Po relaksującej kąpieli w apartamencie Vito, Paulina wróciła do swojego pokoju, aby spakować się przed podróżą do Krakowa. Pakowanie dużo czasu jej nie zajęło i przed trzynastą zeszła do restauracji na obiad. Tam miał czekać na nią jej kochanek. Kiedy przechodziła przez hotelową recepcję, zawołała ją jedna z pracownic.
-Pan Vito Mazzo prosił pani przekazać -rzekła, podając jej kopertę z jej imieniem i nazwiskiem.
-Dziękuję -odparła, rozrywając natychmiast kopertę.
W środku była jedna mała kartka.
Dziękuję za urocze chwile Paula -przeczytała po polsku. Już dawno nie czułem się tak cudownie. Sei fantastico.
-Pan Mazzo u siebie? -zapytała po chwili.
-Pan Mazzo wymeldował się dwie godziny temu i opuścił hotel.
-Niemożliwe -mówiła zdezorientowana. — Mieliśmy razem wyjechać.
-Nic o tym nie wiem. Wiem tylko że zapłacił wszystkie rachunki, dał spore napiwki i odjechał jedną z taksówek. Nic więcej nie wiem.
Od stanowiska recepcji odeszła zła. Słowom kobiety nie uwierzyła i poszła sprawdzić pokój Włocha. Tam zastała już sprzątaczkę, zmieniającą pościel. Nie wiedziała też dlaczego Vito cały czas udawał, że nie rozumie polskiego, służyła jako tłumaczka, a teraz napisał jej liścik po polsku.
Następnego dnia Ula rozpoczęła trzeci rok studiów. Przekraczając próg uczelni wróciła do czasu sprzed wakacji, kiedy w perspektywie miała wyjazd na truskawki do NRD, a później zbieranie jagód czy porzeczek. Nie myślała nawet, że te trzy miesiące okażą się tak udane. Stała się nagle bogata, bo takie mieszkanie jeśliby zdecydowała się sprzedać było sporo warte i znalazła chłopaka. Czekając na przyjście koleżanki Doroty i na samą uroczystą inaugurację roku akademickiego dyskretnie rozglądała się po korytarzu i przyglądała się studentom. Najwięcej uwagi poświęciła Irminie i Edycie dwom dziewczynom z jej roku. Obie jak zawsze wyglądały bajerancko, choć z tego co wiedziała ich rodzice do bogatych nie należeli i obie mieszkały wraz z nimi w blokowiskach w Warszawie. W końcu skierowała się w stronę gabloty, aby zobaczyć czy jakiś student nie szuka pokoju do wynajęcia..
-Nie znałyśmy cię od tej strony Ula -usłyszała chwilę później głos Irminy.
-To znaczy? -zapytała, spoglądając na koleżanki.
-Widziałyśmy cię wczoraj jak wychodziłaś z kamienicy przy Konopnickiej -wyjaśniła Dorota, spoglądając z uśmieszkiem na koleżankę.
-Niezłe ciacho ci się trafiło -dodała Irmina. — Młody, elegancki z samochodem. A nie napalony facet po pięćdziesiątce.
-Jednak nie tylko na zbieraniu truskawek i jagód można zarobić -mówiła dość wymownie Edyta.
-Marek to mój chłopak -odparła zszokowana słowami koleżanek.
-To teraz nazywa się takich facetów chłopakiem -kpiła Edyta. — Nie bądź naiwna Ula. Znudzi się tobą, to znajdzie sobie inną. Miałam tak z Rafałem.
-Pół roku i pójdziesz w odstawkę -wtrąciła Irmina.
-Na Konopnickiej mam od niedawna mieszkanie -mówiła cedząc słowa. — Wczoraj właśnie byłam tam z Markiem posprzątać. I jeśli myślicie, że się sprzedaję, to się grubo mylicie. Marek nie jest z tych, co wykorzystuje dziewczyny. Kocha mnie.
-Taa kocha -kpiła jawnie Irmina. — Znamy facetów Ula i nie wierzymy w bajki. Bogacze w kopciuszkach się nie zakochują.
-Dzięki za rady Irmina, ale mam swój rozum i wiem co robię.
-Pożyjemy zobaczymy Ula -odparła druga koleżanka.
Marek tymczasem po krótkiej drzemce po pracy pojechał do firmy, aby od Ali, dowiedzieć się czegoś o mieszkaniu mieszczącego się za ścianą mieszkania Uli. Kadrowa mieszkała w tej samej kamienicy od wielu lat i mogła coś wiedzieć.
-Dziwna sprawa Marek. Oficjalnie ma się tam mieścić studio fotograficzne, dziewczyn chcących zrobić karierę jako modelki. Ale na stałe mieszkają tam dwie dziewczyny i one wzbudzają zainteresowanie. Modrzejewska niedawno wracała z wesela nad ranem i widziała jak wychodził od nich jakiś facet. Jedna Anita ma na imię.
-Chyba nie chce pani powiedzieć, że …
-Nie wiem. Niedaleko kamienicy otwarto nowy klub nocny oferująca taniec Go Go. Ta Anita tam podobno pracuje.
-To zabronione akurat nie jest.
-Kiedyś na korytarzu leżała ulotka oferująca rozrywkę na wieczory kawalerskie. Wiesz ta nowa moda z zachodu. Panienki przebrane za króliczki, pielęgniarki. To one były na zdjęciach.
-I nikt tym co się tam dzieje nie zainteresował bardziej?
-Rachunki są płacone, nie robią burd, zawsze jest spokój. Jest jeszcze coś -dodała, ściszając głos. — Aleksa widziano, jak wychodził z tego mieszkania.
-Ciekawe? - odparł jakby do siebie.
To może dlatego tak bardzo zależy mu na odzyskaniu mieszkania po panu Kozerskim -myślał, kiedy skończył rozmowę. Jest obok i łatwo się przebić.
Po spotkaniu z Alicją zszedł piętro niżej do Aleks.
-Znowu będziesz mnie o coś oskarżał -usłyszał jak tylko wszedł.
-Bez ironii Aleks. Wczoraj byłem w mieszkaniu Uli i okazało się, że ma ciekawych sąsiadów.
-A, co ja mam z tym wspólnego?
-Byłeś widziany, jak wychodziłeś stamtąd. To ma być burdel dokładnie mówiąc pod osłoną studia fotograficznego?
-I może powiesz mi, że byłem skorzystać?
-Ja myślę, że dlatego tak bardzo zależy ci na mieszkaniu Uli, bo jest obok, a okolica na taki biznes bardzo dobra. Coraz więcej zagranicznych firm ma tam swoje siedziby i spragnieni panowie na delegacji mają, gdzie zacumować na chwilę rozkoszy. Tylko za mało pomieszczeń na taki biznes.
-W głowie ci się chyba pomieszało -odparł wzburzony oskarżeniami.
-Sprowadzisz jeszcze kłopoty na firmę.
-Ty pensji stąd nie pobierasz, to nie musisz się martwić.
-Więc się przyznajesz?
-Do niczego się nie przyznaję. Firma jest w rozkwicie.
-Na szczęście, że nie ty kierujesz firmą w czasie nieobecności ojca tylko jego sekretarz, bo inaczej wszystko mogłoby się stać -odparł, ale żadnej odpowiedzi nie uzyskał, bo na biurku Febo rozdzwonił się telefon.
-Vito czego chcesz -usłyszał po polsku w niegrzecznym tonie.
Chwilę później Aleks przeszedł na język włoski. Marek trochę włoskiego znał, ale musiał być skupiony a rozmówca mówić wolno, a nie jak Aleks szybko. Jedynie co usłyszał to Paula i idiota. W końcu wyszedł z biura Febo, bo i tak więcej by się od niego nie dowiedział i wolał porozmawiać z ojcem, jak wróci z wyjazdu.
Po wyjściu z firmy pojechał pod uczelnię Uli. Już poprzedniego dnia umówili się, że będzie czekał na nią przy wejściu, aby zabrać ją na spotkanie z Sebastianem. Tego dnia mieli bowiem omówić wstępne warunki wynajmu pokoju. Ula z budynku wyszła, jako jedna z ostatnich, w mniejszym tłoku i dlatego Marek szybko ją zauważył i podbiegł.
-Witaj -rzekł całując w policzek.
-Cześć -odparła bez entuzjazmu.
-Stało się coś? -zapytał, widząc dziwne zachowanie Uli.
-Takie dwie dziewczyny z mojego roku widziały mnie i ciebie wczoraj jak wychodziliśmy z kamienicy i ubzdurały, że my no wiesz -opowiedziała, bo nie było sensu ukrywać co ją gnębi.
-My prawie Ula no wiesz -odparł wesoło, choć Uli wesoło nie było.
-Marek ja poważnie, a ty nie -upomniała go z wyrzutem. — Nie wiem, tylko dlaczego pomyślały, że my coś razem. My tylko razem wychodziliśmy z bramy kamienicy.
O tym co odkrył chciał Uli powiedzieć i uznał, że teraz jest odpowiedni moment.
-Może, dlatego że znają ten adres -odparł, prowadząc w stronę parkingu. — Prędzej czy później i tak byś się dowiedziała i lepiej, żebym ja ci powiedział. W mieszkaniu obok jest jakaś agencja dla panów.
-Jak agencja? -zapytała, przystając z wrażenia na chwilę. — To chyba zabronione.
-Oficjalnie agencja modelek. Najgorsze w tym jest to, że Aleks ma coś z tym wspólnego i dlatego prawdopodobnie tak bardzo zależy mu na twoim mieszkaniu. Chce je prawdopodobnie połączyć.
-To logiczne. Kto ci powiedział o tym?
-Wczoraj, gdy czekałem na ciebie wyszedł z mieszkania jakiś facet i spytał czy ja do nich. Później o to samo spytała jakaś dziewczyna. A dzisiaj spytałem Alę. Pracuje w firmie, jako kadrowa i mieszka w tej kamienicy.
-Tak wiem, o kim mówisz. Bardzo miła kobieta -odparła, kiedy Marek otwierał drzwi auta.
Zanim jednak, weszli do samochodu, to obok nich pojawiła się Irmina.
-I jest nasza Ula z chłopakiem -rzekła patrząc głównie na Marka. —Irmina Warmińska -przedstawiła się sama Markowi.
-Marek Dobrzański -przedstawił się, tylko dlatego że wypadało.
-Z tych od Febo mody? -zapytała z zainteresowaniem.
-Dokładnie.
-Lepiej trafić nie mogłam -mówiła z uśmiechem.
-Z tych Febo, ale oprócz nazwiska Dobrzański nic mnie z firmą nie łączy. Zwłaszcza podejrzane interesy Aleksa. Jeśli masz coś do niego, to nie ten adres.
-Nie musisz od razu być taki niemiły.
-Wybacz Irmina, jak dobrze pamiętam, ale spieszymy się z Ulą. Na trzynastą jesteśmy umówieni.
Chwilę później oboje siedzieli w aucie i odjechali sprzed uczelni, pozostawiając Irminę na parkingu.
-To między innymi ona widziała nas.
- Domyśliłem się Ula. Nie martw się nią i na zapas.
-Nie chcę, aby takie plotki krążyły o mnie -mówiła mimo to. — Co będzie jak rozgadają?
-Zawsze pozostaje Maciek. Widział, że przyjeżdżam do Rysiowa od paru tygodni i że jesteś najprawdziwszą moją dziewczyną.
-Nie sądzę, żeby był taki chętny -mówiła sceptycznie. — Znam go od dziecka.
-Zawsze możemy przypomnieć mu o ich listach z szantażem. Nie martw się na zapas. Będzie dobrze.
Aleks tymczasem musiał zmierzyć się z Vito. Włoch przez telefon oświadczył mu, że poznał jego siostrę i że spędził z nią kilka uroczych chwil. Na dowód swoich słów miał mieć kilka pikantnych zdjęć .
-Będą idealne na reklamę naszej firmy Aleks.
-Nie zrobisz tego -wysyczał.
-To się zacznij starać o to mieszkanie. Albo o inne podobne lokale w tej okolicy. Mniej niż dwieście metrów kwadratowych nie wchodzi w rachubę. I ma mieć z pięć -sześć pokoi. Masz dwa tygodnie na załatwienie sprawy.
Wracając ze spotkania z Sebastianem i odwożąc Ulę do Rysiowa Marek w lusterku zauważył, że znane mu białe Audi zbliża się niebezpiecznie do jego auta. Chciał już zjechać z drogi i przystanąć, ale Ula zmieniła jego plany.
-Młoda Śliwińska znowu szaleje -rzekła, patrząc za siebie.
-Kto to?
-Córka mechanika samochodowego z sąsiedniej wsi. Obecnie jej ojciec zajmuje się tym samym co Bartek, tylko że znacznie dłużej. A Aneta już jedno auto skasowała w rowie. Szukała niby po torebce kartek na benzynę. Jedni z bogatszych w okolicy.
Kiedy Audi mijało ich Marek spojrzał jeszcze na kierowcę i tak jak poprzednio za kierownicą siedziała blondynka. Tym samym ulżyło mu, bo była to jakaś szalona dziewczyna, a nie ktoś od zastraszania od Febo i że wczorajsze zajechanie mu drogi musiało być przypadkowe.
Kolejny tydzień mijał w miarę spokojnie. Ula pomału wracała do trybu studentki, a pomówienia na jej temat na szczęście nie wybuchły. Po wykładach natomiast chodziła do mieszkania, aby skończyć sprzątanie. W czasie jednej takiej wizyty po raz drugi też zakosztowała pieszczot Marka i było jej tak samo cudownie, jak z pierwszym razem.
Gorzej było w relacjach Aleksa i Pauliny, bo dopiero po powrocie z Sopotu Paulina dowiedziała się, że została wykorzystana przez Vito. Brat oczywiście zrobił jej potworną awanturę, nie tylko o to, że tak łatwo dała się nabrać, ale że jest zwykłą puszczalską. Sprawa jego podejrzanych interesów dla Marka ciągle była niewyjaśniona. Milicja nic nie chciała mówić tylko to że wszystko jest legalne i nie mają podstaw na interwencję. Czekał też na powrót ojca, aby z nim porozmawiać o Aleksie.
Sobotnie popołudnie i wieczór w Rysiowie zapowiadały się udanie. Ula zrobiła gofry z bitą śmietaną, polewą czekoladową i owocami tropikalnymi, przyniesionymi przez Marka. Marek miał zostać również na ciepłej kolacji. Tylko pogoda była już iście jesienna, bo wiało i padała mżawka.
Po szóstej Beatka poszła bawić się do swojego pokoju, Jasiek do kuchni pomóc Uli w kolacji, a gościem zajął się Józef. Rozmowę i oglądanie warszawskich wiadomości przerwał huk za oknem. Oboje też nerwowo podskoczyli, a Jaśka i Betti sprowadziło do salonu.
-Co to było? -zapytał Cieplak tuż po wybuchu.
-Jakby jakaś eksplozja, gdzieś w pobliżu -odparł Marek, zrywając się z kanapy i podbiegając do okna.
-Tato, co się dzieje? -zapytała z paniką Betti, przybiegając z pokoju obok.
-Jakby w waszym gospodarczym coś się stało -mówił Marek, idąc w stronę drzwi.
-Jak w gospodarczym? -zapytał z przerażeniem Jasiek, który przybiegł z kuchni. — Ula właśnie poszła do piwnicy po bigos i ogórki.
To mamy nieco wyjaśnione skąd takie zainteresowanie Aleksa tym mieszkaniem. Postać Vito również ujrzała światło dzienne. Między rodzeństwem zaczyna coraz bardziej źle sie dziać.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że obie plotkary nie rozniosły swoich spostrzeżeń dalej po uczelni.
Końcówka bardzo niepokojąca oby Uli nic się nie stało.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowy wieczór.
Julita
Czas, aby większość wątków zaczęła się klarować, bo pozostała jedna część. W tej ostatniej trochę się jeszcze zadzieje, ale w zasadzie nie dużo.
UsuńDziękuje za komentarz i pozdrawiam milutko.
Tak jak początek był nieco spokojniejszy i trochę wyjaśniając tak końcówka to już napięcie niczym u Hitchcocka. Co się stało i czy Ula nie ucierpiała. I jak tu teraz w takich nerwach czekać tydzień. Litości kobieto🙏🙏🙏🙏🙏🙏
OdpowiedzUsuńNie mogę przecież Uli uśmiercić a Marek nie od parady jest strażakiem.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuje za komentarz.
I Paulina przekonała się jaki jest naprawdę Vito. Tak się stało jak się obawiałam, że ten cały Włoch ma coś wspólnego z Aleksem. A Febo myślała, że uda się jej życie z kimś bogatym. Na studiach Ula usłyszała od znajomych, że Marek nie jest odpowiednim kandydatem na jej chłopaka. Dziewczyny coś mi się wydaje, że są zazdrosne o relacje jakie łączą Cieplak i Dobrzańskiego. Sprawa tajemniczego auta wyszła na jaw, że to przypadek i dziewczyna z audi jeździ bardzo nieostrożnie. To, aby Marek się uspokoił, że to nie jest sprawa Aleksa. Końcówka bardzo mnie zdziwiła oraz zmartwiła. Oby tylko nic się nie stało bo w tym kierunku właśnie podążała Ula. Tylko pytanie kto i na czyje zlecenie zaczyna działać? Sprawa jak dla mnie jest oczywista Aleks Febo pewnie maczał w tym palce. Vito szantażem wobec Aleksa może zrobić dużo, aby mieć gdzie rozkręcać agencję.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za kolejną część i czekam co będzie dalej między Ulą i Markiem 😉
Pozdrawiam serdecznie ☺️
Oboje Febo przejechali się na Vito. Aleks wiedział, jaki jest, ale nie myślał, że będzie aż tak podły i wykorzysta jego siostrę. Zwłaszcza że Paulina nic mu nie zrobiła. Ale tak bywa w świeci przestępczym, że trzeba posuwać się do takich metod. O ostatnim fragmencie już w kolejnej część. Będzie się działo.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
To parcie obojga Febo na to, by odzyskać mieszkanie będące własnością Uli wciąż jest dla mnie niezrozumiałe, chociaż wyjaśniłaś sporo istotnych szczegółów. Nadal nie wierzę, że wartość lokalu jest aż tak cenna, że przewyższa wartość spadku Febo. Rozumiem, że kamienica jest w świetnej lokalizacji, mającej rozwojowy potencjał, ale tak naprawdę to melodia przyszłości, że zacznie przynosić zyski, na które tak bardzo liczy rodzeństwo. Kapitał, który przypadł im w udziale z całą pewnością pozwoliłby na kupienie czegoś bardziej atrakcyjnego i nie wymagającego remontu, a co się z tym wiąże- nakładów finansowych. Tak naprawdę do końca nie wiadomo, jaką motywacją oboje się kierują. Naprawdę chcą prowadzić burdel? Taki szemrany interes? Vito jest wspólnikiem i chyba nie do końca uczciwym, skoro tak perfidnie wykorzystał Paulinę. Naprawdę Alex nie boi się, że i jego Vito może potraktować w podobny sposób? To dość naiwne, a Febo chyba jako jedyny ma o sobie, jako o biznesmenie, bardzo dobre zdanie.
OdpowiedzUsuńPóki co, towarzystwo zamieszkujące sąsiednie mieszkania nie jest zbyt ciekawe i Ula słusznie się obawia, by i o niej nie opowiadano plotek. Jedno jest pewne, że cały dom wymaga odszczurzania i nie chodzi mi tu bynajmniej o te gryzonie.
Na koniec zafundowałaś nam prawdziwy dreszczowiec. Co to za wybuch i co się stało z Ulą?
Serdecznie pozdrawiam. :)
Ich spadek( między innymi dom) dopiero po roku wchodzi w życie, a Vito ma asa w rękawie na Aleksa. Dlatego Febo tak walczą. Głownie Aleks, bo Paulina ufa bratu i nie myśli nawet, że ma kłopoty i że ją również wykorzystuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.