czwartek, 3 października 2019

Dla miłości cz. 3


Kolejne dni pobytu Uli i Marka w Komańczy przebiegały już bez zakłóceń i bez telefonów od Pauliny. Rano po śniadaniu wychodzili na pobliskie szlaki, a po obiedzie korzystali z dobrodziejstw SPA. Chodzili na masaże i na basen. Oprócz odpoczywania zajmowali się i bieżącymi sprawami.


-Ula musimy pomyśleć, gdzie będziemy mieszkać -rzekł jej podczas spaceru.
-A w tym mieszkaniu jest ci źle?
-Bardzo dobrze tylko sęk w tym, że za dwa miesiące kończy się umowa za wynajem mieszkania, a domu sprzedać nie będę mógł, bo ma być pod zastaw kredytu.
No i mieszkanko nie jest mi już potrzebne na poczet panienek na jedną noc -pomyślał.
-Pomyślałem sobie, że może jednak dalibyśmy radę zamieszkać w domu?
-Będę z tobą wszędzie szczęśliwa Marek -mówiła, ale bez wiary.
-Drugi wariant jest taki, że wynajmę dom, a ja przedłużę umowę wynajęcia mieszkania – dodał, bo wyczuł, że Ula do końca szczera nie jest.
-To wolę wariant dwa Marek- zadecydowała bez zastanawiania się. —Przyzwyczaiłam się do naszego mieszkania. To znaczy twojego -poprawiła się szybko.
-Naszego Ula. Naszego.
Powrót do pracy był czasem, kiedy musieli szczególnie uważać. Zwłaszcza gdy dzwonili do siebie, bo Aleks mógł zawsze coś wywęszyć albo jego prawa ręka, czyli Adam Turek. Marek musiał również pamiętać, aby zdejmować za każdym razem obrączkę, gdy przychodził do firmy.
Dwa dni po powrocie z podróży poślubnej zajęli się kredytem i dostali go bez żadnych trudów, a spłatę rozłożyli na pięć lat. Kolejnego dnia zaś Marek stał się właścicielem szwalni.
-Wystarczy teraz znaleźć odpowiedniego menażera, dokupić lepsze maszyny, przedłużyć umowy z krawcowymi i możemy rozpocząć działalność -mówił, gdy wracali do domu z aktem własności.
-Z tym pierwszym mogę ci pomóc. Mój znajomy szuka pracy i skończył razem ze mną SGH.
- Świetnie Ula. A za dwa – trzy tygodnie jak uporam się już z rodziną i udziałami przepiszę ci szwalnię.
-Marek szwalnia nie jest dla mnie ważna. Ty się liczysz.
-Kochanie wszystko, co moje i tak będzie w najbliższej przyszłości i twoje. Ja ułatwiam nam sprawę. Nie wiem, tylko czy starczy nam na wszystkie maszyny?
-Jakby co to postaram się o jakąś dotację albo kolejny kredyt Marek.
-Tylko w ostateczności Ula.
Kolejne dni zajmowały im na uruchomianiu szwalni. Marek również podczas odwiedzin ojca w firmie powiedział mu o nabytku. Było to dla niego przyjemnością, bo obecny przy tym był i Aleks a jego mina na pochwały ojca o zaradności była bezcenna.  Ojciec jedynie miał do niego pretensję o to, że nie poprosił ich o pomoc finansową, tylko wziął kredyt.

 Czternastego lutego Marek obudził się w doskonałym humorze, bo obudził się przy kobiecie, którą kochał i po raz pierwszy miało dla niego sens święto zakochanych.  Dla Uli miał karteczkę z życzeniami i mały upominek. Uroczego pluszaka. Podobną kartkę miała i Ula dla Marka oraz etui na wizytówki. Na spędzenie popołudnia Marek miał zaś oddzielne plany. Po przyjściu do pracy dla pozoru zadzwonił i do Pauliny z życzeniami, chociaż nigdy nie obchodzili jakoś szczególnie święta zakochanych. Paulina wypytała go jeszcze o plany na wieczór, podziękowała za telefon i się rozłączyli.
Z pracy Marek urwał się prędzej i przygotował dla żony niespodziankę w postaci serca usłanego na podłodze w salonie z płatków róż. Do tego na meblach poprzyklejał karteczki z napisem Kocham Cię. Gdy Ula wróciła z pracy, zastała Marka kończącego nakrywać do stołu. Na stole stał również osobny bukiet.


-Na kwiaciarnię napadłeś? -zagadnęła na widok salonu.
-Lepiej na kwiaciarnię niż na jubilera Ula. Mniejszy wyrok. Siadaj, a ja zaraz podam ci polędwiczki w twoim ulubionym sosie.
-Rozpieszczasz mnie Marek. Jak ja ci się odwdzięczę?
-Już to robisz. Jest pani najlepszą żoną, jaką mógłbym sobie wymarzyć.

Paulina tymczasem po namowach przez Dobrzańskich postanowił ponownie przylecieć do Polski. Oboje martwili się, że ich dzieci tyle czasu żyją osobno i coraz bardziej oddalają się od siebie. Drugim powodem było to, co powiedział jej Aleks. Brat oznajmił jej bowiem, że w ostatnich tygodniach nie było słychać, aby Marek wdał się w jakiś romans. Do tego chodzi zadowolony i zrelaksowany. Zachowanie narzeczonego było o tyle dziwne, że zdecydowała się pojawić w Warszawie. Tylko że w przeciwieństwie do innych przylotów tym razem postanowiła nie zapowiedzieć się i zrobić Markowi niespodziankę. Data nie była też przypadkowa, bo czternasty lutego. Do Warszawy doleciała w południe i z lotniska pojechała prosto do domu. Stan domu zaskoczył ją, bo wyglądał, jakby od dawna nikt w nim nie mieszkał. Lodówka była niemal pusta, ubrań i kosmetyków Marka brakowało, a w łóżku nikt nie spał. W dodatku druga ich sypialnia była w remoncie. Nad tym na razie nie zamierzała się głowić tylko zająć się przygotowywaniem wieczoru i zadzwoniła po catering. Nakryciem stołu sama się już zajęła. Gdy po szóstej Marka wciąż nie było, zaczęła się denerwować i wydzwaniać do niego. Miał jednak wyłączony telefon. Po godzinie w nerwach rzuciła telefonem o ścianę.
Następnego dnia rano Marek, gdy uruchomił telefon, zauważył nieodebrane połączenia i od razu oddzwonił do Febo. Jej telefon jednak milczał.  Później w czasie przeglądania konta bankowego zauważył coś, co go przeraziło. Poszedł od razu i do Sebastiana.
-Seba problemy. Paula jest w Polsce -rzucił od drzwi chwilę później.
-Jak w Polsce? Skąd wiesz?
-Wczoraj w południe płaciła z naszego konta za catering z Książęcej. Zadzwoniłem tam i faktycznie mieli zlecenie od Pauliny na catering walentynkowi z dostarczeniem na Koszalińską (ulica, gdzie ma dom). Zapłaciła jeszcze za przelot.  Wczoraj pojawiła się w Warszawie.
-Nieźle. Ona w domu czekała na ciebie z uroczystą kolacją, a ty z żonką świętowałeś Walentynki.
-To jest katastrofa Seba – odparł wyraźnie załamany. — W dodatku wczoraj rano, gdy dzwoniłem do niej, powiedziałem, że nie mam jakiś konkretnych planów na wieczór i po pracy wracam do domu. Teraz zacznie się dochodzenie, gdzie i z kim byłem.
-Jakby co to powiem, że zmieniłeś plany i byliśmy na imprezie urodzinowej u Wojtka i nocowałeś u mnie. Mam od niego do swojego mieszkania blisko. Poza tym powinna cię uprzedzić, że przylatuje.
-Dzięki. Na ciebie zawsze mogę liczyć. Miałem nadzieję, że prędzej, jak za tydzień nie przyleci. Nie wiem, co teraz zrobię. Nie chcę z nią sypiać.
- Fakt. Jesteś w sytuacji praktycznie bez wyjścia.
-Muszę wymyślić choćby coś na dzisiejszą noc -myśląc gorączkowo. —Jutro i pojutrze nas nie ma, a później nie wiem co będzie. Złapie jakieś przeziębienie albo za symuluję. 
-Musiałbyś się chyba połamać na tych nartach Marek -rzekł poważnie Sebastian. —Pytanie, tylko czy warto.


Paulina tymczasem po nieprzespanej nocy zaczęła działać i pojechała do firmy. Zanim tam dotarła, wstąpiła jeszcze do biura detektywistycznego, które już w przeszłości pracowało dla niej i śledziło już Marka.
O tym, że Paulina pojawiła się w firmie Marek, dowiedział się wcześniej, bo ochroniarz Władek zadzwonił do niego wedle jego wskazań.


-Paula? Co tu robisz? -zaczął ze zdziwieniem i wstając zza biurka. Choć ochoty nie miał to i pocałował na przywitanie.
-Jestem od wczoraj Marek -oznajmiła, siadając na sofie.  —Przygotowałam dla nas kolację. Gdzie byłeś całą noc? Mówiłeś, że planów na wieczór nie masz.
-Owszem mówiłem, ale w ostatniej chwili poszliśmy z Sebastianem na urodziny do Wojtka -mówił, przysiadając obok niej.
-I ja mam w to uwierzyć? -prychnęła.
- Idź i spytaj Sebastiana. Skąd mogłem wiedzieć, że przyjedziesz?
-On zawsze potwierdzi twoją wersję. Mniejsza z tym Marco -dodała, zmieniając ton na słodki. —Zostanę na ponad tydzień, a nie tylko na sam weekend to nadrobimy wczorajszy wieczór.  Na weekend moglibyśmy wyjechać gdzieś. Tak dawno nie byliśmy ze sobą -dodała, gładząc go czule.
-Paula, ale ja jadę na weekend z Sebastianem do Zakopanego -odparł momentalnie. —To ma być jego urodzinowy prezent od niego.
-Znowu coś wymyśliłeś? -rzekła, ponownie zmieniając ton na ostry.
- Nic nie wymyśliłem Paula -mówił spokojnie.  — Już pół roku temu Sebastian pytał cię o datę wyprawiania moich urodzin, bo chciał zafundować mi weekend w Zakopanem, a nie chciał ingerować w terminach. Ustaliliście, że tydzień przed moimi urodzinami będziemy mogli wyjechać.
-Myślisz, że mam w głowie to, co było jesienią? -pytała. —Kiedy jedziesz?
-Jutro popołudniem a wracamy w niedzielę późno w nocy -odarł i pożałował chwilę później, że nie powiedział, że już dzisiaj mają samolot do Krakowa.
-Na dzisiaj masz również jakieś plany? -zapytała z ironią.
-Tylko siłownię jak co czwartek. Nic się nie zmieniło w tej kwestii.  
-To postaraj się , chociaż szybko wrócić -rzekła przed odejściem.
Po pracy i przed siłownią pojechał do swojego mieszkania. Nie wiedział, tylko że detektyw zaczął już działać i jedzie za nim.

Do domu wrócił przed dziewiętnastą z planem jak uniknąć pójścia do łóżka z Pauliną. Razem z Sebastianem wpadli na pewien pomysł. Febo zastał w ich sypialni, przeglądającą jakieś czasopismo. Przechodząc korytarzem, spojrzał jeszcze na kuchnię, ale wiało tam pustką.
-Jesteś już kochanie -rzekła, wstając z łóżka. —Zamówimy coś do jedzenia, a później będę już tylko twoja. Tak dawno nie byliśmy ze sobą -dodała, głaszcząc po policzku.
-Paula tylko, że ja się źle się czuję -wtrącił, chcąc jak najszybciej mieć to z głowy. —Jestem chory.
-Źle się czuję, jestem chory -powtórzyła zgryźliwie. —Ciekawa jestem na jaką chorobę? Głowa cię chyba nie boli?
-A na co może być chory facet, jak nie może się kochać? -wtrącił.
-Jesteś -zaczęła po chwili, ale nie dokończyła, bo zabrakło jej słowa na określenie jego. —Wiedziałam, że kiedyś syf do domu przyniesiesz!
-Stało się Paula i są gorsze choroby -mówił ze skruchą. Dla efektu próbował przytulić ją również. —Dostałem nauczkę.
-Nawet mnie nie dotykaj -wysyczała.
-Za parę dni będę zdrów jak ryba.
-Twoi rodzice, gdyby wiedzieli, byliby zgorszeni. To choroba kobiet lekkich obyczajów i rozpustników.
-Proszę bardzo, idź do rodziców i powiedz im o rzeżączce i kile -mówił, gestykulując. —Ciekawy jestem, jak zareagują.
-Pojadę spać do Aleksa – odarła z odrazą. —Łóżko pewnie też zapaskudziłeś, a druga sypialnia nie nadaje się do użytku.
Po jej odejściu i upewnieniu, że odjechała taksówką, pojechał ze spokojem do Uli na Sienną.  Tym razem również miał za sobą ogon.  

Do mieszkania jechał z mocnym postanowieniem, że powie Uli prawdę. Prędzej uprzedził ją, tylko że może się spóźnić i żeby nie czekała na niego z kolacją.  Konkretnych powodów przez telefon jej nie zdradził. Gdy dojechał, zastał już Ulę przebraną w koszulę i leżącą w łóżku.  Zmienił i zdanie do tego, co ma powiedzieć Uli. Nie chciał bowiem psuć wieczoru wiadomościami, że Febo już jest.


-Byłem u rodziców porozmawiać o szwalni i urodzinach -skłamał, kładąc się obok niej.
-To już za tydzień Marek. Tydzień ukrywania się -dodała cicho.
- Szybko zleci Ula -rzekł, całując w ramię. —Paulina ma przyjechać po niedzieli -dodał posępnie.
-Było do przewidzenia. I tak długo jej nie było. Boję się tylko, co będzie, jak się kiedyś spotkamy. Odebrałam jej narzeczonego. Miłość życia -mówiła, unikając celowo pytania, gdzie będzie wtedy nocował. —Tak samo będzie z twoimi rodzicami.
-Ula mówiłem ci już, że nie odebrałaś nic Pauli -rzekł zdecydowanie. —Sama jest sobie winna, że ją rzuciłem. A spotkaniem się nie martw. Nie puszczę cię samą na głęboką wodę. Najpierw sam powiem rodzicom. Mama będzie zła, a ojciec jak usłyszy moje argumenty, inaczej spojrzy na sprawę.  
-Optymista -odparła pesymistycznie.
-Skarbie nie myśl o tym teraz -rzekł czule. —Jest tyle innych ciekawszych rzeczy do robienia. Jutro wyjeżdżamy, więc cieszmy się ostatnimi wspólnymi chwilami -dodał, ściągając ramiączko koszuli.

Tymczasem detektyw zadzwonił do Pauliny z pierwszymi ustaleniami.
-Pani narzeczony po pani wyjściu pojechał do centrum na ulicę Sienną -zaczął od najnowszych newsów. —Był tam również po pracy. Zamiast na siłownię pojechał najpierw na Sienną. Wszedł do apartamentowca elegancko ubrany z teczką, a wyszedł z workiem treningowym i dresie.  Godzinę trenował, a później był w saunie i na basenie. Od sąsiadów natomiast dowiedziałem się też, że w ostatnich tygodniach więcej nie było go w domu, niż był.  Jutro rano wrócę na Sienną, a mój pomocnik na Kaszubską -dodał na koniec.
-Dziękuję za dziś. Ma pan z oka go nie puszczać. Chcę wiedzieć, z kim mnie zdradza. A tego, że ma kogoś, jestem pewna.  
Następnego dnia rano Ula z Markiem wyszli razem i pocałowali się na pożegnanie. On wybierał się w góry, a Ula postanowiła wykorzystać ten czas i pojechać do rodziny do Halinowa na weekend. Detektyw zrobił im również zdjęcia i pojechał za Markiem do firmy. Popołudniem odprowadził go na lotnisko.
W poniedziałek rano Ula z Markiem po raz kolejny nieświadomi tego, że są śledzeni, wyszli do pracy razem. Później detektyw dowiedział się, gdzie dokładnie znajduje się ich mieszkanie, gdzie pracuje Ula i jak się nazywa. Wieczorem Marek wrócił do domu, ale gdy Febo zadzwoniła do niego i oznajmiła, że dalej śpi u Aleksa, bo nie zamierza spać w bałaganie, jaki robi ekipa remontowa, to i on pojechał na Sienną. Paulina zaczęła również podejrzewać, że jego choroba to wymysł, bo nie wyglądał, aby cierpiał. Do tego wyjechał na narty, trenował i pływał.
 Kolejny dzień, czyli dwudziesty lutego okazał się najgorszym dniem w dotychczasowym związku Uli i Marka.

10 komentarzy:

  1. Witaj Ranczula.
    Zazwyczaj nie piszę komentarzy, ale teraz robię wyjątek. Wątek o "chorobie" Marka jest po prostu genialny i załatwił sprawę. Szkoda, że miny Febo nie można było zobaczyć.
    Pozdrawiam serdecznie. Iza��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj.
      Miałam nadzieję, że ten fragment rozdziału zostanie dostrzeżony i że się spodoba.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Sytuacja zaczyna się coraz bardziej komplikować. Wściekła Febo może być zdolna do wszystkiego. Mam nadzieję, że uda się Markowi oraz Uli wyjść zwycięsko z tej sytuacji.
    Obawiam się również, czy jego rodzice a zwłaszcza Helena nie będzie żądała od niego aby rozwiódł się z Ulą.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj. Dobrze jest poczytać coś, gdy leży się z gorączką w łóżku.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie wiemy z początku 1 części, że nic nie zrobiła oprócz awantur. O Dobrzańskich w kolejnej część.
      Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. No to atmosfera się zagęszcza. Wybuch wulkanu Paula jest nieunikniony. Już mi żal Uli i Marka, mam nadzieję że wyjdą z tego zwycięsko. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praktycznie Paulina już wybuchła jak wiemy ze wstępu. Teraz tylko lawa słów popłynie.
      Miłość zawsze zwycięża.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Robi się gorąco i chociaż do tej pory Markowi udawało ukrywać związek z Ulą, to po wynajęciu detektywa przez Paulinę nie jest już łatwo. Wiemy, że Paulina jest mściwa, i do końca nie taka głupia, co jeszcze wymyśli, żeby zdemaskować narzeczonego i nie pozwolić mu uwić sobie gniazdko z rywalką ?
    Z pierwszego rozdziału wiemy, że coś się stanie i to zapewne ten dzień dwudziestego kutego, którym piszesz że okazał się najgorszym dniem w związku Uli i Marka. Paulina odwiedziła Ulę, powiedziała co chciała i na dodatek ten wypadek. Czarno to widzę, oj czarno i tym bardziej czuję niepewność tej sytuacji.
    Pozdrawiam serdecznie w piątkowe południe, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie Paulina wie, a raczej myśli, że Marek ma kochankę a nie żonę. Ale i o tym się wkrótce dowie i to w nieoczekiwanych okolicznościach.
      Dokładnie tak 20 luty to ten z pierwszej części. Poniekąd wiadomo co się stanie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. Zazdrosna Paulina chyba zaczyna Marka osaczać. Jest dociekliwa i pewnie nie popuści aż nie dowie się prawdy. Martwię się o Ulę jak ona zniesie konfrontację (o ile do niej dojdzie) z Pauliną i seniorami. Helena pewnie będzie krytyczna i wściekła wszak Marek dokonał niejako samowolki i bez ich wiedzy się ożenił z kimś, kogo ona pewnie nie zaakceptuje. Krzysztof zapewne podejdzie do sprawy mniej emocjonalnie a bardziej zdroworozsądkowo. Jakby na to nie patrzeć nad głowami Marka i Uli zbierają się czarne chmury. Działa jeszcze detektyw, którego informacje jeszcze bardziej rozwścieczą Paulinę.
    Bardzo ciekawa część. Niecierpliwie wyglądam kolejnej. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze spotkanie Uli i Febo już było. O nim w części 5. Drugie również będzie kiedyś tam. Na razie Marek skupi się na zupełnie innej sprawie niż chronienie Uli przed Pauliną i rodzicami.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń