niedziela, 6 października 2019

Dla miłości cz.4


O tym, że Paulina pojawiła się w firmie Marek, dowiedział się prędzej, bo tak jak parę dni wcześniej powiadomił go ochroniarz. Zdążył tylko wysłać SMS Sebie z wiadomością.  Idzie Paula, spałem u ciebie. Było to też o tyle dziwne dla niego, bo było przed jedenastą, a Febo zazwyczaj spała do jedenastej.


-Paula -zaczął, wysilając się, aby myślała, że się cieszy.  —Miło cię widzieć tak wcześnie rano.
-Nie bądź ironiczny Marek. Wynajęłam detektywa i wiem wszystko.
-Znowu bawisz się w dochodzenie -wtrącił tonem rozdrażnienia.
-Byłam na Siennej i spotkałam tę dziewuchę. Ula ma na imię. Niezłe gniazdko sobie uwiliście. Tylko kto płaci za te luksusy? Ona z pensji stażystki czy ty? Zacząłeś bawić się w sponsoring? I po co mówiłeś mi o wymyślonej chorobie? Kiedyś zdradzałeś mnie i nie przeszkadzało ci być i ze mną.
-Może zakochałem się i chcę być wierny -zasugerował.
-Nie bądź śmieszny Marek. Ty nie potrafisz być wierny. Zresztą powiedziałam jej o twoim całym życiu i żeby nie marzyła o byciu panią Dobrzańską, bo nie jest pierwszą, której wciskasz kłamstwa o rozstaniu z narzeczoną. Za bardzo boisz się reakcji Heleny i Krzysztofa.
-Od twojego wyjazdu minęło osiem miesięcy Paula. To sporo czasu, aby się zmienić -mówił, nie ukrywając już, że to coś więcej niż romans.
-Byłam u chorej babci, jakbyś zapomniał -wytknęła mu argument.
-Po to, aby trzymać rękę na spadku babci, a nie żeby trzymać ją za jej rękę. 
-Jesteś bezczelny -wysyczała. —Masz zakończyć ten związek -dodała, szykując się do wyjścia. —Inaczej oboje pożałujecie.  
Chwilę po wyjściu Febo poszedł do Sebastiana.
-Seba wszystko się wydało z Ulą- rzekł od drzwi. —Paula zrobiła mi właśnie awanturę o to- dodał, siadając naprzeciwko przyjaciela w jego biurze.
-Jak wie? – zapytał z niedowierzaniem. —Wszystko?
-Powiedziała, że niezłe gniazdko sobie uwiliśmy, że była tam, rozmawiała z Ulą i powiedziała jej, że nie jest pierwszą, którą zwodzę i że nie rzucę dla niej narzeczonej, czyli jej samej.
- A Ula, powiedziała prawdę Pauli czy Paula ciągle wie tylko to, że istnieje Ula.
-Chyba to drugie, skoro jestem wśród żywych i nic nie mówiła na ten temat.
-Małe pocieszenie Marek, bo i tak już po tobie. Prędzej czy później, jak nie jedna to druga cię załatwi- mówił proroczo.  —A Ula co na to?
-Nie wiem. Próbowałem dodzwonić się do niej, ale nie odbiera.
-Dziwisz się? Jeśli to, co mówi Paula jest prawdą, to z Ulką delikatnie się nie obeszła. Pamiętasz, jak potraktowała Aśkę i Lidkę?
-Trudno zapomnieć. Obiecała, że kolejną kochankę zabije.
-Ale serio chyba nie mówiła? -pytał z obawą kadrowy.
-Ostatnio jak mówiła mi, że powyrzuca moje samochodziki, to nic nie zrobiła- rzekł, jakby na pocieszenie. —Seba byliśmy już tak blisko dokończenia spraw, a teraz po tym wszystkim Ula nie będzie chciała nawet przez chwilę porozmawiać ze mną.
- Może nie będzie tak źle- pocieszał. —Jesteście w końcu niby małżeństwem.
-Seba my jesteśmy małżeństwem- odparł stanowczo.
-Tylko jakim cudem się wydało Marek? – zastanawiał się Olszański. —Wszystko było tak dokładnie dopracowane.
-Jak zawsze Seba detektyw -mówił, sięgając do kieszeni po dzwoniący telefon.  —Ula- dodał, patrząc na ekran telefonu.
-To może jednak niestracone- mówił z uśmiechem kadrowy.
-Ula? -powtórzył po odebraniu połączenia.
-Nie proszę pana- usłyszał obcy damski głos. —Rozumiem, że zna pan właściciela telefonu, a raczej właścicielkę?
-Tak to moja, moja znajoma- skłamał poniekąd. —Stało się coś? I kim pani jest.
-Aspirant Anna Jastrzębska i dzwonię ze szpitala na Kaszubskiej. Jest taka sprawa, proszę pana. Pana znajoma....
-Jak to ze szpitala? Uli coś się stało- przerwał rozmówczyni.
- Pewnie pan słyszał o tym wypadku tramwajowym…
-Tak. Od godziny mówią o tym w serwisach i że jest sporo rannych. Ale czy to znaczy, że Ula tam była? - pytał łamanym głosem. 
-Na to wygląda. Jedna z ofiar nie miała dokumentów, tylko….
-Ofiar!? Czy to znaczy, że Ula…- nie próbował nawet dokończyć
-Żyje. Ranna nie miała przy sobie dokumentów, tylko ten telefon i dlatego szukamy kogoś z bliskich. Próbuję dodzwonić się na numer domowy, ale nikt nie odbiera. Może pan wie, w jaki inny sposób można powiadomić kogoś z rodziny. Zadzwoniliśmy do pana, bo to były ostatnie próby połączenia na jej telefonie.
-Ja zaraz przyjadę- zadeklarował się.
 -Tak byłoby najlepiej. Jej stan jest ciężki- usłyszał na koniec.

Do szpitala dotarł po kwadransie i skierował się do rejestracji. Pani rejestratorka powiedziała mu, żeby o rannych pytał na sali segregacji. Tam o Ulę spytał pierwszego lekarza, jaki się mu napatoczył.


-Przepraszam pana, ale, szukam żony. Urszula Cieplak Dobrzańska. Dzwoniono do mnie, że przywieźli ją tutaj z tego wypadku tramwajowego. Nie miała przy sobie żadnych dokumentów, tylko telefon.
-Ta pacjentka jest operowana -odarł lekarz. — I dobrze, że pan jest. Potrzebne są jej dane. Dla nas i dla policji. Podejdzie pan do pokoju lekarskiego i tam pan uzyska informacje i załatwi formalności.
Chwilę później był już na miejscu. Oprócz lekarza była również policjantka.
-Dzień dobry Marek Dobrzański -rzekł od drzwi. —Dzwoniono, że przywieziono tu moją żonę. Była bez dokumentów. Urszula Cieplak -Dobrzańska.
-Dzień dobry. Doktor Drozdowicz. Pana żona od godziny jest operowana. Nie zajmowałem się nią i nie mogę wiele powiedzieć o jej stanie.  Wiem, tylko że miała uraz głowy i prawdopodobnie pękniętą śledzionę.
-Aspirant Jastrzębska. Przez telefon mówił pan, że jest tylko znajomym -wtrąciła policjantka.
-To nie ja odebrałem telefon, tylko mój kolega -zmyślił na miejscu. —Rozmawiałem z kontrahentem przez służbowy telefon w tym czasie. 
-A ma pan coś na potwierdzenie swoich słów, że jest pan mężem -drążyła temat. 
-Tylko mój dowód, że jestem Markiem Dobrzańskim. Jesteśmy małżeństwem od trzech tygodni. Aktu ślubu przy sobie niestety, ale nie mam.
-Obrączki również pan nie ma -stwierdziła, patrząc na jego dłoń.
-Właśnie, że mam -rzekł, sięgając do wewnętrznej kieszeni marynarki. —Również zdjęcia w telefonie. Proszę spojrzeć na grawer na obrączce. U.C. & M.D.
-Nosi pan obrączkę w marynarce? Dziwne? -mówiła, spoglądając na fotki i obrączkę.


-Ślub wzięliśmy w tajemnicy przed moimi rodzicami i muszę pilnować się, aby mój niedoszły szwagier czegoś nie zauważył. Pracujemy w jednym budynku.
-Wszystko podejrzanie to brzmi panie Dobrzański -mówiła oficjalnie policjantka.
-A my nie możemy pana informować o stanie zdrowia pacjentki -dodał lekarz.
 -To dłuższa historia -zaczął opowiadać już prawdę.  Przez wiele lat miałem narzeczoną Paulinę Febo. To pupilka rodziców, współwłaścicielka firmy F&D i to ją rodzice wymarzyli sobie, jako żonę dla mnie. Tylko że ja zakochałem się w innej i  teraz gdyby dowiedzieli się, że kocham inną mogli zmienić zdanie co do udziałów. Za trzy dni mam urodziny i w ramach prezentu miałem własnie dostać od rodziców udziały firmy F&DChcieliśmy też z Ulą poczekać do lata i wtedy pobrać się, ale była okazja kupić szwalnię. Potrzebowaliśmy tylko kredytu małżeńskiego. Dlatego wzięliśmy szybki ślub cywilny.
-Coś kojarzę pana sprawy rodzinne panie Dobrzański, ale sprawdzimy dokładnie -mówiła policjantka, gdy skończył opowiadać. 
-Pani Cieplak Dobrzańska ma inną rodzinę oprócz pana? -zapytał i lekarz. —Musimy wiedzieć na wypadek, gdyby coś się złego stało.
- Tak w Halinowie.  Ale z tego, co mi wiadomo, to jej ojciec z młodszą siostrą wyjechał na ferie, a brat ma osiemnaście lat i nie wiem, gdzie może być.

Operacja przedłużała się, ale on czekał cierpliwie od dwóch godzin. Dla uspokojenia nerwów zaś chodził po korytarzu, przeglądał ulotki o lekach i chorobach oraz czytał, to co wisiało na ściennych gablotkach. Skusił się również na dwa kubki kawy z automatu. Policja zdążyła również ustalić czy Marek mówił prawdę i czy może przebywać na oddziale oraz dowiadywać się o zdrowie żony. Jedynym przerywnikiem był telefon od Sebastiana.
-Ciągle operują ją Seba -oznajmił przyjacielowi. —Ma pękniętą śledzionę i uraz głowy.
-Jeśli chcesz, to przyjadę i podtrzymam na duchu.
- Dzięki, ale lepiej pilnuj firmy na wypadek, gdyby Paula wróciła. Ona i rodzice ciągle wydzwaniają do mnie. I nie mów, gdzie jestem.
-Ok. Będę milczał jak grób. A ty masz niewesoło chłopie. Rodzice po takiej akcji żyć ci nie dają.
-Nie dadzą Seba -powtórzył smętnie. —Jutro spotkam się z nimi i powiem prawdę, że Ula nie jest kochanką, tylko żoną. Dzisiaj nie mam siły na utarczki.
-To powodzenia ci tylko życzyć. Paulina teraz pewnie ich urabia.
-Nie dziękuję Seba.  Może ujdę z życiem. Pogadamy jutro -dodał szybko. —Jakaś pielęgniarka wychodzi z sali operacyjnej, to spytam, ile to jeszcze może potrwać.

Dwie godziny od jego przyjścia w końcu wyszedł lekarz zza przeszklonych drzwi oddzielających oddział od sali operacyjnej.
-Przepraszam -mówił, zatrzymując lekarza.  Pan operował moją żonę? Była bez dokumentów. Ja jestem Marek Dobrzański.
-Tak i jest lepiej, niż myśleliśmy. Nerka na szczęście nie została uszkodzona, a uraz głowy mniej groźny.
-Będę mógł zobaczyć się z nią? -zapytał z nadzieją.
-Tylko przez chwilę. W ciągu półgodziny powinniśmy przewieź ją na salę OIOM. To ta przy pokoju lekarzy.
Kolejne półgodziny dłużyły mu się niemiłosiernie długo. Drzwi zaś do części szpitala z salą operacyjną otwierały się trzy razy i pielęgniarki przewoziły chorych, ale za każdym razem nie była to Ula, choć jedna pacjentka trafiła na OIOM. W końcu tuż przed szesnastą postanowił dowiedzieć się czegoś od personelu.
-Przepraszam, ale mówił pan, że potrwa to nie dłużej niż pół godziny, a ja czekam prawie godzinę , żeby zobaczyć żonę i nic -zagadnął lekarza, który operował Ulę i który akurat wyszedł z OIOM-u.
-Żona jest już na sali. Byłem u niej przed chwilą i badałem -mówił ze zdziwieniem.
-Ta pacjentka z pierwszego łóżka nie jest moją żoną. Ani ta druga na końcu -mówił, patrząc przez szybę na chorych.
-Jest pan pewny? 
-Myśli pan, że nie wiem, jak wygląda moja własna żona? 
-Pacjentka jest po ciężkim wypadku i wygląda inaczej.
-Żadna z nich nie jest Ulą -wtrącił brutalnie. —Żona ma ciemne włosy do ramion, a nie jasne i długie, czy czarne. I nie ma tatuażu na ramieniu, jak ta pani na ostatnim łóżku.  

Na dalsze wyjaśnienia udali się do pokoju lekarskiego. Był tam ordynator oddziału i policjantka, która powiadomiła go o wypadku i prowadziła sprawę.
-Pan twierdzi, że operowana pacjentka nie jest jego żoną – rzekł lekarz
-Nie twierdzę, tylko wiem. Mam zdjęcia -wtrącił zbulwersowany.
-Zaraz wszystko wyjaśnimy -uspokajał ordynator.
-Może jest na innej sali? Po przywiezieniu tylu rannych mogło być zamieszanie i łatwo o pomyłkę -sugerował Marek. 
-Zdarza się tak, ale do nas trafiło pięć osób z wypadku. W tym troje mężczyzn oraz dwie kobiety. Jedna starsza pani, a druga ta bez dokumentów. Może jest w szpitalu na Batorego. Reszta rannych tam została przewieziona. 
-Rozmawiałam z kolegą i znają personalia wszystkich rannych znajdujących się tam -odezwała się i Jastrzębska. —Na liście nie ma Urszuli Cieplak Dobrzańskiej. Kolega przesłał mi ją półgodziny temu i zapamiętałabym, że i tu jest taka osoba.
-Ale nie mogła się przecież rozpłynąć – mówił ze wzburzeniem Marek.
-Spokojnie panie Dobrzański – mówił ciągle policjantka. —Wygląda na to, że pana żony nie ma wśród rannych, a osoba śmiertelna to mężczyzna. Być może nie było nawet pana żony w tramwaju. Może zgubiła telefon albo jej ukradli i tylko telefon był.
-To, gdzie jest moja żona?
-Tego nie wiem. Mogę jedynie domyślić się, że jest w domu i nie może się dodzwonić, bo nie ma telefonu i nie pamięta numeru -odparła sensownie Jastrzębska.

Do domu jechał jak na skrzydłach, a gdy parkował samochód i ujrzał światło w oknach swojego mieszkania, to poczuł radość. W holu próbował ściągnąć windę, ale pierwsza jechała już na górę. Druga pojawiła się chwile później. Wjechanie na dwunaste piętro trochę czasu mu również zajęło. Gdy przekroczył próg mieszkania zdziwił się, bo było ciemno i zrozumiał, że to Ula zjeżdżała drugą windą. Przechodząc korytarzem mieszkania natomiast zauważył w ich sypialni pootwierane szafki i brak ubrań Uli. Podobnie było w łazience i z jej kosmetykami. W salonie na stole natomiast znalazł obrączkę, pierścionek zaręczynowy i dwa listy. Jeden urzędowy a drugi zwykły.



                                                                                      Marek.
                    Nie wiem nawet co mam Ci napisać. Brak mi słów. Wszystko zaplanowałeś sobie z premedytacją i okłamywałeś mnie. Paula jest już w Polsce od paru dni i dokładnie wiedziałeś o tym. Poza tym ten szybki ślub i znajomy w urzędzie.  Miał tak to załatwić, aby można było unieważnić małżeństwo -czytał, nie wiedząc jeszcze, o co jej chodzi.  I to, że notariusz, który miał zająć się za parę dni temu formalnościami szwalni, nagle zachorował i na dłużej wylądował w szpitalu. Nie myśl sobie, tylko że zależy mi na przepisaniu szwalni, bo nie zależy i nie chcę nic od Ciebie. A Ciebie nie chcę znać ani pamiętać.  Zastanawiam się tylko, co zamierzałeś później? Ślub jednak z narzeczoną w Mediolanie, czy może życie kawalerskie?  I kim byłam dla Ciebie tak naprawę? Byłam, tylko po to, abyś mógł z kim sypiać? Zawsze przecież lepsza kobieta na stałe niż przypadkowa z klubu.
                            Ula CIEPLAK!!!!

Drugi list był już otwarty, wysłany z USC i zaadresowany do Urszuli i Marka Dobrzańskich.

Uprzejmie prosimy o wstawienie się w ciągu tygodnia w Urzędzie Stanu Cywilnego wraz ze świadkami w celu wyjaśnienia niezgodności danych. W przypadku niestawienia się małżeństwo może być uznane za nieważne.



Kolejna część po 15!!!! Przepraszam i cierpliwości. 

9 komentarzy:

  1. Całe szczęście, że Uli nie było w tym tramwaju. Ciekawe czy Marek rzeczywiście następnego dnia powie wszystkim o tym co zrobił. Ale to jest niczym w porównaniu do tego jaką teraz będzie musiał przejść drogę aby ponownie odzyskać Ulę.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielne chłodne lecz słoneczne popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek jest tu prawie w 100% uczciwy jest więc nadzieja, że dotrzyma słowa. Niestety, ale z Ulą to fakt łatwo nie będzie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  2. O rany! Straszne zamieszanie. Ula faktycznie musiała zgubić telefon lub został jej ukradziony. Przez to nieporozumienie Marek stracił kilka godzin na szpitalnym korytarzu. Paulina nieźle namieszała. Ula zrażona do Marka momentalnie przestała wierzyć w jego miłość i uczciwe intencje. List dobitnie o tym świadczy. Marek jak najszybciej powinien wyjaśnić rodzicom całą sytuację i przyznać się do ożenku podsuwając im pod nos akt ślubu. To samo powinien zrobić w stosunku do Pauliny i pozbawić jej tej pewności siebie, która każe jej myśleć, że tylko z nią Marek może się ożenić. Ciężkie dni przed nim.Mam nadzieję, że jednak uda mu się wszystko wyjaśnić i udobruchać Ulę.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyt wiele zbiegów okoliczności spadło na Ulę w jeden dzień. Najpierw pojawienie się Febo( szczegóły w kolejnej części) i jej słowa. Później list z USC a powiedzmy że dzień dwa wcześniej choroba notariusza. Ula poskładała wszystko w jedno i wyszło jej, że Marek okłamywał ją. Natomiast jej charakter nie pozwolił jej czekać na Marka i wyjaśnienia tylko wolała uciec. Na szczęście Marek znajdzie sposób, aby podstępem spotkać się z nią już wkrótce.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Myślałam ,że Ula po rozmowie z Pauliną faktycznie brała udział w katastrofie i jest w szpitalu. Takiego obrotu sprawy się niespodziewalam. To że Ula się wścieknie to przewidzialam, ale że zniknie, zgubi telefon i jeszcze ten list z USC to całkowite zaskoczenie. Kochana to już nie jest opowiadanie tylko kryminał. A ciąg dalszy dopiero po 15, oj będzie ciężko. Mam nadzieję, że w kolejnej odsłonie Ula się znajdzie, dogadaja się z Markiem (proszę weź wzgląd na słabe serce starszej pani 🙏🙏🙏🙏🙏🙏😊) a potem w dalszych częściach szwalnie, udziały i wszystko co wymyślisz, tylko niech się dogadaja. Pozdrawiam cieplutko i życzę twórczej weny 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to chyba dobrze, że jest cała i zdrowa i to tylko jej zgubiony telefon ucierpiał w wypadku?
      Uspokajam Ula i Marek spotkają się wkrótce, bo po około miesiącu, ale Marek i tak przez ten czas będzie ciągle trzymał się tego, że jest prawowitym mężem Uli i Paulina ani Helena tego nie zmienią. Ten list z USC zaś to drobnostka i to zabawna. W kolejnej części o tym wspomnę. Same opowiadanie długie nie będzie, bo jeszcze 2-3 części. Mam inne zapowiedzi a od Nowego Roku wracam na półetatu do pracy to czasu będzie mało.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za wpis.

      Usuń
  4. Dobrze, że Ula nie ucierpiała w tym wypadku, dla Marka to jedyny pozytyw w tej całej zagmatwanej sytuacji. Natomiast to co stało się wcześniej kiedy Paulina odwiedziła Ulę i później już dla niego dobre nie jest, Ula odeszła. Dwa listy, jakże istotne w dalszych relacjach miedzy nimi. Na co liczył Dobrzański, że Ula jest aż tak naiwna i przyjmie kolejne kłamstwo.
    Dziękuję za dzisiejszą część, muszę uzbroić się w cierpliwość do 15-go.
    Pozdrawiam serdecznie w słoneczny wtorkowy poranek, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie wszystko wygląda w czarnych barwach dla Marka i dla Uli. Z tym,że Ula za szybko zadziałała i nie wyjaśniła sytuacji. Za to Marek będzie wszystko po kolei wyjaśniał i szukał Uli. Będzie stanowczy we wszystkich sprawach.
      Kolejna część w połowie jest napisana. To tak na pocieszenie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +2348104102662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.

    OdpowiedzUsuń