wtorek, 4 lipca 2023

Piękna i nieporadna cz. 1

 

 Przypomnienie z 13 marca 2022

 

Jeden z korytarzy firmy F&D roił się od młodych dziewczyn. Dzisiaj właśnie miały odbyć się rozmowy kwalifikacyjne na stanowisko sekretarki Marka Dobrzańskiego. Urszula Cieplak również aspirowała na to stanowisko. Kiedy wyszła z windy, od razy jej uwagę zwróciło to, że prawie wszystkie kandydatki były młode, ładne w mocnych makijażach i obcisłych sukienkach. Niektóre stroje również więcej odkrywały, niż wypadało. Ona umówiona była na dwunastą piętnaście, a było za pięć dwunasta i dziwiła, że na korytarzu jest sześć dziewczyn.

-Dzień dobry -przywitała się ogólnikowo. —Która z was ostatnia?

-Ja -odezwała się jedna z siedzących dziewczyn.

 Obok było wolne krzesełko i dlatego Ula usiadła.

-Według kolejki proszą, czy według listy, na którą godzinę był ktoś umówiony? Bo ja miałam być na dwunastą piętnaście, a tu kolejka.

-Ja na dwunastą. Ale większość przyszła wcześniej. Te dwie dziewczyny przy drzwiach miały być przed trzynastą, a już są. Przyszły prędzej niż ja.

-Skąd wiesz, że na trzynastą?

-Nadia i Sandra chodziły ze mną na studia licencjackie z administracji i sama im powiedziałam o ogłoszeniu, że szukają sekretarki. Teraz żałuję, bo porównując mnie do nich, to dzień i noc.

-Za sam wygląd nie przyjmują. Trzeba umieć coś.  

-Raczej nie w tej firmie. Nie wiesz, że kadrowy i młody Dobrzański to znani podrywacze i głównie patrzą na wygląd, a nie na kwalifikacje. Ja, chociaż zostawię im swoje namiary. Może kiedyś będą potrzebować sekretarki do dyrektora jakiegoś działu.

Dziewczyna popatrzyła również na Ulę.  Wyglądała równie atrakcyjnie jak inne dziewczyny, ale nie prowokacyjnie. Miała błękitne oczy, delikatny makijaż i odpowiednie ubranie. 


 

-Chyba dopiero dwie kandydatki weszła. Zobaczymy, jak wyjdzie kadrowy.

Jak  na zawołanie z biura wyszedł, jakiś mężczyzna, wypuszczając jakąś atrakcyjną dziewczynę.

-Pani Emilia Stachowiak -rzekł, rozglądając się po korytarzu.

-Ja z koleżanką czekamy od godziny -odezwała się jedna z dziewczyn, stojąca przy drzwiach i nie zważając na to, że w stronę drzwi szła inna.

-Pani godność? -zapytał personalny.

-Jakubowska Nadia.

-Jakubowska -powtórzył, sprawdzając listę. — Dwunasta czterdzieści pięć. Do pracy również przychodziłaby pani godzinę prędzej, czy wręcz odwrotnie?

Nie czekając na odpowiedź, kadrowy wpuścił do biura wywołaną dziewczynę. W trakcie jej rozmowy na korytarzu pojawiła się wysoka i elegancko ubrana kobieta. Na kolejną kandydatkę do pracy jednak nie wyglądał. Przystając na chwilę otaksowała wszystkie dziewczyny. Później weszła do biura kadr, a zaraz potem dziewczyna, która niedawno weszła, to wyszła.

-I jak? -zapytała Ula.

-Jak zwykle.  Oddzwonimy.

Przez kolejne pięć minut kadrowy nie pojawił się na korytarzu, a niektóre z dziewczyn zaczęły rozmawiać o wpychaniu się bez kolejki i protekcjach.

Tymczasem w gabinecie Sebastiana Olszańskiego dyrektora od spraw HR,  Paulina Febo usiadła naprzeciwko mężczyzny i wyraziła swoje zdanie o zatrudnieniu dziewczyny na stanowisko sekretarki dla narzeczonego Marka Dobrzańskiego.

-Ta dziewczyna w białej bluzce w delikatne paski będzie odpowiednia -oznajmiła tonem, że nie chce słyszeć sprzeciwu.

-Zobaczymy Paula. Może jest po zwykłym liceum, a Markowi potrzebny jest ktoś z lepszym wykształceniem.

-Ciekawa jestem jakie wykształcenie mają te dwie przy drzwiach. Wyglądają, jakby o całkiem inną pracę się starały.

O, kim mówi Paula, dokładnie wiedział, bo je widział i dokładnie wyglądały jak poprzednie sekretarki Marka. Piękne buzie i ciało, a w głowie pusto.

-Marek teraz naprawdę potrzebuje kogoś wykwalifikowanego –przekonywał Paulinę Febo. — Jest teraz prezesem, a nie dyrektorem od spraw reklamy i marketingu.

-To lepiej poprzeglądaj ich papiery, a nie patrz tylko na twarz, nogi i biust.

Kobieta w końcu wyszła, a Olszański dalej przeprowadzał rozmowy kwalifikacyjne. Dziewczyna, za którą się wstawiła Paula, weszła od razu za nią i  najgorszego wykształcenia nie miała. Skończyła właśnie studia licencjackie z dobrą oceną, umiała w miarę dobrze mówić po angielsku i uczyła się hiszpańskiego. Jedyny mankament był taki, że urodą nie powalał. 

 

 

Cera się błyszczała, brwi bez regulacji, włosy w nieładzie, lekka nadwaga i ubiór jak na maturę sprzed lat. Była do tego niepewna, że gdy podawała mu teczkę, przewróciła wazonik z tulipanami. Kadrowy nie wiedział jednak, że zazwyczaj nosi okulary, ale rano oddała je do naprawy i że tak naprawdę, to on był przyczyną jej niezdarności. Kiedy siedziała bowiem na korytarzu, dokładnie nie widziała kadrowego i dopiero teraz mogła spostrzec, że jest wyobrażeniem jej ideału urody mężczyzny. Wysoki, wysportowany blondyn, trochę pucowaty z twarzy i z niebieskimi oczami.

Dziewczyna, która po niej weszła była całkowitym przeciwieństwem Wioletty Kubasińskiej. Skończyła SGH na dwóch kierunkach, posiadała certyfikaty kursów językowych z niemieckiego i rosyjskiego. Angielski również był perfekcyjny. Do tego była bardzo ładna i gustownie ubrana. Była dokładnie w typie jego przyjaciela Marka Dobrzańskiego.

Kiedy Ula wyszła z biura, ciągle analizowała przebieg rozmowy. Dlatego szła zamyślona korytarzem i nie zauważyła zapatrzonego w dokumenty mężczyznę. Wpadnięcie na siebie było kwestią krótkiego czasu.

-Kurczę blaszak -rzekła. —Zamyśliłam się i nie zauważyłam pana -tłumaczyła, pomagając pozbierać papiery. — Wyszłam właśnie od kadrowego i próbowałam sobie przypomnieć czy wszystko powiedziałam, co chciałam.

-Ja też powinienem patrzeć przed siebie, a nie w papiery -mówił, patrząc w błękitne oczy dziewczyny, a nie na to, co zbiera z podłogi. Najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałem -pomyślał.

-Jak to coś ważnego należy przydepnąć -rzekła, patrząc na mężczyznę trochę dłużej.  — Żeby pecha nie przyniosło -dodała, kiedy dojrzała dziwny wyraz twarzy. Źle jednak odczytała jego myśli, bo Marek patrzył na nią z podziwem, a ona pomyliła to z niezrozumieniem jej. — Wiem, że to głupie, ale lepiej na zimno dmuchać

-Dokładnie -przytaknął z uprzejmości i z przekonania własnego. Kiedy odbierał papiery z rąk Uli, ich dłonie spotkały się na chwilę. Ula również posłała mu również jeden ze swoich uroczych uśmiechów. —Dziękuję pani za pomoc w pozbieraniu papierów.

-Drobnostka. Do widzenia panu.

-Do widzenia -odparł ze swoim pokazowym dołeczkowy uśmiechem. Liczył, że dziewczyna zauważy te jego urocze dołki w policzkach, ale zdążyła odwrócić wzrok.  Jedynie, co zauważyła, że ubrany był w koszulę w jasny róż bez krawata, sportową marynarkę i dżinsy.  Papiery zaś były z działu marketingu i wzięła go za pracownika z tego działu. 


 

Kiedy odeszła, założył ręce na biodra i chwilę jeszcze parzył na nią i zastanawiał się, czy obróci się i spojrzy na niego. Nic takiego jednak się nie stało. Najchętniej poszedłby od razu spytać Sebę o nią, ale na dwunastą trzydzieści umówiony był z rodzicami w restauracji i już był trochę spóźniony. W czasie obiadu trudno było jednak skupić się mu na rozmowie, bo ciągle w pamięci miał twarz kandydatki na jego sekretarkę.

 

Dwie godziny później Sebastian pojawił się w gabinecie prezesa i opowiedział mu o rozmowach z dziewczynami.

-Twoja narzeczona nalega na Wiolettę Kubasińską -rzekł mu, siadając naprzeciw niego. 

-To jakaś jej znajoma?

-Nie. Najbrzydsza na rozmowach -wyjaśnił wymownie i podając jej CV. — Widziała ją na korytarzu. Wykształcenie takie sobie. Większość panienek takie ma. Trochę niezgrabna, bo najpierw jak podawała mi teczkę, potrąciła mi wazonik, a gdy wychodziła, uderzyła się o ksero. Dobrze, że ta Wiolka nie zdemolowała je całkiem.

-Wiolka demolka -zrymował Marek. — Była taka dziewczyna z błękitnymi oczami, paroma piegami na nosie i koralami?

-Żadna korali na nosie nie miała, ale znając ciebie, pytasz o Urszulę Cieplak. Skąd wiesz, że była?

-Wpadliśmy na siebie na korytarzu.

-To dość długo wpadaliście na siebie, skoro piegi zauważyłeś.

-Pomagała pozbierać mi papiery -wyjaśnił z irytacją przyjacielowi.

-Ma najlepsze wykształcenie ze wszystkich kandydatek. Nawet za dobre jak na zwykłą sekretarkę. Ale chyba nie chcesz, aby ją zatrudnił. Paulina zwolni ją przy pierwszej okazji. A taką okazję znajdzie jak się uprze.

-Mam inny plan. I wilk będzie syty i owca cała -mówił z zadowoleniem i obracając się z zadowoleniem na obrotowym fotelu, aby wyjść zza biurka. — Skoro ma tak dobre kwalifikacje, zatrudnimy ją na okres próbny na dyrektora do spraw reklamy i marketingu. Koniaczku? -zapytał przyjaciela, kiedy otworzył barek.

-Trochę.  Jak ją zatrudnić na twoje miejsce? Twoi dawni podwładni nie będą się burzyć? Któryś z nich chyba zasłużył na awans. Choćby Arek.

-Tak się składa, że rozmawiałem z nimi i nikt nie chce zająć mojego miejsca. Dali mi nawet petycję, żebym nikogo z nich nie nominował.

-Pierwszy raz słyszę, o czymś takim, że nie chce się awansu.

-Nie chcą, bo musieliby spotykać się i szarpać z Aleksem na naradach z dyrektorami działów.

-I, co? Chcesz dać mu tę Ulę mu na pożarcie?

-Nie. Może Aleks, mając tak piękną kobietę nie będzie taki uprzykrzający ładnie mówiąc.

-Czyli chcesz ją wykorzystać do tych celów. Myślałem, że do swoich.

-Z tym muszę poczekać –odparł, podając mu szklaneczkę z trunkiem.  — Przynajmniej do wyłonienia prezesa.  Głos Pauliny jest mi potrzebny do wygrania konkursu na prezesa F&D. Dzwoń do obu. To tej Wiolki demolki i Uli. Niech przyjdą pojutrze na dziewiątą.

-Robi się szefie. Za, co pijemy?

-Za powodzenie planu -odparł, stukając się szklaneczkami z kadrowym.

 

Obie panie ponownie spotkały się na korytarzu tuż przy biurze prezesa. Pierwsza tym razem była Ula, a Wioletta wpadła na korytarz zasapana.

-Cześć. Spóźniłam się -ni zapytała, ni stwierdziła. — Autobus stał w korku, a dojeżdżam z Pomiechówka.

-Cześć. Jeszcze nikt się nie pojawił i chyba tylko my dwie jesteśmy. Ula tak na marginesie -rzekła, wyciągając rękę na przywitanie.

-Wioletta -odparła. —To chyba dobrze, że tylko my dwie.

-Oby. Może obie nas zatrudnią.

Chwilę później na korytarzu pojawił się kadrowy w towarzystwie mężczyzny, na którego wpadła Ula dwa dni temu. Inaczej jednak był ubrany. Tym razem miał na sobie elegancki garnitur, jasnoniebieską koszulę i krawat, a poprzednio był bardziej luzacki. 

-Witam panie -zaczął kadrowy. —Razem z prezesem chcieliśmy jeszcze raz porozmawiać z paniami -dodał ku zdziwieniu Uli, bo nie myślała, że może być tu prezesem.  Myślała, że to jakiś zwykły pracownik. — Która pierwsza?

-Ula była pierwsza, więc może ona wejść -zadecydowała Kubasińska.

-Urszula Cieplak, Marek Dobrzański prezes firmy -przedstawił ich Sebastian. 

-W takim razie zapraszam do swojego gabinetu -rzekł Marek, otwierając jej drzwi od swojego gabinetu. 

-Widzimy się ponownie -zagadnęła trochę niepewnie Ula, gdy była już w środku i odsuwał jej krzesełko, aby mogła usiąść.

-Ale teraz mamy okazję nie tylko się widzieć, ale i poznać -odparł z zadowoleniem Marek, kiedy znalazł się po drugiej stronie swojego biurka.

6 komentarzy:

  1. No, no Wiolka demolka,🤣 Ula piękniula 😉 a mózg Mareczka pracuje na najwyższych obrotach i do tego Febo, diabelski duet 👹 no i już mnie skręca jak sznureczki mopa co będzie dalej 🤔 pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiana tylko u Wioli i Uli. Reszta bohaterów praktycznie bez zmian.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Świetny pomysł na opowiadanie i w dodatku ma potencjał. Ula jest piękna, dobrze wykształcona i mądra. Na prezesie zrobiła piorunujące wrażenie. Pytanie tylko, czy to pierwsze wrażenie wystarczy, by Marek mógł się w niej zakochać, czy tylko uwieść ją i zaciągnąć do łóżka? Kontrast stanowi Violetta - szara myszka, która akurat na Sebastianie nie wywołała efektu "WOW". Mimo to obie dziewczyny czeka zapewne ciekawe, firmowe życie. Liczę na to, że intrygująco rozwinie się sytuacja.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, aby było interesująco i zabawnie. Trochę pomysłów jest. Chociaż niektóre wątki będą serialowe.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Fajnie się zaczyna. Chyba jeszcze nie było opowiadania z wątkiem takiej Violetty. Violetty dobrze wykształconej ze znajomością języków. Bywa kompletnym przeciwieństwem znanej nam Kubasińskiej. Ula zdaje się być tą Ulą po przemianie.
    Jedyne co jest stałą niezmienną to zazdrosna Paulina i chyba wciąż knujący Aleks. I oczywiście Marek oraz Sebastian w swoim żywiole.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w środę popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy było, ale jakaś odmiana musi być u Wioli, a nie tylko ładna. Będzie jeszcze całkiem dobrą sekretarką.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń