niedziela, 8 grudnia 2019

Rozmowy, rozmowy, rozmowy....

Z odsłuchaniem wiadomości nagranej przez Marka Ula poczekała dobrą godzinę. Chciała w samotności posłuchać jego głosu, a była w towarzystwie Maćka. W drodze do firmy mijali jakiś wypadek, ale ona zainteresowana oglądanie nie była i odwróciła głowę. Od przyjaciela słyszała tylko, że dobrze to nie wygląda. Gdy odwiózł ją już do firmy, to nieoczekiwanie pojawił się Piotr i wyciągnął na kawę. Poszła, choć ochoty nie miała, bo ciągle zastanawiała się, co jest na poczcie głosowej. Ostatniej nocy, gdy pracowała z Markiem, czuła się tak swobodnie i szczęśliwie, i teraz myślała, że może i Marek czuł to samo i powie coś w stylu, że zostaje. Gdy Piotr w końcu poszedł sobie, sięgnęła po telefon i zaczęła z uśmiechem na ustach słuchać słów Marka.


Ula jestem w domu, więc jakbyś potrzebowała mojej pomocy, to przyjadę do firmy. Przebiorę się tylko, odświeżę i….
Dalej był tylko słychać jakieś trzaski i klakson. Szybko oddzwoniła, ale nikt nie odbierał. Długo nie zastanawiając się, pobiegła do Piotra na parking. Biegnąc zaś, zrozumiała jedną ważną rzecz.
-Piotr poczekaj -wołała za nim. —Coś się musiało stać Markowi. Nagrał mi się i nagle było słychać huk -mówiła chaotycznie. —Teraz jego telefon jest nieaktywny.
-Ula bez nerwów. Zadzwoń do firmy.
-Masz rację. Zadzwonię do Wioli.
-Wiola wiesz może coś o Marku? -pytała, gdy tylko usłyszała jej głos. —Nikt nic ci nie mówił.
-A co znowu jakaś panienka? -odparła pytaniem.
-Już nic Wiola. —Nic nie wie -rzekła i do Sosnowskiego.
-Brak wiadomości to dobra wiadomość Ula -pocieszał.
-Seba powinien coś wiedzieć -rzekła, wybierając jego numer. —On na pewno coś wie. Są przyjaciółmi.  
Na połączenie długo nie czekała.
-Cześć Seba.  Dzwonił do mnie Marek, ale coś się musiało stać. Słyszałam trzaski, klaksony i brzęk szkła. Dzwoniłam do niego, ale nie odbiera.
-Spokojnie Ula -wtrącił Olszański. —Marek miał wypadek, ale jest cały i zdrowy. Jakiś idiota uderzył w tył jego auta a on w kolejny samochód. Rozmawiałem z nim parę minut temu. Zadzwonił do mnie do pracy i powiedział, że pomimo tego, że nic mu nie jest, to jest w szpitalu, bo musi poddać się badaniom. Również tym na zawartość alkoholu we krwi i obecność narkotyków. Policja i ubezpieczyciele muszą wszystko mieć jasne. A nie dzwonił, bo upadł mu telefon i gdzieś leży w jego samochodzie. Mam właśnie sprawdzić, gdzie go odholowali.
-Dzięki Bogu Seba. Tak bardzo się bałam, że, że – zaczęła, ale bała się dokończyć. —Wczoraj pracowaliśmy całą noc i bałam się, że to przez mnie. Nie spał całą noc.
-Wiem Ulka, że pracowaliście. Rozmawiałem z nim rano i nie był w najlepszym nastroju.
-Mówiłam mu, żeby wziął wolne i wyspał się, ale widocznie nie posłuchał mnie.
-On z innych powodów jest nieswój Ula. Jego dusza cierpi. Chyba staję się sentymentalny, bo wierszem mówię- rzekł ni do siebie, ni do niej. —A ty, gdzie jesteś i kiedy przyjdziesz? Pshemko wariuje, a tylko ty masz na niego dobry wpływ.
-Będę za jakiś kwadrans -odparła.
-Marek jest cały i zdrowy -powiedziała do Sosnowskiego, chociaż już to słyszał. —Musi poddać się rutynowym badaniom. 
-To dobrze, że nic mu nie jest. To, co oprowadzę cię do pracy -zaoferował również swoją pomoc. —Jesteś zbyt zdenerwowana. Jeszcze z tych schodów spadniesz.
-Nie Piotr -wtrąciła. —Te parę minut niepewności, co z Markiem otworzyły mi oczy. Nie mogę ani być z tobą, ani wyjechać.
-Czyli Marek wygrał -odparł z goryczą.
-Nie Piotr. Marek już i tak wybrał. Sam widziałeś spotkania z Pauliną. Teraz słyszałam, że jadą razem na wakacje.
-I mimo to chcesz zostać tu i dręczyć się ich widokiem? -pytał z niedowierzaniem.
-Tu czy tam i tak dręczyłabym się Markiem i tym, że ciebie okłamuję.  Tylko wydawało mi się, że coś może między nami być więcej niż zwykła znajomość.
-To po co szukałaś kontaktu ze mną?
- Sam wiesz, że to moje koleżanki za moimi plecami pojechały do ciebie. Nie prosiłam o to.
-Wiem, ale później mogłaś zakończyć znajomość. Może chciałaś odegrać się na Marku i udowodnić mu, że i ty możesz mieć kogoś.
-Nie Piotr. Nie jest to żadne odegranie się.  Poza tym nie potrafiłabym udawać, że cię kocham. Najgorsze co mogłoby nas spotkać, to życie w kłamstwie. Sama brzydzę się kłamstwem, a podobnie postępowałabym.
-Może jak wyjadę, zatęsknisz i zmienisz zdanie -mówił z nadzieją.
-Nie Piotr. To się wie.
-Szczerość do bólu mi fundujesz.
-Przepraszam. Przepraszam, że dawałam ci dwa miesiące nadziei i że cię nie kocham. Cześć Piotr i dziękuję za wszystko -dodała i szybko odeszła.
-Mimo to będę czekał na ciebie jurto o dwunastej pod ambasadą -odparł do odchodzącej Uli.

Po odejściu usiadła jeszcze na chwilę na ławce, aby pomyśleć nad dalszym życiem bez Marka i Piotra.
Nie mogłabym inaczej postąpić. Już prędzej powinnam rozwiązać sprawę z Piotrem. Po tym, jak przeczytałam list.  Wtedy była jeszcze szansa dla mnie i Marka, a teraz przepadło. Stracił nadzieję na związek i wrócił do Pauliny.
Gdy wróciła do firmy, poszła do bufetu.
-Jesteś w końcu -zaczęła Iza. —Miłość miłością Ulka, ale pokaz jest już jutro.
-Właśnie mówiłyśmy, że ta strzała amora mogłaby uderzyć dwa dni później -dorzuciła Ela.
-A ja właśnie rozstałam się z Piotrem -oznajmiła im bez owijania w bawełnę.
-Co zrobiłaś? -zapytał obie.
-Rozstałam się z Piotrem. Dobrze słyszałyście.
-Jak rozstałaś? -pytała Iza. —Przecież jeszcze wczoraj nie odstępował cię na krok. A dzisiaj przyszedł tylko po to, aby zabrać cię na kawę przed pracą.
-Nie mogę być z kimś, kogo tylko lubię. Z Markiem też nie jestem.
-To przez ten wypadek Marka? -zapytała dla odmiany Ela. —On zawsze wejdzie ci w paradę.
-Marek już wybrał, więc nie dlatego zerwałam z Piotrem.
-Ula, ale z Piotrem pasowaliście do siebie -przekonywała Ela. —Mało jest takich porządnych facetów. On by ci nieba przychylił.
-I miałabym z nim być z rozsądku? To tak samo podłe, jak być z kimś z wyrachowania.
-Zapomniałaś już, jak pocieszał cię po tym, co zrobił ci Marek -argumentowała Iza. —Albo jak nie patrzył na twoją urodę, tylko zainteresował się tobą, jak byłaś jeszcze prostą i skromną Ulą?
-A Marek jak zwykle dostał olśnienia, jak wypiękniałaś -dorzuciła bufetowa.
-Dajcie jej spokój dziewczyny -odezwała się milcząca dotąd Ala, która znała więcej faktów. —To jej sprawa.
-Właśnie a wdzięczności jest tak samo złym powodem, jak rozsądek, żeby być z kimś? Poza tym nie znacie wszystkich faktów. Marek pokochał mnie prędzej. Tak napisał mi w liście.
-To dziwny sposób znalazł sobie na okazywanie miłości -kpiła Ela.
-Naprawdę chcecie, abym była nieszczęśliwa -pytała z rezygnacją.
-Chcemy, żebyś nie cierpiała znowu z powodu Marka -odparła ugodowo Iza.
-Jestem dorosła i sama wiem, co jest dla mnie najlepsze. Związek z Piotrem to zamknięty rozdział.

Trzy godziny później Marek pojawił się w firmie. Paulina również pojawiła się, bo zdążyła dowiedzieć się o wypadku Marka. W holu, gdy tylko dojrzała go, to podbiegła, cmoknęła w policzek, a ślad po pomadce rozsmarowała. Świadkiem powitania była Ula, która akurat wychodziła z windy. Szybko jednak wsunęła się z powrotem do windy i pojechała na górę.
-Marco, ile razy jeszcze będziesz straszył mnie swoimi wypadkami?
-Skąd wiesz o wypadku? -zapytał błaho.
-Dzwonił ktoś z policji na domowy numer z informacją, że mają twój telefon i jest do odbioru na komisariacie. Może pojedziesz teraz po niego, a później pójdziemy coś zjeść -zaszczebiotała. —Powinniśmy porozmawiać Marco. Tyle się działo ostatnio między nami, że pomyślałam sobie, że może razem wyjedziemy. Wiem, że wybierasz się na urlop tak jak ja.
-Masz rację Paula, musimy porozmawiać, ale nie zamierzam nigdzie wychodzić -odparł stanowczo. —Ani wyjeżdżać. Zrozum, że nas już nie ma i nie będzie.
-To po co były te ostatnie spotkania? -pytała z rozdrażnieniem. —Naprawdę chciałeś wyciągnąć ode mnie tylko te informacje?  Tak bardzo zależy ci na niej? Ona już wybrała, a ty dalej bawisz się w samarytanina.
-Można i tak kochać Paula. Ty tego jednak nie zrozumiesz, bo kochasz tylko brata i siebie. Może jeszcze pieniądze.
-A ty żyjesz mrzonkami -rzuciła zjadliwie. —Ona nie kocha cię, a ja mogę znowu być twoja.
-Nie Paula. Albo będę z Ulą, albo sam.
-Jeszcze zatęsknisz za kobietą -mówiła sarkastycznie. —Nie potrafisz żyć seksu i sam wrócisz do mnie.
-Prędzej pójdę do klubu na panienki Paula, niż trafię do twojego łóżka -rzekł pewnym głosem. —Miłego lotu -dodał, odchodząc. 


-Co chciała Paula? -zapytał nieoczekiwanie Sebastian, który pojawił się w holu i widział przez chwilę, jak Marek rozmawiał z Febo.
-Wymyśliła sobie, że może łączyć nas łóżko i że możemy razem wyjechać do Włoch.
-Jak łóżko Marek? -pytał zszokowany. — Zaproponowała ci sam seks.
-Poniekąd. Powiedziałem jej, że kocham Ulę a ona pomimo tego może być ze mną i jak zapragnę bliskości z kobietą, to jest chętna.
-Z tej strony jej nie znałem -stwierdził z ciągłym niedowierzaniem. — A co z tym wyjazdem?
-Zaproponowała wspólny urlop.
-Chodziły takie słuchy Marek, że macie wyjechać. Pewnie sama je rozpowiedziała.
-Pewnie tak. Gdyby nasze stosunki były inne, to może zgodziłbym się na wspólny wyjazd, a tak muszę sam wyjechać.
-Naprawdę musisz? Może spróbujesz jeszcze raz porozmawiać z Ulką -proponował delikatnie.
-Ula już wybrała Piotra i Boston -odparł zrezygnowanym tonem.  
-Może nie. Gdy odsłuchała twoją wiadomość, dzwoniła do mnie i pytała, co ci się stało. Nieźle ją zmartwiłeś.
-W końcu jesteśmy przyjaciółmi Seba.
-Ale sam mówiłeś kiedyś, że kochała cię naprawdę, a tego się nie zapomina -argumentował.
-Widocznie myliłem się Seba. Przepadło i tyle.
-Ja mimo to uważam, że powinieneś porozmawiać na spokojnie. Możesz kiedyś żałować, że nie spróbowałeś.
-Później pogadam -odparł na odczepne. —Zadowolony? Byłeś już na lunchu? Paula chciała zaprosić mnie, ale nie miałem ochoty z nią wychodzić. Stawiam.
-Skoro stawiasz, to chętnie.

Ula tymczasem w swoim gabinecie ciągle miała przed oczami scenę z holu.
Wrócili do siebie, to już koniec. Muszę zmienić pracę. Nie chcę ponownie przechodzić przez męczarnie i patrzeć na nich. Dawana miłość jednak nie rdzewieje.
Rozmyślania jej przerwało nadejście Wioli.


-Ulka, czy to prawda, co mówiły dziewczyny w bufecie? -zaczęła od drzwi. —Rzuciłaś Piotra?
-News dnia się szykuje -odparła do siebie. —Dobrze słyszałaś Wiola. I nie mów mi tylko, jak głupio postąpiłam.
-Jak tu przyszłaś, to żadnego chłopaka nie miałaś, a teraz rzucasz facetami jak rękawiczkami. Najpierw Marek, a teraz Piotr. Marka mogę zrozumieć, ale Piotra już nie.
-Wiola Marek to Sebastian, a Piotr to Artur. Teraz rozumiesz.
-To znaczy, że na Marku ci zależy? -pytała.
-To znaczy, że nie mogę wchodzić w coś, co nie ma przyszłości Wiola. Marek to inna inszość.
-Fakt nie możesz. Głowa do góry Ula. Na Piotrze i Marku świat się nie kończy.
-Dlaczego życie musi być takie pokrętne Wiola i za złe wybory i pomyłki w miłości trzeba drogo płacić.
-Nie wiem dlaczego, ale wiem, że nie można się poddawać. Powinnaś spotkać się z Markiem i porozmawiać jak cywilizowani ludzie.
-I co mam mu powiedzieć? Marek miłość do Piotra już mi przeszła? Zwłaszcza że wrócił do Pauliny.
-Dokładnie tak. Sebulek mówi, że dla ciebie haruje jak wół w oręży. Spotkaj się z nim i powiedz prawdę.  
-Pytanie, tylko czy on będzie chciał spotkać się ze mną.
-Zawsze możesz na dywanik go posłać. Jesteś w końcu panią prezes.
-Dzięki Wiola. Jesteś nie tylko oddaną sekretarką, ale i przyjaciółką.
-Serio Ulka? Jestem twoją przyjaciółką?  Paula nigdy nic mi takiego nie powiedziała.

Szykując się do domu, Ula miała nadzieję, że tam będzie miała trochę spokoju. Maciek jednak pojawił się u niej jeszcze, zanim weszła do domu. 




-Słyszałem od Ani, że Markowi samochód skasowali, a jemu cudem nic się nie stało -rzekł, jak tylko znaleźli się w korytarzu.
-To był ten wypadek, który mijaliśmy. I fakt miał sporo szczęścia, że wyszedł bez szwanku. Podobno nie ma nawet zadrapania. W chwili wypadku nagrywał mi się i tak samo strasznie, jak wyglądało, dało się usłyszeć. Huki, trzaski, klaksony. Bałam się, że to przez mnie miał wypadek. Całą noc zatrzymałam go w pracy i mógł być przemęczony. Na szczęście nie była to jego wina.
-A jak sprawy z Piotrem stoją? -zagadnął. —Widziałem go rano przed firmą. Doszliście w końcu do jakiegoś porozumienia w sprawie Bostonu? Jedziesz robić karierę w…
-Rozstałam się z nim -wtrąciła. —I nie mów, jak głupio zrobiłam. Wystarczy, to co powiedziała mi Ela i Iza.
-Nie zamierzam Ula -odparł po chwili. —Na początku myślałem, że Piotr to dobre rozwiązanie, ale widziałem różnice między tym, jak patrzysz na Marka, a jak na Piotra.
-To, dlaczego nic prędzej nie mówiłeś?
-Bo nic by to nie dało. Kiedyś mówiłem ci, żebyś dała sobie spokój z Markiem i nie posłuchałaś mnie. Teraz byłoby tak samo. Tylko co teraz?  On podobno wrócił do Pauliny.
-Postaram się żyć bez Marka. Wiem, że będzie trudno, ale nie mogłabym również żyć z Piotrem. Będzie dobrze Maciuś -mówił, próbując brzmieć optymistycznie. —Jestem teraz inna niż rok temu. Ładna, pewniejsza siebie i jeśli odejdę z F&D to znajdę sobie inną pracę albo zajmę się PRO -es. Nie jestem już brzydulą.
-Tylko to nie sprawiedliwe Ula. Wszyscy wokół ciebie znaleźli kogoś. Ja, twój tato, Wiola, Ela.
-Widocznie nie wszystkim pisana jest miłość i nie wszystko można mieć -odparła ze smutkiem.

Marek tymczasem po lunchu z Sebastianem postanowił spróbować jeszcze raz porozmawiać z Ulą. Dodatkową motywacją było, to co Wiola powiedziała mu przez telefon. W pracy już jej nie zastał, a od Ani dowiedział się, że zrobiła sobie wolne i pojechała do domu. To problemu dla niego nie stanowiło, bo pożyczył auto od Seby i pojechał do Rysiowa. Ulę spotkał przed domem, gdy odprowadzała Maćka.
-Marek? Co tu robisz? -pytała jednocześnie zaskoczona, ale i szczęśliwa.
-Nie mogę tak bezczynnie siedzieć Ula i przyjechałem poszukać swojej szansy. Kocham cię i wiem, że i ty mnie kochasz. Wiem też od Wioli, że rozstałaś się z Piotrem, więc nie mów, że jest inaczej.
-Nie zamierzam Marek -odparła ze wzruszeniem. —Gdy odsłuchiwałam twoją wiadomość i gdy nagle usłyszałam trzaski i klakson, to serce mi zamarło i zrozumiałam, że ciągle cię kocham. Bałam się, że coś ci się stało. Tysiąc razy bardziej wolałabym, żebyś był już z Pauliną, niż miałoby coś ci się stać.
-Kochanie i to jest prawdziwa miłość -mówił, biorąc w swoje dłonie jej twarz. —Ja byłem zdecydowany zrezygnować z ciebie dla twojego szczęścia.
-Moje szczęście może być tylko przy tobie Marek. Kocham cię od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam cię przed firmą pewnego lipcowego poranka.
-A ja od pewnego późnego majowego wieczora, gdy spotkaliśmy się nad Wisłą. Byłem tylko głupcem, że nie powiedziałem ci tego.
-A nie, gdy odeszłam z firmy i nie schowałam się w samotni Pshemka? -pytała podchwytliwie.
-Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że jestem głupcem i że firma była ważniejsza od miłości.
-Marek jesteśmy na ulicy -protestowała, gdy Marek zbliżył swoją twarz do twarzy Uli. —Zobaczy nas Dąbrowska i będą plotki.
-Niech sobie plotkują Ula -odparł, całując delikatnie w usta.
-Kiedy jechałem tu, pomyślałem sobie, że jak pierwszy raz jechałem do ciebie, również samochodem Sebastiana szczęście dopisało mi i wróciłaś do pracy i że teraz będzie podobnie i wrócisz do mnie -rzekł, jak oderwał się od jej ust.
-Najwidoczniej auro Seby przynosi ci szczęście Marek -odparła.



Dziękuję za 700 000 wejść. Wiem, że czekaliście na Hańbę, ale znacznie trudniej jest pisać cofając się o ponad 100 lat, niż o teraźniejszości. Kiedy kolejna część Hańby nie wiem, bo chcę dać mini świąteczną i piszę ją stopniowo. Do tego przed świętami w domu sporo pracy jest i nie tylko tej przy dzieciach. Pozdrawiam i jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI.


10 komentarzy:

  1. GRATULUJĘ takiej ilości wejść.
    Mini świetna, zresztą jak każde Twoje opowiadanie. Panna Cieplak musiała dostać jakiegoś wstrząsu aby zrozumieć co czuje do dobrzańskiego. Propozycja Febo mnie zamurowała taka kobieta z klasą a tu taka propozycja.
    Ula z Markiem wreszcie wyjaśnili sobie wszystko. Faktycznie to auto Sebastiana przynosi Markowi szczęście więc może powinien pomyśleć o kupnie takiego samego.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za gratulacje i pochwały Julito.
      Sprawa Uli jak z serialu a Paulina powiedzmy, że była zdesperowana. Marek zaś pozbył się jej w sposób koncertowy.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Cudowna ta mini, taka radosna bo wreszcie wszystko zostało wyjaśnione i miłość wygrała ❤️ Ja osobiście to wolę mini, bo to jest zamknięta całość a opowiadania są cudowne, ale trzeba pamiętać wcześniejsze części. Bardzo gratuluję sukcesu i lecimy do 1000 000.👍 Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego 😄 świątecznego zamieszania🎄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wolę mini, ale trudno mi znaleźć pomysły na mini i dlatego postanowiłam, że przynajmniej opowiadania będę starała się dawać w miarę krótko.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Gratulacje najszczersze, bo liczba wejść imponująca i nie ma się co dziwić, ponieważ ciekawe i świetnie napisane opowiadania jak magnes przyciągają czytelników.
    Świetna mini, w której Marek znacznie łagodniej wychodzi z wypadku i praktycznie od razu jest na chodzie. Paulina niezmordowanie próbuje swoich sztuczek, ale to już na juniora nie działa i chyba nie działało nigdy wcześniej. Jeśli jej ulegał to wyłącznie dla świętego spokoju. W firmie plotki roznoszą się lotem błyskawicy i szybko dociera do Marka wiadomość o zerwaniu Uli z Piotrem. Musi z nią porozmawiać, bo dla niego ta wiadomość jest jak ostatnia deska ratunku.
    Jak to dobrze, że nie trzymasz się stricte serialu, bo zakończenie jak dla mnie idealne, bo szczęśliwe. W końcu nie krążą wokół siebie bawiąc się w konwenanse lecz wyznają co naprawdę do siebie czują i to jest piękne.
    Pięknie dziękuję za dzisiaj i serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      Ciągłe zakończenie serialowe może się w końcu znudzić. Mini to kolejny przykład na to ile może być innych szczęśliwych zakończeń, czyli Ula i Marek razem a Paulina opuszczona.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Dobrze, że Marek postanowił pojechać do Rysiowa, choć nie był pewien jak odbierze to Ula, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.
    Całe szczęście, że Ula zrozumiała, że Piotr to nie to, choć nie za bystre „psiapsiółki” Ela i Iza wiedziały lepiej co dla Cieplakówny byłoby lepsze.
    Sosnowski dziwny typ, dziewczyna daje mu kosza a on i tak swoje, będzie czekał pod ambasadą. Mnie w trakcie czytania przypomniała mi się scena, kiedy Sosnowski odchodząc od Uli z zadowoleniem powiedział „cześć moja dziewczyno”, a Ula ze smutkiem „pa chłopaku”, jej mina bezcenna.
    Gratulację za ilość wejść, co mnie nie dziwi, bo świetnie piszesz zarówno takie urocze mini jak i opowiadania.
    Pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wioletta tu okazała się prawdziwą przyjaciółką.
      Co do Sosnowskiego to było kilka takich sytuacji. Piotr zadowolony a Ula przygnębiona. Gdyby dobrze się przyglądał Uli zauważyłby coś.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. GRATULACJE!!!
    Super piszesz dlatego liczba wejść w ogóle nie jest zaskoczeniem. Lubię czytać twoje zarówno te krótkie jak i długie opowiadania. Zawsze czytam, choć nie zawsze komentuję za co cię bardzo przepraszam.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia. O komentarze nie mam pretensji.Czas studentki ograniczony. Ja mam siostrę do pomocy w opiece nad dziećmi i jakoś wyrabiam.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.

      Usuń