niedziela, 17 listopada 2019

Dla miłości cz. 10

W czasie, kiedy Ula i Marek wszystko sobie wyjaśniali, to Paulina wraz ze swoim dawnym znajomym Tomaszem Kupczykiem przygotowywała plan zemsty. Byli w tym bardzo ostrożni i umawiali się w mieszkaniu Kupczyka. Tym samym pani detektyw wynajęta przez Dobrzańskich wiele zdziałać nie mogła. Zwłaszcza że zlecenie śledzenia Pauliny dostała o jeden dzień za późno, gdy to Paula i Tomasz ustalali najważniejsze sprawy.
-Przejrzałem jej konto na Facebooku i mam o co się zaczepić Paulino -mówił Kupczyk. —Przejrzałem jeszcze prasę z poprzedniego roku z wakacji i znalazłem coś, co może się nam przydać. Mówiłaś, że pracuje w banku?
-Tak. A to ważne? -pytała Febo.
-Powiedzmy, że to dodatkowy atut. W poprzednie wakacje jakaś grupa dziewczyn uwodziła facetów, a wkrótce ich konta były puste. Policja przypuszcza, że to pracownice tych banków. 
-Czyli chcesz wplatać ją w tę sprawę? -zapytała z zadowoleniem na plany rozmówcy.
- To byłoby trudne, ale może policja sama się dopatrzy faktów albo ktoś coś zasugeruje. Podobno dziewczyn było kilka i może któraś z nich będzie pasowała do wizerunku Uli. Ja ograniczę się do samej kradzieży gotówki. Mój znajomy potrzebuje gotówki i będzie ofiarą kradzieży.
-Szkoda, że z bankiem nic więcej -odparła Febo z żalem. —Wplątanie jej w najgorsze bagno, byłoby dla mnie największą rozkoszą.
W poniedziałkowe popołudnie Paulina ponownie spotkała się z Tomaszem. Tym razem na krótką chwilę, aby dać mu małą torebeczkę. Chwilę przekazu udało się uwiecznić pani detektyw na zdjęciu.
W międzyczasie Paulina odwiedziła również Dobrzańskich.
-Jesteście jacyś markotni -zaczęła Paulina, rozsiadając się w ich salonie. —Ciągle martwicie się Markiem i tym jego ślubem.
-Łatwo nie jest się pogodzić Paulinko -zaczął z ubolewaniem Krzysztof.
-Może się jeszcze wszystko ułoży -odparła pocieszająco Paulina. —Marek jest taki zmienny.
-Teraz wygląda, że będzie inaczej -stwierdziła z westchnieniem Helena. —Tylko cud musiałby się zdarzyć, aby się rozstali. To znaczy, aby Marek się odkochał.
-Cuda się zdarzają Helena -odparła Paulina z chytrym uśmiechem, który zauważył Krzysztof.
-Co masz na myśli? -podpytywał. —Nie jest wymarzoną synową, ale nie chcemy, aby stało się jej coś.
-Nic nie mam na myśli Krzysiu – mówiła uspokajająco. —Ja tylko mówię, że nie wolno tracić nadziei, że będziemy kiedyś rodziną.
Od nich również dowiedziała się o planowanym wyjściu na obiad.

Pojawienie się policjantów przy stoliku Dobrzańskich i poproszenie Uli o pojechanie na komisariat wprowadziło wszystkich w szok.
-Przepraszam pana, ale ja jestem mężem Uli -wtrącił Marek. —Może pan wyjaśnić nam, o co chodzi?
-Coś się stało w mojej rodzinie? -zapytała z niepokojem Ula.
-Nie pani Dobrzańska. Jeden z klientów, który był tu chwilę prędzej  rozpoznał w pani kobietę, która wraz z koleżanką stoi za kradzieżą jego zegarka i pieniędzy.
-Co? To jakiś absurd -rzekł Marek.
-Nigdy nikogo nie okradłam -mówiła z niedowierzaniem Ula.
-Moja żona jest w ciąży a pan z czymś takim -wzburzył się Marek.
-Panie aspirancie moja synowa nic na razie nie powie -wtrącił Krzysztof. —Zadzwonię do swojego prawnika i jeszcze do jednej osoby.
-Mają państwo prawo -odparł policjant. —A pani Dobrzańska może na razie nic nie mówić. Proszę, tylko aby pojechała z nami na komisariat.
-Pojedzie tylko ze mną -odparł zdecydowanie Marek.

Na posterunku Marek próbował uspokoić płaczącą Ulę.
-Ula nie chodź tyle. Usiądź obok mnie. Pamiętaj, że w ciąży jesteś.
-Chodzenie mnie uspokaja -rzuciła do męża. —Kiedy będzie ten prawnik?
-To pochodzę z tobą kochanie -odparł. —Tato mówił, że już jedzie -dodał, przytulając.
-Nic nie zrobiła -mówił nerwowo. 
-Wiem -mówił, głaszcząc po policzkach. —Ani przez krótką chwilę nie wierzyłem w te pomówienia. Tak jak rodzice.
-Tylko dlaczego mnie to spotkało Marek? -pytała i spoglądała tak, jakby znał odpowiedź. —Kto mi to zrobił?
-Paulina albo oboje Febo. A, dlatego że jesteś moją żoną -odparł pewien swoich słów.
-Myślisz?
-Jestem tego pewny i powiem prawnikowi, aby policja sprawdziła ten trop.
Prawnik Dobrzańskich pan Małecki na komisariacie pojawił się na szczęście szybko, bo po półgodzinie. Po zapoznaniu się z Ulą oraz po krótkich ich wyjaśnieniach i opowiedzeniu o podejrzeniu Febo o to co spotkało Ulę, policjant poprosił ich do pokoju zeznań. Tam w towarzystwie adwokata mógł przejść już do przesłuchania.


-O, co jest konkretnie oskarżona moja klientka i kto postawił jej zarzuty? -pytał na wstępie adwokat.
-Niejaki pan Paweł Jaworski rozpoznał w pani Dobrzańskiej kobietę, która w ubiegłym roku wraz z koleżanką okradła go i jego kolegę.
-Nie zrobiłam tego. Pierwszy raz słyszę takie nazwisko -wtrąciła Ula.
-Gdzie pani była osiemnastego lipce zeszłego roku? -zapytał policjant.
-Nie pamiętam. Prawdopodobnie w pracy w Warszawie.
-Według pana Jaworskiego wraz z koleżanką z niewysoką brunetką krótko ostrzyżoną była pani w SPA Lilia.
-Być może. Byłam tam w jeden weekend z koleżanką, ale bez facetów i z nikim znajomości nie nawiązałyśmy.
- Przepraszam, ale kiedy pan Jaworski zgłosił tę kradzież? -zapytał prawnik.
-Dzisiaj, gdy zobaczył panią Dobrzańską w restauracji.
-Trochę to dziwne? Nie uważa pan? Tyle miesięcy minęło -argumentował Małecki.
-Pytaliśmy go o to. Ukradziono mu dwa tysiące oraz zegarek i uznał, że nie ma sensu zgłaszać się na policję. Poza tym razem z nim okradziony został jego kolega. On ma żonę i bał się przyznać, że został okradziony w taki sposób i że miał skok w bok.
-Powiedział, że ja z nim -wtrąciła Ula. –Poza tym inaczej wyglądałam latem.
- Miała pani długie i jaśniejsze włosy niż teraz oraz okulary -ni zapytał, ni stwierdził. —Zeznał jeszcze, że ma pani wytatuowaną koniczynkę na lewym ramieniu. Zgadza się wszystko.
-Tak, ale nie wiem, skąd ma te wiadomości?
-Różnica tylko w tym, że wtedy była pani Olą a pani znajoma Ulą.
-Skoro pani Ula wyglądała inaczej, to po czym ją rozpoznał pan Jaworski? -pytał rzeczowo adwokat.
-Po oczach, po tym zmienionym imieniu i że jest leworęczna. Kiedyś w telefonie miał pani zdjęcie, ale usunął niedawno. Zapamiętał jednak wygląd.
-To mało, aby kogoś oskarżyć -mówił prawnik.
-Pan Jaworski ma jeszcze pomadkę, którą pana klientka albo jej  koleżanka zgubiła w jego aucie. Niedawno dopiero znalazł ją pod siedzeniem i wrzucił do schowka w aucie. Być może są tam pani odciski palców i DNA albo koleżanki -zwrócił się na koniec do Uli.
-Ja nie okradłam nikogo -mówił z płaczem na kolejne dowody. —Ani Ola. Cały czas byłyśmy razem.
-Ma pani konto na jakimś portalu społecznościowym? -zapytał nieoczekiwanie policjant.
-Tak. Na Facebooku. Dlaczego pan pyta?
-Bo to cenne źródło wiadomości pani Dobrzańska.  Proszę się zalogować i zobaczę, co pani tam przechowuje. Informatycy dowiedzą się jeszcze, kto je ostatnio przeglądał.
-Nie mógł pan od tego zacząć -odezwała się ponownie prawnik. —Stresu mógł pan oszczędzić pani Uli.
-Dopiero teraz staje się to bardziej przejrzyste i prawdopodobne -odparł policjant.
-Proszę sprawdzić panią Paulinę Febo i jej brata Aleksa -zasugerował adwokat, gdy Ula logowała się na Facebooka.  —Mąż pani Uli porzucił pannę Febo i ożenił się właśnie z moją klientką. Ma motyw i mogła się zemścić. 
-Sprawdzimy panie Małecki. A pani, w który banku pracuje?
-Bank Twoich Oszczędności -odparła. —Byłam tam na praktyce, stażu i teraz pracuję.
-To dobrze pani Urszulo. Tam nie było żadnych doniesień o kradzieże z kont klientów.
Na komisariat dotarła również i pani detektyw z tym, co ustaliła. Opowiedziała policjantowi również o obawach Dobrzańskich i o tym z kim spotyka się Paulina. Osoba Tomasza Kupczyka była znana policjantowi i to ze złej strony, a sprawa nabrała innego obrotu.  Zwłaszcza gdy na zdjęciu było go widać ze samym poszkodowanym.
Na pomadce znaleziono jednak ślady Uli, ale policjanci spytali ją tylko, gdzie mogła ją zgubić. Przypomniała sobie wtedy, że prawdopodobnie w firmie F&D. Tam od niedawna było sporo kamer zainstalowanych i znalezienie odpowiedniego nagrania z poniedziałku nie było trudne. Kolejne poskładanie faktów było jeszcze bardziej prostsze. Konto Uli na Facebook i zdjęcia zamieszczone tam sugerowały, że to było źródłem informacji Kupczyka i Jaworskiego. Śledzenie już przez policjantów Kupczyka doprowadziło ich również do Jaworskiego. Kto stał za zleceniem, tajemnicą również nie było.

Pojawienie się policji u Pauliny zaskoczyło Febo.  Gdy zaś gdy dowiedziała się, co jej zarzucają i że jest poproszona, aby pojechała na komisariat, oburzyło.


Aleks był w zastępstwie za nią w Mediolanie, to w panice zadzwoniła od razu do Dobrzańskich, aby przyjechali do niej i skontaktowali się z ich adwokatem Małeckim. Musieli jednak odmówić jej, bo reprezentował już Ulę. Z braku innych pomysłów zadzwoniła po adwokata, którego wynajął Aleks, aby wyegzekował zadośćuczynienie od Marka.
Niemalże w tej samej chwil, gdy Ula została oczyszczona z zarzutów i wychodziła z policji, to Paulina przyjechała na komisariat i postawiono zarzuty. Febo do niczego się jednak nie przyznawała.
Następnego dnia pojawiła się u Dobrzańskich
-Jak mogliście mi nie pomóc? – pytała z wyrzutami. —Traktowałam was jak rodziców.
-A my ciebie jak córkę -odparła Helena. —To, co zrobiłaś, było jednak nikczemne.
-Myślałam i o was, a wy nawet palcem nie kiwnęliście, aby mi pomóc.
-Nikt nie prosił cię o pomoc -rzekła Helena. 
-Mieliśmy wystarczająco dowodów, aby wiedzieć, komu mamy pomóc Paulino -orzekł  i Krzysztof. —Całkiem przypadkiem trafiliśmy do tego samego detektywa, którego ty wynajmowałaś, aby Marka śledził.  Chcieliśmy sprawdzić, jaka jest Ula i czy nie czyha na majątek Marka, a przy okazji dowiedzieliśmy się o innych sprawach. Powiedział nam jeszcze, że zaproponowałaś mu nieuczciwe procedery. Dlatego w obawie, że możesz zrobić coś głupiego, wynajęliśmy panią detektyw, aby miała cię na oku.
-Co?! -oburzała się. — Kazaliście mnie śledzić?! Jak jakiegoś kryminalistę!
-To samo robiłaś z Markiem -wytknął jej Krzysztof.
-Zdradziliście mnie!
-Szczęście syna jest dla nas najważniejsza -odparła spokojnie Helena. —A Ula to dobra, szlachetna dziewczyna. Tak jak jej rodzina jest uczciwa. Detektyw słowa skargi nie usłyszał na nikogo z nich. W przeciwieństwie do ciebie. Powiedział nam, ile to razy kazałaś Marka śledzić i wpadałaś we wściekłość jeszcze u niego w biurze. Obcy człowiek otworzył nam oczy. Zawiedliśmy się na tobie.
-To wy mnie zawiedliście -rzuciła z pogardą. —Tyle lat zmarnowałam przy waszym synalku. Mogłam je spędzić w Mediolanie w towarzystwie innych mężczyzn.
-Nikt na siłę cię nie trzymał -mówiła Helena. 
-Teraz najlepiej będzie, jak po rozprawie wrócisz na stałe do Mediolanu -dodał Krzysztof. —Majątek babci czeka, a u nas nie masz, co szukać.
-Zobaczymy jeszcze, kto miał rację -mówiła, wychodząc z salonu.
-Paulino nawet nie próbuj nam grozić -odparł z przestrogą niedoszły teść. —Drogę do wyjścia znasz.

Od tych wydarzeń minęły trzy miesiące i wszystko układało się pomyślnie. Rozprawa była już zakończona i wyroki zasądzone. Paula dostała tylko wyrok w zawieszeniu, bo karana do tej pory nie była. Musiała jednak trzymać się z dala od Uli i Marka. Ku uldze całej rodzinie Dobrzańskich poleciała na stałe do Mediolanu. Z chęci dostania czegoś od Marka za stracone lata musiał obejść się smakiem, bo nie było żadnych podstaw. Zwłaszcza po tym, co zrobiła. Musiała nawet zapłacić sporo Markowi za zniszczone w ataku szału meble, sprzęt i inne rzeczy. Dobrowolnie nie zamierzała nic mu dawać, to Marek wytoczył jej proces, który wygrał, a Paulina musiała, ponadto zwrócić również koszty procesu. W tych chwilach nie mogła liczyć nawet na Aleksa, bo pomysł zemsty nawet on uważał za złe posunięcie.

W międzyczasie Ula z Markiem zajmowali się swoimi prywatnymi i rodzinnymi sprawami. Zaczęli zaś od obiadu, na który zaprosili Cieplaków i Dobrzańskich. Mieszkanie ich było wystarczająco duże, aby pomieściło ich dwójkę oraz pięć dodatkowych osób. Obiadem Ula sama się zajęła i z pomocą męża zrobiła tradycyjny rosół, roladki z polędwicy, kluski śląskie oraz dwa rodzaje surówek. Upiekła również mały tort. Zapoznanie rodzin, choć pochodzili z różnych sfer, przebiegało bez zakłóceń i się wszyscy się polubili. Mieli nawet wspólny cel, aby jak najszybciej móc uczestniczyć w ich ślubie. Zwłaszcza rodzicom Marka na tym zależało, bo był jedynakiem.
W relacji Wioletty i Sebastiana również wszystko się układało, bo od czasu poznania się, czyli dnia cywilnego ślubu Uli i Marka coraz częściej spotykali. Sebastian przyznał nawet rację Markowi, że chodzenie do klubu staje się nudne.
Pshemko tak jak obiecał, uszył dla Uli suknię ślubną. Gotowa była już dwa tygodnie przed tym najważniejszym dnie, a Ula oglądając ją na modelce, była zachwycona. Idealnie pasowała na nią również. Marek, choć nalegał, aby być przy przymierzaniu sukni, nie został wpuszczony przez mistrza z obawy na przesądy.


Dzień ślubu osiemnasty czerwca był piękny i słoneczny, ale nie upalny. Dla Uli, która była już szóstym miesiącu ciąży, było to ważne. Wyjazd do kościoła z  rodzinnego domu Uli w Halinowie odpuścili sobie i goście Uli mieli pojawić się w kościele pod wezwaniem Św. Barbary. Tę ostatnią noc zaś Ula spędziła z Wiolettą w mieszkaniu, a Marek u rodziców. Godzinę przed mszą Ula była już gotowa i przyjechał po nią Marek w towarzystwie rodziców i Sebastiana, który był świadkiem. Chwilę po nich pojawił się Cieplak, Jasiek z Kingą i Beatka. Po krótkim błogosławieństwie pojechali do kościoła. Msza z przysięgą trwała typowo, bo około godziny, a później po gratulacjach wszyscy przenieśli się do jednej z restauracji na poczęstunek. Po pięciu godzinach ucztowania wszyscy się rozeszli. Dzień później państwo młodzi pojechali do Halinowa, aby spotkać się z tymi z członkami rodziny Uli, których nie było na poczęstunku. Ula tego dni ciągle wyglądała pięknie, a sukienka podkreślała jej brzuszek. Marek zaś patrzył na jej brzuszek z rozmarzeniem.


Trzy miesiące później na świecie pojawiła się Zuzia oczko w głowie tatusia i Dobrzańskich. Na kolejne dziecko długo nie czekali, bo dwa lata. Tym razem również była to córeczka Martynka. Ula nawet podpytywała męża czy nie wolałby syna, ale zapewniał ją, że nie oddałby swoich córeczek nawet za tuzin synków. Dziewczynki były również bardzo urocze i obie miały dołeczki w policzkach. Dodatkowo starsza oczy mamy. Synka doczekali się również w nieplanowanej ciąży, gdy córeczki miał odpowiednio sześć i cztery lata. Mały Wojtek urodził się zaś w szóstą rocznicę ich ślubu i stał się oczkiem w głowie mamy, bo był wykapanym tatusiem. Jeszcze po narodzinach pierwszej córeczki zmienili swoje lokum zamieszkania i po sprzedaniu dawnego domu Marka kupili coś całkiem nowego i w pobliżu rodziców Marka. Oboje Dobrzańscy z każdym kolejnym dniem, tygodniem miesiącem i rokiem coraz bardziej doceniali Ulę i szczęście, jakie daje ich jedynakowi i nie żałowali, że Paulinę przegonili z życia Marka.

KONIEC


10 komentarzy:

  1. Piękne i szczęśliwe zakończenie, ale ile złych rzeczy musiało się wydarzyć wcześniej, żeby doszło do takiego finału. Mimo dość sprytnej intrygi nadal uważam, że Paulina, to naiwna kobieta, bo nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji własnych działań. Jest też chorobliwie uparta i dąży po trupach do celu nie bacząc na metody i środki. Pomyślałam sobie, że ta intryga mogła wypalić pod warunkiem, że wszystko zostałoby gruntownie przemyślane i dopięte na ostatni guzik. Na szczęście panna FE takich umiejętności nie posiada. Nie potrafi przewidywać. Plan miał poważne niedociągnięcia i zaprowadził ją prosto przed oblicze sądu. Wierzę, że do Mediolanu jechała upokorzona i z podkulonym ogonem, bo słono zapłaciła za swoje knowania.
    Świetne opowiadanie. Nie było nudy a treść trzymała w napięciu. Czekam na kolejne.
    Najserdeczniej pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprócz tego, że plan miał wady, to trafili na dobrego policjanta które swoje musiał zrobić, ale i wiedział gdzie szukać szukać niewinności Uli. Pani detektyw również troszkę pomogła.
      Dla Pauli najgorszą karą było chyba odwrócenie się od niej Dobrzańskich, bo była przecież ich pupilką.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
      Teraz ma być Hańba z jednej z zapowiedzi z kwietnia tego roku. Kiedy nie wiem, bo nie mam nawet napisane malutkiego urywka.

      Usuń
  2. Paulina to zła ,podła i pragnąca zemsty kobieta zaślepiona nienawiścią i idącą po trupach co celu. Chciała zniszczyć piękne uczucie jakie jest między Ulką i Markiem zaś oni wzięli ślub kościelny i doczekali się cudownych dzieciaczków i są szczęśliwi ,a Paulina została z niczym .Paulina nie pasowała do Marka ona nie otoczyła by dzieci troską, opieką, czułością bo ona za bardzo skupiona jest na sobie i nie posiada wyższych uczuć .Dobrze ,że te perfidne intrygi Pauliny wyszły na jaw i została z niczym ,a Marek i Ula są szczęśliwi 💕🌸 Pozdrawiam serdecznie i czekam na nową historię 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo że Febo tego by mu nie dała. Kiedyś napisałam, że kręciła nosem, gdy poruszony był temat dzieci. Jej zemstę nawet brat uznał za niedorzeczną i to obok odwrócenia się Dobrzańskich musiał ją boleć. Teraz pozostaje jej tylko spadek po babci, bo w Polsce wszystko straciła i nie ma do czego wracać.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło. Również czekam na historię z Twojej strony o Uli i Marku.

      Usuń
  3. Amen. Żyli długo i szczęśliwie. No i pięknie 🤗❤️ Cudowne było to opoopowiada, bardzo dziękuję za wzruszenia i czekam na kolejną historię. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam inaczej zakończyć jak ślubem i dziećmi oraz pozbycia się Pauliny.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Opowiadanie jak zawsze wyśmienite. Panna FE czasami zachowuje się jak małe dziecko, które musi dostać to wszystko czego chce. Jest jak taki rozkapryszony dzieciak. Ale myślę, że to po części również wina samych Dobrzańskich. Sami ją tak rozpuścili za dziecka.
    Za to Marek i Ula wreszcie mogą cieszyć się własnym szczęściem i miłością. A owocem tej miłości jest trójka cudownych dzieciaczków.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina w końcu przekonała się, nie zawsze jest tak jak chcemy. W jej przypadku musiało boleć, bo wszyscy odwrócili się od niej.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. Wyjaśniło się po co Paulina wykradła pomadkę Uli. Kobieta z klasą a posuwa się do kradzieży i kłamstwa. Jak to mówią kłamstwo ma krótkie nóżki, o czym pusta panna Febo zapomniała. Plan posądzenia i oczernienia Uli nawet by się udał, gdyby Paulina przygotowała go z głową, ale widocznie chęć zemsty przysłoniła jej jasność myślenia i przewidywania faktów. Na dodatek tajemniczy pan Jaworski prawie po roku rozpoznaje Ulę, która go okradła. Osobiście mam pamięć do twarzy, ale wątpię, żeby udało mi się kogoś tak zapamiętać. Tak więc biedna Paulinka więcej straciła niż zyskała na tej swojej zemście. Nie tylko nie dostała poparcia seniorów, którzy nie zechcieli jej ani pomóc ani współczuć, a nawet Aleks kochany brat powiedział basta.
    Opowiadanie czytało się bardzo przyjemnie i dziękuje Ci za nie.
    Pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło wiedzieć, że taki drobiazg jak pomadka wprowadziła tyle zamieszania i domysłów.
      Każdy nawet najdoskonalszy plan w czymś nawali. Tu za dużo szczegółów być może było podane, że policjant zaczął patrzeć na sprawę inaczej i zamiast oskarżonej na sali sądowej wylądował całkiem kto inny. Widok Pauli w takim miejscu musiałby być ciekawy.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń