wtorek, 4 kwietnia 2023

Dziewczyna z klubu cz. 12

Wyczyn Marka szybko stał się medialny, bo trafił na pierwsze strony gazet, a w serwisach informacyjnych i portalach podawane było, jako pierwsze.  W szpitalu pojawili się również dziennikarze, aby dowiedzieć się cokolwiek o stanie zdrowia Marka.  Ula w międzyczasie zadzwoniła do Donaty. Koleżanka zdążyła wyczytać w Internecie, że nożownik zaatakował w pobliżu muzeum BMW, ale nie zagłębiała się w temacie i dopiero Ula powiedziała jej, że to Marek został ugodzony. Po tym co usłyszała była w szoku, ale i pełna podziwu odwagi Marka. Obiecała również przyjechać do szpitala i wesprzeć koleżankę. W oczekiwaniu na jej przyjazd zadzwoniła do niej Helena, która dostała jej numer od Sebastiana.  Dobrzańska poprosiła, aby zadzwoniła do niej od razu, jak dowie się czegoś nowego.  

Donata w szpitalu pojawiła się po godzinie. 

 


-Cześć Ulka. To jest do nieuwierzenia, co się stało. Słyszy się o tym, ale co innego, gdy dotyczy kogoś, kogo się zna, a co innego jak o kimś anonimowym.

-Gdy zadzwoniłam do Marka i zamiast niego telefon odebrał ktoś ze szpitala i powiedział mi, co się stało, ścięło mnie z nóg -mówiła z płaczem.

-To na pewno. Gdyby Marek stał przede mną i miałabym kapelusz, zdjęłabym przed nim -rzekła z respektem. —Tyle odwagi miał, że postawił się temu bandziorowi. Prawdziwy bohater.

-Zabawne. Wczoraj na promie rozmawialiśmy sobie o reinkarnacji i Marek powiedział, że chciałby być bohaterem. A dzisiaj się tak stało.  Świadkowie powiedzieli, że ten napastnik był w amoku i gdyby go nie unieruchomili, Marek mógłby dostać kilka ciosów. Mogło być po nim. 

-Ja widziałam w nim ciągle złego Marka, który zabawił się z Jagodą.  ( Jej koleżanka wspomniałam w 4 części) Teraz zmieniam zdanie. Posiedzę z tobą Ula. Widzę, jak jesteś zdenerwowana.

-Dzięki. Samej trudno siedzieć i czekać na jakieś wiadomości.

Po ponad dwóch godzinach oczekiwania lekarz wyszedł z sali operacyjnej i poinformował ją i dziennikarzy o stanie zdrowia Marka. Ten miał uszkodzoną śledzionę i jelito cienkie, doszło do krwotoku i że operacja przebiegła pomyślnie, ale przez najbliższe godziny pacjent będzie utrzymywany w śpiączce. Z tymi dobrymi wiadomościami zadzwoniła do Heleny i Sebastiana i powtórzyła im to, co powiedział lekarz. Dobrzańscy obiecał jej, że nazajutrz przylecą do Monachium.

W tym całym ferworze Ula zapomniała o wymeldowaniu się z hotelu. Nie wiedziała też, gdzie spędzi noc. Swoją pomoc zaoferowała oczywiście Donata. Kiedy pojechały do hotelu po swoje i Marka rzeczy oraz wytłumaczyć się z nieopuszczenia pokojów i zaniknięcia na kilka godzin, czekała na nią jednak miła niespodzianka, bo mogła zostać tyle, ile musiała i nawet za darmo.

 

Następnego dnia do Monachium przylecieli Dobrzańscy i Sebastian. Ulę zdziwiło się, że nie ma z nimi Pauliny, bo była w końcu jego narzeczoną i razem mieszkali. Pytać o jej brak nie zamierzała.

-Dziękuję, że została pani i zajęła się najważniejszymi sprawami -rzekł z życzliwością i wdzięcznością Krzysztof.  — Wielką przysługę nam pani wyświadczyła.

-Nie mogłam inaczej postąpić.

-A jak dzisiaj wygląda sytuacja -pytał Sebastian. — Byłaś w szpitalu?

-Tak. Parametry życiowe są coraz lepsze, reaguje dobrze na leki. A jak państwo się czują -zapytała Dobrzańskich?

-Dzisiaj już lepiej -mówiła Helena. —Noc była jednak nieprzespana, a ciśnienia męża podskoczyło do dwustu. Na szczęście uspokoiło się, gdy zadzwoniłaś do nas z dobrymi wiadomościami.

-Marek to silny mężczyzna. Szybko wróci do sił -pocieszała.

-Oby -przytaknął Krzysztof. —Jutro miał być Marka wielki dzień. W tajemnicy nie ma, co trzymać, więc powiem pani, że Marek w moich oczach, Pshemka i tych ekspertów, którzy rozmawiali z nim i Aleksem wygrał konkurs na prezesa.

- Wierzyłam, że się mu uda -rzekła z radością Ula. —Będzie takim samym dobrym prezesem jak pan.

-Dziękuję. Sebastian mówił, że sporo pani pomagała mu w ostatnim czasie.  Gdyby była pani tak miła i dalej zajmowała się najważniejszymi sprawami. Na Wiolettę nie ma, co liczyć.

-Jak ja? Sama? Aleks chętny nie jest?

-Pewnie jest, ale lepiej, żebyś to ty była do czasu powrotu Marka -stwierdził Sebastian.

-Dokładnie mówiąc, nie ma sensu robić zmian na te parę tygodni. Ja będę wpadał do firmy i razem zajmiemy się firmą. Za miesiąc Marek być może będzie już zdrowy i wróci do pracy. Z Pshemko już rozmawiałem i odstąpi mi panią. Tyle jeszcze pochwał słyszałem z jego ust o pani, a on na wiatr słów nie rzuca.

-Może pan na mnie liczyć -odparła, choć w planach miała odejście z firmy na dniach i przeprowadzkę do Gdańska.  —I dziękuję za zaufanie.

O tym, co porabia Paulina, dowiedziała się od Sebastiana, gdy zostali sami.  

-Paulina nie chciała przylecieć z wami -zapytała wprost.

-Paulina -zakpił. — Na razie nie jest w stanie. Za dużo nerwów ją to kosztuje. Chociaż według mnie nie chce się jej lecieć i chodzić po szpitalach. Powiedziała jeszcze, że Marek musiał nie mieć rozumu, żeby wchodzić w drogę awanturującego się i pijanego faceta. Nie mów tylko Helenie i Krzysztofowi, co myśli Paulina o postępowaniu Marka.

-Nie powiem. Nie będę ich dobijać.

-Ja sam jestem w szoku jej postawą, a co dopiero oni. Paulinka to ideał kobiety dla nich i dla Marka.

 

Następnego dnia Ula i Sebastian wrócili do Polski, a Dobrzańscy postanowili jeszcze zostać. Liczyli, że jak stan zdrowia ich syna się poprawi, będą mogli przetransportować go do Polski. We Warszawie byłoby łatwiej opiekować się nim i odwiedzać w czasie rekonwalescencji. Po dziesięciu dniach specjalnym samolotem Marek wrócił do Polski i został przewieziony do jednego ze stołecznych szpitali. Tam miał zostać kolejny tydzień. Paulina tym samym ponownie stała się kochającą i zatroskaną narzeczoną. Przychodziła do Marka codziennie, przynosiła soczki, wodę, owoce, poprawiała poduszkę i siedziała przy nim po kilka godzin, choć ani razu nie pojawiła się w Niemczech. Jej troskliwość zaczęła działać mu w końcu na nerwy. Pierwszy upust emocjom dał jej już w dwa dni po tym, jak został przyjęty do szpitala w Polsce.

-Powinieneś dostać osobną salę Marco, a nie z tymi dwoma -rzekła, kiedy zostali sami.  — Jesteś w końcu bohaterem. Moim bohaterem.

-Może jeszcze jedzenie z Książęcej, a nie szpitalne?  I skąd nagle taka zmiana frontu?  Jeszcze niedawno uważałaś, że to, co zrobiłem, było nieodpowiedzialne i bezmyślne, bo mogłem stracić życie.

-W szoku byłam. Tak trudno to zrozumieć.

-A ja myślę, że jesteś obłudna. Stało się tak, bo i w Polsce sporo mówiono o tym. Masz się, czym chwalić. Myślisz, że nie widziałem wywiadu w Papużkach pl.? Powinnaś pierwszym samolotem przylecieć do mnie i tam być przy mnie, a nie teraz pchać się na pierwszy plan.

-Monachium to nie Polska. Trzeba mieć jakieś rozeznanie na mieście, znać język. Nie jestem w tych sprawach operatywna.

-Oczywiście.  Łatwiej było wysłać moich rozgarniętych rodziców i Sebastiana.    

-Mógłbyś być bardziej wdzięczny za to, co teraz dla ciebie robię, a nie robić mi wyrzuty i ironizować. Wiesz, jak nie lubię zapachu szpitala.

-Brawo. Twoje poświęcenie dla mnie jest godne podziwu Paula. 

 



Ula również pojawiła się u Marka. Nie widzieli się prawie dwa tygodnie i przez ten czas trochę straciła na wadze i zmieniła fryzurę z loków na proste włosy oraz na modne okulary. To wszystko dodało jej więcej uroku, a Marek nie mógł oderwać od niej wzroku. Jej odwiedziny w przeciwieństwie do Pauliny działały na niego kojąco. 

Nieobecność Marka w firmie w żaden sposób nie przeszkadzała w sprawnej działalności.  Tak jak prędzej ustalono, Ula razem z  Krzysztofem kierowali firmą.  Marek tak całkiem odcięty od firmy też nie był, bo na bieżąco informowała go o wszystkim, co się działo. Rządy Uli nie wszystkim oczywiście się podobały.  Głównie Wioli, bo musiała robić to, co kazała Ula. Kubasińska również dalej drążyła temat nieznanej Mileny, bo to, co powiedział jej Sebastian, że Ula odnalazła siostrę bliźniaczkę Milenę, szybko okazało się kłamstwem. Z błędu wyprowadziła ją sama Paulina.

-Za dużo naoglądałaś się telenowel, skoro uwierzyłaś w wymyśloną historię przez Olszańskiego. I tylko ty mogłaś uwierzyć w takie bzdury.

-To, co kryje się pod tą tajemnicą, skoro jest to takie tajne? -pytała wymownie. —Nie mów tylko, że jest świadkiem koronowanym? Bo nie uwierzę.

-Weź się do pracy, a nie zajmuj, czym nie musisz -odparła rozkazującym tonem. — Cieplak ma rację mówiąc, że zaniedbujesz obowiązki. 

Rozmowa z Pauliną jeszcze bardziej nakręciła ją, aby dowiedzieć się, dlaczego Ula jest Mileną. Z zachowania Pauliny wywnioskowała, że musi być to coś znaczącego. Febo oczywiście mogła powiedzieć prawdę, ale znała wystarczająco dobrze Wiolettę, żeby wiedzieć, że zaraz rozniesie wszystko po firmie i zrobi z igły widły.

 

W piątek w firmie nieoczekiwanie pojawił się Łukasz. Przyjechał prosto z PKP i chciał zrobić Uli niespodziankę. W poszukiwaniu jej zawitał do bufetu. Pech chciał, że Ula była akurat w sprawach służbowych w banku i zajęła się nim chwilowo Wioletta. 


 

-Dzień dobry. Łukasz Bielski. Przyszedłem do Uli.

-To ty jesteś chłopakiem naszej Uli. Violetta Kubasińska -rzekła, wyciągają teatralnie dłoń na przywitanie z nim.  

- Znajoma mojego kolegi Ludwika Górki. Słyszałem o tobie.

-Mam nadzieję, że same dobre rzeczy o mnie mówił.

-Mówił, że jesteś zabawna, ale nie, że piękna.

 

6 komentarzy:

  1. Biedna Paulinka nie zna języka, nie lubi zapachu szpitali 🤷‍♀️ więc musiała czekać aż Marek będzie w kraju by się odstrzelić jak mrówka w święto lasu i popędzić do "Pudełka" 🤣 Krzysztof też się na Uli poznał, a teraz jak razem pracują to chyba jeszcze bardziej doceni i przekona Ulę by została w firmie. Ulka zapewne zrobi wielkie oczy gdy zobaczy Łukasza z Violką. Widać, że Violka wpadła mu w oko. Marek ma teraz czas by przemyśleć pewne sprawy. A i Ula zaczyna zaprzątać jego myśli. Bardzo jestem ciekawa co będzie dalej. Może tak w ramach prezentu świątecznego najpierw ostatnia część a potem reszta 🤣Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowych i radosnych świąt Wielkanocnych 🐣🐰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne powiedzenie o mrówce.
      Jak widać syn i ojciec są pod urokiem Uli, chociaż na co innego patrzą. Marek, póki co widzi tylko Uli urodę , ale z czasem jak będzie porównywał do "biednej i nierozgarniętej " Pauliny będzie coraz więcej widział. Problemem będzie tylko Łukasz.
      Nie wiem kiedy coś się nowego pojawi, bo nie mam nic w zapasie ani pomysłu na jakąś mini świąteczną. Nawet ta nie jest dopracowana tak do końca. Czasu teraz też mam mniej.
      Również życzę zdrowych i wesołych Świat. Pozdrawiam milutko.

      Usuń
  2. Paulina dla poklasku zrobi wszystko. Tam w Niemczech jej nie znają a tu by tylko plotki były gdyby nie przychodziła do narzeczonego.
    Obawiam się czy Violka czegoś nie palnie do Łukasza o Milenie.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina jak to Paulina. Z lenistwa również nie poleciała do Monachium.
      Co do Wiolki to dużo nie mogę zdradzić, ale trochę namiesza z Łukaszem.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. Paulina jak zwykle obłudna, pełna hipokryzji i fałszywych gestów. Nie liczyłam na to, że zbierze tyłek i wyruszy do Niemiec, bo nie ma w niej ani krzty empatni i zwykłej, ludzkiej życzliwości. Nie tylko nie okazała wsparcia narzeczonemu, ale też swoim przyszłym teściom. To jak policzek wymierzony w twarz całej trójce. Ta kobieta kipi od pogardy dla drugiego człowieka i ani jej w głowie pochylić się nad ludzkim nieszczęściem. Marek od razu ją przejrzał i cieszę się, że usłyszała kilka słów prawdy o sobie. Myślę, że Marek powoli dojrzewa do decyzji o rozstaniu zwłaszcza, że Ula coraz piękniejsza i atrakcyjniejsza.
    Bardzo dziękuję za dzisiaj. Z okazji zbliżających się świąt życzę Tobie i Twoim bliskim radosnej, rodzinnej atmosfery przy świątecznym stole, zdrowia i pogody ducha, smacznego jajka i obfitego dyngusa. Wszystkiego najlepszego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Związek Pauliny i Marka już się sypie i nigdy nie był udany. W przeciwieństwie do Uli i Łukasza. Ale coś musi się stać, że też zacznie się sypać.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za życzenia w swoim imieniu i rodziny. Również dużo radości.

      Usuń