Początek lutego dobrze się nie rozpoczął dla Uli, bo parę dni po aresztowaniu Jaśka okazało się, że wizyta na policji w sprawie brata nie miała być jedyną wizytą dla niej na komisariacie. Dostała bowiem wezwanie do złożenia wyjaśnień w sprawie wynajmu mieszkania Sabinie Maury -Borowskiej. Zanim jednak stawiła się na komisariacie, w jej banku pojawiła się policja. W jakim celu nikt zbytnio nie wiedział. Krążyły tylko pogłoski, że chodzi o kradzież danych klientów. Kilkanaście z nich jak okazało się, miało do spłacenia od dwóch do dziesięciu tysięcy kredytu wziętego w różnych placówkach oferujących szybkie pożyczki bez dużych formalności. W firmie F&D również pojawili się funkcjonariusze, bo jedenaście zatrudnionych tam osób miało zaciągnięte kredyty.
Ula tymczasem została właścicielką kwiaciarni i zatrudniła obecną kwiaciarkę. Na początku chciała kupić ją w imieniu Maćka, ale w końcu zdecydowała się na jawne kupno. Nie musiała nawet spotykać się z Febo tylko transakcje przeprowadzono poprzez pośrednika od nieruchomości.
-Mama jest ci bardzo wdzięczna Ula -mówił jej Marek w czasie popołudniowego spotkania, które miało miejsce w ośrodku sportu i rekreacji. Ula zawoziła tam Beatkę codziennie w czasie ferii na naukę jazdy na łyżwach i na inne zajęcia. Mała przebywała tam po kilka godzin dziennie, bo miała wykupiony pakiet na ferie miejscowe. Iwo również tam uczęszczał w czasie ferii i trenował głównie pływanie. Chłopiec również w wolnych chwilach towarzyszył Beatce. —Zaprasza cię na popołudnie w sobotę na podwieczorek. Razem z Beatką. Reszta rodziny również może przyjechać, jeśli chce.
-Reszta będzie na studniówce. Tato jest w komitecie rodzicielskim i się załapał. Ale ja chętnie spotkam się ponownie z twoimi rodzicami.
-W takim razie przyjadę po was około szesnastej. Pasuje ci?
-Tak -odparła. —Chyba że zostanę w areszcie na dwadzieścia cztery godziny - dodała, nawiązując do rozmowy sprzed paru dni, kiedy to powiedziała Markowi o wezwaniu na policję w sprawie Maury -Borowskiej. Kobieta była mocno związana z Pauliną i wolał wiedzieć co się dzieje wokół matki Iwa, aby w kolejne kłopoty ich nie wpędziła.
-Nawet tak nie myśl Ula. Poszedłbym z tobą, ale nie mogę odwołać wyjazdu do Rzeszowa.
-Zadzwonię od razu po wyjściu i opowiem ci o wszystkim. Ale masz przystojnego syna Marek -dodała, gdy Iwo pojawił się na korytarzu. — I to w wieku dwunastu lat.
-Urodę odziedziczył po Pasquale La Duca. Nawet charakter ma po ojcu. Tak jak zamiłowanie do sportu. Po Paulinie nic nie ma na szczęście.
Wizyta na policji, jak szybko okazało się, nie miała tylko na celu wyjaśnienia sprawy mieszkania, ale bliższego powiązania Uli z Sabiną, szwalną, kwiaciarnią, kredytami i firmą F&D.
-Od kiedy zna pani panią Maury Borowską? -zapytał na początek rozmowy policjant.
-Nie znam jej. Była raz w banku i to było jedyne nasze spotkanie.
-Ale wynajmuje pani mieszkanie pani Maury. Obecnie mieszka tam Paulina Febo i Anna Korpys.
-Wynajmem mieszkania zajął się agent od nieruchomości. Gdzieś mam jego numer. Tak jak mówiłam, tylko raz widziałam ją na oczy, gdy przyszła z Pauliną Febo postarać się o kredyt.
-Paulina Febo jest, jak wiadomo współwłaścicielką firmy F&D, a pani w ostatnim czasie zaczęła współpracę z tą firmą. Dokładnie mówiąc, jest pani współwłaścicielką szwalni. Oprócz mieszkania i szwalni ma pani jeszcze hurtownię w Rysiowie i kwiaciarnię. Wszystko to zakupiła pani krótko po tym jak zaczęła pani pracę w banku i pojawiła się w życiu Dobrzańskich i Febo. Może było tak, że pani współpracuje z Maury i Febo.
-Nie współpracuję z nimi - wtrąciła. —Po co miałabym to robić.
-Dla pieniędzy wiele można zrobić. Dwudziestu trzech klientów banku, gdzie pani pracuje, ma zaciągnięte kredyty, a jedenaście z nich to pracownicy F&D. Ich dane musiały gdzieś wyciec. Przypadek?
-O wyniesienie danych tak samo jestem oskarżona? Jeśli tak, to o adwokata się postaram.
- Na razie wyjaśniamy skąd u pani przypływ gotówki.
- Wygrałam w lotto i stąd mam to wszystko -oznajmiła, kiedy została przyparta do muru. —Nie żartuję. Mogą sobie panowie sprawdzić wyciągi z kont. Wygrana jest na różnych kontach. Panowie policjanci tego nie wiedzą jeszcze?
-Nie działamy jak w filmach, gdzie policja wszystko wie od razu. Sprawdzimy.
Marek w tym czasie był w Rzeszowie na rozmowach z firmą CONRESS. Firma była na skraju upadłości, a produkcję głównie opierała na szyciu płaszczy, kurtek, kostiumów i spodni. F&D natomiast miało w planach rozwojowych szycie również takiej konfekcji i nadarzyła się okazja na współpracę. Ula tak jak obiecała Markowi, zadzwoniła do niego po wyjściu i opowiedziała pokrótce o przesłuchaniu. Więcej miała powiedzieć mu nazajutrz na podwieczorku u Dobrzańskich.
Wracając do domu, nowo zakupionym autem, postanowiła, że dzisiaj powie ojcu i bratu o wygranej. Zwłaszcza że Betti była u koleżanki na urodzinach i nie musiała się obawiać, że siostra coś usłyszy. Kiedy dojeżdżała pod dom, zauważyła, że wychodzi od nich sąsiadka Dąbrowska. Odwiedziny kobiety często wiązały się z problemami i teraz po spotkaniu Jasia z jej synem w nielegalnym Salonie Gier mogło być podobnie. Mocno się nie myliła, bo Cieplak siedział przy stole w kuchni z gazetą w ręku w towarzystwie syna i łykał jakieś leki.
-Była Dąbrowska z gazetą i pokazał ojcu artykuł o twoim banku -wyjaśnił Jasiek, zanim Ula zdążyła się odezwać. —Podobno jakieś przekręty wynikły.
-Konkretnie to podobno wypłynęły od nas dane klientów -sprecyzowała Ula. W duchu pocieszyła się, że nie powiedziała ojcu o wizycie na policji. Z tym chciała poczekać na lepszy moment.
-Ale to nie wszystko Ulka -kontynuował brat. —Uknuła sobie w tej swojej głowie, że masz coś wspólnego z tym. Samochód, nowy sprzęt, dach. Uważa, że się wzbogaciliśmy i tyle z pracy i hurtowni nie masz.
-Żeby takie głupoty wygadywać -denerwował się Cieplak. —Ona uważa, że ty kradniesz.
-Tak powiedziała?
-Nie dosłownie, ale w podtekście. Ktoś podobno wypytywał Bartka o ciebie. Jakaś kobieta -wyjaśnił brat.
-Tato powinieneś wiedzieć, że Dąbrowska żyje tylko na udrękę innych i ciągle tylko knuje -uspokajała córka. —Naprawdę można się przyzwyczaić.
-Mam i dobre wieści -rzekł Jasiek. —Kołakowski powiedział, że jest skłonny polubownie sprawę załatwić. Musimy jednak zapłacić mu z Robsonem za zniszczony płot po dwa tysiące.
-Zapłacę Jasiek.
-Odrobię wszystko latem Ula i oddam ci, co do grosza - zapewniał brat.
-Może w końcu nauczy cię to czegoś Jasiek – zbeształ go ojciec. —Tak się kończy zadawanie się z Dąbrowskim.
-Ale prawdy na policji nie mogliśmy powiedzieć. A z Bartkiem koniec. Żadnych interesów z nim nigdy więcej.
-Fakt tato. Nie mogli powiedzieć. Lepiej zapłacić Kołakowskiemu za płot niż miałby spotkać się ze znajomymi Bartka w ciemnej uliczce.
-Tu się muszę z tobą zgodzić córciu. A ty Jasiu zapamiętaj, że szybkie wzbogacenie w tych wszystkich grach jest dla naiwnych. Ludzie tracą majątki w takich miejscach. Mają systemy, skreślają szczęśliwe liczby i nic nie wygrywają. Obstawiają niskie stawki a później coraz większe i zanim się obejrzą, wpadną w hazard.
-Muszę wam powiedzieć o czymś -rzekła poważnie Ula, siadając przy stole. —Teraz jak nie ma Betti z nami.
-Tato dobrze, że siedzisz -odparł Jasiek.
-Jasiek na głowę upadłeś. Nic z tych rzeczy. Nie będziesz wujem. To, co chcę powiedzieć, nie jest niczym złym. Jest raczej nieprawdopodobne i powinnam powiedzieć wam o tym już dawno. Nie jest do końca prawdą, że się nie udaje wygrać. Nowy telewizor, pralka, drukarka, dach i inne rzeczy, to nie tylko z wygranego teleturnieju, kredytu i mojej pensji. Wygrałam pewną sumę w Lotto.
-Ula, ale jak wygrałaś? - zapytał po chwili ciszy Jasiek. —Ty tak na serio.
-Tak Jasiu. Aż takiej wyobraźnie nie mam, żeby kłamać.
- O czym ty mówisz córcia? -odezwał się w końcu i Józef. —Kiedy?
- Tego dnia, gdy znalazłam portfel Marka, to za znaleźne wysłałam jeden zakład i trafiłam szóstkę w kumulacji. Prędzej wam nie mówiłam, bo wiem jaki stosunek do bogactwa masz tato. Byłeś jeszcze przed operacją, a później po niej i nie chciałam dodawać ci szoku. A ty Jasiek prawie co tydzień chodziłeś na imprezy i mogłeś przypadkiem się wygadać. Teraz uczysz się do matury i więcej w domu siedzisz.
-To znaczy, że jesteś bogata?
-Jesteśmy Jasiu. Sama nie jestem w stanie tego wydać. Ty i Betti macie swoje lokaty i dostaniecie w odpowiednim czasie z procentami. A ty tato dostaniesz swoją dolę na swoje wydatki teraz. Kupiłam jeszcze mieszkanie w Warszawie, kwiaciarnię i zainwestowałam w szwalnie razem z firmą Marka. Jemu powiedziałam najpierw, że mam pieniądze ze spadku a później, kiedy zaczął domyślać się, że kłamię, to powiedziałam, że wygrałam trzy miliony. Dałam jeszcze Maćkowi milion. Tylko on zna prawdę.
-To, ile wygrałaś? Pięć, dziesięć milionów -pytał brat.
-To jest właśnie to, co może was zszokować najbardziej. To trzecia największa wygrana ze wszystkich gier liczbowych w Polsce. Te dwie to prawie sto milionów i dwieście. Mi po odciągnięciu podatku zostało … sześćdziesiąt milionów.
-W mordę jeża -rzekł z osłupieniem Jasiek.
- Toż to jest fortuna -dodał Józef.
-Olbrzymia fortuna tato. Wybrałam nasz wiek, mamy, dodałam numer domu i wygrałam - mówiła ze łzami.
-Tyle pieniędzy, że pojąć nie można -mówił Cieplak. —Tyle pieniędzy prezesi banku mają po kilkunastu latach pracy.
-Są Polacy, których majątek liczony jest w miliardach, a nie milionach tato - odparła Ula. —Oni są dopiero bogaci. Nie my. Jasiek i Beatka będą mieli na start, ty będziesz szczęśliwym emerytem jak na zachodzie, podróżującym po świecie. Nie możemy tylko mocno szaleć z wydawaniem.
-Czyli korzystać w pełni nie można. Bez sensu -stwierdził Jasiek.
-A co będzie, jak ktoś się dowie? -rzekł Józef ni do Uli, ni Jaśka.
-Od prawie pięciu miesięcy udaje mi się utrzymać w tajemnicy wygraną, więc się da -odparła mu Ula. —Pieniędzy nie trzymam przecież w skarpetach w domu tylko w banku. Mam założone lokaty.
-Tym mnie nie uspokoiłaś. Wolałem już nie wiedzieć. Od teraz będę bał się z domu wychodzić. Najgorzej będzie, jak Dąbrowscy się dowiedzą. Ludzie nie dają nam tu żyć. Nawet spać nie będę mógł ze spokojem.
-Nie dowiedzą, bo dalej będziemy trzymać się pozorów. Mam dobrą pracę, hurtownię i stąd mam pieniądze. Ja nie potrzebuję mieszkać w nowoczesnym domu za milion albo dwa z dziesięcioma pokojami i trzema łazienkami. Każdy z nas ma tu swój pokój, dodatkowo jest salon i mi to starcza. A jak wyjdę już za Marka, tym bardziej nie będzie dziwne, że mamy pieniądze - zażartowała dla rozładowania napiętej atmosfery.
-Nie wiemy, o czymś? -pytał brat.
-Nie. To taki żart -odparła. —Z Markiem spotykam się dopiero trzy tygodnie i pięć dni. Za wcześnie na coś więcej.
Wizyta u
Dobrzańskich upływał w miłej atmosferze. Ula czuła się tak jakby znała rodziców
Marka bardzo długo, a nie praktycznie od paru minut. Helena i Krzysztof mieli
podobne odczucia i cieszyli się z rozwijającej się znajomości syna z Ulą. Bali
się, że syn po rozstaniu z Pauliną zacznie spotykać się z jakąś dziewczyną,
która będzie widziała w nim tylko pieniądze i pozycję społeczną. Ula, poza tym
była pod wrażeniem domu seniorów i czuła się w nim jak w zamku. Z chęcią oglądała stare zdjęcia i wysłuchiwała historii z dzieciństwa Marka.
Iwo tymczasem zajął się Beatką i w dawnym pokoju Marka grali w gry planszowe. Lubił zajmować się nią, bo była jeszcze w tym wieku, że nie wzdychała do niego. Po godzinnej wizycie spotkanie przerwał telefon do Marka. Na chwilę odszedł od stołu i wyszedł do przylegającego obok gabinetu pana Krzysztofa. Wrócił po dwóch minutach z miną niewróżącą nic dobrego.
-Dzwonił Aleks i powiedział, że Paulina została aresztowania za oszustwa i wyłudzenia -oznajmił ponuro. —Potrzebuje adwokata
Wreszcie Paulinę zaczyna dosięgać ręka sprawiedliwości. Jak na mój gust już dość narobiła złego. Czyżby jej pseudo przyjaciółeczka się wypięła na Febo zaraz po aresztowaniu. Moim skromnym zdaniem ani Dobrzańscy ani Aleks nie powinni jej pomagać. W końcu napsuła im dość krwi. Niech sobie radzi samej.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
Julita
Paulina niewątpliwie będzie miała kłopoty a razem z nią i Dobrzańscy oraz Aleks. Oczywiście otworzą się jej oczy na pewne sprawy.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Nareszcie skrzydełka podcięte Paulince ...brawo Ulcia...wreszcie kamień z serca i rodzinka bez podtekstów wie,że nie biednieje... Pozdrawiam Marta.
OdpowiedzUsuńSpadła z wysoka i zabolało. Rozmowa na temat wygranej trudna była do napisania. Chyba najtrudniejsza z całego opowiadania. Bo jak można takie emocje opisać.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuje za wpis. Chyba pierwszy raz komentujesz?
Wreszcie zaczyna się dziać sprawiedliwość. Nie jest tylko dla mnie jasne skąd policja dowiedziała się o działalności Sabiny Borowskiej. Czyżby mi coś umknęło? Myślę jednak, że lawina ruszyła i teraz zabrała ze sobą Paulinę. Ją z kolei można potraktować jako wspólniczkę Sabiny, ale też jako jej ofiarę. Ciekawe w jakich kategoriach rozpatrzy to prokurator. Jakby nie patrzeć Sabina wyłudziła od niej mnóstwo pieniędzy.
OdpowiedzUsuńUla wyznała prawdę o pieniądzach swojej rodzinie. Cieplakowie są w szoku, ale mam nadzieję, że nabiorą wody w usta i nie puszczą z nich pary. O Józefa jestem spokojna, ale młody zawsze może coś chlapnąć a licho nie śpi. Licho w postaci Dąbrowskiej, której łeb już produkuje jakieś fantasmagorie, że niby Ula kradnie. Gdyby to było prawdą Janina D. sama chętnie uszczknęłaby z tej fortunki, nawet kradzionej.
Świetny rozdział.
Pozdrawiam. :)
Nic ci nie umknęło, bo policja już jakiś czas miała na oku Sabinę i chciała dojść do całej szajki. Ja o tym jeszcze nie pisałam. Co do ofiary czy wspólniczki za tydzień.
UsuńNie wiedziałam, że Dąbrowska to Janina. Ale spokojnie nic jej się skapnie, a Jasiek pary z ust nie puści. Reszta sąsiadów Cieplaków po prostu nie jest wścibska i nie widzi nic dziwnego, że się im poprawiło życie.
Pozdrawiam miło. Dziękuję za wpis.