sobota, 15 kwietnia 2023

Dziewczyna z klubu cz. 13

Wioletta już dłuższy czas siedziała z Łukaszem w bufecie, gdy pojawił się tam Aleks. Febo przypadkiem w bufecie się nie pojawił, bo dowiedział się o wizycie chłopaka Uli i postanowił wykorzystać okazję. 


 

-Wiola dodzwonić się do sekretariatu nie można, a ty sobie pogawędki urządzasz -rzekł jej z upomnieniem.

-Przepraszam, ale ja zatrzymałem Wiolettę -odparł za nią Łukasz.

-A pan to, kto?

-To chłopak Uli. Przyjechał z nieoczekiwaną wizytą -tym razem Wioletta odparła za niego.

-Ula nie mogła do mnie przyjechać, to ja do niej przyjechałem -dodał Łukasz.

-A tak pamiętam. Ula wspominała o chłopaku w Gdańsku, gdy omawialiśmy współpracę z Dagmarą Adamską. Nawet zaproponowała jej pracę, żeby była bliżej pana.

-Ula nic mi nie mówiła.

-Nie wiedziałem -odparł przepraszająco.  — Aleksander Febo tak dla ścisłości. Dyrektor finansowy.

-Łukasz Bielski. Dziwne, że nic mi nie powiedziała. Zwłaszcza że naszą przyszłość wiążemy z pomorzem.

-Może się ciągle zastanawia się nad propozycją Dagmary albo odwlekła decyzję do czasu, aż Marek nie wydobrzeje. Wiola możesz wrócić do biura i poszukać mi umów z modelkami -zmienił gładko temat rozmowy, aby wyglądało, że jest to dla niego nieistotne.

 

Z dalszym czekaniem na Ulę Łukasz przeniósł się do sekretariatu Wioletty. Tym sposobem mogli dalej za sobą rozmawiać.  

-Od dawna jesteście z Ulą?

-Od liceum. Osiem lat będzie.

-To znacie się jak te ślepe konie.

-Dokładnie -odparł z rozbawieniem.

- I jesteście dłużej niż Paulina i Marek. Z tymże z nimi różnie bywało, a po Uli widać, że wierna. Taki jeden Turek się do niej dostawiał, ale pokazała mu, gdzie ptaki harcują.

-Jaki Turek? Arab się do nie klei -zainteresował się tym, co mówi, a nie samą Wiolą?

-Z księgowości, a nie z Turku. Turek to nazwisko.

-Turek to miasto a państwo to Turcja Wiola.

-Tak? -odparła zdziwiona. — Bardziej Marka bym się obawiała, bo Turek taki nieciekawy. Turek burek na niego mówią. Teraz jak Ula wyładniała, patrzeć jak zacznie się nią interesować. On zdradza Paulinę na pierwiastki. Modelki, dziewczyny z klubu, sekretarki nie ma różnicy. Tak w ogóle na twoim miejscu zabrałabym Ulę stąd jak najdalej. Zwłaszcza że teraz ciągle się spotykają i kto wie czy nie zostanie jego asystentką. A tak w ogóle w ogóle oni chyba się prędzej znali. Nic o tym nie wiesz? -podpytała.

- Z tego, co wiem Pshemko dał jej pracę i poznali się przez pana Józefa.

-Jedno drugiego nie wyklucza. On do niej Mileńka mówi. Dasz wiarę? Tak jakby imię miała Milena.

-Skąd to wszystko wiesz?

-Jestem sekretarką Marka to mam wiadomości z prawej ręki.

Dalej nie rozmawiali, bo Aleks pojawił się w sekretariacie i Wioletta musiała zająć się umowami modelek. Łukasz dopytał tylko, gdzie w pobliżu może zjeść obiad i wyszedł.

 

Ula tymczasem po wizycie w banku postanowiła wpaść, choć na chwilę do Marka. W szpitalu długo zostać nie mogła jednak, bo zostawiła samą Wiolettę w biurze i nie chciała, aby narobiła kłopotów. Po drodze kupiła mu wodę, trochę owoców, ciasteczka, rogaliki Croissant i coś do poczytania. Rogaliki kupiła nie tylko dla Marka, ale dla siebie i dwóch pacjentów leżących razem na sali z Markiem. W przeciwieństwie do Pauliny nie miała nic przeciwko temu, że na sali nie jest sam i nie traktowała ich jak powietrze. Marka spotkała na korytarzu, jak wychodził od ordynatora.

-Cześć Ula -przywitał się z radością. — Pojutrze wychodzę. W końcu. Dość leniuchowania.

-I, kto to mówi -zakpiła. — Przodownik pracy.

-Sam się dziwię -odparł bez urazy. — Nigdy nie myślałem, że tak kiedyś powiem, ale tęsknię za pracą. Nawet za Wiolettą.

-Ale tak od razu do pracy nie wrócisz? Przysługuje ci chyba zwolnienie lekarskie?

-Jeśli mam do wyboru siedzenie w domu z Pauliną i powrót do pracy to wybiorę pracę.

-Dlaczego mnie to nie dziwi.  Jakby, co będziesz mógł na mnie liczyć we wszystkim.

- Dzięki. Jesteś niezastąpiona. Ty i Sebastian tyle mi pomagacie -rzekł, gdy wchodzili do jego sali.  

-Dzień dobry panom -przywitała się Ula z panem Zdzisławem i Tomaszem. — Jak dzisiaj się czujemy.

-W pani towarzystwie dużo lepiej pani Urszulo -odparł jeden z nich.

-Dziękuję. Miło słyszeć. Na osłodę szpitalnego jedzenia przyniosłam rogaliki.

W szpitalu została jeszcze trochę. O pracy już nie rozmawiali tylko ogólnie wszyscy razem i o wszystkim. Po półgodzinie Ula pożegnała się z panami. Marek natomiast odprowadził ją do windy i wrócił na salę.

-Gdybym był młodszy i nie miał żony, zainteresował się pana znajomą -rzekł mu pan Zdzisław.

-Ula zajęta jest tak jak ja. Ma chłopaka.

-Narzeczoną i chłopaka można zawsze zmienić -dodał pan Tomasz.

 

Ula tymczasem wyjęła telefon z torebki i zauważyła, że ma dwa nieodebrane połączenia od Eli. W banku i u Marka telefon miała wyciszony, dlatego nie słyszała dzwonka.  Oddzwoniła do Eli i dowiedziała się, że kwadrans temu we firmie pojawił się nieoczekiwanie Łukasz i najpierw rozmawiał z Wiolettą, później z Aleksem i na koniec wyszedł z bufetu z Wiolettą.  Intuicja od razu powiedziała jej, że rozmowa z nimi nic dobrego nie wróży. Chciała zadzwonić od razu do niego, ale zaczęła się zastanawiać, dlaczego Łukasz nie zadzwoni pierwszy.

Kiedy dotarła do firmy, po Łukaszu nie było śladu.

-Był tu twój facet -oznajmiła jej od niechcenia Wioletta. — Z dziesięć minut temu poszedł coś zjeść do tej knajpki Lwowska przystań. I telefony do ciebie się urywają. Dzwonili z klubu, aby potwierdzić rezerwację i datę na firmową imprezę. Trzeba wpłacić zaliczkę do jutra.

- Łukasz mówił, czy i kiedy wróci? I dlaczego nie zadzwonił do mnie?

-A czy ja jestem komunikatorem jakimś albo innym punktem informacyjnym? Pogadaliśmy sobie i poszedł.

-Pogadaliście? O, czym niby? Nie znacie się. A znając ciebie, mogłaś mu głupot nagadać.

- On pytał, a ja odpowiadałam.

-Dzięki, że chociaż powiedziałaś, gdzie jest Łukasz. Wrócę najszybciej, jak się da.

 

Ula po dziesięciu minutach była już w knajpce, ale nie zastała tam swojego chłopaka. Kiedy wracała do firmy, zauważyła, że wychodzi z lokalu z kebabami. 



 

-Cześć Łukasz -przywitała się, podbiegając do niego. — Dlaczego nie zadzwoniłeś, że jesteś? 

-Cześć -odparł jakby ozięble i nawet nie pocałował jak na przywitanie, jak czynił to w przeszłości. —Telefon mi się rozładował. I chciałem zrobić ci niespodziankę. Długo cię nie było.

-Poszłam jeszcze do Marka. Stało się coś? Jesteś jakiś oziębły.

- To dla niego tak ładnie się ubrałaś i umalowałaś.

-Nie wierzę -odparła po chwili. — Od miesiąca się odchudzam i zaczynam dbać. Nie siedzę już w domu. Pracuję w dobrej firmie i nie mogę wyglądać, jak uboga krewna.  Zazdrosny jesteś?

-A mam, o co? Wiola powiedziała mi o waszej pracy, kontaktach.  Chciałem zrobić ci niespodziankę, ale jak słyszałam, niespodziankę ty mi robisz.

-Wiola głupoty plecie.

-Podobno dostałaś propozycję pracy w Gdańsku? Dlaczego mi nie powiedziałaś?

-Chciałam, ale Marek został ranny i nie mogłam odejść z firmy.

-Marek ma innych w firmie, a nie tylko ciebie. Poradziliby sobie.

-Teraz wraca do zdrowia i możemy wszystko przedyskutować za i przeciw -mówiła ugodowo. — Na długo przyjechałeś?

-Tylko na dzisiaj. Chciałem pogadać z tobą o pewnej sprawie. Mam możliwość popłynąć w dwutygodniowy rejs z brytyjskiego portu Southampto do Miami. Rejs za dwadzieścia dni. Jako członek załogi mogę wziąć ze sobą jedną osobę. Bylibyśmy ze sobą dwa tygodnie. Ktoś zrezygnował i ja na to miejsce wskoczyłem

-Rejs transatlantykiem nie byle co.  

-To zaczynasz, że płyniemy?

-Nie wiem, czy dałabym radę tyle czasu płynąć. A ty pewnie byłbyś ciągle zajęty. Co miałabym robić na tym statku? -znalazła na doczekaniu argumenty, aby nie płynąć z nim.

-Będą inni pasażerowie, mała biblioteka i kino, różne atrakcje. Potraktujemy rejs jak nasze wakacje. Chcieliśmy w sierpniu gdzieś wyjechać.

-Mnie takie wakacje nie kręcą Łukasz -postanowiła, powiedzieć prawdę. — Wolałabym zwyczajnie. Gdzieś gdzie będzie w miarę spokój i bez luksusów. Tam sami bogacze będą płynąć. Nie będę pasowała do tych luksusów.

- Czyli chętna nie jesteś? Czy może Marka nie chcesz zostawić -zapytał dosadnie?  — Po wyjściu ze szpitala dalej będzie potrzebował pomocy.

-Marek nie ma nic z tym wspólnego -odparła ze spokojem. — Gdyby to był zwykły wyjazd, byłabym chętna.  Ale ty jedz. To znaczy płyń, jak chcesz. Odpoczniemy od siebie. Tego właśnie potrzebujemy Łukasz.

 

Marek również przechodził przez ciężką rozmowę z Pauliną. Febo  przyszła tego popołudnia do Marka. Pech chciał, że trafiła na rozmowę narzeczonego z jedną z pielęgniarek. Pielęgniarka był młoda i ładna i nietrudno było posądzić go o początek nowej znajomością, a w przyszłości o zdradę.

-Pani nie ma nic innego do roboty, że pogawędki sobie urządza z moim narzeczonym -przerwała im gwałtownie?  — Proszę dać mu spokój. Widziałam, jak pani patrzy na niego.

-Paula zwariowałaś -wtrącił Marek. — My tylko rozmawialiśmy.

- Ty się nie odzywaj. Jeśli myśli pani, że jestem głupia albo, że coś z tej znajomości będzie, to uświadamiam panią, że nie. On ma pełno takich panienek.

-Obraża mnie pani -odezwała się sama zainteresowana.

-To jest mój narzeczony -mówiła dalej Febo, pokazując jej dłoń z pierścionkiem — a tu już niedługo będzie obrączka i jakaś pielęgniarka tego nie zmieni. Mogę jeszcze pójść do pani szefa i wywalą panią z pracy.

-Powinna się pani leczyć.

-Paula chodźmy gdzieś usiąść -Marek postanowił przerwać rozmowę. —Najlepiej do pokoju relaksacyjnego. Tam porozmawiamy ze spokojem.

Marek wybrał to miejsce, bo oszczędził Paulinie widoku pana Tomasza i Zdzisia a im wychodzenia z sali, jak bywało, gdy przychodziła do niego. Drugi powód, że tam jak w bibliotece trzeba było zachowywać się w miarę cicho.

-Paula, co to miało w ogóle znaczyć z tą pielęgniarką -pytał z wyrzutami. — My tylko rozmawialiśmy i tak faktycznie mówiliśmy sobie do widzenia. Pojutrze wychodzę i już nie będziemy się widzieć. Dziękowałem jej jeszcze za opiekę.

-Akurat. Widziałam, jak mizdrzyła się do ciebie -mówiła lekceważąco.

-Ok. Myśl sobie, co chcesz.

- Skoro wychodzisz pojutrze, będziemy mogli polecieć tak za tydzień do San Remo na dwa tygodnie -zaczęła mówić całkiem miłym tonem. — Koleżanka ma tam dom w pobliżu morza i drogiego hotelu i odstąpi nam pokój. Tam odpoczniemy i nabierzesz sił Marco.

-Razem powinniśmy ustalić, czy chcę w ogóle gdzieś lecieć, a nie samej organizować mi wypoczynek.

-Właśnie ci mówię.

-A nie pomyślałaś, że powinienem mieć spokój, a tam spokoju mieć nie będę? W dodatku będzie upał nie do zniesienia.

-To może do lasu chcesz pojechać? Tam będzie pusto i chłodno.

-U rodziców odpocznę. A ty sama jedź do tego modnego, tłocznego i drogiego kurortu. Oboje odpoczniemy od siebie. Tego właśnie potrzebujemy.

 

Ula do firmy wróciła po kwadransie i była zła na Wiolę za wszystko, co powiedziała Łukaszowi. 


 

-Wiola, co wejdę do sekretariatu, siedzisz ze słuchawką przy uchu i nie są to rozmowy służbowe. Ciągle słyszę Gośka i Gośka. Weź się do jakiejś roboty.

-A ty jesteś może królową anielską, żeby mi rozkazywać?

-Nie jestem, ale pod nieobecność Marka i pana Krzysztofa to mnie masz słuchać. Poza tym nie wiesz, że długie rozmowy przez telefon szkodzą? A ty w ogóle uzależniona jesteś. Możesz mi powiedzieć, po co gadałaś z Łukaszem.

-Pytał, to odpowiadałam. Niech wie, na czym stoi.  

-A ty stoisz na kruchym lodzie. Jeśli dalej będziesz gadała z Gośką ze służbowego telefonu zablokuję jej numer. Albo sprawdzę bilingi i zapłacisz za te rozmowy. U Marka masz pełno minusów. Jeszcze trochę a wylecisz z pracy.

-Wszystko powiem Paulinie -odgrażała się. — Zobaczymy, kto pierwszy wyleci.

-Marek wychodzi ze szpitala i niedługo wróci do pracy -odparła bez strachu. — On inaczej będzie z tobą rozmawiał.

Rozmowa tylko rozwścieczyła Wiolettę.

Zobaczymy, kto będzie się śmiać w ostatki -pomyślała mściwie.

 

8 komentarzy:

  1. No proszę Łukasz nie pytając o zdanie Uli chce za nią decydować o wspólnie spędzonym czasie, tak samo postępuje Paulina w stosunku do Marka.
    Violka zasiała ziarno wątpliwości w głowie chłopaka Uli, ale i Aleks również dodał swoje trzy grosze.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieporozumienia od czegoś muszą się zacząć. Zwłaszcza w związku Uli i Łukasza. A ktjak nie Wioletta może przypadkiem zasiać ziarno niezgody.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Turek z księgowość a nie z Turku. Boskie. Ola. Pozdrawiam 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się najbardziej podobało, znacie się jak ślepe konie, czyli w oryginale ślepe konie.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. No proszę jaka ta Wiolka uprzejma, tylko odpowiadała na pytania🤣 Aleks też zwąchał krew i pewnie zrobi użytek z Łukasza. A Paulina sobie grabi, oj grabi. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wioloka namieszała, choć sama jeszcze nie wie i tak jakby do końca jest nieświadoma, że tylko się przysłużyła. Aleks z premedytacją wspomniał o Dagmarze i pracy w Gdańsku.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Czuję w kościach, że tak piękny, ośmioletni związek Uli i Łukasza za chwilę zacznie się sypać i to przez niekontrolowany słowotok Violi, do którego swoje trzy grosze wtrącił też Alex. Ona byle co zje, i byle co gada. Tymi pierdołami, które wypluła z siebie z całą pewnością dała do myślenia Łukaszowi, bo już czuje się obrażony i zagrożony. Panna FE też chyba szczęśliwa nie jest, bo oto narzeczony postawił się okoniem i olał sprawę ich wspólnego wyjazdu. Generalnie zarówno Ula jak i Marek mają łudząco podobny stosunek do wspólnych wyjazdów ze swoimi połówkami. Oj, będzie się działo...
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kości nie mylą. Zresztą do podobnych wniosków dojdzie Marek i Seba. Tylko jak Febo zareagują na przysługę Wioli. Bądź co bądź oba związki się sypią.
    Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń