Dziękuję, że jesteście, czytacie i że jeszcze Was nie zanudziłam. Półtorej miliona to jest coś.
Marek zdania nie zmienił i zadzwonił do ojca od razu, jak tylko wyszła od niego Paulina. Znał rozkład dnia rodziców i wiedział, że o tej porze byli po śniadaniu, a ojciec wziął leki. Przez telefon tylko lakonicznie powiedział ojcu, że sprawa jest niecierpiąca zwłoki i że chodzi o nieuczciwą grę Aleksa. Marek chciał pojechać do niego, ale Krzysztof postanowił pofatygować się do firmy. Kiedy przyjechał, poszedł od razu do swojego dawnego gabinetu, a obecnie jego syna.
-Siadaj tato. Coś do picia. Kawy, herbaty? Poproszę Ulę.
-Nie trzeba. Może później. To, co masz tak ważnego.
-Odsłuchaj tego.
Senior, tym co usłyszał i co dopowiedział mu Marek, był wstrząśnięty.
-Dobrze zrobiłeś, że wszystko mi powiedziałeś Marek. To jest niedopuszczalne, co zrobił z Adamem. Rozczarował mnie. Nie ma znaczenia, co się kradnie. Kradzież to kradzież.
-A ja Ulę oskarżałem o zdradę. Po raz drugi wyszedłem przed nią na idiotę.
-Tak bywa synu. Ja pomyliłem się, co do Aleksa. Tłumaczył się jakoś.
-Nie. Nawet nie pytałem.
-Ja spytam. Co chcesz z nim zrobić.
-Chcę, żeby odszedł z firmy.
- Zgadzam się z tobą -odparł twardo. — A co zrobimy z Turkiem? Wydawał się taki poczciwy, gdy przyjmowałem go do pracy.
-Chyba dam mu jeszcze jedną szansę tato. Przyznał się do wszystkiego. On był zastraszany przez Aleksa. Księgowe mówią, że to Adam wszystko robi za siebie i za Aleksa.
-Oby skorzystał z szansy.
Krzysztof rozmowy z Aleksem nie odkładał i wraz z synem poszedł od razu do Aleksa. W biurze jednak go nie było. Od jego sekretarki Doroty dowiedzieli się, że półgodziny temu kazał znaleźć jakiś karton, spakował swoje rzeczy i się wyniósł. Od niego poszli do biura Turka. Ten był w biurze, ale i on się pakował.
-Dlaczego z Aleksem dopuściliście się kradzieży -pytał Marek.
-Aleks, aż tak jest leniwy, że nie chciał napisać swojej prezentacji -dopytywał Krzysztof.
-Nie. Chyba chodziło o zemstę i o ośmieszenie Marka. Chciał pierwszy ją przedstawić i żeby Marek został z niczym.
-Wierzyć się nie chce -rzekł Krzysztof.
-To ja już mogę iść -zapytał, zabierając karton z rzeczami.
-Na razie nie dostaniesz zwolnienia -odparł mu Marek.
-Nie -jakby nie zrozumiał.
-Dostaniesz drugą szansę. Powiedziałeś prawdę. Ktoś działem finansowym musi się również zająć.
-Niby ja?
-Tak. Na razie będziesz dalej głównym księgowym, a później zobaczymy.
-Dziękuję. Przy mnie dział będzie rozkwitał.
-Tylko bez wazeliny Adam. A o premii kwartalnej możesz zapomnieć.
Kiedy pozałatwiał sprawy z Aleksem i Adamem, poszedł do Sebastiana.
-Bez Aleksa to z górki będzie prowadzenie ci firmy.
-Bez Aleksa i bez Pauliny -odparł, siadając naprzeciwko niego. —Postawiła mi warunek. Albo zostawię w spokoju sprawę Aleksa, albo się rozstaniemy. I wybrałem Aleksa.
-To znaczy, że zerwałeś z Pauliną? Jak.
-Normalnie. Już mi jej poparcie nie jest potrzebne. Aleks prezesem nie będzie i nie potrzebuję jej głosu czy się jej narażać.
-A rodzice, co na to? Twoja mama oprócz Pauliny nie widzi nikogo innego w roli synowej.
-To będzie musiała jej wystarczyć rola Pauliny, jako przybranej córka.
Krzysztof nie zamierzał odpuścić sobie rozmowy z Aleksem i pojechał do niego. W jego domu zastał również i Paulinę. Rozmowa z przybranymi dziećmi była ciężka, ale i otworzyła mu oczy na pewne sprawy. Aleks, jak się okazało był rozgoryczony, tym że wszyscy lubią Marka, że jest przystojniejszy, zabawny, ma powodzenie u kobiet i że aż tak bardzo chciał osiągnąć sukces i pogrążyć i ośmieszyć Marka przed ojcem, że posunął się do kradzieży. Paulina natomiast murem stała za bratem argumentując, że tylko Marek był wyróżniany a Aleks pomijany. Przy okazji poskarżyła się na Marka, że ciągle musi znosić jego kolejne kochanki, a ją samą zaniedbuje. Senior załatwił również sprawę odejścia Aleksa z firmy. Ta decyzja była nieodwołalna.
Paulina nie myślała, że Marek mówił poważnie o tym, że zrywa z nią. Obrażona na narzeczonego przez dwa dni nie pojawiła się w domu ani we firmie. Nawet nie dzwoniła do Marka. Tym się akurat nie przejmował, tylko ze spokojem pakował rzeczy Pauliny. Ta, kiedy pojawiła się w końcu w ich domu, zastała walizki w salonie.
-Wyjeżdżasz gdzieś -zapytała podejrzliwie.
-Nie. Spakowałem twoje rzeczy. Kazałaś mi wybierać między sobą a Aleksem i wybrałem. Zapomniałaś już.
-Nie myślałam, że weźmiesz to na poważnie.
-Ale wziąłem. Najlepiej będzie, jak polecisz na stałe do Mediolanu, jak Aleks. Tam jest wasze miejsce.
-To jakaś niedorzeczność. Rozpakuj mnie.
-Nie Paula. Między nami koniec. Już od dawna jest między nami źle.
-Z twojej winy, bo ciągle robisz problemy. Ty i te twoje panny.
-Tym bardziej powinniśmy się rozstać. Chyba że odpowiada ci takie życie.
-Nie bądź śmieszny. Będziemy dalej razem, jakby nie było tej rozmowy -mówiła kategorycznie.
-Nie Paula -odparł stanowczo. — To koniec nas. Możesz dostawać histerii, błagać, pójść do mojej matki, a zdania nie zmienię. Mam zadzwonić po taksówkę, czy sama to zrobisz?
Wioletta tymczasem na błędach się nie uczyła i kiedy Ula po raz kolejny została wyróżniona i została asystentką oraz dostała podwyżkę, zaczęła podsycać atmosferę we firmie. Paulina również ją nakręciła, aby wprowadzać zamęt. Uważała, że to Cieplak jest winna rozpadowi jej związku z Markiem i zwolnieniu Aleksa. Kubasińska wymyśliła intrygę i rozpowiadała, że Ula szpieguje wszystkich, donos i wszystkie raporty zapisuje w swoim notesiku. Kiedy plotki dotarły do Marka, postanowił nie czekać i działać. Od informatyków dowiedział się też, kto wysłał obrażające zdjęcie.
Był już koniec pracy, ale zwołał pilne zebranie. Zaczął już mówić, że nie życzy sobie takich plotek we firmie i pomówień, kiedy i Ula się pojawiła w konferencyjnej.
-Marek nie potrzebuję adwokata -rzekła. — Sama umiem się obronić. Mam ze sobą ten zeszyt i możemy poczytać, co piszę.
17 maja. Dostałam pracę w F&D. Ja się cieszę i moja rodzina też. Tato nawet myśli, że kogoś tu poznam. Ale ja pracy tu szukam, a nie miłości. Wieczorem przy kolacji dla mnie, Jaśka i ojca znalazło się wino a dla Beatki Pepsi. Sama praca będzie ciekawa. Mam być sekretarką prezesa Marka Dobrzańskiego. Chociaż Olszański szef kadr twierdzi, że moje wykształcenie jest za dobre na to stanowisko. Mój szef Marek na biurku trzyma samochodziki. To może być przykładem na to, że faceci to ciągle mali chłopcy. Naprzeciwko mnie siedzi Wioletta Kubasińska. Póki, co obie jesteśmy zatrudnione. Zabawna jest. Powiedziała do Adama Turka, że japonki ma na oczach, skoro nie widzi, jak łazi. W ogóle ciągle przekręca słowa albo całe stwierdzenia. Poznałam też trzy fajne dziewczyny. Alę, Elę i Izę. One akceptują mnie taka, jaka jestem, czyli nijaka, nieatrakcyjna w okularach.
- Proszę, otwórz na jakiejś stronie i przeczytaj na głos -rzekła do Adama. — Żeby ktoś nie pomyślał, że czytam wybrane fragmenty.
Zeszycik mogła dać do przeczytania, bo zawierał luźne myśli. Drugi pamiętnik, który powstał wraz z zakochaniem się w Marku i zawierał fragmenty o miłości do Marka, był w domu ukryty i zamknięty na mały kluczyk.
-Dlaczego ja -zapytał nerwowo Turek.
-Bo stoisz najbliżej. Otwieraj i czytaj.
26 maja. Dzisiaj, choć sobota, w przedszkolu Beatki organizują Dzień Matki. Beatka znowu będzie przygnębiona, bo będzie bez mamy -czytał z wyraźną ciężkością. Ja pójdę w zastępstwie. Rok temu wychowawczyni wytłumaczyła innym dzieciom, że nie wszystkie dzieci mają mamy. Ale pewnie nie pamiętają i znowu będą pytać jak można nie mieć mamy. Mi i Jaśkowi brakuje mamy, a co dopiero jej. Popołudniu pójdziemy na cmentarz. Wczoraj w przedszkolu dzieci robiły laurki. Beatka też zrobiła i zapytała, czy może zanieść laurkę na grób. Ona weźmie swoją laurkę a ja kwiaty i znicze. Kolację zrobię im też lepszą. Tak dla poprawienia humoru. Może pizzę, a nie kanapki z Nutellą dla Betti a z wędliną dla Jaśka. Nutella zresztą się skończyła, a pizzy dzieciaki dawno nie jadły. Albo zapiekanki. Ostatnio je znowu polubiłam.
-Ania teraz ty.
-Ja nie uważam, że szpiegujesz.
-Wiem, ale stoisz obok Adama. Otwórz jakąś stronę.
6 czerwca. Dzisiaj od rana miałam urwanie głowy. Kandydatki i kandydaci na najbliższy pokaz dali mi popalić. Dwie z nich kłóciły się, jaka waluta obowiązuje w Chinach. Jedna twierdziła, że euro a druga, że dolar chiński. Chciałam ich spór rozwiązać i powiedziałam, jeny, ale nie zrozumiały, bo odparły nieuprzejmie, że mam się od nich odczepić. Humor poprawiła mi Wioletta. Nieszczęścia chodzą dwójkami Ula. Chyba zacznę spisywać jej złote myśli, wydam nakładem i zarobię górę pieniędzy. Jednak w roli głównej wystąpił dzisiaj mistrz. Pshemko obraził się na wszystkich, choć nie wiadomo, z jakiego powodu i wywalił jednego z modeli. Później przyszedł do mnie z awanturą, że nie ma nowego. Był akurat Jasiek u mnie i popchnęłam go w stronę mistrza. W czasie przerwy na lunch poszłam do sklepu i kupiłam sobie pół kilo krówek. Wiem, że moje zęby cierpią, ale jak zjadłam kilka i odreagowałam stres związany z Pshemko.
-Sebastian teraz ty.
-Może wystarczy -mówił.
-Ostatni fragment
28 czerwca. Dzisiaj od rana czytałam Beatce bajki. Zaczęliśmy od Kopciuszka. To tak jakbym była ja. Chociaż bardziej pasuję na Brzydkie Kaczątko. Ale życie to nie bajka. Nie. Nie powinnam narzekać. Mam dobrą pracę, fajnego, absorbującego, miłego,czarującego szefa, dobre przyjaciółki. Żyć, a nie umierać. A ja jednak czekam, aby książę albo rycerz w zbroi na białym koniu się pojawi. Bądźmy realni. Wystarczy rower albo konie mechaniczne. Za to Maciek dziwnie się ostatnio zachowuje, a Ela może mieć rację z tej wróżby. Dobry przyjaciel jest mi pisany. Brrr. Maciek to przyjaciel koniec i kropka. A nawet wielokropek.
-Ma ktoś jeszcze jakieś wątpliwości -zapytał Marek, kiedy Olszański skończył czytać? — A ty Wiola jesteś zwolniona. Od ciebie wyszły plotki o szpiegowaniu i z twojego komputera rozesłano zdjęcie Uli. Gdyby Ula mi donosiła, sam bym ją zwolnił.
-Jak zwolnić Marek -oburzyła się.
-Wiola ostrzegałem cię prędzej. Jeszcze jeden numer wykręcisz Uli, wylecisz. Nie posłuchałaś mnie.
Ze zwolnieniem Wiolki nie za bardzo chciał się pogodzić też Sebastian. Marek miał jednak dobry argument.
-Praca z dziewczyną w jednej firmie dobrze nie wychodzi. Popatrz choćby na mnie i Paulinę. Już nie jesteśmy razem. Ciągle w pobliżu siebie, kontroluje cię i żyć nie daje. Spotykaj się z nią poza pracą. Nie bronię cię.
- To jest argument. Marek a tobie nie wydaje się dziwne, że Ula ci tak ciągle pomaga. Praktycznie całą robotę za ciebie robi i słowa skargi nie słyszałem.
-Ale i sporo zarabia.
-Mi nie podoba się ten jej przyjaciel. Ciągle o nim mówi. Skoro oboje są tak wykształceni, mogą coś knuć.
-Nie Ula Seba -ostro wtrącił. — Mało razy udowadniała mi lojalność.
-Ona nie, ale on to, co innego. Pamiętasz fragment pamiętnika Uli, który ja czytałem.
-Mniej więcej Seba. Dziwnie się zachowuje i że Ela coś jej tam wywróżyła.
-To pomyśl sobie. Może namieszać Uli w głowie. O tobie też miło się wypowiadała. Może podkochuje się w tobie.
-Na głowę upadłeś?
Parę dni później Marek zmienił nieco zdanie, co do Uli i Maćka, bo rano, gdy przyjechał do pracy, zauważył Ulę i Maćka. On przywiózł Ulę i się o coś kłócili. Popołudniu natomiast pojawił się u niej z kwiatami.