Zakończenie numer 1.
W poprzednich częściach. Po kradzieży dokumentów Marka,
Marek i Ula mają kłopoty ze światem przestępczym, a Ula ma w dodatku cichego
wielbiciela. Szybko okazało się, że zainteresowanie Ulą jest tylko odwróceniem
uwagi od Marka i jego firmy, a niebezpieczeństwo grozi im od strony niejakiego
Winci, który zajmuje się haraczami.
Karpiński wielbiciel Uli po nieudanym napadzie na nich zostaje
zatrzymany i po przeprowadzeniu dochodzenia okazało się, że był pod wpływem
środków odurzających i przetrzymywany był w ostatnich dniach przez Winci. Ula
po napadzie wyznaje miłość Markowi.
Radzę jednak wrócić do części 19 listopad 2017. Ewentualnie i do 18.
Słowa komisarz Anny Potaczek o tym, że są już blisko
rozbicia całej grupy i że zagrożenie mija, nie uspokoiły ich w żaden sposób.
Ciągle bowiem bali się wychodzić i każde wyjście wiązało się ze strachem, że za
rogiem może czekać na nich niebezpieczeństwo. Dostali też zalecenia, że jeśli
to możliwe to, żeby trzymali się razem. Było to też jedyny plusem w całej tej
sytuacji, bo Ula zgodziła się wprowadzić do jego mieszkania.
-Może ta Potaczek ma rację i lepiej będzie, jak będziemy
trzymać się razem Ula- zaczął Marek po wyjściu z komisariatu. —Sam bałbym się
zostawiać cię w Rysiowie.
-A masz coś w lodówce i wolne półki w szafkach? – zapytała
trochę bez namysłu.
-Nie i nie, ale mam całkiem nową szczoteczkę do zębów. I
podoba mi się twój tok myślenia – dodał filuternie.
-Bo? – zapytała, nie wiedząc dokładnie, o co mu chodzi.
-Bo nie zaproponowałem ci jeszcze wprowadzenia się do
mnie.
- Ale to miałeś na myśli- rzekła wymijająco. —I nie mów,
że nie.
-Nie zamierzam zaprzeczać. To, co kochanie i tak
oficjalnie. Wprowadzisz się do nie?
-Skoro nalegasz- odparł błaho. —Najpierw jednak zakupy
nas czekają.
-A twoi rodzice Ula? - pytał pełen obaw. —Nie będą mieli
nic przeciwko temu, żebyś zamieszkała ze mną.
-Jestem już duża i mogę decydować o sobie-. — Zresztą
byłam młodsza i wyjeżdżałam już do Wojtka zarówno do Krakowa, jak i do Glasgow (były jej chłopak), to i to przetrawią.
Zakupy z Ulą były całkiem przyjemne. On był od pchania
wózka, a Ula napełniała go pieczywem, owocami, wodą, czymś do chleba i innymi
produktami spożywczymi i chemicznymi. Raz po raz pytała go, czy ma to coś w
domu. Ogrom zakupów przerażał go, ale i cieszył, bo oznaczało to że zostanie na
dłużej.
-Nie za dużo tego skarbie? - zapytał mimo to i dokładając
wino i szampana. —Tak całkiem nie będziemy zamknięci w czterech ścianach.
-Jeśli zrobimy raz porządne zakupy, to będziemy mieć w
inne popołudnia więcej czasu dla siebie- odparł
-Czy mówiłem ci już, że podoba mi się twój tok myślenia- odparł
jej do ucha.
Po wpakowaniu toreb z zakupami do bagażnika pojechali na
Sienną. Ula miała już okazję być u Marka, to oglądanie mieszkania opuścili
sobie i zajęli się rozpakowywaniem toreb i układaniem wszystkiego w lodówce i
szafkach.
Później przygotowali sobie kolację, zapiekankę z makaronu, kurczaka i
sera. Marek otworzył również szampana. Po kolacji natomiast razem pozmywali
naczynia i posprzątali kuchnię. Kiedy już kuchnia była uprzątnięta, to resztę
wieczora mieli dla siebie.
-To, co robimy z tak pięknie rozpoczętym wieczorem-
zagadnął Marek, siadając z Ulą na kanapie.
-Ty tu jesteś gospodarzem i twoim obowiązkiem jest
zabawiać mnie – rzekła sugestywnie.
-To proponuję jakiś film. Może być nawet komedia
romantyczna.
-Komedia tak, ale niekoniecznie romantyczna- odparła.
Na jednym z kanałów znalazł komedię z gatunku pomyłek i z
czasów dziewięćdziesiątych.
-Czy mówiłem ci dzisiaj, że cię kocham i pięknie
wyglądasz- wyszeptał do ucha po piętnastu minutach oglądania filmu.
-Czy to gra przedwstępna? – odparła pytaniem.
-A ty naprawdę chcesz to oglądać? – zapytał i on.
Zamiast odpowiedzieć, Ula spojrzała na niego, a on bez
pośpiechu wstał, wziął za ręce i zaprowadził do sypialni.
Łóżko Marka było duże i jak szybko przekonała się i wygodne
do tych celów. Przez chwilę zastanowiła się też nad tym, ile kobiet przeszło
przez to łóżko. Długo jednak nie myślała nad tym, bo Marek zaczął całować ją w
szyję, kładąc jednocześnie na łóżko. Kiedy na chwilę oderwał się od wgłębienia
szyi i spojrzał na nią, to zobaczyła w nich zgłodniały wzrok. Kolejne chwile
mijały im na oddawaniu pieszczot i pocałunków. Usta Marka szybko przemieszczały
się z szyi na twarz, usta i dekolt. Ula zaś zajęła się rozpinaniem koszuli i
torsem. W tym szale namiętności kolejne części garderoby i bielizny lądowały w
każdym kącie sypialni a do połączenia swoich ciał i spełnienia dzieliły minuty.
Długo nie trwało i Marek wchodził w nią wolno, nie przestając całować i pieścić.
Wkrótce ich ciała złączyły się w jedno, a jej całym ciałem przeszyło
nieokiełznane podniecenie. Marek czule jeszcze pogładził ją po policzku i
zaczął się poruszać. Najpierw wolno, aby dozować jej i sobie rozkosz. Kolejne
ruchy były już szybkie i po kilku chwilach Ula doznała niesamowitego uczucia
fali rozkoszy, która jak dla niej mogłaby nigdy się nie skończyć. Wypełniał ją
całą, podarował doznania, jakich dawno już nie czuła. Oddawała to samo Markowi i wkrótce był cały w
euforii, siódmym niebie i nie chciał z niego wracać. Ula bowiem zawładnęła całym jego ciałem i
umysłem tak jak ostatnim razem, gdy się kochali. W tej ekstazie miłości szybko osiągnęli
kulminację, a Ula poczuła rozpływającą się we wnętrzu maź.
Kiedy ich ciała i umysły wróciły już do normalności, to leżeli
wtuleni w siebie milcząc chwile i wpatrując się w siebie.
-Kochanie byłaś cudowna- mówił z zadowoleniem i tuląc ją
do siebie. — Co ty masz w sobie, że żadna inna kobieta do tej pory nie
potrafiła mnie tak zaspokoić, jak ty.
-Sama zastanawiam się, dlaczego ty jesteś taki dobry-
wymruczała jak zadowolona kotka. —Chyba gwiazdy nam sprzyjają.
Następnego dnia po pracy pojechali do Rysiowa po parę
rzeczy Uli. Marek jadąc tam ciągle bał się, jak zareagują jej rodzice na
wyprowadzkę córki, ale decyzję Uli przyjęli całkiem spokojnie. Zwłaszcza że już
poprzedniego dnia w ich obecności wyznali sobie miłość. Rozmowa zaś kręciła się
wokół wyjazdu Cieplaka na rehabilitację po operacji serca oraz na temat ich
kłopotów. W drodze na Sienną wstąpili z wizytą do Dobrzańskich seniorów. Oni
podobnie jak Cieplakowie przyjęli to bez jakichkolwiek sprzeciwów.
Trzy dni później mogli odetchnąć z ulgą, bo od policji
dowiedzieli się, że cała grupa z Winci na czele została zgarnięta w nocy przez
wrocławską policję i grozi im kilka lat więzienia. Karpińskiemu również groził
wyrok to i tym nie musieli się martwić.
-W końcu mamy to za sobą Ula- rzekł z ulgą Marek po tym, jak wyszli z
komisariatu. —Całkiem inaczej wychodzi się na lunch, kiedy nie musimy niczego
obawiać się i rozglądać czy coś się nie dzieje.
-Dokładnie. Za dwa dni weekend to co byś powiedział,
gdybym zaprosiła cię do SPA- zagadnęła. —Jest taki ładny ośrodek w Kórniku. Po
tych wszystkich wydarzeniach należy się nam odpoczynek. Możemy wziąć wolny
poniedziałek i zostać dłużej. Dzwoniłam i są miejsca.
- Ty, ja i SPA- zamarzył Marek. —Brzmi wspaniale.
Zakończenie numer 2
Marek w wypadku mocno nie ucierpiał i jeszcze przed
przybyciem karetki odzyskał przytomność. Nie chciał nawet jechać do szpitala,
ale po namowach Uli i lekarza z karetki zgodził się na badania. Po dwóch
godzinach był już po badaniach i na ogólnej sali. Ula zaś mogła z nim
porozmawiać.
-Marek jak się czujesz? – zaczęła pytać od drzwi.
-Dobrze i najchętniej wyszedłbym stąd. Niepotrzebnie
łóżko zajmuję.
-To nie jest dobry- odparła, siadając na łóżku. —Straciłeś
przytomność.
-Tylko na chwilę i głównie te zadrapania mi dokuczają i
guz na czole- mówił, dotykając czoła.
-To, dlatego że upadłeś w krzaki i trafiłeś w jakiś
kamień- wytłumaczyła mu. —Ale na szczęście oboje przeżyliście. Rozmawiałam z
jego żoną tego mężczyzny i powiedziała mi, że stan męża jest stabilny. Jest ci
bardzo wdzięczna. Stałeś się bohaterem Marek. Tak mówili strażacy i policja.
-Daj spokój- mówił z zażenowaniem.
-A dla mnie jesteś moim wyśnionym rycerzem- dodała,
wpatrując się w niego. —Zrozumiałam to w końcu.
-Co? - wyjąkał cicho.
-Zrozumiałam to, gdy widziałam cię, jak szarpałeś się z
tymi drzwiami, a później leżałeś nieprzytomny na moich rękach- kontynuowała. —Tak bardzo się bałam, że za późno na
naszą miłość i że umrzesz nie wiedząc, że cię kocham- mówiła przez łzy
szczęścia.
-Nie jest za późno –
wtrącił, przyciągając i przytulając do siebie. —I teraz wszystko będzie już
dobrze, kochanie moje- odparł, ocierając jej łzy. —Obiecuję ci to i bardzo,
bardzo cię kocham – dodał, przytulając się do niej.
-A ja ciebie – odparła, całując delikatnie w usta. —I
zajmę się tobą. Tu i we Warszawie. Ktoś musi zająć się tobą po wyjściu ze
szpitala.
-Czy to znaczy, że zostałaś moją dziewczyną? -zapytał,
choć było to oczywiste, ale chciał usłyszeć.
-Tak - odparła krótko, ale treściwie. —Zadowolony?
- A Szymon – dopytywał złośliwie.
-Szymona już nie ma. Tylko ty się dla mnie liczysz i
twoja miłość.
-Poezja dla uszu Ula– odparł uszczęśliwiony.
Ciągle siedzieli bardzo blisko siebie, to o kolejny
pocałunek nietrudno było się postarać. Marek podtrzymując głowę Uli muskał z
rozkoszą jej wargi, pozwalając sobie z upływem czasu na coś bardziej
namiętnego.
-Chciałem zrobić to już, gdy byliśmy nad Wisłą- przyznał
szczerze, gdy oderwali się od siebie. —Trzymałem cię w ramionach, byłaś tak
blisko i tak zachęcająco wyglądałaś.
-Ja poczułam wtedy takie trzepotanie w sercu- i ona
postanowiła powiedzieć prawdę. —To chyba wtedy zaczęła się moja miłość, choć
jeszcze tego nie wiedziałam.
-Kochanie – wtrącił. —Teraz nie ma to znaczenia, bo i tak
skończyło się pięknie.
Marek z powodu lekkiego wstrząśnięcia mózgu w szpitalu
miał zostać trzy kolejne dni to i Ula postanowiła zostać w Nałęczowie. Wynajęła
w hotelu pokój i odwiedzała go, przynosząc coś do jedzenia, soki, owoce i prasę.
W odwiedziny przyszedł i Cieplak i jako pierwszy dowiedział się, że kocha jego
córkę a córka jego. Pojawiła się również Laura Murek żona uratowanego mężczyzny.
Kobieta przyszła podziękować mu osobiście, a w ramach wdzięczności podarowała
im dożywotni karnet do swojego SPA Lamur w Kórniku i własne pokoje do dyspozycji.
-Folder wygląda zachęcająco Ula- mówił, po odejściu Murek
i przeglądając ofertę ośrodka.
-Już sama nazwa brzmi zachwycająco. Lamur-rzekła z rozmarzeniem.
-To, co skarbie, jedziemy? -zaproponował. — Należy nam
się wypoczynek.
-Chętnie- zgodziła się bez namysłu. —Ale dopiero jak dojdziesz do siebie- z góry
zastrzegła. —Może w przyszły weekend, bo za dwa tygodnie jest to przyjęcie u
Febo.
-OK. Ula - i on zgodził się bez protestu. —Czuję, że
będzie to niezapomniany, wspaniały i jedyny w swoim rodzaju wyjazd.
-Na pewno Marek- przytaknęła. — Zwłaszcza że zamek jest w
pobliżu.
Po trzech dniach pobytu w szpitalu lekarz prowadzący
orzekł, że Marek może wracać do domu. W tak długą podróż sam jednak nie chciał
się puszczać, to pociągiem przyjechał po nich Sebastian i odjechali samochodem
Marka do Warszawy. Ula tak jak obiecała, przeniosła się też do jego mieszkania.
-To ty odpoczywaj, a ja zrobię kolację- zarządziła po
odejściu Olszańskiego. —Wolisz jajecznicę czy zwykłe kanapki? - zapytała po przejrzeniu zawartości lodówki.
-Może być jajecznica Ula- odparł. —A w barku mam jeszcze
wino. Musimy jakoś uczcić naszą miłość.
Na krzątającą się po kuchni Ulę patrzył z przyjemnością i
miłością. Te codzienne czynności jak krojenie chleba, szynki, cebulki
sprawiały, że chciał, aby już tak zawsze było. Prosta kolacja w jej
towarzystwie również była przyjemnością. Po kolacji zaś razem usiedli na
obszernej kanapie i wtuleni w siebie oglądali telewizję. Na jakiś dłuższy
maraton jednak nie pozwolili sobie, bo oboje byli zmęczeni po podróży i po
dziesiątej poszli spać. Z obawy na stan zdrowia Marka na coś więcej tej nocy
niż kilka pieszczot i pocałunków też nie pozwolili sobie.
-Po raz pierwszy w życiu leżę z piękną kobietą w łóżku,
tulę ją i nic więcej Ula- zaczął Marek, bawiąc się jej włosami. —Nie wiem, czy
dam radę zasnąć.
-Zawsze mogę zaśpiewać ci kołysankę albo opowiedzieć
bajkę – zagadnęła. —Twój wybór.
-Bajka Ula- odparł zdecydowanie. —Mogę nawet zacząć. Był
sobie królewicz. Choć takim prawdziwym królewiczem nie był, ale mieszkał w
dużym domu, miał służbę, drogie zabawki i był bardzo przystojny. Teraz ty coś
dodaj Ula i stworzymy własną bajkę.
-W tym samym królestwie niedaleko księcia mieszkała mała dziewczynka.
Nie była ani bogata, ani biedna. Była za to bardzo ładna, mądra i dobra.
-Królewicz za to miał jedną wadę, bo od najmłodszych lat
bawił się uczuciami dziewczynek, a później kobiet. Jego rodzice postanowili w
końcu zaaranżować małżeństwo z księżniczką z zaprzyjaźnionego rodu.
-Dziewczynka dla odmiany od najmłodszych lat marzyła o
swoim rycerzu, ale na swojej drodze przez dłuższy czas spotykała tylko marnych
i niegodnych uwagi rycerzyków i ciągle była sama i czekała na tego jedynego.
-Podobnie było z księciem, bo szybko zrozumiał, że wybranka
rodziców jest królową z lodu, życie z nią jest nie do zniesienia i odesłał do
rodziców. Sam zajął się zabawą z przyjacielem w klubach, uwodzeniem kolejnych
panienek i czekaniem na tę jedyną.
-Tymczasem w życiu dziewczyny pojawił się rycerz Wojtek i
myślała, że będzie z nim szczęśliwa, ale on wyjechał do innego kraju i wszystko
zaczęło się psuć. Dziewczyna została sama i bardzo tęskniła za ukochanym.
-Za to w życiu królewicza pojawiło się słońce, bo któregoś
dnia na korytarzu firmy zobaczył tę dziewczynę i wyglądała jak anioł. Była ubrana w niebieską sukienkę i miała
najpiękniejszy uśmiech i oczy i zakochał się na zabój. Jeszcze tego samego dnia dał jej pracę , aby móc być blisko niej. Dziewczyna była jednak zajęta i choć królewicz robił wszystko, aby odwzajemniła jego miłość, to miał małą szansę na jej uczucie. Dla niej się też zmienił. Nie chodził do
klubu, nie szukał innych dziewczyn.
- Tak więc dziewczyna i książę zaczęli razem pracować i pracowało
się im całkiem dobrze. Może dalej by tak pracowali, ale nieoczekiwanie w ich
życiu pojawiła się wróżka i namieszała między dziewczyną, księciem i rycerzem
Wojtkiem. Wróżka bowiem uzmysłowiła dziewczynie, że związek z rycerzem nie ma
przyszłości, bo ten zmienił się na wyjeździe. Chciał też przeprowadzić się daleko od domu
dziewczyny, a ona wolała zostać ze swoją rodziną i znajomymi.
-To zaś spowodowało, że królewicz zobaczył szansę dla
siebie i starał się być blisko niej. Wychodził
po pracy, pomagał jej rodzinie, wyjeżdżał. Jednak zamiast miłości dostał
przyjaźń i trochę niezobowiązującego seksu.
-Marek to jest bajka- przerwała mu brutalnie.
-Dostał trochę czułości- wyprostował.
-Tak lepiej- odparła i wróciła do bajki. —Dziewczyna
doceniała to wszystko, ale nie potrafiła pokochać księcia. Przy okazji zrobiła
coś bardzo złego, bo zakpiła sobie z jego uczuć. On kochał ją, a ona chciała
tylko zabawić się i odegrać się na swoim chłopaku. W dodatku niesłusznie.
-Ale i książę nie był lepszy, bo robił coś bardzo
głupiego, aby zdobyć dziewczynę. Wykorzystał okazję, że bała się i wzbudził w
niej jeszcze większy niepokój. Miało być dobrze, ale przyniosło odwrotny efekt.
W dodatku obok niej pojawił się ktoś inny.
-Dziewczyna była bardzo zła na niego, że ją zawiódł i obraziła się na niego. Zaczęła spotykać się nawet z innym
rycerzem, ale szybko okazał się, że i on nie był wart uwagi. W końcu jednak zwróciła uwagę na księcia i
pokochała. I to w najmniej oczekiwanym momencie. Razem wyjechali i trafili na
nieszczęśliwy wypadek, a on rzucił się na pomoc. Zrobił coś tak bardzo
heroicznego, że okazał się kimś więcej niż księciem. Był odważny jak rycerz.
-A później dziewczyna i książę vel rycerz żyli długo i
szczęśliwie- zakończył.
-Tego właśnie nie ma już w bajkach Marek- odparła ku jego
zdziwieniu.
-Zawsze możemy stworzyć te żyli długo i szczęśliwie- zagadnął.
-Chętnie, ale zostawmy to lepiej na kolejny wieczór - zawyrokowała.
—Co za dużo to niezdrowo.
-Czy to znaczy, że będą kolejne takie przyjemne wieczory?
- zapytał zadowolony.
-Będą- przytaknęła. —Ale teraz czas spać. Dobranoc rycerzu- dodała.
- Dobranoc księżniczko- szepnął do ucha. —Kolorowych
snów.
Nazajutrz rano Ula musiała pójść do pracy, a Marek miał
zwolnienie lekarskie na parę dni i został w domu. Nie leniuchował, jednak tylko
przeglądał interesujące go strony w Internecie i zrobił jeden poważny zakup.
Cały weekend natomiast, nie licząc wizyty Sebastiana i Dobrzańskich, spędzili
we dwoje. Markowi wracały też siły i w kolejnych dniach przejmował obowiązki
domowe. Robił śniadania do łóżka i pomagał przy kolacji. Wpadał również do
firmy i pomału zajmował się zaległymi sprawami. We wtorek opowiadanie bajki do zaśnięcia już im nie wystarczało i oddali się uciechom cielesnym. W kolejnych dniach też nie szczędzili sobie
czułości, a w piątek po lunchu pojechali do Kórnika.
CDN PO PANICZ MAREK
Świetne połączenie dwóch różnych zakończeń jednego opowiadania.
OdpowiedzUsuńBajka o królewiczu i księżniczce to tak jakby streścić w kilku zdaniach ich dotychczasowe życie. Bajka, która wydarzyła się.
Ulka gdy mogła go stracić zrozumiała co czuje do tego urokliwego mężczyzny. Ale w życiu tak bywa, że doceniamy co mamy gdy możemy to stracić.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Z bajki do końca nie jestem zadowolona, ale siły ani pomysłu na lepszą jakoś nie miałam i jest jak jest. Tym bardziej mi miło, że spodobało się.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Czytam sobie początek, o mówię to zakończenie jest fajne. Zaczęłam czytać drugie i aż się wzruszyłam. To było piękne jak ona wyznała mu tą miłość. I jeszcze pod koniec ta bajeczka. W obu zakończeniach są razem i są przede wszystkim szczęśliwi. Inaczej nie mogłoby być.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Marku,szefie,prezesie
Nie mogło być i sama nie wiem co ja wybrałabym.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Obydwa zakończenia całkowicie zaspokajają moje oczekiwania i nawet nie potrafiłabym powiedzieć, które z nich jest lepsze. Może, gdybym wzięła pod uwagę moją romantyczną duszę, wybrałabym te z bajką, ale czyż to pierwsze ze sceną naładowaną erotyzmem nie było piękne? Bardzo ciekawe opowiadanie, przy którym człowiek się nie nudził, bo posiadało wiele ciekawych wątków i zwrotów akcji. Gratuluję ciekawych pomysłów i z nadzieją, że mała Igunia pozwoli wykroić Ci trochę wolnego czasu na pisanie, niecierpliwie czekam na nową opowieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Będzie jeszcze jedna część wspólna.Prędzej jednak planuję dodać jedną zapowiedź. Jak to będzie z tym pisaniem to nie wiem. Trudny wybór jeśli z kojca słyszy się śmiech albo gaworzenie. W dodatku w marcu do pracy wracam.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Witaj Ranczulko! Po długiej nieobecności wróciłam do żywych :) zabieram się za nadrabianie zaległości. Wszystko przeczytałam za jednym razem, żeby mieć jasny obraz. Muszę przyznać, że scena przepełniona erotyzmem całkowicie zaspokoila moje nadzieję na super zakończenie. Mam nadzieję, że jeszcze bardziej polubisz historie z dreszczykiem i coś jeszcze zaserwujesz :) serdecznie Cię pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńTak wiem, że wróciłaś i zaglądam do Ciebie. Jeśli nie zawszę komentuję to dlatego że nie ma czasu przy małym dziecku.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło
Miło się czytało obydwa zakończenia. :) Są szczęśliwi i to jest najważniejsze ;) Ula w końcu zrozumiała kto jest miłością jej życia. Dobrze że Marek przeżył w tym wypadku w drugim zakończeniu. Oba zakończenia łączy ich wyjazd do SPA ;) Bardzo fajne ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
I ten wyjazd będzie poniekąd wisienką na torcie.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.