Wydarzenia
z osiemnastki Marka pomału przechodziły w niepamięć, a młodzież z liceum
Batorego zaczęła interesować się ciążą jednej z uczennic trzeciej klasy. Ula
jednak tak łatwo nie zapomniała o zakładzie Marka i Kacpra, o to który z nich jako
pierwszy umówi się z nią na randkę. Marek oczywiście próbował na wszystkie
sposoby przekonać ją do siebie, ale Ula była uparta i ich znajomość ograniczała
do czysto klasowych relacji. Podobnie było z pracą w redakcji szkolnej gazetki.
On był szefem a ona jego podwładną. Nie chciał też robić nic na siłę, aby
sprawy nie pogorszyć i poczekać na lepsze czasy. Podobnie radził mu Sebastian,
który też obiecał, że porozmawia ze swoją Wiolką a dobrą koleżanką Uli. Miała
ona nieco wpłynąć na Ulę. Niechęć Uli do Marka zaś podobała się Dominice i
Klaudii, które ciągle rywalizowały o jego względy.
Parę
dni po urodzinach Marka również Ula obchodziła swoje urodziny. Były to dopiero siedemnaste
urodziny, to nic wielkiego nie wyprawiała. (Marek jest starszy od reszty klasy,
to stąd jego osiemnastka). W szkole tylko poczęstowała koleżanki cukierkami,
przyjęła życzenia, a w prezencie dostała maskotkę. Nie był to jedyny prezent,
bo po powrocie ze szkoły w torbie znalazła małą ozdobną torebkę a w niej
wisiorek słonik i życzenia.
Aby zawsze przynosił Ci szczęście i oddalał to, co nieprzyjemne.
Głównym
podejrzanym mógłby być Marek, ale z powodu choroby przez trzy dni nie było go w
szkole. Podobnie jak Sebastiana, który właśnie tego dnia był nieobecny. Gdy Marek
wrócił i dojrzał zawieszonego słonika na piersi Uli, uśmiechnął się z
zadowoleniem.
Pod koniec
marca los sprawił, że musieli razem popracować. Marek bowiem razem z kolegą z
innej klasy miał wystartować w wojewódzkiej olimpiadzie matematyczno-
informatycznej, ale Damian uległ wypadkowi samochodowemu i czekało go długie
leczenie. Ich matematyk zaś zadecydował, że Ula zastąpi go. Zwłaszcza że gdy
była jeszcze w starej szkole, to brała udział w tego typu zmaganiach. Odnosiła
również sukcesy indywidualne i grupowe. Propozycja nauczyciela ucieszyła ją na
początku, ale później, gdy dowiedziała się, kto ma jej partnerować, było
gorzej. Chciała nawet odmówić nauczycielowi, ale taki udział w olimpiadzie był
mile widziany w dostaniu się na wyższe studia. Przygotowania oprócz szkoły
miały mieć miejsce u Marka w domu, bo tam miał większość materiałów i dobry
sprzęt komputerowy. W czasie pierwszej
takiej wizyty poznała rodziców Marka.
-Mamo
to jest Ula dziewczyna, z którą jadę na olimpiadę- przedstawił Marek.
-Dzień
dobry- przywitała się, dygając delikatnie. —Urszula Cieplak.
-Dzień
dobry- odparła z uśmiechem Dobrzańska. —To ty jesteś tą nową dziewczyną w
klasie Marka? –ni spytała, ni stwierdziła.
-W
miarę nową. Do szkoły Marka uczęszczam ponad miesiąc.
Mama
Marka wyglądała na miłą osobę, była zadbana i ładna. Przypatrywała się jej jednak
zbyt nachalnie i Ula źle to odebrała.
Nie pasuję
tu czy co? Brudna chyba też nie jestem?
Dobrzańska
tymczasem faktycznie przyglądała się jej, ale przez jej głowę przewijały się
całkiem inne myśli.
W
końcu jakaś skromna dziewczyna. Bez wymalowanych paznokci, dziur w spodniach,
makijażu, pofarbowanych włosach. Wygląda tak, jak powinna wyglądać dziewczyna w
jej wieku. Schudnie i porządnie, a nie jak niektóre dziewczyny, które wyglądają,
jakby szły na zabawę, a nie do szkoły.
-To,
co zapraszam was na obiad- zaprosiła życzliwie.
-Nie
trzeba, proszę pani- Ula próbowała protestować.
-Trzeba.
Solidny posiłek dobrze wam zrobi przed nauką.
Parę
minut później siedziała razem z Markiem i jego rodzicami w jadalni, a Helena
mogła przekonać się, że ma znaczni więcej w głowie niż inne koleżanki Marka. Główny
wpływ zaś na to miała opowieść Uli o swojej rodzinie, a co wzbudziło respekt
Dobrzańskich. Ula mogła również ocenić ojca Marka. Porównawczo był w wieku jej
ojca, ale wyglądał znacznie młodziej.
-Z
moją pilnością i zaangażowaniem oraz twoją wiedzą wróżę nam sukces- rzekł jej w
czasie jednego ze spotkań. —Poniżej
podium nie przewiduję nas.
-Ciekawe?
-wymruczała.
- Ok
Ula. Z moją pilnością, zaangażowaniem, wiedzą, systematycznością i twoją
rzetelnością, skrupulatnością i trzeźwemu myśleniu musimy daleko zajść.
-Nie
wiesz, że kto wysoko mierzy, nisko spada? -zapytała z małym rozbawieniem.
- Wiem,
ale mówię bardzo poważnie Ula. Świetnie się przecież uzupełniamy. Ja jestem
ekspertem od informatyki, a ty od matematyki. To musi zaowocować dobrym
miejscem.
-A co
będzie, jak nie podołam wymaganiom? -zapytała asekuracyjnie.
-Co
będzie? Jak zawsze Ula. Matematyk będzie zły, a informatyk powie. Nic się nie
stało kochani nic się nie stało, bo i tak zrobiliście więcej niż się dało.
-Serio
mówisz?- pytała zdezorientowana.
-Tylko
z panem od informatyki. Jeździ z nami na mecze koszykówki i zawsze nam tak mówi po jakiejś
porażce. Teraz może być podobnie. A matematyk za długo pracuje i spłynie to po nim jak woda po gęsi(
kaczce), jakby powiedziała Wiola.
-A ty nie będziesz zły jak nawalę?- zapytała delikatnie.
-Nie i niezależnie od wyniku dalej będę cię lubił Ula.
-Dobrze wiedzieć, że nie będziesz zły- odparła z lekkim uśmiechem.
-Dobrze wiedzieć, że nie będziesz zły- odparła z lekkim uśmiechem.
Z
każdym kolejnym takim spotkaniem Marek czuł, że przełamuje lody i cieszył się z
każdego najdrobniejszego miłego gestu ze strony Uli.
Humor psuł
mu jednak Marcin Jarosz chłopak z trzeciej klasy, który nieoczekiwanie zaczął pojawiać
się obok Uli. Był równie zamożny co on i tak samo przystojny.
W szkole nawet
toczyli bój o prym w byciu tym najprzystojniejszym. Obaj mieli również
porównywalne powodzenie u dziewczyn. To, że wiele ich łączyło, nie oznaczało jednak,
że się lubili. Marcin jak dla Marka była za dużym cwaniakiem i szpanerem, który
obnosi się swoim bogactwem. Marcin zaś zazdrościł Markowi tego, że dziewczyny
same lgnęły do niego, a on musiał zabiegać o ich względy. Nie miał też tak
zabójczego uśmiechu i dołeczków w policzkach co Dobrzański. Spotkania z Ulą zaś
traktował jako małą zemstę na Marku, bo dokładnie wiedział o zakładzie Marka i
Kacpra i że Ula podoba się Markowi. Ula tymczasem powodzeniem była zaskoczona, bo
w starej szkole nie miała nawet chłopaka, a tu dwóch największych
przystojniaków szkoły chciało zająć miejsce u jej boku. Odezwała się w niej też
kobieca natura i zaczęła porównywać go do Marka. W porównaniach tych zaś wygrywał
Marek. Dobrzański nie był zarozumiały, a jeśli już to tylko z udawania, lepiej
się z nim rozmawiało, był zabawniejszy i przystojniejszy.
Pod koniec marca wraz z jednym z nauczycieli pojechali do jednego z
Warszawskich liceum na olimpiadę. Oboje w poprzednich latach mieli już okazję uczestniczyć, to stres im nie towarzyszył i od początku zmagań
klasowani byli w czołówce. Przed ostatnim etapem Ula z Markiem zajmowali wysokie,
bo drugie miejsce na trzydzieści dwa zespoły. Indywidualnie było jeszcze
lepiej, bo Marek był pierwszy, a Ula wraz z inną uczestniczką trzecia. Ostatnim
zaś etapem zarówno w grupach, jak i pojedynczo była matematyka, ulubiony
przedmiot Uli. W zawodach przewidziane były również nagrody. Dla trzech
zwycięskich grup tablice interaktywne, a dla laureata indywidualnego dobrej
jakości laptop. Ta druga nagroda jak wyczuł Marek, zainteresowała Ulę. Ułatwienie
jej tego zadanie z własnej strony było łatwe i zrobił błędy w swoim zadaniu.
Liczył również na potknięcie drugiego do tej pory Filipa i Edyty z trzeciego
miejsca. O to zaś, że Ula będzie bezbłędna był pewny, bo całki i różniczki, to była
jej specjalność. Godzinę później było już wiadomo, że jednym punktem Ula
pokonała Marka i zwyciężyła, a grupowo utrzymali drugie miejsce.
-Nie mogę uwierzyć, że się nam udało tyle osiągnąć- mówiła po ogłoszeniu wyników i gdy minęła pierwsza radość.
-Nie mogę uwierzyć, że się nam udało tyle osiągnąć- mówiła po ogłoszeniu wyników i gdy minęła pierwsza radość.
-Mówiłem,
że sukces mamy murowany Ula- odparł z zadowoleniem. —I gratuluję wygranej.
-Dziękuję.
Tylko że pozbyłam cię wygranej na ostatniej prostej.
-Nic
się nie stało Ula. I tak osiągnąłem więcej, niż się dało- dodał wesoło.
-Zawsze
jesteś taki wesoły, gdy ponosisz porażkę? Jeśli tak, to cecha do pozazdroszczenia.
-Taka
moja natura. I cieszę się, że znalazłaś w moim charakterze coś pozytywnego i co
ci się podoba.
Na tym
Marek nie zamierzał poprzestać i wkrótce mógł ponownie w tajemnicy przysłużyć
się Uli. Namówienie rodziców na
ufundowanie letniego wyjazdu do Niemiec na kurs językowy trudne nie było. Wiedział bowiem, że Ula marzy o takim
wyjeździe, bo po ogłoszeniu podobnego wyjazdu do Londynu stwierdziła, że chętnie
skorzystałaby, ale z wyjazdu do Niemiec. Trudniej było powiedzieć rodzicom, że chciałby, żeby to Ula była uczestniczką kursu, a rodzice mieliby ją poprzeć u dyrektora.
-Jestem
trochę rozeznany w uczniach i wiem, że Ula ma spore szanse na wyjazd- tłumaczył
rodzicom w czasie kolacji. —Ma trudną sytuację rodzinną, pochodzi ze wsi i jest
bardzo zdolna. A pani od niemieckiego również ją chwali i widzi potencjał.
-Czyli
mamy dać jej protekcję- rzekł ojciec.
-Małą
sugestię tato. Macie dobre układy z dyrkiem i może na waszą prośbę przystać. Tak jak rok temu, gdy przyznawano stypendium. Lepiej
jednak, żeby Ula nie wiedziała, że to ja was poprosiłem o to. Jest ciągle zła
na mnie za moją osiemnastkę.
- Możesz
na nas liczyć- zapewniła mama, bo Ula podobała się im samym i cieszyło ich to,
że Markowi zależy na tak poukładanej dziewczynie. —A dla niepoznaki zafundujemy trzy takie
wyjazdy.
Dwa
dni później pani od niemieckiego ogłosiła, że będzie zorganizowany wyjazd na
kurs językowy do Drezna i że z ich szkoły wyjadą trzy osoby. Tak jak Marek
przypuszczał, Ula była pierwszą kandydatką i chętną.
-Długo
będziesz tak z ukrycia robił te wszystkie dobre rzeczy dla Uli- pytał Sebastian, Marka w czasie przerwy.
-Tak
długo, jak będzie trzeba Seba- odparł z zadowoleniem na zadowolenie Uli. —I nie zdradź się przed Wiolą.
-Spokojnie.
Wiola jak trzeba, to umie dochować tajemnicy. Do dzisiaj Ula nie ma pojęcia, że
to ona wsunęła jej do torby twój wisiorek.
-I ma
tak pozostać. Ze wszystkimi trzema sprawami.
Jeszcze tego samego dnia Wiola zdążyła opowiedzieć Sebastianowi przebieg ich rozmowy i że Ula za ich namową zamierza umówić się z Marcinem. On zaś nie omieszkał zadzwonić z informacjami do Marka. Ten zaś dalej nie zamierzał ujawniać się i przygotowywał kolejny plan na poprawienie i umilenie jej życia i rodziny. Ze wspólnej pracy w redakcji i korzystaniu z jednego komputera dowiedział się bowiem, że stara się znaleźć pracę dla ojca. Wiedział też, że jej ojciec choruje na serce i nie może to być nić ciężkiego. Wybór padł na doradcę klienta w sklepie z narzędziami i artykułami budowlanymi, który mieści się blisko jego domu, a właściciel mieszkał na tej samej ulicy. Jednocześnie jednak zlokalizowany był na przeciwko prywatnej kliniki, gdzie pracował ojciec Marcina.
Tydzień później po szkole rozniosła się plotka, że to rodzice Marcina kryją się za
kursami językowymi w Niemczech. Było to o tyle dziwne, że do tej pory nie
przysłużyli się w szkole. To zaś spowodowało lawinę plotek i domysłów. Znalazły
się bowiem osoby, które fakt ten powiązały z tym, że Ula widywana była w towarzystwie Marcina i dlatego jest jedną z tych osób, które dostały szansę na wyjazd. To natomiast
zdecydowanie nie spodobało się Uli. Nie chciała, aby inni uważali ją za
wyróżnioną poprzez znajomości.
-Chyba
zrezygnuję z wyjazdu dziewczyny- rzekła do trzech swoich koleżanek.
-Bo? -
zapytała Wioletta. —Chyba nie słuchasz tego, co mówi Klaudia i Weronika.
-Ale
Marcin dokładnie wiedział, że marzy mi się taki kurs i powiedział, że kto wie.
A teraz wychodzi, że z protekcji skorzystałam.
-Nawet
jeśli jest w tym krzta prawdy to nic złego- rzekła jej Julia. —A te dwie harpie
tylko podgrzewają atmosferę.
-Zazdroszczą
ci i tyle- dodała Majka. —Same nic nie osiągnęły w szkole, to chcą zepsuć twoje
sukcesy. Inni wiedzą, że zasłużyłaś na wyjazd. Ktoś oprócz nich powiedział ci
coś niemiłego?
-Nie.
Wydaje się, że nie obchodzi to ich.
-Widzisz
Ulka- odezwała się ponownie Wiola. —Zamiast przejmować się nimi dwiema,
powinnaś przyjąć zaproszenie Marcina na wyjście do kina i podziękować - dodała,
bo o prawdziwych sponsorach nie wiedziała.
-Muszę?
-zapytała zniechęceniem. —Pomyśli, że chcę być jego dziewczyną.
-A co
w tym złego Ulka jakby nim był? -pytała Majka. —Przystojny, jest za tobą,
szarmancki, wysportowany.
-Dokładnie-
przytaknęła Julia. —Czego potrzeba więcej?
Uczucia.
I ma w sobie coś, co mi się w nim nie podoba- myślała. Jeszcze tego samego dnia Wiola zdążyła opowiedzieć Sebastianowi przebieg ich rozmowy i że Ula za ich namową zamierza umówić się z Marcinem. On zaś nie omieszkał zadzwonić z informacjami do Marka. Ten zaś dalej nie zamierzał ujawniać się i przygotowywał kolejny plan na poprawienie i umilenie jej życia i rodziny. Ze wspólnej pracy w redakcji i korzystaniu z jednego komputera dowiedział się bowiem, że stara się znaleźć pracę dla ojca. Wiedział też, że jej ojciec choruje na serce i nie może to być nić ciężkiego. Wybór padł na doradcę klienta w sklepie z narzędziami i artykułami budowlanymi, który mieści się blisko jego domu, a właściciel mieszkał na tej samej ulicy. Jednocześnie jednak zlokalizowany był na przeciwko prywatnej kliniki, gdzie pracował ojciec Marcina.
Dzień później na Ulę czekała owa niespodzianka,
bo skontaktował się z nią pan Nowakowski i powiedział, że ma dla jej ojca pracę
a numer telefonu dostał od jej kolegi ze szkoły. Kto to był nie zdradził, bo
tak zażyczył sobie jej Anioł Stróż, jak określił się przyszły pracodawca
Cieplaka. Sama też zastanawiała się, kim może być i na myśl przyszedł Marcin,
bo poprzedniego dnia na przerwie widział ją, jak przegląda oferty pracy. Lokalizacja sklepu zaś była drugim powodem, aby sądziła, że to on.
- Marcin musiał
zabujać się w tobie na dobre- mówiła Majka, gdy Ula opowiedziała im o telefonie
i pracy.
-
-Ciekawa
jestem, co jeszcze zrobi dla ciebie- dodała Julia.
-I tak
zdobywa się dziewczynę- stwierdziła Wioletta. —Kurs, praca dla ojca i vuala.
-Nie
wiem, czy powinnam to wszystko przyjmować- odparła im hurtowo. — Będę czuła, że
muszę się mu odwdzięczyć.
-Ulka nie
stwarzaj sobie problemów na przód- wtrąciła Kubasińska. —Do łóżka przecież cię
nie zaciągnie.
-Za
same myśli zrzuciłabym go ze schodów- rzuciła zdecydowanie.
-To
teraz umówisz się z nim -ni to stwierdziła, ni zapytała Julia. —Tyle zrobił dla
ciebie i twojej rodziny.
-Może
raz wyjdę z nim, aby podziękować mu jakoś ładnie za wsparcie. Nie szukam
chłopaka na stałe.
- Dla
Marka będzie to ciosem -zagadnęła Majka. —Dla niego, każdy byłby lepszy od
Marcina.
- Po
olimpiadzie myślałyśmy nawet, że zapomnisz o tym głupim zakładzie- dorzuciła
Julia.
-Do
końca liceum zostało ponad dwa lata i tak zawsze będziesz trzymała go na
dystans? -pytała również Wiola. —Źle zrobił, ale jak długo można trzymać urazy.
-Marek
i tak ma więcej ode mnie niż zasłużył. I koniec tematu dziewczyny- mówiła
zdecydowanie.
Marcin
tymczasem nie zamierzał wyprowadzać jej z błędu i cieszył się, że ktoś pomaga
mu w zdobyciu Uli. Ula bowiem zgodziła się w końcu wyjść z nim do kina i
podziękowała za kurs i pracę dla ojca. O tym ostatnim nie miał pojęcia, ale bez
problemów poudawał, że to jego zasługa.
Sądzę, że Marek w tym ukrytym pomaganiu ma dwa cele. Jeden to przekonać do siebie Ulę, a drugi skompromitować Marcina, bo gdy ta się dowie kto jest prawdziwym Aniołem Stróżem przestanie zadawać się z Jaroszem. Aby tylko nie przesadził.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dzisiaj.
Gorąco pozdrawiam w ten zimowy wieczór.
Julita
W moim zamiarze ma tylko jeden cel. Pomóc Uli i jej rodzinie i choć trochę odpokutować swoje winy. Oczywiście prawda wyjdzie na jaw.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam i oby do poniedziałku, bo ma być cieplej.
Znowu przyjaciółki doradczynie. Skąd my to znamy. Szkoda że Ula je posłuchał. Chociaż od zgody do wyjścia daleka droga. Nadzieja w Sebie że jak w serialu oświeci Ulę kto tak naprawdę jej pomaga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Kamila.
Sama prawda. Majka, Julia i Wiola to Ela , Iza i Ala( kolejność przypadkowa). Co do reszty to nie zdradzę. Można jednak domyślić się co dalej.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Ciężko mi się jest w tym wszystkim połapać. Zbyt wiele osób wprowadziłaś do opowiadania z innych seriali i w dodatku wszyscy są rówieśnikami, o czym pisałam już poprzednio. Mimo to przeczytałam o paru pozytywnych rzeczach np. że Ulę polubili rodzice Marka za jej skromność i za normalność w sensie ogólnego wizerunku. Rozumiem, że Marek ma bardzo szlachetne odruchy i chce wesprzeć Ulę i jej rodzinę. Nie rozumiem tylko, dlaczego swoje sukcesy przypisuje temu Marcinowi. Przecież w ten sposób sprawia, że w Uli rośnie wdzięczność do tego chłopaka a jeśli tak, to on z pewnością ten zakład wygra.
OdpowiedzUsuńMam trochę mętlik w głowie i nieco się męczę przy czytaniu, bo muszę czytać każdą część wolno, żeby dobrze zrozumieć intencje bohaterów. Opisywanie ich losów wtedy, gdy byli nastolatkami, to jednak nie moja bajka, ale podziwiam Cię, że się tego podjęłaś, bo ja nie miałabym odwagi cofnąć się aż tak daleko. Poza tym bardzo doceniam fakt, że wygrzebałaś tak rzadko publikowane zdjęcia młodszej Strachoty i młodszego Jasińskiego, co z pewnością łatwe nie było.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Inne osoby to tylko imiona i twarze i nic więcej. O ich serialach nie będzie.
UsuńCo do Uli, Marka i Marcina to wyjaśniam, że Marek zakładał się z Kacprem tuż przed swoimi urodzinami i ta sprawa poróżniła go z Ulą . Sprawa z Marcinem zaś jest odzwierciedleniem wątku Targów z serialu, gdy zbieg okoliczności spowodował, że Ula wszystko zawdzięcza Piotrowi a tu wszystko wskazywało na Marcina.
Znalezienie młodych Dobrzańskich trudne nie było. Gorzej było z młodą Sochą.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Witaj, fajna ta część. Troszkę pogmatwana ale zgodzę się z poprzednimi niektórymi komentarzami, serialowe psiapsiółki Ela,Iza, Ala u Ciebie Majka, Julia i Viola chyba zaczynają mieszać jej w głowie i pchać w szpony Marcina tak jak trzy pierwsze w łapska Piotra. Ciekawe jak zachowa się Marcin na wyjściu z Ulą i jak odbierze to Marek? Pozdrawiam Agata
OdpowiedzUsuńDziewczyny będą takie do czasu jak nie znajdzie się ktoś kto otworzy oczy Uli i wszystko zmieni się o parę stopni w relacjach Uli, Marka i Marcina. Na PRAWDZIWYCH przyjaciół zawsze można liczyć.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Bardzo fajna część ;) Mam nadzieję że, Ulka wybaczyła już Markowi ten zakład. Dobrzańskiemu naprawdę zależy na Ulce, a Marcinowi nie. Ula sama ma do Marcina jakieś złe przeczucia, ale pod wpływem przyjaciółek umówiła się z nim. Marcin przypisał sobie zasługi Marka, ale on chyba nie wie że to Marek wszystko robi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Dziękuję za miłe słowa. Ula jest bliska wybaczenia, ale do zaufania Marek będzie musiał chwilę poczekać. Owszem Marcin nie wie, że to dzięki Markowi udaje się mu umówić z Ulą.Prawda już w kolejnej części wyjdzie na jaw.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.