Z małym wyprzedzeniem i WIELKIMI podziękowaniami za 500 000 wejść( bo chyba dobiję, a do czwartku nie będę aktywna) i wszystkie komentarze.
Powiedzmy, że minął rok po ostatnich wydarzeniach.
-Stało
się coś Emilko, że nic nie mówisz? -zapytał Marek swoją siedmioletnią córeczkę,
gdy w jedno ze styczniowych popołudni pojechał po nią do szkoły, a po wejściu
do samochodu milczała dłuższy czas. —Znowu rozmawiałaś z koleżankami na
lekcjach i dostałaś uwagę albo trafiła ci się jedynka.
-Nie
tatusiu- odparła poważnie. —Chodzi o Jessikę.
- Jessika Kowalik jak dobrze pamiętam. To ta
nowa dziewczynka w twojej klasie? - zagadnął.
- Tak.
Ona powiedziała, że jej tatuś zostawił ją i mamusię i poszedł do innej pani.
Teraz muszą z mamą mieszkać same w małym mieszkaniu, a mieli duży dom.
-Czasami
rodzice rozstają się kotku- mówił spokojnie.
-Powiedziała
jeszcze, że jej mama powiedziała, że wszyscy mężowie odchodzą od żon i dzieci i
idą do młodszych kochanek. A ty mamy, mnie i Tomka nie zostawisz, prawda? – wydusiła
z siebie lękliwie na koniec.
-To,
dlatego jesteś taka milcząca- odparł, spoglądając na tylne siedzenie samochodu,
gdy zatrzymał się na czerwonym świetle. —Kochanie ja kocham waszą trójkę
najbardziej na świecie i nie zostawię przenigdy.
-Jessika
mówiła, że jej tatuś też kochał, ale ta pani uwiodła jej tatę i odebrała go im.
Dlaczego tak jest tatusiu? Przecież to jest brzydko komuś coś brać.
-Czasami
żonaci mężczyźni tracą głowę dla jakiejś kobiety, bo są młodsze jak mówiłaś i
ładniejsze od żon. Zdarza się też, że charakterami się nie zgadzają i kłócą i
wolą rozstać, aby dzieci nie słuchały ich kłótni. Innym razem żony nie dbają o
dom i męża i wolą odejść tam, gdzie jest milej i więcej uczucia. Sporo jest, jak
widzisz powodów rozstań.
-To
dobrze, że mama jest ładna, młoda i nie kłócicie się nigdy- orzekła.
-Nawet
bardzo ładna i nie zamienię jej na żadną inną córeczko.
-Słowo
tatusiu- dopytywała.
-Słowo
tatusia Emilko. A przecież nigdy jeszcze cię nie okłamałem ani nie złamałem
danego słowa.
W
trakcie obiadu Emilka wróciła do tematu. Tym razem wybrała na rozmowę mamę.
-Musimy
o tatusia lepiej zadbać- rzekł jej konspiracyjnie.
-Zadbać?
Dlaczego? Był niezadowolony z czegoś? - pytała córkę, nalewając jej zupę
ogórkową.
-Żeby nie
odszedł od nas. Jessiki tatuś odszedł od nich i nie chcę, żeby nasz tatuś
odszedł. A tatuś powiedział, że jak nie dba się o męża, tatusia i dom to może odejść
od rodziny. A jak będziemy dbać, to nie odejdzie. Ja z Tomkiem będziemy przytulać
się a ty całować. To jest ważne mamusiu.
-Nic
nie zmyśliłaś? -pytała podejrzliwie.
- Naprawdę
tatuś tak powiedział.
-Co
powiedziałem? – zapytał Marek, gdy przebrany w podkoszulek pojawił się w
kuchni.
-Emilka
opowiada mi o waszej rozmowie na temat rozwodów i boi się, że naszą rodzinę
spotka to samo- wyjaśniła Ula.
-Fakt
tłumaczyłem jej powody porzucania rodzin, ale i to, że nie zamierzam zostawiać
was.
-No-
odezwała się ponownie Emilka. —Tatuś tak powiedział. I jeszcze, że jesteś najładniejsza
i najlepsza.
-I jesteś
skazana na mnie na wiele lat- dodał, przytulając żonę.
Wieczorem,
gdy Dobrzańscy położyli spać swoje pociechy, to wrócili do rozmowy z
popołudnia.
-Emi
znowu mówiła o Jessice i rozwodach– rzekła do Marka, gdy przyszła do sypialni
po sprawdzeniu czy Emilka i Tomek są w swoich łóżkach.
- Dzieci
w jej wieku wszystko maglują po dwa razy- odparł sensownie. —Tak samo, jak powtarzają
co inni mówią, interesują się wszystkim i martwią się na zapas. Wytłumaczyłem
jej, że nie zamieniłbym was na nikogo innego i jutro powiem jeszcze raz.
-Nawet
jakby pojawiła się piękna dwudziestka- zagadnęła prowokacyjnie.
-
Kochanie dwudziestka nie miałaby twojej dojrzałości ani mądrości.
-To powiedzmy ponętna trzydziestka- drążyła temat.
-To powiedzmy ponętna trzydziestka- drążyła temat.
- Trzydziestką
też nie, bo wkrótce stałaby się z niej gderliwa trzydziestopięciolatka- rzucił
ripostą, spoglądając jednocześnie na żonę z pożądaniem. —Mówiłem ci już, że w
tych obcisłych piżamach wyglądasz seksownie? -dodał, gładząc żonę po ramionach.
-A jak
myślisz, dlaczego kupuję rozmiar mniejszy?
Od tych
wydarzeń minął miesiąc, a nowa koleżanka Emilki i jej mama wkrótce stały się częstymi
gośćmi w domu. Mama Jessiki Eliza razem z Ulą miały zająć się organizacją
klasowej wycieczki to i często spotykały się w tym celu. Wizyty szybko
przerodziły się w koleżeńskie i wpadanie pani Kowalik na kawę bez zapowiedzi
zdarzały się coraz częściej. Nowa znajoma i zażyłość między nimi zdecydowanie
nie podobała się Wioletcie i dziewczynom z pracy. Zwłaszcza po tym, gdy Ula poprosiła męża o
zatrudnienie jej we firmie. Mieli wakat w sekretariacie u Adama Turka, to
została zatrudniona.
- Ona
łączyła w sobie cechy Wioletty z czasów, gdy przyjaźniła się z Pauliną i
modelek- mówiła Ela po tygodniu znajomości z Kowalik. —A to dobrze nie wróży.
-Zwłaszcza
strojem i makijażem przypomina starą Wiolettę. Pomijając jej zachowanie wobec facetów. Narzuca
się facetom jak kiedyś modelki Markowi- stwierdziła Ala.
-Mam
wrażenie, że ona tu głównie szuka męża albo kogoś nadzianego, który by ją
utrzymywał, a nie pracy na stałe- dodała Iza. —Tak zrozumiałam z jednej naszej
rozmowy.
-Jakbym Wiolę słyszała- odparła im
hurtowo. —Ona również mówiła, że zna takie kobiety z własnej autopromocji.
-Jeśli Wiola tak mówi, to musi być coś na
rzeczy- odezwała się ponownie Ala. —Nie zdziw się, jak wkrótce będzie o niej
głośno we firmie.
-Wydaje się wam tylko. Jest samotną matką, to trzeba ją zrozumieć, że szuka kogoś- usprawiedliwiała ją Ula.
-Wydaje się wam tylko. Jest samotną matką, to trzeba ją zrozumieć, że szuka kogoś- usprawiedliwiała ją Ula.
Eliza Kowalik,
choć była siedem lat młodsza od Uli to bardziej przebiegła i Ula dała sobą
manipulować. Radziła we wszystkim, wyciągała na kawę, skłaniała do zwierzeń, wciągała Ulę w swoje problemy tak i jak ona angażowała się w kłopoty Dobrzańskich. Kobieta
zazdrościła jej też firmy, męża, eleganckiego domu, pozycji i bogactwa. Miała również
to do siebie, że lubiła plotkować i chodzić na zakupy. To z zakupów przyniosła Uli
nowiny.
-Widziała
właśnie Marka w galerii w sklepie dla niemowląt z jakąś młodą dziewczyną i na
zwykłą znajomość to nie wyglądało- rzekła jej tuż po powrocie do firmy. —Marek
całował ją w policzek, a później oglądali buciki i kaftaniki. Na sam koniec poszli do kawiarenki.
-Pewnie
spotkał jakąś naszą znajomą – odparła, choć w ostatnich tygodniach Marek
dziwnie się zachowywał. Wychodził popołudniami, ciągle wydzwaniał gdzieś, pisał
coś na laptopie, a gdy wchodziła to zamykał laptopa. Zastanawiała się też,
dlaczego Marek wychodząc z biura powiedział, że idzie do banku, a poszedł do
galerii.
- Z
moim było podobnie Ula. Znajoma okazała się kochanką. Do tego jeszcze
tajemnicze telefony, spotkania wieczorne, spóźnienia- mówiła, jakby czytając w
jej myślach. —I mówię ci to nie ze złych
intencji. Po prostu mężczyźni około
czterdziestki przechodzą trudny okres, to trzeba uważać.
-Marek
taki nie jest- zapewniała. —Znam go.
-Oby
Ula. Mówię ci tylko, co widziałam i co wiem z własnego doświadczenia.
Nie chcąc
popełnić błędów Pauliny, to nie pytała o nic męża, a sprawa tajemniczej
dziewczyny wyjaśniła się sama i to już dwa dni później. W czasie wizyty w Rysiowie bowiem Kinga Cieplak
oznajmiła wszystkim, że jest w ciąży i to ją Marek spotkał kupującą
buciki. Uli natomiast nic nie
powiedział, bo obiecał szwagierce, że zachowa w tajemnicy jej ciążę. Wyjaśnił
się też cel wizyty Marka w galerii, bo odwiedził jedno z biur podróży, aby
zarezerwować dla nich trzydniowy walentynkowy pobyt w Bratysławie.
Spotkanie
Kingi w galerii nie było jedyną niespodzianką, jaka spotkała Marka. Gdy
pożegnał się z nią, to dopadła go jakaś dziewczyna, oznajmiając mu, że nie
widzieli się kupę lat i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, to pocałowała
gwałtownie w usta. O tym jednak nikomu nie wspomniał.
Ospa
Emilki a później Tomka sparaliżowała na trzy tygodnie cały rozkład dnia Uli i
Markowi. Ula bowiem nie chcąc pozostawiać chorych dzieci pod opieką dziadków, postanowiła
zostać z nimi w domu sama. Pomimo nawet tego, że razem z Markiem zaangażowani
byli w nawiązywaniu nowych umów z kontrahentami. W pracy tymczasem Markowi
miała pomagać Eliza i wywiązywała się z tych obowiązków znacznie bardziej, niż
musiała. Zostawała po godzinach i była na każde zawołanie szefa. Na początku
było to dla Marka zbawieniem, ale gdy ich dłonie po raz kolejny niby przypadkiem
spotkały się, niemal ocierała się o niego biustem, zaczęła robić słodkie miny i
ubierać się prowokująco, zaczęło przeszkadzać. Kolejne zdarzenie z jednego
popołudnia przepełniło go złością i agresją.
-A
ty co tak na nią ryknąłeś? – zapytał Sebastian, który akurat pojawił się w
sekretariacie i zauważył wychodzącą Kowalik od Marka.
- Próbowała
mnie pocałować w policzek. Niby na pożegnanie. Możesz to sobie wyobrazić- mówił ze wzburzeniem. —A prędzej przytulić, po przyjacielsku, bo dostałem odpowiedź od pana Angelo, że warunki umowy są ciągle do negocjacji.
-Coś
mi to przypomina Marek- odparł poważnie Olszański. —Zachowuje się jak Ula w
pierwszych miesiącach waszej znajomości. Ciągle na straży i gotowa pocieszyć. Tylko
wygląda i ubiera się inaczej.
-Fantazja
cię ponosi Seba- wtrącił.
-Tak
samo mówiłeś o Ulce, gdy mówiłem ci, że podkochuje się w tobie. A Elizka kochać
cię nie kocha, ale leci na ciebie, więc uważaj.
Tymczasem Ulę
odwiedziła Wioletta. Jej dzieci również przechodziły ospę, była z nimi na
kontroli u lekarza i teraz czekała na Sebastiana, aby odebrał ją, Natalkę, Sarę
i najmłodszą pociechę Mikołaja. Ula, otwierając jej drzwi, wyciągnęła ze
skrzynki list. Zaadresowany był do niej, to po przywitaniu się z gośćmi otwarła.
-To
nie możliwe- powiedziała ze łzami, patrząc na zdjęcie, które chwilę później
wypadło z jej rąk.
-Tak
zabawia się twój mąż- przeczytała Wioletta, gdy podniosła zdjęcie z podłogi.
-Jak
on mógł Wiola- wyszeptała.
-Spokojnie
Ulka. To jest zbyt prawdziwe, żeby było prawdziwe.
-Jest
oczywiste Wiola.
-Ostatnio
czytałam taki artykuł, że wynajmuję się jakąś osobę nieważne czy kobietę, czy mężczyznę, która ma
kogoś przytulić, czy pocałować, a ktoś inny robi im zdjęcie. Później próbują
wyciągnąć pieniądze szantażując, że ktoś kogoś zdradza albo chcą skłócić parę czy
zemścić się za coś. Tu może być podobnie. Marek by ci kosmosu przychylił, a nie
wywinął taką świnię.
-Myślisz,
że to jest to? - zapytała już nieco spokojniejsza.
-Duże
prawdopodobieństwo Ulka. Mało to chętnych, aby zająć twoje miejsce?
-Wydaje
się realne, to co mówisz.
-Pisali
jeszcze, że idzie, to rozpoznać, bo na zdjęciach ofiara jest bierna, a ktoś
inny całuje albo obejmuje. A Marek jej nie obejmuje, tylko panienka Marka. Nawet oczy ma otwarte, a kto całuje z otwartymi oczami. Prawie zawsze się zamyka.
-Fakt. I stoi jakby był zaskoczony. To co mam teraz zrobić?
-
Ja bym nic nie mówiła Markowi i nie robiła awantury, tylko poczekała na
rozwinięcie się sytuacji. Jakaś tam puderniczka nie może rozbić ci małżeństwa.
-Chyba
masz rację. Nie mogę być Pauliną.
-Dokładnie.
To co może soczek przyniesiesz dzieciakom?
Gdy
Ula wyszła po sok do kuchni, to swoim telefonem zrobiła zdjęcie fotografii
przedstawiającej Marka i jakąś kobietę. Sama nie kazała nic mówić Markowi, ale
uważała, że powinien wiedzieć o zaistniałej sytuacji, a najlepszym sposobem
było przedstawienie mu jej dyskretnie i bez Uli.
Jadąc
do domu Marek czuł się, jak przed laty, gdy to Ula pocałował go po firmowej
wigilii. Był rozdrażniony i zły. Jego ponury nastrój przeniósł się i do domu, i
po raz pierwszy od czasu, gdy zamieszkali razem było ozięble. Na swój brak
nastroju Marek znalazł szybko wytłumaczenie i problemy z panem Angelo. Ula na
swój brak humoru zaś miała wymówkę w postaci zmęczeniem trzytygodniową opieką
nad chorymi dziećmi. We wymówkę Uli Marek uwierzyła, ale w Marka Ula mniej i
znowu naszły ją wątpliwości.
Kolejnego
dnia rano Marek postanowił wyjaśnić sprawę z Elizą i powiedzieć jej co myśli o
jej zachowaniu. Prędzej zawitał do niego jednak Sebastian ze zdjęciem, które
zrobiła Wioleta.
-Złe
wieści Marek- rzekł od drzwi. —Ktoś ci bruździ w związku z Ulą. Sam popatrz- dodał podając mu swój telefon.
-To ta
kobieta, z parkingu przy galerii, która rzuciła się nagle na mnie- rzekł spoglądając na telefon przyjaciela. —Skąd to
masz?
-Wiola
zrobiła wczoraj w tajemnicy u ciebie w domu. Ulka dostała je pocztą.
-To
znaczy, że Ula widziała? – zapytał ze wzburzeniem.
-Spokojnie
Marek- wtrącił. —Wiolka uspokoiła ją, że jest teraz taka metoda na całowanie.
Ktoś rzuca się na kogoś, całuje, a inny robi zdjęcie i jest dowód na zdradę, na
szantaż, na dobry początek rozbicia związku czy na zemstę.
- Teraz
rozumiem, dlaczego wczoraj Ulka po raz pierwszy od czasu jak mieszkamy razem
tak dziwnie się zachowywała- mówił klarownie. —Myślała, że ją zdradzam. Musiała
strasznie się czuć. A ja głupi dałem jej dodatkowe argumenty, gdy byłem oschły.
-Ula
to mądra dziewczyna i na pewno wszystko sprawdzi, a nie uwierzy w marne
zdjęcie.
-Oby. Kto
może być tak podły Seba?
-Nie
zdziwiłbym się jakby stała za tym Eliza. I pomożemy ci z Wiolą znaleźć ci to indywiduum.
-Dzięki.
Jesteście najlepszymi przyjaciółmi, jakich możemy mieć z Ulką.
W
czasie, gdy Marek rozmawiał z Sebastianem, to Ula rozmawiała z Elizą. Obie
odprowadzały swoje córki do szkoły i spotkały się przed budynkiem.
-A ty
co taka zamyślona? - zagadnęła Kowalik. —Znowu problemy z mężem?
-Nie.
Jestem po prostu zmęczona opieką nad dwójką chorych dzieci. I co miało znaczyć
te znowu?
-Ostatnio
widziałam go z jakąś panienką w galerii, to pomyślałam, że coś się stało
ponownie.
- To
była Kinga moja bratowa i Marek przypadkiem ją spotkał- wyjaśniła spokojnie.
-To
dobrze, bo wczoraj usłyszałam rozmowę telefoniczną Marka z jakąś Karolcią i
myślałam, że to ona. Umawiali się na dzisiaj. Nawet nie krył się z tym.
-Czy
ja cię prosiłam o szpiegowanie Marka? - wtrąciła ostro.
-Nie
ma o co się denerwować Ula. Chcę tylko pomóc.
-Dzięki,
ale sama poradzę sobie z Markiem- odparła, ucinając rozmowę.
Do
pracy Eliza szła z zadowoleniem, bo znowu udało się jej zasiać niepokój w Uli.
Ze słów Dobrzańskiej wywnioskowała też, że z Markiem nie układa się jej i
widziała w tym szansę dla siebie. W pracy jednak czekała na nią niemiła
niespodzianka.
-Nigdy
więcej nie zachowuj się jak wczoraj i w ostatnich dniach- rzekł jej Marek, gdy
tylko weszła do biura. — Jestem szczęśliwie żonaty, jakbyś tego nie zauważyła.
Szczęśliwy z twoją koleżanką- zaakcentował.
-Fantazja cię ponosi- odparła opryskliwie. —Macie problemy z Ulą i próbujecie winnych znaleźć.
-Nie mamy żadnych problemów- wtrącił.
-To, dlaczego Ula kazała mi cię śledzić?
-Ula do czegoś takiego nigdy by się nie posunęła, a ty do kłamstwa tak- odparł pewny swoich słów.
- Widocznie jej nie znasz- rzuciła bez zająknięcia. —A tak na marginesie, to zainteresowałbyś się trenerem Uli z klubu fitness, a nie robił mi wymówki.
-Tylko jedno chcę ci powiedzieć- odparł, cedząc słowa. —Masz trzymać się z dala ode mnie i Uli. Jeśli nie to postaram się o zwolnienie dla ciebie i fakt samotnej matki mnie przed tym nie zatrzyma. Ani Ula. Zrozumiałaś? – zapytał z naciskiem.
-A mam inne wyjście?
-Fantazja cię ponosi- odparła opryskliwie. —Macie problemy z Ulą i próbujecie winnych znaleźć.
-Nie mamy żadnych problemów- wtrącił.
-To, dlaczego Ula kazała mi cię śledzić?
-Ula do czegoś takiego nigdy by się nie posunęła, a ty do kłamstwa tak- odparł pewny swoich słów.
- Widocznie jej nie znasz- rzuciła bez zająknięcia. —A tak na marginesie, to zainteresowałbyś się trenerem Uli z klubu fitness, a nie robił mi wymówki.
-Tylko jedno chcę ci powiedzieć- odparł, cedząc słowa. —Masz trzymać się z dala ode mnie i Uli. Jeśli nie to postaram się o zwolnienie dla ciebie i fakt samotnej matki mnie przed tym nie zatrzyma. Ani Ula. Zrozumiałaś? – zapytał z naciskiem.
-A mam inne wyjście?
Po
powrocie do domu Marek próbował poprawić relacje z Ulą. Przyszedł wcześniej z
pracy, kupił kwiaty, zrobił kolację, bawił się z dziećmi i obejrzeli we czwórkę film o Smerfach. Na
temat zdjęcia i Elizy nie rozmawiali, choć do tej pory wszystko sobie wyjaśniali od razu. Tym razem postanowił atmosfery nie zagęszczać i
poczekać aż sprawa tajemniczego zdjęcia się nie wyjaśni. Ula również za namową Wioli temat omijała, ale było jej ciężko.
Kowalik tymczasem próbowała
dowiedzieć się od Uli czegoś na temat zdjęcia, które wysłała, ale ta temat omijała. Sama też
nie mogła spytać, bo oznaczało to przyznanie się do winy. Niezadowolona z faktu, że jej plan ze zdjęciem
nie przyniósł zamierzonych celów, próbowała uderzyć z drugiej strony i wzbudzić w Marku
podejrzenia. W tym miał pomóc jej Mateusz. Słyną z tego, że żadna do tej pory mu
się nie oparła.
-Co
powiedziałabyś na ten obóz treningowy z naszą grupą z klubu fitness i Mateuszem?
– zapytała, gdy spotkały się na kawie.
-Nie
lubię za bardzo naszego trenera. Rozbiera mnie oczami i najchętniej zmieniłabym
grupę.
-On na
wszystkie tak patrzy Ula- przekonywała. —A ty potrzebujesz wakacji bez męża i
dzieci. Kiedy taki wyjazd miałaś ostatni raz.
-W SPA
przed ciążą Wioli.
-To
jakieś półtora roku temu. Najwyższy czas odpocząć. Chyba że Marek samą cię nie puści.
Rozmowę
przerwał im telefon ze szkoły od wychowawczyni Emilki i Jessiki. Kobieta
zadzwoniła do Kowalek, oznajmiając jej, że obie dziewczynki poszarpały się i
pokłóciły. Do Uli również dzwoniła, ale ta miała rozładowany telefon.
Równolegle we firmie również działy się ważne rzeczy.
-Bingo
Marek- rzekł Sebastian od drzwi. —Poszperałem w Internecie i pogadałem ze
znajomymi i znalazłem dziewczynę ze zdjęcia. To Weronika Mróz. Wiola umówiła
się z nią i jej fagasem za dwie godziny w naszym parku na zlecenie. Wyciągniemy z niej, kto stoi
za tym zdjęciem.
-W
końcu- odparł z ulgą. —Mam dość tych cichych dni z Ulą.
-To
dzisiaj będziesz świętować Marek.
Do
szkoły Emilki i Jessiki dotarł również Marek. Wychowawczyni nie mogąc dodzwonić
się do Uli, zadzwoniła do Marka. Cała trójka spotkała się przed szkołą, a winowajczynie
czekały na nich przed klasą.
-To,
co się stało, że się pokłóciłyście? – zapytał łagodnie Marek. —Jakiś chłopiec?
-Ona
powiedziała, że znalazła w szufladzie mamy zdjęcie, jak całujesz jakąś panią-
rzekła z wyrzutem Emilka. —A mówiłeś, że tylko mamusię kochasz.
-To
jednak ty wysłałaś to zdjęcie- zwrócił się ostro do Kowalek. —Seba od początku
cię podejrzewał.
-To
znaczy, że wiedziałeś? –zapytała Ula męża.
-Od
początku. Wiola zrobiła zdjęcie telefonem i pokazała Sebie a on mi.
-A ty
nie umiesz trzymać języka za zębami- rzekła tymczasem Eliza do córki. —Jesteś
jak ojciec. We wszystko się wtrącasz.
Dalej
niedane było im porozmawiać, bo pojawiła się wychowawczyni i poprosiła rodziców
na rozmowę. Po wyjściu zaś emocje wróciły.
-Dałam
ci pracę, zwierzałam, a ty chciałaś zepsuć mój związek? – zaczęła Ula. —Albo
może męża odbić. Jesteś podła i dwulicowa jak mało kto. Założę się, że ten wyjazd też specjalnie mi zaproponowałaś.
-Życie
jest brutalne i składa się z dołów, górek i wyrachowania Ula- odparła bez skruchy.
-To
jak było z tą panią? – zapytała Emi.
-Tatuś
nie całował tej pani, tylko ta pani tatusia i zrobiła to specjalnie. Ktoś chciał nas skłócić- wyjaśniła jej Ula,
kucając przy niej.
-
Dokładnie córeczko- dodał Marek. —Kocham twoją mamusię, tak jak ci mówiłem. A
ty możesz się pakować- zwrócił się do Kowalik. —I nie licz na odprawę ani na
referencje. Nie pokazuj się w ogóle w naszym życiu.
-Nie
ty to kto inny- prychnęła.
-To
nie będziemy już spotykać się z Emilką, jej mamą i rodziną? - zapytała ją
córka.
-Nie,
bo wszystko zepsułaś- odparła jej z wyrzutem. —Mogłaś mieć tak duży dom, jak
Emilka, jej tatusia, pieniądze, a tak dalej będziesz biedna.
-Dlaczego
miał być moim tatusiem, skoro to tata Emi? - usłyszeli odpowiedź dziewczynki,
gdy matka ciągła ją w stronę wyjścia.
Chwilę
po nich ze szkoły wyszli i Dobrzańscy.
- Powinnam
prędzej zauważyć, że Eliza tylko miesza w naszym życiu. O nic ją nie prosiłam,
a donosiła mi, co porabiasz podczas mojej nieobecności. Najpierw powiedziała mi, że widziała cię w
towarzystwie Kingi w galerii, a później, że umawiałeś się z jakąś Karoliną.
-To
koleżanka z liceum- wyjaśnił. —A ty, dlaczego nie wspomniałaś mi o zdjęciu.
-Wioletta
powiedziała mi o tych podstawionych osobach i żeby poczekać.
-Cała
Wiola. Miewa czasami przebłyski rozsądku. Tego dnia, gdy dostałaś zdjęcie miły nie byłem
po powrocie z pracy, prawda kochanie- ni stwierdził, ni zapytał.
- Fakt
wyczułam, że byłeś inny i pomyślałam, że jednak jest coś na rzeczy- odparła
szczerze.
-To,
dlatego że Eliza pocałowała mnie w policzek na pożegnanie. Niby na pocieszenie
po nieudanych negocjacjach z Angel. Ostatnio w
ogóle drażniła mnie. Robiła wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę i powinienem
znacznie prędzej to uciąć. Może nie byłoby tych kłopotów.
-Wątpię
Marek- odparła dobitnie. —Zdjęcie i tak by wysłała. Tak jak i mówiła i robiła to wszystko, żeby
nas skłócić.
-Chyba
masz rację. Kobiety jej pokroju tak już mają.
-To
były trzy najgorsze dni od czasu naszego ślubu Marek i cieszę się, że mamy je
za sobą.
-Dla
mnie również- rzekł z zamyśleniem. —I obiecuję ci, że już nigdy więcej się to
nie powtórzy i zawsze będziemy wszystko wyjaśniać sobie. Nie mówmy już o niej i
o tym, co niemiłe. Co powiedziałabyś na trzydniowy wyjazd do Bratysławy? – dodał,
obejmując w pasie. — Mieliśmy jechać na walentynki, ale dzieci były chore, to
możemy pojechać za dwa tygodnie na twoje urodziny.
-Bardzo
chętnie.
-To
jeszcze dzisiaj porozmawiamy z rodzicami i spytamy, czy zostaną z dziećmi. Teraz
zapraszam cię na obiad, a później skoczylibyśmy do domu. Chata akurat pusta.
-Mówisz
jak nastolatek- zagadnęła z uśmiechem.
-Bo
się tak czuję i nie mogę doczekać się, kiedy wylądujemy w łóżku. Mamy co świętować kochanie.
Dwa
tygodnie później na lotnisku Ula z Markiem pożegnali się z dziećmi oraz Dobrzańskimi
i odlecieli do Bratysławy. Stolica Słowacji przywitała ich piękną pogodą i pięknymi
zabytkami. Na
pierwszy dzień zaplanowali sobie obejrzenie ciekawych miejsc w pobliżu hotelu.
Zwiedzili Zamek Bratysławski, Katedrę Świętego Marcina, Stare Miasto, a
wieczorem poszli nad Dunaj. Chodzenie nad rzeki wieczorami było ich tradycją i w
każdy mieście, gdzie mieli okazję być wybierali się na taką wycieczkę. Bez kuchni
słowackiej nie obył się i uraczyli się zupą Bryndzową,
Haluszkami ze szpinakiem, pieczoną kaczką i piwem.
Następnego
dnia przypadały trzydzieste piąte urodziny Uli. Marek z tej okazji zamówił na
ósmą śniadanie do pokoju i bukiet małych róż. Tuż przed tą godziną delikatnymi
pocałunkami obudził żonę.
-Kochanie
wszystkiego najlepszego z okazji urodzin- szeptał przy ustach.
-I z
czego się cieszyć, skoro kolejny rok do przodu- wymruczała, nie otwierając
oczu.
-To
może to ci poprawi humor kochanie- odparł, wręczając jej prezent.
-Książka-
rzekła, siadając na łóżku i oceniając wizualnie prezent.
-Niezwykła
książką, bo jedyny egzemplarz- odparł, gdy Ula odwijała z papieru.
-Marek
Dobrzański Historia miłości Uli i Marka- przeczytała. Było też ich zdjęcie.
-Napisałeś
książkę o nas.
-Takie
bazgroły. A na pierwszej stronie jest dedykacja.
- Dla
mojej najukochańszej żoneczki Urszuli Dobrzańskiej z domu Cieplak i naszych dzieci Emilki i Tomka- przeczytała i
przewróciła kolejną stronę.
Był
sierpniowy wczesny poranek, gdy po raz pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć się i
zamienić parę słów. Ja Ulę wziąłem za dziewczynę z fundacji zbierającą
pieniądze na jakiś zacny cel. Na taką mi wyglądała i nie przypuszczałem, że
skończyła dwa kierunki studiów, jest świetną ekonomistką i przyszła na rozmowę
kwalifikacyjną. Ona zaś zakochała się na zabój. Pracę dostała z przypadku, bo mój
kumpel chciał już zatrudnić kolejną ładną sekretarkę, ale tym razem
potrzebowałem kogoś naprawdę kompetentnego. Parę dni później w czasie pokazu popełniła
gafę, bo przez megafon wykrzyczała, że nie kocham mojej ówczesnej narzeczonej Pauliny. Było
to nawet prawdą, bo w miłość nie wierzyłem. Taki incydent nie mógł przejść bez echa i dałem upust złości i nakrzyczałem na nią. Parę minut później wyciągnęła mnie z płonącego
samochodu i tym samym uratowała życie. Dzień później nie dopytując się i
sugerując tylko zdjęciem za uratowanie mi życia, oficjalnie podziękowałem
Wioletcie mojej drugiej sekretarce i przy okazji najlepszej przyjaciółce mojej
narzeczonej. Uli zaś wręczyłem zwolnienie. Dopiero pan Władek podesłał mi płytę z monitoringu i dowiedziałem się
prawdy. Pojechałem do Rysiowa, gdzie wraz z rodziną mieszkała Ula, wszystko
naprawiłem, przeprosiłem i poprosiłem o powrót do firmy. Od tego czasu zaczęła
się nasza przyjaźń, choć początki z mojej winy nie były usłane różami i
popełniałem kolejne błędy źle oceniając ją i uważając, że szpieguje na rzecz
Aleksa Febo brata narzeczonej –
zakończyła czytać akapit. —To pisanie książki zajmowało ci w ostatnim czasie
tyle czasu- ni spytała, ni stwierdziła.
-Fakt
i musiałem utrzymać w tajemnicy. Tylko ta Karolina, z którą umawiałem się wiedziała. Zajmuje
się korektą i powiedziała, że się popłakała czytając.
-Kto
by się nie popłakał kochanie na taką historię. I jest to najpiękniejszy prezent, jak mi dałeś.
Oprócz dzieci.
-Dla
mnie to ty jesteś prezentem od losu i nasza rodzina- odparł, całując w usta. —A
wracając do dzieci, to zazdroszczę Sebie, że jest lepszy ode mnie w dzieciach. Może
postaralibyśmy się o bobaska.
-Ładniej
nie mogłeś poprosić o kolejne dziecko? -zapytała z wyrzutem. —Tylko chodzi ci o
rywalizację.
-Ula
chciałbym mieć kolejne dziecko i kolejną cząstkę ciebie do kochania- wtrącił.
-Tak
lepiej. To powiem ci, że być może zaliczyliśmy wpadkę dwa tygodnie temu.
Zadowolony- mówiła, przerzucając kolejną stronę w książce.
Na spokojną rozmowę mieliśmy czas we windzie.
-Ula zawsze mówiliśmy sobie prawdę. To możesz powiedzieć mi
łaskawie, co się stało?
-Zakochałam się w tobie i przepraszam- wtrąciła i wyszła.
Chwilę później dopadł mnie Sebastian i sprawa weksli i uwodzenia
wróciła.
Nasze wyjcie do kina nie tak miało wyglądać,
bo Ula wyszła, zanim ja pojawiłem się w sekretariacie- czytała kolejną stronę. —Wszystkiego mogłem spodziewać się, ale nie tego, że da
mi kosza. Nawet Sebastian zakpił i stwierdził, że z Brzydulą nie daję sobie
rady, a z innym panienkami radziłem sobie bez najmniejszych problemów.
Po powrocie
z lunchu z Pauliną wszystko się zepsuło. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że Ula przeczytała
listę rad Seby i dlatego jest taka inna. Tematu nie drążyłem, bo powiedział mi, że rozbolała
ją głowa i chciałaby dostać wolne na resztę dnia, to jej dałem. Dzień później
nic się nie zmieniło. Już rano było można wyczuć dystans, jaki ma do mnie. Na
moje miłe dzień dobry i pocałunek w szyję odparła bardzo służbowo. Kolejne
odpowiedzi cieplejsze nie były. Popołudnie zmiany też nie przyniosło.
-Może wyjdziemy na lunch? – zagadnąłem dyskretnie i z nadzieją.
—Ogród Smaków zawsze dobrze nam wychodził.
-Nie jestem głodna- odparła jednak chłodno.
Ula dała mi szansę powrotu do firmy i nawet Piotr tego szczęścia
mi nie mógł zepsuć. Oczywiście szansy tej też nie zamierzałem zmarnować i dwoiłem
się i troiłem, aby z obowiązków wywiązywać się jak najlepiej.
W sukni ślubnej Ula wyglądała przepięknie i chciałem
jak najszybciej powiedzieć jej, że ją kocham. To, że i ona mnie kocha już wiedziałem.
Najpierw jednak czekały obowiązki zaprezentowania dzieła Pshemka.
-Na to właśnie czekaliśmy- zacząłem mowę, podając rękę Uli i
prowadząc po wybiegu. —Na tę suknię. Najważniejszą. Jak ma się tą jedyną, to
inne są nieważne- mówiłem, mając na myśli coś bardziej ważniejszego niż suknia.
Po zaprezentowaniu wszystkich kolekcji przyszedł czas na finał i
pokazanie się na scenie najważniejszej osoby, czyli projektanta. Pshemko jak na
wielkiego mistrza przystało, przywitany był oklaskami i wrzawą.
Dla mnie jednak najważniejsza
osoba stała tuż obok i patrzyła z miłością.
-Ula był u mnie Piotr i powiedział mi- próbowałem przekrzyczeć
wrzawę na cześć Pshema i nieświadom tego, że mówię do mikrofonu. —Powiedział
mi. Jeśli, to prawda to cudownie, bo ja też cię bardzo, bardzo mocno kocham.
Przez kolejne sekundy na sali panowała cisza, a chwilę później
rozbrzmiały okrzyki radości. Odpowiedź z
ust Uli co prawda nie padła, ale mina, uśmiech i radość w oczach były
odpowiedzią i moim szczęściem.
- Kocham
cię Marek- rzekła Ula, zamykając książkę. —Mówię to za wtedy i za dzisiaj.
-Codziennie
udowadniasz mi swoją miłość gestami i słowami kochanie- odparł czule.
-Staram się jak mogę. A na dedykację mogę liczyć panie Dobrzański?
-Życzy sobie pani w książce czy może gdzieś tutaj?- zapytał całując ramiona.
-Staram się jak mogę. A na dedykację mogę liczyć panie Dobrzański?
-Życzy sobie pani w książce czy może gdzieś tutaj?- zapytał całując ramiona.
Już teraz wielkie Gratulacje z powodu tak imponującej ilości wejść i życzę ci kolejnych takich ilości, a nawet więcej, oraz kolejnych tak świetnych pomysłów na opowiadania.
OdpowiedzUsuńMini świetna osobiście uwielbiam ten cykl miniaturek.
Całe szczęście, że Violi udało się przekonać Ulę co do wierności męża. Widać również jak wielka jest ta ich miłość. Co w dzisiejszych czasach jest mało spotykane. Ale i przyjaźń całej czwórki też jest widać prawdziwa i mogą zawsze na siebie liczyć.
Pomysł na prezent dla żony Marek miał świetny spisując wszystko i robiąc to w formie książki-pamiętnika. Mam nadzieję, że błogosławiony stan pani Dobrzańskiej się potwierdzi.
Czekam na kolejną mini z cyklu oraz inne opowiadania.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Dzięki za gratulacje.Tobie również życzę obfitości w tej dziedzinie. Jak dalej będzie to nie wiem. Rodzina najważniejsza.
UsuńCykl na takie mini wyłączności nie mam i możesz stworzyć własną Emi i Tomka. I nie wiem kiedy będzie i czy będzie kolejna część. Jeśli będzie to coś przed tymi wydarzeniami.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Wiadomo rodzina przede wszystkim. Ale ja jestem pełna podziwu dla ciebie. Ja nie wiem czy byłabym wstanie wygospodarować chociaż pięć minut dla siebie będąc w takiej sytuacji co ty. Dom, mąż, roczny maluszek potrzebujący teraz najwięcej uwagi, praca i ogródek, a dodatkowo pisanie. Dlatego wielki szacun kochana. Też jestem mamą ale już czternastolatka.
UsuńGorąco pozdrawiam
Julita
Instytucja teściowa i siostra są niezastąpione. Mąż ma też pracę w systemie 12 godzinnym to później ma sporo wolnego. Niestety ale siostra wraca do szkoły i popołudniami znowu zostanę sama z dzieckiem.
UsuńPozdrawiam miło. Jutro może bonus.
Przepiękna mini opowieść zamknięta w kilkunastu linijkach ,bo część do krótkich nie należy ,ale jest tak wciągająca ,ze nie sposób się od niej oderwać ,a ta Eliza inteligencją nie świeci ,a jedynie głupotą. Uknuła intrygę zachowując się podle rozbijając czyjąś rodzinę. Violka na szczęście czuwała nad przyjaciółki małżeństwem ,a Ula nie dala się zwieść jakimś plotkom i durnemu zdjęciu.Książka piękny i oryginalny prezent. Ich historia miłości zdecydowanie warta jest spisania i wydania. Z pewnością bym po nią sięgnęła chociaż wolę inne gatunki powieści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i gratulacje z tak imponującej liczby wyświetleń. Idziesz jak burza. :).
Fakt Eliza mądrością nie grzeszy. Już córka wydaje się mądrzejsza stwierdzeniem dlaczego tatuś Emi ma być jej tatusiem.
UsuńJa również poczytałabym, chociaż ja ostatnio czasu na książki czasu nie mam. Tylko te dla dzieci.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis i życzenia. U Ciebie również całkiem, całkiem ładnie to wygląda.
Gratuluję RanczUla.
OdpowiedzUsuńMini faktycznie długa, ale przynajmniej zamknięta w jednej części i nie trzeba czekać na kolejną część. I gdyby zakończona była w połowie to zachodziłabym w głowę czy Elizie uda się rozbić małżeństwo Uli. Olszańscy na plus. Tak jak Jessika. To dobrze, że ma długo język i wygadała przed Emilką to co znalazła u mamy.
Czekam na kolejną część Panicza Marka i te niedokończone opowiadania.
Pozdrawiam Cię i rodzinę, że pozwala Ci pisać.
Dziękuję za pozdrowienia, przekażę.
UsuńMiałam już podzieloną na pół i ta druga miała być dodana właśnie wczoraj albo dzisiaj, ale nie chciałam stresować nikogo. Sama jestem ciekawa co dalej u innych autorek.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
RanczUla, przede wszystkim gratulację za ilość wejść!!! Mini świetna, przeczytałam na jednym wdechu.Trochę martwiło mnie, że oboje jeszcze nie potrafią powiedzieć co ich gryzie. Marek powinien od razu wywalić taką Elizę na zbity pysk, nie patrzeć, że "przyjaźni" się z Ulą, bo jak widać zbyt późno, a nawet wręcz przez przypadek wyszły prawdziwe intencje tej znajomości.Sama tak zrobiłam jakieś 20 lat wcześniej z moją a nawet mojej znajomej przyjaciółką, która niby nie a chodziło jej tylko o to, że ja mogę mieć lepiej niż ona. W życiu jak się ma miękkie serce tak jak Ula to trzeba mieć też twardą pupę/ładnie mówiąc/.Czekam na
OdpowiedzUsuńkolejne Twoje mini, koniec Panicza Marka i jeszcze raz gratulacje. Pozdrawiam Agata
Dziękuję za gratulacje.
UsuńNa początku Eliza zachowywała się w miarę porządnie nie licząc tylko donoszenia Ulce. A Ula ma po prostu dobre serce i myśli, że każdy jest uczciwy. Takie małe nieporozumienia czasami są potrzebne małżeństwu a im nie zaszkodziło.
Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Czy zawsze musi się znaleźć jakaś sucz, która w ramach odreagowania niepowodzeń we własnym życiu będąca najczęściej ich autorką, wchodzi z buciorami w czyjeś szczęśliwe i poukładane życie tylko po to, żeby knuć i mącić, byleby zepsuć tę sielankę i mieć z tego jakąś chorą satysfakcję? Ula jak to Ula wciąż wierzy w dobroć człowieka i nic nie podejrzewa, że pod bokiem ma prawdziwą żmiję. To typ kobiety bez skrupułów, nigdy niczego nie żałującej, czerpiącej radość z czyjegoś nieszczęścia i kalkulującej zupełnie na chłodno. Dla takiej nie istnieją wyrzuty sumienia. Prawdziwa, wredna suka. Nie dziwię się, że jej mąż tego nie wytrzymał. Na szczęście zarówno Marek i Ula pokładają w sobie zaufanie i na tyle dobrze się znają, że nie wierzą w plotki. Kolejne szczęście, to posiadanie prawdziwych przyjaciół. Niemałą rolę odegrała tu też mała Emilka, która jest naprawdę dociekliwą i mądrą dziewczynką.
OdpowiedzUsuńNa koniec piękny gest ze strony Marka w postaci pamiętnika opisującego ich początki i szczęśliwy finał, gdzie oboje wyznają sobie miłość.
Bardzo ładna mini i czytało się świetnie. Wielkie gratulacje z powodu ogromnej ilości odwiedzin bloga. Życzę, by licznik wciąż bił i nigdy się nie zatrzymał.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Dzięki za życzenia. Staram się żeby licznik bił i czytało się lekko i przyjemnie.
UsuńZ tym prezentem to trudno było wymyślić coś oryginalnego i na myśl przyszedł mi pamiętnik Uli i spisanie ich miłości.
Niestety, ale kobiety pokroju Elizy były są i będą. Tylko niektóre( patrz głównie Wiola) zmieniają się na lepsze. Ula i Marek na szczęście te pierwsze zgrzyty mają za sobą w małżeństwie. U nich było to osiem lat po ślubie a u mnie jednodniowe w rok i dwa miesiące.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Violka i Seba są naprawdę świetnymi przyjaciółmi :) Udało im się pogodzić Ulkę i Marka. Prezent Dobrzańskiego - wspaniały ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiola i Seba wspaniałymi przyjaciółmi a Emi wspaniałą córką, bo i ona przyczyniła się do pogodzenia rodziców.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Polecam komentarz pod ostatnim wpisem o Paniczu.