poniedziałek, 3 maja 2021

10 lat szczęścia 2/4

Ula po krótkiej wizycie w firmie wróciła do domu i zajęła się obiadem oraz ogarnięciem domu. Kiedy już wstawiła zupę i po porannym rozgardiaszu nie było śladu, a Antoś ciągle spał, zrobiła sobie przerwę na kawę. Z kubkiem aromatycznego płynu usiadła na kanapie i włączyła telewizor.  Co prawda zbytnio się nie skupiła na oglądaniu, bo ciągle w głowie jej tkwiły kwiaty, które ktoś dostarczył do firmy i SMS, który dostała, to jedno zdanie wypowiedziane przez bohaterkę paradokumentu zwróciło jej uwagę. Uważaj na facetów z kucykiem.

Facet z kucykiem. Artur. Ona czasami zawiązuje włosy. Julka nawet zwróciła mu uwagę, że nie jest dziewczyną. A wczoraj przecież jak odebrałam dzieci ze szkoły i wracaliśmy do domu, wychodził z kwiaciarni. Kuba zauważył go i powiedział. Może on te kwiaty podesłał z liścikiem. Marek to szczęściarz, mając taką żonę przy sobie.  Tak mówi. A Kuba ostatnio powiedział, że jest prawie jak tata, bo jak nie ma taty, to naprawia wszystko. Julka zapytała go wtedy, dlaczego nie ma żony i dzieci, to powiedział, że tak się złożyło. Na dociskające pytania zaś odpowiedział, że czasami tak jest, że miłość jest beznadziejna, bo się kocha kogoś, a ten ktoś nie kocha cię. Może nie chodziło o jego byłą żonę tylko o kogoś innego. Może jest z nim jak z tym Michałem z serialu „Beznadziejna miłość” i zakochał się we mnie jak Michał w swojej zamężnej sąsiadce z dwójką dzieci. Nie Ula fantazja cię ponosi -upomniała siebie. On jest tylko przyjacielem domu, naszym lekarzem i nic nie czuje do mnie. Wie, że kocham Marka i tylko Marka. Chociaż ostatnio faktycznie często siedzi u nas i to jak nie ma Marka. Ktoś to zauważył i wyciągnął swoje wnioski. Nasza sąsiadka Wybicka jest wybitnie wścibska, tak samo jak Dąbrowska i mogła napisać smsa. Znam twoją tajemnicę. Nie zasługujesz na Marka. Jest nawet logiczne. Myśli, że coś jest między nami.  Teraz jak poszła na emeryturę, cały czas siedzi w oknie i obserwuje sąsiadów. Tylko po co by pisała? Chce swoją wnusię Igusię dla Marka. Dobrze, że Antoś płacze, bo się naprawdę za bardzo nakręcasz Ula -myślała, idąc do synka


 

Marek tymczasem wracał ze Śremu. Do szwalni wyjechał wcześnie rano, aby móc do domu wrócić na kolację.  Był już w powrotnej drodze, gdy zabrzęczał dźwięk wiadomości SMS-owej. Myślał, że od żony, więc odebrał.

Pilnuj swojej żony. Ona nie zasługuje na ciebie -przeczytał, krótką wiadomość z nieznanego numeru.  Treść wywołała w nim złość i zirytowanie. Po namyśle zjechał na parking i wysłał swoją wiadomość.  Liczył, że ten ktoś odpisze mu.

To tak w ramach sąsiedniej pomocy, te dobre źródła informacji? To dziękuję.  Wezmę pod uwagę twoje uwagi sąsiedzie.

Tak jak przypuszczał odpowiedź, choć po dłuższym czasie  również nadeszła.

Żebyś się nie zdziwił. Mógłbym w każdej chwili dostarczyć ci dowodów.

Więc jakiś facet pisze -pomyślał. Aleks?  Tylko on mnie nienawidzi. Muszę mieć go na oku. Tak często pojawia się ostatnio w firmie.

Po powrocie do domu, kiedy już odświeżył się i spędzeni trochę czasu z dziećmi, pokazał żonie smsy, jakie dostał. Ula jemu również pokazała swoją wiadomość i powiedziała o kwiatach, które ktoś dostarczył anonimowo do firmy.  SMS-y były wysłane również z tego samego numeru.

-I co zrobimy teraz Marek?  Ktoś chce, żeby między nami się popsuło. Żeby zasiać w nas niepokoju, nieufność, podejrzenia i wywołać spięcia.

-Fakt, ktoś źle nam życzy.

-Źle życzyć nam może tylko Paulina -stwierdziła wymownie.

-Oboje Febo Ula. Oboje. Ale my się nie damy, żadnym zabawom w podchody. Zamierzam dowiedzieć się, kto nam tak bruździ w małżeństwie.

-Marek tylko się nie śmiej, bo na pewno fantazja mnie ponosi, ale pomyślałam sobie, że Artur zakochał się we mnie i może on wysłał te wczorajsze kwiaty. To wyglądało na cichego wielbiciela, a nie jak groźba.

-Coś ci powiedział, dał do zrozumienia swoim zachowaniem, że jest zainteresowany tobą -momentalnie zapytał z podejrzeniami. 

-Nie Marek. Przychodzi, wypije kawę, pogada z dziećmi. Nic więcej. Nie ma tu nikogo.  Jest taki serial „Beznadziejna miłość” i tam taki jeden bohater, który zakochał się w zamężnej sąsiadce z dziećmi i pomyślałam, że tak jest -mówiła bez przekonania. —Nie słuchaj mnie Marek. To głupie -dodał już stanowczo.

-Owszem głupie, ale miło byłoby wiedzieć, że ktoś zazdrości ci żony. A jest czego.

Po kolacji Marek poszedł pobiegać. Zazwyczaj biegał swoją ulubioną trasą, ale tym razem wybrał trasę, którą często biegał Artur. Mimo tego, że wyznanie żony obrócił w żart, to nie zamierzał pozostawić bez wyjaśnienia. Zwłaszcza że kiedyś Julka powiedziała, że widziała zdjęcie ich mamy w jego telefonie, gdy pokazywał im zdjęcia małych małpek.  

-Ty tu Marek? Rzadki widok -zagadnął lekarz na jego widok.

-Krótka piłka Artur.  Czy Ula ci się podoba? I czy to ty wysłałeś jej kwiaty?

-Skąd takie pytania -zapytał ze zdenerwowaniem, co uwadze Marka nie uszło?

-Bo ktoś próbuje nas skłócić. No więc?

-Twoja żona to piękna, mądra kobieta i nie dziwne, że robi wrażenie na innych.

-Właśnie to moja żona i nie życzę sobie, żebyś ucinał sobie pogawędki z nią, przesiadywał godzinami na kawie ani zmieniał przepalonej żarówki i dokręcał śrubki w szufladach. Sam się mogę tym zająć. Ty tylko opiekujesz się naszym synem.

-Cokolwiek się stało, to nie ten adres Marek. Nic mnie nie łączy z Ulą. Powinieneś mieć do niej zaufanie.

-Do niej mam całkowitą, ale nie do facetów, którzy kręcą się w jej pobliżu.  Potraktuj to jako przestrogę na przyszłość. Nie zamierzam dopuścić do rozpadu mojej rodziny.

-Rozumiem. Nie zrobiłbym nic przeciwko Uli i waszej rodzinie.

-To dobrze, że rozumiałeś -odparł dość wymownie, odbiegając w przeciwną stronę niż Artur.  

 

Aleksowi tymczasem udało się dowiedzieć, co Marka łączy z Agnieszką Głowacką i dlaczego Marek wpłaca na jej konto po pięć tysięcy miesięcznie w ostatnich miesiącach. Nie było jednak to, na co liczył.  Mimo to postanowił znajomość wykorzystać, aby doprowadził do konfliktów między małżonkami i zasiać nieufność. Pomysł z podsunięciem Uli dowodów na zdradę Marka zresztą wykluczył, bo było to zbyt banalne. Postanowił również zwołać zarząd, jak tylko seniorzy Dobrzańscy wrócą z sanatorium, co miał nastąpić za dwa tygodnie.

Plan Anity rozbicia małżeństwa Uli i Marka również zaczął nabierać kształtów. Udało się jej bowiem w końcu zrobić zdjęcie Nadii z Kamilem i Aleksem. Febo całkiem przypadkiem natknął się na kochanków, jak byli na obiedzie i podszedł do ich stolika. Klimecka wykorzystała okazję i zrobiła parę zdjęć. Chciała podesłać je już wkrótce wraz z innymi zdjęciami wcześniej zrobionymi z odpowiednim listem i pozbyć się Nadii z pobliża Marka. Kolejna sprawa, która ją zainteresowała była wizyty Marka w jednej z kamienic i zażyłość z jakąś dziewczyną. Słyszała, jak Marek umawiał się z nią przez telefon i postanowiła również pojawić się w pobliżu kawiarni, gdzie pracowała, a później śledzić ich aż do kamienicy. Tak jak przypuszczała, oboje weszli w bramę kamienicy.  

 

Biała gruba, duża koperta zaadresowana odręcznie zainteresowała Marka. Rozerwał szybko kopertę, a na biurko wypadły trzy zdjęcia i list. Zdjęcia przedstawiały Nadię, Kamila i Aleksa. Uwagę przykuwała również koperta, którą Febo trzymał w dłoni.

Uważaj, z kim współpracujesz, bo wkrótce może okazać się, że zostaniesz z niczym. Nadia Marczyk działa na dwa fronty. Na dowód wysyłam zdjęcia.

-Zobacz kochanie, co dostałem dzisiaj z poranną pocztą -rzekł do Uli, gdy chwilę później pojawiła się w jego gabinecie.

-Czułam, że jest z nią coś nie tak Marek -odparła, przeglądając, to co dostał Marek. —Taka uczynna na każde zawołanie. Miała pomagać ci tylko z importem na wschód, a jest asystentką, sekretarką i doradczynią.

-Jak tylko przyjdzie do pracy, to porozmawiam z nią -mówił, rzucając za złością zdjęcia na swoje biurko.

Ta pojawiła się kwadrans później, a Marek dość ostro poprosił ją do swojego gabinetu i zamknął drzwi. 


 

-Stało się coś, że macie takie miny -zapytała patrząc na Dobrzańskich i wyczuwając  zdenerwowanie szefa.

-Co cię łączy z Aleksem -zapytał ciągłym ostrym tonem. 

-Nic.

-Nic -pytał ironicznie? —To obejrzyj sobie zdjęcia, które dostałem i przeczytaj list. Specjalnie pojawiłaś się tu, żeby nas zniszczyć? Ula, miała całkowitą rację, żeby ci nie ufać. Tylko ja uparłem się jak głupi. Ta ostatnia sprawa z Kobielskimi i wycofanie się ze współpracy to twoja sprawa.

-Dla firmy lepiej będzie, jak nie będzie robić z nami interesów.

-To ja jestem prezesem, jakbyś zapomniała i ja podejmuję decyzję -wtrącił ostro Marek. —Aleks przez ostatnie dziesięć lat nigdy nie zwołała zarządu, a tu nagle chce się spotkać. Ma podobno coś ważnego. Donosisz mu?

-Wszystko wam wytłumaczę. Możesz usiąść Marek, bo to będzie długa wypowiedź. To prawda nie pojawiłam się tu nieprzypadkowo i spotkałam się z Kamilem i Aleksem. To znaczy, spotkałam się z Kamilem, a Aleks przypadkiem pojawił się w tej restauracji. To było trzy dni temu. Co jest w tej kopercie, nie wiem. Aleksa była. Ja nigdy nie zrobiłam nic, co mogło zaszkodzić firmie i nie zaszkodzę. Nie mogłabym. Na pewno nie szpieguję i nie donoszę. Tak od początku to faktycznie cztery miesiące temu spotkałam się z Aleksem prywatnie ze trzy razy. Myślałam, że coś knuje za waszymi plecami, ale nic nie udało się mi dowiedzieć. Z Kamilem natomiast spotykam się po pracy.  Łączy nas wyłącznie seks. To jest ten mój dwudziestoparolatek Ula. Ja chcę naprawdę pomóc firmie, nawiązując współpracę z krajami ze wschodniej Europy, a nie zaszkodzić.

-To wytłumacz mi i Uli, co kieruje tobą, bo mam dość tajemnic -wtrącił Marek.  —Skąd te poświęcenie?

-Bo w piersi mojego starszego brata Maksyma bije serce mamy Uli -oznajmiła nieoczekiwanie. —Długo nie wiedzieliśmy, kto go uratował, bo to dane tajne. Dopiero pięć lat temu udało się nam dowiedzieć. Nasz krewny dostał tam pracę. Dwadzieścia lat temu moja rodzina nie była jeszcze tak bogata i leczenie drogo kosztowało. Ratunkiem był przeszczep. Któregoś dnia dawca się znalazł. Kobieta po porodzie z krwotokiem spowodowanym pęknięciem tętniaka. Mój brat miał siedemnaście lat, uciekało mu życie i nowe życie dostał ósmego września dwutysięcznego roku.

-Wtedy mama zmarła -odezwała się cicho Ula. —Dlaczego prędzej nic nie mówiłaś?

-Bo obie strony muszą wyrazić zgodę, a od rodziny Cieplaków nie było zgody. Kiedy kuzyn powiedział o rodzinie Cieplak z Rysiowa od razu sprawdziliśmy jak się wam powodzi i czy jakaś pomoc nie jest wam potrzebna. Pomoc jednak ani tobie, ani twojemu rodzeństwu i ojcu nie była potrzebna, więc się nie ujawnialiśmy.  Firma do tej pory również dobrze się miała i dopiero teraz kiedy jest kryzys, przyszedł czas się odwdzięczyć. Tato wysłał mnie z tą misją, bo on sam choruje, a brat również musi się oszczędzać. Nigdy bym nie zrobiła nic przeciwko wam i firmie. Maksym podarowane ma dwadzieścia lat życia. Ma żonę, dzieci. Może wnuków się doczeka.

-Trudno uwierzyć -odezwała się Ula. —Część mamy ciągle żyje.

-Niewiarygodne, ale prawdziwe Ula. Wracając do Kobielskiego, to naprawdę nie jest dobry partner na robienie z nim interesów. Dwanaście lat temu przez niego ojciec miał problemy z prawem. Dane pracowników wyciekły i okazało się, że ludzie mieli pożyczki do spłacenia. Do tego dochodzi współpraca z szajką zajmująca się kradzieżami dzieł sztuki, samochodów. Nic mu jednak nie udowodniono jak na razie. Sam przyszedł do ciebie z propozycją współpracy.

-Nie. Aleks go polecił, jako właściciel sieć Shopping tylko z nami.  

-To już powinno być podejrzane Marek. Przed laty prowadził hostele i zamawiał meble w naszej firmie. Po rozwodzie firmę przejęła jego żona, a on zajął się sklepami.  Macie jakiś pomysł na to, kto wam podesłał zdjęcia i list, bo może ten ktoś chciał pozbyć się mnie z firmy.

-Nie. I Aleks raczej to nie jest -odezwał się ponownie Marek. —Chociaż może to jakaś jego gra. Ale ma to sens. Może ktoś chce naprawdę usunąć z firmy.

-Opowiesz mi więcej o swoim bracie -zagadnęła Ula.

-Pewnie. Nawet teraz, jeśli szef puści mnie na kawę.Nie zdążyłam w domu wypić.

Rozmowa zza zamkniętymi drzwiami gabinetu szefa nie uszła uwadze Anity. Przekonana była również, że już wkrótce zobaczy, jak Marczak się pakuje i ona spróbuje zająć jej miejsce. Tym samym łatwiej będzie manipulować Ulą i Markiem. Z tropu zbiło ją wyjście Uli i Nadii i to, że nie wyglądało, aby w biurze miała mieć miejsce jakaś awantura. Mimo to dalej chciała realizować swój plan i zająć się dziewczyną z kamienicy.

 

3 komentarze:

  1. Chyba wszystkie Anity są takie podłe i wredna. Sama kiedyś znałam jedną i nie wspominam tej znajomości jakoś szczególnie dobrze.
    Dobrze, że żadne z nich niczego nie ukrywa i mówią sobie o wszystkim. Są zgodni co do tego kto może chcieć im zaszkodzić. To tylko udowadnia jaką wielką miłością się darzą.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja wersja Brzyduli 2, aż się prosi o jeszcze, jeszcze.... bez sterowa, nie zagmatwana...jaskrawo wyrażona w temacie. Zaufanie obojga Dobrzańskich podoba mi się...bo nie popieram niesnasek w małżeństwie, a wręcz jestem wrogiem niedomówień, kłamstwa i udziału osób trzecich....Powiesz marzenie....ja tak mam od 27 lat i cieszę się,że mogę troszkę tu czytać o sobie.../jak dotąd/. Pozdrawiam bardzo serdecznie...Zyta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodnie z tym co obiecywali sobie przed ślubem zarówno Ula jak i Marek są tym obietnicom wierni. Mają do siebie ogromne zaufanie i nic przed sobą nie ukrywają. Szkoda, że nie ma tak w serialu. Miłość, zrozumienie i szczerość to podstawy udanego i zgodnego związku. To głównie dlatego,że nie mają przed sobą tajemnic mogą się wspierać i współpracować nad realnym zagrożeniem ze strony Alexa. Nadia jest w porządku, a to co opowiedziała o swoim bracie i mamie Uli na pewno było dla tej ostatniej ogromnym zaskoczeniem. Dobrzańscy na pewno mogą jej zaufać a być może to ona podsunie im jakiś trop co do tajemniczego dostarczyciela kwiatów dla Uli, czy też autora sms-ów.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń