Kolejna wieczorna awantura z narzeczoną Pauliną Febo spowodowała, że Marek Dobrzański wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Tym razem nie pokłócili się o byłą dziewczynę Hanię czy o późny powrót do domu Marka, ale o wakacje. Ona chciała spędzić je podobnie jak poprzednie, czyli w znanym kurorcie i drogim hotelu. On natomiast chciał mieć chwilę spokoju w wynajętym domku w pobliżu jeziora i w otoczeniu lasu. Po raz kolejny wyrzuciła mu również, że tylko dzięki jej rodzinie, rodzina Dobrzańskich się wzbogaciła. Z Pauliną związany był od czterech lat, ale szczęśliwy nie był i był z nią głównie z poczucia winy. Prędzej jego dziewczyną była Hania i byli ze sobą trzy lata, a niektórzy mówili, że aż trzy lata. Nie przeszkadzało im nawet to, że była od niego o trzy lata starsza. Z nią był jak najbardziej szczęśliwy, ale jego matka wszystko zniszczyła. To Paulina była jej pupilką i uważała, że tylko ona może zostać jej synową. W międzyczasie Paulina Febo opuściła rodziców i przyleciała z Mediolanu do Polski. Od tego momentu też zaczęła szukać towarzystwa Marka, ale starał się unikać jej towarzystwa. Dobrzańskiej w końcu udało się uknuć spisek i wyrzucić z życia syna ukochanej. Wystarczyło, że przepłaciła kilka osób i stworzyli niechlubną przeszłość Hani. Z żalu poszedł do łóżka z Pauliną i gdy Hania przyszła wszystko wyjaśnić ta nakryła go na ostrym seksie. Od tego czasu minęły cztery lata i tyle samo czasu był z Febo. Dwa lata temu dowiedział się jednak prawdy. Jeden z autorów życiorysu Hani ponownie pojawiła się u Dobrzańskiej, aby jeszcze coś od niej wyciągnąć. Ta nie zamierzała więcej płacić i z zemsty wszystko opowiedział Markowi. Jeszcze tego samego dnia matce i Pauli zrobił awanturę i zniknął na pięć dni. Po powrocie dowiedział się, że Paulina jest w szpitalu, była w ciąży i że straciła dziecko przez niego. Pojawił się i u Hani, aby przeprosić ją. Okazało się wtedy, że ona i jej rodzina mają kłopoty. Ojciec po tym co się stało, przeszedł udar i był sparaliżowany, mama również chorowała, a ona była w ciąży z żonatym mężczyzną. W dodatku była jego terapeutką ze spotkań indywidualnych i grupowych. Dlatego poczuwał się do obowiązku pomagania im i kontaktu z Hanią.
Była dziesiąta wieczór piątek i Warszawa zaczynała nocne życie. Marek najczęściej w piątki chodził do Klubu 69 wraz z Sebastianem, ale ten pojechał na weekend do rodziców, a samemu nie chciało się mu iść. Dlatego chodził bez celu po ulicach centrum i trafił na ogłoszenie zamieszczone w witrynie jednego z ekskluzywnego butiku.
Konkurs na Miss i Mister Mazowsza.
Jesteś ładna, zgrabna i marzysz o wielkim świecie, zgłoś się do nas.
Jesteś przystojny, masz pięknie wyrzeźbione ciało i chcesz przeżyć niezapomnianą przygodę, to zgłoś się do nas.
Na zgłoszenia czekamy do końca maja. Wypełnij formularz i dodaj trzy zdjęcia. Więcej szczegółów na naszej stronie Internetowej Miss i Mister Mazowsza.
Obok widniały dwa zdjęcia. Miss i Mister z poprzedniego roku.
Nasz Monisia odda koronę -pomyślał o ich czołowej modelce i jednocześnie ukrywanej kochance. Monice to, że jest tylko kochanką, w ogóle jej nie przeszkadzało. Liczyło się tylko to, że Marek dawał jej drogie prezenty, załatwiał dobrze płatne pokazy i był dobry w łóżku. Z tego ostatniego nawet aż tak często nie korzystała, bo raz, dwa razy w miesiącu. Nie naciskała nawet na porzucenie dla niej Pauliny, bo w jej najbliższych planach miejsca na rodzinę i dzieci w nich nie było. Miała dopiero dwadzieścia trzy lata i przynajmniej przez kolejne dziesięć lat chciała zajmować się karierą. Nie była nawet przekonana czy chciałaby wejść do rodziny Dobrzańskich, gdzie Helena ciągle miałaby wpływ na ich życie, jak w przypadku Hani.
Kolejnego dnia znowu przyszło mu się pokłócić z Pauliną. Febo od samego rana wyrzucała mu późny powrót do domu, a później brak zaangażowania w organizację trzydziestych urodzin Aleksa. W dodatku miał je obchodzić w Polsce w ich domu, a nie w Mediolanie u rodziców. Przy okazji wytknęła mu różnice pomiędzy nim a bratem i jak okazało się prawie we wszystkim Febo był lepszy.
Tylko z urody jestem lepszy i to ja mam powodzenie -myślał, gdy Paulina mówiła mu o intratnym kontrakcie zawartym z dużą pomocą Aleksa.
-Mógłbyś w końcu brać przykład z Aleksa. I coś zrobić ze swoim życiem. Inni odnoszą sukcesy, tylko nie ty. Na żadnym polu dziedziny życia.
Może i zrobię -pomyślał, uśmiechając się pod nosem.
Na swoim komputerze znalazł kilka zdjęć, wybrał trzy, wypełnił formularz i wysłał zgłoszenie na konkurs na Mistera Mazowsza. Od dawna słyszał, że powinien spróbować swoich sił w takim konkursie. Miał nietuzinkową urodę, ładnie wyrzeźbione ciało i był przebojowy. Najtrudniej było napisać coś o sobie i dlaczego bierze udział w konkursie, ale w końcu dał radę coś z sensem napisać.
Moje życie od dziecka związane było z modą, pokazami, ale nie było usłane różami, jak niektórym może się zdawać, skoro jest się Markiem Dobrzańskim współwłaścicielem firmy modowej. Ciągle wymagano ode mnie więcej i patrzono przez pryzmat nazwiska. Mam prawie trzydzieści lat, ale tak naprawdę jeszcze nic nie osiągnąłem swoimi siłami. To, co mam, mam od rodziców. A dlaczego wysłałem swoje zgłoszenie. Trudno powiedzieć. Na pewno nie dla sławy, pieniędzy i dla niezapomnianej przygody. Po prostu moje życie potrzebuje chwili relaksu, zabawy, czegoś nowego, zmiany, a konkurs piękności może to mi to dać. Zawodowo jak wspomniałem, zajmuję się modą, bo pracuję w rodzinnej firmie. Jestem szefem działu reklamy i marketingu filii Warszawskiej firmy F&D mieszczącą główną siedzibę w Mediolanie.
Trzy dni później dostał wiadomość, że ma się zgłosić na casting. Przez ten etap również przeszedł bez problemu i dostał się do półfinału, a następnie do finału. To wiązało się z dziesięciodniowym wyjazdem poza Warszawę na zgrupowanie, gdzie mógł odpocząć od pracy i Pauliny. Niestety, ale jego plany zostały źle przyjęte przez rodziców i Paulinę. Zwłaszcza przez Febo, bo uważała takie konkursy za żenujące, a Marek zrobi z siebie i z firmy tylko pośmiewisko. Konkurs pokrywał się również z urodzinami Aleksa i tam według niej powinien być, a nie na zgrupowaniu.
Pokój na zgrupowaniu dzielił z Jaśkiem Cieplakiem. Chłopak był młodszy od niego o równe dziesięć lat, ale dogadywali się w miarę dobrze. Oprócz wieku dzieliły ich status społeczny. Jasiek pochodził ze wsi i rodziny, gdzie się nie przelewało, a on ze stolicy i z masą pieniędzy. Cieplak liczył, że konkurs otworzy przed nim perspektywy na przyszłość, a Marek traktował wszystko jak zabawę.
Jasiek opowiedział mu o swoim życiu jak i o rodzinie. Mieszkał w Rysiowie trzydzieści kilometrów od Warszawy wraz z mamą i siostrami. Dwudziestoczteroletnią siostrą Urszulą i siedmioletnią Beatką. Mama całej trójki od dzieciństwa chorowała na biodra i nie pracowała. Dorabiała tylko szyjąc w domu, a ich ojciec zmarł przed pięciu laty. Biedy nie klepali, ale też na wiele rzeczy nie było ich stać. Dużą pomocą dla rodziny była Ula, bo miała stypendium i dorabiała korepetycjami z angielskiego i matematyki. Na co dzień studiowała w międzynarodowej europejskiej uczelni na wydziale Business Administration and Management. Nauka była płatna, ale po pierwszym semestrze została zwolniona z płacenia czesnego. Teraz naukę skończyła z najlepszym wynikiem i czekała ją praktyka w administracji hotelu Vestin. Sukcesy na uczelni nie szły w parze z życiem prywatnym. Była ładną dziewczyną, ale nie potrafiła urody wyeksponować. Do tego ubierała się stonowanie, nie malowała się mocno, stroniła od szpanu i imprez. Dlatego na studiach trudno było jej znaleźć bliską osobę. Wyjątek stanowił Tomek, który stał się po półrocznej znajomości jej chłopakiem. Byli ze sobą dwa lata i był to najlepszy czas w czasie studiów. Los jednak sprawił, że zginął w wypadku samochodowym. Strata ukochanego była ciosem dla niej, ale to był tylko początek jej udręki. Chłopak pochodził z bardzo bogatej rodziny i był jedynakiem. Jego matka to właśnie ją obwiniała za śmierć syna, bo to do niej jechał. Jeszcze jak żył uważała, że Ula wykorzystuje go, zabiera zbyt wiele czasu i że jest z nim dla kariery i pieniędzy. Później na pogrzebie dała upust swoim nerwom i wykrzyczała na cały cmentarz, że jest karierowiczką, manipulantką i puszczalską. Próbowała nawet naciskać na władze uczelni, aby wyrzucili ją z uczelni, bo wszystkie jej zasługi i prace są zasługą jej syna. Kiedy to nie przyniosło rezultatu, posunęła się do szykowania całej rodziny i wypisywaniu na płocie Cieplaków epitetów. W końcu kobieta z żalu targnęła się na swoje życie, pozostawiając list, w który znowu o wszystko oskarżała Ulę. Liczyła, że w ten sposób ludzie zaczną trzymać jej stronę, bo do tej pory nikt winy w Uli nie widział i w tym co robiła, była osamotniona. Po jej pogrzebie w Rysiowie pojawił się jej mąż z przeprosinami za wszystko, co ją spotkało. Przy okazji Ula dowiedziała się, że mężczyzna na inną rodzinę w tym córeczkę i że już dawno chciał zostawić żonę, ale obawiał się właśnie jej zemsty na nim i jego dziecku.
Od tego czasu minęły dwa lata, ale wszystko jeszcze w niej było i trudno było jej się z kimś związać. Postanowiła jeszcze, że jak ktoś się pojawi w jej życiu, będzie to ktoś z jej sfery, a nie bogaty. Zresztą na drugiego księcia z bajki nie liczyła. Nie będzie Kopciuszkiem, a on księciem z balu.
Jasiek o rodzinie nie zapomniał i zadzwonił już pierwszego wieczoru zgrupowania.
-Opowiadaj Jasiek -mówiła przez telefon. —Jak miną ci pierwszy dzień zgrupowania?
-Fajnie siostra. Ośrodek bardzo ładny, pokój tak samo. Mam z takim jednym Markiem. Fajny gość. Starszy dziesięć lat, ale spoko. Wiesz, czytałem ogłoszenie, że potrzebują na okres wakacji kogoś do pomocy do sali z fitnessem, siłownią i do basenu. Praca po dwanaście godzin co dwa- trzy dni. Od nas pociągiem dojechałabyś w niecałą godzinę. Mogłabyś się dopytać.
-Spróbuję Jasiek. Do praktyk zostało mi trzy miesiące.
Pracę udało się jej dostać i to z dobrym zarobkiem. Sama praca trudna też nie była, bo głównie zajmowała się rejestracją osób korzystających z basenu, fitness i siłowni. Plusem było i to, że mogła spotkać się z bratem.
-Cześć Ula -zagadną znienacka.
-Jasiek -odparła z radością. —Wyglądasz rewelacyjnie -mówiła, patrząc na nową jego fryzurę.
-Dbają o nas. Zresztą wracamy od stylisty. A to ten Marek, z którym mieszkam -przedstawił mu swojego towarzysza.
-Cześć -rzekł, podkręcając uśmiech, na który rozum i serce Uli zaczęło wchodzić na niebezpieczne tory. —Twój brat opowiadał mi o tobie. Dokładnie tak wyobrażałem sobie ciebie -mówił, oceniając urodę siostry konkurenta. Dziewczyna urodą nie powalała, ale zauważył piękne oczy i uśmiech.
-To ja spadam siostra, bo mam zdjęcia za pięć minut -odezwała się Cieplak, nie dając jej szansy na odpowiedź. Było jej to nawet na rękę.
-A ty nie idziesz -zapytała Marka, kiedy nie ruszył z miejsca, tylko stał oparty o jej biurko.
-Ja swoje zdjęcia mam za dobrą godzinę. W ogóle nie jesteście do siebie podobni. Jasiek ma ciemne włosy, oczy a ty jesteś niebieskooka ciemna blondynka.
-Bo ja jestem do mamy, a Jasiek do ojca z urody podobny. Widziałam ciebie na zdjęciach i muszę powiedzieć, że nie kłamały. Masz nietuzinkową urodę.
- Uroda rzecz względna Ula. Przecież ważniejsze jest, to co ma się w środku.
-Fakt, ale mówi się, że pięknym jest łatwiej.
-Tak, jak mówi się, że pracą można dojść do wszystkiego. A prawda jest taka, że w jednym i w drugim jest sporo mitów. Najważniejsze jest chyba to, co ma się w głowie.
-To teraz sprawdzimy twoją inteligencję i błyskotliwość, czyli pytania od jury -rzekła, sięgając po zszywacz, imitując mikrofon. —Gdybyś miał szansę, cofnąć czas w swoim życiu, zmienić coś, co to by było? -mówiła do owego przedmiotu.
-Ula muszę? -pytał, gdy podsunęła mu pod usta zszywacz.
-Z Jaśkiem ćwiczyłam. Masz pół minuty.
-Trudne pytanie. Jest wiele sytuacji, które chciałbym zmienić, cofnąć -mówił ze spokojem do zszywacza. —Jednak, jednak po tych złych stronach stały się rzeczy miłe, powiązane z tymi niemiłymi i tych byłoby szkoda. Na tym polega życie, że są wzloty i upadki i trzeba ze wszystkimi dać sobie radę. Cieszyć się z sukcesów i umieć przełknąć porażki. Dobrze wypadłem?
-Nawet bardzo dobrze Marek.
Rozmawiali dobre półgodziny i Marek musiał przyznać w duch, że już dawno tak miło i lekko się mu nie rozmawiało z dziewczyną. Ula znała się na wielu sprawach, była zabawna, bystra i inteligentna.
Dwa dni później ponownie mieli okazję się spotkać. Tym razem na stołówce, kiedy nakładali sobie obiad.
-Cześć Ula. Miło cię widzieć ponownie -zagadnął, stojąc obok niej tak blisko, że niemal stykali się ramionami.
-Cześć. A ty o dietę nie dbasz? -zapytała, patrząc na talerz z kotletem z pieczarkami i nakładanym serem. Do tego była porcja frytków i trochę surówki.
-Za godzinę mam siłownię to spalę. Zresztą nie jestem kobietą i nie muszę dbać o linię.
- Fakt nie musisz. I jak samopoczucie przed finałem? Tremę już masz? -pytała, kiedy usiedli przy stoliku.
-Żadnej. Traktuję wszystko jak zabawę.
-Czyli nerwy masz ze stali? Zazdroszczę ci. Ja nie potrafię trzymać nerwów na wodzy przed czymś ważnym.
-Życie nauczyło mnie radzić sobie ze stresem -odparł wpatrzony w swój talerz. — Zresztą stres jest nieodzowną częścią życia każdego człowieka i tylko trzeba umieć sobie z nim radzić.
-Ja w takich chwilach pierogi lepie. To lepsze niż terapeuci. I nic praktycznie nie kosztuje.
-Tak słyszałem od Jaśka -odparł z tym swoim zabójczym uśmiechem. —Pierogi Uli Cieplak dobre na smutki. To twoja reklama. Muszę kiedyś wpaść i spróbować.
Kolejne spotkanie miało podobny przebieg. Oboje rozmawiali tak, jakby znali się od dawna. Oczywiście w ich rozmowach nie było jeszcze miejsca na rozmowę na tematy bardziej osobiste i te z przeszłości dotyczące Hani i Tomka.
Dzień finał konkursu w końcu nadszedł. Marka z rodziny dopingował tylko ojciec, który wybrał syna, a nie urodziny Aleksa. Oprócz tego był Sebastian z dziewczyną i kilka innych osób z firmy. Jaśka z widowni natomiast dopingowała cała rodzina. Jury tytuł Mister Mazowsza przyznał Markowi, a Jasiek uplasował się tuż za nim.
Po konkursie miał miejsce bal koronacyjny. Ula ze względu na brata i pracę mogła wziąć w nim również udział. Ciepalowie i Dobrzańscy mieli nawet jeden stolik. Ula na tę okazję zmieniła również image i pojawiła się w delikatnym makijażu i gustownej kreacji. Siedziała obok Marka i mógł swobodnie patrzeć na nią i rozmawiać. Ciągle było pod jej wielkim wrażeniem. Po dwugodzinnej zabawie Ula i Marek wyszli na dwór.
-W końcu trochę spokoju Ula -rzekła, oddychając ciepłym nocnym czerwcowym powietrzem.
-Już masz dość sławy i tytułu? Po trzech godzinach królowania?
-Mam dość nachalności dziennikarzy i dziewczyn chcących zrobić sobie ze mną zdjęcia albo zatańczyć Ula.
-Ale ja sama robiłam sobie z tobą zdjęcie -przypomniała mu.
-Ty co innego. Ty nie jesteś nachalna -mówił jakby się tłumaczył z gafy. —W ogóle jesteś takim typem dziewczyny, który jest mi mało znany.
-To znaczy dobrze, czy źle? -zapytała, przystając na mostku.
-Bardzo dobrze Ula -rzekł, obracając się do niej. —Chyba się zakochałem w tobie -dodał nieoczekiwanie i cicho z obawy, że ktoś to usłyszy, choć alejki były puste. Chwilę później przyciągnął do siebie i pocałował w usta. Dla Uli był to pierwszy pocałunek od czasu śmierci Tomka i wywarł na niej ogromne wrażenie. Kiedyś obiecała sobie, że nigdy więcej w jej życiu nie będzie bogatego chłopaka, a teraz serce zaczęło bić dla kogoś takiego.-Marek, nie powinniśmy -odezwała się przerywając pocałunek. —Wracajmy na salę.
-Przepraszam Ula -odparł cicho.