Marek Dobrzański
od zawsze był otoczony pięknymi kobietami. Modelki, piosenkarki, aktorki,
dziewczyny z klubu, sekretarki i do tego piękna narzeczona. Gdyby miał wybrać
tą najpiękniejszą, trudno byłoby mu wybrać. Dziewczyna jednak, którą zauważył
przypadkiem na ulicy, wszystkie je przebiła urodą. Jechał swoim kabrioletem,
zatrzymał się na czerwonym świetle i dostrzegł ją wśród przechodniów
czekających na zielone światło. Ona również go dojrzała, bo spojrzała na niego
swoimi pięknymi błękitnymi oczami. Rozmawiała akurat z kimś przez telefon i kiedy spojrzała na niego, to uśmiechnęła się delikatnie. To czy uśmiech skierowany
był do niego, czy uśmiechała się, bo usłyszała coś przez telefon, nie wiedział.
Z wpatrywania się w dziewczynę wybił go klakson samochodu za nim i musiał
odjechać.
Przez całą drogę
do firmy ciągle miał przed oczami dziewczynę w błękitnej sukience. Podobnie
było już w samej firmie. Był tak zajęty myślami, że gdy szedł korytarzem, to nie usłyszał nawet wołania
przyjaciel.
-A ty, co taki
zamyślony? -zapytał znienacka i klepiąc po plecach.
-Seba straszysz
mnie.
-Wołam cię a ty
nic.
-Widziałem
dzisiaj na ulicy dziewczynę. Mówię ci to nie dziewczyna. To anioł.
-Blondynka z
cyckami zamiast skrzydeł? -zadrwił.
-To twoje atuty,
nie moje. Brunetka z włosami do połowy szyi, z błękitnymi oczami i cudownym
uśmiechem. Stała przy przejściu a ja byłem w samochodzie i czekałem na zielone
światło.
-Trzeba było wyskoczyć z auta i ją porwać. Albo zaproponować podwiezienie.
-Żeby wzięła mnie za szaleńca.
-Do odważnych świat należy Marek.
-Chciałbym jeszcze ją spotkać, żeby sprawdzić czy faktycznie jest tak piękna, czy było to tylko moje wyobrażenie. Chyba jednak nierealne.
Ula również
zauważyła mężczyznę w samochodzie i przez chwilę poczuła, jakby stało się coś
ważnego. Samochód oczywiście robił
wrażenie, ale rzeczy materialne nie były dla niej ważne. Kierowca za to był
zabójczo przystojny. Przez chwilę ich oczy się skrzyżowały i nawet uśmiechnęła
się do niego. W odpowiedzi dostała delikatny uśmiech, a wraz z nim ujrzała dwa
urocze dołeczki.
Rada Damiana, żeby
najpierw zainwestować w siebie chyba działa. Faceci są jednak wzrokowcami.
Nie wiedziała wtedy,
że nieznajomym jest ten Marek, o którym już niedługo opowie jej Kaśka jedna z
pracownic dużego biurowca. Obie pracowały w jednym budynku, ale na innych
piętrach i u innych pracodawcach. Spotykały się jednak w bufecie wraz z kilkoma
innymi dziewczynami i gadały o babskich sprawach. Mężczyzna w kabriolecie utkwił jej w pamięci tak
mocno, że nie potrafiła się pohamować, aby nie powiedzieć dziewczynom o
nieznajomym.
-Widziałam
dzisiaj faceta jak z bajki dziewczyny -westchnęła. —Takie ciacho, że gdy
spojrzał na mnie, to miałam ciarki.
-Trzeba było
zagaić -rzekła jedna z koleżanek.
-W samochodzie
siedział i czekał na zielone światło, a ja czekałam na zielone światło dla pieszych.
-To trzeba było
rzucić się pod jego koła -dodała żartobliwie inna.
-Taa. Żeby za
wariatkę mnie wziął. Zresztą skoro taki przystojny na pewno zajęty. Nie ma, co
o nim myśleć. Musiałby stać się cud, żebym drugi raz go spotkała.
Mimo to
następnego dnia rano, gdy szła do pracy, wypatrywała srebrnego kabrioletu na
ulicy, ale nigdzie nie był go widać.
Kolejnego dnia,
kiedy Marek zbliżał się do tego skrzyżowania, również zaczął się rozglądać, ale
nigdzie nie widział osoby podobnej do tej dziewczyny. Przez kolejne dni już się
nie rozglądał. Jednak szczęście dopisało mu po paru dniach, bo zauważył, jak
wychodzi z autobusu i idzie w stronę przejścia dla pieszych, gdzie widział ją
po raz pierwszy. Aby się zatrzymać i cokolwiek zrobić szans nie było.
Musi, gdzieś tu
pracować -pomyślał spoglądając na numer autobusu. Może codziennie
dojeżdża do pracy? Jutro przyjadę i poczekam.
O kolejnym
spotkaniu opowiedział oczywiście przyjacielowi.
-Znowu widziałem
ją -mówił z błyskiem w oczach. — Wychodziła z autobusu. Jutro pojadę i będę
czatował. Musi tu gdzieś w pobliżu pracować.
-Ty się tak nie
nakręcaj, bo może jest zajęta -hamował zapędy przyjaciela. — I co zrobisz?
Podejdziesz do niej i powiesz cześć jestem Marek, umówisz się ze mną.
-Nie wiem, co
zrobię. Na razie, chociaż popatrzę sobie na nią i zobaczę, gdzie pójdzie.
Kolejnego dnia
Marek już o siódmej pojawił się w pobliżu przystanku. Kiedy półgodziny później
nadjechał wyczekiwany autobus, zaczął wypatrywać nieznajomą. Ta w końcu
pojawiła się wśród wysiadających i poszła w znaną stronę, a on za nią. Daleko
jednak nie uszli, bo do kolejnej przecznicy. Tam weszła do dużego biurowca. Z
tabliczek informacyjnych wynikało, że mieści się tu sporo biur i mogła wszędzie
pracować. Dlatego zaczął
zastanawiać się, czy zna tu kogoś. Odpowiedź na swoje pytanie znalazł szybko,
bo do wejścia szedł Damian Jończyk. Z nim natomiast działał w samorządzie
studenckim. Musiał tylko znaleźć pretekst do spotkania z kolegą.
Kolejnego dnia
rano ponownie pojawił się w biurowcu. W obszernym holu przeglądał układ
budynku, gdy pojawił się jego obiekt zainteresowania. Usłyszał również, że ochroniarz powiedział do niej Ula. Kolejnym jego krokiem
było pójście za Ulą do windy. Zwłaszcza że nikt inny nie zmierzał w tym
kierunku i mógł być przez chwilę z nią sam.
-Dzień dobry
-przywitał się, zanim nadjechała winda.
-Dzień dobry
-wyjąkała.
-To chyba panią
widziałem parę dni temu przy przejściu -udawał zaskoczenie i że wytęża umysł.
-Ale ma pan
pamięć.
-Po prostu
pięknych kobiet się nie zapomina -odparł, pokazując w pełni swój uśmiech. — Proszę
-dodał, gdy drzwi windy się otworzyły. — Panie przodem.
W windzie oboje
równocześnie sięgnęli do przycisków i przez chwilę ich dłonie się zetknęły.
-Ja na szóste do
Damiana Jończyka.
-Ja na piąte
-odparła, speszona, choć od czasu jak nabrała blasku, była pewną siebie kobietą.
Jest jeszcze
piękniejsza, niż myślałem. Idealna. Żeby tak winda zatrzymała się między piętrami -myślał Marek.
Kurczę blaszka, ale
on jest przystojny. Idealny. Może wpadnę do Kaśki za chwilę po coś, to może
jeszcze będzie u Damiana -myślała
Ula.
Choć oboje nie
mieli problemów z komunikatywnością międzyludzką, teraz nie wiedzieli, co
powiedzieć i cisza, jaka zaległa między nimi zaczęła im przeszkadzać.
-Szuka pan
swojego wizerunku, czy problemy służbowe?
-Dlaczego miałbym
mieć problemy.
-Bo jedzie pan do
Damiana, a on jest od PR.
-Prywatnie jadę. A
potrzebuję ekonoma -odparł, nie mając nawet pojęcia, że z kimś takim rozmawia.
Ula chciała już
mu powiedzieć, że z kimś takim rozmawia i że zrobienie porządku w papierach
małych firm to jej specjalność. Marek jednak zdążył sprecyzować, po co mu
ekonom. — Mam do napisania prezentację na rozwój firmy. Tato odchodzi na
emeryturę i konkurs ma rozstrzygnąć, kto zostanie prezesem.
-Wielka sprawa -odparła,
bo wolała nie wchodzić w tak duży projekt tuż po studiach. Póki, co wystarczało
jej własne małe biuro rachunkowe.
Winda wiecznie jechać nie mogła,
zatrzymała się na piątym piętrze, a Ula wyszła. Tu właśnie miała
swoje małe biuro rachunkowe, które od czasu jak zmieniła się z szarej myszki w
piękną kobietę, na brak pracy nie narzekała. Kiedy zaczynała swoją działalność,
miała mało klientów. Wtedy to poznała Kasię sekretarkę Damiana speca od PR. To on
przez swoją sekretarkę zasugerował, żeby najpierw zmieniła coś w sobie, bo
spora część klientów to faceci i jej mało profesjonalny wygląd może ich
odstraszać. Dlatego zainwestowała we fryzjera, optyka, nowe ubrania i w jedno
popołudnie stała się piękną kobietą.
Marek tymczasem
pojechał piętro wyżej do Damiana.
-Znasz tu
wszystkich? -zapytał, kiedy załatwił sprawę i kolega odprowadzał go do drzwi.
-Bo?
-Bo jechałem
windą z taką jedną dziewczyną. Ochroniarz Ula do niej powiedział. Wysiadła na
piątym piętrze -mówił do dziwnie uśmiechającego się kolegi.
-Nie dla ciebie
-odparł zdecydowanie.
-Bo?
-Bo to spokojna
miła dziewczyna, trochę naiwna, a ty jesteś całkiem inny -odparł, dokładnie
opisując charakter Uli.
-Czyli jestem
cwaniakiem, awanturnikiem i niemiły? -zapytał ze zdziwieniem.
-Ty to
powiedziałeś Marek. Typowa ekonomista. Siedzi w tych swoich cyferkach, robi
porządki w papierach różnych firm i nie w głowie jej chłopaki i zabawa.
-Ok. Damian.
Tylko pytałem. Jest po prostu bardzo ładna -odparł, bo wystarczyło mu to, że
jest ekonomistką i będzie miał punkt zaczepienia na spotkanie z nią.
W czasie, kiedy panowie rozmawiali o niej, piętro niżej Ula zastanawiała się czy ma pójść do Kasi sekretarki Damiana już teraz i wypytać ją o tego przystojniaka, czy poczekać do popołudnia. Wybrała to drugie, ale z planów jednak nic nie wyszło, bo w czasie przerwy na kawę, okazało się, że Kasia złamała sobie rękę i prędzej jak za cztery tygodnie do pracy nie wróci.
Marek tymczasem czasu nie
tracił i już kolejnego dnia zadzwonił na podany numer na jej stronie
internetowej i umówił się na rozmowę o pomocy w sprawach finansowych. Na
początku chciał również zataić, że znają się z windy, ale pomyślał, że Ula i
Damian mogli rozmawiać o nim i lepiej, żeby nic nie udawać. Na spotkanie szedł
podekscytowany. Ula również czuła coś podobnego.
O umówionej
godzinie Ula usłyszała pukanie do drzwi. Po słowie proszę w drzwiach ujrzała
Marka Dobrzańskiego.
-Dzień dobry
-przywitał się uprzejmie.
-Witam ponownie
-odparła, wstając zza biurka.
-Jeszcze raz
dziękuję, że zgodziła się pani, chociaż spotkać -mówił z zauroczeniem.
-Drobnostka. Mam pomóc panu w zrobieniu symulacji
biznesowej.
-Dokładnie w opracowaniu planu na rozwój firmy.
-A tak. Moje
przejęzyczenie. Proszę siadać. Kawy?
-Z chęcią. Może
po imieniu będziemy sobie mówić skoro pani i ja będziemy się teraz spotykać.
-Ula -odparł,
wyciągając dłoń.
-Marek -odparł,
całując w dłoń.
Przez kolejny miesiąc spotykali się, co dwa trzy dni. Zawsze było to w biurze i tylko
raz wyszli, bo obok jej biura przeprowadzano remont i odgłosy wiercenia i pukania im
przeszkadzały. W planach Marka było zaimponowanie jej i zaproszenie do jakiejś drogiej restauracji. Do tej pory bowiem takie wyjścia, czyli odrobina luksusu były zawsze niezawodne w podrywie kolejnej panienki. Ku swojemu zdziwieniu to ona jego wyciągnęła na zapiekanki i do parku. Wtedy
dowiedział się, jak zaczęła się jej przygoda z zapiekankami i że w domu ojcu i
rodzeństwu często je robi. To jak ważna jest dla niej rodzina, było kolejną rzeczą,
jaką podziwiał. Pierwszą była oczywiście uroda, drugą inteligencja a trzecią właśnie
to. Była jednak naiwna tak, jak mówił Damian, bo z miny wywnioskował, że przyjmuje wszystkie komplementy, jakie usłyszy. Chociaż były prawdziwe.
-Umówiłabyś się
ze mną prywatnie? -zapytał po niecałych dwóch tygodniach znajomości.
-Ale jak
prywatnie Marek?
- Należy się nam
relaks po pracy. Jakieś lody, kawa.
-Raz mogę z tobą
wyjść.
Lody jeszcze tego
samego dnia zaliczyli, a Marek nie zamierzał odpuszczać i dwa dni później
zaprosił na obiad. Ula wolała jednak, co
innego i przystał na jej palmiarnię oraz zdrowe sałatki owocowe w pobliskim
lokalu.
Dwa prywatne spotkania
wystarczyły mu, aby sporo się o niej dowiedzieć. Oprócz tego, że jest piękna i
inteligentna dowiedział się, że nie jest materialistką i drogie prezenty na
zachętę odpadały. Dlatego na trzecią randkę wybrał małe kino. To tam nadarzyła się atmosfera do pocałunku. Ula
po seansie z ożywieniem opowiadała o filmie i patrzyła na niego z zachwytem. Pocałunek, co prawda był krótki, ale
było. Przeprosił również i powiedział, że był to jakiś impuls. Dzień później
dodatkowo przyszedł do jej biura z małym bukiecikiem kwiatów. Jeszcze
bardziej udane niż kino było pójście o zmierzchu nad Wisłę. To tam przypadkiem
odgarniając jedną z gałązek przed Ulą, uderzył nią w twarz Uli.
-Przepraszam Ula
-zareagował szybko. Twarz Uli szybko znalazła się też w jego dłoniach i patrzyli na
siebie przez chwilę. — Jesteś bardzo piękna Ula -wyszeptał przy jej ustach.
-Daj spokój
Marek. Na pewno każdej tak mówisz.
-Nie każdej
-odparł przybliżając jeszcze bardziej swoje usta do jej ust. —
Zaczynam szaleć za tobą.
W pobliżu nikogo
nie było, więc mógł zaryzykować długi i namiętny pocałunek. Zaczął delikatnie,
ale gdy Ula nie protestowała, wbił się w jej usta z namiętnością. Tym samym po
ciele Uli przeszedł cudowny dreszcz. Od tego wieczoru również już coraz śmielej
poczynał sobie z Ulą, a ona coraz bardziej angażowała się uczuciowo.
Paulinie Febo nie
uszło uwadze, że jej narzeczony stał się inny. Śledztwo, które sama
przeprowadziła, doprowadziło ją do miejsca pracy Uli. Od ochroniarza
dowiedziała się, że Marek przychodzi tu do Uli Cieplak. Fakt, że była to
kobieta, wystarczyło jej za oskarżenie o kolejny romans. Z racji, że Heleny
była z mężem w Szwajcarii i nie miała się, komu wyżalić poszła do brata.
-Znowu się z kimś
spotyka -wysyczała, nie zważając na Adama Turka głównego księgowego. Ten nie
chcąc być świadkiem rozmowy, postanowił jak najszybciej wyjść. Zatrzymały go
jednak słowa Febo. — To jakaś Ula Cieplak czy Cieplik. Pracuje w tym biurowcu
na Żurawskiej.
-Ula Cieplak.
Znam ją z ostatniego kursu o działalności własnej -odezwał się Turek. — Możesz
być spokojna. To zwykła szara myszka. Mam chyba nawet ją na zdjęciu z naszej grupy -mówił, przeszukując telefon. —O jest -dodał, pokazując im Ulę, sprzed zmiany wizerunku. — Jest ekonomistką i jeśli Marek ją wybrał do pomocy
w napisaniu prezentacji, wygraną mamy w kieszeni.
-Widzisz Paula-
mówił uspakajająco Aleks. — Nie ma zagrożenia. Lepiej nich się z nią spotyka. Bardzo
zależy mi na wygranej. A jak ja zostanę prezesem, Mareczek będzie na twojej łasce, a nie
ty na jego. To ty będziesz mogła stawiać mu warunki, a nie on tobie -argumentował podstępem siostrę.
Całą prawdę o
spotkaniach wiedział oczywiści Sebastian i nawet zaczął się naigrywać z
przyjaciela.
-Szalejesz za nią
jak małolat za pierwszą panienką Marek.
-Kto wie, czy na
końcu nie czeka na mnie wielka nagroda. Może w łóżku będzie mi znakomicie. Może
będę jej pierwszym facetem. Zwłaszcza że piękna jest dopiero od trzech
miesięcy. Pokazywała mi swoje stare zdjęcie i chętnego, raczej nie było.
-Ty to masz
marzenia Marek -kpił jawnie.
-Już, gdy ją
całuję, czuję podniecenie Seba -mówił z fascynacją, jaką już dawno nie widział
u przyjaciela. — A co dopiero jakbym miał ją całą dla siebie w łóżku.
-To może się z
nią ożeń, a nie tylko marz -zaproponował całkiem serio. —Myślisz i mówisz o
niej jak narkoman o narkotykach. A tak na marginesie ona wie o Pauli i że niedługo wasze zaręczyny.
- Nie wiem Seba. Nigdy nie pytała, daje się całować, to chyba nie wie.
Ula faktycznie tylko słyszała gdzieś tam o F&D, ale ploteczki ją nie interesowały i o istnieniu innej kobiety w życiu jej Marka, nie miała pojęcia.
Czas na napisanie
prezentacji mijał szybko, a wraz z nim mijały kolejne spotkania z Ulą i po miesiącu znajomości, nic
oprócz randek i pocałunków jednak nie uzyskał. Na nic były jego czułe słówka,
bukieciki kwiatów, spacery. Na te bardziej gorące pocałunki mógł pozwolić sobie
również tylko wtedy, gdy byli w jej biurze.
- Stworzona
jesteś do całowania -wyszeptał jej w czasie jednej takiej namiętnej sytuacji. —Zapominam o wszystkim i wariuję, kiedy mogę mieć cię w ramionach.
-To już nie za
mną szalejesz, tylko za pocałunkami? -zapytała podchwytliwie.
-Za tobą również
szaleję Ula -odparł, wracając do pocałunków.
W domu z Pauliną również układało się mu całkiem dobrze, bo narzeczona od kilkudziesięciu dni nie robiła żadnych awantur. Nawet wtedy, gdy późno wracał. Dziwiło go to, ale o powody wolał nie pytać.
Krzysztof tymczasem wrócił z Szwajcarii. Nie na długo jednak, bo tylko na pięć dni, aby pozałatwiać najważniejsze sprawy. Okazało się, bowiem że jego operacja może zostać przyśpieszona o cały miesiąc. Na podjęcie decyzji miał jednak tylko dwa dni. Po
naradzie z Heleną i synem zdecydował się wrócić do Szwajcarii. Po operacji miał
już nie wracać do pracy i te pięć dni miały być ostatnimi, jako prezes.
Ostatniego już dnia sporo pracowników przychodziło do niego z kwiatami i
podziękowaniami za tyle lat miłej współpracy. Spotkała go jednak również spora
przykra niespodzianka. Już po fajrancie szedł korytarzem firmy, kiedy zauważył,
że Paulina skręca do gabinetu brata. Do rodzeństwa miał sprawę, dlatego
korzystając, że będą razem, również tam zakręcił. Miał już wejść, ale usłyszał
kłótnię rodzeństwa.
-Marek ze względu
na chorobę Krzysztofa chce przesunąć zaręczyny -usłyszał podniesiony i
zbulwersowany głos niedoszłej synowej. — Byłoby to w trzy dni po jego powrocie.
On na pewno chce tylko się wymigać i znalazł pretekst.
-Paula bez
paniki. Czekałaś tyle lat i to poczekasz parę dni -bagatelizował sprawę. — Powiedział
już Krzysztofowi i Helenie o swoich planach.
-Nie wiem.
-To ty im
powiesz, że zmieniliście plany. Masz im wejść w dupę, brzydko mówiąc, a nie robić
problemy.
-Niby po, co?
-Żebym mógł zostać prezesem. Zobaczysz opłaci się nam to.
- Dla ciebie wszystko Aleks -odparła już bez protestu. — A na razie lecę do Mediolanu na parę dni.
Dalej Krzysztof
już nie słuchał, co ma do powiedzenia rodzeństwo i tak jak cicho wszedł, tak
cicho wyszedł z sekretariatu.
Marek z nieobecności Pauliny mógł być tylko
zadowolony, bo mógł więcej czasu poświęcić Uli. Jednak dwa dni później, wróciła
do pracy z chorobowego Kasia sekretarka Damiana i już
pierwszego dnia dowiedziała się o Marku Dobrzańskim.
-Ula daj sobie z
nim spokój -oznajmiła bez wahania. — On ma narzeczoną.
-Jak ma
narzeczoną? Nie spotykałby się przecież ze mną.
-Paulina Febo.
Współwłaścicielka firmy. To podła
kobieta, a Marek nie jest lepszy. Moja koleżanka Lidka była jego sekretarką a
wkrótce stała się kochanką. Obiecał jej, że zerwie z Pauliną. Kiedy dostał to,
co chciał i prawda wyszła na jaw o ich romansie, wyrzucił z pracy. On notorycznie
podrywa i rzuca dziewczyny.
-Nie wierzę, żeby
taki był i podrywał każdą kobietę, która się mu spodoba.
-Nie znasz
facetów Ula -dodała druga koleżanka Anita. — Za dużo w papierkach siedzisz.
-Moja dobra rada
rzuć go, zanim nie złamie ci serca -radziła Kasia.
Nieodzowny Internet potwierdził wszystko to, co usłyszała. Chciała
też zadzwonić od razu do Marka, ale wiedziała o Krzysztofie, że tego dnia szykuje się do
wyjazdu i nie chciała przeszkadzać. Byli zresztą umówieni na następny dzień na popołudnie w ich parku. Kiedy przyszedł, Ula już czekała na jednej z
ławek.
-Cześć -rzekł,
przysiadając się obok. Próbował jeszcze pocałować Ulę, ale się odsunęła. — Co byś powiedziała na małą zmianę planów i seans
u mnie -zagadnął niezrażony zachowaniem. — Zrobiłbym kolację, pokazał jak mieszkam i może -mówił przy jej ustach.
-Do łóżka
zaciągnął -dodała.
-Czemu nie -niby
zażartował. — Wiesz, jak na mnie działasz i że szaleję za tobą -mówił, próbując
ponownie pocałować.
-Marek nie
-odparła, uwalniając się z jego ramion. — Wczoraj dowiedziałam się, że masz
narzeczoną.
-To o to chodzi.
- Tylko tyle masz
mi do powiedzenia? -wyrzuciła ze złością.
-Nie kocham jej i
jak tylko rozstrzygnie się konkurs zerwę z nią -odparł po chwili. — Nie chcę,
aby ojciec myślał, że jestem nieodpowiedzialny.
-Nie łatwo jest
zerwać coś, co trwało latami.
-Lepiej i łatwiej
zerwać zaręczyny niż małżeństwo
- Wiem, jaki
jesteś. Koleżanką sekretarki Damiana, jest Lidka twoja była kochanka. Jej też mówiłeś szaleję za tobą?
-Nie. A ty specjalnie
dawałaś się całować, żeby się pomścić?
-Nie specjalnie. Mówiłam
ci, że dopiero od wczoraj wiem, jaki z ciebie człowiek. Ja na oczy nawet nie
widziałam tej Lidki. Mi trudno
było uwierzyć, że ktoś z tak miłą twarzą i aparycją tak się zachowuje. Myślałam, że nie zaproponujesz mi seksu.
-I nie zaproponowałem. To ty wspomniałaś.
-Prędzej czy później byś to zrobił -mówiła pewna swoich słów.
-Pójście do łóżka to etap między dwojgiem ludzi. Nic zdrożnego.
-Nic już nie mów -odparła wstając z ławki. —Cześć -rzekła jeszcze i
szybko odeszła.
Odmowa i słowa
Uli zabolały, ale wedle powiedzenia, co cię nie zabije wzmocni, dał sobie czas.
Jednego był pewny, że zerwie z Pauliną i już, jako wolny pojawi się u Uli i
zażyje z nią rozkoszy. Może nawet na jednym razie się nie skończy, jeśli będzie
mu dobrze. Później zobaczy, jaka będzie. Zaborcza jak Paulina i będzie go
kontrolować, czy będzie mu ufać. Najchętniej znalazłby taką dziewczynę, której
seks z innymi by nie przeszkadzał, bo czuł, że on w związku monogamicznym by
nie przetrwał.
Kolejne dni dla
Marka były ciężkie do przeżycia. Chodził rozdrażniony, a złość wyładowywał na
innych. Sebastian próbował jakoś mu pomóc i wyciągnął do klubu. Liczył, że znajdzie się jakaś panienka i Marek
wyleczy się z Uli innym klinem, ale o dziwo żadna nie potrafiła go
zainteresować. Kolejne dwie próby były takie same.
Dobrą informacją
w tym wszystkim był stan zdrowia Krzysztofa, który pomyślnie przeszedł
operację. W jeden weekend Marek poleciał do niego w odwiedziny. Ojciec przy
okazji wypytał o sprawy firmy, a on postanowił porozmawiać o swoich problemach.
-Chciałem coś ci
powiedzieć tato -zaczął niepewnie, jak omówili sprawy firmy. — Nie wiem, tylko jak to
przyjmiesz. Często słyszałem, że jestem nieodpowiedzialny, a Aleks jest taki uporządkowany. To może
zadecydować też, kto zostanie prezesem, jeśli weźmiesz pod uwagę. Nie chcę żenić
się z Paulina. Nie kocham jej
-Myślałem, że coś
poważnego -odparł ku jego zdziwieniu ze spokojem. — Jeśli czujesz, że nie
możesz, to nie rób tego. Ja na pewno nie będę robił ci z tego powodu wymówek.
-Tylko tyle?
-A, co tu więcej
jest to mówienia.
-Dziękuję tato.
Bałem się, że mnie skrytykujesz.
-Nie tym razem. To,
kim jest ta dziewczyna, dla której chcesz zostawić Paulę.
-Nie ma nikogo
-skłamał, chociaż nie wiedział dlaczego. — Nie wiem, jak mama zareaguje.
-Mamą się nie
martw -wtrącił. — Mi ją zostaw. Muszę ci jeszcze o czymś opowiedzieć -dodał i opowiedział synowi to, co usłyszał z ust Febo.
Krzysztof miał także drugi powód do tego, aby
całkiem przestać ufać rodzeństwu. Zadzwonił do niego, bowiem jeden z ekspertów,
którzy mieli oceniać prezentację i powiedział mu, że jego domysły się sprawdziły i że jeden z kandydatów na prezesa faktycznie chciał go przekupić
i był nim Aleks Febo. Po tych
wszystkich rewelacjach wybór prezesa był tylko formalnością i został nim Marek
Dobrzański. Z wyboru cieszył się, ale brakowało mu Uli.
Krzysztof nie
zamierzał również ukrywać przed rodzeństwem tego, co o nich wie. Ci nie
próbowali nawet zaprzeczać, bo wszystko sam usłyszał.
Kolejnym ciosem dla Pauliny było porzucenie jej przez Marka i koniec względów u
Heleny.
Samo porzucenie
było dość oryginalne, bo jak Paulina wróciła z Mediolanu, zastała spakowane
walizk w holu. O tyle było to zabawne, bo to ona dwa razy pakowała Marka i kazała się
mu wynosić.
-Można wiedzieć,
co znaczą te walizki -zapytała, jak tylko przekroczyła próg domu.
-Można wiedzieć.
Właśnie zrywam z tobą i się wyprowadzasz. Gdzie nie interesuje mnie to. Moi
rodzice już wiedzą i są po mojej stronie. Nie kocham cię od dawna i nie wiem, czy kiedyś tak naprawdę
kochałem. Może byłem tylko zauroczony.
-Chyba żartujesz
-odparła jeszcze spokojnie.
-Nie Paula. Ty i
Aleks sami do tego doprowadziliście. Ojciec opowiedział mi o przekupstwie
Aleksa i waszych fałszywych uprzejmościach.
-Nie dam się tak
traktować -wysyczała. —Myślisz, że porzucisz mnie ot tak sobie? Nie jestem
Lidką czy Aśką.
- One mnie
naprawdę kochały, a ty kochasz tylko siebie i brata -mówił jej prosto w oczy. — On jest dla ciebie
najważniejszy.
-Wszystko
odbędzie się według planu -mówiła z narastającym wzburzeniem.
-Nie Paula
-wtrącił ze spokojem. — Mam ci te walizki wyrzucić za drzwi, czy wolisz zanieść
w całości do taksówki? Bo odejdziesz na moich warunkach. Inaczej oskarżymy z
ojcem Aleksa o korupcję.
-Pożałujesz
jeszcze -odparła i jak szybko weszła, tak wyszła.
Pojawienie się
Pauliny w domu brata, rozwścieczyło tylko Aleksa i na niej rozładował swoją złość za
wszystkie niepowodzenia. Głownie miał siostrze do zarzucenia to, że na własne
życzenie jest teraz sama, bo mogła od dawna być żoną Marka mieć, chociaż jedno
dziecko z nim i teraz za wolność mogłaby żądać sporych alimentów.
Marek oczywiście nie zamierzał rezygnować z
poderwania Uli i kiedy pozałatwiał wszystkie, sprawy tym się zajął. Dzwonienie
odpuścił sobie i poszedł do niej do pracy. Cicho zapukał i kiedy chwile później
usłyszał, proszę wszedł.
-Marek? -zapytała,
kiedy zobaczyła go wchodzącego do jej biura.
-Cześć Ula. Pauliny
już nie ma w moim życiu. Zerwałem zaręczyny. Teraz dasz mi szansę -wyjaśnił i zapytał otwarcie.
-Wiem, jaki jesteś -mówiła, jakby chciała zniechęcić siebie i jego.
-Już nie. Po tym jak zobaczyłem cię na ulicy, a potem jak wychodziłaś z autobusu,
postanowiłem odszukać. I udało mi się. Gdyby mi nie zależało na tobie
nie poświęcałbym się, aż tak.
Początki nowego
chodzenia były trudniejsze niż tego udawanego. Ula nie wiedziała czy
Marek zmienił się całkiem i nie zalicza już panienek, czy tylko rozstał się z
Pauliną. Dlatego wolała zachować dystans. Do tego pierwszego przekonał ją
Sebastian, który powiedział jej, że Marek ostatnio żyje jak mnich i że nigdy
nie widział go w takim stanie. Czekała też na te magiczne słowa kocham cię Ula.
Marek jednak nieustannie mówił te swoje szaleję za tobą. Po dwóch miesiącach
jednak doczekała się i tego. Byli w swoim ulubionym miejscu nad Wisłą, gdy
wyznał swoje uczucia.
-Ula nigdy nie
byłem w takiej sytuacji i nie wiem, jak to powiedzieć, ale kocham cię -mówił, obejmując
ją w pasie tak, aby móc patrzeć w twarz. — Teraz wiem, że to jest miłość i
cholernie się stresuję. Przy innych tego nie czułem. Serce tak mi bije.
-Już po wszystkim
Marek -mówiła z uśmiechem. — Jeszcze mi tu padniesz, a wolę mieć cię przytomnego.
A tak na marginesie ja ciebie też kocham.
-Kocham i szaleję za tobą Ula.
Po tych prostych
wyznaniach nie pozostało im nic innego, jak wszystko przypieczętować namiętnym pocałunkiem.
Na pierwszy seks
umówili się prędzej. Miało to być równo w pięć miesięcy po tym, jak widzieli
się na ulicy i w dniu, kiedy Ula po namowach Marka i pana Krzysztofa zaczęła
pracę w F&D. Markowi oczywiście już dawno wywietrzało z głowy tylko zaliczenie
Uli i seks bez zobowiązań z innymi. Teraz miała być tylko Ula.
Na tę okazję w swoim łóżku ubrał świeżą
pościel i kupił aromatyczne świeczki. Dla Uli miał również białą seksowną
bieliznę.
-Prawie jest tak
jak w twoim starym życiu -rzekła, nie precyzując.
-To znaczy Ula?
-zapytał, otwierając szampana.
-Idziesz do łóżka
z pracownicą. Tylko że zamiast sekretarki jest dyrektor finansowy.
-Po prostu pnę
się w górę i sekretarki są już dla mnie za mało atrakcyjne kochanie.
Drogi szampan był
przedsmakiem tego, co miało się stać. Od pierwszych drobnych pocałunków było też
wyczuć napięcie i pragnienie ich obojga. Nie miał to być szybki numerek, więc
małymi gestami rozpali swoje ciała i odkrywali. Kiedy Marek kładł na łóżko już
na wpół nagie ciało Uli, zdał sobie sprawę, że nie pamiętał, aby jakaś panienka
tak się zachowywał podczas jego pieszczot i tak cudownie wyglądała. Ula cudownie
mruczała, była uroczo zarumieniona i to dodawało mu większego wigoru.
Nie mógł oczywiście doczekać się, aż nie zazna w pełni ciała Uli. Dlatego
nie czekając dłużej pozbył Ulę i siebie reszty bielizny. Kiedy poczuł w końcu,
że oboje są gotowi na połączenie swoich ciał, popatrzył w błękitne oczy Uli i
pocałował w usta.
-Jesteś piękna i
cała moja -wyszeptał. Chwilę później podniósł jej biodra do góry i jednym ruchem wszedł
w nią. Z tą samą chwilą usłyszał jakby jęk bólu i mocniejsze uciśnięcie palców
Uli na jego przedramieniu. Odwrotu
jednak już nie było i zagłębiał się coraz bardziej w jej ciało. Kolejnym etapem były delikatne, ale rytmiczne ruchy, które nieco uspokoiły Ulę, bo poczuł, że już tak mocno go nie ściska. Dla
niego oznaczało to, że już nic nie boli i może przyspieszyć i
wzmocnić swoje ruchy.
-Przepraszam -rzekł,
kiedy, zaczął powoli z niej wychodzić.
-Nie ma, za co
-odparła speszona jeszcze tym, co się działo. —Tak musiało być -dodała i
pocałowała go w usta. — Kochaj się ze mną dalej. Teraz musi być tylko lepiej i
przyjemniej.
Dwa razy nie
trzeba było mu mówić i wkrótce ponownie dawał sobie i Uli dawkę cudownej
rozkoszy. Zwłaszcza kiedy przeturlał się na plecy i miał ją na sobie.
Ranek dla Marka
był bardzo przyjemny. Po długich tygodniach wyczekiwania w końcu zaznał seksu z
Ulą. I choć Ula nie miała żadnego doświadczenia, było mu cudownie.
Kolejny miesiąc
upływał im sielankowo. Rano w pracy a po pracy wspólne wyjścia i seks. Choć do
tej pory Markowi się to nie zdarzało, teraz często zapominał, o czymś takim jak
zabezpieczenie. Na efekt długo czekać nie trzeba było, bo w dwa miesiące
później Ula podejrzewała, że może być w ciąży. Wkrótce ten fakt się
potwierdził, ale nie wiedziała, jak Marek zareaguje. Obawy były jednak bez
podstawne.
-I, co teraz
Marek? -pytała, pokazując test.
-Co, co? Teraz
będę szalał za wami kochanie -usłyszała w szybkiej odpowiedzi.