niedziela, 19 grudnia 2021

Decyzje 1/5

Trzy dni i trzy noce spędzone z Markiem na wyjeździe były spełnieniem marzeń Uli. Wyjechali w piątek rano, a wrócili w poniedziałek rano. Oficjalnym powodem wyjazdu prezesa i asystentki były wizyty w szwalniach a nieoficjalnym, o którym wiedział tylko Seba i sam Marek było dalsze urabianie Uli przed zarządem. Sebastian jednak do końca prawdy również nie znał. Wiedział, tylko że przyjaciel miał w planach zatrzymać się na nocleg w SPA. Nie wiedział natomiast tego, że zarezerwował jeden pokój i liczył na kilka upojnych chwil z Ulą. Po wieczorze spędzonym z Ulą nad Wisłą wiedział już, że chce całować i spotykać się z Ula naprawdę, a nie urabiać jak do tej pory. Wiedział również to, że usta Uli są słodkie i stworzone do całowania.  Za uwodzenie Uli zabrał się już pierwszego dnia popołudniem. Mieli popracować, ale on wszelkie próby Uli na przeglądanie papierów skutecznie hamował. Ostatecznie po raz pierwszy poszli do łóżka. Kolejny dzień podobny był do poprzedniego. Zamiast pracować, Marek wolał wypoczywać na tarasie i pójść na plażę jeziora. Wieczorem ponownie wylądowali w łóżku. 


 

W poniedziałek rano wrócili do Warszawy.  Marek odwiózł jeszcze Ulę do domu. Chciał również zanieść do domu jej torbę, ale Ula wolała, aby pożegnać się w samochodzie. Trochę to trwało, bo Markowi trudno było przestać całować Uli. Dał jej nawet wolne na popołudnie, ale ona wolała przyjechać do pracy. Tego co się stało na wyjeździe, w ogóle nie żałowała i wierzyła, że już niedługo będą razem. Jeszcze w SPA zapewniał ją, że Pauliny już nie ma i że się z nią nie ożeni.

 

Powrót do firmy nie był niczym przyjemnym dla Marka, bo Paulina na dzień dobry zaatakowała go i oskarżyła o kolejną zdradę. Zrobiła to, bo Wioletta opowiedziała jej wymyśloną historię o narzeczonym i Ani z recepcji. To z nią miał wyjechał na weekend, a nie z Ulą. Zapewnienia Marka i samej Ani, że to jakieś niedorzeczności nic nie dały. Kiedy i Ula przyjechała do pracy, również potwierdziła, że byli razem. Nic to jednak nie dało. Sprawa wyjaśniła się, dopiero gdy Marek dowiedział się skąd te oskarżenia. Przycisnął Wiolettę i ta powiedziała prawdę, że to był jej wymysł.  

W ramach przeprosin Paulina postanowiła zaprosić narzeczonego na lunch do Książęcej. Daleko nie było, bo na następnej ulicy i dlatego pięć minut po wyjściu siedzieli już przy stoliku na dworze.

-Nie rozumiem, jak mogła wymyślić sobie to wszystko Marco -mówiła z wściekłością. — Jest większą idiotką niż myślałam.

-Od dawna jest mitomanką -odparł spokojnie Marek, jak na zaistniałą sytuację.

-Mogła zniszczyć nasz związek -kontynuowała zjadliwie. — A za dwa tygodnie przecież ślub -dodała, zmieniając ton z oburzenia na wesoły. — O tej porze będziemy już nawet po ślubie -sprecyzowała, patrząc na złoty zegarek na ręce. Dlatego nie zauważyła chwilowej skrzywionej miny Marka. — To jednocześnie tak blisko, jak i daleko.

-Tak Paula -odparł cicho.

-Wieczorem wynagrodzę ci awanturę -oznajmiła przymilająco. — Nie siedź więc zbyt długo w pracy. Pamiętasz, że jutro rano lecę do Mediolanu?

-Tak. Lecisz na tydzień na zakupy, spotkanie z koleżankami, samolot masz o ósmej piętnaście, a wracasz za tydzień -rzekł jak wyuczoną regułkę.  

Tydzień bez Pauliny cieszył go. Wiedział już nawet, co będzie robił w tym czasie. Rano praca a popołudnia spędzać będzie z Ulą. Marzyło się mu nawet powtórzenie tego co było w SPA. Same już wspomnienia wywołały na jego twarzy uśmiech.

Podobne plany miał Olszański i liczył, że gdy Paulina poleci do Mediolanu, on będzie z Markiem spędzać wszystkie wieczory w klubie.

 

Ula tymczasem potrzebowała od Marka zestawienia sprzedaży z poprzednich kolekcji i dlatego poszła do jego biura. Szefa nie było, a Wioletta powiedział jej, że Marek wyszedł na obiad z narzeczoną, aby się pogodzić.  Tym nie zraziła się, tylko poszła sama po potrzebne dokumenty. Mniej więcej orientowała się, gdzie może znaleźć to co było jej potrzebne. Kiedy jednak w dwóch górnych szufladach nie było teczki z zestawieniami, zajrzała do najniższej. Widok słodyczy i drobnej biżuterii zaskoczył ją. Oprócz tego leżała tam mała karteczka, złożona na pół. Dlaczego wzięła ją i zajrzała, co było tam napisane, sama nie wiedziała. To zaś wprawiło ją w osłupienie i niedowierzanie. Dalej już nie szperała po szufladach, tylko  gdy nieco się uspokoiła, zadzwoniła do Marka. 


 

-Marek przepraszam, że przeszkadzam, ale te zestawienia z kolekcji wiosennej są mi potrzebne.

-Nie przeszkadzasz. Jestem tylko z Pauliną na obiedzie. Znajdziesz je na półce przy zegarze. Niedługo wrócę i razem popracujemy.

-Dam sobie radę Marek. Nie przeszkadzajcie sobie.

Marek chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Ula zdążyła się rozłączyć. Ona tymczasem, gdy dowiedziała się, gdzie są dokumenty wzięła, co miała zabrać i poszła do siebie.

Marek pojawił się u niej półgodziny później.

-Przepraszam Ula, ale musiałem wyjść z Pauliną -mówił, całując Ulę w szyję.

-Nie ma sprawy -odparła obojętnie. — Narzeczona najważniejsza.

-Nie mów tak. Po pracy my wyjdziemy.

-Nie wiem, czy to dobry pomysł Marek. Dopiero co pogodziłeś się z Pauliną. Może naprawdę coś podejrzewać.

-Ula -jęknął.

-Zobaczymy Marek. Do szesnastej daleko.

 

Dwie godziny później Paulina ponownie tego dnia zrobiła awanturę narzeczonemu. Tym razem miała niezbite dowody. Potrzebowała bowiem paru numerów telefonów, aby potwierdzić bytność na ślubie i przejęciu. Byli to znajomi Marka i dlatego poszła do jego gabinetu. Narzeczonego jednak nie było. Na biurku nie było widać również jego notesu. Dlatego zaczęła przeszukiwać szuflady i podobnie jak Ula zajrzała do najniższej z nich.  Różnica polegała tylko na tym, że nie zajrzała, co było napisane na karteczce.  Wtedy właśnie wszedł Marek.

-Możesz powiedzieć mi, co ma to znaczyć!? -wrzeszczała, wrzucając zawartość na biurko — Czekoladki, biżuteria, karteczki z serduszkami i misiami? Komu to dajesz?!

Marek patrzył na to i zastanawiał się, co ma jej powiedzieć. Wzrokiem szukał również liściku od Seby, ale nie był go. Poukładał sobie wtedy wszystkie fakty i zrozumiał, że Ula pierwsza musiała go zobaczyć, gdy była po zestawienia. To go jeszcze bardziej przeraziło i zdenerwowało niż tłumaczenie się narzeczonej.

-Po co pytasz, skoro wiesz -odparł, chowając to, co wyciągnęła do szuflady. Kiedy rozgarnął pudełeczka, zauważył też małą złożoną karteczkę. Poczuł ulgę, że Paula nie przeczytała i że jest. Istniała jednak taka ewentualność jednak, że Ula ją znalazła i stąd jej dziwne zachowanie.  — Daje to swoim kochankom. Adekwatnie do zasług. Czekoladki za pocałunek, a błyskotki za łóżko.

-Jesteś cynicznym, żałosnym, chamskim dupkiem -wysyczała.  

-Paula czekoladki i te drobiazgi od dawna tu leżą. Są to darmowe prezenty od firm. Tobie nie daję, bo słodyczy nie jesz, a biżuteria jest z tego najtańszego srebra. Zresztą jak widzisz, są tu puste pudełka i papierki.

-Nie wierzę ci -odparła, ale już z mniejszą siłą.

-Twoja sprawa -rzekł, gdy wychodziła z biura.

Kiedy chwilę później napotkała Wiolettę, zapytała, czy wie po co Markowi świecidełka i słodycze.

-Że co?

-Jak zwykle nic nie wiesz -odparła opryskliwym tonem. — W niczym mi jeszcze nie pomogłaś.  Jest wręcz przeciwnie. Aleks przez ciebie musiał odejść.

-To, co mam robić? On wszystko zamyka. W koszu mam grzebać?

-Choćby w koszu. Nawet nie wiesz, ile cennych rzeczy można się dowiedzieć, grzebiąc w śmieciach. Choćby z rachunków.

Marek tymczasem liścik przedarł, zgniótł i wrzucił do śmietnika. Kiedy wyszedł Wioletta przejrzała kosz i natrafiła na to co wyrzucił. Później poskładała i przeczytała. Chciała od razu zadzwonić do Pauliny, ale stwierdziła, że może zyskać znacznie więcej, jak sprawę przemyśli i jak na razie nie dzwoni do Pauliny.

 

Ula na popołudniowe wyjście zgodziła się w końcu. Chciała bowiem sprawdzić dwie rzeczy. Jak jest z tym krótkim liścikiem, który widziała i czy Marek zastosuje jedną z rad Sebastiana, jak mniemała.

-To, co masz w planach? -zapytała, gdy usiadła już w jego samochodzie i Marek ruszył sprzed firmy.

-Zaległe kino, a później pójdziemy coś zjeść i odwiozę cię do domu. Ewentualnie najpierw coś zjemy, a później kino.

-Powinniśmy porozmawiać o raporcie Marek. W SPA mówiłeś, że nie chcesz psuć sobie wyjazdu pracą i obiecałeś, że gdy wrócimy do Warszawy, wrócimy do raportu.

-Mówiłem Ula, ale teraz nie jesteśmy w pracy tylko po i na randce -mówił od niechcenia.  Gdzieś w głębi martwił się również, że Ula ciągle nie jest przekonana do przedstawienia fałszywego raportu.

-To kiedy będzie odpowiednia pora Marek? Czas ucieka, rada czeka.

-Jutro pomyślimy. Teraz cieszmy się tym, co jest.

Kolejne trzy godziny o pracy już nie rozmawiali. Udało się im natomiast pójść na popołudniowy seans i przez półtorej godziny oglądali perypetie personelu jednego z hoteli, gdzie popełniono kradzież i szukano złodzieja pośród pracowników.

-Teraz kolacja Ula. Stolika nie zamówiłem, ale chyba nie jest nam potrzebny.

-A nie będziesz miał problemów z Pauliną, że nie ma cię tak długo?  -zapytała z zatroskaniem.  — Nie chcę, żebyś przeze mnie miał hałas. Zresztą drugi dzisiaj.

Trzeci hałas Ula. Ale powiedzieć ci o tym co zaszło później, nie mogę.

-Cała ty. Martwisz się wtedy, gdy nie musisz.  Poradzę sobie jakoś. Radziłem sobie przez siedem lat, to ten jeden raz również. Chyba że ty jesteś znudzona moim towarzystwem i chcesz już zakończyć nasze spotkanie -dodał przewrotnie.

-Nie, nie chcę absolutnie. Mogłaby nawet trwać wiecznie. Nie wiem tylko jak z twoją uczciwością i po co te rzeczy są ci potrzebne w twojej szufladzie. Założyłeś się z Sebą, że mnie poderwiesz, czy co? -dodała w myślach.

-Na jutro popołudniu również nic nie planuj -oznajmił tajemniczo. — Najpierw wizyta w urzędzie wojewódzkim, a później będę tylko twój. Mam już plan. To niespodzianka nie pytaj, więc co.

-Długo to potrwa? -dopytywała, bo miała inne domowe plany, ale też nie chciała odmawiać Markowi. — Obiecałam zrobić Betti pizzę na kolację i muszę wrócić przed siedemnastą.

-Zdążymy do piątej wrócić.  A pizzę chętnie bym skosztował -zgrabnie się wprosił.

-Czuj się już zaproszonym.

 

Ulę do domu odwiózł przed siódmą, ale do swojego domu nie chciał jeszcze wracać. Zadzwonił tylko do Pauli, że się spóźni, bo pojechał do rodziców, a ci byli stuprocentowym alibi. Kiedy natomiast wrócił do domu, Paulina już spała, a na niego czekała pościel w salonie.  Tym się nie zmartwił, bo jeszcze na obiedzie, gdy mówiła o planach na wieczór, on zastanawiał się, jak ma uniknąć planów narzeczonej. Nie zamierzał kochać się z narzeczoną ani tej nocy, ani już nigdy więcej.

Następnego dnia była już w lepszym humorze i nawet wybaczyła narzeczonemu to, co znalazła w jego szufladzie. Markowi również humor się poprawił, bo ciągle miał szansę na powodzenie planu. Paulina mogła poprzeć go na radzie, a on później mógł odwołać ślub i pomyśleć nad związkiem z Ulą.

Na lunch wybrał się z Sebastianem. Olszański miał dla niego propozycję na wieczór i według jego mniemania nie do odrzucenia, czyli wizyta w klubie i poderwanie dziewczyn na wieczór.

-Nic z tego przyjacielu -zniweczył z miejsca jego plany. — Muszę Ulką się zająć.

-Marek, ile jeszcze będziesz ją urabiać? Nie radzisz sobie z nią i tyle.

-Powtarzasz się Seba.

- Może do łóżka weź ją -odparł ironicznie.   Wypij więcej na odwagę i daj jej trochę przyjemności.

-Seba nie chrzań -odparł zezłoszczony.

-Ale przecież wieczorami nie będziesz jej urabiał. Ona ma rodzinę i wraca do domu.

-A ja właśnie chcę trochę pobyć w domu sam. Poczytać, wyspać się od ósmej do ósmej. Zjeść w sypialni kolację, wypić poranną kawę, pooglądać z łóżka telewizję.

- Coś kręcisz Marek? -mówił pewny swego.  — Co tak nagle cię wzięło?

-Nic mnie nie wzięło -odparł zirytowany pytaniami przyjaciela. — Ty masz to na co dzień i ja chcę zaznać trochę spokoju. 

 

Z pracy Ula z Markiem tego dnia wyszli prędzej niż pozostali, bo o czternastej. Powodem tego były sprawy urzędowe i do pracy postanowili już nie wracać.  Kiedy mieli już to z głowy, mieli wyłącznie czas dla siebie. To co będą później robić dla Uli tajemnicą, było do samego końca, czyli do dotarcia do celu. Cel osiągnęli kwadrans później, gdy to Marek parkował przed jedną z hal.

-Ula palmiarnia już była więc czas na kaktusiarnię -oznajmił wesoło. — Chociaż wiem, że nie jest tak pięknie jak w palmiarni, ale może któryś kaktus akurat kwitnie i zobaczymy piękny kwiat.

-Jest ok. Marek. Ile można palmy oglądać. 


 

Kolejne minuty tam właśnie spędzili, a później Ula zaprosiła Marka do siebie na kolację. Tak jak wczoraj mówiła w planach była pizza domowej roboty, więc nie odmówił. Miał również ochotę spotkać się ponownie z Cieplakami. Z Rysiowa odjechał dopiero po ósmej i z jak najlepszymi wrażeniami.

 

Następne popołudnie i wieczór Ula miała zajęty, dlatego Marek uległ namową i poszedł do klubu z Sebastianem. Nie minął kwadrans, jak pili z dwiema dziewczynami. Mieli okazję je prędzej poznać i dlatego rozmowa przebiegała szybko. Dobrzański jednak na nic więcej niż na postawienie im drinków ochoty nie miał. Nawet jak Kamila dawała mu jednoznaczne znaki. W głębi czuł pragnienie kobiety, ale sęk w tym, że była to Ula i z nią chciałby się kochać. W pamięci miał ciągle ich seks i nie mógł zapomnieć, ile przyjemności i radości dało mu kochanie się z Ulą. Na ostatnich dwóch randkach pocałunków sobie również nie szczędzili.

-Dobrze się czujesz? -zapytał Seba, gdy Marek grzecznie odmówił Kamili i przed dziewiątą postanowił wrócić do domu. —Z Ulą całe popołudnia spędzasz, a tu niecała godzinka i uciekasz.  

-Śledzisz mnie? -zapytał wprost.

-Nie śledzę. Marek, w co ty się bawisz? -pytał również bez ogródek.

-To ty wymyśliłeś te całe urabianie, więc nie miej teraz pretensji.

- Tak ja, ale nie kazałem ci spędzać z nią tyle czasu. Miałeś dawać jej prezenciki, a ty chodzisz na regularne randki. Mam jeszcze wrażenie, że sprawia ci to przyjemność.

-Ula to inteligentna, zabawna, miła dziewczyna. Nie jak ta Kamila.

-Może z brzy…

- Seba Ula, Ulka -wtrącił ze zdenerwowaniem. —Zapamiętaj w końcu. 

-Może z Ulą chciałbyś seksu -rzekł, zaskakując tym Marka.

-Za duże pijesz i nie wiesz co mówisz -odparł, przełykając ze zdenerwowaniem ślinę.  

-Taaa Marek -iluzyjnie parsknął. — Tak się składa, że przypadkiem znalazłem w twoich papierach rachunek za SPA. Apartament dla dwojga. Pięknie brzmi.

-Nie do wiary -odparł z niedowierzanie i złością na przyjaciela. — Nie tylko mnie śledzisz, ale grzebiesz w papierach.

-Dzisiaj zauważyłem, gdy byłem po umowy z modelkami. Ty ją przeleciałeś.

-Wyrażaj się -wytrącił ostro.

- Przespałeś się z nią -poprawił się.  — Marek jak Paula się dowie, nie daruje ci tego. Klaudia, Dominika to pikuś przy brzy… Uli -poprawił się, gdy dostrzegł minę Marka.

-Nie twoja sprawa, co robię i jak spędzam czas z Ulą -odparł zdecydowanie i nie zaprzeczając już, że było coś z Ulą. — Jadę do domu, a ty siedź sobie z Kamilą i Martą. Cześć -pożegnał się szybko i wyszedł z klubu.

Seba nie zamierzał poddawać się i następnego dnia rano postanowił poważnie porozmawiać z przyjacielem i przedstawić czarny scenariusz, jaki może się wydarzyć, gdy Paula dowie się o jego romansie z brzydulą. Do gabinetu poszedł tuż po dziewiątej, a chwilę później w to samo miejsce udała się Ula.

 

 Druga część po świętach w styczniu. Chcę napisać mini świąteczne.  Może mi się uda.

 

12 komentarzy:

  1. Z przyjemnością przeczytałam, bo przypomniałaś mi sceny z pierwszej części BrzydUli, choć u Ciebie Ula jakoś dobrze zniosła treść znalezionej w biurku Marka kartki. Pamiętamy, jak bardzo przeżyła to w serialu i czym się to skończyło. Paulina wydaje się zbyt nerwowa na dokładne przeszukiwanie szuflad biurka Marka. Zrobiła to bardzo pobieżnie, bo nie przeczytała kartki a jedynie skupiła się na prezentach w dodatku naiwnie wierząc w tłumaczenia narzeczonego. Jednak jej postawy Marek nie powinien bagatelizować, bo jak się wścieknie, to narobi mu smrodu, chociaż z drugiej strony ona ma chyba za wielkie parcie na ten ślub.
    Nie rozumiem tylko, dlaczego Ula znając treść kartki nadal spotyka się z Markiem. Czy to ma być rodzaj jakiejś gry, w której usiłuje wysondować plany Marka wobec niej? Marek to typ totalnie niezdecydowany, a w podejmowaniu poważnych decyzji, wręcz tchórzliwy. Będzie jej mydlił oczy, że zerwie z Pauliną, a tak naprawdę będzie z tym zwlekał w nieskończoność, lub nawet nie podejmie tematu. Już mi żal Uli i boję się, że ona mocno się rozczaruje.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek znany, ale później inaczej potoczy się akcja. Wystarczy, że Wioletta wie o wszystkim.
      Ula dalej umawia się z Markiem, bo chce sprawdzić, jak to jest. W oryginale również Ula miała wątpliwości.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Marek chyba jak na razie zdaje egzamin jakiemu poddaje go Ula. Mówię o egzaminie, bo pamiętam jak Cieplak zareagowała na prezenty i kartkę w szufladzie.
    Sebastian mnie denerwuje tym swoim głupim gadaniem.
    Ciekawe co zamierza zrobić Violetta z tym co odkryła. Może będzie chciała coś ugrać dla siebie samej i zaszantażuje Marka albo Ulę?
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu Ula jest spokojniejsza jak na razie. Akcja od rozmowy zacznie tempa przybierać.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Skoro Ula poszła do Marka chwilę za Sebą to czuję kłopoty. Chyba usłyszy oczyma rozmawiają i zacznie się wszystko sypać. No ale cóż czekamy, bo innego wyjścia nie mamy. Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna część po Nowy Roku. Od zapowiadanej rozmowy się zacznie.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  4. Dziękuję Ci bardzo za to, że aby na chwilę można było przenieść się do B1. Miłości Uli i Marka nigdy nie dało się zapomnieć w B1. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się dalej ta historia w tym opowiadaniu. Zaciekawiło mnie to, że Seba poszedł do Marka i w to samo miejsce udała się Ula. Mam ogromną nadzieję, że nie usłyszy czegoś co mogło by ją zdołować. Myślę, że Marek powie Sebie co tak naprawdę czuję do Uli i wszystko skończy się szczęśliwie. Bo tą miłość tylko w Twoich opowiadanych można przeżyć prawdziwe i tak jak powinno być. Kochana Uleńko z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę Tobie, oraz twojej całej rodzinie zdrowych spokojnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie rodzinnym. Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potoczy się inaczej niż w B1. Rozmowa kluczowa będzie, ale pytanie, w którą stronę pójdzie. W dobrą czy w złą.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  5. Zdrowych , pogodnych świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego roku

    OdpowiedzUsuń