sobota, 9 listopada 2024

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło 2/3

 

Dziękuję, że jesteście, czytacie i że jeszcze Was nie zanudziłam. Półtorej miliona to jest coś.
 

Marek zdania nie zmienił i zadzwonił do ojca od razu, jak tylko wyszła od niego Paulina. Znał rozkład dnia rodziców i wiedział, że o tej porze byli po śniadaniu, a ojciec wziął leki. Przez telefon tylko lakonicznie powiedział ojcu, że sprawa jest niecierpiąca zwłoki i że chodzi o nieuczciwą grę Aleksa. Marek chciał pojechać do niego, ale Krzysztof postanowił pofatygować się do firmy. Kiedy przyjechał, poszedł od razu do swojego dawnego gabinetu, a obecnie jego syna. 

 

-Siadaj tato. Coś do picia. Kawy, herbaty? Poproszę Ulę.

-Nie trzeba. Może później. To, co masz tak ważnego.

-Odsłuchaj tego.

Senior, tym co usłyszał i co dopowiedział mu Marek, był wstrząśnięty.

-Dobrze zrobiłeś, że wszystko mi powiedziałeś Marek.  To jest niedopuszczalne, co zrobił z Adamem.  Rozczarował mnie. Nie ma znaczenia, co się kradnie. Kradzież to kradzież.

-A ja Ulę oskarżałem o zdradę. Po raz drugi wyszedłem przed nią na idiotę.

-Tak bywa synu. Ja pomyliłem się, co do Aleksa. Tłumaczył się jakoś.

-Nie. Nawet nie pytałem.

-Ja spytam. Co chcesz z nim zrobić.

-Chcę, żeby odszedł z firmy.

- Zgadzam się z tobą -odparł twardo. — A co zrobimy z Turkiem? Wydawał się taki poczciwy, gdy przyjmowałem go do pracy.

-Chyba dam mu jeszcze jedną szansę tato. Przyznał się do wszystkiego. On był zastraszany przez Aleksa. Księgowe mówią, że to Adam wszystko robi za siebie i za Aleksa.

-Oby skorzystał z szansy.

Krzysztof rozmowy z Aleksem nie odkładał i wraz z synem poszedł od razu do Aleksa. W biurze jednak go nie było. Od jego sekretarki Doroty dowiedzieli się, że półgodziny temu kazał znaleźć jakiś karton, spakował swoje rzeczy i się wyniósł. Od niego poszli do biura Turka. Ten był w biurze, ale i on się pakował.

-Dlaczego z Aleksem dopuściliście się kradzieży -pytał Marek.

-Aleks, aż tak jest leniwy, że nie chciał napisać swojej prezentacji -dopytywał Krzysztof.

-Nie. Chyba chodziło o zemstę i o ośmieszenie Marka. Chciał pierwszy ją przedstawić i żeby Marek został z niczym.

-Wierzyć się nie chce -rzekł Krzysztof.

-To ja już mogę iść -zapytał, zabierając karton z rzeczami.

-Na razie nie dostaniesz zwolnienia -odparł mu Marek.

-Nie -jakby nie zrozumiał.

-Dostaniesz drugą szansę. Powiedziałeś prawdę. Ktoś działem finansowym musi się również zająć.

-Niby ja?

-Tak. Na razie będziesz dalej głównym księgowym, a później zobaczymy.

-Dziękuję. Przy mnie dział będzie rozkwitał.

-Tylko bez wazeliny Adam. A o premii kwartalnej możesz zapomnieć.

 

Kiedy pozałatwiał sprawy z Aleksem i Adamem, poszedł do Sebastiana.  

-Bez Aleksa to z górki będzie prowadzenie ci firmy.

-Bez Aleksa i bez Pauliny -odparł, siadając naprzeciwko niego. —Postawiła mi warunek. Albo zostawię w spokoju sprawę Aleksa, albo się rozstaniemy. I wybrałem Aleksa.

-To znaczy, że zerwałeś z Pauliną? Jak.

-Normalnie. Już mi jej poparcie nie jest potrzebne. Aleks prezesem nie będzie i nie potrzebuję jej głosu czy się jej narażać.

-A rodzice, co na to? Twoja mama oprócz Pauliny nie widzi nikogo innego w roli synowej.

-To będzie musiała jej wystarczyć rola Pauliny, jako przybranej córka.

Krzysztof nie zamierzał odpuścić sobie rozmowy z Aleksem i pojechał do niego. W jego domu zastał również i Paulinę. Rozmowa z przybranymi dziećmi była ciężka, ale i otworzyła mu oczy na pewne sprawy. Aleks, jak się okazało był rozgoryczony, tym że wszyscy lubią Marka, że jest przystojniejszy, zabawny, ma powodzenie u kobiet i że aż tak bardzo chciał osiągnąć sukces i pogrążyć i ośmieszyć Marka przed ojcem, że posunął się do kradzieży. Paulina natomiast murem stała za bratem argumentując, że tylko Marek był wyróżniany a Aleks pomijany. Przy okazji poskarżyła się na Marka, że ciągle musi znosić jego kolejne kochanki, a ją samą zaniedbuje. Senior załatwił również sprawę odejścia Aleksa z firmy. Ta decyzja była nieodwołalna.

 

Paulina nie myślała, że Marek mówił poważnie o tym, że zrywa z nią. Obrażona na narzeczonego przez dwa dni nie pojawiła się w domu ani we firmie. Nawet nie dzwoniła do Marka. Tym się akurat nie przejmował, tylko ze spokojem pakował rzeczy Pauliny. Ta, kiedy pojawiła się w końcu w ich domu, zastała walizki w salonie. 


-Wyjeżdżasz gdzieś -zapytała podejrzliwie.

-Nie. Spakowałem twoje rzeczy. Kazałaś mi wybierać między sobą a Aleksem i wybrałem. Zapomniałaś już.

-Nie myślałam, że weźmiesz to na poważnie.

-Ale wziąłem.  Najlepiej będzie, jak polecisz na stałe do Mediolanu, jak Aleks. Tam jest wasze miejsce.

-To jakaś niedorzeczność. Rozpakuj mnie.

-Nie Paula. Między nami koniec. Już od dawna jest między nami źle.

-Z twojej winy, bo ciągle robisz problemy. Ty i te twoje panny.

-Tym bardziej powinniśmy się rozstać. Chyba że odpowiada ci takie życie.

-Nie bądź śmieszny. Będziemy dalej razem, jakby nie było tej rozmowy -mówiła kategorycznie.

-Nie Paula -odparł stanowczo. — To koniec nas. Możesz dostawać histerii, błagać, pójść do mojej matki, a zdania nie zmienię. Mam zadzwonić po taksówkę, czy sama to zrobisz?

 

Wioletta tymczasem na błędach się nie uczyła i kiedy Ula po raz kolejny została wyróżniona i została asystentką oraz dostała podwyżkę, zaczęła podsycać atmosferę we firmie. Paulina również ją nakręciła, aby wprowadzać zamęt. Uważała, że to Cieplak jest winna rozpadowi jej związku z Markiem i zwolnieniu Aleksa. Kubasińska wymyśliła intrygę i rozpowiadała, że Ula szpieguje wszystkich, donos i wszystkie raporty zapisuje w swoim notesiku. Kiedy plotki dotarły do Marka, postanowił nie czekać i działać. Od informatyków dowiedział się też, kto wysłał obrażające zdjęcie.  


 

 Był już koniec pracy, ale zwołał pilne zebranie. Zaczął już mówić, że nie życzy sobie takich plotek we firmie i pomówień, kiedy i Ula się pojawiła w konferencyjnej.

-Marek nie potrzebuję adwokata -rzekła. — Sama umiem się obronić. Mam ze sobą ten zeszyt i możemy poczytać, co piszę.

17 maja. Dostałam pracę w F&D. Ja się cieszę i moja rodzina też. Tato nawet myśli, że kogoś tu poznam. Ale ja pracy tu szukam, a nie miłości. Wieczorem przy kolacji dla mnie, Jaśka i ojca znalazło się wino a dla Beatki Pepsi. Sama praca będzie ciekawa. Mam być sekretarką prezesa Marka Dobrzańskiego. Chociaż Olszański szef kadr twierdzi, że moje wykształcenie jest za dobre na to stanowisko. Mój szef Marek na biurku trzyma samochodziki. To może być przykładem na to, że faceci to ciągle mali chłopcy. Naprzeciwko mnie siedzi Wioletta Kubasińska. Póki, co obie jesteśmy zatrudnione. Zabawna jest. Powiedziała do Adama Turka, że japonki ma na oczach, skoro nie widzi, jak łazi. W ogóle ciągle przekręca słowa albo całe stwierdzenia. Poznałam też trzy fajne dziewczyny. Alę, Elę i Izę. One akceptują mnie taka, jaka jestem, czyli nijaka, nieatrakcyjna w okularach.

- Proszę, otwórz na jakiejś stronie i przeczytaj na głos -rzekła do Adama. — Żeby ktoś nie pomyślał, że czytam wybrane fragmenty.  

Zeszycik mogła dać do przeczytania, bo zawierał luźne myśli. Drugi pamiętnik, który powstał wraz z zakochaniem się w Marku i zawierał fragmenty o miłości do Marka, był w domu ukryty i zamknięty na mały kluczyk.  

-Dlaczego ja -zapytał nerwowo Turek.

-Bo stoisz najbliżej. Otwieraj i czytaj.

26 maja. Dzisiaj, choć sobota, w przedszkolu Beatki organizują Dzień Matki. Beatka znowu będzie przygnębiona, bo będzie bez mamy -czytał z wyraźną ciężkością. Ja pójdę w zastępstwie. Rok temu wychowawczyni wytłumaczyła innym dzieciom, że nie wszystkie dzieci mają mamy. Ale pewnie nie pamiętają i znowu będą pytać jak można nie mieć mamy. Mi i Jaśkowi brakuje mamy, a co dopiero jej. Popołudniu pójdziemy na cmentarz. Wczoraj w przedszkolu dzieci robiły laurki. Beatka też zrobiła i zapytała, czy może zanieść laurkę na grób. Ona weźmie swoją laurkę a ja kwiaty i znicze. Kolację zrobię im też lepszą. Tak dla poprawienia humoru. Może pizzę, a nie kanapki z Nutellą dla Betti a z wędliną dla Jaśka. Nutella zresztą się skończyła, a pizzy dzieciaki dawno nie jadły. Albo zapiekanki. Ostatnio je znowu polubiłam.

-Ania teraz ty.

-Ja nie uważam, że szpiegujesz.

-Wiem, ale stoisz obok Adama. Otwórz jakąś stronę.

6 czerwca. Dzisiaj od rana miałam urwanie głowy. Kandydatki i kandydaci na najbliższy pokaz dali mi popalić. Dwie z nich kłóciły się, jaka waluta obowiązuje w Chinach. Jedna twierdziła, że euro a druga, że dolar chiński. Chciałam ich spór rozwiązać i powiedziałam, jeny, ale nie zrozumiały, bo odparły nieuprzejmie, że mam się od nich odczepić. Humor poprawiła mi Wioletta. Nieszczęścia chodzą dwójkami Ula. Chyba zacznę spisywać jej złote myśli, wydam nakładem i zarobię górę pieniędzy. Jednak w roli głównej wystąpił dzisiaj mistrz. Pshemko obraził się na wszystkich, choć nie wiadomo, z jakiego powodu i wywalił jednego z modeli. Później przyszedł do mnie z awanturą, że nie ma nowego. Był akurat Jasiek u mnie i popchnęłam go w stronę mistrza. W czasie przerwy na lunch poszłam do sklepu i kupiłam sobie pół kilo krówek. Wiem, że moje zęby cierpią, ale jak zjadłam kilka i odreagowałam stres związany z Pshemko.  

-Sebastian teraz ty.

-Może wystarczy -mówił.

-Ostatni fragment

28 czerwca. Dzisiaj od rana czytałam Beatce bajki. Zaczęliśmy od Kopciuszka. To tak jakbym była ja. Chociaż bardziej pasuję na Brzydkie Kaczątko. Ale życie to nie bajka. Nie. Nie powinnam narzekać. Mam dobrą pracę, fajnego, absorbującego, miłego,czarującego szefa, dobre przyjaciółki.  Żyć, a nie umierać. A ja jednak czekam, aby książę albo rycerz w zbroi na białym koniu się pojawi. Bądźmy realni. Wystarczy rower albo konie mechaniczne. Za to Maciek dziwnie się ostatnio zachowuje, a Ela może mieć rację z tej wróżby. Dobry przyjaciel jest mi pisany. Brrr. Maciek to przyjaciel koniec i kropka. A nawet wielokropek. 

-Ma ktoś jeszcze jakieś wątpliwości -zapytał Marek, kiedy Olszański skończył czytać? — A ty Wiola jesteś zwolniona. Od ciebie wyszły plotki o szpiegowaniu i z twojego komputera rozesłano zdjęcie Uli.  Gdyby Ula mi donosiła, sam bym ją zwolnił.

-Jak zwolnić Marek -oburzyła się.

-Wiola ostrzegałem cię prędzej. Jeszcze jeden numer wykręcisz Uli, wylecisz. Nie posłuchałaś mnie.

Ze zwolnieniem Wiolki nie za bardzo chciał się pogodzić też Sebastian. Marek miał jednak dobry argument.

-Praca z dziewczyną w jednej firmie dobrze nie wychodzi. Popatrz choćby na mnie i Paulinę. Już nie jesteśmy razem. Ciągle w pobliżu siebie, kontroluje cię i żyć nie daje. Spotykaj się z nią poza pracą. Nie bronię cię.

- To jest argument. Marek a tobie nie wydaje się dziwne, że Ula ci tak ciągle pomaga. Praktycznie całą robotę za ciebie robi i słowa skargi nie słyszałem.

-Ale i sporo zarabia.

-Mi nie podoba się ten jej przyjaciel. Ciągle o nim mówi.  Skoro oboje są tak wykształceni, mogą coś knuć.

-Nie Ula Seba -ostro wtrącił. — Mało razy udowadniała mi lojalność.

-Ona nie, ale on to, co innego. Pamiętasz fragment pamiętnika Uli, który ja czytałem.

-Mniej więcej Seba. Dziwnie się zachowuje i że Ela coś jej tam wywróżyła.

-To pomyśl sobie. Może namieszać Uli w głowie. O tobie też miło się wypowiadała. Może podkochuje się w tobie. 

-Na głowę upadłeś?

Parę dni później Marek zmienił nieco zdanie, co do Uli i Maćka, bo rano, gdy przyjechał do pracy, zauważył Ulę i Maćka. On przywiózł Ulę i się o coś kłócili. Popołudniu natomiast pojawił się u niej z kwiatami.

niedziela, 3 listopada 2024

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło 1/3.

 

Miał być epilog Piękna i nieporadna, ale nie mam czasu pisać, a to mini miałam naszykowane okazyjnie na półtora  miliona wejść na bloga. Brakuje już niedużo, więc dzisiaj pierwsza część, a druga niebawem. Miłego czytania.

 

Z pracą w F&D Urszuli Cieplak wiązała duże nadzieje. Chociaż na rozmowie kwalifikacyjnej kadrowy nie wyglądał na takiego, co by ją chciał zatrudnić. W dodatku w czasie ich rozmowy przyszła jakaś elegancka kobieta z inną dziewczyną i tonem nieuznającym sprzeciwu kazała zatrudnić Wiolettę. Mimo to popołudniu dostała telefon, aby pojawiła się we firmie nazajutrz. Wtedy okazało się, że zarówno ona jak i Wioletta będą przyjęte na okres próbny. Dzień później obie oddelegowane zostały na miejsce pokazu do Łazienek. Pobyt tam dla Uli okazał się nie najlepszy, bo popełniła największą gafę z możliwych. Tuż po tym jak Marek publicznie poprosił Paulinę Febo o rękę, Ula chcą podzielić się z przyjacielem tym, co się dzieje na pokazie, przedzwoniła do niego. Aby miała ciszej, schroniła się w jednym z pawilonów. Tam jednak było coś nie tak z zasięgiem i nie zauważając, że stoi przy mikrofonach, wykrzyczała najpierw, że Marek oświadczył się Paulinie w romantycznej scenerii a później, że jej tak naprawdę nie kocha. Kiedy już zorientowała się, co się stało, Paulina znienawidziła ją, a Marek nie chciał nawet oglądać. Wsiadł do swojego auta i gwałtownie odjechał. Patrząc w tył, za biegnącą za nim Ulę wjechał w betonowego amorka, a chwilę później spod maski samochodu wydobywał się dym. Ula długo nie myśląc podbiegła i z małymi problemami otwarła drzwi i wyciągnęła z auta Marka i przeciągła go w bezpieczne miejsce. Wkrótce pojawili się i inni ludzie i dziennikarze.

 

Następnego dnia Marek na własne życzenie wypisał się ze szpitala i pojechał prosto do firmy. Po drodze kupił duży bukiet kwiatów i zwołał zebranie pracowników w małej sali pokazowej. 


-Kochani -zaczął oficjalnie. —Chciałam uroczyście i publicznie podziękować odważnej i niesamowitej kobiecie. Kobiecie, która narażając swoje życie, uratowała mnie. Wioletta jesteś wielka -dodał, mijając Ulę i podchodząc do Wioletty.

-Dziękuję Marek -odparła z zaskoczeniem.  

-Brawa dla Wioletty -dodał Marek i dla zachęty sam zaczął klaskać.

-Marek zwariowałeś -przerwał mu Olszański. — Wioletcie dziękujesz? Za co niby?

-Jak, za co? Wyciągnęła mnie z płonącego samochodu. Wszystkie gazety o tym piszą.

-To sobie przejrzyj neta. Dziennikarze pierwsze lepsze zdjęcie wydrukowali przy płonącym samochodzie. Dzisiaj od rano pytają o Cieplak i będą sprostowania. To ona wytargała cię z samochodu nie Wiolka. Ochroniarze z Łazienek wrzucili do sieci filmik z monitoringu. Zresztą sam popatrz -dodał, pokazując mu filmik na YouTube.

-Przepraszam najmocniej państwa -rzekł chwilę później do zebranych. —Oddawaj kwiaty Wiola. A swoją drogą, jakbyś miała trochę przyzwoitości, powiedziałabyś prawdę, kiedy ci dziękowałem.

-Ale Marek -chciała coś powiedzieć, ale Marek jej przerwał.

- Ula Cieplak. Jest, gdzieś tu pani -mówił, rozglądając się po sali.

Ula tymczasem była już na korytarzu, ale Ania wybiegła za nią.

-Wracaj Ulka. Sebastian właśnie oświecił Marka w sprawie wypadku.

-Jest pani -mówił chwilę później Marek. —To dobrze. I przepraszam, że się tak pomyliłem. Jest pani niesamowitą i odważną kobietą -powtarzał słowa, które jeszcze niedawno kierował do Wioletty.

 

Kolejne dni upływały Uli spokojnie. Większość obowiązków wzięła na siebie, bo Wioletta nawet nie wiedziała, o co chodzi w tym, co mówił Marek. Z samym Markiem całkiem miło się jej pracowała, chociaż jej szef do pracy się nie palił. Nawiązała się też między nimi jakaś nić porozumienia. Rozumieli się bez słowa i niemal czytali w myślach. Ula opowiadała mu o swoim życiu, a Marek ironicznie o wielkiej kochającej się rodzinie Febo Dobrzańskich.

Wszystko zmieniło się, gdy wybuchła afera z prezentacją Marka, która obecnie znalazła się w rękach Aleksa. Cała wina zaś spadła na Ulę i stała się tą, która zdradziła go.

 

Marek idąc w stronę parku, gdzie miał zwyczaj biegać, zobaczył Ulę, jak wchodzi do firmy. Było sporo przed siódmą, więc do ósmej godziny rozpoczęcia pracy dużo czasu zostało. Zauważył też samochód Adama i Aleksa, dlatego postanowił, że również wejdzie i sprawdzi, po co przyszła tak szybko i co ci we trójkę knują.

Ula, idąc do sekretariatu, zauważyła, że przy jej biurku siedzi Adam i uruchamia jej komputer. Intuicja podpowiedziała jej, żeby po cichu podejść bliżej i sprawdzić, co knuje Turek. W dłoni miała telefon, wyciszyła go i włączyła nagrywanie. Turek był odwrócony do niej tyłem i skupiony tym,  co robi, więc nawet jej nie zauważył. 


-Prosiaczek -powiedział do siebie na głos, wklepując w okienko hasło, na co wyskoczyła informacja, że jest nieprawidłowe.  — To zobaczymy prosiaczek od dużej. Jednak ponownie hasło było nieprawidłowe.

Sięgnął w końcu po telefon i wybrał numer do dyrektora finansowego.

-Aleks ten prosiaczek nie działa. Może ma wstawione duże litery(…) Sprawdziłem pierwsza duża i reszta małe. Może mieć pełno kombinacji albo cyfry. Musisz dokładnie spytać Wiolettę o te hasło. Albo brzydula zmieniła je. (…) Najlepiej będzie, jak znowu obie wyjdą z biura i zgramy resztę prezentacji Mareczka i brzyduli. (…) Walenie w klawiaturę nic nie da. (…) To przyjdź i sam spróbuj -odparł i rzucił słuchawką.

-Masz rację -przerwała mu Ula. —Walenie w klawiaturę nic nie da. — PRO dużymi literami a siaczek małymi. Na końcu jest ósemka. 

-Co -zapytał z zamyśleniem? — Ulka ty tu -dodał z przestraszenie?

-Tak ja i tu i wszystko mam nagrane.

-Co się tu dzieje -zapytał ich nieoczekiwanie Marek.

-Nagrałam Adama, jak próbuje włamać się do mojego komputera i moich dokumentów. Wiem już, co się stało. Adam i Aleks podstępem skorzystali z chwili, kiedy mnie i Wiolki nie było w biurze i udało się wtedy Adamowi skraść część naszej prezentacji. Chociaż ja zawsze wyłączam komputer. To im nie wystarczyło i Aleksowi udało się od Wioletty wyciągnąć hasło. Przedwczoraj jak byłam u Jaśka w szkole, zdradziłam jej hasło, bo potrzebowałeś dokumentów. Wczoraj miałam je zmienić , ale była awaria serwerów, więc dzisiaj przyjechałam prędzej, aby zmienić hasło i żeby wyliczyć nowy pomysł na rozwój firmy. Mam taki jeden.

-Adam to prawda, co mówi Ula.

-Szefie, jaka prawda -mówił, ale mało przekonująco. Ula w dodatku pokazała im nagranie.

-Idziemy do Aleksa -zadecydował z miejsca Marek.

-Jak do Aleksa? On mnie zabije.

-Przynajmniej za kratki trafi -oparł, popychając w stronę windy. —I jak nie będziesz żyć, nie będę zmuszony zwalniać cię dyscyplinarnie.  Chyba powiesz mi wszystko, co wiesz. Skąd Aleks zna nasz projekt? Kto mnie zdradził -pytał, gdy stali przed windą?

-Dwa dni temu, gdy Ula pojechała do domu, zostawiła włączony komputer.

-To wtedy, kiedy dzwonili do mnie ze szkoły Jasia -wtrąciła Ula. —Wioletta była w biurze i miała wyłączyć go, jak się wszystko zapisze. Chciałam zdążyć na ten autobus na jedenastą, a nie na dwunastą. Spieszyłam się do szkoły Jasia.

-Ula nie twoja wina. Co było dale -pytał Turka.

-Aleks zauważył, że nie ma Uli w biurze, a komputer ma wyłączony. Wiolka zajęta była rozmową z Gośką i nawet nie zauważyła, że Aleks się jej przygląda. Później podstępem wyciągnął ją z biura, a mi kazał skopiować folder pokaz. Sam stał na czatach i miał zadzwonić jak Wiolka miałaby wracać albo ty. Kiedy zadzwonił, że wracasz, schowałem dysk. Nie wszystko się nagrało i mieliśmy dokończyć, jak się okazja nadarzy. Wczoraj jednak była awaria sieci i Aleks umówił się z Wiolettą na kolację i zdradziła mu hasło. Wieczorem zadzwonił do mnie i kazał z samego rana przyjechać. Dalej wiecie. Miałem skopiował prezentację, a później ze spokojem przejrzeć.

Kiedy winda zatrzymała się na piętrze, gdzie mieściło się biuro Aleksa, sam Aleks pojawił się za drzwiami.

-Co tu robicie -zapytał wyraźnie zaskoczony Febo.

-Spodziewałeś się samego Adama? A tu taka niespodzianka. Nie powinienem w ogóle z tobą rozmawiać tylko zadzwonić do ojca.

-Możesz jaśniej -mówił z ironią.  

-Właśnie z Ulą dowiedzieliśmy się, co planowałeś z Adamem i co już zrobiłeś.

-Co niby planowaliśmy -zapytał cwaniacko?

-Mam wszystko nagrane. Twoją rozmowę z Adamem i to jak próbuje włamać się do komputera Uli. Ja ją oskarżałem o zdradę, a to ty, Adam i ta idiotka Wioletta.

-Chciałbym zobaczyć niby to nagranie.

-Ja je widziałem Aleks -odezwał się Adam. —Ula nagrała wszystko.

-Idiota kompletny idiota jesteś -wydarł się na Adama.

-Możesz się zamknąć i nie wyżywać się na Adamie -wstawił się za Turkiem Marek. — Zacznij się lepiej zastanawiać się, co ze sobą zrobisz, po tym jak wylecisz z firmy. Ojciec nie lubi takich krętactw.

-I powiesz mu wszystko teraz przed operacją -odparł pewnym tonem.

-Martw się o siebie, a nie o jego serce.

 

Kolejną osobą, która poniosła konsekwencje była Wioletta. Ta jak miała w zwyczaju, spóźniła się do pracy.

-Wiola do mnie -usłyszała, jak tylko weszła. — Ula też przyjdź.

-Wiem, że się spóźniłam, ale były okopy drogowe i korki -zaczęła Kubasińska.

-Nie o to chodzi. Dlaczego spoufalasz się z Aleksem i zdradzasz hasło Uli do komputera,

-Okłamałaś mi, gdy pytałam cię o hasło, czy je komuś podawałaś, a ty zaprzeczyłaś -dodała Ula.

-Bo nie powiedziałam.

-Nie kłam. Wiemy z Ulą, że Aleksowi powiedziałaś.

-On tak powiedział? Chce na mnie winę zrzucić, bo kazał mi się dowiedzieć Uli hasła.

-Nie on. Dowiedzieliśmy się całkiem przypadkowo.

-Ale ja mu powiedziałam tylko prosiaczek, a nie, że PRO siaczek 8. Nie mógł włamać się do Uli komputera.

-Ale liczy się fakt i Ula mogła mieć hasło prosiaczek. Drugi twój błąd, że nie wykonałaś polecenia Uli, nie zapisałaś pliku i nie wyłączyłaś jej komputera. Prosiła cię o to, a ty gadałaś z Gośką. Później wyszłaś z biura, nie zamykając komputerów. Stąd wiedzą o moim projekcie.

-Najważniejsze, że to nie wina Ulki -odparła, optymistycznie.

 -Wiola mam dość twojej głupoty, nieodpowiedzialności i bezmyślności. Powinienem cię zwolnić.  

-Ale jak to?

-Tak to.

-Zobaczymy, co Paulina powie.

-Paulina zajęta będzie swoim bratem, a nie bronieniem ciebie. A ciebie tylko powiedzenie prawdy, że wypaplałaś hasło Uli uchroni od zwolnienia.

W tym, że Paulina zajęta będzie bratem Marek się nie mylił, bo jak tylko dowiedziała się o wszystkim, przybiegła do narzeczonego.


-Marek jak możesz tak traktować Aleksa -mówiła z oburzeniem.

-Wykradł moją prezentację. Jest złodziejem, a miejsce złodziei jest więzienie -odparł ze spokojem. —A ja tylko o odejściu z firmy mówiłem. To łagodniejszy wymiar kary.

-Groziłeś mu.

-Tylko tym, że ojciec czegoś takiego nie zaakceptuje i sam każe mu odejść z firmy. My nie lubimy szpiegów. 

-Porozmawiam z nim i powiem, żeby złożył wymówienie sam. Nie stawiaj go w takiej sytuacji.

-Nie Paula -ostro zareagował. Gdyby sytuacja byłaby odwrotna i Aleks miałby coś na mnie, chwili by się nie zastanawiał, żeby polecieć do ojca.  Nawet w środku nocy. A jeśli sam odejdzie, to i tak ojciec będzie miał do mnie pretensje, że pozwoliłem mu odejść i nie potrafiliśmy się dogadać. A tak wszystko będzie jasne.

-Marek albo zostawisz wszystko, albo między nami koniec -stawiła kategoryczny warunek.  

-Świetnie Paula, bo już od dawna mam ochotę skończyć nasz związek. Wiesz, dlaczego się ci się oświadczyłem publicznie -pytał z powetowaniem? Bo Aleks widział, że całowałem się z Klaudią i nie chcąc publicznej awantury. Inaczej bym się nie oświadczył.

-Świnia. Podła świnia -odparła i jak szybko weszła, tak i wyszła.