patrząc na to, co mijali. —Ten zamek wygląda równie uroczo jak z lądu. Myślę, że śmiało mogłabym w takim zamku mieszkać w poprzednim życiu, jeśli takie istniało.

-Czyli, że wierzysz w reinkarnację.

-Tak tylko mówię. Niektórzy coś tam odczuwają a ja nic.

-Ja mógłbym być żeglarzem i odkrywać nowe lądy, wyruszać na podbój świata i  mieć przygody.

-To imię już masz po wielkim odkrywcy Marco Polo. I nie tylko, bo co rusz wychodzisz na swoje podboje kobiet. Nie mówiąc, że i on był Casanovą -dodała w myślach.

-Dokładnie Ula. Jeszcze jest taki film Młody Marco Polo. Niezły z niego Casanova -dodał, jakby wyczytał w jej myślach nie po raz pierwszy zresztą.

-Słyszałam, ale nie lubię komedii romantycznych i się nie wypowiem.

-Mógłbym być jeszcze jakimś bohaterem, który uratował wielu ludzi albo dokonał coś wielkiego. Żołnierzem, lekarzem, pilotem, strażakiem albo kimś zwykłym. Lubię czytać o takich osobach i oglądać filmy.

Temat filmu był wstępem do rozmowy na temat ulubionych filmów i książek. Szybko okazało się, że mają podobne upodobania, co do gatunków filmów i książek.

Wycieczkę Uli zepsuł telefon od narzeczonego. Łukasz musiał już zobaczyć jej zdjęcia opublikowane na FB, bo zadzwonił do niej z pretensjami, że służbowy wyjazd zmienił się w prywatny. Ula nie wiedziała, że dowiedział się również nieco o Marku i że jego reputacja dobra nie jest.  

-Łukasz ma za złe nasz wypad tutaj -wyjaśniła Markowi. — Nie spodobało się mu, że wybraliśmy się w taką podróż romantyczną -sprecyzowała.  

-Zazdrość i brak zaufania dobre dla związku nie jest. Wiem to z własnego doświadczenia. Paulina o najmniejszy kontakt z obcą kobietą ma do mnie pretensję i widzi, czego nie ma.

- Tylko że Łukasz nigdy zazdrosny nie był o mnie. Nawet jak byłam chudsza i ładniejsza. Muszę mu wszystko wytłumaczyć.

-Ja bym się nie spieszył z tymi tłumaczeniami. Wrócimy do Warszawy i dalej będziemy w relacjach służbowych, a Łukaszowi przejdzie.

-Zobaczymy. Na razie nie chcę psuć sobie wycieczki. Tak tu pięknie.

-Kelner roznosi coś mocniejszego. Napijemy się szampana -zaproponował.

-Czemu nie. Jak korzystać z uroków rejsu to na całego.

Oprócz wypicia szampana zjedli po parę przekąsek w postaci koreczków i wysłuchali paru melodii. Razem z nimi rejsem płynęły jakieś dziewczyny prawdopodobnie w ramach wieczoru panieńskiego. Bawiły się tak doskonale, że i innych zapraszały do zabawy i na mały parkiet. Markowi zabawa Niemek przypominała zabawę w klubie i nie miał nic przeciwko tak spędzeniu czasu. Ula również dobrze się bawiła.  Spontaniczna i rozbawiona wyglądała porywająco w oczach Marka. 

 

-Nie znałem cię od tej strony -rzekł do niej kiedy skończyli taniec i zeszli na bok pokładu promu. —Świetnie tańczysz, świetnie masz wyczucie rytmu.

-A myślałeś, że jestem grzeczną dziewczyną?  Jestem do tańca i do różańca.

Szkoda, że Paulina taka nie jest -pomyślał.

-Paulina nie lubi takich imprez -rzekła, czytając w myślach. 

-Fakt to nie klimaty Pauliny. Na moje trzydzieste urodziny zaprosiła kwartet smyczkowy i planuje zaprosić ich na przyjęcie zaręczynowe. Ma być z klasą.

-To się postaw, a nie zgadzaj na wszystko. Zobacz, tam na plaży jest jakaś zabawa i machają w stronę promu -mówiła, odmachując razem z innymi osobami z pokładu promu.

Chwilę później doszło do nieoczekiwanego pocałunku. Stali przy burcie, a wiatr rozwiewał włosy Uli. Ula, obracając się do niego, popełniła błąd, bo Marek stał zbyt blisko niej, a usta był tuż przy jej policzku. Głębokie spojrzenie we swoje twarze sprawę dopełniły. Pocałunek długi nie był, ale wzbudził emocje, bo zmysły Uli zadziałały. Nogi się pod nią ugięły, a w głowie była prawie pustka, bo na myśl nasunęła się jej jedna scena z Titanica.

-Nie, nie Marek -rzekła Ula, odsuwając się od Marka. — Co my robimy? Ja mam Łukasza a ty Paulinę.

- Przepraszam. To te otoczenie. I tak jakoś na myśl przyszedł mi Titanic. To było nieplanowane i głupie. Nie chciałbym, aby zaważyło na naszej pracy i znajomości.

-Nie zaważy. Umiem oddzielić pracę od reszty -zapewniała Ula.

Prom na szczęście dobił niedługo do brzegu i ta romantyczna aura minęła. W pociągu natomiast był tłok i nie rozmawiali wiele. Kiedy taksówką wracali do hotelu, rozmowę toczyli głównie z taksówkarzem, bo okazało się, że to Polak. Dojście do swoich pokoi sprzed hotelu długo nie trwało i tematu pocałunku nawet nie podjęli. Pokoje mieli sąsiedzkie i przed rozejściem się życzyli sobie tylko dobrej nocy.

Ula mimo tego, że powiedziała Markowi, że panuje nad wszystkim, w nocy nie potrafiła zasnąć i podjęła decyzję, że jednak musi wyjechać do Łukasza, bo nie potrafiłaby pracować z Markiem.


 

 Marek natomiast do pocałunku podchodził bardziej emocjonalnie i wiedział, że nie żałuje i że najchętniej teraz by się z nią kochał, a nie zasypiał samotnie. Wszystko przez tą zwiewną i niebieską sukienkę, w której wyglądał ponętnie, pięknie i niewinnie. Czuł też, że seks z Ulą byłby wspaniały i niezapomniany. 

Niedzielny poranek spędzili osobno.  Marek pojechał do muzeum BMW, a Ula zwiedziła muzeum zabawek i kościół Św. Piotra. Osobne wycieczki celowe nie były, bo już organizując sobie czas na niedzielny poranek i przedpołudnie, właśnie te miejsca chcieli zwiedzić. Spotkać mieli się dopiero przy obiedzie w restauracji.  Wtedy też Ula chciała powiedzieć Markowi, że jednak chce wyjechać do Gdańska. Czekała na niego już dłuższy czas, ale nie pojawiał się w restauracji. W końcu postanowiła zadzwonić do niego. Jednak zamiast głosu Marka usłyszała obcy kobiecy głos. Pani po niemiecku wyjaśniła Uli, że Marek stanął w obronie jakiejś kobiety i został zaatakowany nożem. O szczegóły Ula nie pytała tylko o szpital, do którego został przewieziony Marek.  Kiedy dotarła do szpitala, Marek był w trakcie operacji. Musiała powiadomić kogoś z Warszawy. Z Pauliną nie chciała rozmawiać i nie miała nawet jej numeru. Tak samo do rodziców Marka. Dlatego zadzwoniła do Sebastiana i on miał zająć się resztą. Sama postanowiła zostać w Monachium przynajmniej do kolejnego dnia. Kolejną godzinę spędziła na szpitalnym korytarzu, czekając na jakieś wiadomości od lekarzy.

 

8 komentarzy:

  1. No to się porobiło. Zarówno Ula jak i Marek o pocałunku nie zapomną i kropla zacznie drążyć skałę. Już nie mogę doczekać się kolejnej części. Czy przyjedzie Paulina czy ktoś z seniorów. No i jeszcze Łukasz. Mam jakoś dziwne przeczucie, że On taki święty nie jest. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale Łukasz święty nie jest, ale nic za uszami też złego nie ma. Po prostu tak się potoczą losy, że Ula i Łukasz się rozejdą.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Coś mi mówi, że związek Uli z Łukaszem wisi już na cienkim włosku. Dodatkowo ten pocałunek, który może wiele zmienić.
    Również ten nieszczęśliwy wypadek może być tylko kolejnym pretekstem do robienia Uli wyrzutów ze strony chłopaka.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam we wtorek wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam wyżej związek Uli i Łukasza, póki co jest udany. To, że Marek został ugodzony nożem, nie będzie miało dl a niego znaczenia, bo Uli nawet przy tym nie było.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. Ten pocałunek chyba zmienił wszystko, choć oni sami będą udwać przed sobą, że był bez znaczenia. Mam wrażenie, że nie był i stał się zaczątkiem bliższej znajomości, choć Ula podjęła decyzję o wyjeździe do Gdańska, a Marek marzy o jej ciele. Trudności będą, bo przecież oboje są w związkach, ale czy to pierwszy raz związki się rozpadają? Ten Marka jest toksyczny, a ten Uli jest związkiem na odległość, a takie zazwyczaj nie mają szans na przetrwanie. Donata chyba organicznie nie znosi Dobrzańskiego i jest wrogo do niego nastawiona. Mam nadzieję, że mimo takiej postawy nie będzie mącić w relacji jego i Uli.
    Ostatnie zdania zmroziły mi krew. Łudzę się, że Marek został tylko lekko ranny i dojdzie szybko do zdrowia. Sebastian powiadomiony o tym przykrym incydencie i mam nadzieję, że nie ściągnie do Niemiec oprócz rodziców Marka, jego narzeczonej. Jej konfrontacja z Ulą nie byłaby miła.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy pocałunek i takie emocje. Z tego rozdziału najważniejsze jednak jest ugodzenie nożem Marka. Mocno ranny nie będzie, ale też będzie musiał jakiś czas w szpitalu. Tyle mogę zdradzić. Donata nie może po prostu zapomnieć tego, co kiedyś Marek zrobił, z jej koleżanką ( zabawił i rzucił, krótko mówiąc, ), ale nie jest z tych przyjaciółek z serialu, które czasami źle radziły. Ona nie będzie na nic naciskać, doradzać czy odradzać.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Czyżby przypadkiem usłużna i zazdrosna koleżaneczka nie zdała relacji Lukaszkowi..? a może ten nóż też okaże się przypadkowym ciosem..? Za dużo zbiegów okoliczności....na pewno nie ruszy nad morze...oj nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Donacie pisałam nieco wyżej. Ona po prostu ciągle widzi złego Marka. I na pewno nie jest zazdrosna. Zmieni nieco zdanie, jak dowie się, że Marek stanął w obronie obcej kobiety i sam został ranny. Łukasz ma inne źródło wiadomości. W poprzedniej części wspomniałam o tym.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń