Siedemnastoletnia Ula Cieplak nie miała czasu na oglądanie telewizji. Nie miała również czasu na te zajęcia, na które miały czas jej rówieśniczki. Nie chodziła na dyskoteki, nie malowała się ani nie zajmowała się modą. Jej czas zajmowała rodzina i nauka, bo już w tym roku za dwa miesiące miała zdawać maturę. Stało się tak, bo pierwszą i drugą klasę podstawówki zrobiła w jeden rok i była o rok młodsza od reszty w klasie. Oprócz mądrości miała również delikatną urodę, którą nie doceniała i uważała się za szarą myszkę.
W jedno z sobotnich popołudni, kiedy jej dwunastoletni brat Jasiek był z kolegami na dworze na sankach, a ojciec poszedł do sąsiadów naprawić pralkę automatyczną i była w domu sama z półroczną siostrą, włączyła odbiornik telewizyjny. Zrobiła to nie z ciekawości, ale poniekąd z nudów, bo siostra spała, a ona zajęła się lepieniem pierogów. Telewizor, choć mały był w kuchni, więc nie musiała wychodzić z pomieszczenia. Jaki kanał ogląda, nawet nie miał dla niej znaczenia. Ważne, że coś mówiło i zabiło domową ciszę. Wkrótce po włączeniu i bloku reklamowym rozpoczął się program Bogaty dom -Biedny dom. Program zainteresował ją, bo niestety ona i jej rodzina należeli do tych drugich. Pół roku temu, kiedy zmarła jej mama to i status życia się zmienił. Żyli z renty ojca, która wynosiła niewiele więcej niż tysiąca złotych i rent na trójkę dzieci w kwocie tysiąca dwieście na trójkę dzieci. Po wszystkich opłatach i lekach ojca zostawało im na życie około pięciuset złotych, a małe dziecko sporo kosztowało.
Żeby móc, chociaż pożyć sobie tak jak ci bogaci przez parę dni -marzyła Ula. I dostać w gotówce trzy tysięcy. Mogłabym kupić trochę rzeczy potrzebnych nam. Może zgłosić się do programu? Odżylibyśmy trochę.
Trzydzieści kilometrów od Rysiowa, bo tam mieszkała rodzina Cieplaków, w jednym z pięknych domów zamieszkiwała rodzina Dobrzańskich i Febo. Mieli oni piękny dom w jednej z ładniejszych i willowych dzielnic Warszawy. Rodzina ich była nietypowa, bo Helena i Krzysztof wychowywali własnego syna Marka oraz dwoje dzieci przyjaciół. Aleksa i Paulinę Febo. Ich rodzice zginęli tragicznie w wypadku i oni ze względu na wspólną firmę i przyjaźń zajęli się rodzeństwem. Chłopcy mieli prawie po dwadzieścia dwa lat, a Paulina miała siedemnaście tak jak Ula. Całej trójce w przeciwieństwie Uli i Jaśka niczego nie brakowało, ale nie szanowali ani pieniędzy, ani tego co mieli.
-Ja zapracowałem na swoje pierwsze auto, a wy żądacie -mówił ostrym tonem do Marka i Aleksa ojciec Marka. —Dostaliście na dwudzieste urodziny po nowym samochodzie. Macie prawie po dwadzieścia dwa lata i czas zarabiać.
-Opel jest dobry dla kobiet tato -odezwał się Marek.
-Nie chcemy z matką zobaczyć was w trumnie. Będziecie rozpędzać się tymi szybkimi autami po 200 km/h albo i więcej.
Paulina o samochodzie nie marzyła, ale miała również swoje potrzeby i co parę miesięcy zmieniała niemal całą garderobę.
-Paulinko jesienią kupowałaś ubrania -mówiła jej Helena, kiedy chciała tysiąc złotych na zakupy w galerii. —Moda aż tak się nie zmieniła przez pół roku ani nie wyrosłaś, aby były za małe. Naprawdę możesz nosić to samo.
-Wszyscy zauważą -niemal wysyczała.
-To uwagi nie zwracaj na ich zaczepki. Ty Marek i Aleks za duży dobrobyt macie. Ale znajdziemy sposób z ojcem, aby nauczyć ciebie i twoich braci pracy, szacunku do pieniędzy i do tego co macie.
Tak jak Aleks i Marek ona odeszła niepocieszona. Nauczona była dostawać prawie zawsze, co chciała. Już nawet jakiś czas temu postanowiła, że zakręci się przy Marku i tak go omota, że zwiążę się z nią i będzie spełniał jej zachcianki. Chciał tylko poczekać, aż Marek skończy studia i zacznie pracować i zarabiać. Do tej pory chciała tylko pilnować go, aby jakaś się do niego nie doczepiła. Obawiała się jeszcze reakcji Heleny, bo czuła, że nie chce dla syna próżnej żony.
Ula ojcu o programie opowiedziała jeszcze tego samego dnia. Cieplak, choć był starej daty i do takich programów podchodził sceptycznie, nie powiedział nie. Najpierw chciał sam zobaczyć, na czym taki program polega. Po przemyśleniu zgodził się na wzięcie udziału w programie. Nie mieli zbyt wiele atrakcji, a to mogło być miłą odmianą. Zwłaszcza dla Jasia, bo jego rówieśnicy mieli sporo rzeczy, na które nie było ich stać, a teraz mógł czymś ich zaskoczyć.
Helena tymczasem wpadła na taki sam pomysł. Dla niej i jej męża zamiana na pięć dni życiem, budżetem i statusem społecznym, z kimś biednym nie był problemem, bo nie zawsze byli bogaci. Gotować i sprzątać jeszcze umiała, a i oszczędzać na zakupach potrafiła. Ich dzieci natomiast mieli zasmakować choć na trochę innego życia. O programie opowiedziała jej pracownica fundacji, którą prowadziła i obejrzała jeden odcinek, aby dokładnie zobaczyć, na czym polega i zobaczyć zasady. Razem z Krzysztofem byli zdecydowani na zamianę i pozostało im przekonać dzieci. Marek zawsze był ciekawy świata i otwarty na nowe wyzwania i na propozycję rodziców odpowiedział super i zapytał o termin. Paulinę wystarczyło przekupić wyjazdem w czasie wakacji do Hiszpanii i również zgodziła się na program. Najtrudniej było z Aleksem, ale zgodził się po przemyśleniu, bo musiałby gdzieś przez pięć dni przebalować. Obie rodziny przeszły casting pomyślnie i zakwalifikowały się do programu. Ich odcinek był nagrywany tuż po maturze Uli w pełni wiosny.
Dom Cieplaków na Dobrzańskich i Febo zrobił bardzo dobre wrażenie. Młodzi obawiali się, że znajdą się w jakiejś wsi z wychodkiem, a trafili na dużą wioskę pod Warszawą. Po wejściu do domu Paulina od razu natrafiła na w pełni wyposażoną łazienkę, co przyjęła z ulgą. Helena bardziej zainteresowała się kuchnią. Meble były jeszcze z czasów PRL, ale bardzo ładnie odnowione, a do tego prawie współczesny sprzęt. Wysokie krzesełko przy stole oznaczało, że jest tu małe dziecko. Lodówka całkiem pusta nie była, bo znaleźli sery, ogórka i jakąś wędlinę. Był też salceson swojski i smalec, na które to wyroby już ucieszył się Krzysztof. W zamrażalniku głównie znaleźli pierogi z opisem. Ruskie, z serem, jagodami i mięsem.
-Nie jest źle -rzekła Helena. —Ładna i czysta kuchnia. Bałam się, że będą gorsze warunki.
-Widać, że dbają i o dom, i o otoczenie -dodał Krzysztof, spoglądając na podwórko.
Marek tymczasem oglądał salon i zdjęcia. Na jednym była cała rodzina Cieplak. Rodzice, jak się domyślił z dwójką dzieci, a trzecie było jeszcze w brzuszku mamy. Były jeszcze inne zdjęcia. Jedno było bardzo słodkie, bo przedstawiało mamę z małą córką.
Drugi pokój, który obejrzał był pokojem nastolatki, ale nie wiadomo, dlaczego znajdowało się tam łóżeczko. Na regale stało kolejne zdjęcie i plakietka z imieniem Ula. Dziewczyna miałą piękne oczy i być może było asprzed paru miesięcy, bo ubrana była w szalik. Były i książki z ostatniej klasy liceum. Pokój był tak przytulny, że pomyślał, że tu chciałby nocować, ale przypuszczał, że Pauli przypadnie. Do góry były dwa pokoje. Chłopca z szóstej klasy podstawówki, bo takie książki leżały na biurku, a drugi pokój można było potraktować jako gościnny. Ten zażyczyła sobie Paulina, a drugi chłopca Aleks. Dlatego Markowi przypadł pokój Uli. Po obejrzeniu domu zajrzeli do koperty z zadaniami i budżetem, za który mieli wyżyć przez pięć dni. Kwota duża nie była, bo sto dwadzieścia cztery złote i pięćdziesiąt pięć groszy. Były dla nich i zadania. Wypielenie truskawek, dbanie o kury i dokończenie malowanie płotu. Poza tym dla Marka i Aleksa zadaniem było dorobić w pobliskim ogrodnictwie. Wieczorem w czasie kolacji, na którą składała się jajecznica ze szczypiorkiem i kanapki odwiedzili ich sąsiedzi. Maciek Szymczyk z matką. Od nich dowiedzieli się więcej o rodzinie i o tragedii jaka spotkała ich pod koniec ubiegłego roku.
-Jeśli będzie okazja, chciałabym jakoś pomóc tej rodzinie Krzysiu -rzekła Helena, kiedy kładli się spać. —Przynajmniej dzieciom. Tyle wycierpieli w ostatnich miesiącach. Śmierć matki, choroba ojca.
-To samo pomyślałem. Pomyślimy o tym w domu na spokojnie.
Ula, Jasiek, Józef z Beatką również dotarli do nowego domu i rozpoczęli zwiedzanie. Dom Dobrzańskich zrobił na nich wrażenie, ale ich własny nie był aż taki zły, aby zazdrościć. Dla nich ważniejszy był odpoczynek i nowe doznania. Zwiedzanie domu zaczęli od dołu. Był tam salon, gabinet i duża kuchnia. W lodówce było tyle jedzenia, że Ula mogła puścić wodze fantazji z kolacją. W salonie natomiast, było sporo różnych zdjęć. Dwóch rodzin, brunetki, której wiek szacowała na mniej więcej na jej wiek i dwóch młodych chłopaków. Uwagę Uli najbardziej przykuło zdjęcie jednego z nich.
Do góry w sumie było pięć sypialni. W jednej z nich Ula znalazła nawet przenośne łóżeczko. Ona miała również tam spać i po wystroju wywnioskowała, że był pokojem tej dziewczyny w jej wieku. Tuż przed kolacją znaleźli kopertę przeznaczoną dla nich. W środku było trzy tysiące i spis atrakcji. Dla Uli wizyta u wizażystki, kosmetyczki, fryzjerki i kupno ubiorów. Dla Jasia sklep ze sprzętem sportowym, dla Beatki z artykułami dla dzieci do wykorzystania przez Ulę bądź Józefa. Dla Cieplaka natomiast masaż, rozmowa z kardiologiem i kupno sprzętu wędkarskiego. Zanim Ula wzięła się za przygotowanie kolacji, w kuchni pojawiła się gosposia Dobrzańskich pani Zosia i pomogła Uli i w kolacji i w opiece nad Betti. Przy okazji opowiedziała im historię Dobrzańskich i Febo.
Czas na zamianie mijał szybko. Jednym lepiej a innym gorzej. Najgorzej zamianę znosiła Paulina, bo musiała pomagać Helenie w gotowaniu i sprzątaniu. Do niej należała również opieka nad kurami i wyczyszczenie kurnika. Dla Aleksa najtrudniej było przebrnąć przez ogrodnika, bo musiał parę razy obrócić z ciężkimi taczkami z ziemią. Marek miał podobne zadanie, ale nie przeszkadzało mu to. Najbardziej zadowolony był Krzysztof, bo miał dostęp do świeżych wiejskich wędlin, a i malowanie płotu sprawiło mu przyjemność.
Cieplakowie tymczasem korzystali z luksusów i odpoczywali. Ula najprzyjemniejsze chwile spędziła w sklepie odzieżowym, bo mogła sobie coś kupić na wyjazdy na studia do Warszawy. Dla Jaśka było to kupno roweru, a dla Józefa nowa wędka. Siostrze Ula wybrała chodzik i kilka ubrań na lato. W ich atrakcje wpisana była natomiast wizyta na basenie i restauracji, a Jasiek mógł spotkać się ze znanym sportowcem. Ula, choć dobrze zajmowała się siostrą, miała okazję spotkać się z wykwalifikowaną nianią. W tym czasie przypadały również jej osiemnaste urodziny i z tej okazji producenci programu postarali się o tort i prezent w postaci nowego laptopa wartego trzy tysiące.
Po pięciu dniach czas było pakować walizki i wrócić do swoich domów. Najpierw obie rodziny miały się spotkać i poznać. Ulę oczywiście najbardziej interesował Marek, a jego Ula. Oboje, kiedy na siebie spojrzeli, w ogóle się nie rozczarowali. Ula faktycznie miała piękne błękitne oczy i parę piegów na nosie, co zauważył na zdjęciu, a Marek miał ten zabójczy uśmiech.
-Ja na długo będę pamiętał smak wiejskich wyrobów masarskich, pierogów i nalewki -zaczął tymczasem Krzysztof. —Nie ma to jak z własnej roboty zjeść coś dobrego.
-A my odżyliśmy, nabraliśmy sił -rzekł Józef. —Moje dzieci mogły kupić sobie to o czym marzyły. My nie głodujemy, ale nie na wszystko na stać i taki przypływ gotówki był dla nas zbawieniem. Mówią, że pieniądze do szczęścia nie są potrzebne, ale do życia już tak.
-Dlatego wzięliśmy udział w programie, aby nasze dzieci zaczęły szanować to co mają -odparła Helena. — Chociaż dziećmi już dawno przestali być.
Helena tak jak obiecała postanowiła pomóc rodzinie. Dla Jaśka miały znaleźć się kolonie, dla Józefa sanatorium, a dla Uli z Betti turnus wczasowy. Jej fundacja miała wesprzeć również finansowo Cieplaków i pokrywać koszty leków na serce dla ojca rodziny i na rzeczy dla Beatki. Jadąc tu obawiała się, że rodzina będzie z rodzaju patologicznej, a ich spotkało nieszczęście i warto było pomóc.
Trochę nie rozumiem toku myślenia Heleny w ostatnim zdaniu. Widziała jak wygląda dom, że jest tam czysto, schludnie, a jednak jej wyobraźnia podpowiadała jej takie niedorzeczności.
OdpowiedzUsuńRodzeństwo Febo jak i sam Marek zachowują się tak jakby to świat był im coś winny. Marek i Aleks to jak Piotruś Pan, a Paulina to wyniosła hrabina.
Może ta zamiana cos zmieni w ich zachowaniu. Chociaż z drugiej strony rodzeństwo Febo są raczej z tych niereformowalnych. Co do Marka myślę, że z czasem nastąpi przemiana.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w środowy wieczór.
Julita
Helena nie myślała o nich. Ona widziała niektóre odcinki, gdzie rodziny same poniekąd doprowadzają się do stanu ubóstwa. Zdrowi a do pracy nie chcą iść i liczą tylko na zasiłki.
UsuńNa razie co do dzieci masz rację. Są rozpieszczeni, ale niedługo się to skończy.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Kolejna historia, której inspiracją był program telewizyjny. W dodatku tak bardzo pasuje do założeń tego programu. Ula z biednej rodziny, Marek niemal panicz podobnie jak Alex i Paulina i tylko Dobrzańscy seniorzy doskonale pamiętają jak dorabiali się od przysłowiowej łyżki. Szkoda tylko, że nie wpajali dzieciom tych wartości, którymi sami kierowali się w przeszłości. To zaskutkowało tym, że młodzi są roszczeniowi, zmanierowani, pozbawieni szacunku do ludzi i do rzeczy. Udział w programie miał całej trójce otworzyć zapewne oczy na realne życie, ale czy rzeczywiście odniósł taki właśnie skutek? O ile w Marku być może poruszył jakieś czułe struny i wzbudził nieco szacunku, do tego jak radzą sobie Cieplakowie, tak myślę,że w rodzeństwie nie poruszył kompletnie nic a co najwyżej wzrost poziomu pogardy dla takich ludzi. Bardzo jestem ciekawa kolejnej części i tego, czy Helena wywiąże się ze swoich obietnic.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Pomału kończą się programy z tych paradokumenty.
UsuńNa niektóre pytania jest już odpowiedź. Na resztę już niedługo. Dobrzańskich może tylko to usprawiedliwiać, że nie mieli czasu dla Marka, bo zajęci byli firmą. Tak jak Febo. Czasami ojcowie mówią w oryginale, że dopiero w czasie programu mogą spędzić z dziećmi więcej czasu. Na co dzień muszą zapracować na te 20 tysięcy albo i więcej miesięcznie.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.