środa, 30 marca 2022

Testament cz. 6

- Nie musisz już szpiegować Cieplak -zakomunikował  mu Aleks. — Zwalniamy cię z tej misji. Sami sobie poradzimy.

-Wzruszające Aleks. Mam być wam wdzięczy? -pytał, ubierając się na wyjście.

-Nie byłeś zadowolony, że musisz, to teraz powinieneś być, że nie musisz -dodała Paulina.

-W niczym nam nie pomogłeś -kontynuował Aleks. —Są skuteczniejsze sposoby.

-To dlatego byłeś w Rysiowie? I kto jeździ ciemnozielonym Oplem?

-Nie rozumiem? O co ci chodzi?

-Wysyłasz za mną ludzi i wypytujesz miejscowych o Ulę.

-Coś ci się pomieszało -odparł, nie dając w żaden sposób odczuć, że traci grunt pod nogami.

-Nic mi się nie pomieszało. Tak się składa, że wiem. Masz pecha, bo trafiłeś na znajomego Uli w barze. Wypytywałeś go o Cieplaków.

-Jakiemuś barmanowi wierzysz?

-Tak -odparł, nie zdradzając, że to Bartek naprowadził go głównie na trop.

-A ty co robisz -odezwała się ponownie Paulina. — Jeździsz do niej do Rysiowa i kupujesz prezenty. Nie taki był plan. Miałeś widywać się z nią w Warszawie.

-Szpiegujesz mnie?  

-Przypadkiem w twojej marynarce znalazłam rachunek z PEWEX-u. Kupowałeś perfumy, których nie używam.

-I na co ma być ten dowód?

-Że dajesz prezenty tej przybłędzie -odparła opryskliwie.

-Wyrażaj się Paula -wtrącił ostro.  — To po pierwsze. Po drugie  to moje zakupy i mogę robić z nimi, co chcę. Nie będę ci się tłumaczył. Wychodzę. Będę wieczorem.

-Można wiedzieć, gdzie idziesz -pytała Febo.

-Nie do Uli -skłamał w połowie. — Umówiłem się z kolegą z Brwinowa. Nie widzieliśmy się piętnaście lat, wczoraj spotkaliśmy się i na dzisiaj umówiliśmy.

 

Jadąc do Rysiowa Marek cały czas myślał o rozmowie z rodzeństwem. Oboje doprowadzili go do wściekłości. Zwłaszcza Paulina tym, że grzebie w jego kieszeniach. Tego, że perfumy były dla pani z kadr na imieniny od całej jego brygady, a nie dla Uli, nie zamierzał jej mówić. Postanowił również, że powie Uli prawdę i że będzie przekonywał ją, aby zatrzymała mieszkanie. Dzisiaj jednak odda tylko bucik Beatki i umówi się z nią w tygodniu. Rozmowa miała być bowiem trudna i nie na szybko. Rysiów dobrym miejscem też nie był. Wolał neutralne miejsce. Chciał jeszcze przygotować się do rozmowy.  Wjeżdżając na drogę do Rysiowa napotkał dziewczynę łapiącą stopa i przystanął.

-Do Rysiowa można? -zapytała.

-Tak.

Chwilę później autostopowiczka usiadła na przednim siedzeniu i zaczęła rozmowę.

-Ty jesteś Marek Dobrzański -stwierdziła, z takim podekscytowaniem, jakby spotykała samego Pawła Stasiaka, Thomasa Andersa, czy Tomasza Stokingera. 

-Znamy się? -zapytał, patrząc na nią, aby sobie przypomnieć dziewczynę.

-Byłeś na zabawie po odpuście w Rysiowie. Ulkę poderwałeś.  Marzena jestem.

-Aha -odparł, choć dalej jej nie kojarzył.

-Ale nie stąd cię znam. Byłeś wraz z rodziną w gazecie Moda i Styl. F&D to twoja rodzinna firma.

-Ja nie pracuję w firmie.

-Wiem. Ula już mi wytłumaczyła.

-Jak Ula wytłumaczyła -zapytał z zaskoczeniem.

-Mówiła, że jesteś strażakiem i że nie musisz pracować od razu w rodzinnej firmie, czy tak jakoś.

 Ula wie, że jestem od Febo, że kłamię -myślał gorączkowo.  — Tylko dlaczego nie spytała mnie o nic. Zachowuje spokój, jakby nic się nie stało, a powinna wpaść w złość i wszystko mi wygarnąć. Przede wszystkim  nie powinna chcieć dalej widywać się za mną, a spotyka? To do Uli niepodobne. Musi mieć jakiś powód. Co chce osiągnąć, udając przede mną, że wszystko jest dobrze? Sprawdza mnie?

-Nie potrzebujecie przypadkiem krawcowej -zapytała, wyrywając go z myśli. — Ale nie do szwalni tylko do pracowni projektanta. Nawet Ulę chciałam poprosić, żeby z tobą pogadała w tej sprawie.  

- Z tego co się orientuję, nasz projektant ma dość krawcowych. Podanie jednak możesz przynieść. Z mistrzem ciężko wytrzymać i krawcowe odchodzą i przychodzą.  Gdzie mam się zatrzymać? -zapytał, gdy mijali znak Rysiów.

-Przy tej kapliczce po lewej.

Kiedy pożegnał się z dziewczyną, wrócił myślami do Uli.

I co teraz mam zrobić -pytał sam siebie. Udawać, że jest dobrze, że o niczym nie wiem? Skoro Ula udaje, dlaczego nie miałbym i ja udawać.   Póki co nie będę też o nic wypytywać i poczekam na to co zrobi.  A bucik będzie musiał poczekać do wtorku. Dzisiaj nie pojadę do Uli.

Przejechał jeszcze parę metrów i na najbliższym dogodnym miejscu zawrócił i pojechał z powrotem do Warszawy. Jego krótki pobyt w Rysiowie tak bez echa jednak nie przeszedł, bo bywał już tu wystarczająco dużo razy, aby rozpoznawano jego auto. Dlatego już półgodziny później Ula wiedziała, że był i że z samochodu wysiadała Marzena.

 

Do spotkania z Sebastianem pozostały dwie godziny, dlatego Marek postanowił, że pojedzie do rodziców w odwiedziny i opowiedzieć im o wizycie w Brwinowie. Rodziców zastał przy popołudniowej kawie i dlatego po przywitaniu Helena poszła do kuchni po kawę dla syna, a Krzysztof z synem do salonu. 


 

-I jak było w podróży sentymentalnej? -zapytał, mając na myśli wczorajszy wyjazd syna.

-Wszystko się zmieniło tato. Nie tylko szkoła, ale miasteczko. Rynek odnowiony, jest park. A sama szkoła rozbudowana z prawdziwym boiskiem i salą gimnastyczną. Spotkałem Sebastiana Olszańskiego. Zawsze grałem z nim w warcaby. Dzisiaj umówiłem się z nim.

-Kiedyś muszę się też wybrać -odparł z uśmiechem na wspomnienia.

-Marek -przerwała im Helena, pojawiając się w salonie z ciastem i kawą. — Dzwoniła niedawno Paulinka i mówiła, że ją zaniedbujesz? 


 

-Konkretnie jak zaniedbuję?

-Nie masz dla niej czasu, wychodzisz sam, znikasz.  

-Dobrze zrozumiałem, że Paulina tu dzwoniła ze skargą. Do tego już się posuwa.

-Uważa, że kogoś masz -kontynuowała Helena. —Znalazła rachunek za perfumy i same perfumy w eleganckim opakowaniu. Ona nie używa tej marki.

-Żmija -wymruczał.

-Marek Paulina jest twoją narzeczoną, więc nie powinieneś mówić o niej żmija -upomniała go matka.

-Jak mogła dzwonić do was z takimi rzeczami? I czy mówiła wam, z kim się spotykam?

-To ty powinieneś odpowiedzieć na to pytanie.

-Paulina też wie. To ta dziewczyna od spadku. Oni ciągle nie mogą pogodzić się, że dziadek przepisał mieszkanie na obcą osobę. To oni wymyślili, abym się zainteresował Ulą, spotykał się z nią i wybadał, jaka jest.

-Dobrze zrozumieliśmy -wtrącił podniesionym głosem Krzysztof. —  Wykorzystujesz tę dziewczynę.

-Zbyt mocno powiedziane tato.

-To, że Paulina i Aleks wymyślili coś tak głupiego i podłego, nie dziwię się, ale że ty się zgodziłeś brać w tym udział, to inna sprawa. Nie tak cię wychowaliśmy -mówił ostro Krzysztof.

-Nie pomyślałeś o tej dziewczynie? -zawtórowała matka. — Zawróciłeś jej w głowie i zaraz zostawisz.

-Więc to wszystko moja wina?

-Powinieneś się nie zgodzić -upierał się Krzysztof.

-Pójdę już -rzekł, wstając z kanapy. —Nic tu po mnie. Kowal zawinił, a cygana powiesili.  Kawy już nie wypiję.

 

Spotkanie z dawnym kolegą było to, czego potrzebował. Rozmowa z Febo, wizyta w Rysiowie i u rodziców bowiem wystarczająco mocno zepsuło jego nastrój. Szybko też okazało się, że z Sebastianem nadają na tych samych falach. Czasy szkoły pominęli, bo o tym rozmawiali dzień prędzej  i skupili się na teraźniejszości. Olszański opowiedział mu o  Kasi, którą próbuje od dawna poderwać, a Marek o znajomością z Ulą i o narzeczonej.

-To niezłe ziółko jesteś -zaśmiał się Olszański. — Narzeczona i druga dziewczyna na boku.

-Ula to tylko znajoma.

-I to dla znajomej oczy ci błyszczą, jak o niej mówisz, a jak o narzeczonej to mina nietęga.

-A ty oprócz prowadzenia dokumentacji pracowniczej zajmujesz się analizą uczuć?

-Nie. Mówię, jak jest.  

Rozmawiali już dobre półgodziny, gdy Marek zauważył Wiolettę Kubasińską zaglądająca przez okno do klubu Dekada. Była ona kosmetyczką i koleżanką Pauliny Febo.

-Przepraszam Seba, ale muszę na chwilę wyjść -rzekł, wstając od stolika.  

Chwilę później pojawił się obok Wioletty.

-Wiola, co tu robisz? -zapytał bez przywitania.

-Marek co za niespodzianka -odparła z uśmiechem.

-Paulina kazała ci tu przyjść?  Znowu ogon mi przystawiła?

-Jaki ogon? Szczawiu się najadłeś?

-Szaleju Wiola. Mówi się szaleju. To co tu robisz?

-Byłam na różańcu i patrzę, a tu znajome auto stoi i myślę sobie, że zobaczę, co tu robisz.

-Na różańcu we wrześniu?

-Marek nie wiedziałem, że masz tak ładne koleżanki -odezwał się znienacka Sebastian, patrząc z zauroczeniem na Kubasińską. Wioletta również nie mogła oderwać wzroku od niego.

- Seba to Wiola znajoma Pauliny, Wiola to mój kolega z podstawówki -przedstawił ich sobie. 

-Przysiądziesz się do nas? -zapytał Olszański, nie pytając o zdanie Marka.

Dalej czuł się jak intruz, bo zarówno Wiola jak i Seba byli na najlepszej drodze, aby znajomość kontynuować.

 

6 komentarzy:

  1. Mam nadzieję że już niedługo marek porozmawia z ula i jej wszystko wyjaśni a nie będzie obijać w bawełnę pozdrawiam was

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnej części się spotkają, ale tajemnicą jest czy dojdą do porozumienia.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Marek już wie, że Ula wie... Pytanie tylko, jak ma z tego wybrnąć. Na jego miejscu wyjawiłabym całą prawdę od początku do końca. Wiele za tym przemawia i w dodatku seniorzy potępiają jego sposób postępowania wobec Uli. Oboje Febo natomiast nie mają sobie nic do zarzucenia. Uwikłali Marka w swoje sprawy, knują i wymyślają sposoby, jak skutecznie zniechęcić Ulę do przyjęcia spadku. Chciwość jest straszna. Viola Kubasińska, piąta kolumna Pauliny Febo też na coś się przydała. Do śledzenia Marka nadaje się idealnie, chociaz nie jest zbyt dyskretna. Ja, jako ateistka, zupełnie nie mam pojęcia, co to chodzenie na różaniec i kiedy się dbywa, ale najwyraźniej Marek jest zorientwany i wie, że Violka kłamie. Moim zdaniem posiada w ręku wszystkie argumenty przemawiające za jak najszybszym zerwaniem zaręczyn i kopnięciem pannę FE w cztery litery, czego z całego serca jej życzę.
    Czekam na szczerą rozmowę między Ulą i Markiem. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek już wie, że Ula wie, a Ula się domyśla, że Marek wie, że ona wie. O tym w kolejnej części. Tak jak cdn o seniorach i Wioli skąd wzięła się w klubie Dekada. Tak więc nad Febo zbierają się czarne chmury ze strony Dobrzańskich, włączając Marka.
      Różaniec to nabożeństwo odprawiane przez cały październik najczęściej przed albo po wieczornej mszy.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. To się porobiło..... Febo zwalniają Marka z dalszego śledztwa w sprawie Uli, bo sami sobie poradzą. Jestem bardzo ciekawa co teraz będą kombinować? Sandałek Beatki jednak nie dotarł do Cieplaków bo Marzena namieszała i Marek zwątpił, aby się tam pokazać. Co się może pomyśleć Ula gdy się dowie, że Dobrzański był widziany w towarzystwie Marzeny a do niej nawet się nie pokazał? Paulina oczywiście musiała zadzwonić do Heleny, aby poskarżyć się na Marka, że jej zaniedbuje i kogoś ma. Rozmowa z rodzicami nie przebiegła tak jak sobie to wyobrażał. Oby dwoje są zdania, że wykorzysta Cieplak i ją zostawi, a ona będzie cierpieć. Rozmowa między Markiem a Sebą daje dużo do myślenia sam to Olszański zauważył jak Dobrzański zachowuje się gdy mówi o Uli a jak o Paulinie. Jak się domyślił, że Markowi bliżej jest do Uli niż narzeczonej. Violka musiała się pojawić, gdy zobaczyła auto Dobrzańskiego to tyko miała jedno w głowie zobaczyć z jaką kobietą się spotyka. Jej mina musiała być bezcenna, gdy okazało się, że Marek spotkał się z mężczyzną. Jak widać Olszański i Kubasińska przypadli sobie do gustu.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy tej ciekawej historii, oraz na zakończenie
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam, że Marek był bezpieczniejszy niż pomysły Febo. Są zaślepieni chciwością i nic dla nich nie jest ważniejsze. Te ich knucia będą trochę nawiązaniem do snu Uli z pierwszej części, bo nie pojawił się przypadkowo. Tak jak wspomniany sandałek spowodował, że Marek dowiedział się, że Ula wie o nim i że jest od Febo. Tak bywa, że przypadek rządzi życiem.
      Skoro pojawił się Sebastian, musiała(powinna) pojawić się i Wioletta. Ale spokojnie nie namiesza więcej. Teraz w jej głowie będzie Sebastian, a nie kumpela Paulina.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń