sobota, 14 września 2019

Spotkanie, włamanie i porwanie.


-Nie wiem, co robi tu ta zgraja dzieciaków -mówiła Paulina Febo do swojego byłego narzeczonego w czasie pobytu w Książęcej.
-Paula uspokój się -odparł cicho Marek, widząc wzrok jakiegoś mężczyzny, który w towarzystwie prawdopodobnie żony i dwójki dzieci jadł lunch. —To tylko dzieci.
-Nie da się spokojnie porozmawiać, a mają twoi rodzice przyjść.
Równo z jej słowami tatuś dzieci pozwolił swojemu synkowi jeść udko palcami, a starsza córeczka demonstracyjnie dmuchała w słomkę z napojem i robiła bański w szklaneczce.
-Przesadzasz. Innym klientom to nie przeszkadza.
-Prawie trzy tygodnie ich nie widziałam -mówiła, nie zważając na jego upomnienie i kłamiąc, bo wczorajszego dnia widziała się z Heleną i ustalała to spotkanie.
Słowa Pauliny słyszał również i kelner, który obsługiwał dzieci.
-Nasza szefowa bierze udział w programie Dajemy szansę dzieciom ze wsi i zaprasza co jakiś czas grupę dzieci z podwarszawskich miejscowości. A pani zawsze może zmienić lokal.
-Słyszałaś Paula to akcja charytatywna, a ty tylko wstyd przynosisz -wysyczał Marek.
-Głucha nie jestem Marco.  I nie ma, o co się obrażać- mówiła, uśmiechając się do niego swoim popisowym uśmiechem. Lepiej porozmawiajmy o Mediolanie. Co ci strzeliło go głowy, żeby....


Monologu Pauli nie zamierzał słuchać. Wolał już słuchać paplaniny dzieci za jego plecami niż jej.
-Byłam już w takich lokalach, to wiem, jak się to je -mówiła jakaś dziewczyna. —A na moje urodziny mama obiecała, że zamówi stąd lody i tort czekoladowy
-To w końcu Oliwko, gdzie je będziesz mieć? -zapytał ktoś.
-W tym nowym parku rozrywki. Co sobie kupiliście w Smyku, bo ja zestaw kreatywny do robienia biżuterii i bluzę z jednorożcem -mówiła pokazując obie rzeczy. —W sumie osiemdziesiąt złotych wydałam.
Mała Paulina rośnie -pomyślał.
-A ty bawisz się jeszcze grzechotkami, że sobie kupiłaś dwie grzechotki? -usłyszał pytanie.
-Co ty Aga. To dla siostry- odparła, jakaś dziewczynka, z jak wydawało się mu znajomym głosem. —To znaczy dla jej dzidziusia.
-To dziwne Betti, że twoja siostra nie ma męża, a będzie mieć dziecko.
-Ale niedługo Ulcia będzie mieć i męża -odparła zdecydowanie.
Dalej nie podsłuchiwał, tylko zerwał się z krzesełka i stanął przy stoliku dzieci. Paulinę również zainteresowało to, co wyrabia Marek, ale w drzwiach pojawili się Dobrzańscy to nimi się zajęła.


-Cześć Betti. Pamiętasz mnie?
-Pewnie. Jesteś Marek. Ulcia pracowała z tobą.
-Dokładnie. To Ula jest w ciąży?
-Będzie mieć dzidziusia za pół roku -sprecyzowała, a Marek szybko cofnął się czasem.
-A Piotr?
-Pojechał sobie. Bardzo daleko.
-A Ula, gdzie jest?
-W Rysiowie mieszka. Zapomniał pan.
-Przepraszam, ale kim pan jest, że rozmawia z Beatką -przerwała im, jak domyślił się nauczycielka, która podeszła od stolika obok.
-Znajomym siostry Betti. Beatkę również znam.
-To prawda proszę pani. Znam Marka. Pracował z Ulą.
-Ja i tak miałem już odejść- odezwał się Marek do nauczycieli.  —Chciałem tylko przywitać się z Beatką. Cześć Betti. Miłej zabawy i smacznego dziewczyny -rzekł do całej grupy.
W czasie, gdy on rozmawiał z Beatką, to jego rodzice zdążyli pojawić się przy ich stoliku.
-Można wiedzieć co to za dziecko, z którym rozmawiałeś? -pytała Paulina.
-Beatka siostra Uli. Witajcie i do widzenia -rzekł i do rodziców. —Jadę do Rysiowa.
-Jak to do Rysiowa? -pytała Paulina. —Tam mieszka…
-Dokładnie tam jadę Paula. Ula nie poleciała do Bostonu.
-Mieliśmy porozmawiać.  Tyle czasu nie widziałam się z Heleną i Krzysztofem.
-To sobie rozmawiajcie na spokojnie. Ja z rodzicami widziałem się i rozmawiałem wczoraj, przedwczoraj i poprzedniego dnia.
-Ale mieliśmy razem zjeść i porozmawiać -mówiła rozkazująco Febo.
-Paulinka ma rację Marek. Po co masz teraz jechać do Rysiowa. Czy kiedyś ta kobieta wywietrzeje ci z głowy? Odtrąciła cię.
-Powinienem prędzej się domyślić- wtrącił Marek. —Rozmowa miała dotyczyć mnie i Pauli i dlatego przyleciała do Polski trzy dni po mnie. Ale nic z tego. Nie wrócę do Pauliny mamo. Za żadne skarby świata.
W tym się nie pomylił, bo poprzedniego dnia Helena z Pauliną umówiły się, że spróbują namówić Marka do powrotu do Pauliny. Zwłaszcza że z wyjazdu Pauli i Marka do Włoch nic nie wyszło. Febo leciała tam z planem odzyskania Marka, a okazało się, że na lotnisku w Mediolanie pożegnał się z nią i wybrał mały hotelik na dwutygodniowy pobyt, a nie jej dom. Tam chciał zapomnieć o Uli, wypadku i że za parę godzin jest lot do Bostonu. Nad dalszym swoim życiem bez Uli zastanawiał się również i wiedział, że jeśli miałby być z kimś i kogo mógłby choć trochę pokochać, to będzie kobieta pokroju Uli. Pobyt w Mediolanie, choć nie był to najlepszy czas w jego życiu, mijał w miarę miło. Brakowało mu tylko kontaktów ze znajomymi w Polsce. Z większością z nich nie mógł skontaktować się, bo zgubił telefon, a numerów nie pamiętał. Nie wiedział, że za zgubionym telefonem stoi Paulina, bo gdy byli na lotnisku a Marek odszedł na chwile, to Febo celowo pozostawiła jego telefon na ławce.
Do Polski Marek wrócił poniekąd z konieczności, aby zająć się firmą. Ula bowiem w dwa dni po pokazie złożyła rezygnację z funkcji i to Krzysztof podjął się zadania tymczasowego zarządzania firmą. Praca jednak źle wpływała na jego zdrowie i dlatego zadzwonił po syna. Aleksa nie zamierzał prosić o nic, bo w jego ręce trafiły teczki Adama Turka i sam mógł się przekonać, ile złego chciał wyrządzić Aleks.



Ostatni miesiąc był dla Uli przeplatanką smutków i radości.  Najpierw tuż przed pokazem wybuchła afera z plagiatem i jej cała praca i Marka z kilku ostatnich tygodni miała pójść na marne. Był i plus w tym wszystkim, bo   znowu mogli więcej i dłużej razem pracować.  To jednak spowodowało przemęczenie Marka i w efekcie jego wypadek i pobyt w szpitalu. Ula o wypadku dowiedziała się z wiadomości nagranej przez Marka na poczcie głosowej w jej telefonie i w towarzystwie Piotra pojechała od razu do szpitala. Tam czekał ją kolejny cios, bo Paula powiedziała jej na szpitalnym korytarzu, że Marek nie życzy sobie jej widzieć i że ma przestać wchodzić w ich życie. Uwierzyła w jej słowa i więcej w szpitalu się nie pojawiła. Zrozumiała jednak coś bardzo ważnego, że kocha tylko Marka, nie będzie mogła nigdy pokochać Piotra i że nie poleci z nim do Stanów. W czasie pokazu podbudowana przez Wiolettę i inne dziewczyny postanowiła zadzwonić do Marka i poprosiła, aby nie leciał, ale miał wyłączony telefon. Dzień później od Seby dowiedziała się, że jednak wyleciał. Po dwóch dniach, pomimo tego, że kolekcja odniosła sukces, a Krzysztof próbował zatrzymać ją, postanowiła odejść z pracy.
W tydzień później zaczęła czuć się gorzej i coś podejrzewać. Nie czekając poszła najpierw do apteki, a popołudniem do lekarza.  Wyjaśniła lekarce, że może być w ciąży, ale i to, że miała swoją comiesięczną dolegliwość. Lekarka miała na to wytłumaczenie, bo jak powiedziała jej, że zdarzają się przypadki lekkich krwawień na początku ciąży. Dla pewności zrobiła jej badania ciążowe i ogólne oraz USG. Wyniki były pozytywne i całkiem dobre na jej odmienny stan zdrowia. Kupiła jednak zalecone witaminy i tabletki dla ciężarnych oraz jedną książkę i pojechała do domu. Teraz pozostało powiedzieć o wszystkim ojcu i rodzeństwie. W domu zastała tylko ojca to postanowiła od niego zacząć. Zwłaszcza że siedział przy stole w kuchni i nie było obawy, że upadnie.
-Tato muszę coś ci powiedzieć -postanowiła, powiedzieć najprostszej jak się da.
-Jesteś w ciąży -wyręczył córkę.
-Skąd wiesz?
-Wyrzuciłem przypadkiem rachunek za golarkę, a w przypadku reklamacji jest potrzebny i znalazłem rachunek z apteki za test ciążowy. Nie wiedziałem czy to twój, czy Kingi. Dziwnie się zachowywali rano z Jaśkiem. Kiedy powiedzieli mi, że chcą pojechać na pół roku do Anglii, to wiedziałem, że to twój rachunek.  Nie powiem, że jest dobrze, ale to nie koniec świata. Nie jesteś pierwszą dziewczyną w takiej sytuacji.
-Dziękuję tato -odparła z ulgą.
-Przez dwie godziny zdążyłem przywyknąć do tej myśli. Najgorsze jest to, że to Dąbrowska znalazła rachunek. Jak ona wie, to jutro cała okolica będzie wiedziała.
-Kiedyś i tak by się wydało tato.  
-A ty pewna jesteś?
-Tak. Byłam u lekarza i jestem w dziesiątym tygodniu. Lekarka powiedziała, że wszystko jest dobrze.
-Marek czy Piotr jest ojcem? -zapytał i o to, co prędzej czy później spodziewał się usłyszeć. Zastanawiała się i co chciałby usłyszeć i jak myślała, że wolałby Piotra.
-To dziecko Marka tato i nie pytaj mnie czy powiem mu, czy nie, bo sama nie wiem.
-Powinien wiedzieć. Co było między wami to jedno a drugie to, że będzie ojcem.
-On już wybrał tato. Mediolan i Paulinę. Sama je wychowam, jeśli zajdzie taka potrzeba.
-Tylko że nie masz pracy.
-Ale mam PRO-es i dobre wykształcenie.

Droga do Rysiowa ciągła się Markowi niemiłosiernie długo. Były również korki. Gdy dojeżdżał do posesji Cieplaków, dojrzał odjeżdżająca karetkę pogotowia i Cieplaka krążącego w pobliżu furtki. W głowie zaś pojawiły się najczarniejsze   myśli, bo z tego, co orientował się to Jasiek miał sesję zdjęciową poza Warszawą, a Betti bawiła przecież w Warszawie.



-Dzień dobry- przywitał się ze zdenerwowaniem. —To Ulę zabrało pogotowie panie Józefie? Wiem, że jest w ciąży.
-A to pan i dzień dobry. Nie Ulę. Naszą sąsiadkę Dąbrowską. Przyszła do nas zdenerwowana problemami synem i dostała zawału. Najpierw byli u niej jakieś podejrzane typy i szukali Bartka, a po nich pojawiła się policja i też szukała Bartka. Później zauważyła, że ktoś obserwuje ich dom i ze strachu, że to gangsterzy tu przyszła. Okazało się jednak, że to policja była i przyszli za nią, bo myśleli, że Bartek tu się ukrywa. Drugie spotkanie z nimi to było dla niej za wiele i padła na podłogę. Zawsze mówiłem, że Bartek do grobu ją wpędzi. A co pan tu robi. Miał być pan z narzeczoną w Mediolanie.
-Nie mam narzeczonej od dawna -tłumaczył. —I naprawdę pokochałem pana córkę. Mogę spotkać się z nią.
-Nie ma jej w domu. Półgodziny temu pojechała do PRO- es. Dzwoni Maciek i mają jakieś problemy. Podobno było jakieś włamanie do magazynu. Powinniśmy porozmawiać panie Marku, ale i Dąbrowska w szpitalu potrzebuje kogoś -mówił niezdecydowanie.
-To zrobimy tak panie Józefie. Ja i tak wracam do Warszawy do Uli, to zabiorę pana i porozmawiamy po drodze.
 Rozmowa z Cieplakiem przebiegała w dobrej atmosferze. Marek opowiedział mu od początku do końca całą znajomość z Ulą, a Cieplak powiedział mu, że Ula, choć spotykała się z Piotrem, to i tak ciągle w myślach i sercu   miała jego.
Po podwiezieniu Cieplaka pod szpital i nie marnując czasu, pojechał prosto do magazynów PRO-es. Gdy wchodził na halę, usłyszał głos Maćka.
-Tak panie aspirancie ten sam adres. Do widzenia. Czekam. Marek? Co tu robisz? -zapytał, jak skończył rozmowę telefoniczną.
-Cześć. Do Uli przyjechałem. I nie ruszę się stąd, jak się z nią nie spotkam. Pan Józef powiedział mi, że tu jechała.
-Tylko że…
-Nie utrudniaj mi Maciek -przerwał Szymczykowi.
-Nie zamierzam ci nic utrudniać. Tylko że Ula znikła. Była tu, a jak mieliśmy jechać na policję, to zgłodniała. Zostawiłem ją w samochodzie i poszedłem tu niedaleko do sklepiku po kanapkę. Nie było mnie z dziesięć minut, a gdy wróciłem po Uli i moim samochodzie śladu nie było.
-Ale ona nie umie prowadzić -stwierdził Marek.
-Wiem, że nie umie prowadzić i obawiam się, że to nie ona prowadzi. Włamanie, ta kradzież i zniknięcie Uli nie może być przypadkiem Marek. Policja już jedzie.



Kolejne wydarzenia działy się jak w  filmie kryminalnym, bo policja z podjęciem działań nie czekała. Głównym zaś podejrzanym był Bartek i jego znajomi. Ten jednak jak szybko okazało się, był niewinny, bo inny patrol zdążył go zatrzymać wraz z innymi podejrzanymi o włamanie do magazynów PRO- es. Przebieg śledztwa przybrał całkiem innych kształtów, gdy policja spytała o wrogów Maćka i Marka. Maćkowi nikt do głowy nie przychodził, ale Markowi już tak.
-Aleks Febo współwłaściciel firmy. Zazdrościł mi, że zostałem prezesem i od dawna robił wszystko, aby mi uniemożliwiać pracę. Był przez parę dni we Włoszech, ale wrócił niedawno, chcąc zająć miejsce prezesa po mnie i Uli. Ojciec się jednak nie zgodził. Jest jeszcze jego siostra Paulina moja była narzeczona. Rzuciłem ją tuż przed ślubem i teraz poniekąd drugi raz. To dla Uli rozstałem się z nią i nienawidzi jej.
-To zmienia postać rzeczy panie Dobrzański -odparł policjant. —Proszę podać mi numery telefonów i adresy rodzeństwa Febo.
Ustalenie ostatnich ich logowań było proste i okazało się, że Febo dzwonił do siostry godzinę temu z okolic magazynów. Kolejnym ich tropem było sprawdzenie domu Aleksa i Pauliny. W obu miejscach wydawało się, że nikogo nie ma, ale były to okolice z większą ilością monitoringu i policja z łatwością przejrzała ostatnie godziny. W przypadku Aleksa było cicho, ale już pod byłym domem Marka działy się rzeczy, które zainteresowały policję, bo na nagraniach pojawił się  samochód Maćka. Wejście do samego domu okazało się również proste, bo drzwi garażowe były otwarte i połączone z domem. W samym garażu był również Maćka samochód.


Półgodziny później pojawił się tam również Marek i Maciek.
-Ula kochanie -zaczął od drzwi. —Nic ci nie jest -dodał, podbiegając do niej.
-Na szczęście nie Marek. Paula bardziej psychicznie znęcała się i mówiła, jak jej zniszczyłam życie. Ale co ty tu robisz?
-Szukam cię. W Książęcej od Betti dowiedziałem się, że spodziewasz się dziecka i….
-Będziecie mieć dziecko? -wtrąciła Febo.
-Tak a wy zapłacicie za wszystko – rzekł im Marek. — Nie uderzyli cię i dziecku nic nie jest? -zapytał Ulę.
-Nie jestem taka głupia, aby mówić im o ciąży. Jeszcze bardziej rozwścieczyłoby to Paulinę.
-Mówiłem ci, żeby Cieplak zostawić w spokoju -odezwał się i Aleks do siostry.
-A gdybyś mnie posłuchał, to pojechalibyśmy za miasto i mógłbyś za nią sporo dostać od Marka -wysyczała Febo.
-Paula jesteś bardziej okrutna, niż myślałem -rzucił do niej Marek.  —Na całe szczęście, że nie masz notarialnego posiadania domu. To, co zrobiliście Uli drogo będzie was kosztować.
Gdy policjanci wyprowadzili Febo, a Maciek poszedł załatwić sprawę swojego samochodu, to Ula z Markiem mogli porozmawiać na spokojnie.
-Nie byłem tu parę tygodni Ula i nie zamierzam wracać. Sprzedam dom najszybciej, jak się da i kupie coś innego.
-Ja chyba również nie mogłabym mieszkać w miejscu, gdzie wspomnienia nie są najlepsze.
-Zamierzałaś powiedzieć mi kiedyś o dziecku? -zapytał delikatnie. —Wiem, że jest moje.
-Nie wiem Marek. Pewnie prędzej czy później dowiedziałabym się, że nic nie łączy cię z Pauliną i wtedy pewnie tak. Dzwoniłam do ciebie w dniu pokazu, ale nie odbierałeś.
-Zgubiłem telefon i mało kontaktowałem się z osobami w Polsce. Ula ja nie byłem w Mediolanie z Paulą. Lecieliśmy tylko razem, a później zostawiłem ją na lotnisku. Ona wmawiała mi, że ma to być przyjacielski wyjazd, ale jakoś trudno było mi uwierzyć. Nie myliłem się, bo miała w planach odzyskania mnie. Ciągle nie może dotrzeć do niej, że to ciebie kocham i tylko z tobą mogę być szczęśliwy. Dasz mi na to szansę? -pytał, patrząc na nią z miłością.
-Dostałeś ją równo z chwilą, jak dowiedziałam się o twoim wypadku. Wtedy zrozumiałam, że nie mogę być z Piotrem ani z żadnym innym tylko z tobą, bo cię kocham.
-Ula skarbie -rzekł najczulej, jak się dało. Później, przytulił i pocałował w usta.
-Wiesz Marek, byłam u ciebie w szpitalu, ale Paulina powiedziała mi, że nie chcesz mnie widzieć. Teraz wiem, jakie to było głupie, że jej uwierzyłam. Ty nigdy nie powiedziałbyś coś takiego.
-Bardzo głupie Ula. Ciągle byłaś w moich myślach. Ale powiem ci, że ja lepszy nie byłem. Sebastian ciągle mówił mi, żebym poszedł i porozmawiał z tobą, ale ja mu ciągle powtarzałem, że przepadło i przepadło.
-To z nas taka para głupców Marek- odparła Ula.

Dzień później Marek i Ula już na spokojnie wysłuchiwali tego, co ustaliła policja.
-Przejrzeliśmy laptopa pana Febo i jego połączenia i okazało się, że chciał zniszczyć wszystko to, co pan stworzył i co się z tym wiązało -mówił policjant. W tym przypadku chciał spalić magazyny. Obserwował więc miejsce, a pani przypadkiem się tam pojawiła -dodał do Uli. —Wiedział, co pan zrobił jego siostrze, to zadzwonił po nią. Późniejsze porwanie to był nic innego jak działanie przypadkowe. Nie zmienia to jednak czynu i grozi im parę lat więzienia.
- Oby pozostali tam jak najdłużej, a później postaram się, aby wyjechali na stałe do Włoch. Mój ojciec przypłacił to wizytą w szpitalu, a matka ciągle zastanawia się, jak mogli okazać się tak niewdzięczni i okrutni. Wychowywała ich parę lat.
-Nienawiść proszę pana, posuwa ludzi do najgorszych czynów. Mówi to panu policjant z wieloletnim doświadczeniem.
Kolejne dni były już spokojniejsze. Ula dla uspokojenia Marka poszła również i do lekarza, ale lekarka nic groźnego nie zauważyła. Tylko dla uspokojenia zaleciła kilkudniowy odpoczynek. Na wyjazd wybrała się z Markiem do SPA, w który to począł się ich synek, jak mieli dowiedzieć się parę tygodni później. Zaczęli również przygotowania do ślubu, bo chcieli pobrać się, zanim Ula urodzi Mateusza. W tym sporo pomogła im Helena, która po ostatnich wydarzeniach zrozumiała kto jest odpowiedni dla jej syna.

8 komentarzy:

  1. Świetna mini. Oboje Febo zawsze mnie zadziwiali swoją pewnością siebie. Zadufani w siebie i sądzący, że im należy się wszystko i jacy to są wspaniali. Zazdrość i zawiść to ich drugie aby nie powiedzieć pierwsze imiona. Oboje są gotowi na wszystko aby osiągnąć swój cel.
    Marek chyba po raz kolejny miał więcej szczęścia niż rozumu. Gdyby nie przypadkowe spotkanie Beatki zapewne nigdy by się nie dowiedział, że Ula spodziewa się jego dziecka. Ale zakończenie takie jak lubię czyli ze szczęśliwym zakończeniem.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj, fajnie tak poczytać coś po całym dniu pracy.
    Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam w jednym urywku, że Ula w razie gdyby dowiedziała się, że Marek nie jest z Pauliną to wyjawiłaby mu prawdę. Nie chciała po prostu wchodzić między nich. Choć wiadomo, że Paulina na takie coś nie zasłużyła.
      pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  2. Super opowiadanie, z takim sensacyjnym wątkiem. Dzięki, pozdrawiam i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.Niestety, ale moje weekendy dużo się nie różnią od codzienności.
      pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Ciągle jestem pod wrażeniem Twoich pomysłów. Są wspaniałe a ta mini jest tego dowodem. Ja ubolewam, że moja wyobraźnia nie podsuwa mi nic tak genialnego. Spotkanie Marka i Betti - mistrzostwo. I jak tu nie wierzyć w szczęśliwe przypadki? Uwielbiam, gdy Marek jest taki zdecydowany. Nie bacząc na obecność Pauliny i swoich rodziców natychmiast podejmuje decyzję jazdy do Rysiowa. Ma świadomość, że dziecko jest jego i na szczęście nie odpuszcza. To dowód jak ważna jest czasem determinacja. Markowi jej nie brakuje. Właściwie to dzięki niemu policja ustala sprawców włamania do magazynów. Febo zrobili najgłupszą rzecz na świecie przywożąc Ulę do dawnego domu Marka i Pauliny. Tu nie okazali się tacy sprytni. Na szczęście. Paulina kolejny raz pokazała swoją podłą i mściwą naturę podobnie jak jej brat. Czeka ich długa odsiadka i bardzo dobrze. Za to Ula i Marek znowu zaczęli budować swoje szczęście. Miłość potrafi jednak przenosić góry. Wspaniałą miniaturka. Ja się rozpłynęłam zwłaszcza pod koniec. Cud, miód i orzeszki.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysłów zaczyna brakować, a przynajmniej na mini, bo w moich zapiskach ta była jako ostatnia i jeszcze z czasów jak nie było Kamila na świecie. Teraz szybko zasypiam i nie mam kiedy wymyślić coś krótkiego.
      Cała mini to zbiegi okoliczności nie tylko spotkanie Betti. Gdyby np. Bartek nie okradł magazynów to Ula nie pojawiła się tam i Febo by jej nie uprowadzili. Na szczęście Marek szybko skojarzył fakty, kto jest jego wrogiem( policja Bartka sama złapała) i mogli szybko zadziałać a Aleks wyszedł z założenia, że najciemniej jest pod latarnią.
      Dziękuję za wpis miłe słowa i pozdrawiam.
      pozdrawiam miło i dziękuję za wis.

      Usuń
  4. Mini kapitalna, powiało czymś nowym. Fajnie opisałaś spotkanie przez Marka Betti w Książęcej. Mina Pauli na wiadomość, że od siostry Uli dowiedział się, że będzie ojcem bezcenna. I na dodatek nie powiódł się jej plan namówienia Marka przy pomocy Heleny na ten niedorzeczny ślub. Mówi o sobie, że jest kobietą z klasą a wygląda na to jakby nie miała jej wcale. Porwanie Uli, kradzież samochodu to już totalna porażka. W więzieniu to ją złość zje, że Marek wybrał jednak Ulę.
    Lubię te Twoje mini, śmiem prosić o więcej.Pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina o dziecku dowiedziała się dopiero od Uli i Marka. W Książęcej zdążyła odejść do Dobrzańskich. Ale mina penie była nie gorsza niż ta z kiedy w serialu widzi piękną Ulę. Więzienie i Paulina to trudno sobie wyobrazić. Ale skoro nie posłuchała brata i uprowadziła Ulę to będzie miała za swoje.
      O to więcej i jak pisałam wyżej będzie trudno, bo nic nie mam w zapasie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń