środa, 3 kwietnia 2019

Zlecenie- mini




Firma F&D przyjmie na okres dwóch – trzech wakacyjnych miesięcy osobę biegle znającą język rosyjski i posiadającą certyfikat. Mile widziana choćby podstawa ekonomii- to coś dla mnie myślała dwudziestoczteroletnia Ula Cieplak. Bawienie dzieci w czasie wakacji zaczyna mnie nudzić.
Firmę oczywiście znała ze słyszenia. Znała nawet z gazet samego prezesa Marka Dobrzańskiego, bo był częstym bohaterem plotkarskich pism i portali. Nie było to jednak nic dobrego, bo ciągle opisywali jego nowe romanse, skandaliki oraz notoryczne zdradzanie narzeczonej. Tym, że ma takie powodzenie, nie dziwiła się, bo był przystojny i z zabójczym uśmiechem.
Dwa dni później Ula pojawiła się na Lwowskiej, ale gdy na korytarzu zobaczyła masę ludzi, to nie dawała sobie szans na dostanie zlecenia. Zwłaszcza że była najmłodsza wśród kandydatów. Poczekała jednak na swoją kolej, bo jak myślała, zostawi tu swój ślad bytności i może kiedyś się na coś przyda. Nie wiedziała też, że wyborem zajmuje się Marek Dobrzański i jego najlepszy kumpel Sebastian Olszański. W tym miała właśnie przewagę nad panami i niektórymi paniami. Rozmowy kwalifikacyjne szły w miarę sprawnie i każda wchodząca osoba dłużej nie zabawiła w biurze kadrowego niż około pięciu minut. Gdy przyszła jej kolej, to pewnym krokiem weszła do gabinetu Sebastiana Olszańskiego, jak przeczytała na drzwiach.


-Dzień dobry panom Urszula Cieplak- przedstawiła się, wyciągając rękę do Olszańskiego, który stał i był bliżej, a później do siedzącego Marka.  
-Dzień dobry- odparł ten drugi z uśmiechem oczarowania. —Marek Dobrzański prezes firmy. —Proszę usiąść i opowiedzieć coś o sobie i wykształceniu.
-Oprócz wymaganego rosyjskiego znam oczywiście angielski- mówiła, wyciągając swoją teczkę z papierami. —Do tego zaczęłam naukę niemieckiego również na certyfikat. Studiuję również dwa kierunki na SGH. Ekonomię oraz zarządzanie i marketing. Ekonomię kończę, a z zarządzania został mi rok.
-Ma pani, jak widzę wyróżnienia za każdy rok studiów dla najlepszej studentki- wtrącił Olszański, który jako pierwszy zajrzał do teczki. —A to się liczy. Do tej pory mało który kandydat posiadał coś z ekonomii. Świetne kompetencje.
-I inne predyspozycje- pomyślał Marek, wpatrując się w jej oczy i usta. —A coś, poza tym umie pani?
-Świetnie gotuję i umiem zajmować się dziećmi. Dorabiam jako niania.
-Dzieci jeszcze nie mam, ale fakt zjeść dobrze lubię- odparł prezes, uśmiechając się i pokazując słodkie dołeczki w policzkach.  —Wracając do naszych spraw, to praca wiąże się z częstymi wyjazdami na wschód. Niektórym kandydatom ten warunek nie pasował i sami rezygnowali.
-Spokojnie. Nie mam rodziny. To znaczy męża ani dzieci. Tylko ojca i młodsze rodzeństwo. Tak więc do października jestem dyspozycyjna.
-To dobrze. Myślę, że przez ten czas zarobiłaby pani około dziesięciu tysięcy.
-Sporo- rzekła z respektem. —Wie pan, żyjemy we czwórkę z renty ojca i po mamie oraz z mojego stypendium. Dlatego dorabiam, gdzie tylko mogę.
-Bardzo szlachetne i mało spotykane w naszych czasach- odparł Marek. —Proszę jeszcze spojrzeć na te papiery i przetłumaczyć nam- dodał, podając kartki zapisane w języku rosyjskim. —Najważniejszy punk rozmowy. Sprawdzian z języka.
Z tym Ula poradziła sobie świetnie, robiąc po raz kolejny dobre wrażenie na obu panach.
-Wszystko się zgadza pani Urszulo- mówił Marek. —Ma pani spore szanse.
-To kiedy mogę oczekiwać ewentualnego telefonu? – pytała, zastawiając się czy mówi prawdę o szansie, czy jest to też stała reguła.
-W ciągu trzech- czterech godzinach- odparł Marek. —A na razie to wszystko z naszej strony- dodał, wyciągając rękę na pożegnanie. —Dziękuję za zainteresowanie się i przyjście.
-Również dziękuję- odparł, podając mu swoją rękę.
Przez tą kolejną krótką chwilę znowu poczuła dziwne mrowienie.  Takie same jak parę minut prędzej, gdy witała się z Markiem. Gdy zaś to samo czyniła z Sebastianem, nie czuła nic. Stwierdziła też, że zdjęcia odbierają Dobrzańskiemu sporo uroku.
-To, co Marek? - zapytał Seba, gdy wyszła. —Kandydatka chyba jest już wybrana. Widziałem, jak ci się oczy świeciły na jej widok.
-Raczej Seba. Ale przesłuchanie trzeba dokończyć.
Trzy godziny później Ula dostała telefon z wiadomością, że ma to zlecenie i ma się stawić następnego dnia rano u prezesa na podpisanie umowy.


Dzień później tak jak umówiła się, pojawiła się w sekretariacie Marka.  Tam jak przeczytała na drzwiach wejściowych, przywitała ją Violetta Kubasiśnska.


-Dzień dobry. Urszula Cieplak. Prezes na mnie czeka- rzekła do znudzonej sekretarki, przeglądającej FB.
-Dzień dobry. Tak mówił mi coś- odparła blondynka, taksując ją od stóp go głów. —Zaraz powiadomię Marka.
Chwilę później Ula siedziała naprzeciwko Marka, a Wioletta wzięła telefon i pobiegła do toalety zadzwonić do swojej przyjaciółki. Połączenie z Mediolanem chwilę trwało, ale w końcu usłyszała zaspany głos Pauliny Febo narzeczonej Marka.
-Co się stało, że dzwonisz od rana? – spytała nieuprzejmie, bo choć było po dziewiątej, to jeszcze spała.
-Przepraszam Paula, ale miałam dzwonić, jakby coś się działo i właśnie przyszła do Marka ta znawczyni ruskiego- odparła Wioletta. —Tylko kwalifikacji na pewno nie ma żadnych. Widziałam innych kandydatów i kandydatki i nie wyglądali jak ta. Tego nie da się nawet opisać Paulino. Piękna, uśmiechnięta, szczupła, młoda brunetka.  Wypisz wymaluj typ Marka.
-To pilnuj wszystkiego dalej Wiola- mówiła rozkazująco.  —Ja nie mogę wrócić prędzej niż za tydzień.
-Spokojnie. Będę miała na oku i Marka i tą Cieplik czy tak jakoś. Beze mnie to nawet za próg palca nie wychylą.
Marek tymczasem ulokował Ulę u siebie w gabinecie i wprowadzał w sprawy związane z biznesem w Rosji, Białorusi, Litwie i Ukrainie.
-Głównie tu będziemy przeglądać umowy i ustalać, a wyjazdy będą ostatecznością- tłumaczył.
-Ok. Wszystko proste Marek- odparła mu po imieniu, bo chwilę po przyjściu i podpisaniu umowy sam zaproponował na przejście z pani i pana na ty.
-Tak myślałem, że nie sprawi ci to problemu- rzekł z uśmiechem.  
Przez kolejne dni Ula przyjeżdżała do firmy na parę godzin i przygotowywała się z Markiem na pierwszy wyjazd do Moskwy. Ten zaś miał miejsce tydzień po przyjęciu do pracy i dzień przed przylotem Febo z Mediolanu.
-Myślisz, że będę miała czas, aby coś zwiedzić? -pytała, gdy jechali na lotnisko. Miała nawet ochotę spytać o to prędzej, ale z obawy, że prezes może odebrać wyjazd, jako bardziej turystyczny niż służbowy zostawiła pytanie na ostatnią chwilę.
-Pewnie tak Ula. Będziemy tam cztery dni i tak od rana do samego wieczora nie będziemy zajęci. W hotelu trzymać cię też nie będę.
-Dzięki. Lubię zwiedzać ciekawe miejsca, a w Moskwie jest ich pełno.
-Za niedługo znowu lecimy, to co teraz nie zdążysz obejrzeć, możesz zostawić na wrzesień. I służę swoją osobą Ula.
-Dzięki. Zawsze będzie milej.
Do pomocy jak najbardziej był chętny, bo Ula zdążyła przez te parę dni zawrócić w głowie. Była nie tylko ponętna i piękna, ale i wyjątkowo inteligentna. Choć ta ostatnia zaleta nigdy nie była ważna w jego relacjach z panienkami. Wolał nawet znacznie mniej inteligentne panny, bo łatwiej było manipulować nimi i zaciągnąć do łóżka. Ula prędzej czy później miała również tam wylądować.
Jeśli nie teraz to na którymś kolejnym wyjeździe- myślał, patrząc na nią ukradkiem.  Na takie ciało warto poczekać.
Marek na Uli również zrobił wrażenie. Pomimo nawet tego, że próbowała nie myśleć o nim i nie zakochiwać się to z każdym dniem coraz bardziej był jej bliski.
Ula nie możesz związać się z Markiem uczuciowo- tłumaczyła sobie w myślach. Nie chcesz przecież znaleźć się na ustach innych i w plotkarskich gazetach.
Pobyt w Moskwie mijał im na pracy i zwiedzaniu. Ula, jak szybko stwierdził Marek, była przygotowana na zwiedzanie, bo sporo wiedziała o zabytkach, miała własny przewodnik i na takich wyprawach się nie nudził. W dodatku ku jego uldze omijała centra handlowe, a te jeszcze bardziej kusiły niż te z Warszawy. Również dużo mówili o sobie i o swoim życiu. Marek dowiedział się o śmierci mamy Uli, o rodzeństwie, a Ula o historii Febo, życiu z Pauliną i że jak tylko sprawy zawodowe się uspokoją, to zakończy ten związek. Jedną z ich ostatnich atrakcji był wieczorny spacer. 


-Cieszę się, że wrócimy tu jeszcze Marek- mówił Ula, patrząc na panoramę Moskwy. —Tak tu pięknie.
-To prawda- odparł, ale patrząc głównie za zachwyt Uli i sprawiało mu to przyjemność.
Po powrocie do Warszawy Marek zastał już Paulinę. Febo z miejsca zainteresowała się Ulą i tym, co robili w Moskwie. Podobnie jak Sebastian ciekawa była czy już ją zaliczył. Obojgu, choć powiedział prawdę, że nie to i tak mu nie uwierzyli.
Przez kolejny tydzień Ula miała wolne i z Markiem mieli tylko telefoniczny kontakt. Później czas było, aby przygotować się do kolejnego wyjazd. Tym razem był to Petersburg i zaplanowany w dwa tygodnie po wyjeździe do Moskwy. Tymczasem Paulina postanowiła również lecieć z nimi.
-Skoro chcesz- stwierdził tylko Marek na jej rewelacje. —Nie licz tylko, że będą jakieś atrakcje. Albo chodzenie po sklepach. Mamy tylko spotkanie z Lwem Korzyńskim. U niego w domu zresztą.
-Luksusowy hotel wystarczy mi na te trzy dni- odparła obrażona.
Lot i pierwsze godziny pobytu w Petersburgu miłe dla Marka nie były, bo Paulina zawsze znalazła powód do marudzenia. Miał nadzieję, że wieczorem humor poprawi się jej, gdy pójdą we trójkę na kolację do Lwa Korzyńskiego.
Dom Korzyńskiego zrobił na całej trójce wrażenie, bo przypominał bardziej pałacyk niż posiadłość.  Nawet dom seniorów Dobrzańskich nie mógł równać się z tym, co tu zastali.


Wnętrza były równie imponujące. Wszędzie antyki, złoto, skóra. Gospodarz domu pojawił się obok nich szybko i zajął się osobiście gośćmi.


-Ma pan wielkie szczęście- mówił Lew, gdy dokonano już prezentacji i patrząc na Paulinę. —Ma pan dwie tak piękne kobiety za towarzystwo.
-Dziękuję w imieniu pań- odparł kurtuazyjnie Marek.
W czasie kolacji Ula z Markiem pobieżnie omówili sprawy biznesowe z Lwem, a na podpisanie umów zaplanowali sobie kolejny dzień. Tym samym był to kolejny sukces po wizycie w Moskwie.  Tymczasem Paulina tuż przed wylotem do Polski oświadczyła Markowi, że skorzysta z zaproszenia Lwa i zostanie na tydzień. Tym akurat Marek się nie przejmował, bo oznaczało tydzień spokoju. Po tygodniu stało się coś, czego nigdy by się nie spodziewał po Paulinie, bo zadzwoniła do niego i oświadczyła mu, że zamienia go na Lwa.
-Stary ty masz jednak szczęście- mówił wieczorem Sebastian. —Paula odpuściła sobie ciebie a na widoku Ulka. Teraz możesz bez podchodów do niej uderzać.
-Mogę- odparł z nieukrywanym zadowoleniem.


Reszta lipca i cały sierpień mijały Markowi i Uli na podróżach na Litwę, Ukrainę i Białoruś. Na ten ostatni wyjazd i pięciodniowy pobyt w Grodnie Marek wybrał na nocleg pokoje w SPA. Do tej pory bowiem nocowali w luksusowych hotelach i nie sprzyjało to na rozwinięcie ich znajomości w odpowiednią dla niego stronę. Mimo to, że nie spędzał czasu dokładnie tak, jakby on chciał, to nie nudził się i nie żałował spędzonego wspólnie czasu. Ula miała to do siebie, że nie denerwowała go, nie nudził się przy niej, chodziła zawsze zadowolona, nie miała fochów i tak dobrze się z nią rozmawiało. Miała też całkiem co innego w głowie niż inne studentki, a poznane w Klubie 69. Podobało się mu również u niej w domu, bo było tak rodzinnie i przytulnie, a który miał okazję odwiedzić po przylocie z Litwy i gdy jechali na Białoruś. Tam Marek postanowił bowiem jechać samochodem, a nie jak do tej pory lecieć samolotem i było mu do Rysiowa po drodze.
-Nie wiem, jak wrócę do codzienności Marek- mówiła Ula w czasie podróży do Grodna. —Bez wątpienia były i są to wakacje życia. Tyle zwiedziłam i się nauczyłam.
-Miło słyszeć Ula.  I dla mnie też będą niezapomniane. A gdy już skończysz studia to z chęcią dam ci etat.
-Zapamiętam sobie. A najlepiej jakbyś dał mi to na papierze- przekomarzała się z nim.
-Co tylko sobie życzysz Ula- odparł.


Pobyt w SPA był strzałem w dziesiątkę, bo trzeciego wieczoru w końcu Marek mógł zakosztować ust Uli. Po udanym pobycie i zabawie na basenie wrócili na swoje piętro i tam przed rozejściem się do swoich pokoi pożegnali się czule. Całkiem przypadkiem ich twarze znalazły się blisko siebie, a od tego był tylko krok do pocałunku. Marek bez protestu nachylił się nad nią i delikatnie musnął w usta. Gdy zaś nie poczuł żadnej odmowy, to pocałunek nasilił.
-Chyba nie powinienem- rzekł chwilę później i z tonem przeprosin.
-Nie powinieneś- odparła, choć myślała co innego i jeszcze niedawno na basenie podziwiała go i jego kształtne ciało. Marek również nie mógł oderwać oczu od niej. W stroju bikini wyglądała pięknie.
-Chociaż nie Ula. Ja marzyłem, żeby pocałować cię, od czasu jak poznałem cię- wyznał szczerze. — Jesteś taka piękna i słodka.
-Lepiej będzie, jak powiemy sobie dobranoc Marek- wtrąciła.
-Dobranoc Ula- odparł tylko.
Przez resztę wyjazdu starali się nie dopuszczać do podobnych sytuacji.


 Ponowny wyjazd do Moskwy miał być ostatnią ich podróżą i powrotem do początku wyjazdów. Tu też Ula została nieoczekiwanie modelką sukni ślubnej, bo dziewczyna, która miała w niej wystąpić, zwichnęła nogę i Pshemko wyznaczył Ulę na mały pokaz. Był to też strzał w dziesiątkę, bo Ula wyglądała w niej tak pięknie, że mistrz zapowiedział, że tylko ona może ją wkładać i prezentować.




Po pokazie był bankiet i wspólny powrót Uli i Marka do hotelu. Tam znowu doszło do pocałunku. Tym razem znacznie dłuższego i namiętnego. Marek nie pytając o zgodę jeszcze w windzie, przyciągnął Ulę do siebie i pocałował. Gdy zaś znaleźli się pod drzwiami do pokoju Uli, to spoglądał na nią tak pożądliwie i ustawicznie, że sama zgodziła się, na kolejnych kilka pieszczot. To jak mogło się to skończyć, trudno było im przewidzieć, ale dzwonek telefonu Marka oznajmiający, że to mistrz Pshemko dzwoni, wszystko przerwał.
Następnego dnia Marek zaspał i Ula zastała go przy porannej toalecie. Ta codzienna czynność wywarła na niej uczucia pożądania, bo łazienka Marka pachniała jego wodą po goleniu, a której zapach tak bardzo się jej podobał. 



Ostatni dzień pobytu w Moskwie minął im na załatwianiu spraw biznesowych, a sukces wyjazdu i intratne umowy uczcili kolacją. Była to też kolacja wieńcząca ich pond dwumiesięczną współpracę. Jak na rosyjską kuchnię przystało, na stole pojawił się kawior, szampan, krewetki i Ula czuła się jak królowa. Kolacja jak dla Uli mijała zbyt szybko, bo chciała jak najdłużej słuchać Marka i patrzeć na uśmiech, który tak bardzo ją zniewalał. Ze smutkiem myślała też, że to ostatnie chwile z Markiem i chciała jak najwięcej zachować w pamięci z tych chwil. Po kolacji jak zwykle odprowadził ją pod drzwi pokoju. Tam oczekiwała kolejnego pocałunku, ale zamiast tego obok nich pojawił się pan z obsługi hotelowej z wózkiem i deserem na dwie osoby.
-Pozwoliłem sobie na dodatkową niespodziankę Ula- wytłumaczył. —U mnie czy u ciebie zjemy?
-Może być u mnie.
Po odejściu boya atmosfera coraz bardziej gęstniała. Prędzej wypity szampan a teraz wino również dały o sobie znać. Jak okazało się też nie była to ostatnia niespodzianka ze strony Marka, bo miał dla niej jeszcze wisiorek koniczynę. Kolejne wydarzenia działy się szybko. Ula w podzięce cmoknęła Marka w policzek, a później były kolejne pocałunki i pieszczoty. Sprzyjał im nawet fakt, że siedzieli na łóżku Uli, a paląca się lampka nocna dodawała uroku. To, kto kogo pierwszy położył na łóżku, nie miało znaczenia, bo oboje chcieli tego, co miało się wydarzyć. Tylko powody były inne. Ula wiedziała, że zakochała się i chciała mieć więcej wspomnień, a Marek dążył do tego od dawna i na ostatniej prostej nie zamierzał rezygnować.
-Nie żałujesz Ula? -zapytał, gdy ich ciała i umysły wróciły do normalności.
-Nie. To było coś wspaniałego. Nigdy nie czułam się wspanialej w ramionach mężczyzny.
-Dobrze wiedzieć- odparł i zdał sobie sprawę, że i jemu nigdy nie było tak przyjemnie w łóżku. —Byłbym chyba zazdrosny o innych.
-Tak naprawdę to był tylko jeden i dawno temu, bo tuż po rozpoczęciu studiów -zaczęła się zwierzać. —Nie było to jednak z jego strony nic poważnego. Po prostu wykorzystywał mnie do swoich celów. Miałam stypendium i mogłam płacić rachunki. Miałam też dobre notatki z wykładów. Później unikałam chłopaków. We wszystkich widziałam tylko ukryty cel zainteresowania mną.
-Na pewno jeszcze spotkasz tego jednego jedynego Ula- odparł, całując w usta.

Powrót do Warszawy i rozstanie z Ulą na parę dni doprowadzało Marka do szału. Nigdy nie tęsknił za kobietą tak jak teraz. Brakowało mu jej uśmiechu, rozmowy, dotyku.
-Marek zrób coś w końcu z Ulą, bo nie można wytrzymać z tobą- mówił mu przyjaciel w czasie drogi na lunchu. —Chodzisz zły, robisz błędy w pracy.
-Tylko, co Seba?
-Ożeń się z Ulą- rzucił bezmyślnie. —Sam mówiłeś, że to fajna, mądra dziewczyna i że tak dobrze jest ci w jej towarzystwie. Może to jest miłość.



Godzinę później Marek był już u jubilera i wybierał pierścionek dla Uli. Przed szesnastą natomiast pojawił się przed uczelnią Uli. Widok Marka zaś zdziwił ją, ucieszył i zaskoczył.
-Ula zakochałem się w tobie- rzekł, jak tylko podszedł do niej. —Teraz to wiem. Wiem też, że nie jestem ci obojętny. Nie oddałabyś mi się tak łatwo. Kocham cię Ula i mogę wykrzyczeć, to całemu światu.
-Naprawdę- wydukała. —Kochasz mnie?
-Najbardziej na świecie. Chcę usłyszeć to samo od ciebie Ula.
-Kocham cię Marek najbardziej na świecie- odparła.
Z oświadczynami chwilę Marek poczekał, bo plac przed uczelnią ze zgrają studentów dobrym miejsce nie był. Zaprosił natomiast Ulę do parku przy F&D, do którego często chodzili, rozprostować kości, znaleźć trochę ochłody przy fontannie i porozmawiać na spokojnie i bez węszącej Wioletty. Teraz na początku października tak ładnie, jak latem w parku nie było, ale nastroju ciągle był. Zwłaszcza na mostku.
-Ula wiem, że to szalone, ale nie chcę czekać- mówił, odwracając się do niej. —Wyjdziesz za mnie. Mam nawet pierścionek- dodał, otwierając ozdobne pudełko
-Marek ty naprawdę jesteś szalony – odparła ze łzami w oczach i wpatrując się to w Marka to w pierścionek. —Ale co tam, bo i wariatom trzeba dać szansę na miłość. Tak, zgadzam się, wyjdę za ciebie, będę najszczęśliwszą kobietą i tak dalej Marek.
Reszty tej doniosłej chwili dopełnił pocałunek i założenie Uli pierścionka na palec. Później nie pozostało im nic innego jak pojechać do Rysiowa i powiedzieć wszystko rodzinie Uli. Cieplak był trochę zdziwiony taką szybką decyzją i podejrzewał nawet, że za sprawą stoi ciążą córki. Oboje uspokoili go, że to miłość i nie jest nagła, bo dojrzewała w nich ponad trzy miesiące. Wieczorem natomiast Marek nowinami podzielił się z przyjacielem.
-Ale ja mówiłem to na odczepne- mówił zszokowany Seba w czasie spotkania w klubie.
-Na odczepne czy nie, ale jestem szczęśliwy. I dzięki Seba.
-Proszę.  A swoją drogą to zawsze miałeś słabość do studentek, modelek, sekretarek, brunetek i dostałeś niemal cztery w jednym- stwierdził wymownie. —Tyle pomagała ci, że można podciągnąć ją pod sekretarkę, a i miała występ na wybiegu.
-Nie da się ukryć Seba- odparł z uśmiechem. —Kobieta ideał jak dla mnie.

Tymczasem po ponad trzech miesiącach na horyzoncie pojawiła się ponownie Paulina. Jej życie bowiem w Petersburgu usłane różami nie było. Służba jej nie rozumiała, dla znajomych Lwa była za biedna, traktowali ją z góry i jak karierowiczkę. Nie była też dobrze urodzona, tylko wzbogaciła się poprzez pracę rodziców i Dobrzańskich. Z Lwem również jej się nie układało, bo często wychodził i zostawała na długie godziny samą. Gdy zaś miał dla niej czas to rano w czasie śniadania, na którym miała mu towarzyszyć, ale ona wolała spać o tej porze. Ciągnął również ze sobą na swoje spotkania, a na które często nie miała ochoty. Jednak to, że Paulina źle traktowała służbę przesądziło o rozstaniu. Niektórzy z nich byli bowiem z Lwem od dziecka i traktował jak rodzinę, a ona gardziła nimi, wykorzystywała i rządziła jak niewolnikami.  Po tych wszystkich porażkach Febo postanowiła nieoczekiwanie wrócić do kraju i pojawić się w swoim dawnym domu i życiu dawnego narzeczonego.
-Co tu robisz? -zapytał Marek, gdy zobaczył ją na progu domu.
-Wróciłam Marco. Teraz wiem, że Lew to był błąd i ty tylko się liczysz. Możemy rozpocząć wszystko od nowa- mówiła, próbując wejść do środka.
-Paula chyba zwariowałaś? -odparł, zagradzając jej wejście  —Nas już nie ma i nie będzie. Zresztą jest Ula. Z nią jestem i kocham ją. Od wczoraj jest też moją narzeczoną.
-I ja mam uwierzyć, że ty taki lubiący wolność zaręczyłeś się z nią w trzy miesiące- stwierdziła kpiąco?
-Zawsze możesz zadzwonić do moich rodziców i się przekonać- wtrącił sugestywnie. 
-W takim razie musiałeś zrobiłeś mi na złość, że cię zostawiłam- rzekła pewna swoich słów. 
-Nic z tych rzeczy. Jestem nawet ci wdzięczny za ułatwienie zadania. 
-To może specjalnie podrzuciłeś mnie Korzyńskiemu, żeby mieć wolną rękę? -spytała ze wzburzeniem. 
-Nikogo nikomu nie podrzuciłem- odparł spokojnie. —Sama wybrałaś. Gdybyś jednak nie wybrała, to nas i tak by nie było. Chciałem zakończyć nasz związek.
-Nigdy nie odważyłbyś się na taki krok- mówiła zdecydowanie. —Za długo byliśmy ze sobą.
-Myśl sobie co chcesz Paula. Teraz bądź tak łaskawa i zabieraj się stąd. Ja jadę do Uli i muszę pozamykać bramy. Twoje wszystkie rzeczy są u Aleksa. Tu nie masz nic do szukania.

Przez kolejne dni Ula z Markiem załatwiali sprawy związane ze ślubem. Dużej uroczystości nie planowali, to wystarczył im kościółek w Rysiowie i mała restauracja na obrzeżach Warszawy na weselę. Pomału remontowali również dom i urządzali po swojemu, a nie zostawiając w nim nic ze stylu Pauliny. Ula ku zadowoleniu Marka coraz częściej też zostawała u niego na noc.



Na początku roku Ula została panią Dobrzańską i tym samym rozpoczęli z Markiem swoje szczęśliwe wspólne życie. Marek dalej pracowała i rozwijał firmę, a Ula kończyła studia, zajmowała się domem i pomagała mężowi w pracy. Po trzech latach małżeństwa oboje zdecydowali, że czas na dziecko i przestali pilnować się. Z tym uporali się w miesiąc, bo Ula po tym czasie w czasie kolacji wręczyła Markowi małe pudełeczko z białymi bucikami. Maleństwo dopełniło ich szczęścia i Dobrzańskich seniorów, którzy z utęsknieniem czekali na wnuki.

10 komentarzy:

  1. Ja jestem i będę. Wiem co znaczy maleństwo w domu, a dwójka maluchów to podwójna ilość zajęć, więc nie miej wyrzutów, że nie tak często publikujesz.
    Fajny pomysł na mini. Marek mimo, że nie planował to jednak zakochał się w Cieplak. Plusem dla niego jest przyznanie się, że miał od dawna ochotę przespać się z Ulą.
    Paulina w swoim mniemaniu jak zawsze jest kimś naj. A tu proszę życie z Lwem pokazało że nie. Chociaż widać, że ona niewiele wyniosła z tej lekcji.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
    Gorąco pozdrawiam w środowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo zasługi i Sebastiana w tym, że Ula została panią Dobrzańską tak szybko. Pierwszy powiedział Markowi ożeń się. Gdyby nie to , to nie wiadomo czy Marek nie wróciłby do dawnych nawyków.
      O Paulinie można powiedzieć tylko że znalazły się progi za wysokie dla niej. Mogła też poczuć się jak to jest, gdy ktoś kogoś z góry traktuje.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  2. Opowiadanie jak zawsze ciekawe i wciagajace od poczatku do konca pozdrawiam Karolina
    ☺️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, że się podobało Karolinko.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. RanczUla
    Po raz kolejny napiszę, że jesteś niesamowita i piszesz dla nas między jednym karmieniem a drugim. Świetny pomysł na miniaturkę. Ula zaczyna przygodę z F&D od umowy-zlecenia. Nie jest BrzydUlą, ale piękną dziewczyną, która od razu zwraca na siebie uwagę Marka. Wspólne wyjazdy służbowe, to bardzo dobry sposób na zacieśnienie znajomości i tak też się dzieje. Ula to jednak czarodziejka, bo rozkochała w sobie największego playboy'a stolicy do tego stopnia, że po bardzo krótkim okresie znajomości był gotów wziąć z nią ślub.
    Dość zabawny wydaje mi się tu wątek dotyczący Pauliny, która ma kurzy móżdżek i jest po prostu naiwną idiotką. Widząc bogactwa Lwa od razu przystaje na jego propozycję zostania w Moskwie i rzuca Marka, a potem wraca z podkulonym ogonem licząc na to, że Marek przygarnie ją z powrotem. Nie przewidziała tylko, że on jest już na zupełnie innym, życiowym etapie i pogoni ją gdzie pieprze rośnie. Między nami mówiąc dobrze jej tak. Historia jak dla mnie kończy się bardzo pozytywnie i tak jak lubię. Jest ślub a potem dziecko. Idealny happy end.
    Dziękuję za tę mini i najserdeczniej pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iga jeszcze spała, Kamil zasnął a ja czekałam na kuriera to opublikowałam.
      Ula była tak inna niż dotychczasowe panienki ,że już sam ten fakt zainteresował Marka. Oczywiście drugi argument to uroda Uli a trzeci że była całkiem inna niż Paulina. Febo udowodniła swoją naturę zostając w Petersburgu u Lwa, ale w końcu ktoś pokazał jej miejsce w szeregu. Lew wybrał służbę a nie ją. To musiało boleć.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Ranczula, miniaturka świetna, czyta się ją na "jednym wdechu".Lubię takie, wszystko po kolei, wspólny czas na poznanie się, mam na myśli pracę i wyjazdy służbowe. Marek jest się w stanie opanować po krótkim pocałunku, choć wie, że Ula go pociąga. Ceni w niej nie tylko urodę ale też inteligencję, choć ta zaleta nigdy nie była ważna w jego relacjach z panienkami, wolał nawet te mniej inteligentne, bo łatwiej było manipulować nimi i zaciągnąć do łóżka. Paulina jak można było się spodziewać długo miejsca w Moskwie nie zgrzała, a duży plus dla Lwa, któremu nie odpowiadały jej dąsy i wyniosłość.Mina panny Febo bezcenna, kiedy dowiaduje się, że nie zostanie panią Dobrzańską, o nigdy!!! Pozdrawiam, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Tak jak łatwo czytało się to łatwo się pisało. Choć zaczęta była z rok temu. Fakt uwinęli się szybko z miłością i dla niektórych może wydawać się niemożliwe, ale zdarza się. Osobiście znam tylko jedną parę szczęśliwą po trzech miesiącach znajomość. A Paulina no cóż została dwa razy upokorzona. Najpierw jak Lew wyrzucił ją ze swojego życia a później Marek. Ona chyba myślała, że będzie tylko leżeć i pachnieć, nie będzie mieć żadnych obowiązków i że będzie pierwszą damą Petersburga.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. To takie słodkie. Dobrze ze Lew zostawił Paule. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ko by wytrzymał z Pauliną. Lew po prostu prędzej poznał się na niej niż Marek i nie męczył się parę lat.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń