O tym, że Ula może przebywać
w Sulejówku, Marek dowiedział się jeszcze tego samego dnia. Chciał pojechać tam
od razu, ale nadciągała śnieżyca i zostawił wyjazd na następny dzień. Kolejnego
dnia do pracy szykował się w pośpiechu. Dlatego też, gdy wyciągał śmieci
rozsypał je i znalazł test ciążowy Uli. Znaleziony przedmiot podziałał na niego
jeszcze bardziej motywująco. Do firmy wpadł więc na chwilę, ale i tak wyczuł,
że wzbudził zainteresowanie pracowników. Nikt jednak o obrączkę na jego palcu
ani o zdjęcie Uli zamiast Pauliny na jego biurku nie pytał. Było tak, jakby od
zawsze był taki stan rzeczy.
Wyjątek stanowił Aleks, który
pojawił się u niego tuż po jego przyjściu.
-Co sprowadza cię do mnie?
-zapytał Marek ze zniechęceniem na jego widok.
-Nie wiem czy mam ci
gratulować, czy dowalić. Moja siostra jest załamana. Musiałeś tak ohydnie
potraktować ją -mówił z oburzeniem Febo.
-Wyjdzie z tego. Pojedzie do
Mediolanu i zapomni. Zawsze marzyła, aby wrócić tam na stałe. Tylko ja byłem
przeszkodą.
-Zmarnowałeś jej ostatnich
parę lat życia i tak błaho podchodzisz do sprawy? Mogłeś już dawno rozstać się z nią, skoro wiedziałeś, że
nic z tego nie będzie.
-Jak już to ona mnie się
trzymała kurczowo. Ja wiele razy dawałem jej pretekst do odejścia.
-Powinieneś, chociaż
zrekompensować się jej za ostatnie cierpienia -rzekł rozkazująco Febo.
-Zawsze mogę kupić jej bilet
do Mediolanu -rzucił z ironią Marek.
-Ja tego tak nie zostawię
-odparł mu z groźbą.
-Wybacz, ale mam ważniejsze
sprawy niż rozmowa na temat Pauli -mówił, idąc w stronę drzwi. —A za
rekompensatę może uważać biżuterię, którą dostała ode mnie i wszystkie jej
wydatki, za które ja płaciłem. Zawsze używała na swoje zachcianki wspólnej
karty.
Do Sulejówka dojechał w
półgodziny i skierował się prosto w okolice ulic o nazwach drzew. Były w jednym
kompleksie to nie musiał dużo kursować po mieście. Okazały się jednak długie i
co z tym się wiązało szukanie Uli, było trudne. W dodatku były to same domy, a
Wiola mówiła o mieszkaniu. Nikt również nie znał Uli, a jak brzmi nazwisko
panieńskiego matki Uli, nie pamiętał. Po dwóch godzinach szukania stwierdził,
że jest to daremne i postanowił najpierw sprawdzić w aktach ślubnych, jak się
nazywała pani Cieplakowa z domu i wrócić nazajutrz.
W czasie drogi powrotnej zadzwoniły do niego dwie osoby. Najpierw policjant z wiadomością, żeby podjechał na komisariat i odebrał telefon, który zgubiła w tramwaju. Później mama z zaproszeniem na kolacje, bo chcą z nim porozmawiać i zapraszają go do siebie. Z kolacji u nich zrezygnował i pojawił się nieoczekiwanie na obiedzie. Myślał bowiem, że i Paulinę ma się pojawić wieczorem, a kontaktu z nią chciał uniknąć.
W czasie drogi powrotnej zadzwoniły do niego dwie osoby. Najpierw policjant z wiadomością, żeby podjechał na komisariat i odebrał telefon, który zgubiła w tramwaju. Później mama z zaproszeniem na kolacje, bo chcą z nim porozmawiać i zapraszają go do siebie. Z kolacji u nich zrezygnował i pojawił się nieoczekiwanie na obiedzie. Myślał bowiem, że i Paulinę ma się pojawić wieczorem, a kontaktu z nią chciał uniknąć.
Tymczasem na drugim końcu
Sulejówka na ulicy Jana Świerka Ula próbowała poukładać sobie najważniejsze
sprawy. Musiała zadzwonić do brata powiedzieć mu o zagubionym telefonie, gdzie
jest i że ma nowy dodatkowy numer telefonu, bo nie wie, co się stało z
poprzednim telefonem. Rozważała również, czy nie przenieś się tutaj
na stałe. Sporo czasu poświęciła na rozmyślania.
Okłamywał mnie począwszy od
ukrywania tego, że Paulina jest w Polsce po szwalnię. Nie będę mogła mu ponownie
zaufać. Tylko jak będziemy żyć? Będziemy mieć dziecko. Muszę
powiedzieć mu o tym. Nie mogę być egoistyczna. Jeszcze ten nieszczęsny kredyt.
Wzięty z mojej strony dla miłości. Tak powiedziałam Wioli. I co się okazało?
Moja miłość to rozczarowanie. Dla miłości poświęciłam wiele.
Po dojechaniu do Warszawy
Marek najpierw pojechał po telefon Uli. Chciał skorzystać z niego, ale był
jednak zaszyfrowany. Później odwiedził rodziców. Gdy wchodził, zastał
ich już przy stole, to się dosiadł do nich.
-To, o czym chcecie porozmawiać?
-zapytał, gdy gosposia podała mu talerze i wyszła z jadalni.
-O Uli? -odparła mu matka.
-Tak myślałem – wymruczał ze
zniechęceniem. —Paula miała pojawić się wieczorem i razem mieliśmy
przedyskutować sprawę? -zapytał z ironią rodziców.
- Nie Marek, nie mieliśmy
tego w planach -wtrącił ojciec, aby nie dopuścić do kłótni żony i syna o
Paulinę. —Oprócz tego, że pracuje w banku to, co niej wiesz? Powinniśmy chyba i
my coś wiedzieć.
-Jej rodzina mieszka w
Halinowie. Ma osiemnastoletniego brata i siedmioletnią siostrę. Obecnie
mieszkają tylko z ojcem, bo matka Uli zmarła przy porodzie siostry. Nigdy
jednak u nich nie byłem i nie miałem okazji poznać.
-A ile czasu się znacie
-drążyła temat Dobrzańska.
-Osiem miesięcy. Na początku
znajomości z Ulą łączyła nas tylko praca i łóżko. Uczucie przyszło później
-mówił zbyt szczerze jak dla rodziców. —Tak na początku grudnia.
-Widzisz Marek, sam
powiedziałeś, że łóżko was łączyło – próbowała argumentować Helena, że związek
syna i Uli nie jest oparty tak do końca na miłości. —Zauroczenie kiedyś minie i
co wtedy? Rozwód czy bycie razem na siłę. Byłeś zbyt długo sam z dala od
Pauliny i może zatęskniłeś za bliskością kobiety. Może pomyliłeś
miłość z innym uczuciem?
-Jestem pewny mamo, że kocham
Ulę -wtrącił zdecydowanie. —Miłości nie da się pomylić z niczym innym. Teraz
wiem, że z Paulą nic takiego mnie nie łączyło i nie będzie łączyć. I nic się
nie wypali. Poza tym Ula jest chyba w ciąży. Znalazłem test ciążowy w koszu na
śmieci.
- I nie powiedziała ci o tym.
Nie uważasz, że to dziwne? -pytał rodzicielka.
-Nie miała okazji mamo.
-A gdzie jest teraz? -pytał dla odmiany ojciec.
-Nie wiem -odparł z
bezradnością. —Myśli, że okłamałem ją w paru sprawach -dodał, opowiadając
rodzicom o ślubie, Wioli i szwalni.
Do Sulejówka Marek powrócił
następnego dnia, ale nazwisko Porębska nic nikomu nie mówiło na ulicy Sosnowej, Świerkowej i innych okolicznych ulicach. Dopiero jedna kobieta
powiedziała mu o ulicy Jana Świerka i pojechał na wskazane miejsce. Tam ulica
długa nie była, ale za to z domami wielorodzinnymi. Odpuścił sobie pytanie o
Ulę Cieplak i pytało o mieszkanie po pani Porębskiej, które według słów
Wioletty było wynajmowane dłuższy czas. Trop był dobry, bo szybko trafił pod
wskazany adres. Nikt jednak na jego pukanie nie otwierał. Od sąsiadki natomiast
dowiedział się, że Ula od wtorku jest tutaj. Gdzie teraz może być, nie
wiedziała jednak i przyszło mu tylko cierpliwie czekać. Jego przedłużająca się
jego obecność pod domem zainteresowała w końcu sąsiadów i zadzwonili na
policję. Nadjeżdżający radiowóz zauważył i domyślił się, że to do niego jedzie.
-Aspirant Adam Rajczyk
-usłyszał chwilę później, gdy otworzył szybę w aucie. —Dokumenty poproszę. I
proszę wyjaśnić, co pan tu robi tyle czasu.
-Jeśli powiem, że czekam na
żonę, uwierzy mi pan -odparł, podając etui z dowodem osobistym. —Nazywa się
Urszula Cieplak - Dobrzańska. Jesteśmy od niedawna małżeństwem i szukam jej od
dwóch dni. Przypadek sprawił, że odeszła do mnie i ukryła się tutaj. Może pan
również zadzwonić do stołecznej policji do pani Anny Jastrzębskiej i sprawdzić
moją tożsamość i Uli.
-Sprawdzimy panie Dobrzański
-odparł policjant.
-Tylko że Ula jest w ciąży i
może coś się jej stało w mieszkaniu. Może potrzebuje pomocy.
-Chyba za dużo filmów pan się
naoglądał -stwierdził kpiąco policjant.
-Martwię się o żonę. Ma pan
obrączkę, to powinien pan zrozumieć mnie -mówił ze złością.
-Dobrze panie Dobrzański.
Sprawdzimy czy nic się nie stało.
Na ich pukanie nikt jednak
nie otwierał i dopiero sąsiadka, która miała klucze i rozmawiała z Markiem w
końcu otwarła drzwi mieszkania. Uli jednak w nim nie było. Nic nie
wskazywało i na to, aby coś się złego stało. Marek natomiast musiał na
komisariacie wszystko wyjaśnić i opuścić miejsce obserwacji. Po godzinie
dowiedział się, że Ula kontaktowała się z rodziną przebywającą w Karpaczu i
uspokoił się tym, że jest cała i żyje.
Ula tymczasem nieświadoma
tego, co dzieje się przed jej domem poszła ze spokojem na zakupy do marketu.
Tam nagłą zmianą temperatury, ostatnimi wydarzeniami i faktem, że jest w ciąży
zemdlała. Lekarz, który badał ją i po wywiadzie lekarskim postanowił zabrać ją
do szpitala na badania. Zwłaszcza że badań ciążowych do tej pory nie
zrobiła. Na oddziale zajęli się nią szybko, porobili badania i potwierdzili
pięciotygodniową ciążę.
Paulina w odzyskaniu Marka
albo w rozbiciu jego małżeństwa poddawać się nie zamierzała i chciała znaleźć
dowody na to, że Ula jest dwulicowa i okłamywała w czymkolwiek
Marka. Dlatego dzień po tym, jak okazało się, że Marek i Ula są
małżeństwem, poszła ponownie do biura detektywistycznego.
-Chcę, aby znalazł pan coś na
Ulę Cieplak -rzekła rozkazująco. —Im coś gorszego, tym lepiej. Mój narzeczony
ożenił się z nią i chcę udowodnić mu, że nie jest taka, za jaką ją uważa.
-Trudno będzie pani Febo
-odparł wymijająco.
- Płacę panu za coś -wtrąciła
sugestywnie.
-Czyli chce pani, aby
sfałszował dowody -ni stwierdził, ni zapytał.
-Dobrze pan zrozumiał.
-Nie proszę pani. Nie
zamierzam niczego fałszować. Moje biuro ma dobrą renomę i nie zamierzam jej
stracić.
-To zrujnuję pana. Mam władzę
-mówiła zastraszająco.
-Przypominam, że rozmowy są
nagrywane, a pani w ciągu minuty próbowała mnie przekupić i grozić. Jedno i
drugie jest karalne. Mogę prześwietlić panią Cieplak, ale wszystko będzie
zgodne z prawdą. Jest pani ciągle zainteresowana współpracą ze mną?
-Nie -odparła z wyniosłością.
—Sama sobie poradzę.
Następnego dnia w tym samym
biurze pojawili się Dobrzańscy. Oboje zgodnie stwierdzili, że jedynym wyjściem
na rozwianie ich wątpliwości co do synowej jest sprawdzenie czy to, co mówiła
Markowi jest prawdą. Szczęście w dostaniu się do detektywa dopisało im, bo
jeden z klientów odwołał spotkanie i mogli być przyjęci bez wcześniejszego
zapisania.
- Dzień dobry. Paweł
Kasprzycki -rzekł im na powitanie mężczyzna mniej więcej w wieku ich syna.
-Dzień dobry. Krzysztof
Dobrzański, a to moja żona Helena -dokończył prezentacji ojciec Marka.
-Proszę siadać -odparł
detektyw mocno zdziwiony nazwiskiem Dobrzańscy. —W czym mogę państwu pomóc.
-Chcieliśmy, aby pan
sprawdził pewną dziewczynę -zaczął Krzysztof skrępowany sytuacją. —Nasz syn
Marek niedawno ożenił się z w tajemnicy i chcemy wiedzieć czy ta dziewczyna nie
ma ukrytego w tym celu. Nazywa się Urszula Cieplak, pracuje w banku Zachodnim,
a pochodzi z Halinowa.
-Pani Febo was przysłała? I
mam coś znaleźć na panią Cieplak? -pytał ich z wyrzutami. —Powiedziałem jej, że
nie zamierzam fałszować śledztwa.
-Nie. Sami przyszliśmy
-odparł zdziwiony Krzysztof.
-Paulina była u pana?
-zapytała Helena.
-Nie powinienem zdradzać
danych klientów, ale sam się zdradziłem. Tak była tu wczoraj i złożyła mi
nieuczciwą ofertę. Od pięciu lat dostaję co parę miesięcy zlecenia od pani
Pauliny Febo na śledzenie państwa syna. I muszę przyznać, że uparta z niej
kobieta i ciężko się z nią współpracuje. Szybko wpada w szał. Szkoda państwa
syna. Słyszałem i widziałem, jak jeszcze tu w biurze wpadała we wściekłość na
widok niektórych zdjęć.
-To, dlaczego brał pan
zlecenia? -pytał Krzysztof.
-Dobrze płaciła, a
rozkręcałem biuro i potrzebowałem na lepszy sprzęt. A w czym konkretnie państwu
mogę pomóc? Tak jak mówiłem, nie zamierzam jej oczerniać, jeśli nie będzie
zgodne z prawdą.
-Nie o to chodzi. Chcemy
poznać jej ciemne i jasne strony życia, i czy nie prowadzi podwójnego życia
-tłumaczył Krzysztof. —Czasami czyta się, że przykładny mąż i ojciec okazuje
się tyranem i sadystą w domu. Z kobietami może być podobnie.
-Dużo rodzina mówi o
człowieku -dodała Helena. —Mógłby pan sprawdzić, czy to porządni ludzie.
-Rozumiem, o co państwu
chodzi. Pani Febo dla odmiany szczegółów nie wymagała. Chciała wiedzieć, tylko
jak się nazywa i gdzie się spotykają. Z mojej strony mogę powiedzieć, że pani
Ula nie wygląda na taką, co ma coś do ukrycia, a państwa syn jest
szczęśliwy. Pamiętam inne sprawy zlecone przez panią Febo i
zachowanie syna. Nigdy tak szczęśliwy nie był. Teraz żegnał się i witał tak
czule, a kiedyś po spotkaniu z kobietą odchodził jakby byli sobie obcy.
-I nam wydawało się, że w
ostatnich tygodniach chodził zadowolony -odezwała się Helena.
-Myśleliśmy, że to z powodów
sukcesów w pracy -dodał Krzysztof.
-A to zasługa kobiety -odparł
detektyw.
Pierwsze ustalenia, że Ula
nie wygląda na, jakąś naciągaczkę uspokoiły ich nieco. Zrozumieli i to, że syn
mówił prawdę i Paulina naprawdę kazała śledzić ich syna od lat.
Dwa dni później detektyw miał
dla nich sporo nowych faktów z życia Uli i pokrywały się z tym, co mówił syn.
-W pracy jest bardzo lubiana,
a szefostwo chwali ją za wysokie kompetencje. Miała nawet wyjechać do Anglii na
drugim roku studiów, ale zrezygnowała z wyjazdu ze względu na sprawy rodzinne.
Jej mama zmarła przy porodzie siostry pani Uli i musiała zająć się siostrą,
dwunastoletnim wówczas bratem i ojcem. Pan Cieplak mocno przeżył śmierć żony i
przypłacił to zawałem. Ona sama była wtedy w klasie maturalnej. A o rodzinie
same dobre rzeczy usłyszałem. Pomocni, życzliwi, uczciwi,
skromni. Nie słyszałem słowa skargi. Według mnie mogą państwo spać
spokojnie. Państwa syn wybrał odpowiednią kobietę na żonę.
-Oby. Tylko, dlaczego znikła
z życia Marka, ukrywa się i nie chciała, aby wszystko jej wytłumaczył?
-zastanawiał się głośno Krzysztof.
-Na to pytanie nie odpowiem
panu, ale może ja mógłbym pomóc w odnalezieniu pani Cieplak. Mam doświadczenie.
Proszę porozmawiać o tym z synem. I jeszcze jedna sprawa. Obawiam się, że pani
Febo może knuć przeciwko pani Cieplak i coś jej zrobić. Była wściekła, gdy
odmówiłem współpracy, a w takich okolicznościach tajemnica zawodowa nas
detektywów nie obowiązuje.
-Dziękujemy za ostrzeżenia. Będziemy
jej pilnować -odparł Krzysztof. Pomyślał sobie i czy Marek nie będzie
zagrożony.
O tym, czego się dowiedzieli,
Markowi mówić na razie nie zamierzali, bo wydałoby się, że skorzystali z usług detektywa.
Chcieli natomiast sami zająć się Pauliną, pilnować ją i być jej sprzymierzeńcami. Marka
powiadomić jedynie, gdy sytuacja będzie groźna.
Powrót do firmy dla Marka
zaczął się niefortunnie, bo jeszcze będąc w holu firmy Ania recepcjonistka
poinformowała go, że czeka na niego adwokat. Słowo adwokat skojarzyło się mu
tylko z Ulą.
-Dzień dobry. Marek
Dobrzański. Pan do mnie? -pytał uprzejmie.
-Tak. Adwokat Tomasz
Kamiński. Możemy przejść w bardziej ustronne miejsce. Chcę porozmawiać o prywatnych sprawy i finansowych.
Paulina to jednak mściwa sucz. Nie odpuszcza. Gdyby była inteligentna wiedziałaby, że jeśli rozbije małżeństwo Marka, on jeszcze bardziej ją znienawidzi i nigdy w życiu do niej nie wróci. No cóż... Żeby tak pomyśleć, trzeba mieć trochę oleju w głowie i zdrowego rozsądku.
OdpowiedzUsuńUla też jakby straciła ostrość widzenia i nie ocenia racjonalnie tego, co się wydarzyło. Poszła na żywioł, wyjechała i nie powiedziała Markowi o ciąży. On właściwie już o niej wie i martwi się. Szkoda, że będąc w Sulejówku nie zasugerował policjantom, żeby sprawdzili szpitale, bo wówczas na pewno by Ulę znaleźli.
Trochę niepokoi mnie ten adwokat. Mam nadzieję, że nie przyszedł powiadomić Marka o rozwodzie.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Paulina w serialu również groziła Markowi, że pożałuje a nic nie zrobiła. Tu może będzie podobnie, ale nie zdradzę. Tak jak tego czy adwokat jest w sprawie Uli czy innej. Na szczęście Ula pomału zaczyna inaczej myśleć i chce spotkać się z Markiem i powiedzieć mu o ciąży. Teraz tylko pech i Wioletta bo pomyliła ulice Sosnową bądź Świerkową z ulicą Jana Świerka, że się nie spotkali. Policja zaś nie przeszukiwała szpitali, bo od Jaska wiedzą, że żyje.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
No tak Paulina uważa, że to do niej należy Marek i tak ma pozostać. Nie liczy się z konsekwencjami swojego postępowania, ale czego można chcieć od tak pustej osoby.
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście, że detektyw powiedział Dobrzańskim o ich niedoszłej synowej i jej poczynaniach. Mam nadzieję, że nie zdąży nic zrobić Uli ani Markowi. A ta nasza dwójka w końcu spotka się i dojdzie do porozumienia.
Dziękuję ci bardzo za dzisiaj, dobrze tak po pracy móc coś przeczytać.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielne późne popołudnie.
Julita
Paula liczy, liczy i się przeliczy.
UsuńCzasami obcy człowiek musi powiedzieć coś aby inni uwierzyli. Tak jak tutaj. Dobrzańscy już tak przychylnie nie patrzą na Paulinę.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
No dobrze, że Marek już wie gdzie jest Ula. Teraz tylko muszą się spotkać i wszystko wyjaśnić. Seniorzy przez przypadek,dowiedzieli się jaka jest ich ukochana Paulinka. Teraz to mnie martwi wizyta adwokata u Marka, to nic dobrego nie wróży. A tu znów tydzień czekania, ale poczekam 🤗 Pozdrawiam serdecznie i życzę twórczej weny. 😊
OdpowiedzUsuńZ jednej strony wie, gdzie jest a z drugiej nie wie,bo nie ma jej w miejscu zamieszkania. A spotkanie i tak będzie w innych okolicznościach.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Febo dalej stara się nabruździć w związku Marka. Na co liczy, że zostawi Ulę, bo ona przedstawi mu jakieś dowody niecnego działania Uli. W tej swojej zapiekłości nawet nie pomyślała, że skoro Marek ukrywał przed nią swój związek z Ulą to musi mu na niej zależeć. Traf, że i seniorzy chcieli skorzystać z usług tego samego detektywa, żeby sprawdzić uczciwość Uli, pomoże im zrozumieć postępowanie jedynaka. Oby Marek mógł w końcu porozmawiać z Ulą, a może uda się to Dobrzańskim, czas poznać synową, tym bardziej, że spodziewa się ich wnuka.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dzisiejszą część, pozdrawiam serdecznie, Agata
Dobrzańscy dzięki detektywowi przede wszystkim zrozumieli jaka jest Paulina. Synowi nie chcieli wierzyć. Przyjdzie czas że i Ula będzie pupilką. A Paulina dostanie to na co zasłużyła.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.