czwartek, 20 maja 2021

Fartowny dzień cz. 11

 Poprzednią część szukajcie w kwietniu. A w niej Ula nawiązała współpracę z F&D i zainwestowała w szwalnię. Iwo chce wyswatać ojca z Ulą bądź Aldoną. Marek natomiast chce umówić się na randkę z Ulą. Paulina coraz bardziej jest pod wpływem Sabiny.

 

Święta Bożego Narodzenia w tym roku miały być całkiem inne niż dotychczas dla Uli i jej rodziny. W tym roku bowiem mogła pozwolić sobie na o wiele droższe prezenty dla rodziny i bogatsze święta. W planach był również wyjazd do Szklarskiej Poręby. Betti i Jasiek do Trzech Króli mieli wolne od szkoły i mogli wyjechać na cztery dni w góry. Z wynajęciem kwatery problemu nie miała, choć zaczęła myśleć o tym dopiero w połowie grudnia.

U Marka szykowały się również inne święta niż w poprzednich latach. Tym razem przy stole wigilijnym w domu jego rodziców miało nie być Pauliny. Boże Narodzenie to czas, kiedy powinno się wybaczać, ale zarówno Dobrzańskim, Markowi, Iwo, jak i Aleksowi trudno było wybaczyć, to co zrobiła Paulina. Ona sama również nie pchała się na wigilię, a kiedy Marek spytał ją czy zamierza, któreś ze świąt spędzić z synem oświadczyła, że wyjeżdża z Sabiną i z Iwo spotka się po świętach. Plany Marka sięgały dalej niż wigilia i święta, bo planował sylwestra. Jako firma współpracująca z hotelem Westin co roku dostawali zaproszenia na bal sylwestrowy.  Tym razem było tak samo i firma dostała cztery zaproszenia. W poprzednich latach na przemian chodzili seniorzy, Aleks z dziewczyną później już z żoną albo Marek z Pauliną. W tym roku Helena z Krzysztofem nie czuli się na sile iść, żona Aleksa miała rodzić na dniach i również zrezygnowali. Dlatego pójście na bal pozostało Markowi, a do towarzystwa chciał zabrać Sebastiana z Wiolettą. Przy swoim boku widział Ulę.

Adam tymczasem zamierzał zgłosił szwalnię do przetargu na szycie odzieży medycznej dla szpitala na Banacha. Marek musiał tylko porozmawiać o tym ze współwłaścicielką szwalni i uzyskać jej zgodę. Dlatego umówił się z Ulą po pracy w jednej z kawiarni. Przez telefon powiedział jej tylko pokrótce o planach, a szczegóły chciał omówić na spotkaniu. Przy okazji chciał powiedzieć jej o sylwestrze.

-To może być szansa dla nas i dla szwalni - przekonywał z entuzjazmem.  —Pracuje tam około sześciuset lekarzy i mocno ponad tysiąc pielęgniarek. Do tego laboratoria, salowe, fizjoterapeuci. Dla każdej osoby trzeba uszyć kilka sztuk odzieży, więc jest co szyć.

-Fajnie Marek tylko jak przekonać komisję. Nie macie wprawy w przetargach.

-Ale mamy przewagę, bo zaproponowaliśmy darmowe projekty. Zwłaszcza na oddziały dziecięce stroje powinny być kolorowa, a nie białe, niebieskie czy granatowe Ula.

-Pomysłowe i może faktycznie jest to, co może przekonać komisję. A co z waszymi projektami. Niedługo pokaz wiosenny i trzeba będzie również uszyć.

-Mamy jeszcze umowy z innymi szwalniami. Dadzą radę Ula.

-Czyli Nowy Rok dobrze się zapowiada Marek.

-Tak i dobrze byłoby go z hukiem rozpocząć. Mogę cię jeszcze o coś spytać? -zapytał niezdecydowanie.

-Mów Marek.

-Masz jakieś plany na sylwestra, bo jeśli nie to ja chciałbym cię zaprosić.   Mam zaproszenie do hotelu Westin i nie mam z kim pójść. Nasza firma od lat korzysta z ich usług i automatycznie dostajemy zaproszenia. Tam rezerwujemy pokoje dla naszych gości, wynajmujemy sale, gdy chcemy zorganizować bankiet i takie tam.

 -Dlaczego mnie akurat chcesz zaprosić?

-Jesteśmy wspólnikami i powinnaś uczestniczyć w życiu firmy. Szwalnia to F&D, a ty to szwalnia. Chyba że masz już plany wyjściowe.

-Nie mam. Pewnie spędzę go jak co roku u sąsiadów albo oni u nas.

-Czyli przy telewizorze i Sylwestrze z dwójką bigosie, sałatce, herbacie, serniku i szampanie o północy -lekko ironizował. —A o dwunastej trzydzieści jak wszystkie race i fajerwerki ucichną na ulicy, pójdziesz spać. To takie nudne.

-Mniej więcej właśnie tak -odparła, przyznając mu poniekąd rację, że jest to nudne i chciałaby jakiejś odmiany.

-Ja ci proponuję zabawę do drugiej - trzeciej w nocy, miłe towarzystwo, dobre wino, muzykę na żywo, dobre jedzenie i to, że odwiozę cię do domu. Taksówkarz jest już zamówiony.

-Ok. Pójdę z tobą.  Tylko w co się ubiorę? -rzekła do siebie.

-W końcu mówisz i myślisz jak kobieta Ula. Jeszcze jest trochę czasu, więc zdążysz coś kupić. Ewentualnie Pshemko coś zaprojektuje dla ciebie albo weźmie się z naszego magazynu.

-Wolę już coś kupić Marek.

-Za dwa dni święta i chciałem ci jeszcze złożyć życzenia świąteczne Ula i dać mały drobiazg -mówił, sięgając do teczki.

-Ja dla ciebie mam również coś - odparła, szukając w swojej torebce małego pudełeczka zapakowanego w papier w motyw świąteczny. —Proszę Marek dla ciebie z życzeniami zdrowych i pogodnych świąt oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku.

-Dziękuję, a to dla ciebie Ula -odparł, podając małą ozdobną torebeczkę. —Dla ciebie również wszelkiej pomyślności i powodzenia. Autko -dodał, patrząc na czerwony mały model starego modelu Lexusa. Nie mam takiego. Dziękuję Ula.

-Widziałam, że masz kilka u siebie na biurku i kupiłam w ciemno, licząc, że nie masz takiego. Słonik na szczęście -dodała, gdy odpakowała swój prezent. Przyda się Marek. I dziękuję.

Marek oczywiście zobowiązał się do odwiezienia Uli do domu. Przejeżdżali również obok hotelu, gdzie miał odbyć się bal sylwestrowy. 



 

-Nigdy nie byłam jeszcze w tak luksusowym hotelu -rzekła, spoglądając na oświetlony budynek.

-To pokażę ci co nieco. Na przykład przeszkloną winę, która prowadzi do restauracji na niemal dachu. Miejsce z dużą ilością zieleni, gdzie będzie można pójść i usiąść, aby odetchnąć od zabawy.

-Coraz bardziej podoba mi się, pójcie na tego sylwestra. Jak jeszcze powiesz, że jest tam taras widokowy z lunetami, będę w pełni zadowolona.  

-Oczywiście, że jest Ula i pokażę ci, gdzie się znajdują niektóre gwiazdy. Znam się trochę na astronomii.

 

Paulina tymczasem dowiedziała się o wakacie w firmie na stanowisku asystentki Marka i razem z Sabiną postanowiły wykorzystać okazję. Znała dość dobrze byłego narzeczonego i wiedziała, kogo można mu podesłać z nadzieją, że zatrudni tę osobę. Razem z Sabiną miały już grono znajomych i mogły wybrać odpowiednią dziewczynę. Jeszcze przed świętami spływały do kadr CV dziewczyn, a wyboru miał dokonać Olszański wraz z Markiem. Kamila Szydłowska pracowała prędzej jako analityk rynku i skończyła ekonomię. Do tego była w miarę ładna. Rozmowa kwalifikacyjna również dobrze jej poszła.

Febo po rozmowie z niedoszłymi teściami miała jeszcze jeden plan zdobycia pieniędzy na dom pod Warszawą. Przypomniało się jej, że Helena jako jej matka chrzestna na osiemnaste urodziny podarowała jej akt własności lokalu, gdzie mieścił się pierwszy butik ich firmy, a obecnie była tam kwiaciarnia. Prowadziła ją kobieta, której jedno z dzieci było pod opieką fundacji Dobrzańskiej i dlatego spisana przed laty umowa z Heleną Dobrzańską opiewała na symboliczny comiesięczny czynsz przekazywany na konto fundacji. Febo tak dobroczynna nie zamierzała jednak być.  Miała również akt własności w swoich dokumentach.

 

W dniu wigilii Marek jeszcze raz zadzwonił do Uli i złożył jej w swoim i Iwa imieniu życzenia dla całej rodziny. Przy okazji omówili jeszcze wyjście na sylwestra. Plany sylwestrowe ojca ucieszyły Iwa i liczył, że na samym balu się nie skończy i że tym razem uda się ojcu znaleźć szczęście. Ulę, choć znał tylko z pobytu w SPA, to bardzo polubił i wyczuł, że jest przeciwieństwem jego matki. Ona nawet w święta wybrała przyjaciółkę, a prezent pod choinkę podesłała przez kuriera. Telefoniczne życzenia zaś były krótkie i szablonowe.

Po święta Ula zaczęła rozglądać się za sukienką na bal do hotelu Westin, ale nic nie potrafiła wybrać. Dlatego postanowiła skorzystać z pomocy Marka, skoro sam zaproponował, że pomoże jej w wyborze kreacji. Do galerii przyszedł wraz z Sebastianem i Wiolettą, która chciała kupić sobie buty.

-Sebastiana już znasz, a to Wioletta Kubasińska narzeczona Seby -przedstawił Uli Wiolę.  

 -W banku się kiedyś poznałyśmy -odparła Ula ni to do Marka, ni do Wioli. —Starała się o kredyt.

-Racja zapomniałem. Sam widziałem cię tam po raz drugi.

Uszli parę kroków, kiedy Wioletta pociągnęła Ule do jednego z butików.

-Tu sukienki są piękne, ale i ceny są piękne -oznajmiła za zgrozą. —Po prostu holenderskie Ula.

-Mówi się horrendalne ceny Wiola -odparła, wchodzą wraz z nią. Za nimi weszli panowie. Ceny faktycznie były spore, ale na każdą sukienkę było stać Ulę.  Nic jednak nie wybrała, bo albo nie było już jej rozmiaru, albo krój się jej nie podobał bądź kolor. Po godzinnej wędrówce po sklepach Ula trafiła na tę jedyną w swoim rodzaju.

 

Marek po Ulę przyjechał po siódmej. Był bez płaszcza i od razu mogła stwierdzić, że wyglądał jak z żurnala. Garnitur szyty jakby na niego, a koszula pasowała do jego koloru oczu. W domu u Uli długo nie zabawił i po krótkiej rozmowie z rodziną Uli pojechali do hotelu. Już przed wejściem Ula mogła przekonać się, jak ważny musi być ten sylwester, bo dziennikarze oblegali wejście i robili zdjęcia każdej parze, jaka wchodziła do środka. W obszernym holu było jeszcze gorzej.

-Nie zdziw się, jak będziesz w jakieś gazecie Ula z dopiskiem tajemnicza i piękna dziewczyna Marka Dobrzańskiego.

-Lepiej nie. Nie chcę rozgłosu. A ty sobie nie pochlebiaj. Może w ogóle nie napiszą o tobie.

Za nimi na szczęście wchodził znany sportowiec i jego żona i uwagę reporterów zwróciła ta para.

Pora była jeszcze wczesna, a Wioli z Sebastianem nie było, dlatego Marek zabrał Ulę na jedną z atrakcji hotelu, czyli przeszkloną windą pojechali na najwyższe piętro i taras widokowy. Sama już jazda była dla Uli niesamowitą przygodą, bo widok z każdym kolejnym piętrem był piękniejszy. Na górze lunety rozstawione na cztery strony świata oblegane nie były, Ula więc mogła ze spokojem patrzeć na Warszawę przygotowująca się do sylwestra, pierwsze fajerwerki i race oraz w gwiazdy.

-Tam spadają jakieś gwiazdy, należy się pomyśleć życzenie Ula -rzekł prawie do jej ucha.

-Mam dwa Marek i nie wiem, które wybrać.

-Oddam ci moją spadającą gwiazdę Ula.

-Dzięki Marek.

Po pierwsze chciałabym, żeby udało się nam z szwalnią - myślała.

Po drugie, żebym ta noc mogła być tak pięknie jak teraz i żebym nie zaliczyła jakiejś wpadki.

 

Drugie marzenie poniekąd się spełniło, bo nic się jej nie przydarzyło złego. Bała się bowiem, jak poradzi sobie wśród znajomych Marka. Szybko okazało się, że jej obawy były bezpodstawne, bo umiała prowadzić z nimi interesujące rozmowy. W połączeniu z jej wrodzoną życzliwością i piękną stylizacją złożyło się na jak najlepsze wrażenie. Dla Uli najpiękniejsze chwile jednak były te spędzone z Markiem. Kiedy z nim tańczyła albo przechadzał się po hotelu, czy oglądając patio połączone z oranżerią. Tam wspólnie z Wiolettą i Sebastianem zrobili sobie sesję zdjęciową.


 

-Gdyby wybierali królową i króla balu, mielibyście szansę -oznajmił Sebastian. —Pięknie wyglądacie.

-Ja zawsze marzyłam, żeby móc zdobyć koronę w konkursie piękności -przyznała się Ula.

-Ty Marek chyba trzy razy byłeś królem balu w czasach studenckich -stwierdził Olszański.

-Piękne czasy -odparł z zadumaniem. —To, co wracamy? -dodał już świadomie. —Zgłodniałem, a teraz mają podawać zakąski z czterech stron świata.

-To ty kochaniutki nie wiesz, że kto je ostatni (zjada ostatki) ten piękny i gładki.

O północy przyszedł czas na toast i życzenia noworoczne.

-Ula życzę ci, aby nasza współpraca układała się nam jak najlepiej, a prywatnie wszelkiej pomyślności, szczęścia i żeby ten Nowy Rok był lepszy niż miniony -mówił dość głośno, bo wrzawa na sali była duża.

-A ja ci również życzę powodzenia w prowadzeniu firmy, aby załoga lubiła cię, żeby kryzys omijał cię, a szczęście dopisywało ci w każdym dniu. Szczęśliwego Nowego Roku.

Później wynikła chwila zawahania u obojga, czy życzenia przypieczętować delikatnymi pocałunkami w policzka. Marek się w końcu odważył i przybliżył swoją twarz do twarzy Uli. Były to zwykłe cmoknięcia jak wiele podobnych na sali, ale dla Uli były niezwykłe i jeszcze długo czuła ciepłe usta Marka na swoich policzkach.

Następnego dnia Ula opowiedziała rodzinie o balu, co widziała i jadła. Pokazała również im zdjęcia.

-Wyglądasz jak prawdziwa księżniczka, a pan Marek jak książę -stwierdziła Beatka.

-To prawda córciu -dodał Józef. —Wypiękniałaś przez ten rok. Cały był dla ciebie szczęśliwy. Wygrałaś teleturniej, znalazłaś pracę, otworzyłaś swoją hurtownię. I wszystko to dzięki temu, że znalazłaś portfel pana Marka i oddałaś. Dach wyremontowaliśmy, ja przeszedłem operację, mamy trochę nowego sprzęty. Oby ten Nowy Rok był tak samo dobry jak ten. Może pan Marek zainteresuje się tobą.

I wygrałam jeszcze sześćdziesiąt milionów. Ale jeszcze nie mogę wam o tym powiedzieć. Już niedługo powiem, ale tak jak Markowi, że wygrałam mniej. Reszta będzie później.

-Zobaczymy tato, jak będzie się nam powodzić. A co do Marka, to koleżeńskie wyjście było. Taka przysługa. Na ślub nie odkładaj tato.

Podobnie było w przypadku Marka, bo Iwo również wypytywał ojca o bal.  Marek zgodnie z prawdą powiedział, że w towarzystwie Uli, wujka Sebastiana i cioci Wioli bawił się świetnie.

-Ula wyglądała bardzo ładnie, prawda tato -rzekł Iwo, gdy oglądał zdjęcie.

- Pani Ula Iwo. Dla ciebie pani. Ale faktycznie wyglądała pięknie -mówił z błyskiem w oczach.

Paulina tymczasem dowiedziała się, od znajomej będącej również na sylwestrze, o Uli. Kobieta zadzwoniła do Febo i opowiedziała jej ze szczegółami o pięknej kobiecie przy boku Marka, która robi wrażenie nie tylko urodą i strojem, ale i inteligencją. To, że Marek tak szybko znalazł sobie inną, wywołało u niej złość i najchętniej zrobiłaby coś, aby zaszkodzić. Zwłaszcza jak na oficjalnej stronie hotelu natrafiła na zdjęcie byłego narzeczonego i Uli. Od razu skojarzyła ją z doradczynią z banku.  Od chęci zemsty odwiodła ją Sabina i przekonała, aby byłego narzeczonego i dawne życie porzuciła i zajęła się tym, co jest teraz.

 

Od nowego roku pracę w F&D rozpoczęła Kamila Szydłowska, dziewczyna przysłana przez Sabinę i Paulinę. Na razie miała umowę tylko na okres próbny wynoszący trzy miesiące, ale to Febo i Maury -Borowskiej wystarczyło na zrealizowanie swojego planu. Paulina zajęła się również swoją własnością, czyli miejscem, gdzie kiedyś mieścił się butik, a teraz była tam kwiaciarnia. Odwiedziła panią, która ją prowadziła i oznajmiła, że ma do końca miesiąca się wynieść, bo zamierza lokal sprzedać za minimum trzysta pięćdziesiąt tysięcy.

W połowie stycznia ogłoszono też wyniki przetargu i to szwalnia Uli i Marka wygrała. Pshemko tak jak było uzgodnione w ich propozycji, od razu wziął się za projektowanie odzieży medycznej. Później nastąpił mały pokaz.


 

Pomysł na zaprojektowanie strojów dla medyków, okazał się strzałem w dziesiątkę i inne szpitale również zgłosiły chęć skorzystania z usług mistrza.  Tym samym firma miała dodatkowe pieniądze.

 

6 komentarzy:

  1. Rozumiem, że nie chciała powiedzieć prawdy sąsiadom o wygranej. Że Marek wie tylko część prawdy. Jednak rodzinie a zwłaszcza ojcu powinna powiedzieć.
    Tą dwójkę ewidentnie do siebie ciągnie i są pod swoim wspólnym wrażeniem. Może w końcu nadejdzie dzień kiedy oboje przyznają się do tego.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, gdy wygrała w totka, Józef był przed operacją i mogłoby to być dla niego szokiem. Cieplak również kiedyś powiedział, że woli swoją skromną emeryturę i żyć spokojnie niż być bogatym i bać się, że przyjdą i go okradną.Pomijając zawiść sąsiadów. Jasiowi również nie mówiła, bo jest w tym wieku, że może z kolegami wyjść za dużo wypić i coś przypadkiem powiedzieć.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Ja również nie rozumiem dlaczego Ula ukrywa przed ojcem wiadomość o wygranej. Dlaczego od razu nie powiedziała że wygrała? Przecież mogła tak jak Markowi podać mniejszą sumę. Nie rozumiem też jakim cudem Józef nie zorientował się, że nagle córka ma dużo więcej pieniędzy. Zastanawiam się czy w przyszłości prawda wyjdzie na jaw?
    Pozdrawiam gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O powodach wyżej.
      Ula w swoim czasie wygrała teleturniej 50 tyś. jeśli już coś kupowała ze sprzętu to w ofercie kup jedną rzecz a druga będzie w połowie ceny. Ma też dobrą pracę w banku i niby kredyt na rozwinięcie hurtowni kosmetyczno fryzjerskiej. O szwalni na razie nikt nie wie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Marek coraz bardziej ulega urokowi Uli i jego syn również. Junior docenia też zapewne inne cechy jej wspaniałego charakteru. To nie pusta panna myśląca wyłącznie o SPA, ale dziewczyna twardo stąpająca po ziemi. Co do jej wysokiej wygranej, to myślę,że ma swoje powody, żeby nie mówić Józefowi o jej wysokości. Rysiów to małe i plotkarskie miasteczko a nieopatrznie wypowiedziane przez ojca słowa do sąsiadów czy znajomych rozniosą się po okolicy lotem błyskawicy. Dobrze dziewczyna robi, że nie puszcza pary z ust. Kiedyś nadejdzie dobry moment, żeby powiedzieć o wszystkim rodzinie. Póki co mądrze inwestuje i zarabia.
    Paulina powala swoją naiwnością i głupotą. Myślę, że już całkowicie jest pod wpływem Sabiny i robi wszystko, czego ta od niej zażąda. A żądania ma wysokie i oczekiwania podobnie. Tylko patrzeć jak oskubie Paulinę ze wszystkich pieniędzy, a gdy już to zrobi, zerwie z nią wszelkie stosunki bez skrupułów i żalu.
    Znalazłam taki mały drobiażdżek. Violetta mówi - holenderskie ceny, Ula ją poprawia i mówi - holendarne ceny. Tak naprawdę to - horrendalne ceny.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygrana Uli i ukrywanie przed sąsiadami i rodziną to skradziony pomysł z Rancza. Tam gdy ludzie dowiedzieli się o wygranej Solejuków od razu padła na nich zawiść.
      Co do uczuć Uli i Marka oprócz Pauliny wszyscy będą im kibicować a przy takim gronie sprzyjającym im osób nie może się nie udać.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń