W czasie, gdy Marek z Sebastianem ustalali kto
stoi za wpisami Uli, to ona sama z koleżankami również rozmawiała na temat kto
mógł zrobić jej coś takiego.
-Dominika i Klaudia to dwie pierwsze na liście
podejrzanych- mówiła Wioletta. Od dawna próbują wzbudzić zainteresowanie Marka.
-Gdyby tak udało się przejrzeć ich telefony-
dodała Julia.
-Jest jeszcze Marcin wśród podejrzanych- wtrąciła
Majka.
-Mi najbardziej przykro, że Marek we wszystko
wierzy- odparła Ula.
-Czyli zależy ci na Marku- pytała Wioletta?
-Nie zależy tylko jest mi przykro, jak mówiłam.
Podejrzewa mnie o coś co nie zrobiłam.
-Olej sprawę- odparła Julia.
-Może wtedy Marek zmądrzeje- dodała Majka.
-Ja tam potrzymałabym go w niepewności- mówiła
Wioletta. Już raz mu wybaczyłaś Ula. Te historie z zakładem, a nie ma tak, żeby
wszystko im wybaczać
-Na razie to ja nie mam nic do gadania dziewczyny.
Ale na kolana nie będę padać i przepraszać albo błagać, żeby mi uwierzył.
Tymczasem Marek i Sebastian dowiedzieli się, że za
wszystkim stoi Dominika. Z odkryciem kart Marek długo nie czekał i jeszcze przed
dzwonkiem oznajmiającym koniec przerwy rozmówił się z koleżanką na temat tego czego
się dowiedział.
-Co ma znaczyć te oczernianie Ulki- pytał Dominikę, a mówił tak głośno, że osoby będące już w klasie słyszały początek rozmowy i
ucichły.
-Niby co- pytała zaskoczona? Oskarżasz mnie o coś?
-Sama powinnaś wiedzieć o co?
-Ale nie wiem. Może mnie oświecisz? - pytała
pewnym głosem
-Wiem, że byłaś wczoraj w bibliotece w tym samym
czasie co opublikowany post na forum.
-No i? Każdy ma tam wstęp.
-Korzystałaś ze stanowiska dwa i z historii
przeglądania komputera wiem, że ktoś logował się na to forum.
-Na mózg ci chyba padło -odparła, ale mniej pewnie.
-Jestem pewny, że to ty i albo powiesz mi, dlaczego
zrobiłaś takie świństwo Uli, albo pójdę do wychowawczyni.
-Odkąd pojawiła się to we wszystko musi się wtrynić-
odparła. Nawet ty masz jakiegoś hysia na jej punkcie.
-Może i mam, bo jest pierwszą dziewczyną, która sobą
coś uosabia.
-Rok temu inaczej myślałeś i inne były w twoim
typie- mówiła.
-To było rok temu i zmądrzałem. I masz wszystko
poodkręcać Domi. Jako przewodniczący klasy przypilnuję tego.
-Chyba żartujesz?
-Nie. Powiem więcej. Jeszcze jeden taki numer, a
źle się to dla ciebie skończy- ostrzegał, gdy odchodziła.
-I co łyso ci teraz
Marek, że oskarżałeś Ule- pytała Wioletta, która była wśród tych, którzy
słuchali ich?
-Żebyś
wiedziała Wiola- odparł.
Chwilę później rozległ się dzwonek oznajmiający
koniec przerwy i do klasy przyszli pozostali uczniowie, a wśród nich Ula. Marek
nie czekając na kolejną przerwę sprawę dokończył i Dominika musiała przyznać
się przed Ulą i resztą klasy, że to ona pisała na forum.
-Ula głupio wyszło i przepraszam, że nie wierzyłem
ci- powiedział i Marek.
-I co chcesz usłyszeć. Nie ma sprawy Marek. Pomyłki
zdarzają się każdemu.
-Nie. Wiem, że zawaliłem na całej linii i nie będę
dziwił się, jak nie będziesz chciała rozmawiać ze mną.
-Powiedzmy, że nie będzie jak w ostatnich dniach.
Wszystko psujesz.
-Miło wiedzieć, że mówisz powiedzmy. To jakaś
nadzieja i będę starał się o szanse u ciebie Ula.
Przez kolejny tydzień w klasie było spokojnie. Tylko
Ula tak jak mówiła trzymała Marka z dala od siebie, a on nie naciskał na zmianę
jej decyzji pozostawiając wszystko losowi.
-Długo będziesz trzymała jeszcze Marka tak na dystans- pytały i dziewczyny.
-Długo będziesz trzymała jeszcze Marka tak na dystans- pytały i dziewczyny.
-Miną tydzień a nie wieki- odparła Ula.
-Biedaczek wpadnie jeszcze w jakieś przygnębienie-
mówiła Wioletta. Sebulek mówi, że dawno nie był w tak ponurym nastroju.
-Zdecydowanie za ostro go traktujesz- twierdziła
Majak.
-Tworzyliście taki zgrany duet- dodała Julia.
-Bawicie się w adwokata, czy co- pytała Ula?
-My po prostu Ulka chcemy, żebyś przyhamowała w
karaniu Marka– odpowiedziała Wioletta.
-Ja go nie karzę tylko próbuję nauczyć czegoś. I wszystko
na ten temat dziewczyny.
Koniec kwietnia za sprawą polonistki przyniósł polepszenie
ich relacji, bo nauczycielka nieświadoma ich nie najlepszych układów
zaangażowała w przygotowania przedstawienia na pożegnanie klas maturalnych. Sztuka
nosiła tytuł „Mąż zmarł, ale ma się już lepiej” była z gatunku czarnego humoru,
a Ula i Marek mieli tam grać główne role, czyli małżeństwo.
-Jesteś zła- pytał na pierwszej przerwie?
-Nie. Mogłam się nie zgodzić. Pierwszy byłeś
wybrany i wiedziałam z kim mam grać.
-A zgodziłaś się, bo?
-Chyba z tego samego powodu co ty. Lepsza ocena z
polskiego na koniec roku.
-To jest argument Ula, ale ja lubię jeszcze
wyzwania, a nigdy nie grałem w sztuce. Były tylko apele i przedstawienia
okolicznościowe.
-To kto wie czy nie odkryjesz w sobie talentu
aktorskiego i nie zostaniesz sławnym aktorem jak Brad Pitt, Leonardo DiCaprio
albo nasz polski Filip Bobek.
-Wolałbym kogoś z rodzaju czarnych charakterów niż
amantów.
-Ale ci drudzy mają większą popularność- droczyła
się z nim.
-Bo kobiety nabijają licznik.
-Czyli uwielbienie dziewczyn cię nie kręci?
-Już samo bycie w szkole popularnym jest męczące,
a co dopiero w szerszym kręgu. Nie moje klimaty Ula.
-Chyba cię rozumiem. Ja też nie mogłabym żyć na
oczach innych.
-Czyli zgadzamy się. Nie jesteśmy stworzeni do
sławy.
-Na to wygląda Marek.
-Fajnie jest porozmawiać z tobą znowu tak na luzie
Ula- odparł. Jest tak jak za czasów, jak przyszłaś do klasy i przed sprawą z
Dominiką. Postaram się nie zepsuć tego po raz kolejny. Daj mi tylko kolejną
szansę.
-Życie zawsze daje nam drugą szansę Marek. Ta szansa
nazywa się jutro*
Kolejne popołudnia spędzali na próbach samotnych
albo wspólnych z innymi bohaterami sztuki. Marek miał okazję i odwieźć jednego
dnia Ulę do Rysiowa. Tam został przyjęty bardzo życzliwie. Babcia Uli robiła
akurat naleśniki z serem i zaprosiła go na podwieczorek.
-Dzień dobry pani. Marek Dobrzański kolega Uli-
przedstawił się tak jak wypadało.
- Dzień dobry. Miło w końcu cię poznać – odparła
babcia. Jestem babcią Uli. Zjesz z nami?
-Naleśniki babci to niebo w gębie- powiedziała Ula.
-Z chęcią więc zjem. Od dużej przerwy nie miałem
nic w ustach a w domu na nic dużego na kolację nie mogę liczyć, bo rodzice wyjechali na weekend i tylko kanapki mi pozostają.
Chwilę później siedział w salonie Cieplaków i czekał aż naleśniki zejdą z patelki.
Do ich trójki wkrótce dołączyła Beatka i Jasiek a
na końcu ojciec Uli, którego Marek miał okazję poznać, gdy Ula była w szpitalu
po tym, jak zjadła pizzę z krewetkami, a na które była uczulona. Józef przy
okazji podziękował mu osobiście za załatwienie pracy. U Cieplaków został do
czasu, aż nie zaczęło ciemnieć na dworze. Później Ula w towarzystwie Beatki z
kotkiem Czarusiem na rękach i Józefem poszła odprowadzić gościa. Gdy byli już przy furtce, to kotek jednak wymknął
się z rąk Betti i uciekał środkiem jezdni.
Beatka nie zważając, że jest to droga pobiegła za nim. Kolejne
wydarzenia działy się bardzo szybko, bo zza zakrętu wyjechał samochód, zmierzał
prosto na Beatkę i było tylko słychać pisk próby hamowania auta oraz krzyki Uli
i Józefa. W tych ułamków sekund Marek rzucił się w stronę Beatki i siłą swojego
ciała uchronił od uderzenia, ale sam poczuł uderzenie w bark a później w głowę.
Kolejne wydarzenia mniej pamiętał, bo zajął się myślami o sobie i bólem, jaki
odczuwał. Bolała go ręka, na głowi czuł guza a z nosa leciała krew. Podnieś się
z jezdni nawet nie próbował, bo wiedział, że może sobie tylko zaszkodzić.
Cieszył się za to, że Beatka była cała i chroniła się w ramionach Uli. Po kilku
minutach zrobiło się zbiegowisko na ulicy, a po następnych kilku przyjechała
policja oraz karetka pogotowia i po krótkich badaniach wzięli go do szpitala. Tam przez kolejne dwie godziny robili mu różne
badania. Na jego szczęście obrażenia miał niewielkie, bo ogólne potłuczenia,
złamaną rękę a prześwietlenie głowy nie wykazało nic złego. Do szpitala
przyjechała i Ula i pozwolono jej wejść na chwilę do Marka.
-Marek nie wiem jak mam ci dziękować- mówiła
płacząc. Gdyby samochód uderzył w Betti mogłaby zginąć na miejscu. Sam
ryzykowałeś swoim życiem. Twoi rodzice nie wybaczyli by mi tego.
-Na szczęście udało mi się wyjść prawie cało Ula.
-To skąd ten gips i opatrunek na głowie?
-Ze złamania i szycia czoła. Ale to drobnostka. Do
wesela się zagoi, jak to mówią.
-Przynajmniej poczucie humoru cię nie opuściło. Ja
i moja rodzina będziemy ci wdzięczni do końca życia Marek.
-To uważaj, bo zacznę korzystać z tego.
-A co mogę zrobić dla ciebie już teraz?
-Zostań jeszcze chwilę i jutro wpadnij- odparł. Do
rodziców zadzwonię dopiero rano, bo nie chcę denerwować przed nocą. Są na Mazurach i trochę im zejdzie dojechanie do
Warszawy.
-Masz to pewne jak w banku- zapewniała.
A&K czyli AnKa
A&K czyli AnKa
*Nie wiem kto to powiedział, ale u mnie w szkole
jedna nauczycielka mówi coś w tym stylu o poprawkach ocen.
A&K i RanczUla
OdpowiedzUsuńWiesz,że od początku miałam do tego opowiadania niezbyt entuzjastyczne nastawienie ze względu na ogromny zbiór bohaterów również z innych seriali, a drugi powód to ten, że oni są nastolatkami i wiele sytuacji ma miejsce w szkole. Wiesz także, że stara już ze mnie baba, a szkolne historie to jednak nie moja bajka. Mimo to komentuję, bo bardzo doceniam pisarski wysiłek i czas poświęcony na pisanie. Ale ad rem.
Marek w tej części wydaje się dość surowy i konsekwentny w stosunku do Domi. To też oznaka pewnej dojrzałości. Dojrzałości w tym sensie, że jeszcze do niedawna adorowała go większość dziewczyn a teraz skupiony jest wyłącznie na Uli i to o jej dobre imię walczy. Wielki plus. Drugi wielki plus za odwagę, bo nie każdy by się zdobył na rzucenie się pod koła samochodu, żeby uratować drugą osobę a tu w dodatku chodziło o małe dziecko. W oczach rodziny Cieplaków urósł do rangi bohatera i na pewno będą czuć do niego dozgonną wdzięczność. Trzeba przyznać, że ilekroć piszemy o Marku, że uległ jakiemuś wypadkowi, to jednak zawsze w naszych opowiadaniach wychodzi z takich opresji cało lub nie bardzo poturbowany. Tym razem też nie jest inaczej. Obrażenia są niewielkie chyba dzięki temu, że ulica, przy której mieszkają Cieplakowie jest wąska i ma ograniczenie prędkości. W innym przypadku pewnie nie byłoby tak wesoło.
Bardzo dziękuję za dzisiaj. Serdecznie pozdrawiam. :)
Dzień dobry Pani.
UsuńW moim wypadku jest tak, że czasy liceum to jeszcze przede mną i problemy uczniów inne niż moje, ale z pomocą siostry i koleżanki to coś powymyślamy na rozwinięcie akcji.
Marek się po prostu naprawdę zakochał i tak jak w serialu w którymś tam momencie zmienił się dla Uli to i tu zaczyna robić wszystko co niepodobne do niego.
Pozdrawiam i dziękuję za dłuuuuugi wpis.
To jest zrozumiałe, bo każda z nas publikujących opowiadania o BrzydUli w jakimś sensie osadza je w danym etapie życia, na którym obecnie jest, no może poza RanczUlą, bo jej wyobraźnia jest znacznie większa niż nasza. Jeśli pisałyście tę część bez jej pomocy, to śmiem zaryzykować twierdzenie, że talent do pisania jest u Was zaletą rodzinną. Rozdział jest świetnie napisany i bardzo poprawnie. Mnie czytało się bardzo przyjemnie, mimo że jak napisałam w pierwszym komentarzu, to trochę nie moja bajka. Bez wątpienia jednak RanczUla jest szczęściarą, bo ma godne zastępczynie, które raz jeszcze serdecznie pozdrawiam. :)
UsuńMoja wyobraźnia jeśli chodzi o szkołę to nie jest taka odległa, a jeśli chodzi o resztę to gdy w swoim czasie siedziałam przy Idze w domu to było trochę czasu.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis. RanczUla
Oprócz końcówki to dzieło moje i koleżanki. A&K
Świetnie, że wstawiłyście nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńOj ten nasz Mareczek najpierw działa później myśli (czyt. oskarżenia wobec Ulki), a później musi się kajać. Tak jak koleżanki Ulki myślę, że ona trochę przesadzała z tym długim trzymaniem go na dystans.
Końcówka mnie przeraziła, ale całe szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych.
Dziękuję za dzisiejszy wpis.
Gorąco pozdrawiam z początkiem tygodnia i czekam cierpliwie na cd.
Julita
Dzień dobry Pani.
UsuńTrochę nam zeszło na pisaniu, ale szkoła dużo czasu zabiera popołudniami.
Marek i Ula są oboje zbyt impulsywni i to ich łączy. Teraz po tym wypadku oboje przystepują.
Dziękuję za wpis i pozdrawiwm miło.
Masz rację, że jestem starsza, nawet mam syna starszego od Ciebie o dwa lata. Mimo to proszę abyś tak samo jak siostra zwracała się do mnie po prostu po imieniu bez tego pani. Osobiście nie lubię tego określenia.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Julita
Dziękuję, że wpadłaś i pozdrawiam miło. RanczUlka.
UsuńTrochę będzie dziwnie ale zapamiętam A&K
Ranczula, widzę tandem sióstr działa. Nie znam wieku siostry, ale myślę, że to opowiadanie do niej pasuje. Zapewne w swoim szkolnym życiu obserwuje różne historie i to daje Wam temat do rozwinięcia tego opowiadania. Pisanie też przydaje się do samodzielnych prac szkolnych, chociaż parę niuansów można było by poprawić. Nie czepiam się nie wytykam, jest dobrze.Działajcie dziewczyny a my korzystamy czytając. Pozdrawiam bardzo serdecznie, Agata
OdpowiedzUsuńDzień dobry Pani? Cześć? (Nie znam wieku a u Pani Małgosi i Julity wiem, że sa sporo starsze ode mnie i koleżanki)
UsuńJa latem skończę trzynaście lat a koleżanka niedawno skończyła 14 więc podstawówka jeszcze.Z tym pisaniem to jest argument dla mamy, aby tyle nie marudziła.
Pozdrawiam i dziękuję za wpis.
Witaj A&K czy po prostu Aniu? Podobnie jak Julita proszę o zwracanie się do mnie po prostu Agata. Choć faktycznie jestem oj, dużo starsza, nie widzę problemu aby pominąć zwrot per Pani. Czuję się wtedy młodsza. Mamy są od tego aby trochę po marudzić, ale uwierz to wychodzi czasami na dobre. Pozdrawiam serdecznie Agata
UsuńDzięki, że wpadłaś i pozdrawiam miło. RanczUlka.
UsuńAnKa to pierwsze litery naszych imion. KaAn nie brzmi dobrze. Siostra nie wiedziała nic o Twoim wieku a o reszcie tak to dlatego pisałam tak nijako.
Pozdrawiam.
Fajna część. Podobnie jak inne czytelniczki cieszę się ,że Markowi nic się wielkiego nie stało. Relacja Ula -Marek zmierza w dobrym kierunku. Ciekawa jestem dalszego rozwoju akcji mimo ,że nie lubię niektórych połączeń serialowych zwłaszcza więcej niż dwa seriale to opowiadanie jest intrygujące i chcę wiedzieć co dalej się wydarzy.
OdpowiedzUsuńPs. Jestem niewiele starsza od twojej siostry i piszcie do mnie po prostu Justyna.Pozdrawiam was obie serdecznie
Dzięki, że wpadłaś i pozdrawiam miło. RanczUlka.
UsuńTo nie tyle są postacie z innych seriali, ale ich twarze i imiona. Ja nawet Majki i Julii nie oglądałam. Co będzie tak naprawdę dalej to sama nie wiem, bo na razie jest wątek wypadku i trochę pociągnę go. Liczę na pomysły siostry.
Pozdrawiam.
Piękne i wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńA bedzie kiedys nastepny rozdział uli z rysiowa
OdpowiedzUsuń