piątek, 28 sierpnia 2020

Zamiana cz. 6

Paulina z realizacją planu wyrzucenia Julii z życia Marka długo nie czekała. Jeszcze w czasie pobytu Uli w Hiszpanii wraz z koleżanką Sereną sprowadziła do Polski Caterinę. Dziewczyna wkrótce pod nieobecność Pauliny pojawiła się w domu Marka.  Rozmowa z kobietą łatwa nie była, bo ona nie znała języka polskiego, a Marek po włosku zbyt dobrze nie mówił. Kiedy już wspomagając się angielskim, doszli do porozumienia, to okazało się, że adres ten znalazła na kopercie w papierach męża i że szuka go tutaj i jego kochanki Julii Sławińskiej. Po tych nowinach Marek już sam wypytał o całą resztę. Catarina opowiedziała mu wyuczoną historię o romansie męża.
-To trwa już nieprzerwanie ze trzy, cztery lat -mówiła, miętoląc chusteczkę w ręku. —Na kopercie widniała pieczątka z 2017 roku. Ona pisała do niego i na jednej kopercie podany był ten adres. Teraz mąż postanowił odejść do niej, zostawiając nie tylko mnie, ale i naszą małą pięcioletnią córeczkę.  Myślałam, że ich tu znajdę i spróbuję ratować nasze małżeństwo.
-Od dwóch lat już tu nie mieszka -odparł, nalewając sobie koniaku i proponując Catarinie, ale odmówiła. —I nie wiem, gdzie można ją teraz znaleźć.  Ostatnio pracowała dla K&O mody. Dlaczego pani wcześniej nic nie zrobiła? Mówiła pani, że mąż zdradza panią od czterech lat.
-Nie wiedziałam dokładnie, kim ona jest i czy mąż faktycznie ma kochankę. Paolo jest wziętym fotografem i z modelkami ma od zawsze kontakt. Dopiero teraz poskładałam fakty i znalazłam jej zdjęcia. Musieli poznać się na jakiejś sesji. Chyba u nas w Weronie, bo wtedy Paolo zmienił się mocno. Później często latał do Mediolanu na sesje z modelkami. Teraz przyleciał z nią do Polski.
-Przykro mi z powodu pani męża -odparł ze współczuciem. —I wiem, co może pani czuć.
-Ona była dla pana kimś ważnym? -podpytywała.
-Teraz myślę, że nie znałem Julii i że nie była warta być kimś ważnym -odparł cicho.

Po wyjściu kobiety Marek był załamany. Jeszcze raz przeanalizował rozmowę z kobietą i wyglądało na to, że gdy była z nim miała i romans z Paolo. Z rozpaczy nalał sobie po raz drugi pół szklaneczki koniaku i wypił duszkiem. Później zadzwonił po taksówkę i choć było dopiero po osiemnastej, to pojechał do klubu. Tam nie rozdrabniając się na pojedyncze kieliszki, zamówił całą butelkę wódki. Barman, choć z oporami, bo widział jego stan podał mu to co zamówił. Zadzwonił również do Olszańskiego. Ten w klubie pojawił się, kiedy butelka była w połowie pusta. Razem z barmanem wyciągnął go z klubu i zawiózł do swojego mieszkania. Tam położył spać. Marek obudził się po pięciu godzinach z bólem głowy i rozdartego serca. Idąc po coś do picia, obudził Olszańskiego. 


-Zdradzała mnie Seba -mówił chwilę później, gdy siedzieli razem na podłodze. —Julia zdradzała mnie cały czas. Nie tylko wtedy, gdy wróciłem nieoczekiwanie do domu. Zdradzała mnie już w Mediolanie. Rozumiesz.
-Jak zdradzała w Mediolanie? Możesz od początku Marek.
-Była u mnie jakaś włoszka i szukała swojego męża. W jego dokumentach znalazła kopertę na mój adres i na nazwisko Julia Sławińska. Specjalnie przyleciała do Polski, aby ich nakryć. Julia faktycznie jest teraz na dłużej w Polsce. Ma sesję zdjęciową w K&Omoda.
-To nie świadczy jeszcze, że zdradzała cię Marek. Są jakieś dowody?
-Ciągle latała do Mediolanu, a kiedy ja chciałem z nią lecieć, to znajdywała powody, abym nie leciał. To miałem mieć egzaminy i powinienem przyłożyć się do nauki, to tato gorzej się czuł i lepiej, żebym został.
-Ale byłeś z nią parę razy w Mediolanie. Twoje dwudzieste trzecie urodziny tam świętowaliście.
-Tylko że większość czasu w hotelu siedziałem. Niby ją rozpraszałem w czasie zdjęć. Ten facet jest fotografem i mieszka w Weronie, a Julia cztery lat temu przebywała w Weronie dłuższy czas.
-To już sam nie wiem Marek, co myśleć -odparł Olszański ze współczuciem.
-Ale ja wiem Seba. Nie chcę jej już znać ani pamiętać. Koniec z rozmyślaniem o Julii.

 W czasie, kiedy Marek upijał się Paulina w towarzystwie Sereny i Catariny oblewała sukces. We trójkę pojechały do hotelu, gdzie zatrzymały się obie Włoszki i zamówiły sobie butelkę wina do pokoju Sereny.  Kiedy raczyły się winem Catarina opowiedziała koleżankom o całej rozmowie i że wygląda na to, że Marek uwierzył w jej słowa.  
-Już w połowie rozmowy było widać złość i otworzył koniak -relacjonowała przebieg wizyty. —Nalał sobie z pół szklaneczki koniaku i wypił od razu całość.
-Zawsze topił złość w kieliszku -oznajmiła Febo. —Po zdradzie Julii tydzień chodził pijany.
-Teraz powinnaś być dla niego wyjątkowo miła Paulino, przymykać oko na jego wyskoki -stwierdziła Catarina. —W łóżku zaspokoić, mieć dla niego czas, dogadzać.  
-Teraz to muszę pilnować tej dziewuchy pupilki Pshemka, żeby nie zbliżyła się do Marka.
 -Najlepiej jakbyś postarała się o oficjalne zaręczyny. Trudniej zerwać z narzeczoną niż ze zwykłą dziewczyną -radziła Serena.
-Mam czas na męża i dzieci -mówiła stanowczo.
-Brać ślubu nie musisz tak od razu -odparła Catarina. —Ja ze swoim Mario jestem od pięciu lat w narzeczeństwie.
-Z Heleną i Krzysztofem się to nie uda. Od razu zaczęliby ślub organizować i czekać na wnuki. Muszę inaczej Marka przy sobie zatrzymać.

Do domu Paulina wróciła przed północą, a Marek dopiero następnego dnia popołudniu. Tym, że Marka nie ma, nie martwiła się w ogóle, bo wiedziała, z jakiego to powodu zniknął na tyle godzin. Była też sobota i do pracy nie musiał iść.
-Znów się uchlałeś i balowałeś u tego kretyna Sebastiana -wysyczała, gdy pojawił się w salonie. —Czy może zaliczyłeś kolejny pokój hotelowy?
-Paula boli mnie głowa. Możesz dać mi spokój, chociaż do wieczora.  Idę spać.
-Mieliśmy iść do twoich rodziców na powitalny obiad.
-To wymyśl coś? W kłamstwach jesteś mistrzynią.
Kiedy znalazł się w sypialni z szuflady stolika nocnego, to wyciągnął schowane w podwójnym dnie zdjęcia Julii i podarł na drobne kawałki. Kiedy wyrzucał do kosza, to zauważył skrawki, jakichś dokumentów. Na jednym kawałku zauważył Dobrz a na innym Alex. Składać w całość nie chciało się mu, więc wziął całą zawartość kosza i poszedł do Pauliny. 


-Możesz powiedzieć mi, co to jest? -zapytał, rzucając stos papierków na stolik w salonie.
-Śmieci. Nie widać.
-Paula na tym skrawku to początek mojego nazwiska a na tym Alex Febo. Co zniszczyłaś? Albo mi powiesz, albo poświęcę się i poskładam w całość.
-Nic ważnego Marco. Aleks wylał kawę na swoją polisę ubezpieczeniową. Na szczęście było to ksero.
-Dlaczego Aleks tu trzyma swoje dokumenty?
- Bo ja jestem upoważniona do wypłaty w razie nieszczęścia.
Idąc do sypialni, zauważył pieczątkę firmy i że są dwa rodzaje papieru. Nie wracając już do salonu i nie pytając ponownie Pauliny o to, co zniszczyła wszystko wysypał na łóżko i zaczął układać. Nie było to nawet trudne, bo poszczególne kawałki dokumentów były razem. Wkrótce jeden dokument był gotowy i nie była to polisa ubezpieczeniowa tylko umowa zawarta pomiędzy Pauliną a Aleksem a dotycząca darowizny na rzecz Aleksa.  Przedmiotem darowizny było mieszkanie Pauliny. Choć uważał, że powinien wiedzieć o takich sprawach, to w sprawę nie wgłębiał się zbytnio, bo dotyczyło to rodzeństwa i ich majątku. Drugi dokumenty faktycznie poplamiony był kawą i zainteresował go, bo była to umowa pomiędzy bankiem a F&D. Wynikało z niego zaś, że bank udzieli Aleksowi kredyt, a gwarantem było F&D. Na koniec porobił zdjęcia, wszystko starannie złożył i schował w miejscu, gdzie jeszcze niedawno schowane były zdjęcia Julii. Później włączył dyktafon w swoim telefonie i wrócił do salonu. Paulę zastał leżącą na sofie i przeglądającą jakąś kolorową gazetę.
-Paula okłamałaś mnie -rzekł, podchodząc bliżej. —Poskładałem to, co zniszczyłaś i okazało się, że były to dwa dokumenty, ale żaden z nich nie był polisą ubezpieczeniową. To, co zrobiłaś ze swoim mieszkanie to twoja sprawa, chociaż uważam, że powinienem o tym wiedzieć.
-Właśnie było moje i mogłam zrobić z nim, co chciałam -wtrąciła, odkładając gazetę na stół.
- Tylko że zawsze mówisz, że co mamy jest nasze wspólne. I nie chodzi mi o samą darowiznę, ale o to, że zataiłaś przede mną ten fakt. Zrobiłaś z tego tajemnice. Z daty wynika, że było to miesiąc temu.  To masa czasu, żeby powiedzieć mi o tym. I nie mów, że zapomniałaś.
-Nie zapomniałam i nie powiedziałam, bo mogłam przewidzieć twoją reakcję. Nie zgodziłbyś się na oddanie Aleksowi mieszkania.
-Bo jest manipulantem, knuje i w żadnej sprawie mu nie ufam. Ciekawy jestem, po co mu drugie mieszkanie, skoro ma takie same swoje.
-Sprzedaje mieszkania i kupuje dom na Żoliborzu.
-Znowu tajemnica Paula, czy zamierzaliście kiedyś powiedzieć o tym? -pytał, ale na pytanie odparła prychnięciem. —Bardziej niż twoje mieszkanie interesuje mnie co innego. Kredyt, który wziął w tajemnicy. Wykorzystał fakt, że ojciec wyjechał na dwa tygodnie i zastępuje go w imieniu ojca i firmy podżyrował sobie kredyt. Nie zamierzam tego pozostawić bez wyjaśnienia. Po co były mu pieniądze? Na ten dom?
-Odda -mówiła z niezadowoleniem.
-Oczywiście, że odda -mówił jej prosto w twarz. —Sam postaram się o to. Ojciec również dowie się o wszystkim. Możesz mu to powiedzieć.
-Marek mógłbyś najpierw porozmawiać z Aleksem -mówił milszym tonem niż jeszcze chwilę temu. —Zrób to dla mnie. —Aleks wraca za trzy dni z Londynu.
-Poczekam, ale nie dlatego że prosisz mnie o to, ale żeby Aleks był przy rozmowie -odparł, ale zamierzał mimo wszystko porozmawiać z ojcem.
-Dziękuję -rzekła, głaszcząc po policzku.
- Mam wrażenie, jakby ciągle mi czegoś zazdrościł. Jest tak od czasu, jak na stałe zamieszkaliście w Polsce.
-On nie ma co ci zazdrościć. Jest szarmancki i pełen klasy jak ty -odparła, choć z wymuszeniem, bo uważała brata o wiele lepszego, niż Marka.
Z tą zazdrością miał rację, bo Aleks zazdrościł mu wiele rzeczy. Zabójczego uśmiechu, powodzenie u dziewczyn, poczucia humoru i nawet szczęścia, które zaznał z Julią. Sam był w niej zakochany, a ona należała do Marka. Nawet pchanie siostry w ramiona Marka nie było podyktowane miłością do siostry tylko egoizmem, bo wiedział, że przy Paulinie Marek szczęścia nie odnajdzie. W sprawie domu okłamał ją również, bo nie zamierzał kupować żadnego domu, tylko wynająć coś na rok. Pieniądze za mieszkania zaś zainwestować w Londynie i wyjechać do Anglii na stałe za jakiś rok. Do tego czasu zamierzał doprowadzić do ślubu siostry i Marka. Tym samym byłaby wyłącznie na jego utrzymaniu i nawet w razie rozwodu postarałby się, aby z Marka sporo wycisnęła.

Do Dobrzańskich Marek z Pauliną pojechali na kolację i gdy Paulina zajęta była z Heleną, to Marek poszedł z ojcem do gabinetu seniora. Tam pokazał to, co znalazł w śmieciach, zrobione już zdjęcia i puścił całe nagranie.
-Tato Pauli zbyt mocno zależało, aby poczekać na powrót Aleksa, więc może dobrze by było, gdyby myślała, że dalej nie wiesz. Jutro albo w poniedziałek może czymś się jeszcze zdradzą. Założę się, że Paula wie, na co było Aleksowi potrzebne pięć milionów.
-O tym samym pomyślałem. W poniedziałek spróbuję dowiedzieć się czegoś od tego Turka jego asystenta.
-A ja będę Paulę miał na oku i podsłuchu tato.
Turek wiele nie wiedział, więc pozostało czekać im do następnego dnia powrotu Aleksa i zwołania rady. Dla Febo zaskoczeniem to nie było, bo siostry zadzwoniła do niego i powiedziała, że prawda o mieszkaniu i kredycie wyszła na jaw. Oczywiście był zły na siostrę, że w tak głupi sposób wszystko się wydało. 


-Mogłabyś wyrzucać kosz ze śmieciami -mówi z wyrzutami.
-Więc to moja wina? To ty rozlałeś kawę. I mogłeś zabrać ze sobą papiery, a nie zostawiać.
-Teraz musimy zastanowić się, co Krzysztofowi powiedzieć. Musimy jakoś go urobić Paula.
-Myślisz, że może zawiadomić policję? -zapytała mocno zaniepokojona.
-Jakbyś Krzysztofa nie znała. On nie jest do tego zdolny. Jesteśmy jego dziećmi.
We wtorek Krzysztof zwołał radę i Aleks musiał się tłumaczyć ze wziętego kredytu.
-To, co zrobiłeś Aleks, jest przekrętem finansowym, jest karalne i rozczarowałeś mnie -mówił Krzysztof. —Powinienem prawnie rozwiązać sprawę, ale jesteś współwłaścicielem firmy i nie chcę prawników w firmie.
-To, co proponujesz? -zapytał z delikatnym uśmiechem triumfu z tego, że Krzysztof tak jak przewidywał, sprawę rozwiąże wewnątrz firmy.
-Do czasu zwrotu kredytu zatrzymamy równowartość waszych akcji. Mówię waszych, bo Paulinka wiedziała o wszystkim. A ty Aleks odejdziesz z firmy.
-Sam chciałem odejść -odparł głosem winowajcy. —Wiem, że nie ma tu miejsca dla mnie. Oddamy akcje z Paulą -dodał, planując oddać tylko akcje należące do siostry.
-Niech powie tato, na co były mu te pieniądze -odezwał się Marek.
-Zainwestowałem w firmę w Anglii -tłumaczył, choć mijał się z prawdą, bo większa część z kredytu i ze sprzedaży mieszkań poszła na kupno mieszkania w Londynie. —Zajmują się produkcją drzwi, okien, rolety.  Firmę prowadzi kolega i szukał wspólników. Dobrze mieć inne źródło dochodu niż ta firma.
-Przynajmniej będziesz miał za co żyć Aleks -odparł mu Marek ze złośliwością. 



Ula tymczasem wypoczywała w Hiszpanii w towarzystwie Mateo. Mężczyzna miał dwadzieścia sześć lat, skończył Prawo Międzynarodowe w Madrycie, a teraz rozpoczynał drugi rok na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie na kierunku Prawo Kanoniczne. Był bardzo sympatyczny i uczynny, ale jakiś większych oznak zainteresowania nią nie okazywał. Podobnie jak Ula przyleciał na Maderę nabrać sił przed kolejnym rokiem i zimą w Polsce.
-Zapoznam cię z fajnymi ludźmi w Warszawie -zapewniała w czasie jednego z ostatnich spotkań. —Marek jest w twoim wieku i tak jak ty lubi koszykówkę i squasha.
-Nie chcesz przypadkiem wykorzystać mnie do wzbudzenia w nim zazdrości Ula? -zapytał nieoczekiwanie. —Tak kobiety postępują, gdy chcą zainteresować faceta.   
-Dlaczego miałabym to robić -tłumaczyła się nerwowo, bo pomyślała, że Mateo ma po części rację i chciała pokazać się w towarzystwie kogoś atrakcyjnego.  —On ma dziewczynę, a ja nie chcę rozbić ich związku. Marek to przyjaciel.
-Przyjaźń to dobry początek na coś poważniejszego Ula.
Po powrocie z Hiszpanii pozostało Uli tylko szykowanie się na powrót na studia. Do Warszawy przyjechała tydzień przed rozpoczęciem roku akademickiego. Mateo do Warszawy przyleciał w tym samym czasie i dzień później zadzwonił do Uli. Chwilę po nim zadzwonił również Marek. Obu powiedziała to samo, że jest w Parku Kępa Potocka, karmi kaczki i że zamierza zostać w nim jeszcze z godzinę, aby zażyć ostatnich promieni słońca. 


Kwadrans później obaj panowie zeszli się równocześnie. Pierwszy przyszedł Mateo, a Marek widział z daleka, jak Ula wita się z nim. Chciał już odejść, ale zdążyła go zauważyć i zawołać. Chwilę później obaj panowie witali się. Marek mimo to, że poczuł w pierwszej chwili niechęć i zazdrość, to po dłuższej rozmowie Hiszpan zrobił na nim całkiem miłe wrażenie. Podobne wrażenie odniósł Mateo.

Następnego dnia Marek miał kolejną kłótnię z Pauliną.  Szykowała się, gdzieś z samego rana, ale zatrzymał na chwilę.
-Firma dostało zaproszenie na doroczną i dobroczynną imprezę firm modowych do Bonn -wyjaśniał jej. —Tato z mamą nie mogą jechać, bo termin pokrywa się z wizytą ojca w klinice w Szwajcarii i my mamy reprezentować firmę. Wypada to 14 października w sobotę, więc nie planu nic na ten dzień.
-Musimy jechać? -pytała Febo, gdy Marek naświetlił już całą sytuację.
-Paula, jeśli nikt nie pojedzie, to pomyślą sobie, że jesteśmy niepoważni i za rok nie będziemy mogli zorganizować imprezy u nas, tak jak było planowane.
-Jedź sam. Ja nie mogę -mówiła stanowczo.
-Co takiego ważnego masz w planach, że już teraz wiesz, że nie możesz?
-Postanowiłam poprawić sobie piersi i w piątek przed tą zabawą mam mieć zabieg.
-Paula czy ja dobrze słyszałem? -zapytał po chwili.
-Dobrze i robię to dla ciebie -mówiła słodko. —Będziesz miał więcej przyjemności. Do kliniki wyjeżdżam we środę 11 października, więc nie mogę być w Bonn.
- To jakieś kosmiczne żarty Paula -rzekł z ciągłym niedowierzaniem.
-Żadne żarty Marek. Poprawa urody nie jest niczym dziwnym.
-Kiedy zamierzałaś powiedzieć mi o operacji? Może już po, rozbierając się przede mną.
-Wkrótce.  Idę teraz na spotkanie z koleżankami. Będę za jakieś dwie godziny.

Jak tylko wyszła, to Marek sprawdził wspólne konto i czy pobrała już pieniądze na zabieg, bo że on ma zapłacić za niego był pewny. Z operacji bankowych wynikało, że jeszcze nie, więc zablokował konto.  Później, gdy w szufladzie jej stoika nocnego szukał czegoś na temat kliniki, to pomiędzy papierami znalazł pewne zdjęcie. Była na nim Paulina, znana mu Serena i Catarina kobieta, która odwiedziła go parę dni temu. Wziął zdjęcie i pojechał do firmy. Po powrocie zastał Febo w domu wypoczywająca w sypialni. 


- Można wiedzieć, co to znaczy -pytał, rzucając zdjęcie na łóżko. —Ta kobieta na pierwszym planie była u mnie pod twoją nieobecność i opowiedziała mi o romansie Julii i jej męża. Tylko nie mów, że to przypadek, bo w to nie uwierzę Paula.
-Chciałam, żebyś w końcu zapomniał o Julii. Zdradziła cię, a ty dalej o niej myślałeś i kochałeś. I się udało.
-Jedynie co ci się udało to, to że jeszcze bardziej przekonać mnie do tego, że jesteś nieobliczalna w knuciu.  Ale to już koniec. Koniec naszego związku. Nie mogę być z kimś, kto tak postępuje. Ostatno tyle razy okłamywałaś mnie i knułaś z braciszkiem, że mam dość ciebie i niego.
-Żartujesz? -zapytała po chwili. —Wybaczyłam ci, że zostawiłeś mnie trzy lata temu dla Julii, dla ciebie chciałam poświęcić się i cierpieć przy  powiększaniu piersi, i chcesz mnie się teraz pozbyć?
-Paula czy kiedykolwiek prosiłem cię o większe piersi? Odpowiedź brzmi nie. Moje konto jest już zablokowane i nie masz już do niego dostępu, więc jeśli dalej zamierzasz iść na operację, to za klinikę zapłacisz za swoje pieniądze. Do wieczora masz się stąd wynieść. Wystarczająco mocno w ostatnich dniach ty i Aleks daliście się we znaki.
-Jeszcze wrócisz do mnie -mówiła z groźbą.
-Nie Paula -odparł bardzo spokojnie. —To już koniec nas. Jedź do swojego brata, bo mieszkania już nie masz.

Wakacje w końcu mam wakacje. Po sezonie trochę bezpieczniej z dziećmi. Do miłego zobaczenia po 15. 
Część nie jest sprawdzona, więc mogą być błędy.