sobota, 20 stycznia 2018

Panicz Marek cz. 1

Dziękuję za 400 00 wejść i komentarze. W nagrodę mała zapowiedź. Trochę krótka, ale jest.



Śniadanie u państwa Dobrzańskich w ich podwarszawskiej posiadłości w Rysiowie odbywało się w okrojonym składzie. Przy stole siedziała bowiem tylko Helena z mężem Krzysztofem, a brakowało ich jedynaka Marka. Nie był to pierwszy raz, że nie było go i zapewne nie ostatni. Pod koniec śniadania w jadalni pojawił się lokaj Fabian. Wystarczająco długo pracował we dworze, aby po jego minie odgadnąć, z czym przychodzi a ta sugerowała, że nie ma dobrych wieści.
-Fabianie co tym razem piszą- zapytał Krzysztof, widziąc, że lokaj nerwowo miętoli w ręku gazetę, pierwszy brukowiec Skandaliki Warszawy.
-Wyrwałem w kuchni służką, proszę państwa- mówił nerwowo.
-O co chodzi Fabianie- nalegał. —Powiedz że, bo nie chce mi się nawet tam zaglądać.
-Panicz Marek był widziany w towarzystwie Ady tej tancerki i aktorki z kabaretów- wyjąkał.
-Był tylko widywany czy wywołał jakiś kolejny skandal? – dopytywała z niepokojem Helena. Nie przebrzmiał jeszcze ten z mężatką z urzędu.  
-To coś poważniejszego- odparł, spoglądając na swoich pracodawców. —Ona niedawno urodziła i wszyscy uważają, że to ….
-Możesz pokazać nam ten artykuł – przerwał mu Dobrzański.
- Strona trzecia- odparł i odszedł, bo choć był traktowany jak członek rodziny, to znał swoje miejsce i uważał, że należy odejść.
Kolejny skandal z udziałem hrabiego Marka Dobrzańskiego miał miejsce w ostatnią sobotę na ulicy Siennej. Spadkobierca fortuny cukierniczej Dobrzańscy & Febo bowiem widziany był…

Państwo Dobrzańscy nie od dziś mieli kłopoty z jedynakiem, bo o jego podbojach miłosnych od dawna było głośno, a do nich docierały coraz to nowsze informacje. Wysłanie go w swoim czasie na studia zagranicę również nie pomogło w zmianie trybu życia. Przyniosło nawet efekt odwrotny, bo tam poznał hulaszcze życie i Sebastiana Olszańskiego najlepszego przyjaciela, a który kończył medycynę.  Oni zaś ciągle zastanawiali się, gdzie popełnili błąd w wychowaniu syna. Skończył już bowiem trzydzieści trzy lata, a na stabilizację nie zanosiło się w najbliższym czasie. Miał też to do siebie, że pomimo tytułu szlacheckiego nikogo nie traktował z góry i utrzymywał dobre kontakty zarówno z doktorem, aptekarzem czy nauczycielem z miasteczka, jak i z robotnikami, chłopstwem i służbą. 

Tymczasem Marek Dobrzański po upojnej nocy budził się w pokoju praczki Sonii. Znał ją od dawna, ale dopiero niedawno poznał ją bliżej i nie żałował.


Samej Soni zaś nie przeszkadzało to że zarówno pierze bieliznę panicza, jak i zdejmuje ją, bo było jej z nim dobrze. Dostawała również drobne upominki.  Był do tego bardzo przystojny. Z ciemnymi włosami, stalowymi oczami, zabójczym uśmiechem i dołeczkami w policzkach, które pojawiały się przy każdym najmniejszym uśmiechu.  W urodzie zdecydowanie przebijał amantów filmowych, włączając w to Bodo i Dymszę. Na coś więcej też nie liczyła, bo on miał tytuł szlachecki, a ona była z ludu.
Po przebudzeniu się miał znowu ochotę na chwilę rokoszy, ale bijący zegar na wieży kościelnej oznajmił dziesiątą i spowodował, że wstał i zaczął się ubierać.
-Muszę wracać- rzekł, podnosząc spodnie z podłogi. —Już i tak powinienem być od dawna we dworze.
-Wiesz, że zawsze jesteś chętnie i mile tu widziany- mówiła przymilnie.
-Wiem- rzekł, dając ostatni pocałunek w okazały dekolt i odsłaniający równie okazałe piersi. —Już tęsknię. Byłaś jak zawsze cudowna.
-Jesteś po prostu dobrym kochankiem- odparła komplementem za komplement. —Najlepszym i nie chcę cię stracić.
-Bez obawy Soniu – odrzekł, zakładając koszulę. —Tak szybko z ciebie nie zrezygnuję.
Do domu z Warszawy do Rysiowa daleko nie miał i swoim motocyklem dotarł tam po kwadransie. Wjeżdżając na podwórze zdziwił się, że samochód ojca stoi przed domem, a to oznaczało, że oboje rodzice są w domu. W holu zaś napotkał Fabiana, który oznajmił mu, że rodzice oczekują na niego w salonie. To zaś oznaczało poważną rozmowę, bo od dziecka tam dostawał od rodziców burdy i przeprowadzane były te poważne rozmowy. Teraz miało być podobnie i był przygotowany na coś nieprzyjemnego. Idąc tam, nie wiedział tylko z jakiego powodu.
-Czym mogę być wam pomocny? – zapytał po przywitaniu się. —Jeśli pytacie, gdzie byłem całą noc to żadna tajemnica. Nocowałem u Sebastiana- łatwo skłamał.
-Chcieliśmy porozmawiać o twoim nieodpowiedzialnym zachowaniu Marku- odezwała się Dobrzańska. —Doszły do nas słuchy, że po raz kolejny nazwisko Dobrzańskich trafiło do gazet i nic chwalebnego to nie było.
-Nie wiem, o co ci chodzi mamo- starał się mówić spokojnie i zastanawiał się, co ma matka na myśli. Ciągle jego romans z urzędniczką z Warszawy czy może burdę wywołaną przed klubem nocnym.
-To jest tego aż tyle? -zapytała zirytowana.
-Chodzi o niejaką Adę- odezwał się i Krzysztof. —Aktoreczkę z Warszawy. Piszą o niej i tobie w tym szmatławcu Skandaliki Warszawy. Podobno ma dziecko i jest twoje.
-Tyle lat staraliśmy się z matką wpoić ci dobre zasady zachowania, a ty co rusz dajesz temat do plotek i powody do zmartwień- dodała i Helena.
-Nie jest moje- zaczął tłumaczyć. —Jeśli ktoś dobrze policzy to dziewięć miesięcy temu była na wyjeździe ze swoją grupą kabaretową, a ja pomagam jej tylko w przeprowadzce. Pomagać to chyba nie grzech mamo? - pytał rodzicielkę.
-Owszem, ale w granicach rozsądku synu. W każdej plotce ludzie dopatrzą się jakiejś prawdy. I jeśli nie ona to może być inna. Chcemy mieć dziedzica i wnuka, ale z odpowiednią kobietą.
Chciał już powiedzieć rodzicom, że wie co robić, aby nie zostali dziadkami i odwiedza drogerię bądź aptekarza, ale stwierdził, że nie jest to temat do rozmowy.
-Za dwa tygodnie wracają Febo, to zorganizujemy przyjęcie powitalne i może w końcu trafisz na jakąś odpowiednią kobietę- mówiła matka. —Czas, abyś w końcu pomyślał o ożenku i dzieciach z prawowitego łoża.
-Nie mam żadnych dzieci mamo i…
Od dalszej rozmowy uchroniło go nadejście mistrza Pshemko. Wszedł niosąc ze sobą tacę, a nim coś, co wyglądał bardzo apetycznie.


-Mały deser przed obiadem- rzekł mistrz ciastkarstwa. —Mój najnowszy przepis. Niebo w gębie- dodał, cmokając. —Tak powiedziała moja pomocnica Iza i taką roboczą nazwą ochrzciłem wypiek.
-Jeśli smakuje tak samo dobrze jak wygląda, to kolejny sukces masz murowany- odparł Krzysztof. —Ten twój ostatni serniczek ciągle jest jeszcze rozchwytywany a tu coś równie apetycznego.
-Teraz to będzie królowało na podwieczorkach w każdym szanującym się domu- rzekł mistrz zachwycony pochwałami. —Zapewniam cię Krzysiu. Trzeba tylko, jakąś nazwę znaleźć- dodał, rozdając po kawałku ciasta.
- Pomyślmy nad czymś ładnym- odparła Helena.
-Delicja szampańska- rzucił nazwą Marek, który swój kawałek zdążył skosztować.
-Delicja szampańska- powtórzył mistrz. —Fantastycznie.

Wieczorem i jak to bywało w soboty Marek Dobrzański i Sebastian Olszański spotkali się w Klubie 26 a nazwanej tak z racji roku otwarcia klubu, a jaka miała miejsce dwa lata temu.
-Seba już sobie wyobrażam te wszystkie wymalowane i wystrojone panienki w kolejce do tańca ze mną i z nadzieją, że na którąś zwrócę uwagę. Z nudów będzie można umrzeć. I zapraszam cię do siebie na parę dni. Pojeździmy też konno.
-Dzięki- odparł zadowolony. —Skorzystam chętnie.  A z tymi pannicami może źle nie będzie. Może będzie jakaś godna uwagi.
-Wątpię -odparł sceptycznie. —Większość z nich znam z innych przyjęć i zapewniam cię nic ciekawego. Wszystko głupiutkie i chichoczące bez powodu.
-A z tą Pauliną rodzice nie będą ci znowu głowy mydlić? -dopytywał przyjaciel.
-Nie Sebastian – odparł zdecydowanie. —A jeśli nawet to nie ustąpię.  Nie mogę związać się z kobietą, która sama weszła mi do łóżka i pierwszym nie byłem. Wiem z anatomii co nieco i wiem, jak to jest z kobietami. Poza tym coś było z jej głową i nerwami nie tak. Widziałem, jak traktuje służbę i jak zachowywała się w towarzystwie.
-Choroba duszy i głowy to najgorsze co może być Marek- stwierdził sugestywnie. —Medyk ci to mówi. A wracając do czystości dziewczyn, to dziewica ci się marzy a sam bierzesz, gdzie popadnie- zadrwił
-Tylko te chętne, a panienek z dobrego domu nie zaciągam do łóżka- bronił się. — Nawet te najładniejsze. Takie zhańbienie oznacza tylko jedno ślub, a mnie nie spieszy się do narzekającej żony i ciągle wrzeszczących dzieci.
-Ale kiedyś ród Dobrzańskich wywodzący się z magnackich i hrabiowskich korzeni będziesz musiał przedłużyć.
-Fakt- odparł z niechęcią na samą już myśl. —Będę musiał.
-Nie wspominając o tych wszystkich cukierniach, które ktoś musi odziedziczyć. To ile ich macie we Warszawie? Pięć, sześć.
-Siedem i jedną kawiarnio- cukiernię- odparł.

Tymczasem parę ulic dalej.



-Ulcia, Ula wróciłaś w końcu- zapiszczała sześcioletnia dziewczynka, witając swoją siostrę w przestronnym holu
-Skończyłam szkołę i jestem aniołku- odparła, gładząc główkę siostry.  
-A nauczysz mnie francuskiego, rachować i grać na pianinie?
-Nauczę- zapewniała siostrę. A nie powinnaś już spać?
-Chciałam poczekać na ciebie- odparła grzecznie.
-Naprawdę nie wiem, po co ci te szkoły- rzekła ich matka, wchodząc za nią do holu i pilnując tragarzy wnoszących kufer i walizkę córki. —Ja w twoim wieku miałam już męża i dwoje dzieci
-Tak, wiem mamo- przerwała rodzicielce. —I chciałabyś, abym tak jak i ty znalazła sobie męża, miała dzieci i planowała ze służbą pranie albo co podać na obiad.  Ja tak nie chcę mamo i zamierzam znaleźć pracę.
-To ta Wiletta chyba namieszała ci w głowie- nie ustępowała matka. —Co to za imię w ogóle. Wiletta.
-Mamo tyle razy mówiłam ci Wioletta, a nie Wiletta. A imię jak imię. I to z moim imieniem w Paryżu mieli problem.
-Jak zwał tak zwał, ale w głowie dużo nie ma. Co to za praca- prychnęła. — Mechanik automobilu.
-A co widzisz w tym złego, że chce pracować?
-Ona z takim zajęciem to męża na pewno nie znajdzie sobie. Chłopczyca z niej, a nie kobieta.
- No tak- mruknęła. —Mąż. A gdzie tato i Jasiek? – zmieniła temat.
-Załatwiają jakieś sprawy służbowe na mieście. I tak powinno być. Kobieta pilnuje ogniska domowego, a mężczyzna zajmuje się zarabianiem na dom- stwierdziła na koniec Cieplakowa.

  CDN W KWIETNIU 

14 komentarzy:

  1. ciekawy pomysł na mini. Jakoś to sobie wszystko wyobraziłam, bo kiedyś czytałam książkę gdzie występował panicz, hrabia itp. Bardzo mi się podoba, a ta mini czyta się tak świetnie. Czyżby na tym przyjęciu miała zjawić się Ula? I Marek będzie nią zachwycony i postanowi ją wziąć na żonę? Tylko co ona na to? Ciekawie jak rozpoczyna, ciekawe co będzie dalej..
    Pozdrawiam
    Marku,szefie,prezesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tych czasach wie się i z filmów i książek.W moim to bardziej filmy. Gdzie poznają się i w jakich okolicznościach nie mogę zdradzić. Ale Marek zakocha się w niej szybciutko.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. Najpierw gratulacje z okazji tej imponującej liczby wejść. Kolejne gratulacje za pomysł. Jeszcze nikt nie przeniósł akcji w lata międzywojnia. Zastanawiałam się na początku, który to wiek i pomyślałam, że dziewiętnasty, ale potem piszesz o motocyklu i Klubie 26, i wiedziałam już że to okres między jedną wojną a drugą. Wygląda na to, że Ula pochodzi też z jakiejś szlacheckiej rodziny. W każdym razie nie biedują skoro stać ich było na wysłanie córki na nauki do Paryża. Ula jest wyemancypowana i nie ma zamiaru być na utrzymaniu męża. Pragnie pracować i zarabiać na siebie. To trochę inaczej niż Marek, bo on tylko zbija bąki i korzysta z majątku rodziców.
    Początek intrygujący.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za gratulacje ,jakoś ciągnę ten wózek z logiem. A to że zaskoczę treścią to miałam taką nadzieję.Czasy jak najbardziej międzywojenne są bardziej znane choć coraz mniej ma kto o nich opowiadać. Pradziadek był rocznik 22 to coś tam kiedyś opowiadał.
      Ula biedna nie jest to na pewno, ale czy związek z nią nie byłby mezaliansem to nie zdradzę.I z charakteru jest jak w serialu. Marek też jak z serialu z tą różnicą, że nie pracuje w rodzinnej firmie tylko w Warszawie w urzędzie.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Mini umieszczona w latach kiedy żyła szlachta i ziemianie. To coś nowego. Ale i zarazem ciekawego. Dobrzańscy i Febo nie zajmujący się modą tylko cukiernictwem. Tylko Marek jest taki jak zawsze.
    Ulka widać też należy do tych ze szlacheckimi korzeniami. Ale widać, że się buntuje. A to już kim chce zostać w przyszłości wprawił mnie w osłupienie. Oczywiście nie mówię, że to źle. Lecz w tamtych czasach to było niedopuszczalne aby kobieta wykonywała męski zawód.
    Czyżby na tym balu tych dwoje miało się spotkać?
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula ma te same wykształcenie co w serialu czyli zajmuje się cyferkami a to Wioletta wybrała sobie zawód mechanika. Zdradę, że po ojcu.O balu nic nie zdradzę.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Gratuluję imponującej liczby wejść na twojego bloga, ta liczba pokazuje jak świetne są twoje opowiadania. A tym bardzo mnie zaintrygowałaś. Ciekawa jestem jak potoczą się losy Marka Dobrzańskiego i Urszuli Cieplak w czasach tak różnych od tych w których żyjemy obecnie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. Losy będą podobne nie będzie tylko telefonów komórkowych.
      Dzięki a wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. Cześć kuzyneczko. Bardzo fajny pomysł. Oprócz Uli i Marka pojawia się i Seba z Wiolą, Iza, Pshemko. Wiola mechanik, a Seba lekarz powalił mnie. Podobnie jak cukiernik Pshemko. Tak jak wyżej czekam na cdn i przyjęcie.
    Pozdrowienia dla Ciebie Igi i Szymona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. Miło cię widzieć tutaj. Pozmieniane role to moja wyobraźnia zaszalała.
      Pozdrawiam miło całą rodzinkę ze Śląska.

      Usuń
  6. Świetny pomysł ;) Ciekawa jestem pierwszego spotkania Marka i Ulki i tego które z nich pierwsze się zakocha :) Plus także za inne czasy niż współczesne. Dobrzańscy nie mają firmy modowej, tylko cukiernie - fajnie ;) Seba - lekarzem - też nieźle.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze spotkanie i nie tylko pierwsze w kolejnej części. Co do zakochania to będzie skomplikowane troszkę.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
  7. Całkiem inna historia. Bohaterowie niby ci sami i dobrze znali ,ale obsadzeni w trochę innych czasach i rolach. Najbardziej intryguję mnie w jaki sposób zapoznasz Marka i Ulę? I oczywiście w jakim kierunku to wszystko pójdzie. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystkie pytania Twoje i innych już wkrótce będą odpowiedzi.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń