Następnego dnia, Marek tak jak uzgodnił z rodziną, przyjechał rano w pobliże parku. Przypuszczał również, z której strony nadejdzie Klaudia i dlatego zaparkował tak, aby widział ją w lusterkach samochodu. Szczęście mu dopisało, bo wkrótce pojawiła się w zasięgu wzroku. Z auta wyszedł dopiero gdy je mijała.
-Po co wróciłaś? -zapytał, odpuszczając sobie przywitanie.
-Pan mnie zna? -zapytała ze zdenerwowaniem, bo na taką niespodziankę nie była przygotowana. Marek miał patrzeć na nią z niedowierzaniem i szokiem, a zachowywał się, jakby minęło parę dni od ich ostatniego spotkania.
-Nie udawaj Klaudia vel Valentina, że mnie nie znasz -mówił,
hamując wybuch złości. Byli bowiem na ulicy i nie chciał robić przedstawienia. — Musimy porozmawiać, a ulica to nie jest
dobre -dodał, ściskając za ramię i próbując wepchnąć siłą do samochodu. —Wsiadaj. Pojedziemy najpierw po twoje rzeczy do Bristolu, a później do nas.
-Możesz mnie nie szarpać -odparła, wyrywając się mu. — Nigdzie z tobą nie jadę. Zacznę krzyczeć. Tam na rogu policjant ruchem kieruje.
-Bardzo proszę. Chętnie im opowiem, jak upozorowałaś swoją śmierć i że teraz masz fałszywe nazwisko. Jak myślisz, na kogo kłopoty sprowadzisz?
-Mogę wsiąść -odparła, po szybkim przemyśleniu. — Śledzisz mnie? -zapytała, kiedy Marek usiadł i włączył się do ruchu ulicznego.
-Nie, nie śledzę. Lubię przed pracą posiedzieć sobie w aucie -odparł ironicznie. — Przejrzałem twoją grę. Udajesz obłąkaną, aby wrócić w moje łaski. Specjalnie przychodziłaś do tego parku rano, aby ktoś z firmy cię zobaczył i aby mi doniósł. Ale nic z tego. Nic z twojego planu. Wiem, że z twoją głową wszystko jest dobrze. Dlaczego odeszłaś? -zapytał o to co go interesowało. — Aż tak było ci źle przy mnie?
-Odeszłam, bo nie mogłam mieć więcej dzieci i nie byłeś szczęśliwy ze mną -odparła, bo oprócz historii z utratą pamięci innego pomysłu nie miała. — Mieszkałam w Poznaniu…
-Nie kłam -przerwał jej ostro. — Od dawna wiem, że żyjesz. Pamiętasz Mateusza naszego ogrodnik? - pytał i widział, jak zmienia się mina byłej żony. — Przed swoją śmiercią powiedział mi, że pomógł ci upozorować samobójstwo i że uciekłaś z Antonio. Byłaś jego kochanką przez ostatnie lata. I tylko dlatego wróciłaś, że Antonio rozbił się swoim samolotem i nie miał cię, kto utrzymywać. A dzieci mogłaś rodzić. Sabotko załatwił ci fałszywe zaświadczenie od lekarza. Tak więc możesz odpuścić sobie jakiekolwiek bajeczki o życiu na ulicy czy w ubóstwie. Łachy nie zmieniły cię w żebraczkę. Za dobrze wyglądasz. Zadbana cera, włosy, wypielęgnowane dłonie. Widać, że ostatnie lata żyłaś w luksusie.
-Ty z tego co wiem, również całkiem dobrze sobie żyjesz u boku nowej żony -odparła tak, jakby to było czymś złym.
-A, co? Myślałaś, że będę przez całe życie opłakiwał ciebie? Albo, że teraz rzucę się przed tobą na kolana? -pytał złośliwie. — Już dawno przestałem cię kochać. Zanim jeszcze dowiedziałem się, że żyjesz. Jak w ogóle można było być tak zimną i dwulicową kobietą. Oszukiwałaś nas i Paulinę. Była twoją najlepszą przyjaciółką, a ty bez żadnych oporów uciekłaś z jej mężem.
-A ty uważasz się za lepszego? -rzuciła wyzwaniem i odzyskując odwagę. — Myślisz, że nie wiem, że przyprawiałeś rogi Antonio. Paulina prawie jak siostra dla ciebie jest. Założę się, że teraz, gdy jest wdową, dalej spotykasz się z nią.
-Z Pauliną byłem, gdy ty uznana byłaś za zmarłą -odparł ze spokojem. — W czasie naszego małżeństwa nie zdradziłem cię. W przeciwieństwie do ciebie. Nic nie robiłaś, aby nasze małżeństwo było udane i szczęśliwe. Ciągle chodziłaś zmęczona, choć spałaś do południa i nie miałaś czasu dla mnie. Nawet w sypialni nie spełniałaś się jako żona. Dopiero przy Uli zrozumiałem, co to znaczy być szczęśliwym małżonkiem. Ona jest całkiem inna niż ty. Dobra, ciepła, ma czas dla mnie i innych.
-Ale to ja jestem ciągle twoją żoną -przypomniała mu z premedytacją. — Czy ci się to podoba, czy nie. Jesteś bigamistą i jeśli dobrze się orientuję, jest to karalne.
-Ulę poślubiłem, gdy byłem wdowcem i miałem prawo ułożyć sobie życie od nowa -odparł, nie dając się jej w żaden sposób sprowokować. — Ty przestałaś być nią, gdy uciekłaś. Każdy sąd weźmie to pod uwagę. Zresztą zamierzam unieważnić nasze małżeństwo, najszybciej jak się da. I to ty będziesz miała większe kłopoty z prawem.
-To ja powiem, że to ty wszystko wymyśliłeś, żeby się mnie pozbyć -zakomunikowała mu, idąc z nim na słowną wojnę. — Za to, że nie mogłam więcej razy rodzić. Mateusz i Antonio nie żyją prawdy i nie powiedzą. Moje słowa przeciw twoim.
-To zostaniesz z niczym -odparł ze spokojem. — Będziesz na ulicy żyła. Tak jak teraz udajesz. Albo w więzieniu będziesz. Ja mogę twoją sytuację poprawić. Dobrze się zastanów, co jest dla ciebie lepsze. Moje warunki czy twoje.
Seniorzy tymczasem siedzieli w kancelarii biskupa i przedstawili mu całą sprawę. Rozmowa w kurii długa nie była, ale obiecująca. Biskup Antoni wysłuchał Dobrzańskich oraz przejrzał dokumenty zaświadczające o śmierci Klaudii i winy Marka, oraz grzechu w jego drugim małżeństwie nie widział. Obiecał również nadać sprawie bieg. Tak więc po wyjściu z kurii Dobrzańskim humor dopisywał i ze spokojem czekali na syna. Ten podjechał niedługo po tym jak wyszli od biskupa i zaparkował przy krawężniku.
-Oni co tu robią? -zapytała, kiedy zauważyła byłych teściów rozmawiających z jakimś księdzem przed wejściem do kurii.
-Byli w mojej sprawie u biskupa. Słów jak widzisz, na wiatr nie rzucam, tylko działam.
Chwilę później Dobrzańscy wsiedli do auta. Najchętniej w ogóle by się nie przywitał z byłą synową, ale z grzeczności przywitali się z nią oficjalnym dzień dobry.
- Co powiedział biskup? -zapytał Marek, aby nie zmuszać rodziców do rozmowy z byłą synową.
-Wszystkie argumenty na unieważnienie małżeństwa są po twojej stronie synu -oznajmił z zadowoleniem ojciec. — Antoni obiecał, że sam zajmie się sprawą i postara się przyspieszyć.
-Świetnie tato.
-Będziesz musiał tylko po raz drugi ożenić się z Ulą -dodała Helena.
-To nie problem mamo.
-Aha Marek i sam musisz pójść do kurii.
-Pójdę -odparł ojcu.
-Czuję się, jakbym była powietrzem -odezwała się Klaudia. — Nie jest to miłe.
-Od kiedy interesuję cię uczucia innych? -zapytał Marek. — Ty nie myślałaś przed laty o uczuciach.
-Obiecaliśmy Markowi, że nie będziemy rozmawiać z tobą na temat przeszłości, aby nie podnosić sobie ciśnienia, ale tak się nie da -odezwała się Helena z wyraźną przyganą w głosie. — Jak można było być tak podłym człowiekiem? Twoja matka z beczkę łez wylała z żalu, zanim umarła. Nas wszystkich tu również przyprawiłaś o nerwicę. Tyle nocy nie spaliśmy. Nie wiem, co było gorsze. Twoja ucieczka z Antonio czy wypisywanie listu pożegnalnego o rzuceniu się do Wisły.
-Ja sam wolałbym prawdę, że odchodzisz -wtrącił Marek. — Oszczędziłabyś wszystkim nerwów i wyprawiania ci pogrzebu. Może chcesz pójść na swój grób? Cmentarz jest po drodze. Kupisz jakieś kwiaty, zobaczysz jaki wystawny pomnik ci wystawiliśmy.
-Skoro macie mnie za nic, to po co to wszystko? Interesowanie się mną, pomaganie. I co na to Ula, że żonę sprowadzasz?
- To nasza decyzja była i nasz pomysł, aby zabrać cię z Warszawy -wyjaśnił Krzysztof za syna, bo wyczuł, że syn źle zareagował na ostatnie zdanie Klaudii. — Marek najchętniej posłałby cię w diabły. Długo zastanawialiśmy się, czy to dobra decyzja. Pozostając jednak w Warszawie, mogłaś jeszcze więcej głupot narobić. Tam przynajmniej nie będziesz miała tylu okazji. Przygotowaliśmy ci dwa nieużywane pokoje w dawnej służbówce, bo u nas będziesz mieszkać, a nie z Ulą i Markiem. Będziesz miała wszystko, co potrzebne do życia.
-I to Ula jest moją żoną nie ty -dodał od siebie Marek.
W przeciwieństwie do Dobrzańskich Klaudii, daleka była od zadowolenia. Nie udało się jej udawać, jak w powieści „Powrót do domu” utratę pamięci. Marek w dodatku wiedział, gdzie i z kim spędziła ostatnie lata. Do tego miała zamieszkać u byłych teściów. Zdawała sobie jednak sprawę, że pieniądze się jej kończyły i aby zapłacić za hotel musiałaby sprzedawać kolejne rzeczy z biżuterii.
Dom seniorów przez te wszystkie lata jej nieobecności, jak zauważyła, wiele się nie zmienił. W holu były te same meble, tapety i lamperia z drewna. Nowością był telefon, fotografie wnuków oraz małe krzesełka. Na podłodze leżały zaś zabawki. Pamiętała nawet, gdzie znajdują się owa pokoje dla dawnej służby i poszła w tamtą stronę razem z Markiem.
-Daleko mu do pokoju w hotelu -rzekła do Marka, rozglądając się po wnętrzu pierwszego z pokoi. —Szafa, łóżko i miednica.
-Prycza i współwięźniarki są znacznie gorsze -usłyszała zza pleców głos Uli. —Na nic lepszego nie zasługujesz.
Spotkanie z koleżanką z dawnych lat Ula nie zamierzała na długo odwlekać. Dlatego razem z dziećmi czekała na powrót męża, teściów i Klaudii. Klaudia zapamiętała swoją koleżankę z dzieciństwa jako nieśmiałą dziewczynę i niewyróżniającą się urodą. Od Antonio co prawda słyszała, że się zmieniła, ale nie myślała, że aż tak mocno. Zwłaszcza po dwóch ciążach. Teraz gdy obróciła się widok pięknej, uśmiechniętej, szczupłej, zadbanej Uli z Michałkiem na rękach zaskoczył ją.
- Jest i sama druga pani Dobrzańska -rzekła złośliwie. — Witaj Ulcia. Miło widzieć cię po tylu latach.
-Odpuść sobie grzeczności -odparła jej ze spokojem. — Twój powrót
dla nikogo miły nie jest. Tyle złego narobiłaś. Jesteś złą, zepsutą do szpiku kości, podłą kobietą. Zraniłaś tyle osób, które cię kochały. Zamiast być wdzięczna za to co Marek chciał ci dać, zadałaś mu cierpienia. Jeszcze odpokutujesz za wszystko.
-Widzę, że język ci się wyostrzył przez te lata. A powinnaś być mi wdzięczna. Gdybym nie uciekła, teraz nie miałabyś tego co masz.
-Za to mogę ci podziękować. Mam trzy szczęścia. Marka, Huberta i Michałka.
-Dokładnie mówiąc, to możemy podziękować -sprecyzował Marek. — Za to jestem również ci wdzięczny. Mam kochającą żonę i cudownych synów.
Powrót Klaudii do żywych wzbudziło sensację. Tak jak można było przewidzieć, wiązało się również z plotkami i domysłami na temat tego co się z nią działo przez te lata. Ci, co widzieli ją obok firmy, to rozpowiadali, że po nieudanej próbie samobójczej straciła rozum. Większość miała jednak inną teorię i pokrywała się z prawdą. Tajemnicą bowiem nie był, że będąc żoną Marka, nudziła się na wsi. Dlatego też większość dawnych znajomych nie była zainteresowana utrzymywaniem jakichkolwiek kontaktów z nią. Zwłaszcza że druga pani Dobrzańska zdecydowanie bardziej im odpowiadała. Jedyną osobą, która chciała utrzymać z nią kontakt była Paulina. Chociaż ona również uważała, że to, co zrobiła, było nierozsądne.
-Kochanką szybko można zostać, ale szybko można się nią znudzić -mówiła jej Febo podczas pierwszego spotkania po latach. — A żoną zostaje się na zawsze. Jeśli musiałaś kogoś mieć, trzeba było mieć na miejscu.
-Skusiło mnie życie w dużym mieście i luksusie.
-To powiedz, chociaż kim był ten mężczyzna i co się stało, że cię rzucił?
-Taki jeden bankier z Austrii -odparła szybko i zmieniała temat. — Teraz żałuję, że prędzej nie pomyślałam, aby nie skontaktować się z Markiem i jakąś sumkę wyciągnąć od niego za ponowne zniknięcie z jego życia.
-Szkoda. Ale znam dobrego prawnika i nawet jeśli twoje małżeństwo zostanie unieważnione, to może uda się mu wyegzekwować uposażenie dla ciebie.
W kolejnych dniach Klaudia praktycznie nie wychodziła ze swojego pokoju i tylko Paulina ją odwiedzała.
-Taka dobra rada Paulino -rzekł jej Marek po jednej z takich wizyt. —Ja z nią bym się tak nie spoufalała.
-Robię uczynek miłosierdzia Marco? To źle? Wszyscy się od niej odwrócili. Tylko nie ja.
-Rób, jak chcesz. Nie mów później, że cię nie ostrzegałem.
Z kurii tymczasem już po tygodniu przyszły dobre wieści i wszystko wskazywało na to, że ślub Marka z Klaudią może być uznany za unieważniony. Marek złożył również doniesienie na policji. Klaudia w obu przypadkach próbowała winę zrzucić na Marka, ale nikt w jej wersję nie uwierzył. Z braku pomysłów postanowiła skorzystać z prawnika poleconego przez Paulinę.
Do domu Febo szła więc z nadziejami, że spotkanie z prawnikiem rozwiążę jej kłopot. Kiedy przyszła Paulina odpoczywała w buduarze i tam właśnie zaprowadziła ją pokojówka Pauliny. W czasie przywitania Febo zauważyła pierścionek na dłoni Klaudii. Już raz widziała go przed paroma miesiącami ukrytego w szufladzie Antonio.
Klaudia próbuje udawać hardą i bezczelną, ale nie bardzo jej to wychodzi. Marek ma wsparcie Uli i swoich rodziców więc myślę, że Klaudia jest na straconej pozycji i nawet przyjaźń z Pauliną nic jej nie pomoże. Paulina powinna się jak najszybciej dowiedzieć, że jej mąż był kochankiem Klaudii. Teraz, kiedy skojarzyła ten pierścionek i okoliczności w jakich zobaczyła go po raz pierwszy, być może zacznie kojarzyć fakty. Ja najchętniej widziałabym pojedynek tych dwóch w kisielu, bo to jest ich poziom załatwiania porachunków. Podoba mi się, że Marek nie pozwala ponieść się emocjom i stara się być bardzo opanowany. To z pewnością działa na jego korzyść i bez wątpienia wkurza Klaudię.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i z ciekawością czekam na kolejną część.
Marek nie tylko ma po swojej stronie rodziców i żonę, ale i prawo kanoniczne. W tamtych czasach jeszcze jak wyczytałam, nie było ślubów cywilnych tylko kościelne i unieważnianie ślubów zdarzały się często. Z tym pierścionkiem wszystko jest już jasne. Tajemnicą jest, tylko co z tym zrobi Paulina.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Zacznę od końca, czyżby przyjaźń obu pań dobiegała końca? Ciekawe jak wyjaśni Klaudia posiadanie owego pierścionka?
OdpowiedzUsuńWszystko wskazuje, że małżeństwo Marka z Klaudią już w niedługim czasie zostanie unieważnione. Młody Dobrzański ma po swojej stronie rodziców oraz Ulę a to bardzo dużo.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowy wieczór.
Julita
Nie trudno się domyślić, że Paulina właśnie dowiedziała się, kim była kochanka jej męża. Obie mają charakterki, więc będzie ciekawie.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Klaudia jaka cwana taka głupia. Paula bardzo się zdziwi gdy się dowie prawdy. A swoją drogą to bardzo mnie ciekawi jak Klaudia wytłumaczy posiadanie pierścionka. Ula zachowała się z wielką klasą a i tak powiedziała dobitnie co o niej sądzi. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńUla przez te lata zmieniła się i nawet Klaudia to zauważyła. Powiedziała zresztą całą prawdę.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.m
Ja też zacznę od końca bo ten wątek robi się bardzo ciekawy. Jak widać Klaudia nic nie ugra z swoich gier. Każdy się od niej odwróci nawet Paulina gdy pozna prawdę z kim uciekła i była tyle lat. Z Marka i Uli oraz seniorów jestem bardzo dumna, że nie dają Klaudii sobą manipulować. Sprawa zgłoszona jest na policję także wszystko wskazuje na to, że Klaudia zapłaci za wszystkie kłamstwa oraz krzywdy. Unieważnienie małżeństwa to kolejna rzecz która idzie w najlepszym kierunku aby ta wywłoka zapłaciła za swoje czyny. Bardzo się cieszę, że tym razem Marek jest z odpowiednią żoną i jest szczęśliwy bo ma cudowną i kochającą się rodzinę. Czekam na zakończenie tego opowiadania. Pozdrawiam oraz dziękuję za tą część :)
OdpowiedzUsuńKlaudia, idąc do Febo nawet nie pomyślała, że to wszystko, co do tej pory miała od Pauliny, właśnie się kończy. Będzie się działo. Kiedyś były przyjaciółkami, a tu taki cios spotka Paulinę.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Bo Klaudia to. Cwana bestia myślała że wrzuci i będzie super a tu się nie tylko ta jest bardzo chamska i myślała że będzie zgodzić Markiem i teściami
OdpowiedzUsuń