piątek, 13 października 2017

Rozmowa kwalifikacyjna 14



Droga do Wrocławia mijała im miło i szybko, a spędzali ją na rozmowie o czekającym ich spotkaniu z firmą Gabardyna, mijanych miejscowościach i widokach zza okna. Ula również z książką na kolanach o Najpiękniejszych zamkach dolnego śląska opowiadała Markowi o ciekawych miejscach i wartych obejrzenia. Marek, gdy tylko mógł oderwać wzrok od drogi, to spoglądał na fotografie, którymi zachwycała się Ula. Były to zarówno zamki, jak i ruiny.






-Tu piszą, że na zamku Książ organizowane są Gry Zamkowe- zaczęła kolejną opowieść Ula. —To taka integracyjna zabawa dla każdego i w każdym wieku. Rycerze, białe damy, królewny, stroje, tańce. Zabawa i historia w jednym. Zapraszamy grupy przyjaciół, współpracowników, czy całe rodziny na rodzinne spotkania - przeczytała Markowi ogłoszenie.
-To coś w sam raz dla ciebie Ula- odparł. —Ty na pewno nie nudziłabyś się na takiej imprezie.
-Czy to miała być jakaś ironia? -pytała, spoglądając na niego spode łba.
- Nie skąd. To tylko stwierdzenie. A co do rodzinnych spotkań, to Febo urządzają przyjęcie w Polsce za trzy tygodnie i chciałem poprosić cię, żebyś… - zająknął się nieco. -Żebyś mi towarzyszyła- dokończył, uważając, że jest to dobry moment na zaproszenie Uli. —Mama byłaby też szczęśliwa, widząc cię u mojego boku. Moja ciocia Agnieszka a przyjaciółka mamy przy każdej okazji chwali się synową i tym jaki świetny zięć się jej szykuje i chciałaby pokazać, że i mnie stać na kogoś interesującego. A i ja chciałbym utrzeć nosa Pauli. Zawsze uważała, że ona jest najlepsza dla mnie, a gdy rzuciłem ją to wróżyła mi, że już nikt lepszy się od niej nie znajdzie. Pojawienie się na przyjęciu z taką piękną dziewczyną jak ty byłaby to dla niej gorzką pigułką do przełknięcia.
Ula chciała odmówić już, ale przypomniała sobie, że to dzięki protekcji Dobrzańskich jej ojciec został tak szybko przyjęty do kliniki i zakwalifikowany do operacji. Słyszała też od koleżanek z firmy, że ta cała Febo jest wyniosła, ciągle poniżała innych, a Marka uważała za własność.
-Ok Marek mogę odegrać twoją dziewczynę jeszcze ten jeden raz – odparła niemal po tym, gdy skończył mówić. —Ale później musimy jakoś wyjść z tego udawania. Z każdym dniem będzie trudniej.
-Pomyślimy Ula- odparł od niechcenia. —Pokłócimy się o coś albo powiemy o niezgodnych charakterach.


Do Wrocławia natomiast dotarli wystarczająco szybko, aby po zameldowaniu się w hotelu, pójść do miasta obejrzeć kilka miejsc. Za cel zwiedzania wybrali sobie rynek, Ostrów Tumski, most zakochanych i poszukiwanie krasnoludków. Później w jednej z knajpek zjedli pizzę i poszli nad przystań. To obsługujący ich kelner, uważając prawdopodobnie za parę powiedział, że warto obejrzeć mosty nocą i zafundować sobie wieczorny rejs po Odrze. Ta nieoczekiwana atrakcja okazała się trafiona, bo Marek miał kolejną okazję, aby uwagę Uli zwrócić na siebie i posłuchać dobrych rad.


-Pięknie tu- westchnęła Ula. Tylko taki rejs statkiem bardziej pasuje na randkę niż na koleżeńskie wyjście- pomyślała. Cała masa zakochanych par wokół nas. Nawet ci staruszkowie przed nami się obejmują.
-No – odparł mało kulturalnie.
- Nie wiem czy nie ładniej niż we Warszawie-dodała przerywając własne myśli.
- Chyba tu jest ładniej – przedłożył swój pogląd. —Ja ze swojego mieszkania mam widok na Most Poniatowskiego, ale tak ładnie oświetlony nie jest.
-Szkoda, że nie wzięłam aparatu, bo porobiłabym zdjęcia – odparła zapatrzona w Most Grunwaldzki. —Marek, a może warto by było wykorzystać taką scenerię w naszej pracy- wyrwała się nagle z zamyślenia.  —Na przykład na tę sesję zdjęciową ze sukienkami karnawałowymi. Moglibyśmy zorganizować ją nad Wisłą, wieczorem w blasku księżyca i świateł mostu. Karnawał to przecież bale z kolorowymi akcentami, fajerwerkami. Łatwo skojarzyć z rozświetlonymi mostami i blaskiem księżyca.  Tylko nie wiem, co powie na ten pomysł Pshemko.
-Mi podoba się i poprę cię, jeśli będzie marudził- zapewniał. — Ale on je ci z ręki i  moje poparcie nie będzie konieczne Ula. Zresztą pomysł na jesienny pokaz nad morzem bardzo spodobał mu się to i ten może się spodobać.
-Przepraszam- wtrąciła starsza pani podchodząc do nich w towarzystwie jakiegoś pana. —Słyszałam, że mówicie po polsku, a tamta para jest z Anglii, a chciałam spytać jak najlepiej dojechać z centrum na ulicę Modrzewiową.  
- Niestety, ale my jesteśmy z Warszawy- wyjaśniła im  Ula.
- To tak jak my- staruszka wyraźnie się ożywiła. —Przyjechaliśmy tu z mężem na parę dni.
-My tylko na dwa dni w sprawach służbowych- oznajmiła Ula, rozpoczynając tym samym dłużą rozmowę.
-Nam wnuki z okazji pięćdziesiątej rocznicy ślubu zafundowali pięciodniowy wyjazd, a Adaś to znaczy mój mąż postarał się o tę przejażdżkę.
-To gratuluję państwu wspaniałego jubileusz – odparła życzliwie.
-Ale poznaliśmy się ponad dwa lata wcześniej tu na Odrze- do rozmowy włączył się małżonek. —Byliśmy na sympozjum hydrologicznym i dostrzegłem Marysię stojącą w błękitno-żółtej sukience z bistoru tuż przy burcie, ale nie miałem odwagi podejść i zagadać. Przypadek sprawił, że wiatr porwał jej kapelusz, przeniósł do moich nóg i była okazja do rozmowy.  Z mojej strony była to miłość od pierwszego wejrzenia i wiedziałem, że tylko z nią chcę przejść przez życie- starszy pan opowiadał to z sentymentalnym uśmiechem. —Moje słonko jednak dochodziło do tego dłużej i uważała za kolegę po fachu. Dzieliły nas jeszcze kilometry i klasa społeczna, bo ja byłem synem robotników z Nowej Huty, a Marysia córką profesorów z Warszawy. Nawet okazji na spotkania dużo nie było i pozostawały nam kolejne sympozja i listy.
-I co pan zrobił, że została pana żoną? – Marek wyraźnie zainteresował się historią tej pary.
-Byłem sobą i dżentelmenem w każdym calu i przyjacielem ma dobre i złe – zaczął opowiadać. — Do tego w różnoraki sposób pomagałem jej i starałem się, żeby dostrzegła zarówno moje zalety jak i wady. Słuchałem uważnie, co mówi, żeby móc ewentualnie kiedyś to wykorzystać. Prawiłem komplementy, ale z umiarem i szczere, a nie te puste. Starałem się jeszcze nic nie kręcić. Zaloty składają się między innymi z takich drobiazgów. A i tak na sam koniec przypadek sprawił, że Marysia jest ze mną. Nasza koleżanka z wodociągów z Poznania uznała, że kawaler bez zobowiązań, w miarę przystojny z dobrą pracą i własnym M-3 w Krakowie jest dobrym kandydatem na męża. Marysia przegoniła ją już na pierwszej próbie wyrwania mnie.
-Tak słyszałem, że pojawienie się rywalki albo rywala to dobry sposób, choć ryzykowny na zwrócenie na siebie uwagi – odparł Marek znajdując najwyraźniej z panem Adamem wspólny język.
-Nie wiem, bo nie próbowałem tej metody – rzekł mu po ojcowsku.  —Ale patrząc na wnuki, to w moich czasach miłość była prostsza.
Ula rozmowie przysłuchiwała się w milczeniu, a w jej głowie kłębiły się myśli.  Pięknie Ula. Obcy mężczyzna daje Markowi rady w sprawach miłosnych. I to całkiem rozsądne rady, bo poniekąd pokrywają się z tym, co ja myślę o tych sprawach.  Tylko po co to Markowi? -zastanawiała się.  Chyba nie zamierza korzystać z tych rad, co do mnie. 
-Tak naprawdę to Adaś podobał mi się zawsze tylko szukałam kogoś z niebieskimi oczami – zagadnęła, tymczasem pani Maria, Ulę. —Ale oczy w końcu zeszły na dalszy plan i spojrzałam na charakter.
-Bywa, że szuka się miłości daleko, a jest blisko nas- odrzekła jej Ula.
Reszta rejsu obu parom minęła głównie na rozmowie o Warszawie i mijanych miejscach, a po zejściu na ląd podrzucili panią Marysię i pana Adama do hotelu w pobliżu ich miejsca zakwaterowania i pożegnali się z nimi.
-Mili ludzie -rzekł Marek po ich odejściu.
-I ciągle są zakochani w sobie i tacy romantyczni- dodała Ula.  — Ich pokolenie ma coś w sobie, że są tacy.  Albo z wiekiem to przychodzi.
-Ja mógłbym być taki sam Ula- rzekł tonem, który zdecydowanie nie spodobał się jej.  Staruszkiem cieszącym się wzajemną obecnością ukochanej osoby- sprecyzował.
Nie Marek, nie tak miał wyglądać ten wieczór- pomyślała, z  niesmakiem na jego wyznanie. Jesteśmy przyjaciółmi. Powiedziałam ci to.
- Muszę oczywiście znaleźć odpowiednią kobietę- dodał, wybawiając ją od odpowiedzi. —Kogoś z kimś będę dogadywał się i nie będzie działała mi na nerwy.
-Odpowiednia kobieta to podstawa Marek- odparła, unikając jego wzroku.

Z kolacji zrezygnowali, bo zjedli sporo pizzy na mieście i po dotarciu do hotelu i krótkim pożegnaniu poszli od razu do swoich pokoi. Po relaksującym prysznicu natomiast Ula położyła się spać, ale zasnąć, jak to bywało w ostatnim czasie nie potrafiła. Różnica polegała tylko na tym, że tym razem powodem jej bezsenności nie był jej były już chłopak, jak dotychczas, ani fakt, że śpi w nieswoim łóżku i pokoju tylko relacje z Markiem i wydarzenia z ostatnich dni. Począwszy od tego co powiedział na temat Marka, Sosnowski poprzez Wiolettę, jej mamę i starania wyswatania jej, do dzisiejszego dnia, czyli wizyty Klaudii i czasu spędzonego na statku i po nim.
 Prawdziwe życie jest jednak bardziej poplątane niż w powieści albo we filmie. A ty bądź tu mądry i pisz wiersze.  W moim życiu w dodatku chce zaistnieć kilku scenarzystów i współautorów. Wiola, mama, ten lekarz. Jest ich zdecydowanie za dużo. A ja i Marek jesteśmy przecież przyjaciółmi.  Kiedyś tam znajdę sobie kogoś, o kim będę mogła myśleć, że nie jest tylko przyjacielem, ale kimś, z kim chcę przejść przez życie i być na libor i wibor. Tylko dlaczego, gdy jestem z Markiem chce mi się uśmiechać i poczułam coś, gdy zobaczyłam dzisiaj Klaudię w jego gabinecie? Ale motyli w brzuchu nie czuję, gdy jest w zasięgu mojego wzroku. A powinnam, gdyby było coś tego z Markiem.
Za ścianą Marek również walczył z bezsennością i myślami.
Życie nieźle zadrwiło ze mnie. Do tej pory ja rozkochiwałem kobiety, a teraz gdy pierwszy raz zakochałem się, nie mogę mieć tej miłości. I to boli.  Wszystko do nas wraca Marek. Pamiętaj o tym. Rodzice zawsze mi to powtarzali. Ale i mówili, że jeśli czegoś naprawdę się chce, to się osiągnie- myślał z nadzieją. Pan Adam na swoją miłość czekał cierpliwie to i może mi się uda? Albo może zazdrość to jest sposób. Czuję, że z pojawieniem się Klaudii było coś na rzeczy.  Niechcący się przydała.

Następnego dnia po śniadaniu w hotelowej restauracji pojechali najpierw do Dzierżoniowa, a po szybkim załatwieniu spraw służbowych skierowali się do zamku Książ. Budowla już z daleka zachęcała do zwiedzania.


-Od czego zaczynamy? – zapytał Marek. —Ogród, wnętrza, palmiarnia?
-Od palmiarni - zadecydowała. —Jest tu obok.
Chwilę później weszli do ciepłego i pachnącego owocami tropikalnymi wnętrza.
-Bardzo tu przyjemnie- stwierdził, rozglądając się wokół siebie. — Tylko apetyt wzmaga i zjadłbym te mango.
- Nie radzę Marek- odparła z przestrogą. —Chyba że chcesz spotkać się z tym osiłkiem, ochroniarzem.
- Nie, nie chcę.  Panie przodem-dodał odsuwając jeden z liści palmy.
-Prawo dżungli- rzuciła ripostą. — I gałązką mi nie strzel w twarz.
-Nigdy Ula. Tam jest jakaś woda i ławeczka to możemy usiąść na chwilę- zaproponował.
-Marek chciałam podziękować ci, że przyjechałeś tu ze mną – rzekła, gdy usiedli już na kamiennym płotku. —I jeszcze, że poświęcasz swój czas dla mnie i jesteś taki miły, pomimo tego, że ja taka do końca nie jestem- kontynuowała, dobierając odpowiednie słowa. —Nie wszystkich byłoby na coś takiego stać.
-Ula daj spokój- próbował mówić swobodnie. —Wiem, że tylko przyjaźń możesz mi ofiarować i ja to szanuję.  
-To dobrze, że tak myślisz-odparła cicho. —Dobry przyjaciel jest wielkim darem nieba, jak powiedział Platon- dodała jeszcze.
-Dokładnie- uśmiechnął się na siłę. —To, co przyjaciółko teraz komnaty czy ogród?
-Ogród Marek. Póki pogoda jest ładna.
Zwiedzanie zamku przerwał im dzwoniący telefon Marka, a po odebraniu okazało się, że dzwoni do niego starszy aspirant Tomasz Sarnowski.

11 komentarzy:

  1. Ulkę jest naprawdę ciężko do siebie przekonać, co Marek musi jeszcze zrobić by spojrzała na niego inaczej? Ona mówi tylko o przyjaźni, nic więcej a on biedak cierpi. Przynajmniej zgodziła się z nim pójść na to przyjęcie, tam na pewno będzie dużo kobiet zainteresowanych Markiem a to powinno wzbudzić zazdrość u Uli. G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam jeszcze zapytać o co chodzi z tym telefonem od aspiranta? G

      Usuń
    2. O policjancie nie mogę zdradzić. Musi być trochę tajemnic. Na przyjęciu owszem będzie patrzenie z zazdrości.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Liczyłam po cichu że coś będzie na tym wyjeździe a tu sielanka i w dodatku w wersji przyjacielskiej. Tak jak wyżej G też zastanawiam się co ma znaczyć ten policjant na końcu. Oby nikomu nic się nie stało.
    Pozdrawiam serdecznie Urszula B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjazd jeszcze trwa więc może coś tego.O policjancie pisałam wyżej. Nikt na pewno nie umrze.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Super część tylko jakoś tak jakby sztucznie.
    Ulka twierdzi, że lubi Marka i traktuje go jako przyjaciela a rzeczywistość jest chyba inna. A ona sama nie umie się to tego przyznać. A może gdyby Marek powiedział jej wprost co do niej czuje to i ona zaczęłaby inaczej na niego patrzeć.
    I również jak powyżej co za inspektor dzwonił do Marka i w jakiej sprawie.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula tu jest na etapie Uli z serialu, gdy po przemianie chciała być przyjaciółką Marka, ale tak do końca nie była, bo ciągle przewijał się przez jej myśli jak tu. A to, że Marek czuje do niej coś to wie. Było to w części, gdy Marek jedzie po nią do Gdańska. Choć słowo kocham cię nie padło. Marek w Brzyduli zresztą też próbował wyznawać jej miłość bez słowa kocham tylko takimi półsłówkami. Sama Ulka natomiast broni się przed tą miłością, bo zna Marka i uważa że z nim na poważnie nie może być.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  4. Kurcze, a już myślałam, że będą w tej części jakieś wyznania a tu klops. Ulka albo udaje, że nic nie rozumie, albo prowadzi jakąś grę, albo rzeczywiście uważa, że z Markiem to tylko przyjaźń i nic więcej. Jeśli to ostatnie, to już zaczynam współczuć Markowi, bo będzie miał naprawdę pod górkę. W tym momencie chciałabym, żeby spełniły się słowa wypowiedziane przez Paulinę w serialu, że najtrwalsze związki to takie, które zaczynają od przyjaźni.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wyznań bliziutko. W serialu był tym punktem przełomowym był wypadek a tu będzie coś innego ale i też z dramaturgią.Planuję na 16 część. Na razie sielanka przyjacielska.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. Kiedy dodasz kolejną część bo ciekawość mnie zżera co z tą policją. ☺ pozdrawiam. Eliza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jak napiszę coś o Wioli i Sebie, bo zaniedbałam ich w poprzedniej części.
      Pozrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń