O tym, że Paulina pojawiła
się w firmie Marek, dowiedział się prędzej, bo tak jak parę dni wcześniej
powiadomił go ochroniarz. Zdążył tylko wysłać SMS Sebie z wiadomością. Idzie Paula,
spałem u ciebie. Było to też o tyle dziwne
dla niego, bo było przed jedenastą, a Febo zazwyczaj spała do jedenastej.
-Paula -zaczął, wysilając
się, aby myślała, że się cieszy. —Miło
cię widzieć tak wcześnie rano.
-Nie bądź ironiczny Marek. Wynajęłam
detektywa i wiem wszystko.
-Znowu bawisz się w
dochodzenie -wtrącił tonem rozdrażnienia.
-Byłam na Siennej i spotkałam
tę dziewuchę. Ula ma na imię. Niezłe gniazdko sobie uwiliście. Tylko kto płaci
za te luksusy? Ona z pensji stażystki czy ty? Zacząłeś bawić się w sponsoring?
I po co mówiłeś mi o wymyślonej chorobie? Kiedyś zdradzałeś mnie i nie
przeszkadzało ci być i ze mną.
-Może zakochałem się i chcę
być wierny -zasugerował.
-Nie bądź śmieszny Marek. Ty
nie potrafisz być wierny. Zresztą powiedziałam jej o twoim całym życiu i żeby
nie marzyła o byciu panią Dobrzańską, bo nie jest pierwszą, której wciskasz
kłamstwa o rozstaniu z narzeczoną. Za bardzo boisz się reakcji Heleny i
Krzysztofa.
-Od twojego wyjazdu minęło
osiem miesięcy Paula. To sporo czasu, aby się zmienić -mówił, nie ukrywając
już, że to coś więcej niż romans.
-Byłam u chorej babci, jakbyś
zapomniał -wytknęła mu argument.
-Po to, aby trzymać rękę na
spadku babci, a nie żeby trzymać ją za jej rękę.
-Jesteś bezczelny -wysyczała.
—Masz zakończyć ten związek -dodała, szykując się do wyjścia. —Inaczej oboje
pożałujecie.
Chwilę po wyjściu Febo
poszedł do Sebastiana.
-Seba wszystko się wydało z Ulą- rzekł od drzwi.
—Paula zrobiła mi właśnie awanturę o to- dodał, siadając naprzeciwko
przyjaciela w jego biurze.
-Jak wie? – zapytał z niedowierzaniem. —Wszystko?
-Powiedziała, że niezłe gniazdko sobie uwiliśmy, że
była tam, rozmawiała z Ulą i powiedziała jej, że nie jest pierwszą, którą
zwodzę i że nie rzucę dla niej narzeczonej, czyli jej samej.
- A Ula, powiedziała prawdę Pauli czy Paula
ciągle wie tylko to, że istnieje Ula.
-Chyba to drugie, skoro jestem wśród żywych i nic nie
mówiła na ten temat.
-Małe pocieszenie Marek, bo i tak już po tobie.
Prędzej czy później, jak nie jedna to druga cię załatwi- mówił
proroczo. —A Ula co na to?
-Nie wiem. Próbowałem dodzwonić się do niej, ale nie
odbiera.
-Dziwisz się? Jeśli to, co mówi Paula jest prawdą, to
z Ulką delikatnie się nie obeszła. Pamiętasz, jak potraktowała Aśkę i Lidkę?
-Trudno zapomnieć. Obiecała, że kolejną kochankę
zabije.
-Ale serio chyba nie mówiła? -pytał z obawą kadrowy.
-Ostatnio jak mówiła mi, że powyrzuca moje
samochodziki, to nic nie zrobiła- rzekł, jakby na pocieszenie. —Seba byliśmy
już tak blisko dokończenia spraw, a teraz po tym wszystkim Ula nie będzie
chciała nawet przez chwilę porozmawiać ze mną.
- Może nie będzie tak źle- pocieszał. —Jesteście w
końcu niby małżeństwem.
-Seba my jesteśmy małżeństwem- odparł stanowczo.
-Tylko jakim cudem się wydało Marek? – zastanawiał
się Olszański. —Wszystko było tak dokładnie dopracowane.
-Jak zawsze Seba detektyw -mówił, sięgając do
kieszeni po dzwoniący telefon. —Ula- dodał, patrząc na ekran telefonu.
-To może jednak niestracone- mówił z uśmiechem
kadrowy.
-Ula? -powtórzył po odebraniu połączenia.
-Nie proszę pana- usłyszał obcy damski głos.
—Rozumiem, że zna pan właściciela telefonu, a raczej właścicielkę?
-Tak to moja, moja znajoma- skłamał poniekąd. —Stało
się coś? I kim pani jest.
-Aspirant Anna Jastrzębska i dzwonię ze szpitala na
Kaszubskiej. Jest taka sprawa, proszę pana. Pana znajoma....
-Jak to ze szpitala? Uli coś się stało- przerwał
rozmówczyni.
- Pewnie pan słyszał o tym wypadku tramwajowym…
-Tak. Od godziny mówią o tym w serwisach i że jest
sporo rannych. Ale czy to znaczy, że Ula tam była? - pytał łamanym
głosem.
-Na to wygląda. Jedna z ofiar nie miała dokumentów,
tylko….
-Ofiar!? Czy to znaczy, że Ula…- nie próbował nawet
dokończyć
-Żyje. Ranna nie miała przy sobie dokumentów, tylko
ten telefon i dlatego szukamy kogoś z bliskich. Próbuję dodzwonić się na numer
domowy, ale nikt nie odbiera. Może pan wie, w jaki inny sposób można powiadomić
kogoś z rodziny. Zadzwoniliśmy do pana, bo to były ostatnie próby połączenia na
jej telefonie.
-Ja zaraz przyjadę- zadeklarował się.
-Tak byłoby najlepiej. Jej stan jest ciężki-
usłyszał na koniec.
Do szpitala dotarł po
kwadransie i skierował się do rejestracji. Pani rejestratorka powiedziała mu, żeby o rannych pytał na sali segregacji. Tam o Ulę spytał pierwszego
lekarza, jaki się mu napatoczył.
-Przepraszam pana, ale, szukam
żony. Urszula Cieplak Dobrzańska. Dzwoniono do mnie, że przywieźli ją tutaj
z tego wypadku tramwajowego. Nie miała przy sobie żadnych dokumentów, tylko
telefon.
-Ta pacjentka jest operowana
-odarł lekarz. — I dobrze, że pan jest. Potrzebne są jej dane. Dla nas i dla policji. Podejdzie
pan do pokoju lekarskiego i tam pan uzyska informacje i załatwi formalności.
Chwilę później był już na
miejscu. Oprócz lekarza była również policjantka.
-Dzień dobry Marek Dobrzański
-rzekł od drzwi. —Dzwoniono, że przywieziono tu moją żonę. Była bez dokumentów.
Urszula Cieplak -Dobrzańska.
-Dzień dobry. Doktor
Drozdowicz. Pana żona od godziny jest operowana. Nie zajmowałem się nią i nie mogę wiele powiedzieć o jej stanie. Wiem, tylko że miała uraz głowy i
prawdopodobnie pękniętą śledzionę.
-Aspirant Jastrzębska. Przez
telefon mówił pan, że jest tylko znajomym -wtrąciła policjantka.
-To nie ja odebrałem telefon,
tylko mój kolega -zmyślił na miejscu. —Rozmawiałem z kontrahentem przez
służbowy telefon w tym czasie.
-A ma pan coś na potwierdzenie swoich słów, że jest pan mężem -drążyła temat.
-Tylko mój dowód, że jestem Markiem Dobrzańskim. Jesteśmy małżeństwem od trzech tygodni. Aktu ślubu przy sobie niestety, ale nie mam.
-A ma pan coś na potwierdzenie swoich słów, że jest pan mężem -drążyła temat.
-Tylko mój dowód, że jestem Markiem Dobrzańskim. Jesteśmy małżeństwem od trzech tygodni. Aktu ślubu przy sobie niestety, ale nie mam.
-Obrączki również pan nie ma
-stwierdziła, patrząc na jego dłoń.
-Właśnie, że mam -rzekł,
sięgając do wewnętrznej kieszeni marynarki. —Również zdjęcia w telefonie.
Proszę spojrzeć na grawer na obrączce. U.C. & M.D.
-Nosi pan obrączkę w
marynarce? Dziwne? -mówiła, spoglądając na fotki i obrączkę.
-Ślub wzięliśmy w tajemnicy
przed moimi rodzicami i muszę pilnować się, aby mój niedoszły szwagier czegoś nie zauważył. Pracujemy w jednym budynku.
-Wszystko podejrzanie to brzmi
panie Dobrzański -mówiła oficjalnie policjantka.
-A my nie możemy pana
informować o stanie zdrowia pacjentki -dodał lekarz.
-To dłuższa historia -zaczął opowiadać już prawdę. — Przez wiele lat miałem narzeczoną Paulinę Febo. To pupilka rodziców, współwłaścicielka firmy F&D i to ją rodzice wymarzyli sobie, jako żonę dla mnie. Tylko że ja zakochałem się w innej i teraz gdyby dowiedzieli się, że kocham inną mogli zmienić zdanie co do udziałów. Za trzy dni mam urodziny i w ramach prezentu
miałem własnie dostać od rodziców udziały firmy F&D. Chcieliśmy też z Ulą poczekać do
lata i wtedy pobrać się, ale była okazja kupić szwalnię. Potrzebowaliśmy
tylko kredytu małżeńskiego. Dlatego wzięliśmy szybki ślub cywilny.
-Coś kojarzę pana sprawy rodzinne panie Dobrzański, ale sprawdzimy dokładnie -mówiła policjantka, gdy skończył opowiadać.
-Pani Cieplak Dobrzańska ma inną rodzinę oprócz pana? -zapytał i lekarz. —Musimy wiedzieć na wypadek, gdyby coś się złego stało.
-Pani Cieplak Dobrzańska ma inną rodzinę oprócz pana? -zapytał i lekarz.
- Tak w Halinowie. Ale z tego, co mi wiadomo, to jej ojciec z
młodszą siostrą wyjechał na ferie, a brat ma osiemnaście lat i nie wiem, gdzie
może być.
Operacja przedłużała się, ale
on czekał cierpliwie od dwóch godzin. Dla uspokojenia nerwów zaś chodził po
korytarzu, przeglądał ulotki o lekach i chorobach oraz czytał, to co wisiało na
ściennych gablotkach. Skusił się również na dwa kubki kawy z automatu. Policja
zdążyła również ustalić czy Marek mówił prawdę i czy może przebywać na oddziale
oraz dowiadywać się o zdrowie żony. Jedynym przerywnikiem był telefon od
Sebastiana.
-Ciągle operują ją Seba
-oznajmił przyjacielowi. —Ma pękniętą śledzionę i uraz głowy.
-Jeśli chcesz, to przyjadę i podtrzymam
na duchu.
- Dzięki, ale lepiej pilnuj
firmy na wypadek, gdyby Paula wróciła. Ona i rodzice ciągle wydzwaniają do
mnie. I nie mów, gdzie jestem.
-Ok. Będę milczał jak grób. A
ty masz niewesoło chłopie. Rodzice po takiej akcji żyć ci nie dają.
-Nie dadzą Seba -powtórzył
smętnie. —Jutro spotkam się z nimi i powiem prawdę, że Ula nie jest kochanką,
tylko żoną. Dzisiaj nie mam siły na utarczki.
-To powodzenia ci tylko
życzyć. Paulina teraz pewnie ich urabia.
-Nie dziękuję Seba. Może ujdę z życiem. Pogadamy jutro -dodał
szybko. —Jakaś pielęgniarka wychodzi z sali operacyjnej, to spytam, ile to
jeszcze może potrwać.
Dwie godziny od jego
przyjścia w końcu wyszedł lekarz zza przeszklonych drzwi oddzielających oddział od sali operacyjnej.
-Przepraszam -mówił, zatrzymując lekarza. —Pan operował
moją żonę? Była bez dokumentów. Ja jestem Marek Dobrzański.
-Tak i jest lepiej, niż
myśleliśmy. Nerka na szczęście nie została uszkodzona, a uraz głowy mniej
groźny.
-Będę mógł zobaczyć się z
nią? -zapytał z nadzieją.
-Tylko przez chwilę. W ciągu
półgodziny powinniśmy przewieź ją na salę OIOM. To ta przy pokoju lekarzy.
Kolejne półgodziny dłużyły mu
się niemiłosiernie długo. Drzwi zaś do części szpitala z salą operacyjną
otwierały się trzy razy i pielęgniarki przewoziły chorych, ale za każdym razem nie była to Ula, choć jedna
pacjentka trafiła na OIOM. W końcu tuż przed szesnastą postanowił dowiedzieć się czegoś od personelu.
-Przepraszam, ale mówił pan,
że potrwa to nie dłużej niż pół godziny, a ja czekam prawie godzinę , żeby zobaczyć żonę i nic -zagadnął lekarza, który operował Ulę i który akurat wyszedł z OIOM-u.
-Żona jest już na sali. Byłem
u niej przed chwilą i badałem -mówił ze zdziwieniem.
-Ta pacjentka z pierwszego
łóżka nie jest moją żoną. Ani ta druga na końcu -mówił, patrząc przez szybę na chorych.
-Jest pan pewny?
-Myśli pan, że nie wiem, jak
wygląda moja własna żona?
-Pacjentka jest po ciężkim
wypadku i wygląda inaczej.
-Żadna z nich nie jest Ulą -wtrącił
brutalnie. —Żona ma ciemne włosy do ramion, a nie jasne i długie, czy czarne. I nie ma tatuażu na ramieniu, jak ta pani na ostatnim łóżku.
Na dalsze wyjaśnienia udali się do pokoju lekarskiego. Był tam ordynator oddziału i policjantka, która
powiadomiła go o wypadku i prowadziła sprawę.
-Pan twierdzi, że operowana
pacjentka nie jest jego żoną – rzekł lekarz
-Nie twierdzę, tylko wiem.
Mam zdjęcia -wtrącił zbulwersowany.
-Zaraz wszystko wyjaśnimy -uspokajał
ordynator.
-Może jest na innej sali? Po
przywiezieniu tylu rannych mogło być zamieszanie i łatwo o pomyłkę -sugerował
Marek.
-Zdarza się tak, ale do nas
trafiło pięć osób z wypadku. W tym troje mężczyzn oraz dwie kobiety. Jedna
starsza pani, a druga ta bez dokumentów. Może jest w szpitalu na Batorego.
Reszta rannych tam została przewieziona.
-Rozmawiałam z kolegą i znają
personalia wszystkich rannych znajdujących się tam -odezwała się i Jastrzębska. —Na liście nie ma
Urszuli Cieplak Dobrzańskiej. Kolega przesłał mi ją półgodziny temu i
zapamiętałabym, że i tu jest taka osoba.
-Ale nie mogła się przecież
rozpłynąć – mówił ze wzburzeniem Marek.
-Spokojnie panie Dobrzański –
mówił ciągle policjantka. —Wygląda na to, że pana żony nie ma wśród rannych, a
osoba śmiertelna to mężczyzna. Być może nie było nawet pana żony w tramwaju.
Może zgubiła telefon albo jej ukradli i tylko telefon był.
-To, gdzie jest moja żona?
-Tego nie wiem. Mogę jedynie
domyślić się, że jest w domu i nie może się dodzwonić, bo nie ma telefonu i
nie pamięta numeru -odparła sensownie Jastrzębska.
Do domu jechał jak na
skrzydłach, a gdy parkował samochód i ujrzał światło w oknach swojego
mieszkania, to poczuł radość. W holu próbował ściągnąć windę, ale pierwsza
jechała już na górę. Druga pojawiła się chwile później. Wjechanie na dwunaste
piętro trochę czasu mu również zajęło. Gdy przekroczył próg mieszkania zdziwił
się, bo było ciemno i zrozumiał, że to Ula zjeżdżała drugą windą. Przechodząc korytarzem mieszkania natomiast zauważył w ich
sypialni pootwierane szafki i brak ubrań Uli. Podobnie było w łazience i z jej
kosmetykami. W salonie na stole natomiast znalazł obrączkę, pierścionek
zaręczynowy i dwa listy. Jeden urzędowy a drugi zwykły.
Marek.
Nie wiem
nawet co mam Ci napisać. Brak mi słów. Wszystko
zaplanowałeś sobie z premedytacją i okłamywałeś mnie.
Paula jest już w Polsce
od paru dni i dokładnie
wiedziałeś o tym. Poza tym ten szybki ślub i znajomy w urzędzie. Miał tak to załatwić, aby można było unieważnić małżeństwo -czytał,
nie wiedząc jeszcze, o co jej chodzi. I
to, że notariusz, który miał zająć się za parę dni temu formalnościami szwalni,
nagle zachorował i na dłużej wylądował w szpitalu. Nie myśl sobie, tylko że zależy
mi na przepisaniu szwalni, bo nie zależy i nie chcę nic od Ciebie. A Ciebie nie
chcę znać ani pamiętać. Zastanawiam się
tylko, co zamierzałeś później? Ślub jednak z narzeczoną w Mediolanie, czy może
życie kawalerskie? I kim byłam dla
Ciebie tak naprawę? Byłam, tylko po to, abyś mógł z kim sypiać? Zawsze przecież
lepsza kobieta na stałe niż przypadkowa z klubu.
Ula CIEPLAK!!!!
Drugi list był już otwarty, wysłany z USC i zaadresowany do Urszuli i Marka Dobrzańskich.
Uprzejmie prosimy o wstawienie się w ciągu tygodnia w
Urzędzie Stanu Cywilnego wraz ze świadkami w celu wyjaśnienia niezgodności
danych. W przypadku niestawienia się małżeństwo może być uznane za nieważne.
Kolejna część po
15!!!! Przepraszam i cierpliwości.
Całe szczęście, że Uli nie było w tym tramwaju. Ciekawe czy Marek rzeczywiście następnego dnia powie wszystkim o tym co zrobił. Ale to jest niczym w porównaniu do tego jaką teraz będzie musiał przejść drogę aby ponownie odzyskać Ulę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielne chłodne lecz słoneczne popołudnie.
Julita
Marek jest tu prawie w 100% uczciwy jest więc nadzieja, że dotrzyma słowa. Niestety, ale z Ulą to fakt łatwo nie będzie.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
O rany! Straszne zamieszanie. Ula faktycznie musiała zgubić telefon lub został jej ukradziony. Przez to nieporozumienie Marek stracił kilka godzin na szpitalnym korytarzu. Paulina nieźle namieszała. Ula zrażona do Marka momentalnie przestała wierzyć w jego miłość i uczciwe intencje. List dobitnie o tym świadczy. Marek jak najszybciej powinien wyjaśnić rodzicom całą sytuację i przyznać się do ożenku podsuwając im pod nos akt ślubu. To samo powinien zrobić w stosunku do Pauliny i pozbawić jej tej pewności siebie, która każe jej myśleć, że tylko z nią Marek może się ożenić. Ciężkie dni przed nim.Mam nadzieję, że jednak uda mu się wszystko wyjaśnić i udobruchać Ulę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Zbyt wiele zbiegów okoliczności spadło na Ulę w jeden dzień. Najpierw pojawienie się Febo( szczegóły w kolejnej części) i jej słowa. Później list z USC a powiedzmy że dzień dwa wcześniej choroba notariusza. Ula poskładała wszystko w jedno i wyszło jej, że Marek okłamywał ją. Natomiast jej charakter nie pozwolił jej czekać na Marka i wyjaśnienia tylko wolała uciec. Na szczęście Marek znajdzie sposób, aby podstępem spotkać się z nią już wkrótce.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Myślałam ,że Ula po rozmowie z Pauliną faktycznie brała udział w katastrofie i jest w szpitalu. Takiego obrotu sprawy się niespodziewalam. To że Ula się wścieknie to przewidzialam, ale że zniknie, zgubi telefon i jeszcze ten list z USC to całkowite zaskoczenie. Kochana to już nie jest opowiadanie tylko kryminał. A ciąg dalszy dopiero po 15, oj będzie ciężko. Mam nadzieję, że w kolejnej odsłonie Ula się znajdzie, dogadaja się z Markiem (proszę weź wzgląd na słabe serce starszej pani 🙏🙏🙏🙏🙏🙏😊) a potem w dalszych częściach szwalnie, udziały i wszystko co wymyślisz, tylko niech się dogadaja. Pozdrawiam cieplutko i życzę twórczej weny 😘
OdpowiedzUsuńAle to chyba dobrze, że jest cała i zdrowa i to tylko jej zgubiony telefon ucierpiał w wypadku?
UsuńUspokajam Ula i Marek spotkają się wkrótce, bo po około miesiącu, ale Marek i tak przez ten czas będzie ciągle trzymał się tego, że jest prawowitym mężem Uli i Paulina ani Helena tego nie zmienią. Ten list z USC zaś to drobnostka i to zabawna. W kolejnej części o tym wspomnę. Same opowiadanie długie nie będzie, bo jeszcze 2-3 części. Mam inne zapowiedzi a od Nowego Roku wracam na półetatu do pracy to czasu będzie mało.
Pozdrawiam miło i dziękuje za wpis.
Dobrze, że Ula nie ucierpiała w tym wypadku, dla Marka to jedyny pozytyw w tej całej zagmatwanej sytuacji. Natomiast to co stało się wcześniej kiedy Paulina odwiedziła Ulę i później już dla niego dobre nie jest, Ula odeszła. Dwa listy, jakże istotne w dalszych relacjach miedzy nimi. Na co liczył Dobrzański, że Ula jest aż tak naiwna i przyjmie kolejne kłamstwo.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dzisiejszą część, muszę uzbroić się w cierpliwość do 15-go.
Pozdrawiam serdecznie w słoneczny wtorkowy poranek, Agata
Na razie wszystko wygląda w czarnych barwach dla Marka i dla Uli. Z tym,że Ula za szybko zadziałała i nie wyjaśniła sytuacji. Za to Marek będzie wszystko po kolei wyjaśniał i szukał Uli. Będzie stanowczy we wszystkich sprawach.
UsuńKolejna część w połowie jest napisana. To tak na pocieszenie.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +2348104102662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.
OdpowiedzUsuń