Część 9
Pielgrzymki z wizytą u Uli i
Jędrzeja pomału kończyły się, a jedną z ostatnich odwiedzających ich osób była
Monika Milewska. Dziewczyna przyjechała do nich w sobotnie przedpołudnie razem
ze swoją ciocią Alicją i zostały na całe popołudnie. Z odwiedzin dziewczyn Ula
była jak najbardziej zadowolona, bo mogła usłyszeć o wszystkich nowinach i
plotkach z Rysiowa i firmy.
- Mówię ci Ula- opowiadała
Ala. —Dąbrowska była u nas we wtorek i samą siebie przeszła. Jak to ona
rozsiadła się w kuchni i oświadczyła mi i twojemu ojcu, że z Moni byłaby dobra
partia dla Bartusia. Jak to ona powiedziała? Ta wasza Moniczka to dziewczyna jak patrzy.
Urodziwa, wygadana, temperamentna i z ikrą. Nie taka szara gąska, co odezwać
się boi. Ona umiałaby z Bartusiem postępować i wyprowadzić na ludzi. Swoje lata
to już chyba ma. Tak jak Bartek.
-Cała Dąbrowska- zaśmiała się
Ula, nosząc synka, aby odbiło mu się po jedzeniu. — Ale przynajmniej zaczyna dostrzegać powagę
sytuacji Bartka.
-I tu masz rację- odparła
Cieplakowa. — Kobiety nie znosiłam od początku, ale czasami mi jej żal. Ciężkie ma życie z tym swoim synalkiem i
sporo jej nerwów napsuł. Teraz pewnie
też boi się, że Bartek może znowu wpaść w kłopoty i wykombinowała sobie, że
Monisia może być sposobem na problemy z Bartkiem. Jakiejś osobistej ochrony
zachciało się jej dla Bartka.
- Skąd ja znam te gierki i knowania-
wymruczała Ula. —On zawsze szedł na łatwiznę i chciał wybić się czyimś kosztem-
zwróciła się do Moniki. —I jak widać,
matka nie odbiega charakterem od syna daleko.
-Gdybym wiedziała, że tak się
to skończy, to palcem nie kiwnęłabym na tych dwóch kolesiów, co go napadło-
odparła Monika, mająca na myśli wydarzenia sprzed tygodnia, kiedy to w Rysiowie
powaliła na ziemię dwóch mężczyzn, którzy to wdali się w przepychanki z
Bartkiem, a jego matka była świadkiem tego wszystkiego. —Facet teraz nie daje
mi spokoju. Przychodzi do firmy albo do
klubu i próbuje umówić się na kawę. Raz, drugi mówię mu, że nie jestem
zainteresowana a on swoje. Moni co ci szkodzi. Przecież nie gryzę. Może być
przyjemnie.
-Z nim trzeba sprawy
załatwiać ostro i nie patyczkować się zbyt długo- radziła Ula. —Przechodziłam
przez to samo, to wiem.
-To wczoraj miał okazję
poczuć, co to znaczy nie- oznajmiła im nieoczekiwanie. —Przyszedł do mnie do
klubu niby na lekcję samoobrony, to pokazałam mu jeden dość mocny chwyt. Z
materacu podnosił się z jękiem, to musiało zaboleć.
-Serio? – zapytała Ula bez
najmniejszego współczucia dla Dąbrowskiego. —Przywaliłaś mu w pewne miejsce.
-Chciał, żeby pokazać mu coś
najskuteczniejszego to pokazałam.
-Nigdy takich metod nie
uważałam za dobre, ale należało mu się za mnie i za Marka. Rok temu na
walentynki pobił mi Marka.
- Polecam się na przyszłość
Ula- odparła. —Jakbyś miała kogoś komu trzeba dołożyć, to wal prosto do mnie.
-Teraz wiem, dlaczego
Dąbrowska spojrzała dzisiaj rano na mnie w sklepie, tak jakbym rodzinę jej
wymordowała- odezwała się jej ciotka. —A z tym twoim zamążpójściem ma rację.
Powinnaś zacząć myśleć o mężu i dzieciach. Za dwa miesiące skończysz
trzydzieści lat. Popatrz na Ulę i Marka. Są tacy szczęśliwi razem z Jędrzejem.
- Ciotka od lat odkłada pieniądze do koperty na
mój i Marcina ślub- oznajmiła Uli. —Założenie rodziny zostawiam Marcinowi
ciociu. Jest starszy ode mnie i zakochany w Konstancji.
- Raptem piętnaście minut starszy- odparła
bratanicy.
-Jeśli znajdę kogoś tak
miłego i dobrego jak Marcin i przystojnego jak Marek to obiecuję, że pomyślę o
założeniu rodziny- odparła solennie.
-A latka ci lecą- nie
ustępowała ciotka.
-Chyba znam kogoś takiego-
zagadnęła tymczasem Ula. —Artur. Miły,
dobry, czuły, inteligentny. A z urody mógłby śmiało robić za starszego brata
Marka.
-I z jakiej porządnej
rodziny. Nie to, co Dąbrowski- dodała Ala.
-Zabawne - rzuciła z
niechęcią w ich stronę. — Jesteśmy kumplami, jakbyście nie wiedziały- dodała.
-To bardzo dobry początek na
coś więcej- argumentowała Dobrzańska. —I nie mów mi, tylko że nie robi na tobie
wrażenia.
-Robi, ale jako kolega-
odparła jej.
-A on myśli tak samo? Pytam, bo wydaje mi się, że Artur czuje coś
do ciebie- postanowiła nieco skłamać z nadzieją, że takie małe niejasności mogą
zdziałać cuda. —Widzę, jak patrzy na ciebie i ostatnio jak tu był to mówił o
tobie w samych superlatywach.
-Wydaje ci się Ula- mówiła,
nie będąc pewna tego, czy koleżanka mówi prawdę, czy kłamie.
-Mówię tylko, to co widzę –
odparła bez zająknięcia.
Marek tymczasem wraz ze
znajomymi zajęty był przygotowaniami do świątecznej aukcji charytatywnej we
fundacji mamy, a która miała odbyć się za parę dni. Tego roku do akcji
dołączyła również firma Artura oraz medialnie portal Co tam.
-Popołudnie z Arturem
Sagowskim- przeczytał Marek kolejną pozycję na liście fantów aukcji.
—Wystawiłeś siebie? - zapytał ze zdziwieniem kuzyna.
-Twoja mama nie miała nic
przeciwko temu, to wstawiłem na licytację wieczór z przystojnym facetem, czyli
ze mną- odparł z uśmiechem.
-Ciekawy jestem, za ile
pójdziesz- zastanawiał się głośno Marek. —Na zachętę kwotę wywoławczą ustalimy
na pięć stówek.
-Termin i to, co będziesz
robić obojętne – zagadnęła do nich Ela.
- A co, zainteresowana
jesteś? - zapytał Artur.
-Może- odparła krótko.
-Wszystko do ustalenia Elu.
Uprzedzam, tylko że łóżko w to nie wchodzi.
-Nawet nie myślałam o tym-
oburzyła się lekko na niego. —Chodzi mi
o pójście na ślub i wesele siostry.
-Tylko tyle- zdziwił się
Artur.
-Tyle i aż tyle- wymruczała
jakby do siebie. —Siostra ma wesele
tydzień po świętach, a ja ciągle nie mam z kim pójść. Nie chcę sama siedzieć
przy stole i czekać aż ktoś łaskawie poprosi mnie do tańca.
-To możesz przestać szukać i
brać zaproszenie dla mnie- odparł jej bez dłuższego zastanowienia.
-Serio mówisz? – pytała i
spoglądała podejrzliwie na Sagowskiego.
-Bardzo serio. Jestem wolny,
planów na tę sobotę też nie mam, tańczyć umiem. Tak jak zachować się w
towarzystwie. Do tego mam dobrą
aparycję, jestem komunikatywny i zabawny. Garnitur również się znajdzie.
-Faceci ideały nie istnieją-
rzuciła w jego stronę. —Musi za tym pójściem kryć się jakiś podstęp.
- Bierz, a nie wyszukuj sobie
problemów- doradzał Marek. —Lepszej osoby towarzyszącej nie znajdziesz.
- Wszystko fajnie i pięknie,
ale pytanie brzmi, czy będzie mnie stać na niego- pytała Dobrzańskiego, ale
patrząc na drugiego z mężczyzn. —Ma tyle zalet, że może okazać się, że to
wesele będzie najdroższe w moim wydaniu.
-Jak dla ciebie to bez
licytacji się obędzie i całkowicie za darmo pójdę- odparł sam zainteresowany.
-Nie tylko ideał to jeszcze
bezinteresowny i uczynny- mówiła z poważaniem. —Z świecą drugiego takiego
faceta szukać.
-To uważaj, bo po tych
wszystkich peanach i idealizowaniach zażyczę sobie jakąś gratyfikację.
- Kawa, dobra książka,
krawat, woda kolońska- rzucała propozycjami.
-Odznaka dla obywatela
dobroczynności w zupełności mi wystarczy- wtrącił. —Tak dla kolekcji do odznaki dla najlepszego
studenta, przedsiębiorcy roku, mistrza kierownicy, najlepiej ubranego facet,
działacza Anina, honorowego dawcy krwi i czytelnika z podstawówki w 1995 roku.
- O odznace dla świetliczaka
A.D. 1989 nie wspominając- wymruczała.
- Półek u mnie w dostatku
Elu- odparł z uśmiechem na jej ripostę.
-Szkoda, że Uli nie ma z
nami- rzekł im Marek. —Miałaby tu te swoje pole do popisu.
Ranek i przedpołudnie na
pracy w końcu minęło i Marek mógł wrócić do domu, żony i synka. Zrobił jeszcze
zakupy i gdy przekraczał próg mieszkania, to zastał Ulę stojącą przy kuchence
kończącą gotować obiad. Synek zaś spał smacznie w łóżeczku. Zajrzał do niego i
poszedł przywitać się z Ulą.
-Witaj kochanie- rzekł,
całując w policzek. —Udane miałaś popołudnie?
-Bardzo udane- odparła,
uśmiechając się do niego. —Jędrzejek był grzeczny w czasie odwiedzin babci i
cioci i pozwolił zająć się gośćmi. Później opowiem ci o wizycie. A ja ci minął czas na pracy. Wszystko
zrobiliście?
-Tak, a cała reszta była
jeszcze bardziej udana- oznajmił z tajemniczym zadowoleniem. —Elka i Artur
umówili się na spotkanie- dodał, chcąc jak najszybciej podzielić się nowinami
na temat tej pary. —A konkretnie na ślub siostry Eli i na spotkanie przedślubne.
-Dziwne, że się umówili-
odparła bez jego entuzjazmu. — Przecież oni do siebie w ogóle nie pasują. Widać
to gołym okiem. Elka romantyczka a Arturowi daleko do rycerza.
-Nie idzie ci dogodzić
kochanie- stwierdził z przekąsem, próbując również surówki. —Jeszcze całkiem
niedawno chciałaś wszystkich swatać naokoło, a teraz jak zaczęło się coś dziać,
to jesteś niezadowolona.
-Nie jestem niezadowolona,
tylko że Ela pasuje do Tomka, a nie do Artura- wyjaśniła mu.
-Nie znam się kochanie, ale
wydaje mi się, że wyglądało to całkiem inaczej. Gdybyś słyszała ich wymianę
zdań. Rozmawiali tak, jakby znali się od dawna i przekomarzali.
-To tylko pozory Marek-
mówiła, rozkładając talerze. —Musi być jeszcze chemia. Mówiłam ci już. Julia i
Janek, Majka i Michał, Ela i Tomek, Monika i Artur.
-Wszystkich po własnej myśli
nie wyswatasz- hamował jej zapędy. —Ciebie na przykład chcieli wyswatać na siłę
z Piotrem, bo wydawał się idealny dla ciebie i nic z tego nie wyszło. Tak samo
może być z Elą i Tomkiem. Czasami wydaje się nam, że coś jest oczywiste, a tak
nie jest.
-A czasami wydaje się, że
jest coś bez przyszłości, a los sprawia, że jest całkiem inaczej- rzuciła
kontrargumentem. —Tak jak było z nami.
Wydawało się, że nasza miłość jest beznadziejna, a jednak jesteśmy razem. I nie
mów, że tak nie było.
-Nie zamierzam zaprzeczać
kochanie- odparł przy jej uchu. —Powiem nawet więcej. Między nami beznadziejnie
było nawet parę razy. Najpierw jak byłem z Pauliną, a kiedy odmieniło mi się,
nie chciałaś mnie znać. Jeszcze później pojawił się Piotr i wszyscy dookoła
mówili tylko o nim i o waszym wyjeździe, a ty myślałaś, że wróciłem do Pauli.
-To teraz wiesz, że czasami
musi zadziałać ktoś z zewnątrz, żeby nie przegapić czegoś ważnego.
-W zasadzie masz rację- mówił
bardziej przychylnie na plany Uli. —Pamiętaj, tylko że może Tomek nie jest
zainteresowany Elą. Ela zresztą też ma sporo okazji do tego, żeby coś między
nim zaczęło się dziać. Nie angażuj się
więc zbyt mocno, bo może nie chcą tego.
-A ja myślę, że oni po prostu
nie potrafią tak szczerze porozmawiać- rzekła pewna swoich słów. —Tak jak my
kiedyś.
-Nie da się ciebie przegadać-
odparł, przytulając żonę do siebie. —Tylko nic na siłę Ulka. A jak minęła
wizyta Ali i Moniki? – zmienił temat. —Wspominałaś, że coś się ciekawego stało.
-Wyobraź sobie, że Bartek od
czasu jak Monika pomogła mu, to kręci się obok niej. Powiedziała mi i Ali dzisiaj o tym.
Przychodzi do niej do klubu i firmy i chce umówić się na randkę.
-Wiedziałem, że będą z tego
kłopoty- rzekł z cynicznym parsknięciem.
—Facet znowu szuka sobie kłopotów.
-Spokojnie Marek- odparła,
gładząc po ramieniu. — Monika poradziła sobie z nim doskonale. Znokautowała go.
Podobno mocno.
-Oby. Nie trawię go.
-Tak? Ciekawa jestem,
dlaczego? -droczyła się z nim.
-Dawne nieporozumienia- odparł
mało konkretnie.
-Jesteś dzisiaj bardzo
tajemniczy kochanie.
-Jesteś dzisiaj bardzo
ciekawska kochanie. A ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
-Zaryzykuję jednak. Pamiętasz, że obiecaliśmy sobie kiedyś nie
mieć przed sobą tajemnic. Słucham więc. Co masz mi do powiedzenia?
-Makaron ci kipi- odparł,
patrząc w stronę kuchenki.
-Makaronem się nie wykręcisz-
odparła, idąc w stronę kuchenki indukcyjnej.
-Facet dostawiał się do
takiej jednej dziewczyny, która nie chciała mieć z nim nic wspólnego, a ja stanąłem
w jej obronie- zaczął wyjaśniać. —Później okazało się jeszcze, że to złodziej,
szantażysta i ma powiązania z nieciekawymi typami.
-I, dlatego trzeba zrobić
wszystko, żeby trzymał się z dala od Moniki- odparła poważnie. —A boję się, że może jej nie odpuścić.
Część 10
Przypuszczenia Uli co do
Bartka potwierdziły się szybko, bo już w poniedziałek tuż przed fajrantem
pojawił się przed siedzibą F&D. Miał jednak pecha, bo Monika z firmy sama
nie wyszła. Obecność Dobrzańskiego nie zdziwiła go, ale mężczyzny obok niego jak
najbardziej. Facet był bowiem kopią Marka.
Mina na obecność w jego mniemaniu dwóch Dobrzańskich była bezcenna.
-Co się tak patrzysz-
zagadnęła do Dąbrowskiego bez wysilania się na przywitanie. —W oczach ci się
nie mieni. Jest ich dwóch. Marka już znasz, a to Artur mój chłopak- skłamała z
nadzieją, że Artur jest wystarczająco bystry, aby jej nie wydać.
-Nie mówiłaś, że masz
chłopaka- odparł podejrzliwie. —To jakaś
ściema Moni. Wiem, że jesteś sama- dodał, zbliżając się do nich.
-To teraz ma – wtrącił pewnie
Sagowski, obejmując ją w pasie. — I radzę ci trzymać się od niej z daleka.
Jestem w tych sprawach zasadniczy i nie mam zwyczaju dzielić się moimi
dziewczynami z innymi. Zrozumiałeś.
-Ale Moni przecież tak dobrze
nam się rozmawiało i w ogóle.
-Głuchy jesteś, czy aż tak
ciężko myślący? – do rozmowy włączył się i Marek. —Masz się odczepić od Moniki
i mojego kuzyna. Wystarczająco dużo namieszałeś w moim życiu i Uli, to chociaż
teraz spadaj. Chyba że prosisz się o kłopoty i policję?
- Nie. Dziękuję- odparł
ewidentnie wystraszony. —Wpadnę do klubu
Monika- dodał jeszcze na koniec.
-Dzięki chłopaki- rzekła
Milewska po odejściu Dąbrowskiego. —Facet działa mi na nerwy.
-Sama też zapewne dałabyś
sobie radę- odparł jej Marek. —Ula opowiadała mi o incydencie w klubie. Podobno
powaliłaś go na materac.
-Skoro nie działają słowa, to
trzeba inaczej zadziałać Marek.
-A jeśli dalej będzie cię
nachodził to mów- wtrącił Artur. — Bez problemu mogę robić za twojego chłopaka-
dodał, dając jej również do myślenia nad tym, co właśnie usłyszała od niego,
jak i nad tym, co niedawno powiedziała jej Ula. —Może przy okazji ja się
uwolnię od takiej jednej Elizy. Od dawna ma ochotę na mnie i teraz kiedy jestem
wolny szuka sposobów na spotkanie za mną.
Ula tymczasem ze synkiem
poszła do parku na spacer i na umówione spotkanie z Elą. Kowalik bowiem
zadzwoniła do niej rano i zapytała o jej wolny czas i chwilę rozmowy. Ona sama
z zaproszenia była jak najbardziej zadowolona, bo przez niedzielę dużo myślała
o wydarzeniach z soboty i chciała porozmawiać z koleżanką.
-To, co masz do mnie Ela? –
zagadnęła pierwsza. —Mówiłaś, że masz prośbę do mnie.
-Taka ludzka sprawa, a nie
chciałam przez telefon głowy ci zawracać, bo mówiłaś, że usypiasz małego.
-Spokojnie nic się nie stało
a na spacer i tak się wybierałam- wtrąciła. —To dowiem się, o co chodzi?
-Mogłabyś umówić mnie z
Pshemko? Albo przynajmniej z osobą od waszych magazynów, a która pomogłaby mi
wyszukać jakąś ładną sukienkę dla mnie na wesele Natalii. Trochę sklepów
odwiedziłam, ale nic nie mogłam znaleźć na moją figurę i rozmiar, a świadkowa
powinna wyglądać jako tako.
- Oby nie ładniej od panny młodej.
A sukienką się nie martw. Jeśli Pshemko nic nie wskóra to dam ci namiary do
Maćka mojego przyjaciela. On rządzi magazynami i starymi kolekcjami. Coś na
pewno znajdziesz tam.
-Dziękuję ci Ula. Pomału
kompletuje wszystko na wesele. Buciki są, dodatki również. Tak jak facet. Artur
zgodził się pójść ze mną. Taka koleżeńska przysługa.
-Tak wiem. Marek mówi mi, że
z nim się wybierasz. Trochę dziwne towarzystwo jak dla mnie. Myślałam, że z
Tomkiem pójdziesz- przeszła do bardziej interesującego ją tematu.
-Tak samo myślałam-
wymruczała. —Tomek dokładnie wiedział, że szukam kogoś na wesele i gdyby tylko
chciał, to zaproponowałby mi swoje towarzystwo już dawno.
-Nie każdy jest taki
asertywny i kreatywny jak Artur. A Tomka najwidoczniej coś musi blokować przed
pójściem z tobą na ślub i wesele i związek.
-Chyba ma uprzedzenia na
związki po związku z Sylwią- stwierdziła cierpko.
-Kiedyś to minie Ela-
pocieszała przyjaciółkę. —Marek powiedział mi niedawno, że w końcu odżył po
związku z Pauliną. Z Tomkiem może być tak samo.
-Właśnie może- odparła bez
wiary. —Szkoda, że nie ma jakichś testów na takie dokładne sprawdzenie czy
chłopak albo dziewczyna coś czuje do ciebie.
Związki byłyby prostsze i człowiek nie marnowałby czasu na innych.
-Na pewno łatwiej byłoby żyć,
ale dreszczyk niepewności jest taki przyjemny.
- Fakt. I tak źle i tak
niedobrze Ula. Nie układa mi się w uczuciach. Tak jak Majce i Julii.
Po powrocie do domu Ula
wzięła się za wypisywanie i wysyłanie dodatkowych zaproszeń na aukcję
charytatywną, a która miała odbyć się w najbliższą niedzielę. Od Wioletty
wiedziała bowiem że zarówno Majka, jak i Julia dalej chodzą po firmie zamyślone
i zakochane, ale i nic nie robią w sprawie swoich ukochanych. Okazją do tego, aby coś się zmieniło było
ściągnięcie Janka i Michała z Krakowa do Warszawy i przyjście ich na aukcję.
Dla Tomka miała również zaproszenie a obecność dziewczyn i Artur była
zapewniona z urzędu.
Kolejne pięć dni sprzyjały
rozwojowi znajomości Artura i Moniki, a powodem ich większej zażyłości był Bartek,
który nie zamierzał odpuścić sobie Milewskiej. Przychodził do niej do klubu i
dalej namawiał na randkę. Artur pojawiał się tam również przy okazji swoich
wizyt na siłowni i dalej udawał jej chłopaka. Robił to zresztą bardzo
przekonująco, bo Dąbrowski uwierzył w ich związek, ale nie przeszkadzało mu w
dalszym uwodzeniu Moniki. Oni jednak robili swoje i po swoich zajęciach razem
wychodzili na kolację albo na spacer, lepiej poznawali się, odkrywali wspólne
zainteresowania, żartowali i dużo rozmawiali.
Nie było między nimi nieporozumień ani konfliktów. Darzyli natomiast
siebie sympatią, szacunkiem i zrozumieniem.
Tymczasem sprawy pomiędzy
Julią i Jankiem oraz Majką i Michałem tkwiły w martwym punkcie. Cała czwórka,
choć była najbliżej spełnienia swojej miłości, bo darzyli się uczuciem, to
sposobności okazać tego nie mieli. Dziewczyny bowiem od dłuższego czasu
mieszkały i pracowały w Warszawie a panowie w Krakowie i okazji do spotkań i
rozmowy nie było. Rady dawane Julii i Majce przez Ulę i Wiolettę, żeby pierwsze
coś zrobiły, nie przynosiły zaś żadnego skutku.
Najgorzej jednak układały się
sprawy pomiędzy Elą i Tomkiem. Elka po rozmowie z Ulą zaczęła żałować, że
poprosiła Artura na pójście z nią na wesele i że nie porozmawiała na ten temat
z Tomkiem. Jej plany w redakcji Co tam
tajemnicą też nie były i znalazły się osoby, które wyciągały z ich znajomości
nieprawdziwe wnioski. W dodatku Tomek również wierzył w te informacje i zaczął
jej unikać.
Największa sala Fundacji
Heleny Dobrzańskiej tej niedzieli zamieniła się na salę aukcyjną i zabawową i
szybko zapełniała się zaproszonymi gośćmi i tymi osobami, które zaproszenia
kupili indywidualnie. Chętnych zaś nie brakowało, bo na licytację wystawionych
było sporo wartościowych rzeczy. Obrazy, projekty Pshemka, rzeczy podarowane
przez znane i lubiane osoby. Ula pomimo małego dziecka, wraz z synkiem,
pojawiła się tam również na małe dwie godziny. Jędrzejka zostawiła w gabinecie
teściowej pod opieką Betti i Ali i sama mogła uczestniczyć w aukcji i
obserwować co się dzieje na sali.
-Zobacz, cały czas są razem-
zagadnęła jeszcze na początku aukcji do Marka. — Z przyjemnością patrzy się na
ten obrazek. Majka, Julia, Janek i Michał razem- wyrecytowała.
-Kochanie są razem, bo znają
się najlepiej. Zwłaszcza panowie. Nie wyobrażaj sobie za dużo- hamował jej
zapędy.
-Ja wiem swoje kochanie-
twardo stała przy swoim. — Z daleka widać, że czują się dobrze w swoim
towarzystwie. Są wpatrzeni w siebie,
uśmiechnięci, radośni i rozbawieni- argumentowała. — Do końca imprezy też daleko i może dużo się
jeszcze wydarzyć. A wszystko to dzięki
twojej mamie, że wpadła na pomysł aukcji i że mogłam ich zaprosić- dodała na
koniec.
-Mama zawsze miała trafne
pomysły na takie charytatywne imprezy i na zasilenie konta fundacji- odparł.
Tymczasem kolejną pozycją na
liście aukcyjnej był Artur. Jego oferta miała też spore zainteresowanie, bo z
pięciuset złotych kwoty wywoławczej szybko zrobił się tysiąc.
-Artur robi furorę- zagadnęła
Monika do stojącej obok Konstancji. —Zwłaszcza ta blondyna jest zawzięta na
niego.
-To Eliza- wyjaśniła kobieta.
—Już dawno była zainteresowana Arturem. Jeszcze za moich czasów. Ale Artur minę
ma nieciekawą, gdy podbija cenę- dodała.
-Osiemset dwadzieścia-
zawołała nieoczekiwanie Milewska w stronę licytatorki. —Artur pomógł mi
ostatnio, to czas się odwzajemnić– wytłumaczyła zdziwionej Grylak.
Parę minut później prowadząca
po raz ostatni uderzyła młoteczkiem i oświadczyła, że sprzedane pani w koszuli
w niebiesko-białe paski za półtora tysiąca.
-Niezła licytacja- odezwała
się chwilę później Konstancja. —Zrobiłaś Elizę na szaro.
- Dzięki. Myślisz, że mogę
rozłożyć zapłatę na raty? – zapytała przyszłą bratową.
-Jestem twoim dłużnikiem-
usłyszały chwilę później głos Artura. —Zdecydowanie nie miałem ochoty na
wyjście z Elizą.
-Drobnostka- odparła. —Ty
pomogłeś mi z Bartkiem, to się odwdzięczyłam.
-Czegoś takiego się nie
spodziewałam- rzekła również w drugim końcu sali Ula do Marka. —Nasza Monia
wylicytowała Artura.
- Nie powiem, mnie również
zaskoczyła- odparł. —Ciekawy jestem, co nią kierowało. Nie mówiła nic, że chce
wziąć udział w licytacji.
-Może to był instynkt. Albo
Moni zaczęła coś czuć do Artura- dedukowała. —Mówiłeś, że w ostatnio widywali
się częściej. Gdyby tak jeszcze między
Elką i Tomkiem coś się wydarzyło- zamarzyła na koniec.
Na te coś długo czekać nie
musiała, bo w kolejnej licytacji udział wziął Tomek razem z redakcyjnym kolegą
Mikołajem, a przedmiotem ich wzajemnego licytowania się była Mikołajkowa
niespodzianka dla niej. Inne osoby
chętne również były, ale widząc ich zawziętość odpuściły sobie. Po zaciętym
boju zwycięzcą został Tomek, który za wylicytowaną rzecz dał siedemset złotych.
Chwilę później i ku zdziwieniu Eli niespodzianka trafiła do jej rąk. Zawartość paczuszki zaś zaskoczyła wszystkich.
Tego dnia przypadały również
Mikołajki, to aukcja została połączona z mikołajkową zabawą dla dzieci objętych
opieką fundacji Dobrzańskiej. Zaproszony zespół grał dziecięce melodie, a na
stole pojawiły się słodycze, ciasto, owoce, napoje, gorąca czekolada, chipsy i
kawa dla dorosłych. Przyszedł również Mikołaj z drobnymi upominkami dla
dzieci. Ula jednak w tej części już nie
uczestniczyła, bo razem z dzieckiem i mężem pojechała do domu. Tymczasem
we fundacji zaczęły się dziać wyjątkowe rzeczy.
CDN PO MINI WIELKANOC
Skarpetki super. Muszę kupić takie dla męża czyli dla siebie ☺
OdpowiedzUsuńCzy w mini dowiemy się kto jest w ciąży. Ula czy Wiola.
Pozdrawiam serdecznie Madzia
Owszem dowiecie się kto zostanie po raz trzeci mamą. Do tego będzie święconka, trudne pytania , konsekwencje trudnych pytań, urodziny, szpital i prom. Tak w skrócie.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Ale ty masz tempo. Po ostatnim wpisie myślałam, że będziemy musieli dłużej czekać na kolejną część a ty w niecały tydzień się uwinęłaś. Naprawdę podziwiam. A co do opowiadania jak zwykle cudownie :)
OdpowiedzUsuńJest, bo od soboty do poniedziałku w domu siedziałam. Pogody na mycie okien i na spacery nie było to pisała. Teraz włączając sobotni dyżur czaka mnie praca, dom praca dom i tak do świąt.
UsuńMiło mi że się podobało.
Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.
Odniosę się najpierw do części 9, której nie skomentowałam. Ula wciąż bawi się w swatkę. Tym razem na tapecie Monika, którą chcą zeswatać z Arturem i to rozumiem. Bartuś przy nim wypada blado i rzeczywiście za swoją namolność powinna go Milewska potraktować znacznie ostrzej, bo inaczej nie zakuma. Tymczasem Artur wcale o Monice nie myśli angażując się w plany weselne Elki. Alarm!!! Gdzie jest Tomasz!!!?
OdpowiedzUsuńBartek to jednak wsiowy głupek odporny na wiedzę i uparty. Sądzi, że jak będzie taki nachalny, to uwiedzie Monikę? Ależ prymityw. Na szczęście Artur jednak trochę się zaangażował w ten udawany związek i być może coś z tego będzie. No i wreszcie odnalazł się Tomasz i to w dodatku nie z pustymi rękami, bo skarpetki są urocze. Myślę, że Elka jednak trochę się pospieszyła z wyborem partnera na wesele siostry.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Bartek nic się nie zmienił przez te lata. Dalej szuka kobiety przy której mógłby wieść wygodne życie. Teraz jeszcze z błogosławieństwem mamusi. Jednak nie dla psa kiełbasa.
UsuńTomek te skarpetki wylicytował w ciemno, ale fakt są urocze i pomysłowe i co najważniejsze zadziałają. Podobnie jak wylicytowanie kolacji z Arturem przez Moniką. W ogóle ta zabawa mikołajkowa jak łatwo domyślić się wiele zmieni.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Ta licytacja to naprawdę fajny pomysł. ;) Elka trochę za późno zrozumiała swój błąd. Szkoda że, nie odważyła się wcześniej zaprosić Tomka na wesele. :( Ale skoro Tomek zrobił pierwszy krok w tym kierunku, więc mam nadzieję że im się ułoży. A co do Artura i Moniki to fajnie to wymyśliłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Wszystkim się ułoży a Ela odkręci sprawę z Arturem. Inaczej być nie może.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.