Następnego dnia, po rozstaniu z Pauliną, Marek wstał
wcześnie, bo tuż po piątej i poszedł do parku pobiegać. Spać i tak nie potrafił
i całą bezsenną noc spędził na kanapie w salonie swojego domu. Do sypialni,
którą dzielił z Pauliną, nie zamierzał iść spać. Rozstał się z nią definitywnie, a w sypialni
zbyt wiele rzeczy o niej przypominało mu. Leżąc, miał sporo czasu na analizę wydarzeń z
domu rodziców i na planowanie co dalej. Pierwszą sprawą było zajęcie się
odwołaniem katedry, zaproszonych gości i wszystkiego tego, co wiązało się z niedoszłym
ślubem. W planach miał też sprzedaż domu.
Po powrocie z joggingu wziął prysznic, napił się tylko
kawy i pojechał do Uli do szpitala. Miał nadzieję, że wpuszczą go do niej na
chwilę i będzie mógł powiedzieć jej o zerwaniu z zaręczyn. W szpitalu pojawił
się przed siódmą, ale wejść nie mógł, bo pielęgniarki akurat zajmowały się
pacjentami przed obchodem.
Chwilę po nim przed salą OIOMU-u pojawił się i
Cieplak. Zdziwił się, że jest o tak
wczesnej porze.
-Dzień dobry panie Józefie- przywitał się uprzejmie. —Pan
tutaj tak wcześnie? Chyba pan nie nocował w szpitalu?
-Nie, nie nocowałem. Maciek jechał do Poznania, to
skorzystałem z podwózki panie Marku- wyjaśnił. —A co pan robi tutaj tak wcześnie? - odbił
piłeczkę. —Musi panu naprawdę zależeć na Uli. Nie każdy pracodawca tak
zachowywałby się i przyjeżdżał codziennie w odwiedziny.
- Ula zasługuje, abym był tutaj- mówił życzliwie. —Tyle
razy pomagała mi, ratowała życie. To jedyne i później tak bardziej w przenośni.
Mało jest takich osób jak ona.
-To prawda - przytaknął Cieplak. —Po śmierci Madzi ja
całkiem rozkleiłem się, a ona była wsparciem dla mnie. Zajmowała się domem,
rodzeństwem. Gdyby nie ona to nie poradziłbym sobie. Najpierw myśli o innych, a
później o sobie.
-Cała Ula - westchnął. —Jest wyjątkowa panie Józefie- dodał z
sentymentem. — Byłem tylko głupcem, że
nie zauważyłem prędzej tego i musiała stać się tragedia, żeby pojąć coś bardzo
ważnego. Dzisiaj mogę panu już powiedzieć. Kocham pana córkę i rozstałem się wczoraj
z narzeczoną.
-Zaskoczył mnie pan- rzekł po chwili. —Ula i pan. Czułem
co prawda, że córcia coś czuje do pana, ale wydawało mi się, że jest to miłość
bez przyszłości.
-Bo kiedyś taka była- wtrącił gotowy powiedzieć całą
prawdę. —Ja kiedyś nie byłem ani zakochany, ani szczery i skrzywdziłem Ulę. Zrobiłem
dokładnie, to samo co pan mówił Jasiowi po nieudanym balu maturalny. Zakpiłem z
uczuć dziewczyny. I to poniekąd przeze mnie Ula miała ten wypadek. Miałem problemy
w pracy i wykorzystałem jej uczucie do mnie do własnych celów- zaczął wyjaśniać,
zanim odezwał się Cieplak. —Wmawiałem, że kocham, że dla niej rozstanę się z
narzeczoną, a w moich planach tego nie było. Przedwczoraj dowiedziała się o tym w okrutny sposób, a ja płacę za to i będę musiał
walczyć o uczucia Uli, jej przebaczenie i zaufanie. I pana jednocześnie- dodał
na koniec.
-Panie Marku- zaczął, nie wiedząc za bardzo co
powiedzieć. —To wszystko dzieje się tak szybko. Tu mówi pan, że kocha a chwilę
później, że żartował pan z jej uczuć. Nie nadążam za wszystkim. Nie wiem co
postanowi Ula, ale jak dla mnie musi pan te zaufanie odbudować.
-Spodziewałem się tego- odparł niezrażony. —Sam nawet tak
postąpiłbym. Skrzywdziłem Ulę i jestem tego świadomy.
-Pan ją również zawiódł panie Marku, jak nie przede wszystkim - mówił z bólem. — Ale
umiał pan powiedzieć to wszystko, przyznać się, a to dużo- dodał Cieplak życzliwszym
tonem niż mówił chwilę prędzej.
-To na razie mi wystarczy panie Józefie- odparł wyraźnie
pocieszony.
Po dotarciu do firmy od Ani dowiedział się, że w sali
konferencyjnej czekają na niego rodzice. Idąc tam, miał złe przeczucia i był
pewny, że choć wczoraj obyło się bez większej awantury, to dzisiaj oberwie mu
się ze dwojoną siłą. Paulina jak mniemał, została u nich na noc i zdążyła
wypłakać wszystkie żale i pretensje i będą rozpaczać nad losem porzuconej Paulinki.
On zdania nie zamierzał zmieniać.
-Witajcie -rzekł, siadając naprzeciwko rodziców. —Sami? Bez
Pauli? -pytał, chociaż Ania wyraźnie powiedziała, że tylko rodzice czekają na niego.
-Wczoraj przyjechał po nią Aleks. Nie chcieliśmy, aby
jeździła sama w tym stanie.
- Bardzo rozsądnie- odparł. — A co was sprowadza tutaj? Jeśli
przyszliście tylko po to, żeby mnie przekonywać do ślubu to zbędny wasz czas.
Nie kocham Pauliny i się z nią nie ożenię – mówił stanowczo.
-Przyszliśmy porozmawiać Marek- wtrącił Krzysztof. —Wczoraj
po twoim wyjściu sporo się działo i zmieniło.
Paulina wypiła kolejne dwie szklaneczki koniaku i wylewała swoje żale.
Pozwalaliśmy na to, bo miała poniekąd prawo, ale w końcu zaczęła zachowywać się
wulgarnie. Przez piętnaście minut i trzema kieliszkami koniaku nie mogła się
opić.
-Tyle epitetów i brutalnych słów nigdy nie słyszałam-
wtrąciła i Helena. — Mówiła, jaki jesteś podły, jak to źle wychowaliśmy cię. Zachowywała
się i awanturowała jak pijak pod sklepem albo dobijający się do drzwi domu. Ciągle
powtarzała o wstydzie, upokorzeniu po odwołanym ślubie, ale nie wspomniała nic
o utracie ciebie. Bardziej przejmowała się wstydem niż utratą narzeczonego. A
najważniejsze powinno być właśnie utrata twojej miłości. W końcu powiedziała,
że była z tobą z wyrachowania, żebyś nie był z inną i żeby właśnie nie być
pośmiewiskiem, że po tylu latach związku mielibyście się rozstać. Okłamywała
ciebie i nas przez lata. Powiedziała nam, że poniekąd to co się stało to i
nasza wina, bo mogła być przez te wszystkie lata być we Włoszech i tam szukać
szczęścia, a nie siedzieć w Polsce, bo syn współwłaścicieli był jej
przeznaczony.
-Przepraszam, że musieliście to wysłuchiwać- odparł
wyraźnie zmieszany. —I nie powinienem zostawiać was samych z nią.
-Nie masz za co przepraszać Marek- uspokajał Helena. —Jesteśmy tak samo winni. Pomyliliśmy się, co
do niej i nie powinniśmy nalegać na wasz związek. Traktowaliśmy jak córkę, a
ona zakpiła z nas. Powiedziała nam prosto w twarz, że tylko udawała kochającą
córkę, bo chciała mieć sprzymierzeńców w nas. Gdybyś tylko widział ją wczoraj. Wpadł
w szał, a gdy próbowaliśmy uspokajać ją, to rzuciła kieliszkiem w kąt i
przewróciła stolik z trunkami.
-Nic nowego mamo- parsknął. —Ona w domu w ostatnich miesiącach średnio dwa
razy na tydzień rzuca kieliszkiem, talerzykiem, czy czym tam popadło. A przez
te wszystkie lata bycia razem nazbierałoby się kilkadziesiąt strzaskanych w mak
rzeczy. Ten wazonik z Desy, który podarowałaś mi również podzielił los
kieliszków czy szklanek. A pamiętasz, jak dziwiłaś się, że Paulina ciągle zmienia
telefon a ty z ojcem macie ciągle ten sam od lat? -zapytał matki, a gdy rodzicielka przytaknęła, to
kontynuował. — Telefony dzieliły los kieliszków i szklanek. Jedno, dwa rzucanie
przetrwały, ale nie kilka. Ona tak reagowała, gdy spóźniałem się, coś nie szło
po jej myśli albo chciała coś wymusić. O zwykłych kłótniach zakończonych
obrażaniem się albo oddzielnym spaniem, nie wspominając.
- Wiedzieliśmy z matką, że kłócicie się, ale nie myśleliśmy
też, że jest aż tak źle- zaczął Krzysztof.
—W każdych związkach są gorsze dni.
-I dlaczego nigdy nic nie mówiłeś? – dodała Dobrzańska z
wyrzutami. —Przecież pomoglibyśmy ci. Jesteś naszym synem.
- Nie było czym się chwalić mamo. Poza tym nie chciałem was
martwić.
-I pomimo tego wszystkiego chciałeś z nią być- dopytywał
ojciec. — Kompletnie nie rozumiem was-
dodał, kręcąc z dezaprobatą głową.
-Na początku
zauroczyła mnie urodą i na charakter nie zwracałem uwagi, a z czasem
przyzwyczaiłem się do jej charakteru. Łączyła nas jeszcze firma, znajomi,
przyzwyczajenie, wy tego chcieliście. W wielką miłość wtedy jeszcze nie wierzyłem
i tkwiłem przy boku Pauliny. Ale teraz jest Ula- wyznał, bo uznał, że to dobry
moment. —Jest pierwszą kobietą, którą
kocham tak szczerze. Wczoraj przy Pauli
nie mówiłem nic, bo nie chciałem bardziej napinać atmosfery.
-Masz na myśli Urszulę Cieplak? – zapytał Krzysztof po
chwili ciszy spowodowanej tą nieoczekiwaną rewelacją.
-Dokładnie tato. I wiem, co teraz sobie myślicie. Co może mnie z nią łączyć, bo pięknością nie
jest. A łączy, bo przy niej jestem szczęśliwy i ma piękne wnętrze. Urodę też ma,
choć jeszcze nieodkrytą. I zrobię wszystko, żeby być z nią, jak wyjdzie ze
szpitala. Tylko nie wiem, czy będę miał
szansę- dodał, mrucząc.
-Czy to znaczy, że zrobiłeś jakieś głupstwo? – pytała
podejrzliwie Helena. —Znam ten ton i skrzywione spojrzenie. Zawsze robiłeś tak,
gdy zrobiłeś coś złego.
-Panu Józefowi, to znaczy ojcu Uli powiedziałem, to wam
też powiem- odparł, choć ze względu na chore serce ojca zastanawiał się, czy
powiedzieć całą prawdę. —Tylko uprzedzam,
że miłe to nie będzie. Zwłaszcza dla
ciebie tato.
-Możesz powiedzieć w końcu, co zrobiłeś? – naglił
Krzysztof.
-Jakiś czas temu zacząłem uwodzić Ulę- zaczął swój
dłuższy monolog. —Miałem to potknięcie z materiałami na granicy, a później
trzeba było wypłacić odszkodowanie i miałem kłopoty z wypracowaniem zakładanych
zysków. Potrzebowałem gotówki na te dwie sprawy, ale nie chciałem obciążać
firmy i mojego projektu. Ula wtedy zaproponowała mi, że reaktywuje swoją firmę i
weźmie dla mnie kredyt. Miałem nóż na gardle i zgodziłem się, a w zamian dałem
jej stare kolekcje Pshemko, które razem z przyjacielem sprzedawała na aukcjach
internetowych. Później potrzebowałem gotówki na odszkodowanie dla poprzedniej
firmy zajmującej się ubiorem reprezentacji i Ula wzięła dla mnie kolejny
kredyt. Nie chciałem, aby została bez zabezpieczenia, to dałem jej weksle
firmy- wyjawił również to i co najważniejsze.
-Oddałeś obcej osobie, to na co pracowałem pół życia?
- wtrącił, zszokowany Krzysztof podnosząc jednocześnie głos. — Jak mogłeś być tak
nieodpowiedzialny Marek.
-Aleks tylko czekał na takie moje potknięcia tato, a ja nie chciałem dać mu takiej satysfakcji- odparł Marek gestykulując.
-Powinieneś dumę zostawić za drzwiami i przede wszystkim porozmawiać z rodziną, szukać z nami rozwiązania, a nie robić interesy z asystentką - mówił senior z ciągle podniesionym głosem. —Wspólnie coś wymyślilibyśmy, bez tak radykalnych rozwiązań i oddawania akcji firmy. Zwłaszcza w sprawie tego odszkodowania, powinieneś zwrócić się do całego zarządu. Sam namawiałem cię do zainwestowania w reprezentację. Ty jednak wybrałeś najgorszy wariant.
-Aleks tylko czekał na takie moje potknięcia tato, a ja nie chciałem dać mu takiej satysfakcji- odparł Marek gestykulując.
-Powinieneś dumę zostawić za drzwiami i przede wszystkim porozmawiać z rodziną, szukać z nami rozwiązania, a nie robić interesy z asystentką - mówił senior z ciągle podniesionym głosem. —Wspólnie coś wymyślilibyśmy, bez tak radykalnych rozwiązań i oddawania akcji firmy. Zwłaszcza w sprawie tego odszkodowania, powinieneś zwrócić się do całego zarządu. Sam namawiałem cię do zainwestowania w reprezentację. Ty jednak wybrałeś najgorszy wariant.
-Tato tak jak mówiłem nie chciałem, aby została bez
zabezpieczenia. Gdyby coś nie wyszło mogłaby za długi trafić do więzienia. Ale
zapewniam się, że Ula to najuczciwsza osoba, jaką znam. Tylko ja nie byłem z
nią uczciwy i teraz płacę za to wysoką cenę.
-A konkretnie to, co zrobiłeś- dopytywał ostro Krzysztof.
- Sebastian nakręcił mnie, że może oszukać mnie, coś
powiedzieć, to zamykałem jej usta pocałunkami i randkami. Obiecałem jej nawet,
że po zarządzie rozstanę się z Pauliną. Choć było to wtedy kłamstwem. Po
kolejnych spotkaniach coraz bardziej podobała mi się i chciałem spotykać się z
nią naprawdę. Była taka inna. Dobra,
zabawna, inteligentna. Tyle razy pomagała mi, ratowała z opresji, a w zamian
nie chciała nic. Wszystko to spowodowało, że zacząłem widzieć w niej kobietę, a
nie tylko przyjaciółkę. Wczoraj, gdy wyszedłem na lunch z Pauliną, to znalazła
pewien list, z którego wynikało, że okłamałem ją przez cały czas. Od Wioletty
natomiast wiem, że wybiegła z mojego biura zdenerwowana, a chwilę później
wpadła pod ten samochód. To była moja wina i to cała historia moja i Uli. Teraz możecie powiedzieć
mi, jaki to jestem nieodpowiedzialny, niedojrzały i niepoważny.
-Brawa bić ci nie będziemy- rzekła Helena, gdy przetrawiła
sobie wszystko, to co powiedział syn. — Jak
mogłeś manipulować uczuciami tej dziewczyny. Przecież nie tak cię wychowaliśmy.
-Mamo wiem i nawet nie wiesz, jak bardzo się tego
wstydzę. Ja ją nawet nie tyle skrzywdziłem, jak zawiodłem. Tak jak powiedział
jej ojciec. Zawiodłem jak nikogo innego. Teraz jak mylę o tym, to czuję, że mam marne
szanse na bycie z Ulą.
-Synku szczerość i przyznanie się do błędów to połowa
sukcesu- pocieszała matka.
-Dzięki mamo. Was też zwiodłem. Jako syn i prezes. A ty nic
nie powiesz tato? -zapytał, gdy ojciec sam z siebie głosu nie zabierał. —
Pewnie zastanawiasz się, co było gorsze. To, że tak perfidnie uwodziłem Ulę czy
to, że nie potrafiłem dobrze firmą zarządzać.
-Nie będę zaprzeczał Marek- rzekł dokładnie, to co
myślał. —Jedno i drugie jest karygodne i do potępienia. Ale przynajmniej umiesz przyznać się do
błędów, tak jak mówiła mama. Po wyjściu Uli ze szpitala będziemy musieli też porozmawiać w większym
gronie o odzyskaniu tych wekslach- zadecydował.
-Ula na pewno nie będzie robić problemów- zapewniał.
-Obyś się nie mylił- odparł, wstając i zbierając się z
żoną do wyjścia.
-A Aleks coś mówił, gdy przyjechał po Paulinę- zapytał
jeszcze rodziców, gdy szli w stronę drzwi.
-Niewiele- odparł Krzysztof. —Był raczej zadowolony,
jeśli o to chciałeś spytać.
Chwilę po odejściu rodziców do jego gabinetu zawitał
Olszański. Z wizyty zadowolony nie był, bo czuł, że po raz kolejny przyjaciel
będzie mówić mu o wizji po porzuceniu Pauliny.
-Już ci przeszło? -rzucił od drzwi, tak jak przypuszczał.
-Co mianowicie? Jeśli masz na myśli Ulę i pomysł o zerwaniu zaręczyn
z Paulą to nie. Powiem nawet więcej. Wczoraj zerwałem zaręczyny.
-Dobre Marek- mówił, śmiejąc się pod nosem.
-Seba ja nie żartuję- odparł zirytowany zachowaniem
kadrowego. —Kocham Ulę i z nią chcę być. Tylko z nią.
-Jesteś kompletnym idiotą Marek- rzekł, gdy zdał sobie
sprawę, że przyjaciel daleki jest do żartów. —Aleks i rodzice będą ci teraz
kłody pod nogi rzucać. Tłumaczyłem ci to wczoraj. Na najbliższym posiedzeniu
zarządu…
- Rodzice już wiedzą – przerwał przyjacielowi
wypowiedź. Od wczoraj. I nie było tak
źle. Zresztą byli tu przed chwilą i zrozumieli moją decyzję. Tak samo, jak to
że Paulina taka idealna jak wydawała się, nie jest. A Aleks nigdy nie był za
naszym związkiem.
-Tylko co innego nie być zadowolonym a co innego dokonać
tego- mówił tonem sugerującym powagę sprawy. —On kocha przede wszystkim swoją
siostrę i wszystko co jej robisz, to tak jakbyś i jemu robił. Jak nic wykorzysta to, żeby
zemścić się i pogrążyć.
-Nie ma to dla mnie znaczenia Seba- rzekł, nie przejmując
się słowami przyjaciela. —Teraz mam ważniejsze priorytety. Muszę zrobić wszystko, aby Ula wybacz mi i dała
szansę na wspólną przyszłość. Chcę w
końcu być taki jak kiedyś i żyć w miarę poprawnie. Bez kłamstwa, oszukiwania. Powiedziałem
nawet rodzicom o wekslach i całej tej historii o Uli i czuję się z tym tak
dobrze.
-Nie wierzę- mówił mocno zdziwiony.
-To uwierz. A jako mój przyjaciel powinieneś zrozumieć to,
że zmieniam się, dla Uli, a nie robić wyrzuty.
- Tylko że ty nie potrafisz żyć tak jak Ula- wytknął mu, śmiejąc się złośliwie. —Znam cię
przecież od lat. I mylisz chyba miłość z wyrzutami sumienia.
-Nie, nie mylę- zareagował ostro. — I widocznie mnie nie
znasz. I radzę zacząć ci myśleć o przyszłości tak jak ja, żebyś kiedyś nie
został sam.
Po wyjściu Sebastiana zabrał się do pracy, chociaż ciężko
było mu się skupić i czekał, aż będzie mógł wyjść z firmy i pójść do szpitala.
Do fajrantu musiał jednak popracować i razem z Wiolettą wprowadzić we
funkcjonowanie biura Adama. Turek mimo tego, że nie wyglądał na takiego, to był pojętny i
szybko ogarnął segregatory i dokumenty. Po siedemnastej mogli pracę skończyć i
rozejść się w swoje strony.
Do szpitala dotarł po szóstej. Pielęgniarka nie była
zbytnio chętna wpuścić go do sali, ale uśmiech i dołeczki podziałały nawet na
stateczną przełożoną pielęgniarek.
-Ula-mówił cicho i tak jak poprzedniego dnia, gładząc jej dłoń.
—Chciałem powiedzieć ci, że wczoraj
rozstałem się z Pauliną i nic oprócz firmy mnie z nią już nie łączy. Dzisiaj
powiedziałem też całą prawdę twojemu ojcu i moim rodzicom. Chcę mieć czystą
kartę, gdy będziemy rozmawiać, bo wierzę, że będziemy. Chciałbym też, żebyś
wiedziała, że gdyby było to w moje mocy, to cofnąłbym czas i nie byłoby tego
idiotycznego planu Sebastiana. Nie wiem, co mnie podkusiło, że posłuchałem go.
Tylko że ty o nim jeszcze nie wiesz dużo. Ale powiem. Pociesza mnie tylko to, że
kiedyś powiedziałaś, że jeśli kogoś kocha się naprawdę, to nie można tak po
prostu przestać. Nawet jeśli ten ktoś robi najgorsze rzeczy, kłamie, oszukuje,
to i tak się kocha. I tego będę się trzymał. Tak jak tego, że jeśli czegoś
naprawdę się chce, to się osiągnie. Tak mówiła, przecież twoja mama. Tobie z
miłością do mnie udało się, bo pokochałem cię, to może i mi przyniesie
szczęście. I tak już na koniec to chcę, żebyś wiedziała, że bardzo żałuję, że
zraniłem cię w tak okrutny sposób i prosić o wybaczenie.
Przez kolejny tydzień dni Marka wyglądały podobnie. Rano
szedł do Uli później do pracy i ponownie do szpitala. Za każdym razem wieczorem
wchodził na chwilę do sali, coś mówił i wychodził, bo dłużej niż parę minut nie
można było tam przebywać. W domu zaś wracał wspomnieniami do SPA.
W międzyczasie zajmował się również odwoływaniem ślubu,
swoich gości i wspólnych znajomych z byłą narzeczoną. Całą resztę gości
zostawił Febo, bo i tak nie znał ani adresów czy numerów telefonów. Zaczął też
pakować się, bo sprzedaż domu była już w toku. Paulina i Aleks tymczasem jak
dowiedział się dwa dni po pamiętnym wieczorze, wyjechali do Mediolanu.
Myślałam, że może w tej części Ulę wybudzą i oboje będą mieli szansę na rozmowę.
OdpowiedzUsuńDuży plus dla Marka, że potrafił przyznać się panu Józefowi oraz swoim rodzicom co zrobił oraz że kocha Ulę.
Za to Olszański jest tak niereformowalny, że szkoda słów. Do niego mówi się jak do ściany. Jest głuchy na jakiekolwiek słowa i argumenty ze strony Marka.
Z jednej strony rozumiem ten wybuch złości ze strony Krzysztofa bo Marek oddał w obce ręce coś na co ten pracował pół życia. Lecz gdy junior mu tłumaczył, że to nie ma sensu to ten go nie chciał słuchać. A teraz ma do syna pretensje.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Wybudzenie w kolejnej części na początku, ale do dłuższej rozmowy trzeba będzie poczekać.
UsuńTakiego Marka zaplanowałam sobie. Tak jak i Seby. Ale i on dojdzie do pewnych wniosków.
Drugiej części wpisu nie rozumiem.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Chodziło mi o tą rozmowę Marka z ojcem w związku z tą umową z reprezentacją. I prawie Markowi udało się przekonać ojca ale pojawił się Aleks. I Krzysztof zmienił zdanie.
UsuńPozdrawiam
Aleks nie pojawił się tam tylko Marek wspomniał o nim.
UsuńDzięki za wyjaśnienie i wpis. Pozdrawiam
Marek się naprawdę zmienił i stara się to wszystkim pokazać. Jak na razie wszystkim wyznał prawdę o swoich wcześniejszych błędach. Zarówno Józef jak i Dobrzańscy dają mu drugą szansę, mimo że jego zachowanie im się nie podobało. Jestem tylko ciekawa jak zareaguje Ula gdy się obudzi. Czy będzie w stanie tak od razu po pierwszej rozmowie wybaczyć mu i ponownie się z nim związać, tym razem naprawdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Z Ulą łatwo nie będzie, ale pewne wydarzenie sprawi, że i jej serce zmięknie.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Marek świetnie sobie radzi i dopisuje mu szczęście. Cieplak daje mu szansę a w serialu jak dobrze pamiętam to po zarządzie przychylny nie był mu. I jeszcze Dobrzańscy w miarę zaakceptowali Ulę. Czekam na wybudzenie Uli i jej reakcję na Marka. Oby było bez zgrzytów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Ula.
Patysiu tak myślałam, że nowa obserwatorka to właśnie Ty.
UsuńMasz rację Cieplak w serialu tak miły jak tu nie był. Podobnie było z Ulą. Helena nie bardzo widziała ją u boku syna.
Zgrzyty będą.
Dzięki za wpis i pozdrawiam Cię miło.
Prawda wyszła na jaw i teraz czekamy na koniec. Co zrobi Ula gdy się wybudzi? Uwierzy Markowi czy nie będzie chciała z nim być? Paulina pokazała swoją drugą twarz, okropną. Uciekła do Mediolanu. Powinnaś wszystkich przeprosić za swoje zachowanie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Marku,szefie,prezesie
Paulina wróci i to nie jest żart. Przeprosin nie będzie jednak. Nie klasa Marka, który umie przyznać się do błędów.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
No to chyba wszystkie napompowane balony pękły i zaczął się czas oczyszczania atmosfery. Dobrze się stało, że Marek opowiedział szczerze o wszystkim i Cieplakowi i rodzicom. Józef jest bardzo wyrozumiały i teraz przynajmniej zna też relację drugiej strony a nie tylko swojej córki. Dobrzańscy na własnej skórze przekonali się, że parcie właściwie na siłę do tego ślubu było ogromnym błędem i gdyby uparcie tkwili przy swoim zdaniu, unieszczęśliwiliby syna na całe życie. Ich ukochana Paulinka osobiście odarła ich ze złudzeń i dobrze. Marek bardzo się stara wyprowadzić wszystko na prostą i tylko szkoda, że Ula nie może usłyszeć tego, co mówi przy jej łóżku, a może jednak go słyszy? Ciężka batalia przed Markiem i mam nadzieję, że skończy się pozytywnie a prawdziwa miłość zatriumfuje.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale mnóstwo błędów, a raczej mnóstwo zjedzonych końcówek. Ja wiem, że masz sporo obowiązków, bo dziecko zawsze absorbuje i bardzo doceniam, że jednak mimo tego natłoku regularnie dodajesz rozdziały, ale zanim wrzucisz, przeczytaj proszę chociaż raz cały tekst, a nie idź na żywioł.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Co do drugiej części wpisu to sprawdzam na Wordzie Recenzja a później w lewym rogu pisownia i gramatyka i poprawiam automatycznie. Do tego wpis kopiuję na LT LANGUAGE i tam mam więcej wyłapanych błędów. Wpisy czytam dwa razy nie licząc pisania, a gdy czytam już to tak bardziej automatycznie. U kogoś innego to znajduję błędy.
OdpowiedzUsuńUla na pewno nie słyszy, ale usłyszy i na spotkanie przygotują się. N początku będzie to przez szybę, inni zachęcą a później będzie wielkie Bum i opowiadanie będzie ku końcowi się miało.
Pozdrawiam za miłe słowa i wpis i miłej nocy. Ja padam z nóg. W nocy Iga dawała o sobie znać.
Ewentualnie te rażąc wypisz.
UsuńPozdrawiam.
RanczUla
UsuńNie są rażące. To tylko brak końcówek np. wybrał, a ma być wybrała. Zwróciłam na to uwagę, bo w tej części jest ich więcej niż zwykle. Jak prześledzisz rozdział w wolnej chwili, to sama je wyłapiesz.
Buźka. :)
I jeszcze jedno. Ten przykład, który podałam wyżej word nie wyłapie, bo uzna wyraz za poprawny. To dlatego nie można do końca ufać automatycznemu sprawdzaniu pisowni.
UsuńZ niecierpliwością czekam na wybudzenie Uli i jej reakcje na widok Dobrzańskiego i jak przypomni sobie ,że niejako przez niego jest w takim stanie? Gdyby nie znalezione błyskotki z listem nie doszło by może do wypadku ,a tak...zanim mu wybaczy niech on przejdzie dobrą szkołę życia. Pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńTak szybko do spotkania nie dojdzie. Najpierw Marek chwilę pocierpi i przeżyje nawet chwilę grozy, żeby później móc spotkać się z Ulą.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Bardzo konkretnie napisane. Super artykuł.
OdpowiedzUsuń